Dużo jest Kędzierskich w Polsce, ale ja znałem Mariana Kędzierskiego, swego sąsiada z osiedla i starszego kolegę z pracy. Nie znałem jego genealogii, ale jeden szczegół biograficzny może świadczyć o jego więzach rodzinnych z poszukiwaną osobą. Posłuchajmy więc:
Dr Marian Kędzierski (1917 – 1982), inżynier elektronik, jeszcze przed ukończeniem studiów w Szkole Technicznej Wawelberga, jako dwudziestolatek był już mł. asystentem na Wydziale Elektrycznym Politechniki Warszawskiej. Po wojnie brał udział w odbudowie laboratoriów uczelni. Krótko pracował w Wojskowej Akademii Technicznej, zajmując się radiotechniką, potem wrócił na Politechnikę, następnie organizował Zakład Miernictwa Elektrycznego w Instytucie Elektrotechniki i tam przez wiele lat pracował nad materialną realizacją wzorców jednostek elektrycznych. Jako wykładowca i konsultant współpracował z licznymi instytucjami, instytutami i uczelniami: PAN, Głównym Urzędem Miar, Politechnikami – Warszawską, Wrocławską, Łódzką, Gliwicką, AGH i Instytutem Techniki Jądrowej. Efektem jego pracy twórczej były liczne dysertacje, skrypty, podręczniki, artykuły i patenty. W latach 60 – 70 był organizatorem pomocy materialnej dla wdów po profesorach Politechniki Warszawskiej, by nie odczuwały niedostatku, jaki zapewniła im władza ludowa. Był organizatorem rocznicy śmierci prof. Kazimierza Drewnowskiego, którego uważał za swego nauczyciela. Sam potem nauczał i wychowywał studentów i doktorantów. Nade wszystko ciężko pracował, ale to była treść jego życia. Nawet, gdy w 1982 r. choroba sprawiła, że znalazł się w szpitalu, zapraszał nas młodych wówczas, na różne naukowe dysputy. Nic wtedy nie wróżyło, że już dobiegał kresu swych dni.
Miał córkę Monikę Małgorzatę, która dłuższy czas przebywała w USA.
Może to ten ostatni drobny szczegół jest kluczem do wspólnoty więzów krwi?
Pozdrawiam