Nie wszyscy zapewne wiedzą, że „Lato leśnych ludzi” – baśniowa opowieść o puszczy i o uszlachetniającym obcowaniu człowieka z naturą powstało w Zagórzu pod Warszawą. Skąd ta kresowa dama znalazła się tak daleko od swej Hruszowej?
W 1918 r. Polesie zajęły hordy bolszewickie i aby ujść z życiem trzeba było opuścić rodzinną ziemię. Rodziewiczówna skorzystała z propozycji Leona Chrzanowskiego, od którego odkupiła resztówkę. Wystawiła tu niewielki dworek „Wyraj”. Niemały wpływ wybór na miejsca miały krajobrazy, które do złudzenia przypominały Polesie. Tu pisarka odnalazła swoje „ługi” i „czahary”.
Latem 1919 r. w zagórzańskim dworku Rodziewiczówna stała się ofiarą napadu bandyckiego. Na przebywającą samotnie pisarkę napadli trzej bandyci, strzelając do niej z pistoletu. Kula przeszyła policzek, na szczęście nie naruszając kości. Ranną i brocząca krwią kobietę zakneblowali, skrępowali i uciekli. Tylko nadzwyczajnym wysiłkiem udało się jej zaalarmować fornala, który zorganizował przewóz rannej do warszawskiego szpitala „Omega”. Leczenie było długie i skomplikowane – wdało się zakażenie, wąglik i róża. W pewnym momencie lekarze już zwątpili w uratowanie życia pisarce. Na szczęście silny organizm zwalczył choroby i Rodziewiczówna wróciła do zdrowia. Cała Polska żyła jej tragedią. Zewsząd płynęły listy sympatii, współczucia i wreszcie radości z ocalenia.