Zdecydowanie za mało danych do identyfikacji osób. Zdjęcia sprzed ponad 100 lat w zasadzie nie stanowią żadnej danej pomocniczej. Nikt ze współczesnych nie znał wizerunku osób wówczas żyjących, oczywiście z wyjątkiem postaci z pierwszych stron gazet. Gdyby jeszcze chodziło o rzadkie nazwiska,szanse rozpoznania byłyby większe, ale akurat Głęboccy, czy Godlewscy byli i są w Polsce bardzo popularni. Drugi element identyfikacji – atelier fotograficzne, także nie stanowi żadnej wskazówki naprowadzającej. Na przełomie XIX i XX wieku migracje ludzi były duże i częste, a zdjęcia wykonywane w Warszawie, Petersburgu, Kijowie, Krakowie i td. nie rzadko miały świadczyć o światowym trybie życia osoby utrwalonej na szklanej kliszy.
I cóż z tego, że na przełomie XIX i XX wieku wśród mieszkańców Warszawy byli i Marian Godlewski, właściciel warsztatu blacharskiego (Marszałkowska 81) i Julian Głębocki, pomocnik rachmistrza w dyr. Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej (al. Jerozolimskie 86), ale czy oni są na prezentowanych pozytywachf? Jest to więcej niż poszukiwanie igły w stogu siana. Zdjęcia i faksymile to zbyt mało do rozwikłania zagadki danych biograficznych.