Śpiżarnia pańska z apteczką zostawała pod zarządem i pieczą panny apteczkowej, która wydawała kucharzom, smażyła konfitury, urządzała nalewki i domowe lekarstwa, piekła pierniki i z dziewczętami zbierała zioła lecznicze. Była to zwykle albo daleka krewna albo uboga panna i sierota, która zamąż nie wyszła, ale w domu możniejszym znalazła opiekę i ciepło rodzinne. Panna apteczkowa, jako opiekunka chorych we dworze wiejskim, jako najwierniejsza przyjaciółka domu i rodziny swoich państwa, jako niestrudzona, skrzętna i umiejętna pracownica, była w dawnem społeczeństwie polskiem, nie znającem dzisiejszego roznerwowania, bardzo pospolitym a sympatycznym typem panny.[]
Autor Zygmunt Gloger
Na ich barkach spoczywała odpowiedzialność za zdrowie i dobre samopoczucie domowników. U pasa takiej panny wisiał klucz do apteczki, a ta mieściła się w specjalnej szafie obok spiżarni albo (w bogatszych dworach) w osobnym pomieszczeniu i była czymś na kształt jaskini skarbów. Przechowywano w niej leki, zioła, nalewki i likiery, konfitury, soki, kadzidła oraz przeróżne przyprawy. Wszystko, a szczególnie przyprawy, takie jak szafran czy wanilia, było niezwykle drogocenne. Dlatego strzegły ich zamki i skoble, a pannę mającą nosić klucze do tego interesu wybierano bardzo starannie. Mile widziane były krewne lub ubogie sieroty przygarnięte i wychowane we dworze. Preferowano stare panny, żeby mąż i dziatwa nie odciągali ich od obowiązków. A tych miała panna apteczkowa mnóstwo, była bowiem zaopatrzeniowcem, farmaceutą i domowym lekarzem.