Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Kłopot z przynależnością

23.08.2012 20:13
Witam serdecznie,

na wstępie, jeśli nie jest to odpowiednie miejsce do zadawania tego typu pytań/próśb o pomoc - bardzo przepraszam, proszę mnie poprawić. Moja sprawa wygląda w ten sposób : Mój wujek, świetnie z resztą posługujący się piórem, jeden z ostatnich przedstawicieli rodu, sporządził taką piękną pracę zatytułowaną "skąd nasz ród" i złożył na ręce mojemu dziadkowi-seniorowi rodu. Nazwisko Leszczyński, takie jak moje. Po zaczytaniu się w dokumentach i w tej Jego pracy, wynika z tego, że mój pradziadek Józef Leszczyński, żeniąc się w roku 1927 w Kochawinie, na akcie małżeńskim (j.łaciński jeszcze) ma wpisane zawołanie herbowe "de pomian" a prababka "de sas". Ja więc, jako ostatni z linii męskiej, noszący nazwisko po pradziadku, domniemuję, że mógłbym posługiwać się więc herbem "pomian" dziedzicząc po mieczu. Józef-Jan-Zbigniew- i ja.
Moje pytanie brzmi, czy więc to, że na akcie małżeńskim moich pradziadków, którego mam kopię, podana nazwa herbu świadczy o tym, że w użytkowanie tego herbu jest wpisana moja rodzina i czy ja mogę się nim posługiwać? Dodam tyle, że rodzina pochodzi ze wschodnich ziemi, dokładniej okolice Stanisławowa, sam pradziadek urodzony był w Słobodzie Konkolnickiej, rodzina pochodzi z Podola a właściwie z kotliny naddniestrzańskiej. Dziadek urodzony był w Stanisławowie. O tym herbie, rozmawiając z wujkiem dowiedziałem się, że głównie on się opiera o przekazy ustne od swojego ojca (mojego właśnie pradziadka Józefa) a także na podstawie dokumentu zawarcia aktu małżeńskiego spisanego i drukowanego w języku łacińskim, gdzie jest ta informacja. Bardzo proszę o komentarz.

Odpowiedzi (39)

Strona z 2 Następna >
7.09.2012 04:12
Trevorek,
Podział na stany, wraz z przywilejami, został legalnie zniesiony na początku istnienia drugiej Rzeczpospolitej, i trudno tu mówić o praktycznej użyteczności herbu i tytułu szlacheckiego w dzisiejszych czasach, w środowisku w jakim żyjesz. To coś, co ma wartość istnieje tylko w Tobie, w Twoim poczuciu dumy, i to jest bez znaczenia czy ciągłość przynależności do szlachty została u Ciebie przerwana czy nie.
Organizacje weryfikujące czy przyznające obecnie szlachectwo działają bezprawnie i są śmieszne.
W okresie staropolskim, powiedzmy w roku 1600, szlachcicem był człowiek urodzony w małżeństwie szlachetnie urodzonych obojga rodziców, mieszkający na wsi (nie w mieście), utrzymujący się z roli, stawiający się na wojnę na każde wezwanie króla, księcia czy hetmana, zbrojnie na koniu. Jeśli nie spełniał powyższych warunków, nie nabywał szlachectwa lub go tracił.
Podałem tu rok 1600, bo potem, stopniowo, następował upadek obyczajów; szlachcic wysyłał na wojnę raczej swojego chłopa, a sam pozostawał w domu. Szlachta, jako stan, stawała się bezużyteczna, nieprzystosowana i w końcy w wieku 19-tym utraciła majątki i znaczenie.
30.09.2012 08:47
FORTUNA NON MUTANT GENUS !
6.10.2012 10:16
Oj Samborze! Nie masz najlepszego zdania o szlachcie , która była solą i podmiotem Rzeczpospolitej ... budowała zasady funkcjonowania nowoczesnego, demokratycznego jak na tamte czasy państwa. Ta grupa ,a raczej stan w shierarchizowanym społeczeństwie - nie tylko wyzyskiwala chłopów,ale tworzyła dla nich też możliwości awansu. Może jednak za bardzo przez nich wykorzystywane ? Może nobilitowani parweniusze przyczynili się wraz z zdegenerowaną arystokracją do upadku tej formy społeczno-politycznej państwa?
Bo przecież " fortuna non mutat genus" co się tłumaczy, iż nawet z najwiekszego pana ... wyjdzie cham ,jeśli nie ma on przez wieki uformowanych genów , tylko talary !
9.10.2012 16:55
Wprawdzie, nikt się jeszcze nie włączył do dyskusji ,ale sądząc po ilościach "kliknięć" - posty są czytane. A ja nie mogę jeszcze przyjść do siebie ,po tej surowej i zupełnie niesprawiedliwej ocenie Sambora stanu szlacheckiego. Szukając przodków żony ... wywodzących się ze szlachty mazowieckiej, a konkretniej : płońskiej, mławskiej - natrafiam co rusz na tych przedstawicieli tego stanu ,którzy w dosłownie w pocie czoła i przy wytężeniu wszystkich swoich zdolności utrzymywali swoje rodziny. Tak naprawdę w tamtych czasach... nie bardzo było wiadomo skąd się biorą dzieci ,toteż - przeciętnie w rodzinie szlacheckiej rodził się ich conajmniej tuzin. Żeby jeszcze tam chłopaków ,ale jak Pan Bóg obdarzył dziedzica - jednym synem i 11 stoma córkami? Wtedy cały majątek , wszystkie ręce na pokladzie pracowały na ...wytworzenie posagów dla nich . To było najważniejsze zadanie dla szlachcica - zgromadzić posag dla córki , który miał jej zapewnić dostanie życie, przynajmniej przez 30 lat . Jeśli w domu ,było na wydaniu panien 11 , to nie trudno sobie wyobrazić - skalę problemu , z jakim spotykali się rodzice szlachcianek. Szlachta więc pracowała na rzecz przedłużenia gatunku , żywej substancji klasowej i narodowej . Sterowała procesami pronatalistycznymi - tworząc podstawy dla nich ekonomiczne. Utrzymywała dwory, które pełniły wielorakie funkcję : kulturotwórcze, edukacyjne , były ogniskami postępu technicznego i cywilizacyjnego . Dwór pełnił też funkcję socjalną , przygarniając i wychowując ,a także kształcąc osierocone dzieci włościan. W dworach rezydowali też ... ubodzy krewni. Stare panny bez posagu, sędziwi utracjusze ,albo wdowy po nich . Dwór był pracodawcą ,najczęściej największym w okolicy . W wiekszości ... z dworów pochodzili artyści, inteligenci, oficerowie, najwybitniejsi przedstawiciele pokolenia,ktore odbudowywało Polskę ,po odzyskaniu przez Nią w 1918 r. Niepodległości.
31.10.2012 17:19
Piszę... pod presją, jaką wywierają na mnie , w przedzień Wszystkich Świetych ,Zaduszek - zmarli przodkowie moich wnuków. Zaliczam do tego zbioru moje i mojej żony "kądziele" i "miecze".
Całe rzesze nieobecnych , wcześniej żyjących na Mazowszu ,na Wołyniu, Podolu i Podkarpaciu . Tak się składa, że w wiekszości , a w zasadzie ... wyłącznie - należeli do stanu , o którym wcześniej była mowa.
Cała mozaika genealogiczna rodzin :Wodyńskich, Grodeckich, Strzetelskich, Czajkowskich ,Szczęsnowiczów, Strycharzewskich, Bigoszewskich, Rychtarskich, Borzemskich, Gerasinskich , Wroblewskich, Adamskich , Zaborowskich, Olszewskich, Burskich, Bobrow, Miłobędzkich, Sulińskich, Wilewskich, Brzozowskich i Kaszubów.
Ich geny ... i jak to z genami bywa - w różnym stopniu determinują Basię, Adasia, Magdalenę, Stacha, Elżbietę i Maćka . Nie występuję więc kłopot z przynależnością , tylko z identyfikacją poszczególnych elementów zbioru biologicznego . Temu rozumiem służy Genealogia Polaków. Wieczne Odpoczywanie daj Im Panie ! A Światłość Wiekuista niech Im świeci. Niech odpoczywają w pokoju Twoim , na wieki wieków Amen.
31.10.2012 22:09
Przykro się czyta posty ludzi którzy nie chcą znać prawdy - lub takich udają.

Szlachta, nie szlachta - w każdej grupie były osoby o postawach szlachetnych, odpowiedzialnych, wielkich. W każdej grupie byli Polacy i świnie. Jednak stawianie szlachty jako najgorszej grupy społecznej, przyczyniającej się do upadku Polski, śmiesznej dzisiaj, a kiedyś uganiającej się z za ciężkim mieczem po wiatrakach - świadczy nie tyle o niewiedzy ile o złej woli.

Już na początku XIX wieku Austria forowała tzw nimb sarmacki. Była to propaganda wizerunku szlachcica, jako zacofanego szlachciury z mieczem, modlącego się pod krzyżem, trwoniącego majątek na absurdalnie niepotrzebne obrazy, kontusze i kuligi, wyzyskującego "poddanych", i dumającego o sarmackich przedśredniowiecznych wojaczkach rycerskich. Ta propaganda była celowym działaniem mającym doprowadzić do rozerwania niezwykle silnych więzi szlachty z ludem, skierowania ludu przeciwko szlachcie, uznania polskich wartości demokracji szlacheckiej za zacofane, i oderwania od polskiej silnej i autentycznej religijności. Do tych metod dołączano inne - jak wprowadzanie gmin protestanckich, osadnictwo józefińskie i nie tylko, celowe wprowadzanie błędów na metrykach, obowiązek potwierdzania szlachectwa (ci co nie potwierdzali - np. ubożsi tracili np. prawo głosu, czy udziału w komisjach ds gruntów). Na to nałożono takie procesy jak rzeź krakowska czy denuncjacje i procesy sądowe. W zaborach pozostałych te procesy były jeszcze bardziej drastyczne.

Piszę o tym, bo jak widać do dzisiaj pokutują głąby które powtarzają ten styl. Teksty typu "szlachcic wysyłał na wojnę raczej swojego chłopa, a sam pozostawał w domu. Szlachta, jako stan, stawała się bezużyteczna, nieprzystosowana i w końcu w wieku 19-tym utraciła majątki i znaczenie" są właśnie efektem takie prania mózgu trwającego do dzisiaj. Dla takich osób szlachta jest "dzisiaj śmieszna" tradycje są zacofane, nieużyteczne, archaiczne - poczucie wartości - dziwaczne, ciemne itp itd. Nie dziwmy się że takie osoby istnieją. Wrodzona nienawiść do wartości którą reprezentował stan szlachecki w Polsce każde wierzyć we wszystkie bzdety pisane przez komunistycznych pseudohistoryków. Takie głąby będą do upadu posługiwać się cytatami z Wikipedii lub Trybuny Ludu aby udowodnić swoje słowa. Owszem, jest wiele osób które nie zdaje sobie sprawy że popełniają błąd- To można wybaczyć - jednak najczęściej tego typu teksty głoszą ludzie świetnie zorientowani i świadomie mieszający ludziom w głowach.

Stan szlachecki dzisiaj - to jednak dwie strony medalu. Są towarzystwa, bardzo zacne i szanowane grupujące potomków zdrajców i krwiopijców. Potomkowie kosmopolitów którzy dbali tylko o własne interesy i "parzyli" się ze wszystkimi zaborczymi i wrogimi monarchiami - dążąc do wysokiej pozycji na arenie międzynarodowej i traktując Polską jako zacofany śmieszny kraj - papugę narodów. Są też towarzystwa inne - które starają się pielęgnować tradycje, a przede wszystkim ducha. Odzyskiwać nie sławę i majątki, ale rozdarte, rozdrapane serce. Nie przejmujmy się, że różni spadkobiercy cesarza Józefa czy Mikołaja będą się z tego wyśmiewać.

Odpowiadając na pytanie - bardzo popularne zresztą - czy przydomek przy nazwisku mojego pradziadka świadczy o herbie ... prawdopodobnie tak. Poza wyjątkami błędów i celowych bądź nieświadomych taki przydomek pochodził od herbu. Oczywiście najlepiej by było dotrzeć do potwierdzenia - bądź z czasu zaborów z tzw Forum Nobilium - bądź z czasów Prawdziwej Polski. Czy warto dzisiaj się do tego przyznawać - na pewno - i nie jest to śmieszne. Należy być ostrożnym jednak, gdyż są Instytuty i Biura genealogiczny czy heraldyczne który wydają zaświadczenia oparte na oszukanych wypisach. Robią to oczywiście tylko dla pieniędzy, ale też dla mieszania. Na pewno warto przypominać i odzyskiwać historię rodzin. To na pewno!
2.11.2012 05:02
Marcin,
Stanisław,
Trevorek 7 zadał tu tylko jedno pytanie i wyglądało ono tak: “Moje pytanie brzmi, czy więc to, że na akcie małżeńskim moich pradziadków, którego mam kopię, podana nazwa herbu świadczy o tym, że w użytkowanie tego herbu jest wpisana moja rodzina i czy ja mogę się nim posługiwać?”
Pytanie było godne chłopca, nieco naiwne, nikt na nie nie odpowiadał, no więc odpowiedziałem krótko bo nikomu innemu odpowiedzieć nie chciało się. Poruszyło to Stanisława, za co go przepraszam. Szanuję Twoje poglądy Stanisławie i nie mam zamiaru przekonywać Ciebie ani kogokolwiek innego do jakichś tam racji. jestem wiekiem zbliżony do Twojego wieku i prywatnie bardzo zajętym człowiekiem.
<--- tekst wykasowany przez administrację z powodu rażącego naruszenia kultury wypowiedzi --->
2.11.2012 20:17
Jakże Samborze , obiecująco wydaje się mi ,że brzmi ... zakończenie Twojej, bardzo jędrnej wypowiedzi. Szkoda ,że cenzura zaingerowała, przypomniała mi czas kiedy , "Tygodnik Solidarność lub "Tygodnik Powszechny" miewały podobne napisy na miejscu wymazanego tekstu. W odróżnieniu od Twojej deklaracji, że jesteś człowiekiem zajętym - ja, prowadzę próżniaczy tryb życia. Zajmuję się wyłącznie tylko tym , co mnie interesuje w danej chwili. Przez co ...nie mam nawet kiedy oglądać telewizji. Ten wątek zainspirował mnie do rozwinięcia wprowadzenia do "Genealogii mojej żony Barbary " na http://www.wodynski.info za co serdecznie Tobie, Samborze dziekuję.
Mając nadzieję na jeszcze równie ,jak w tym temacie ciekawą rozmowę - przesyłam serdeczne pozdrowienia. Stanisław Wodyński
3.11.2012 12:15
Cenzura zadziałała - niestety (na szczęście) Genealogia Polaków nie jest miejscem gdzie można w "wolny sposób" publikować każdą złośliwość i wylewać każdy brak kultury. Takie rzeczy będą kasowane - a treść - rażąco odbiegała formą od reszty wypowiedzi.
Nasze forum nie jest hade parkiem - i nawet jeśli komuś się to kojarzy z komunizmem - to takie pozostanie. Trudno - nie odpowiadamy za to co się komu z czym kojarzy a skojarzenia same w sobie świadczą o tym czym żyjemy.

Sugeruje wrócić do meritum.
3.11.2012 19:00
Cenzura zadziałała - niestety (na szczęście) Genealogia Polaków nie jest miejscem gdzie można w "wolny sposób" publikować każdą złośliwość i wylewać każdy brak kultury. Takie rzeczy będą kasowane - a treść - rażąco odbiegała formą od reszty wypowiedzi.
Nasze forum nie jest hade parkiem - i nawet jeśli komuś się to kojarzy z komunizmem - to takie pozostanie. Trudno - nie odpowiadamy za to co się komu z czym kojarzy a skojarzenia same w sobie świadczą o tym czym żyjemy.

Sugeruje wrócić do meritum.

Ciekaw jestem niepomiernie ,jak odbiera pan Marcin to moje skojarzenie , jeśli ono same świadczy , jak powiada ... o tym czym żyję
a) sympatyzowanie z autorami podobnych rozwiązań?
b) moją skłonność do anarchizowania ustalonych obyczajów ?
c) nadwrażliwość na ograniczanie wolności wypowiedzi?
Pewnie ,ze meritum jest najważniejsze ,ale w przypadku poszukiwan tożsamości i jej związku z przodkami ,trzeba pamiętać też o tym , co jeszcze nie tak dawno było ... a był to rok 1981.
5.11.2012 10:47
Ostatni raz proszę o rozmowę na temat - a nie o dyskusji. Bezczelność będzie kasowana i nic tego nie zmieni. KONIEC - kolejne posty na ten temat będą kasowane a użytkownicy banowani.
6.11.2012 00:53
“Wrodzona nienawiść do wartości którą reprezentował stan szlachecki w Polsce każde wierzyć we wszystkie bzdety pisane przez komunistycznych pseudohistoryków. Takie głąby będą do upadu posługiwać się cytatami z Wikipedii lub Trybuny Ludu aby udowodnić swoje słowa. Owszem, jest wiele osób które nie zdaje sobie sprawy że popełniają błąd- To można wybaczyć - jednak najczęściej tego typu teksty głoszą ludzie świetnie zorientowani i świadomie mieszający ludziom w głowach”.

Nie mam obyczaju obwiniać Żydów za nasze klęski narodowe, no więc, jeśli nie oni, to my. Nie jestem ignorantem i jeśli coś piszę, to potrafię to poprzeć źródłami. Takim źródłem jest tu historia Polski, obojętnie kiedy drukowana. Nikt nie miał nakazu zakłamywania naszej historii do końca wieku osiemnastego. Tę historię ogólną znamy tu wszyscy. Dla mnie process upadku Polski rozpoczął się po śmierci Kazimierza Wielkiego, który był pełnoprawnym królem, potem mogło być już tylko gorzej, nigdy lepiej.

Nasza literature klasyczna to nie są źródła historyczne, wyrażają jednak opinie autorów. I tak, jeśli w “Krzyżakach” cały naród był prawy, to w “Trylogii” już tak wcale nie było. Nie muszę tu chyba tłumaczyć kto zaliczał się do narodu a kto nie. U Aleksandra Głowackiego herbu Prus, choćby w “Lalce”, szlachcic Wokulski nie był wcale uważany za szlachcica, a ci uważający siebie za szlachtę czy nawet arystokrację, byli w stanie bezradności i szybko postępującego upadku. Zabrakło tu systemu feudalnego. Duże majątki rolne, które dotrwały do okresu międzywojennego, były dalece zadłużone u państwa.

Nasi pisarze unikali jak ognia opisywania okresu saskiego. To przecież hańba narodowa. Skrupułów takich nie miał Aleksander Tołstoj, i chćby w “Piotrze Pierwszym”, opisał obyczaje jednego naszego Sasa i naszej szlachty. Te obyczaje trwały na tle szybko rosnącej w siłę Rosji.

Wpadło kiedyś w moje ręce stare, wysokiej jakości, anglojęzyczne wydanie “Ogniem i Mieczem”. Interesujący dla mnie był dodatek anglojęzycznego recenzenta; pisał, że "Polska to kraj zaprzepaszczonych możliwości”. Pisał, że Ukraina mogła być nasza. No i moja uwaga: Ukraińcy służyli dobrze carom; mogli służyć dobrze Polsce gdyby nie nasze “zapędzanie chamstwa do jam”.
Oczywiście, w naszej historii były “świetne czyny mężów jaśniejących zaletami rycerskiemi i obywatelskiemi – bo wiadomo powszechnie, że, jeśli gdzie, tedy osobliwie w Polsce szlachectwo było uwieńczeniem czynów istotnie szlachetnych” (Hipolit Stupnicki, 1855, przedmowa do “Herbarza Polskiego”). Nie oszczędziło nam to jednak hańby narodowej i niewoli, czego konsekwencje widać do dzisiaj. Kogo tu winić za fakt, że w okresie bezpośrednio poprzedzającym zabory nie mieliśmy wcale wojska, a po pierwszym rozbiorze zdołaliśmy zebrać 10 tysięcy Kawalerii Narodowej, podczas gdy takie Prusactwo dysponowało 70-cioma tysiącami żołnierza regularnego. Pospolite ruszenie nie przedstawiało wtedy, i od dawna wartości bojowej.

“Nikt nie wygrał wojny umierając dla swojego kraju; wygrał ją powodując śmierć innego nieszczęścika umierającego za swój kraj” (amerykański generał George S. Patton). Język Pattona wygładzony. U Pattona ten co wygrał i ten co przegrał to “bastards”.
6.11.2012 12:18
Na wstępie dziękuję za wypowiedź merytoryczną i na poziomie.

Zgadzam się że to nie "Żydzi" byli przyczyną klęski Polski. Podobnie jak nie byli nią też Ormianie, czy Arianie. Upatrywanie jednak odpowiedzialności za upadek Polski w warstwie szlacheckiej jest tym samym, co upatrywanie odpowiedzialności upadku drzewa z powodu posiadania pnia "bo się złamał".

XIX-wieczne i XX-wieczne "nauczanie" historii - de facto mieszanie w głowach - ciąży nam dzisiaj strasznie. Przede wszystkim widać to w braku podstawowej wiedzy na temat różnic, postaw szlacheckich. Nie czujemy tego i przez to niepotrzebnie często generalizujemy - co prowadzi do stawiania wniosków całkiem błędnych.

Szlachtę wolnej Polski można dzielić na wiele sposobów - np. majątkowo. Ale - to nasze kapitalistyczne myślenie jest skażone. W każdej warstwie majątkowej byli zaprzańcy i ludzie szlachetni. Tak więc to nie kryterium majątkowe jest odpowiedzią na przyczyny upadku kraju.

Innym podziałem mogą być zaszczyty - tj stanowiska - takimi kryteriami próbowali posługiwać się genealodzy XIXw - wskazując - wobec zrównania stanu szlacheckiego - która rodzina jest bardziej szlachetna a które mniej - tzn ilu było senatorów, ilu prymasów itp. Tutaj kryterium widać jest już bliższe prawdy - choć też niedoskonałe patrząc choćby na proces ostatnich lat przed zaborami. Dlatego - chociaż ilość stanowisk senatorskich jest pewnym próbnikiem jest to kryterium niewystarczające.

Trudno znaleźć więc coś innego czego konkretnie można się uchwycić. Posiadanie obszarów ziemskich - jest równoznaczne ze stanem majątkowym, ilość tytułów szlachty zagranicznej - może coś sugerować - ale są tu przykłady - takie jak np. Aleksander Sołtan - którzy będąc kawalerami najwyższych orderów europejskich pracowali szlachetnie na korzyść Polski krajów z nią związanych.

Żeby znaleźć właściwe kryterium trzeba się odnieść do samego honoru szlacheckiego, poczucia godności, wartości, szlachetności. To on jest tym co stanowiło Polskę. l Co więcej - ten polski stan szlachetności jest absolutnie wyjątkowy w skali światowej. Również wyjątkowy jest stosunek do wartości uniwersalnych (chrześcijańskich) w kwestii społecznej, jak też wynikające z obydwu tych zjawisk - stosunki społeczne i ustrój.

To te zjawiska są niezwykłe, unikalne w skali świata i one budowały niezwykłość i siłę Polski. One nie przyczyniły się do jej upadku - bo w samej swojej strukturze były temu przeciwne i jednocześnie dalekowzroczne. Ale żeby rozważać te postawy musimy już wybiec poza oceny historyczne a zająć się ... historiografią, a przynajmniej socjologią historyczną, psychologią historyczną i historią katolickiej nauki społecznej.

Polecam zapoznać się z postacią Jerzego Ossolińskiego - ten człowiek jest kapitalnym przykładem niezwykłej postawy, a jego przeciwnik Radziwiłł - przykładem postawy, która doprowadziła do upadku kraju. Obaj byli szlachtą, obaj bogaci, obaj wpływowi, obaj na najwyższych stanowiskach. A jednak postawy całkowicie przeciwne. Działalność Radziwiłła - doprowadziła prawdopodobnie do efektu domina, które zakończyło się rozbiorami, a może nawet i Wojnami Światowymi. Gdyby w walce tej wygrał Ossoliński - tego wszystkiego mogło by nie być.
7.11.2012 13:39
Leszczyński to 100 % szlachta .
Zapis łaciński z 1927 r. trochę dziwne , ponieważ takowe skończyły się w XVIII w. potem były Polskie lub w języku zaborców .
Stan szlachecki zniszczyła heroldia 1831-63
Konstytucja roku 1921 zniosła tytuły i przywileje szlacheckie
Konstytucja roku 1935 przywróciła .
de pomian , de sas - moim zdaniem to ważniejszy zapis niż śmieszne herbarze , które mają niewiele wspólnego z faktami .
a co do szlachty nawet dzisiaj są w Polsce tereny gdzie ludzie pamiętają o swoich korzeniach szlacheckich ,np. Podlasie w pasie od Rajgrodu do
Sokołowa .
Pozdrawiam .
7.11.2012 13:57
Wracając jeszcze do herbu . Polecam publikację Juliusza hr. Ostrowskiego ,, Księga herbowa rodów polskich ,, W-wa 1897 , w którejś z bib. cyfrowych .
Są tam nawet rodziny nie opisane przez Niesieckiego czy Bonieckiego .
7.11.2012 14:44
Tak na szybko sprawdziłem ,
Leszczyński - Korczak , Jastrzębiec , Radwan , Sas , Abdank , Belina , Wieniawa .Sporo materiału jest o tym rodzie .
W herbarzach nie ma Leszczyńskich h. Pomian ... ale w 1851 wylegitymował się jeden Grzegorz Leszczyński i nie ma podanego herbu ...może to twój
przodek .
Pozdrawiam .
7.11.2012 15:14
Oczywiście był u Ostrowskiego
Leszczyński czyli Pomian odmienny - ,, W polu złotem - czarna głowa żubrza , mieczem z góry w lewo - ukośnie przebita . Nad hełmem w koronie
nad złotym półksiężycem sześciopromienna złota gwiazda ,, - odmiana przysługująca Leszczyńskim z przydomkiem
,, Czobor ,, , rodzinie pochodzenia węgierskiego w oświecimskim w XVI wieku .
7.11.2012 21:59
Po pierwsze nie jest powiedziane że Leszczyński to 100% szlachta - bo nazwiska były i herbowe i nieherbowe
Po drugie Ostrowski zrobił masę błędów - chyba najwięcej ze znanych Herbarzy
Po trzecie - pojedyncze wystąpienia herbu niczego nie świadczą - często np. na sejmikach zdarzały się sytuacje gdy pieczęć przybijał znajomy za znajomego - legitymując się innym herbem powstała teoretycznie nowa rodzina - a tymczasem to zwykły zabieg po to aby można było oddać głos.
8.11.2012 13:49
Po pierwsze nie jest powiedziane że Leszczyński to 100% szlachta - bo nazwiska były i herbowe i nieherbowe
Po drugie Ostrowski zrobił masę błędów - chyba najwięcej ze znanych Herbarzy
Po trzecie - pojedyncze wystąpienia herbu niczego nie świadczą - często np. na sejmikach zdarzały się sytuacje gdy pieczęć przybijał znajomy za znajomego - legitymując się innym herbem powstała teoretycznie nowa rodzina - a tymczasem to zwykły zabieg po to aby można było oddać głos.

Wiem o tym wszystkim doskonale , jednak trzeba od czegoś zacząć . Większość zaczyna od herbarzy . Najlepszym potwierdzeniem szlachectwa są metryki
np. wpis nobilis , generousus , lub szlachcic nawet niewylegitymowany , dziedzicznie osiadły, cząstkowy itd...a także spisy podatkowe np. podymne . Herb to inna śpiewka , do czasu legitymizacji świadomość herbowa była niewielka
to heroldia winna jest całemu zamieszaniu , notabene uważam że ponad 90 % szlachty ma zafałszowane dyplomy . Co do pieczęci w biednych okolicach
szlacheckich często pasługiwało się ją kilka rodów , nie tylko rodzina ale i znajomi w zależności od potrzeby .Dalej idąc , Leszczyński jeśli nie zmienił
nazwiska to szlachta , jakiego herbu - zerowe szanse na udowodnienie . Chociaż ten ,, de pomian ,, daje do myślenia . Gdyby udało się odnaleść metrykę
jego przodka sporo by to wyjaśniło .
9.11.2012 00:37
Trevorek 7 pisze:
“Po zaczytaniu się w dokumentach i w tej Jego pracy, wynika z tego, że mój pradziadek Józef Leszczyński, żeniąc się w roku 1927 w Kochawinie, na akcie małżeńskim (j.łaciński jeszcze) ma wpisane zawołanie herbowe "de pomian" a prababka "de sas". Ja więc, jako ostatni z linii męskiej, noszący nazwisko po pradziadku, domniemuję, że mógłbym posługiwać się więc herbem "pomian" dziedzicząc po mieczu. Józef-Jan-Zbigniew- i ja”.

Takich pytań jest wiele na stronach historycznych i dyskusja odbiega przeważnie dalece od treści pytania. Uważam, że tu powinniśmy popatrzyć na sprawę z perspektywy okresu staropolskiego, przenosząc wszystko najlepiej nie mniej niż 400 lat wstecz. No więc, patrząc daleko wstecz, Józef Leszczyński (pradziadek) i jego syn Jan to szlachta. Co do Zbigniewa i jego syna, nie wiemy nic o matkach, no więc chyba nie szlachta. Byłby to klasyczny przypadek przenikania kolejnego pokolenia z wyższej do niższej warstwy społecznej. Takich sytuacji w zapisach mertykalnych jest mnóstwo.

Cytat z “Zarysu Historii Polski”, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1980: “Szlachcicem zostawało się przez urodzenie z rodziców szlacheckich, skąd szlachcica zwano także “urodzonym”. Cytat ten przylega do opisywanego okresu bezpośrednio po kodyfikacji prawa obyczajowego przez Kazimierza Wielkiego. Prawo prawem, a różnie to bywało; inaczj dla magnata Leszczyńskiego a inaczej dla Leszczyńskiego z zaścianka.
Strona z 2 Następna >