Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Świąteczne obyczaje majętniejszej szlachty

18.12.2008 16:19
OBYCZAJE MAJĘTNIEJSZEJ SZLACHTY

Przedniejsze cechy obyczajów czasów owych były: pobożność, gospodarstwo rolnicze, gościnność, uprzejmość. Po śniadaniu rannym i modlitwie wyjeżdżał gospodarz w pole obzierać roboty wiejskie. Obiad zawsze na południu; ktokolwiek nań przyjechał, wdzięcznie przyjęty. P0 obiedzie grano w mariasza lub warcaby dalej rozmowy. O siódmej wieczerza, a po dziewiątej udawano się do łoża. W jesieni i zimie polowanie wiele czasu zabierało.
Wielkie święta, imieniny, zapusty, obchodzone były z hojnym dostatkiem, uroczystością, weselem.
Na Boże Narodzenie, Wielkanoc i imieniny przyjeżdżali z Brześcia i okolic przełożeni klasztorów z oracjami. Na Boże Narodzenie kończyły się zawsze życzenia tymi słowy: „Aby ten maleńki urodzony Jezus zsyłał largiter na dostojny dom wasz wszystkie pros peritates i successa".
Nie dosyć na tym. Przychodzili paupery studenci z Brześcia z gwiazdą, z jasełkami i dialogami . Treścią wystawień tych było Narodzenie Chrystusa, Trzej Królowie i Herod, wycinający dzieci w Betlejem. Wystawienie to zabawiało nas, zachwycało więcej niż dzisiejsze Rossiniego opery. W szkołach księży jezuitów w Brześciu na teatrze zwykli starsi studenci grywać dialogi na kształt melodramatów dzisiejszych. Jeden z nich wystawiał św. Franciszka Ksawerego w Indiach, broniącego miasta przeciw niewiernym. Baszty i mury malowane były na kartonach. Indianie strzelali do nich z luków, waliły się baszty i wieże, lecz ukazywał się wśród kartonów św. Ksawery. Upadłe na ziemię mury sznurkami znów podnosiły się do góry. Druga sztuka był św. Antoni Padewski nad brzegiem morza każący do ryb. Karpie, szczupaki, okunie, raki wyścibiwszy głowy nad wodę z otwartymi pyszczkami słuchały świętego. Przyznam się, i ja jak mała płotka słuchałem, dziwiłem się i wierzyłem.
Wigilia Bożego Narodzenia była wielką uroczystością. Od świtu wychodzili domowi słudzy na ryby; robiono na rzece i toniach przeręby i zapuszczano niewód. Niecierpliwie oczekiwano powrotu rybaków. Jakaż radość, gdy przyniesiono ceber z rybami, a matka moja ciała kucharzowi rozkazy, jak każda ryba miała być przyprawiona. Dnia tego jednakowy po całej może Polsce był obiad (tradycja potraw wigilijnych). Trzy zupy: migdałowa z rodzynkami, barszcz z uszkami, grzybami i śledziem, kucja dla służących, krążki z chrzanem, karp do podłowy, szczupak z szafranem, placuszki z makiem i miodem, okunie z posiekanymi jajami i oliwą itd. itd. Obrus koniecznie zasłany być musiał na sianie; w czterech kątach izby jadalnej stały cztery snopy nie młóconego zboża jakiego. Niecierpliwie pierwszej gwiazdy czekano; gdy ta zajaśniała, zebrali się goście i dzieci. Rodzice moi wychodzili z opłatkiem na talerzu, a każde z nich biorąc opłatek obchodziło wszystkich zebranych, nawet służących, i łamiąc go powtarzało słowa: Bodajbyśmy na przyszły rok łamali go z sobą. Potem do uczty, która do późnej przeciągała się nocy. Wino dodawało wesołości, śpiewano pieśni z kantyczek, szczególniej
W żłobie leży,
Któż pobieży
Kolędować małemu itd.
Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że ta nuta, miarą polskiego tańca ułożona, była faworytnym tańcem króla Władysława IV.



Kolędnicy wiejscy - rys. K. W. Kielisińskiego
(ze zbiorów Biblioteki W. hr. Baworowskiego)

[Julian Ursyn Niemcewicz - "Pamiętniki czasów moich" - Warszawa 1957 rok]

=> Tradycja polskich potraw świątecznych
=> Przepisy wigilijne w naszej Bibliotece