Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Czy jest sens?

19.12.2008 12:53
Czy jest sens badań genealogię jak nikogo z rodziny to nie interesuje?

"ojciec zmarł po moim urodzeniu - nie interesowałam się tymi sprawami nigdy i nigdy nie będę"
"historia mnie nudzi"
"a po co mi widzieć kto był moim przodkiem"
"eee... zająłbyś się lepiej jakimś biznesem"

takie teksty słyszą ciągle

Odpowiedzi (9)

19.12.2008 15:57
Witaj,
Fakt, że osoby w Twojej rodzinie nie są zainteresowane genealogią nie powinien mieć wpływu na Twoje działania i chęci poszukiwań przodków. Nasza pasja nie koniecznie musi być pasją innych. Najważniejsze, żeby się nie zniechęcać.
Genealogia uczy cierpliwości, a każde nowe odkrycie daje ogromną radość.
Spróbuj zarazić Twoimi zainteresowaniami najbliższych, może jak pokażesz rezultaty swojej pracy, w ciekawy sposób opowiesz czym jest dla Ciebie genealogia, wtedy rodzina sama zaproponuje pomoc?
10.06.2009 20:05
To samo było i u mnie,ale mi to nie przeszkadza.Sprawia mi przyjemność,ale smutno mi jest jeżeli pytam się kogoś - a nie mogę uzyskać decydującej odpowiedzi.Jeżeli czegoś sie dowiem Sama - sprawia mi to niewyobrażalną przyjemność.Pozdrawiam.
26.09.2009 13:55
Myślałem, że to patologia ale nie widzę teraz problem w szerszym kontekście. Ci, którzy nie lubią genealogii zmienią zdanie z upływem lat..Każde nowe odkrycie, to tak jak odkrycie nowego lądu, który rodzi nowe wątki i poszlaki wzbogacając wewnętrznie i dodając sił do dalszych poszukiwań. Czy genealogia to pasja starszych osób? Z tego co widzę na pewno nie.
8.10.2009 00:50
Ja nie jestem w sumie "starszy", ale nawet nie wiem co mnie przy tym trzyma.
Pasja odkrywcy to tylko powierzchnia. Poniżej jest zmysł do systematyzowania. Ale sednem jest chyba zwykła tęsknota za domem.
24.11.2009 18:37
Tęsknota może rodzi się z niewiedzy z bezradności w poszukiwaniach, że nigdy nie dowiemy się więcej. Jak dla przykładu Ignacy jego życie w rodzinie, problemy z jakimi borykali się, bo na pewno nie żyli większością naszych problemów. Ignacy roni łzy przy grobie żony, nie widziałem podobnej inskrypcji w naszych czasach sądzę że byli bardziej żywiołowi, otwarci, a powiązania rodzinne bardziej ścisłe.
viewtopic.php?f=31&t=792
Albo wyznania Józefa Weyssenhoffa do przyrodniego brata.
viewtopic.php?f=31&t=2387
Kogo w naszych czasach stać na podobne słowa.
Nazwiska imiona rok urodzenia i odejścia, urzędy jakie piastowali itp. to tylko część prawdy.
11.01.2010 22:16
Witaj,
Fakt, że osoby w Twojej rodzinie nie są zainteresowane genealogią nie powinien mieć wpływu na Twoje działania i chęci poszukiwań przodków. Nasza pasja nie koniecznie musi być pasją innych. Najważniejsze, żeby się nie zniechęcać.
Genealogia uczy cierpliwości, a każde nowe odkrycie daje ogromną radość.
Spróbuj zarazić Twoimi zainteresowaniami najbliższych, może jak pokażesz rezultaty swojej pracy, w ciekawy sposób opowiesz czym jest dla Ciebie genealogia, wtedy rodzina sama zaproponuje pomoc?

Pozdrawiam,
i zgadzam się w całej rozciągłości!
Jan.
2.02.2010 08:44
Witam Wszystkich
Dziękuję za słowa otuchy.
Refleksje jakie powstały u mnie to że każdy z nas powinien być świadomy z skąd pochodzi jaki jest ród jego, kim był prapradziad itd. Biorę udział w poszukiwaniu korzeni sam wspólnie z redakcją. Nikt inny
poza sporadycznymi przypadkami nie bierze udziału, nie dzieli się posiadaną wiedzą. Z radością powitam, osoby chcące pomóc, bo proszę wierzyć nie robię tego dla rozgłosu.
Ta potrzeba zrodziła się lat kilka temu nie chciana nie kontrolowana, tak po prostu zapanowała nad moją osobą, tak że nie potrafiłem się oprzeć. Chętnie ustąpił bym swoje miejsce innym bardziej doświadczonym mających większą wiedzę.
Pozdrawiam serdecznie.
2.04.2010 06:16
Tym bardziej jest to moblilizujące Im więcej "przeszkód", które traktuję jako wyzwanie, tym bardziej upór i ciekawość wzrasta i ... zaczynają się poszukiwania
26.05.2010 11:44
* Edytuj post
* Usuń post
* Zgłoś ten post
* Informacja
* Odpowiedz z cytatem

Warto czy nie warto?

Poszukiwaniami prawie detektywistycznymi zajmuję się już dłuższy czas. Przychodzą jednak co jakiś czas myśli - wątpliwości kiedy słyszę wypowiedzi takie jak te początkowym poście :

Do tego dochodzą jeszcze takie:

"..nie interesują mnie te sprawy wolę żyć tym co teraz..."
" do niczego mi to nie jest potrzebne.."
" ...czy nie szkoda Ci (mowa o mnie) na to czasu?"

no i tym podobne.

Kiedy przychodzą takie momenty zwątpienia zawsze wracam do tego co już udało mi się dowiedzieć, biorąc pod uwagę,że naprawdę zaczynałam od zera - pojedyńcze fotografie, skrawki opowieści, które jak się później okazywało nie miało nic wspólnego z prawdą. Ale to co udało mi się ustalić, dowiedzieć na temat tych co byli przede mną podnosiło mnie na duchu. Było motorem do dalszego poszukiwania.
Szczególne znaczenie miały informacje które wydawałoby się, że są poza moim zasięgiem ze względów bardzo różnych a pojawiały się w najmniej spodziewanym momencie często właśnie w momencie "marazmu poszukiwawczego".

Stąd mój wniosek, że trzeba być cierpliwym, nie zniechęcać się niepowodzeniami. Jeżeli nasi przodkowie nie są dla nas tylko "miejscami" na drzewie, datami w które znamy lub są jeszcze "około" to warto oddać im czas który oni dali przez swoje życie, nieraz bardzo trudne byśmy my teraz mogli żyć tak jak żyjemy w naszych "szybkich" realiach.