Super link. Dzięki.
Faktycznie wiele mi się wyjaśniło. Co najważniejsze:
1. Księgi i sprzęty kościelne "nielegalnie" przyjechały do Polski, z czasem się ujawniają;
2. Jeden "rekord" jest wpisany w 2-4 księgach, jedyny pożytek z biurokracji - dla genealogów.
Znalazłam część informacji o rodzinie w dokumentacji kościelnej. Byłam pewna, ze gdy odnajdę księgi, znajdę metryki i dziadka i babci, obydwoje są z Kamionek. A tu zaskoczenie. Dziadek jest, babci nie ma. Ba! W księgach nie ma nawet mojego taty, a przecież jest naprawdę, żywy. Dokumenty były wyrabiane po wojnie, wg zeznań świadków, tj. najbliższej rodziny. I tu zagadka: gdzie urodził się mój tato? i jego mama? I tak trochę różni się opowieść rodziny, od tego co jest w archiwum. Widocznie coś komuś umknęło, zmiana miejsca zamieszkania, data urodzenia, itp. I to historia stosunkowo nowa, 1. połowa XXw.
Do tej pory spisywałam rodzinę z opowiadań. Czas na weryfikację.
Ale to już inna opowieść.
Jeśli jeszcze coś o aktach zabużańskich, repatriacji i osadnictwie wojskowym na Ziemiach Odzyskanych - będę zobowiązana za wszelkie wskazówki.
pozdrawiam. Jolanta
P.S. i oczywiście cokolwiek o Kamionkach. Jest tego niewiele, a wieś na przełomie XIX i XX liczyła ok 2,5 tys. mieszkańców. Wielu było na wojnie, itd. A nawet na WIKI niewiele jest napisane. J.B.