Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Chudzińscy Helena i Kazimierz z Pakości

31.12.2014 12:20
Witam,

poszukuję informacji o losach Kazimierza Chudzińskiego ur. 2 marca 1894 roku oraz jego żony Heleny. Przed wojną Kazimierz był jednym z zarządców majątku Młodocin koło Barcina. Po wojnie pracował chyba w cukrowni w Pakości. W tym też mieście,chyba przy ul Szkolnej zamieszkiwał razem ze swoją żoną Heleną. Po śmierci Kazimierza w latach 70/80-tych Helena wyprowadziła się do swojej rodziny. Poszukuję każdej informacji mogącej naprowadzić mnie na jej ślad.

Pozdrawiam

Andrzej

Odpowiedzi (2)

31.12.2014 18:54
Sam majątek Młodocin doczekał się przepięknego opracowania dostępnego w sieci. W nim to również znajdzie Pan ślad swego przodka.

Cytuję fragment :

- Siekierami wycinaliśmy lód z tego jeziora. To było następnie zwożone do takiego wielkiego rowu, nieopodal pałacu, dosyć głęboko pod ziemią. Przykrywaliśmy ten lód słomą, ziemią na wierzchu. I tak to mogło starczyć nawet na 2 lata. Podczas wysokich temperatur stróż szedł do tej lodowni, bo tak nazywało się to miejsce, wykrawał, ile trzeba, żeby utrzymać w piwnicach pałacu w chłodzie mięso, ser, czy inne artykuły. W ogóle muszę panu powiedzieć, że to gospodarstwo bardzo dobrze było prowadzone, choć urzędnicy majątku się zmieniali. Pamiętam, że używali oni jednego konia wierzchowego, którego miał dziedzic. Oczywiście w porozumieniu z właścicielem. Pierwszym za mojej pamięci zarządcą majątku w Młodocinie był urzędnik Żuchowski z Gąsawy. Nie pamiętam, jak miał na imię, ale pamiętam go na tym pańskim koniu jak jeździł. On później przeniesiony został chyba do Mroczy i jego miejsce zajął Kazimierz Chudziński. Później był jeszcze niejaki Głowacki, a wreszcie Józef Krauze. Na pewno już nie żyją, bo byli wtedy ładnych parę lat starsi ode mnie. Przecież ja w 1939 miałem tylko 19 lat. Jestem już ostatni chyba na świecie, co pamięta jeszcze ten przedwojenny majątek od wewnątrz jako pracownik. A, pamiętam jeszcze, wracając do tego gospodarzenia na majątku, że dziedzic miał wieloletnią umowę na odbiór żywca: świń i bydła na ubój ze żnińskim rzeźnikiem, Wacławem Tokarskim. On oprócz rzeźnictwa prowadził też pośrednictwo w handlu żywcem. Pamiętam, że odwoziliśmy na rampę na kolei w Żninie sztuki przeznaczone na sprzedaż. Wacław Tokarski to skupował, a zwierzęta pociągami jechały gdzieś dalej na ubój - opowiada Józef Byczyński.


Cały tekst pod adresem: http://palukitv.pl/teksty/karty-kultury ... cinie.html

Szczerze zazdroszę tego opracowania. Ja sam również mieszkam na mającej kilkaset lat resztówce pofolwarcznej, ale niestety poza domysłami i garścią sprzecznych informacji nie jestem w stanie nic kompletnie znaleźć o mieszkańcach i ich dziele. Było ono niebagatelne. Sama nazwa jest jedynym historycznym zachowanym śladem po przepięknym okresie świetności miasteczka obok którego leży. A było tak lat temu 170, że pisało się o dwóch "potężnych" ośrodkach włókienniczych: o Łodzi koło Lutomierska (tak tak tej wielkiej Łodzi!!!) i mojej Izbicy Kujawskiej. Majątek po którym mieszkam to z kolei Folusz.

Pozdrawiam pięknie.
31.12.2014 20:25
Dziękuję Zbyszku za wiadomość. Znam ten tekst ale jest w nim jedynie wzmianka o Kazimierzu. Szukam dalej:-)