Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Mórka

24.02.2015 21:01
Moja babcia razem z dziećmi została wysiedlona z Dolska do miejscowosci Mórka, gdzie musiała pracować u Niemców. Moja Mama miała trzy lata, gdy rozpoczęła się wojna i nie pamieta za wiele. Może ktoś wie, co dzialo się w Mórce podczas wojny, dlaczego kierowano tam Polaków do pracy.

Odpowiedzi (4)

24.02.2015 23:31
Nie pomogę pani w historii rodzinnej, ale wstąpiłem tutaj bowiem niezmiernie ciekawa jest etymologia nazwy miejscowości.

I niemiecka Moorfelde i polska Mórka mają identyczne znaczenie tj związane z ciemnym, brudzącym kolorem gleby, który murzy = brudzi. Po niemiecku tj staroniemiecku Moor oznacza dosłownie jasnoskórego Murzyna, takiego nie całkiem czarnego, a po polsku 'murka' to, najczęściej, dziewczyna wypaprana ziemią albo sadzami. Taka zabawna zbieżność znaczeniowa.
Owocnych poszukiwań życzę.
25.02.2015 00:40
Dziekuję za ciekawe objaśnienie etymologi nazwy miejscowosci Mórka. Trochę się wiąże z historią rodzinną, bo jedyne co moja Mama zapamiętała z pobytu w tym miejscu to upaprane ziemią buzie małych dzieci.
6.03.2015 15:51
Moja Mama pochodzi z M.Gdy wybuchła wojna miała już 20 lat i właśnie z M.została skierowana do pracy do innej miejscowości jako pomoc domowa do rodziny niemieckiej osiedlonej tam w domu z którego wcześnej wysiedlono właścicieli Polaków. Jeżeli chodzi o M.to musiało być tak, że z jakiegoś gospodarstwa wyrzucono właścicieli Polaków (dotyczyło to co zasobniejszych gospodarstw i wiem, że tak bywało nawet w mojej rodzinie), na ich miejsce sprowadzano rodziny niemieckie - często bez ojca/głowy rodziny, który był już na froncie. A że do pracy potrzebni byli robotnicy to ściągano ich z innych miejscowości - i tak byli zadowoleni, że nie wysyłają ich na roboty w Niemczech. Traktowani byli różnie - jedni mieli lepiej inni gorzej. Wiem, że niektórzy nawet długo po wojnie utrzymywali kontakty z tymi Niemcami i nawet się odwiedzali. Kiedy zbliżał się front, zaczął się wśród Niemców popłoch. Ładowali na wozy co się dało a ponieważ były to przeważnie kobiety z dziećmi to zmuszano tzw.parobków aby też z nimi siadali na wóz i odwozili ich (niektórzy jechali z nimi nawet daleko za Odrę i wracali po paru miesiącach). Mój Ojciec też dostał taki polecenie (właśnie w M.)ale po paru kilometrach uciekł i wrócił na swoją wieś. Z tego co wiem w M. nie działo się nic specjalnego - ot, wojna. Znam tę wieś, mam tam sporo rodziny i utrzymujemy kontakty chociaż moi rodzice po zakończeniu wojny wyjechali na tzw.Ziemie odzyskane. Ciekawe w którym gospodarstwie była Twoja Mama?
6.03.2015 23:22
Dziękuję za niezwykle wyczerpujące wyjaśnienie. Szkoda, że moja Mama tak niewiele pamięta, miała trzy lata, gdy wybuchła wojna. Dziadek miał cukiernię i piekarnię w Dolsku. Gdy wkroczyli Niemcy zabrali im wszystko. Dziadek trafił do obozu, uciekł z niego i trafił do partyzantki. Walczył na wschodzie z Rosjanami. Dostał się do niewoli, jego losy są nieznane. Nie miałam niestety okazji go poznać. Mama z rodziną znalazła się właśnie w Mórce. Pamięta trochę więcej z okresu tuż przed wyzwoleniem. Przeżyła nalot siedząc w dziurze w ziemi, strasznie się bała. Do tej pory, gdy leci samolot, pochyla głowę i cała się kurczy. Babcia przez wiele lat wietrzyła, że jej mąż wróci. Gdy moja Mama dorosła zaczęła szukać ojca, ale w czasach komunistycznych nie było to łatwe. Babcia nie chciała opowiadać o wojnie. Teraz ja próbuję odszukać ślady moich bliskich. Z pewnością wybiorę się do Mórki.