Zastanawiając się nad sztafetą pokoleń, w której biegnę, a raczej podążam, odpoczywając coraz częściej po drodze; swoje myśli kieruję w stronę prababek i pradziadków. Mimo, iż z natury jestem człowiekiem lubiącym historię, przeróżne opowieści o przeszłości, do tego osobnikiem - bardziej refleksyjmym, niż praktycznym; jeszcze 6 lat temu nic o nich nie wiedziałem.Obecnie nawet się zastanawiam, jak z tą niewiedzą mogłem przez blisko siedemdziesiąt lat żyć ? Jednocześnie cieszę się bardzo z tego , że zdążyłem ich poznać, bo przecież ich obecność w mojej świadomości , poza zwykłym zaspokojeniem ciekawości - koi smutek przemijania . Internet; w swoich praktycznie nieograniczonych możliwościach… z mroku dziejów spowitych mgłą zapomnienia , niczym magiczna latarnia - zaczął wyświetlać ich sylwetki . To nic, że nie zachowały się ich fotografie, że pojawiają się przeważnie tylko w bardzo lakonicznych wzmiankach w księgach parafialnych. Te wpisy bowiem ich ożywiają. Nawet paradoksalnie: metryką zgonu informują o tym gdzie i kiedy żyli. A już na podstawie aktów, czy wpisów : chrztów, czy ślubów można się mnóstwo, bardzo istotnych do snucia genealogicznych paranteli szczegółów dowiedzieć. Najlepszą ilustracją , że tak często bywa jest wpis do księgi parafialnej chrztu mojego ojca Stanisława Leona , syna Stanisława i Heleny Anieli z Gerasińskich Wodyńskich . Dodatkowego smaku temu dokumentowi dodają okoliczności, iż księdzem udzielającym sakramentu chrztu był rodzony stryj niemowlęcia płci męskiej, brat jego ojca, syn jego ( niemowlęcia) dziadka, a mojego pradziadka Grzegorza i babci ( mojej prababci) Anny z Ryznerskich - ksiądz Bolesław Wodyński, proboszcz parafii w Zaleszanach . Opisując to zdarzenie, mój stryjeczny dziadek wspomniał również o drugiej parze moich pradziadkow: Feliksie i Katarzynie z Lepiankowiczów Gerasińskich. A także to,że dziadek Stanisław urodził się w Dębowcu, a babcia Helena w Nowym Borku. Wymienione zostało także w tym wpisie czym się dziadek wtedy zajmował: był dzierzawcą (arendatorem) co zgadza się z późniejszymi moimi ustaleniami. [attachment]Stanislaus Leo Wodyński metryka chrztu.jpg
Bardzo bogatym w informacje dokumentem na temat moich; po kądzieli z kolei przodków; jest, odnaleziony przez Piotra Strzetelskiego wpis do księgi chrztów - prababki Wincentyny Antoniny, córki, jak z tej adnotacji wynika ( moich prapradziadków ) Ignacego i Apolonii z Borzemskich Strzetelskich. Dodatkowo wymieni są też moi praprapradziadkowie ( dziadkowie chrzczonej prababki) Ignacy i Maria z Kaszubów Strzetelscy . Wpisu zaś dokonał , stryj niemowlęcia płci żeńskiej, brat Ignacego, wieloletni proboszcz parafii w Uściu Zielonym nad Dniestrem - ks. Rafał Strzetelski. Niby bardzo lakoniczny dokument, a tyle do poszukiwań genealogicznych wnoszący. Lokalizuje też miejsce urodzin prababki Zadarów: Villa Zadarów.[attachment]Metryka Wincentyny2.jpg Owa "Villa Zadarów" to nic innego jak Dwór Zadarów, w spisie miejscowości województwa tarnopolskiego figurujący obok wsi Zadarów, przynależny do parafii rzymsko-katolickiej pod wezw.Świętej Trójcy w Uściu Zielonym, gdzie przez 20 lat posługę kapłańską pełnił ksiądz Rafał Strzetelski.We wsi Zadarów zaś mieszkali w większości Rusini wyznania unickiego. Niektórzy z nich, pod koniec II Wojny Swiatowej opętani przez szatana nacjonalizmu, pod wodzą syna popa z Zadarowa napadli na pobliski Korościatyn, dopuszczając się licznych zbrodni na zamieszkałych tam Polakach, toteż ze wstrętem odwracałem głowę od drogowskazu pokazującego kierunek drogi do Zadarowa. A tu masz! Wyszło na to, iż to mój, w całym tego słowa znaczeniu - matecznik!