Z akt metrykalnych, urodzenia ślubu zgonu można wyczytać naprawdę wiele informacji, i to nawet więcej niż przywykliśmy sądzić.
Pierwszą grupą informacji są te oczywiste, a więc to po co sięgamy do akt, imiona, nazwiska, chrzestni, świadkowie, w aktach z II połowy XIX wieku są też wpisywane zawody, miejsca pochodzenia dziadków, przyczyna zgonu.
Druga grupa informacji jest mniej oczywista, aczkolwiek też widać ją od razu. Są to dopiski z których możemy wywnioskować informacje rodzinne. Małżonkowie, jeśli urodzili się w innej parafii musieli przedstawić dokument chrztu. Na późniejszych aktach taki dokument był wpisywany pod aktem, z zaznaczeniem z jakiej parafii został pobrany. To często rozwiązuje problem pochodzenia rodziców. Numer domu – jeśli skorelujemy tę informację z mapą możemy dowiedzieć się bardzo wiele o środowisku życia. Na mapach katastralnych widać bowiem z czego składało się obejście, czy dom był nad rzeką, czy na górce, czy blisko czy daleko od centrum wsi, kościoła, cerkwi, karczmy, kuźni. Jeśli jest to numer 1 (a osoba zapisana nie była właścicielem wsi) to mamy do czynienia albo z oficjalistą, zarządcą, ekonomem, albo kimś takim jak kowal, gorzelniany czy choćby chłop ale mieszkający na terenie dworskim – zapewne mający jakąś funkcję na dworze – choćby stajennego czy stróża. Świadkowie i chrzestni zazwyczaj są zapisywani wraz zawodem i pozycją. Pozwala to umiejscowić daną rodzinę w grupie społecznej, lecz należy pamiętać że szczególnie na chrzestnych wybierano często osoby stojące wyżej – często np. żona właściciela wsi jest chrzestną na co drugim akcie poddanych. Również często proszeni na chrzestnych byli organiści. Z kolei niekiedy bywało też na odwrót, jako asystujących przy chrzcie proszono żebraków kościelnych – po to aby ich potem wesprzeć – co było dobrym uczynkiem. Chrzest z wody, „ex aqua” zazwyczaj świadczył o tym, że dziecko nie rokowało najlepiej. Wtedy akuszerka dokonywała chrztu wodą w domu przy urodzeniu. Jeśli dziecko przeżyło, chrzest był powtarzany warunkowo. Niekiedy taki chrzest mógł się wydarzyć nawet wiele lat po urodzeniu (np. dopiero przed ślubem).
Trzecia grupa informacji to taka, którą można wywnioskować na podstawie informacji zapisanych w innych aktach. Tak jak wspomniano wyżej, rodzice mogli pochodzić z innej wsi. Gdy brakuje tej informacji na akcie, warto poszukać podobnych aktów rodzeństwa. Przykład: Bronisława Stecka urodziła się we wsi Ordów z rodziców Michała i Ludwiki Ostrowskiej. Jednak rodzice jej nie brali tam ślubu. Akt ślubu Bronisławy nie został odnaleziony gdyż zaginęła odpowiednia księga. Bronisława jednak miała starszą siostrę – Franciszkę, która brała ślub w Stojanowie. Na tym akcie widnieje informacja że musiała ona dostarczyć dokument z parafii w Tartakowie – gdzie się odbył jej chrzest. Okazało się że również ślub rodziców odbył się w Tartakowie.
Warto przeglądać księgi i sprawdzać czy dana osoba nie była świadkiem przy innych aktach. Wtedy był zapisywany często jej zawód. Gdy już odnajdziemy szukane akty, należy zawsze zajrzeć na koniec tomu. Niekiedy bowiem ksiądz zapisywał tam rodzaj kroniki. Opisywał pożar, powódź, ciekawe wydarzenia, które wszak były związane z życiem poszukiwanych przez nas osób.
Czwarta grupa informacji to takie jakie można wywnioskować przez porównywanie aktów z innymi. Przede wszystkim warto sprawdzać pisownię liter. W przypadku pisma ręcznego, szczególnie niewyraźnego może być problem z prawidłowym odczytaniem np. nazwiska panieńskiego matki, lub nazwisk świadków Porównanie z innymi aktami daje możliwość lepszej weryfikacji. Porównanie zapisów powinno też dotyczyć częstych błędów jakie wykonywał ksiądz przy zapisie. Musimy pamiętać, że nie operujemy zazwyczaj stałym nazwiskiem przodka lecz raczej „chmurą” podobnych zapisów. Gruba zostawał był Grubskim a czasem Gubińskim. Niekiedy Bieliński zostawał Bilińskim i na odwrót. Gdy nie mamy pewności jak brzmiało nazwisko możemy porównać podobne sytuacje w innych nazwiska – wymaga to jednak dość skrupulatnej pracy nad dużą grupą nazwisk. Da to nam jedna pojęcie jakie formy były najczęstsze i jw. którą stronę dochodziło do zmian. Często na wsiach rusińskich wiele nazwisk kończyło się podobnie – Michaluk, Steciu, Filipiuk. Jeśli w przypadku przodka mamy do czynienia z wyraźnie innym nazwiskiem – np. Morikoza – może to sugerować inne pochodzenie, nawet jeśli nic innego na to nie wskazuje (imiona, wyznanie). Wymaga to jednak zaznajomienia się ze stylem tworzenia nazwisk w danej wsi (np. w jednej mogą to być nazwiska wynikające z przezwisk w innej raczej od imion a w jeszcze innej od przedmiotów.)
Warto sprawdzić czy rodzina mieszkała przez dłuższy czas, pod tym samym numerem domu, a także kto jeszcze rodził się w tym domu. Niekiedy okazuje się że dom zamieszkiwały dwie rodziny, albo że wcześniej mieszkała tam rodzina matki. Przy większej liczbie dzieci łatwo można prześledzić historię zamieszkania. W czasach pańszczyzny, gdy rodzina się znacznie powiększała, chłop mógł zostać przeniesiony do innego, większego domu, co wiązało się z wyższym wymiarem podatku i pańszczyzny a ta wynikała z możliwości jej wykonania (np. istnienie zdatnych do pracy starszych dzieci). Również w przypadku ubożenia i umierania mógł zaistnieć ruch w odwrotną stronę. To właśnie w numerach na aktach będą pojawiały się wtedy informacje które mogą sugerować takie zmiany. Warto porównywać sam sposób zapisywania aktów. Szczególnie w okresie gdy informacji nie ma wiele, szczególnie w księgach pierwopisowych widać w przypadku osób o pewnej pozycji lepsze liternictwo, staranność zapisu, więcej zostawionego miejsca. Nie musi tam być explicite napisane „G.D.” lub „nobiles” lub chociażby „economus”. Sam akt może świadczyć o tym że osoba miała pewną pozycję i warto było ją zapisać wyraźniej. Na ogół nie wynikało to z szacunku lecz z praktyki, aby łatwiej potem było znaleźć taki akt, bo zapewne będzie potrzebny w przypadku zmiany miejsca. W przypadku właścicieli bardziej starannie wypełniano też informacje, aby po prostu nie urazić i nie mieć problemów z niewykonaniem czegoś co można było pominąć w przypadku osób niepiśmiennych. Informacje oznaczające „rolnika” – chłopa – były przez różnych proboszczów zapisywane różnie. Warto przyjrzeć się w księdze innym zapisom. Księża używali określeń takich jak „agricola” albo „cmetho” czy „rusticali” dość dowolnie. Warto jednak przeanalizować sposób zapisywania danego proboszcza, gdyż czasem używał on dwóch określeń na różną pozycję – inaczej określając np. zagrodników a inaczej chałupników. Warto sprawdzić jakie rodziny mieszkały w numerach sąsiednich. Co prawda numeracja domów na wsi nie zawsze szła po kolei wzdłuż drogi (warto to potwierdzić z planem), ale w ten sposób dowiadujemy się, kto mieszkał za płotem a więc z kim najczęściej kontaktowała się dana rodzina. Jeśli widzimy że są oni chrzestnymi lub świadkami, możemy mieć pewność że dobrze się im żyło i nie kłócili się np. o zbite garnki. Jeśli dana osoba była ekonomem, zarządcą lub inny oficjalistą warto sprawdzić czy była brana na świadków. Powinno się to zdarzyć, gdy była to osoba lubiana. Brak takich zapisów może świadczyć np. o nadużywaniu swojej funkcji. W tym przypadku brak informacji jest też informacją. Rodziny pracujące razem – np. w urzędach pocztowych, często bywały chrzestnymi swoich dzieci, lub też chrzestnymi jakieś trzeciej rodziny. Mogło się więc zdarzyć że ojciec A był chrzestnym syna B, ojciec B – córki C, a matka C chrzestną syna A. Albo też zarówno A jak i B byli chrzestnymi dzieci C, a B i C chrzestnymi A. Powstaje wtedy grupa osób, przyjaciół, trzymających się razem przez przynajmniej kilka lat – choć nie jest to widoczne na pierwszy rzut oka. Warto sprawdzić czy chrztu, ślubu, dokonywał proboszcz danej parafii, czy osoba przyjezdna. Mógł to czasem być wizytator (wtedy akt jest zaraz koło zapisu o wizytacji), albo ktoś specjalnie proszony a więc zapewne przyjaciel rodziny, lub krewny. Tak czy siak informacja ta powinny była być zapisana pod aktem i jeśli jej nie ma to znaczy, że był to proboszcz lub wikary.
Podsumowując warto powiedzieć, że informacje z sąsiednich aktów metrykalnych są ważne dla poszukiwań. W szczególności rozszerzone badanie, niczym proces detektywistyczny, pozwala nam poszerzyć wiedzę o przodkach, poza standardowe informacje z drzewa genealogicznego, potrafi ich ożywić i przybliżyć nieco ich świat. Bazując na takiej wiedzy dodając do tego np. opisy wynikające z inwentarza, doniesienie z gazet o pogodzie czy pożarach, informacje etnograficzne, lokalne przepisy, obrazy chat czy ulicy z danej epoki – możemy stworzyć naprawdę barwny obraz życia i świata opisywanych osób. Bez tych dodatkowych informacji skazani jesteśmy na gdybanie. Jest bardzo przykre, gdy zamawiając u jakiegoś prywatnego genealoga, mającego dostęp do jakiś akt, otrzymujemy zdjęcie zasłonięte białymi kartkami, tak że nie widać nic poza tym jednym aktem. Świadczy to o tym, że dany genealog nie ma doświadczenia i nie rozumie szerszego sensu badań. Gdy już odnajdziemy akty naszych przodków warto też poświęcić dodatkowy czas na przyjrzenie się innym zapisom. Warto też sfotografować sobie kilka choćby kilka nawet przypadkowo wybranych stron z danej księgi.