Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Jankowski Józef

27.07.2009 23:19
Jankowski Józef, syn ogrodnika z pod Warszawy, służył kolejno w oddziałach: Lelewela, Czachowskiego, Kononowicza i Raczkowskiego, brał udział w kilku bitwach, między innemi pod Rościszewem gdzie był rannym, i pod Kleczewem w Konińskiem, gdzie poległ przeszyty dwiema kulami 10 Czerwca 1863 r.
http://www.wbc.poznan.pl/publication/53063

Odpowiedzi (3)

25.07.2012 21:44
Józef Jankowski po ukończeniu instytutu agronomicznego w Marymoncie pod Warszawą, był rządzcą dóbr Tarchomin. Rodem był zdaje się że z Płockiego, syn obywatela ziemskiego, lat miał trzydzieści kilka. Należąc do organizacyi narodowej przed powstaniem z chwilą jego wybuchu mianowany został naczelnikiem wojennym powiatu Stanisławowskiego. Jako taki zajął się zorga­nizowaniem oddziału zbrojnego, na czele którego stoczył 40 prze­szło potyczek z Moskalami, po większej części pomyślnie zakończonych. Nie mając pewnych szczegółów o wszystkich tych potyczkach, zacytujemy z nich kilka tylko opisanych po dziennikach.

I tak: Korespondent z Warszawy, który zapewne zbierał wiadomości z raportów nadsyłanych do władz narodowych i z placu boju, streszcza w korespondencyi swojej z Warszawy pod dniem 29 maja w Czasie Nr 123 początkowy przebieg działań Jankowskiego w tych słowach:

Jankowski nie służąc poprzednio nigdzie w wojsku, wezwany przez komitet centralny do rozpoczęcia powstania w okręgu Sta­nisławowskim, zaraz w początkach lutego, w okolicach leśnych Nieporęta i Radzymina, postawił na nogi oddział kilkudziesięciu strzelców. W lutym stoczył utarczkę w lasach Nieporętskich a drugą nader szczęśliwą pod Krubkami w Stanisławowskim, po tych utarczkach, na chwilę nie słychać było o nim, była to chwila formacyi na dobre oddziału, urósł on do marca w liczbę około 500 ludzi. W takiej sile wystąpił ten oddział w boju pod Gwizdałami i pod Fidestą, obydwóch w środku marca w okręgu Stanisławow­skim stoczonych. Utarczka pod Fidestą, którą poprzedziło zepsu­cie przez oddział kolei żelaznej petersburskiej, a w której padło do 80 Moskali, oburzyła rząd najezdniczy w Warszawie, bezzwło­cznie z Łochowa (stacyi kolei żelaznej) z Mińska, Garwolina i Warszawy, wysłano oddziały wojska moskiewskiego, razem do 4 tysięcy ludzi wynoszące, dla opasania hufca partyzantów, który w takiej bliskości od stolicy, śmiał bić się, a co więcej rozbija hordy najezdnicze i psuć komunikacye z Petersburgiem. Jankowski przez dni kilka wywijał się napastującym go Moskalom, nakoniec dnia 22 marca, przyparty pod Zambrzykowem przez 3 tysiące Moskali pod dowództwem jenerała Kreutza, stoczył bój zacięty, po którym musiał się cofnąć. W odwrocie zaczepiony powtórnie dnia tego przez oddział z Garwolina wysłany pod Łucznicą, koło Osieka, mimo, że mu zupełnie zabrakło ładunków, mimo, że ze wszystkich stron otoczony do 30 towarzyszy boju stracił z 50 dzielnymi strzelcami przedarł się przez szeregi Moskali i doprowadził ich w bezpieczne miejsce. W środku kwietnia oddział Jankowskiego sformowawszy się na nowo zaczyna niepokoić Moskali w Mińsku, lecz ścigany przez znaczne siły moskiewskie, unikając stanow­czego boju, przeprawia się na drugą stronę Wisły, i staje dla wy­poczynku w lasach Kozienickich, pomiędzy Bruczą a Jedlnią, lecz zaraz następnego dnia, atakowany przez mały oddział mo­skiewski, stacza zwycięzki bój, w którym zabiera nieprzyjacielowi kilkadziesiąt karabinów. Chwilowo połączywszy się 15 maja z od­działem Kononowicza, który pod dowództwem Nałęcza z Sando­mierskiego aż do ujść Pilicy doszedł, staczają razem w dniu tym pod Rozniszewem blisko ujść Pilicy do Wisły znaczniejszy bój, w którym rozpraszają zupełnie oddział moskiewski. Po tym boju, Jankowski ze swoim oddziałem powraca na drugą stronę Wisły, w rodowite swoje Stanisławowskie.

Dowiedziawszy się, że w Zielone świątki, Moskale prowadzić mają 120 pobranych jeńców, jako rekrutów z Demblina do War­szawy, Jankowski z pod Stanisławowa forsownym pochodem, w ciągu dnia jednego przybywa na szosę Lubelską i robi zasadzkę w lesie pod Rudką koło Mlądza. Rano 25 bieżącego miesiąca cztery kompanie piechoty i 50 kozaków, nadeszły rzeczywiście szosą na naszą za­sadzkę, strzałami do awangardy danemi, spłoszeni Moskale za­trzymują się, śmielsi jeńcy zrywają się z podwód i zaczynają uciekać, lecz wkrótce Moskale opatrzywszy się, każą postępować wozom w trzy rzędy i pod zasłoną tych wozów, odstrzeliwając się z po za jeńców naszych, przesuwają się z pośpiechem w po­śród zasadzki, brak kawaleryi nie dozwala Jankowskiemu ścigać uciekającego nieprzyjaciela, a tak zaledwie 30 rekrutów zdołało się ucieczką uwolnić. W utarczce tej padł jeden oficer i 36 żoł­nierzy moskiewskich, 8-miu zaś rannych swoich Moskale uwieźli do Warszawy. Nasi stracili 6 zabitych jak niemniej 4 rekrutów, w ucieczce do naszych, przez Moskali zastrzelonych.

O niektórych starciach już w powyższej korespondencyi po­danych, jako też i o innych pominiętych, czujemy się w obo­wiązku podać raporta urzędowe rosyjskie zamieszczone w Dzien­niku Powszechnym, jako też i w innych numerach Czasu a ogła­szające szczegóły starć zaszłych przed 25 maja.

Dnia 18 marca w połączeniu z siłami Sokoła razem w 700 ludzi potyka się z jenerałem Kreutzem w Dziecinowie na pra­wym brzegu Wisły naprzeciw Góry Kalwaryi, gdzie według raportu urzędowego tegoż jenerała (Dz. Pow. Nr 65.) oddziały powstańcze straciły 400 zabitych i 54 w niewolę ujętych.

Dnia 20 kwietnia około Brzuzy nad Pilicą przyszło do starcia się z oddziałem

Jankowskiego a Moskalami pod wodzą jenerała barona Mellera-Zakamelskiego, który w raporcie swoim mówiąc o znacznych stratach ze strony oddziału powstańców twierdzi, że w wojsku jego poległo 2 żołnierzy a 1 oficer i 5 szeregowców rannych. (Dz. Pow. Nr 92.).

Dnia 25 maja po utarczce z Moskalami około Wiązowny pod Rudką, opisanej w cytowanej już korespondencyi do Czasu Nr 123, miało miejsce spotkanie tegoż samego dnia między oddziałem rosyjskiem z Mińska wysłanym a oddziałem Jankowskiego, w któ­rym według raportu moskiewskiego nasi stracili 60 zabitych i 39 wziętych do niewoli (Dz. Pow. Nr 118.).

Dnia 7, 8 i 9 lipca Jankowski z połączonemi oddziałami Krysińskiego, Rudzkiego i Zielińskiego bije się zwycięzko pod Bukową Wolą, Ossową i Hańskiem (Czas Nr 159.).

Dnia 11 tegoż miesiąca złączone siły Krysińskiego Zielińskiego i Jankowskiego wynoszące razem 500 strzelców i 600 kosynierów wal­czyło z 6-ma rotami piechoty, szwadronem huzarów i sotnią koza­ków oraz z 2-ma działami. Spotkanie to miało miejsce pod Sła­watyczami, walka była zacięta i w rezultatach świetna. 176 Mo­skali zostało na placu, między nimi 14 oficerów, oprócz tego do stało się w ręce oddziałów powstańczych 20 karabinów, 80 łado­wnic i 4000 ładunków. Oddziały nasze straciły 26 zabitych (Czas Nr 180 podaje o tej bitwie raport jen. Kruka zamieszczony w korespondencyi z Warszawy.).

Dnia 30 tegoż miesiąca nowa zaszła potyczka pod wsią Częstoborowicami, w której wzięły udział oddziały Jankowskiego, Zielińskiego i Grzy­mały, razem około 2.000 ludzi. Pułkownik moskiewski Baumgarten, donosząc o tej potyczce w raporcie swoim (Dz. Pow. Nr 174.) powiada, że na czele 3 rot piechoty, 1 szwadronu ułanów, sotni kozaków i 2 dział, za­bija i rani do 350 ludzi a 20 bierze do niewoli, ze swej strony tracąc 5 zabitych a 6 ranionych, między któremi był 1 oficer. Korespondent z Warszawy z dnia 8 sierpnia (Czas Nr 182 podając opis bitwy pod Częstoborowicami twierdzi, że oddziały powstańcze jakkolwiek ciężkie poniosły straty – 100 zabitych, jednak otrzymały plac boju.) podaje wiadomość o potyczce jaką miał w dniu 5 sierpnia Jankowski między Kuflewem a Kałuszynem, gdzie był otoczony przez przeważające siły, i gdzie ze stratą tylko kilku zabitych i rannych przerznął się przez szeregi nieprzyjacielskie ratując swój oddział od nie­wątpliwej porażki (Czas Nr 182.).

Dnia 8 sierpnia oddział Jankowskiego brał świetny udział w boju pod Żyżynem, gdzie z naszej strony walczyło pod do­wództwem jen. Kruka do 2.000 ludzi. Moskale mieli tam tylko 3 roty piechoty, sotnią kozaków i 2 działa. Zupełne zwycięztwo jakie odniosły siły polskie uwieńczone było zabraniem 2 dział, 200.000 rubli sr. w gotowej monecie, wszystkie bagaże i furgony. Moskali poległo na placu 180 wraz z podpułkownikiem i 11 ofi­cerami, rannych było 132 a wziętych do niewoli 150 i 2 oficerów. Naszych zginęło 30 a rannych do 50 (Raport jenerała Kruka i wiadomości zamieszczone w korespondencyi Czasu Nr 185, 186 i 188., Dz. Pow. z dnia 12 sierpnia w zupełności stwierdza odniesione przez naszych zwycięstwo.).

Dnia 25 tegoż miesiąca pod wsią Żelazna i Huta Żelazna o 6 mil od Warszawy miały spotkanie w połączeniu oddziały Jankowskiego i Żychlińskiego z siłami moskiewskiemi pod wodzą jen. Mellera-Zakamelskiego na czele 4 kompanij piechoty, 4 szwadronów uła­nów, 2 sotni kozaków i 1 sekcyi lekkiej bateryi gwintowej. Zna­czna przewaga sił rosyjskich zniewala obydwóch dowódzców pol­skich do cofnięcia się w zupełnym porządku w lasy. Jankowski przy cofaniu stracił 30 zabitych, a Moskali poległo 36 (Czas Nr 198 podając szczegóły o tej bitwie z pewnych źródeł prostuje zarazem urzędowy raport moskiewski ogłoszony w Dz. Pow. Nr 194, który nie zgadza się z prawdą tak co do miejscowości jako też i strat z obu stron.).

Dnia 30 września Jankowski podobno bił się z Moskalami na trakcie petersburskim o 3 mile od Warszawy, bliższych szcze­gółów o tej bitwie korespondent do Czasu (Nr 226 i 227) z Warszawy nie podaje, nadmieniając tylko, że z obu stron straty były znaczne.Po tylu znanych nam i nieznanych utarczkach Jankowski chroniąc się przed zawziętością nieprzyjaciół, którzy go bezustan­nie ścigali - przybrał sobie podobno nazwisko Szydłowskiego i w jednej z potyczek o których nam brak szczegółów wspólnie z oddziałem Lenieckiego stoczył walkę z Moskalami dnia 8 listo­pada pod Serokomlą a raczej pod wsią (Czas Nr 271.) Krzywdą. Utarczka ta według wiadomości ogłoszonych w Czasie była zakończona zupełnem rozbiciem sił moskiewskich w liczbie kilku kompanij pie­choty, kozaków i artyleryi, Według raportu moskiewskiego za­mieszczonego w Dz. Pow. Nr 269 major Malinowski wysłany do ściga­nia oddziałów Szydłowskiego i Lenieckiego z siłą 3-ch kompanij piechoty, kozakami i 2-ma działami zmuszony był dla ciemności i utrudzenia zaprzestać ścigania ograniczając się jak powiada w swoim raporcie na zadanej znacznej przez siebie klęsce oddzia­łom powstańczym i ujęciu 10 jeńców, między któremi miał być jakiś dowódzca regularnej piechoty baron Keck von Stuckenfeld. Straty moskiewskie według tegoż raportu wynoszą 1 zabity, 8 ran­nych i 4 kontuzyonowanych. O tej samej bitwie urzędowe wia­domości rosyjskie zamieszczone w Dz. Pow. Nr 266 twierdzą, że od­działy Szydłowskiego i Lenieckiego po krótkiej utarczce uciekły do lasu pod wsiami Tiubówką i Kasydłem, zostawiwszy na placu boju 19 trupów i 2 ranionych.

Dnia 21 listopada pomiędzy Łowczą a Sawinem miała miejsce utarczka pod wodzą rosyjskiego podpułkownika Kwiecińskiego, a oddziałami polskiemi między któremi miał być oddział Szydłow­skiego. Według raportów urzędowych rosyjskich (Dz. Pow. Nr 294.) powstańcy po dwugodzinnym boju, cofnęli się zostawiwszy wielu zabitych i 19 ranionych.

Po tylu utarczkach prowadzonych w ciągu kilkunastu mie­sięcy nic dziwnego, że Jankowski zapragnął spoczynku, osłabiony na silach, zamierzył zdać dowództwo nad swym oddziałem komu innemu, a sam przez chwilowe wytchnienie nabrać siły do nowych trudów.

Godna to podziwienia osobistość, która żelazną tylko wy­trwałością zdobyła sobie powszechne uznanie i pomimo braku wszelkiego wojskowego wykształcenia potrafił szczęśliwie się wy­kręcać wśród zawziętości nieprzyjacielskiej.

Dnia 23 stycznia 1864 roku według jednej z gazet zagrani­cznych, został schwytany pod Błoniem przez zdradę, odstawiony do Cytadeli warszawskiej, gdzie go zawyrokowano na śmierć i na dniu 12 lutego 1864 roku powieszono na stoku Cytadeli, a pod stryczkiem jeszcze całą piersią zawołał: „Niech żyje Polska“. (Ogłoszenie wyroku i egzekucyi Dz. Pow. Nr 26 i 33, Chwila Nr 35 i 36, Dz. Poz. Nr 63 i 67.).

Bibliografia

Kolumna Z., Pamiątka dla rodzin polskich..., t. I

15.02.2015 17:00
Józef Jankowski ps. Szydłowski (*1832 Uszprudzin pow. Mariampol zm. trag. 12.02.1864 Cytadela/Warszawa)
Wątek dotyczący urodzenia Józefa jakoby syna szlachcica z płockiego nie jest ostatecznie rozwiązany, dotychczas nie odnaleziono aktu urodzenia w gub. płockiej? Wiadomo, że przed powstaniem był rządcą dóbr Tarchomin oraz majątku Buraków należącego do Instytutu Agronomicznego w Marymoncie i od 1850r. słuchaczem Szkoły Agronomicznej na Marymoncie.
28.03.2016 21:57
Józef Jankowski, niewykształcony wojskowo, rolnik z powołania, na­leżał bezwątpienia do najdzielniejszych i najenergiczniejszych dowódzców powstania. Od Lutego 1863 r. stoczył przeszło czterdzieści utarczek, a choć bardzo często był pobity zupełnie, zdołał jednak zawsze zebrać nowy oddział i walczył dalej. Ostatnią utarczkę, w której także pobity został, stoczył on w połączeniu z oddziałem Szydłowskiego (?) d. 21 Listopada 1863 r. Rozbity znowu, znużony bezowocną walką, nie pod­trzymywany już żadną niestety! nadzieją, która mu
dotąd świeciła w jego heroicznych i Syzyfowych bo­jach, poszedł za przykładem wielu dowódzców powsta­nia, i rozpuścił oddział. Czy nie mógł czy nie chciał się dostać za granicę, dość że schroniwszy się w oko­licy lesistej Radzymina, siedział tam aż do połowy Stycznia. Prawdopodobnie zamierzał on, przepędziwszy zimę w ukryciu, rozpocząć swe bezpłodne boje na
wiosnę i dla tego nie opuszczał kraju. W ten sposób ukrywał się prawie do ostatnich dni Stycznia 1864 r. Jak się zdaje zdradzony przez okolicznych żydków, w dniu 23 t. m. dostał się
w ręce majora rosyjskiego, znanego nam już ze swego adresu, Hofstatera, który na wieść o ukrywaniu się Jankowskiego w lasach Radzymińskich, podzielił swe wojsko na małe oddziały i zarządził formalną obławę. Wymienionego powyżej dnia żołnierze rosyjscy prze­szukawszy las rozniecili ogień, który następnie porzu­cili, a około którego zebrali się chłopi okoliczni bio­rący także udział w obławie. Jankowski wraz ze swym adjutantem Kniaziewiczem znajdował się wówczas w lesie, i chcąc zobaczyć co się tam dzieje skierował się ku ognisku. W tej samej chwili nadjechał patrol kozacki złożony z dziesięciu ludzi, pod wodzą t. z. „prykaznego“ Andrzeja Pochlebnia, i schwytał tak Jankowskiego jak i jego towarzysza. Jeńcy rzucili w drodze pieniądze jakie posiadali t. j. 33 napoleondory i 200 rs. w papierach.
Los Jankowskiego był do przewidzenia. Spro­wadzony do Warszawy, oddany został pod sąd po­łowy, który go skazał na śmierć przez powieszenie.
Karę tę wykonano d. 12 Lutego o godz. 10-ej rano na stoku cytadeli Warszawskiej. „Spokojnie i po­ważnie szedł Jankowski na rusztowanie, pisze naoczny świadek korespondent „Gazety kolońskiej.“ Piękny i w kwiecie wieku mężczyzna kłaniał się z uśmiechem narodowi. Zonę jego, która była obecną przy wie­szaniu, wyniesiono bez czucia.“
Strata Jankowskiego stanowiła klęskę dla powsta­nia Podlaskiego, jeżeli w tym czasie mogło już cokol­wiek dla powstania być klęską lub korzyścią. Teraz prawie już nie ma powstania w tej części kraju. „Brak w ostatnich paru miesiącach oddziałów większych, pisze Komisarz Pełnomocny Województwa Podlaskiego, spowodował to, iż Moskwa poczęła się rozdrabniać na małe oddziały, co narażać poczęło osoby pojedyncze i działania organizacyjne wielce utrudniać. Po kilka razy sformowane z kilkudziesięciu ludzi oddziałki konne, robiły od czasu do czasu małą dywersyą Moskwie, a w rzeczy były rzucone na pastwę. O oddziałach pieszych bez dowódzców i efektów, organizacya sama myśleć nie mogła“....
Żródło: W. Przyborowski "Ostatnie chwile powstania styczniowego" T.1;

JEST TO PIERWSZA INFORMACJA O TYM ŻE JÓZEF JANKOWSKI BYŁ ŻONATY (!?)