Opowiadanie w książce z serii "Z kuferka prababci", cz. I. Rok wydania 2017 Autorami są dzieci ze szkoły w Grzegorzewie na Litwie Wydanie sfinansowane przez Ambasadę RP w Wilnie
Mój pradziadek nazywał się Robert Czyżewski. Rodzinę założył w wieku 40 lat. Urodziło mu się 6 dzieci. Musiał ciężko pracować aby wykarmić rodzinę. Mieszkali w domu, który dzielił się na 2 części: w jednej części był sklep a w drugiej mieszkania. Swoją pracą i trudem zgromadził niewielki majątek. Byli bogaci bo mieli konie. Pradziadek był kupcem. Kupował towar na Litwie (czyli dzisiejsza Jewia - Vievis) i sprzedawał w Grzegorzewie należącym kiedyś do Polski. Jest dla mnie bohaterem, bo musiał mieć wiele odwagi aby zajmować się handlem. Droga do Jewia prowadziła przez lasy gdzie czatowali rozbójnicy. Okradali wszystkich których spotkali na drodze. Jednak najbardziej przerażające wspomnienia sięgają do 1944 roku , kiedy to w Kowieńskiej Wace (miejscowość tuż przy Grzegorzewie) toczyła się zacięta walka między żołnierzami radzieckimi a Niemcami. Mieszkańcy wsi musieli chować się w lasach. Po dwóch dniach cała wieś była spalona. Ludzi mówili że niedaleko płynąca rzeka Wilia była zakrwawiona, pełna rosyjskich oraz niemieckich ciał. Jednak pradziadek znowu wykazał się swoją pracowitością. Po powrocie odbudował dom gdzie mieszkał z rodziną. W 1946 po wojnie zaczął zajmować się handlem. W drodze do Jewia został zabity. Jego śmierć jest do dziś owiana tajemnicą. Są dwie wersje: pierwsza że napadli go zbójcy, okradli i zabili, a druga że poniósł śmierć w walkach NKWD z partyzantami. Do tej pory nikt nie wie gdzie znajduje się grób pradziadka. A któżby śmiał wtedy szukać prawdy? Strach że cała rodzina może zostać wymordowana przezwyciężył potrzebę poszukiwania prawdy. Historia ta tkwi w mojej pamięci. Jestem dumny że miałem takiego pradziadka.