Opowiadanie w książce z serii "Z kuferka prababci", cz. I. Rok wydania 2017 Autorami są dzieci ze szkoły w Grzegorzewie na Litwie Wydanie sfinansowane przez Ambasadę RP w Wilnie
Czasy II Wojny Światowej są dla mnie bardzo odległe, lecz o nich często wspomina mój dziadek. Był jedenastym dzieckiem w rodzinie Bielaków, którzy mieli w sumie dwanaścioro dzieci. Różnica między najstarszym i najmłodszym była duża, około 25 lat. W rodzinie było dziewięciu chłopców i trzy dziewczynki. Większa część dzieci urodziła się w okresie wojny. Nie wyobrażam sobie jak można wychować dzieci w tak trudnym okresie. Mój dziadek urodził się po wojnie w 1947 roku Ma na imię Bolesław. Opowiada mi historie, które kiedyś jemu opowiadali jego rodzice. Bardzo go kocham. Żyli we wsi, na miejscu gdzie teraz mieszka cała nasza rodzina. Niestety i u nas w tamtych czasach nie brakowało zazdrośników. Chcieli oni pradziadka Jakuba zesłać na Sybir, gdyż miał dużo ziemi. Na szczęście jednak do tego nie doszło. Cała rodzina mieszkała w ziemiance gdyż dom był spalony przez Niemców. W takich warunkach o żadnym Sybirze za bogactwo nie mogło być mowy. Gdy przybył komisarz i zobaczył tyle głodnych dzieci nie zabrał pradziadka, a w dodatku prababcia Monika, jako wielodzietna mama była odznaczona orderem na którym widniał napis „Mat’-geroinia”. Bardzo się cieszyli że ojca nie wywieziono na Sybir. Wojnę przeżyli wszyscy. Większa część żyje do dnia dzisiejszego. Każdy z wujków przypomina sobie tamte czasy i nam o nich opowiada. Było im bardzo ciężko i myślę że często chce im się płakać gdy wspominają tamte czasy. Jeśli mama miała kawałeczek chleba to dzieliła go na malutkie cząstki między wszystkich. W mojej rodzinie jest wiele ciekawych wydarzeń związanych z wojną. Takie historie muszą być przekazywane następnym pokoleniom, bo na tym się opiera nasza pamięć o przodkach i historii naszej rodziny.