Opowiadanie z książki z serii "Z kuferka prababci" - cz. VII "Droga do wolności - historie przodków, którzy walczyli o wolność Polski" Rok wydania 2021 Autorami są dzieci z Wileńszczyzny Wydanie sfinansowane przez Ambasadę Rzeczypospolitej Polskiej w Wilnie
W życiu każdego człowieka jest cząsteczka historii, lecz nie każdy o niej wie skąd pochodzi. Zdobywając wiedzę, nie myślimy, skąd ona jest, a wywodzi się przecież od naszych przodków. Historia człowieczeństwa jest pełna pytań, lecz nie na każde możemy odpowiedzieć. W pewnym czasie zainteresowałem się historią swego ojczystego miejsca, mojej Małej Ojczyzny – Czarny Bór. Mieszkańcy tej wsi żyją wśród majestatycznych lasów, zawierających w sobie pełne oceany tajemniczych historii. Widziały one spacerującą uliczkami św. Urszulę Ledóchowską, ukrywającego się bł. ks. Michała Sopoćko, pisarza Józefa Mackiewicza, a także jednego „akowca” – Bohdana Lassotę. Mało kto mógłby o nim opowiedzieć tak, jak opowiedziała mi jego córka, Alina Lassota. Nasze spotkanie było niezwykłe. Wspólnie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w wileńskim kościele pod wezwaniem Ducha Świętego, podczas której modliliśmy się za dusze zmarłych i poległych podczas wojny. Bohdan Lassota urodził się na Wileńszczyźnie, a mianowicie w Wilnie, 13 czerwca 1926 roku. Ojciec Bohdana miał piękne imię Teodor, był dyrektorem kolei polskiej, matka Paulina, miała zakład krawiecki na Wileńszczyźnie. Bohdan miał także siostrę. Wszyscy mieszkali w Czarnym Borze, ponieważ w tamtych czasach, pracownikom kolei była przyznawana ziemia, aby mogli na niej żyć. Bohdan jeszcze jako dziecko, przeżył wielką stratę, a było nią odejście do wieczności jego bliskich. Pierwszy odszedł, walczący z nowotworem ojciec. Walkę niestety przegrał. Teodor został pochowany na Rossie. Ta strata nauczyła Bohdana jak być silnym, ponieważ będąc jedynym mężczyzną w rodzinie, musiał się nią opiekować. Następną ofiarą była siostra Bohdana – Ligia, którą zasypało gruzem, podczas bombardowania przydworcowych dzielnic Wilna. Jak i ojciec, Ligia została pochowana na wileńskiej Rossie. Lassota, jako młody chłopak wstąpił do Armii Krajowej, ponieważ był Polakiem i musiał walczyć o swój kraj. Bohdan miał swój pseudonim – ,,Wiewiórka”. W podziemnym Ruchu Oporu pełnił funkcję zwiadowcy, między innymi doprowadzał do wykolejenia niemieckich pociągów, tropił zdrajców itp. Bohdan działał podobnie jak mali sabotażyści, z książki Aleksandra Kamińskiego „Kamienie na szaniec”. Walczył o Polskę i o to, żeby wyzwolić Wilno. Bohdan Lassota uczestniczył także, w operacji „Ostra Brama”. 13 lipca w Krawczunach corocznie jest obchodzone święto na cześć wszystkich walczących w bitwie z Niemcami, gdzie historia „akowców” już się skończy, a Wilno staje się wolne od Niemców. W 60 rocznicę tej operacji, Bohdan Lassota otrzymał dyplom uznania, za ten sławny zryw Polaków Wileńszczyzny. Po rozwiązaniu Armii Krajowej, Lassota razem ze swoim kolegą Tadeuszem Iwaszkiewiczem postanowili dalej służyć państwu wiarą, prawdą i życiem. Ponieważ nie było wielkiego wyboru, do jakiej armii pójść, a Polska była pod okupacją, to postanowili dołączyć się do Armii Berlinga, czyli Armii Polskiej w ZSRR. Niestety, ponieważ Bohdan i jego kolega byli członkami AK, to wylegitymowali ich przy ulicy Mostowej (lit. Tilto). Tam już Bohdan został pojmany i zawieziony do więzienia na Łukiszkach. Było to więzienie przejściowe. Wkrótce ,,zapakowano” wszystkich więźniów do bydlęcego wagonu i wywieziono do różnych łagrów sowieckich. Bohdan trafił do jednego z obozów na „saratowskim szlaku”. Był codziennie świadkiem śmierci wielu ludzi. Nawet kiedy w wagonie, na kolanach pewnego Litwina zmarł człowiek. Na zesłaniu, w Saratowie, było bardzo dużo Niemców, którzy byli jeńcami radzieckimi. Na szczęście, warunki były o wiele lepsze niż w Workucie, gdzie był najstraszniejszy łagier sowiecki. W każdym razie łagry były kaźnią dla ludzi. Z powodu spania na narach (na piętrowych pryczach - przyp. red.) nad wodą, Bohdan i Tadeusz zachorowali na zapalenie płuc i potem wywiązała się komplikacja. Zachorowali na plewryt (zapalenie opłucnej). Gdy przebywali w szpitalu, pewien ksiądz polski, Perepeczko pomógł im uciec z tego więzienia. Bohdan Lassota wrócił do Czarnego Boru, aby walczyć o życie matki, ponieważ była chora. Razem z Pauliną, matką Bohdana, mieszkała jej siostra Helena. Pewien sowiecki enkawudzista, posiadł informację, że w majątku żyją dwie polskie właścicielki ziemskie i dlatego chciał je wyprawić na Syberię. Na szczęście Bohdan Lassota wygrał sprawę w sądzie. Warunkiem było, oddanie dwóch pokoi temu enkawudziście, ponieważ miał on pięcioro dzieci. W zamian za to władza sowiecka miała zostawić tę rodzinę i nikogo nie wywozić na Syberię. Po jakimś czasie Bohdan Lassota ożenił się, z sympatyczną kobietą, która miała na imię Maria. Urodziła się im córeczka Alina, która obecnie jest dziennikarką, literatką, tłumaczem, reżyserem teatralnym, a także laureatką nagrody literackiej im. Witolda Hulewicza. Alina wydała pięć książek i wiele wierszy. Jeden z wierszy poświęciła swemu ojcu, którego tak kochała.
Mój Ojciec Mój Ojciec nosił kołnierzyki a la Słowacki I lubił długie rozmowy ze starą Barbarą, Która lubiła książki i piwo. Później Ojciec wyjechał na zesłanie - Uciec pomógł plewryt. Był kierowcą i miał dwa zawały. Później Ojciec nie nosił kołnierzyków a la Słowacki- Był stary, jak Jego dom. Później Ojciec brał szklankę, gazetę I myślał - Jak do pierwszego dożyć… Alina Lassota
Po pewnym czasie, po utracie żony, 9 marca 2005 roku, serce żołnierza Armii Krajowej, ojca, dziadka nagle przestało bić. Tak się spełniła jego przysięga na wierność swojej ziemi ojczystej – Wileńszczyźnie – żyć, walczyć o Jej wolność, być wiernym do ostatniej kropli krwi i złożyć swoją ofiarę w najdroższym jego sercu miejscu, w jego małej Ojczyźnie – Czarnym Borze.