Pamiętnik Jana Łukasza BorkowskiegoSpis treści-
Jan Łukasz Borkowski - pamiętnik z czasów 1863r(Zaczęto w listopadzie 1915 r.)
Mam lat blisko 75, bo urodziłem się 13 czerwca 1841 r. Niewiele mi czasu na tej ziemi zostaje. Smutno mi, bo jestem obcy wśród otoczenia. Nie ma z kim myśli podzielić! ... zwykły los starości. Aby wytrwać do końca i nie oddać się rozpaczy postanowiłem dzielić się mymi myślami i wspomnieniami z tym oto kajetem, bo książka i papier są obecnie moimi jedynymi przyjaciółmi.
Nie umiałem sobie na innych zasłużyć! Trudno ... przeżyłem różne biedy ... żyjąc tak długo w złych czasach pisałem na drzwiach mojego mieszkania:
[cen]Wszystko minie!
– i to było moją pociechą. Przychodziły znów lepsze chwile, bo była młodość i nadzieja. Obecnie brakuje tych warunków, ale co robić. Nie ma innej pociechy, więc ten napis powtarzam z przyzwyczajenia, niech on będzie moją osłodą lub złudzeniem.
[cen]Marzyłem, roiłem, czcze mary goniłem,
Wiatr rozwiał sny złote
Przede mną ...
A więc, kochany papierze, podzielę się z tobą moimi myślami i moimi wspomnieniami. Bądź cierpliwy ...
O sobie pisać będę mało, a tylko tyle, ile to potrzebne będzie do opisania epoki, w której żyłem. Rola moja była skromna, tj. walka z życiem. Nie byłem ani bohaterem, ani męczennikiem, chociaż nie brakło przykrości w życiu i cierpkich zawodów.
Bardzo lubiłem czytać pamiętniki, w które obfituje nasza literatura. Dosyć wspomnieć nieśmiertelnego Paska, Kitowicza, Ochockiego i inne. Wiek 18 i 19 obfituje w takowe. Bardzo są zajmujące, ba opisują prawdziwe zdarzenia, malują obyczaje, stosunki ekonomiczne i epizody wojenne z czasów konfederacji barskiej, Kościuszki, Poniatowskiego i Napoleona – wypadki z roku 1831, 1846 i 1848 znalazły także licznych opowiadaczy. Postanowiłem scharakteryzować czas, w którym żyłem i żyję, nie mając zamiaru pisać historii, a głównie chodzi mi o zaznaczenie wypadków z roku 1863, w których brałem udział, lub które mi są znane z wiarygodnych opowiadań. Będzie to kropla w tym morzu wydarzeń, ale „ziarnko niech idzie do ziarnka”.
Muszę dotknąć szczegółów niektórych mojego życia, ale jak najmniej. Aby nie być rozwlekłym, nie będę wyliczać moich koligacji, kuzynek, ciotek, o której godzinie która z nich kawę piła, wiele miała posagu i konkurentów – nie chcę naśladować tych rozwlekłych pamiętnikarzy, którzy przez to robią opowiadanie mniej interesującym, dolewają, że tak powiem, „wody do rosołu”.
Notatki moje porządkuję w czasie obecnej wojny. Przychodzi mi na myśl pytanie, czy warto opisywać rok l863 wobec tych strasznych i okrutnych epizodów, gdzie brat zabija brata, gdy ziemia zdaje się trząść w swych posadach, wśród głodu, pożaru i nędzy ... Lecz pisać postanowiłem, bo w historii ludów wszystkie nieszczęścia mają swoją ciągłość. Jedna katastrofa wypływa z drugiej, i sądzę, że powstanie nasze z roku 1863 – tyle dla nas smutne w następstwa, w historii ogólnej, jest dużego znaczenia. Od niego zaczyna się wielkość Niemiec, bo powstanie nasze ułatwiło wojnę i zwycięstwo w Szlezwiku – czego następstwem były: Sadowa, Sedan – a w dalszym ciągu obecna wojna.
Pióro się zatrzymuje ... myśl grozą przyszłości zmęczona ...
„Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej” … Historio! czy nic dla nas lepszego nie wymyślisz ...
1/11 1915.