Czasy ok. 1800r.: "Dwór poporcki, który chociaż do dziś dnia /1864r/ w tej samej zewnętrznej formie stoi, jednak wewnątrz wielu uległ odmianom, zasługuje na wspomnieni. Choć drewniany, ale ogromny i fundamentalnie zbudowany, ze zdrowego staroświeckiego materiału, z frontu miał obszerny ganek słupami otoczony, na którym wznosiła się, umieszczona nad gankiem kaplic, w której kapelan codzienni mszę św. odprawiał, bo wojski /Michał Zaleski/ wierzył serdecznie, po staropolsku. Ogromne ciężkie drzwi z potrójnych dylów, najeżone okuciem, dawały wejście do obszernej sali z kominem /kominkiem/ w którym w zimnej porze buchał ciągły ogień.Sień tę zdobiły trofea myśliwskie i portrety psów faworytów, a niektóre z najfaworytniejszych osobiście tam leżały, grzejąc się około ogniska. Pachołki w myśliwskiej barwie, siedzieli piastując na przemian, czyli unosząc sokoły, czyli kobuzy, dremliny i kanie /unoszenie - oswajanie sokołów, 20 dni i nocy noszono je i karmiono z ręki/ (...).
Dalej drzwi, wprost na przeciw wchodowych, prowadziły do obszernej izby stołowej, z której znowu drzwi takież lecz szklane wychodziły na ganek duży, z którego zstępowało się do ogromnego sadu ze starożytnymi lipowymi szpalerami. Na ścianach izby stołowej portrety familijne i przyjaciół.
W dwóch pokojach bawialnych na lewo od jadalni kilka niewielkich obrazków religijnych niezłego pędzla, ręki księdza karmelity z Włoch sprowadzonego dla ozdobienia obrazami kościoła karmelitów w Kownie (...) a dalej gabinet i kancelaria samego jegomości z osobnym wyjściem na ogród.
Na prawo od izby stołowej była tzw kawiarnia, oddzielny mały pokoi z dużym kominem wyłącznie dla gotowania kawy przeznaczony. Osobna kawiarka spełniała ten ważny obowiązek rzeczywiście wymagający wile pracy (...)
Dalej szły szeregi sypialnych ciupek i alkierzów, fraucymerowi służących, zawsze pełne dam gościnnych oraz krewnych, panien respektowych, rezydentek, a także i służebnic płatnych, pod samowładnym panowaniem panny Kuźmińskiej, odwiecznej sługi a także przyjaciółki domu.
Na prawo od sieni znajdujemy drzwi do pokoju gościnnego, a za nim bibliotekę z szafami w ścianach, zawierającymi liczny i cenny księgozbiór, złożony z prawie wszystkich ważniejszych krajowych druków, od najdawniejszych inkunabułów, aż do nowych podówczas i żywo rozniecających zajęcie dzieł epoki stanisławowskiej.
Na lewo od sieni był kredens i pokoje bawialne. Umeblowanie ich było skromne, kanap podówczas nie znano. Sofy modą turecką i krzesła, oraz kilka pięknych staroświeckich stolików, zegary starożytnych kształtów na kominkach, na ścianach obrazy o których mówiłem. To wszystko.
(...)
Liczni goście, których dom poporcki nie pomieścił, jeden w nim tylko był pokój gościnny, mieli jednak obszerne pomieszczenie. Naprzód umyślnie dla nich zbudowano domek w ogrodzie o kilku wygodnych pokojach. Z drugiej strony obszerna oranżeria do dziś dnia stojąca, i przez chłopów przezywana "rożenią". Przy niej było parę dużych pokoi, gdzie i paniczowie w czasie wakacji mieszkali, a oprócz tych, wyłącznie dla gości przeznaczona oficyna też blisko domu leżąca, dalej folwark, a wreszcie tam "karczma" blisko dworu, obszerna i wygodna. W tej sali "karczmy", umyślnie na ten cel przystrojonej i udekorowanej grano komedie i śpiewano nawet operę.
Czasy ok 1835: Dom poporcki niewiele się odmienił, wszystko tylko co za wojskiego było obszerne i zawiesiste, zmniejszyło się i skarlało dla nowych potrzeb. Sień się zmniejszył, podzielona na jakieś ciupy, drzwi szklane z jadalni na ogród wychodzące zamurowane. Było to z tym niby to cieplej, niby więcej mieszkania, ale w gruncie rzeczy ciaśniej i niewygodniej. Za to dwa bawialne pokoje ozdobiły się rzadkimi rycinami i pięknymi obrazami, które pan Marcin /syn Michała/ podczas swojego kilkuletniego pobytu we Włoszech skupował. Stary ogród wspaniale się przedstawiał z powodu dwóch szpalerów lipowych, więcej jak stuletnich, wśród których igraliśmy w deszcz nawet, tak gęste były ich konary.
Bibliografia
Pamiętniki Antoniego Zaleskiego