Ja z kolei w swych poszukiwaniach natknąłem się na takie oto ciekawe zapisy w księgach metrykalnych kościoła rzymsko-katolickiego Dereczynie i Łukonicy (obecnie Białoruś):
"20 maja 1866 roku w okolicy Pławskich zmarła szlachetna Katarzyna Więckowska z domu Żudziewicz ze starości, zaopatrzona w sakramenty święte."
"21 maja 1866 roku w okolicy Słautycze zmarła szlachcianka Ewa Pławska z domu Błażejewska na kołtun, zaopatrzona w Sakramenty Święte."
"Dnia 26 maja 1866 roku w majątku Rakowice zmarł szlachcic Bolesław Garbowski na świerzb, zaopatrzony w Sakramenty Święte."
Dla wyjaśnienia co to był ów kołtun, przytaczam opis z Wikipedii:
"Kołtun (Plica polonica), zmierzwione, sklejone brudem i ropą włosy, tworzące wisiory. Kołtunowi towarzyszyły wszawice, grzybice i inne choroby skóry. Został opisany jako choroba znana z obszaru Polski, zwłaszcza Polski południowej. Źródła historyczne podają, że kołtun występował na ziemiach polskich od czasów Leszka Czarnego (od ok. 1285) a ostatnie przypadki stwierdzono w latach 60. dwudziestego wieku. Jego powstawanie wiąże się z praktykowaniem pewnych zwyczajów przez ludność zamieszkującą nadwiślane tereny, m.in. goleniem głów dzieci, brakiem higieny, noszeniem nakryć głowy powodujących latem przegrzewanie się skóry głowy, a zimą narażenie jej na zbytnie wychłodzenie.
Choroba rozpoczynała się atakiem gorączki, bólami przypominającymi bóle reumatyczne, zawrotami głowy, katarem, zapaleniem oka, szumem w uszach. Czasem pojawiało się zaczerwienienie na udach, paznokcie stawały się szorstkie i czarne. Skóra głowy robiła się bardzo wrażliwa, a chory odczuwał swędzenie. Lepki pot sklejał włosy, pomiędzy którymi gromadziła się krwista, cuchnąca wydzielina.
Leczenie kołtuna polega na usunięciu kołtuna i przywróceniu higieny. Jednak z jego powstawaniem wiązano wiele przesądów, które nie pozwalały choremu ścinać włosów i poddać się leczeniu."