Oddziały Rębaiły i Chmieleńskiego, liczące razem około 700 ludzi, połączywszy się 28. 10. koło Tarnoskały, pociągnęły ku Bodzentynowi, gdzie Chmieleński, wobec zbliżania się przeważnych sił moskiewskich, odłączywszy się znowu, wyruszył na podwodach w inną okolicę. Pozostałe oddziały, t. j. oddział pieszy stopnicki, dowodzony w zastępstwie chorego Rębaiły przez kapitana Lewandowskiego, liczący 180 ludzi, przy którym znajdował się Bosak z eskortą 70 jazdy pod dowództwem majora Szemeta (
Szameit), zajął w nocy z 28. na 29. 10. klasztor Świętokrzyski. Z powodu znacznej ilości jazdy, niemniej z powodu braku żywności w opustoszałym klasztorze, obrona przed wojskami Czengierego, które już się były podsunęły pod Słupię Nową u stóp góry, była niepodobną, wobec czego powstańcy nad ranem ruszyli dalej, zatrzymując się w Jeziorku w drodze do lasu iłżeckiego. O godzinie 71/2 z rana nadciągnął Czengiery z 8 rotami piechoty, 2 szwadronami dragonów, oddziałem kozaków i 2-ma działami. Pierwszy nacisk dragonów odparł pluton ułanów pod dowództwem majora Szemeta, który przy tej szarży poległ. Piechota natomiast i reszta kawaleryi poczęła się cofać, odstrzeliwając się piechocie moskiewskiej, która raziła ogniem rotowym, a później kartaczowym przy równoczesnem oskrzydlaniu oddziału, co im się ostatecznie udało. Część jazdy polskiej cofnęła się spiesznie do lasu po północnej stronie, a tylko 13 jazdy pozostało z Bosakiem przy piechocie, która odstrzeliwując się, cofnęła się ku rzeczce Pokrzywnicy, szarżowana ciągle przez dragonów. Wnet Bosak wraz z adjutantem swoim Władysławem R. i owymi 12 jazdy odcięci zostali od piechoty, która spostrzegłszy to, popadła w nieład, mimo usiłowań podpułkownika Habicha (i jeszcze innego oficera), którzy bronili się z garstką piechoty, która tutaj straciła 20 zabitych i rannych, oraz 10 jeńców.
Prócz wymienionego już majora Szemeta odznaczyła się pod Jeziorkiem owa trzynastka z adjutantem Władysławem R. na czele oraz porucznik Tepfer, którego Bosak w raporcie swym do R. N. przedstawił do rangi porucznika, przedstawiając Habicha do rangi pułkownika. Kawalerzyści, którzy pozostali przy Bosaku nazywali się: Ludowski Klemens, wachmistrz, Truszkowski, Serweryn Norbert, Czyrliński, Wieki, Majewicz, Wierucki, Romanowski, Fijałkowski, Chłopicki, Chwalibóg i Buczyński. W siedem godzin po bitwie dotarł Bosak z ową trzynastką do swojej kawaleryi i ruszył ku Kunowu, gdzie się złączył z Chmieleńskim.
Straty po stronie powstańczej pod Jeziorkiem wynosiły ogółem 20 zabitych, 17 rannych i 50 wziętych do niewoli, wśród tych znajdował się i Habich. W miejsce Habicha szefem sztabu mianował Bosak Chmieleńskiego, a dowództwo kawaleryi — po poległym Szemecie — która teraz połączona liczyła 130 koni, powierzył rotmistrzowi Rzepeckiemu, pod którym znowu „gwardyą przyboczną" Bosaka dowodził Belardi.