Opuściwszy 30. października Turobin nad ranem, wieczorem tegoż dnia znowu połączył
Wierzbicki wszystkie oddziały, poczem wysłał je różnemi drogami ku Chełmowi. Następnego dnia oddziały znajdowały się w następujących punktach: Szydłowski i Leniecki w Tuczapach w Hrubieszowskiem, Krysiński we Wojsławicach, Wierzbicki w Czechówce, Kozłowski w Hołucznie, żandarmerya Wagnera w Białowodach, Świdzińskiegow Komorochach, zaś
Junoszy polecił Wierzbicki posunąć się ku kordonowi. — Powziąwszy w nocy na 1. listopada dokładne wiadomości, że moskale zdążają ze wszystkich stron na niego w sile 32 rot, w czem 17 rot odciągniętych od kordonu, wydał Wierzbicki oddziałom rozkaz natychmiastowego wyruszenia i zajęcia stanowiska w Turowie, Krasnem i Wygnanem. Podpułkownik Krysiński przez Chełm skierował się na Podlasie, Rucki zamiast dojść do Zdżannej, jak miał przepisane, stanął w Chełmie, a dowiedziawszy się o zbliżaniu się moskali, cofnął się na dawne stanowisko. Pozostawszy tylko z trzema oddziałami, żandarmeryą i swoim, a nie mogąc już liczyć na Krysińskiego i Ruckiego, polecił Wierzbicki Szydłowskiemu i Lenieckiemu, aby przez Leszczany, Mołoduszyn i Stryjne, Kozłowskiemu, aby przez Wolę Sielecką i Depułtycze ruszyli do Chełma.
Oddziały wyruszyły natychmiast, atoli Kozłowski z powodu błota i deszczu opóźnił się o 3 godziny, wobec czego Wierzbicki, doszedłszy ze swoją jazdą i żandarmeryą, razem 120 koni, do Mołoduszyna, zatrzymał się, aby utrzymać połączenie między oddziałami. Z powodu tej zwłoki już w Mołoduszynie dopadli go moskale, mianowicie przednie straże Emanowa, mającego 8 rot piechoty z 2-ma działami, 2 szwadrony ułanów i 3 seciny kozaków. Krótka utarczka jazdy kosztowała Wierzbickiego 20 koni w zabitych, rannych i zaginionych. Wobec ogromnych sił nieprzyjaciela Wierzbicki zmuszony był cofnąć się przez Depułtycze, Dobrzymów, Suchodoły i Bychawę a w Strzyżewicach połączył się ze Szydłowskim i Lenieckim, którzy mając ciągle za sobą Emanowa, również musieli skierować się w tę stronę. Podszedłszy do Borowa, pozostał tam Wierzbicki, a Lenieckiemu i Szydłowskiemu poleciwszy rozdzielić się chwilowo, rozkazał ruszyć w stronę Lubartowa.
Cel zamierzony tymi kilkudniowymi utrudniającymi marszami został osiągnięty : ożywienie ducha w tych stronach, gdzie już dawno powstańców nie widziano, gdyż oddziały przeszły o 6 wiorst od Zamościa, ciągnąc za sobą 32 roty moskiewskie.