Krysiński, po bitwie pod Malinówką, zatrzymawszy przy sobie tylko jazdę, ruszył znowu na Podlasie, kierując się ku Radzyniowi. W marszu polecił Rostworowskiemu podsunąć się w 15 koni pod Andrzejów, gdzie stał jeden oddziałek jazdy powstańczej z kilkudziesięciu koni złożony. Zabrawszy po drodze we Wereszczynie 1 pluton jazdy, wszedł Rostworowski do Andrzejowa równocześnie z kozakami, którzy wpadli na wspomniany wyżej nieprzygotowany oddziałek. Przyjęci ogniem nadbiegającego Rostworowskiego, kozacy cofnęli się, a powstańcy ruszyli szybko ku Woli Wereszczyńskiej.