Po starciu pod Mierzwinem major
Kalita udał się przez Pińczów w lasy szczecieńskie, gdzie stanąwszy 7. grudnia, dowiedział się, że moskale ściągają wojska przeciw niemu. Zostawiwszy w Ujnach podjazd, wyruszył Rębaiło do Huty Szczecieńskiej. O godzinie 2. uwiadomiony, że kozacy zjawili się w Ujnach, wysłał kilku jazdy pod dowództwem wachmistrza Troskolaskiego, który starłszy się na połowie drogi z podjazdem kozackim, wrócił do obozu. Wobec zbliżania się nieprzyjaciela rozkazał Rębailo kompanii kapitana
Stanisława Jagielskiego obsadzić łańcuchem tyralierskim zabudowania wioski, a kompanię kapitana
Postawki przeznaczył jako rezerwę prawego i lewego skrzydła tyralierów, kompanię kapitana Huberta wysłał na lewą flankę, celem atakowania wrazie potrzeby prawego skrzydła moskali od strony Smykowa, sam zaś z rezerwą tj. kompanią kapitana Rząśnickiego stanął nad brzegiem lasu o 250 kroków za łańcuchem tyralierskim. W pół godziny ukazał się nieprzyjaciel, a przywitany ogniem rozsypał się w tyralierkę, zajmując brzeg lasu i rozpoczynając rzęsisty ogień, który trwał półtorej godziny. Nie widząc korzystnego wyniku tej walki, Rębaiło ze swoją rezerwą okrążył tyły i boki nieprzyjaciela, co widząc Jagielski ściągnął swoich tyralierów i zająwszy opuszczone przez Rębaiłę stanowisko, zakryty drzewami, celnie począł razić moskali. Moskale, wziąwszy posunięcie się Jagielskiego za cofanie się, zajęli opuszczone przez tegoż chałupy, lecz wzięci w krzyżowy ogień, niemniej zaatakowani przez Jagielskiego na bagnety, zmuszeni zostali do ucieczki i dopiero zupełna ciemność uratowała ich od cieższej porażki. — Plac boju pozostał przy powstańcach, którzy znaleźli ciężko rannych 9 szeregowców oraz sztab, kapitana Federowskiego ze smoleńskiego pułku i kozackiego oficera, ponadto znaleziono 20 moskali zabitych. Rębaiło miał 7 szeregowych zabitych, 2 ciężko i 7 lekko rannych. Po stronie polskiej walczyło 250 ludzi, moskale mieli 5 kompanii piechoty w liczbie 650 ludzi i 50 kozaków.
Odznaczyli się w tej potyczce wspomniani już Jagielski,
Rząśnicki i Troskolaski, oraz porucznik Bandrowski, podporucznik Zawadzki i sierżant Piernikarski, podoficerowie Kowalski i Olszewski, z szeregowych Trylski, Narkowski i Husarz. — Z pod Huty Sz. ruszył Kalita do Cisowa, gdzie po przeglądzie wojsk przez Bosaka i Chmieleńskiego rozdzielił piechotę z powodu znacznych sił moskiewskich, skoncentrowanych w lasach Szczecna, gdzie nie niepokojony przebywał aż do Bożego Narodzenia. Wtedy moskale kilkunastu rotami urządzili na niego trzydniową obławę, lecz Kalita wywiódł nieprzyjaciela w pole, wrócił na dawne stanowisko, gdzie pozostał do połowy stycznia.