Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Chroberz 17.03.1863

Chroberz 17.03.1863
Id
433
Data
17.03.1863
Miejsce
Chroberz
Region
Krakowskie
Zdjęcie
Inne nazwy
Zagoście
Artykuł
brak
Opis
ob. stopnicki; 10 km. płd. od Pińczowa

Rozbiwszy Sztolzenwalda w Skale, ruszył Langiewicz do Goszczy, gdzie stanął 6. marca. Tutaj dnia 10. marca nastąpiło uroczyste ogłoszenie Langiewicza dyktatorem. W dalszym pochodzie z Goszczy stanął Langiewicz na kilka dni w Sosnówce, dokąd przybył Bentkowski Władysław, który objął szefostwo sztabu w korpusiku dyktator». Na korpusik Langiewicza, liczący około 3000 ochotników, składały się oddziały Dyonizego Czachows kiego, Jeziorańskiego, rozbitki Kurowskiego i świeże zaciągi, jak Waligórskiego i innych. Brygadą piechoty dowodził Śmiechowski, I. pułkiem pułkownik Dąbrowski, U. pułkiem Czachowski, brygadą kawaleryi Józef Czapski, jednym pułkiem Ulatowski, żuawami, których było około 200 Rochebrune; szefem intendentury był Tomasz Winnicki, kapelanem naczelnym ks. Kamiński Paweł, późniejszy ksiądz starokatolików z ramienia rządu pruskiego. Dla utrzymania komunikacyi z Krakowem stał dosyć silny posterunek w Michałowicach, pod komendą majora Zygmunta Koskowskiego, b. oficera wojsk moskiewskich.

Ściągnąwszy wszystkie oddziały ruszył Langiewicz ku Miechowu i stanął wreszcie 17. marca w Chrobrzu, majątku Wielopolskiego. Tegoż dnia o godz. 3. popołudniu, przeszedłszy przez Nidę, spalił most na rzece, aby w czasie spodziewanego boju z nieprzyjacielem, idącym od Jędrzejowa i Kielc, zabezpieczyć sobie tyły od Miechowa i Działoszyc. Wkrótce ukazały się na wzgórzu od wschodu Zagościa przednie straże moskiewskie. W tej chwili kolumny polskie uszykowały się do boju, zajmując szybkim ruchem prawego skrzydła wzgórza, lewem opierając się o Nidę, a za frontem swojej rozwiniętej linii zostawiając obóz pod ochroną jazdy i małego oddziału strzelców. Moskale pod dowództwem Zwierowa i Czengierego liczyli około 3000 ludzi z 4 działami. Po bezskutecznym i krótkim ogniu artyleryi, która rozpoczęła bitwę, nastąpił ogień plutonowy moskiewskiej piechoty i celny ogień strzelców powstańczych; wówczas kozacy i dragoni, obszedłszy wzgórza prawego skrzydła, uderzyli z tyłu na obóz, wskutek czego niektóre wozy w chwilowym popłochu rzuciły się przez Nidę ku Opatowu, ostatecznie jednak napad ten przez strzelców, potem przez część jazdy, z wielkiemi stratami nieprzyjaciela został odparty. W tym samym czasie, na froncie linii bojowej powstańczej, pomyślne ataki kosynierów i żuawów Rochebruna na wszystkich punktach złamały nieprzyjaciela, który party ku Buskowi, ratował się szybką ucieczką. Zdobyto na nim 2 działa, około 500 karabinów z mnóstwem amunicyi i tornistrów, oraz zabito i raniono przeszło 300 ludzi, z których znaczna część pozostała na placu. Polacy stracili tu i pod Grochowiskami (p. t.) razem w rannych i zabitych około 300 ludzi. Między innymi poległ tu także adjutant dyktatora, idąc przy jego boku do ataku, kapitan Zachert Witołd. [Ziel.]

Relacja Adama Piernikarskiego
Nad wieczorem przybyliśmy do Chrobży [Chroberz], rezydencyi margrabiego Wielopolskiego. Chrobża jest położona nad samem brzegiem rzeki Pilicy [Nidy], nad którą ciągnie się długa wieś z domami bardzo schludnemi. Sztab główny i cała starszyzna oddziału ulokowała się w pałacu, a kawalerya w budynkach dworskich, piechota całego oddziału rozlokowana została po domach wieśniaczych. Wieśniacy bardzo chętnie nas przyjmowali, gościli czem tylko mogli. Mięso i chleb dostawaliśmy ze swego obozu. Dnia następnego, około godziny drugiej po południu, kiedy zaczęliśmy gotować obiad, zostaliśmy zaalarmowani. Cały obóz zerwał się, a kto mógł, porwał na wpół ugotowane mięso do kieszeni lub torby i stanął w szereg. Moskale nadciągali z dwóch stron, a to jedni wprost do Chrobży ze strony południowej, a druga część z północnej strony. Przez wieś przepływała rzeka Pilica, nad którą był położony most silny, zbudowany z drzewa, dość długi. Po stronie wsi były brzegi wysokie i dość głębokiej rzeki, z drugiej strony ciągnęły się równiny, a rzeka rozlewając się, tworzyła moczary niedostępne i mało kiedy zamarzające. Odział przeszedł przez most i takowy zaraz za sobą spalił, aby nadchodzące wojsko moskiewskie nie przeszło przez ten most, bo gdyby zajęło nam tyły, mogłoby wziąć nas we dwa ognie. Na roztaczającej się dość obszernie równinie pod Chrobżą, rozłożyły się na nasze oddziały, przyjmując zaraz bitwę a to w dniu 18go marca. Moskale rozlokowali się po zabudowaniach folwarcznych, dragoni, ukryci za budynkami, prażyli nas niemal ciągłym ogniem karabinowym, a znów z za wzgórza ukazała się piechota. Bitwa trwała do późnego wieczora. Moskale zostali pobici.
W tej bitwie pod Chrobżą, poległ mój szkolny kolega, Antoni Kamocki z Zatora, syn marszałka pałacowego Potockich, Kazimierza Kamockiego, żołnierza z roku 1831, który żył lat 105. Po bitwie, już późnym wieczorem, odmaszerowaliśmy do wsi Wełczy [Wełecz k.Buska] na noc.
[Pamiętnik Adama Piernikarskiego, rkps w oprac. Krystyny Szymonowicz]

Relacja Feliksa Borkowskiego
Jeszcze 16. marca, gdy dla zmylenia nas, Moskale fałszywym ruchem do Chrobrza nadciągali, cała nasza armia przeprawiała się na drugą stronę rzeki Nidy, na błonia Chroberskie. Tylną straż przy tej przeprawie, stanowił nasz oddział i miał rozkaz zniszczyć po przejściu armii, most na tej rzece. Gdy już cala nasza armia most przeszła, saperzy wzięli się wprawnie do roboty, cały zaś nasz pułk żuawów miał stać przy moście tak długo, dopóki się most zupełnie nie spali i bronić Moskalom przejścia, w razie gdyby po palącym się moście, za naszą armią przejść usiłowali Most został spalony, a niebawem ujrzeliśmy wojska moskiewskie w znacznej sile się rozwijające na błoniach Chroberskich, gdzieśmy ich się wcale nie spodziewali. Bitwa się zaraz rozpoczęła. Moskale od strony Krzyżanowic okropnie bili z dział, nie przynosząc nam jednakże prawie żadnej szkody. Tymczasem Rochebrün spostrzegł kłusujących ku nam kilka szwadronów dragonów moskiewskich i nietylko nie dopuścił w szczupłym oddziele naszym, samotnie w otwartym polu pozostawionym, do żadnego popłochu, ale z wzorową zimną krwią rozwinął nas żuawów w porządną linię bojową i plutonowym ogniem zaczęliśmy sypać na dragonów. Widząc naszą gotowość i determinacye, powstrzymali się dragoni w swoim zapędzie i zsiadłszy z koni, w pieszą uformowali się linię i ogniem z ręcznej broni na nas nacierali, ale zdziesiątkowani naszemi celnemi strzałami, zatrąbili do odwrotu i dosiadłszy koni, w galopie uciekli; nasz zaś dzielny pułk żuawów, złączył się z armią i pochwałę od Langiewicza otrzymał.
[Borkowski Feliks, Przejścia i wspomnienia uczestnika powstania polskiego z roku 1863-4, Kraków 1904]
Uwagi
brak
Link do tego rekordu
Link wewnętrzny GP (BBCode)