Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Grochowiska 18.03.1863

Grochowiska 18.03.1863
Id
438
Data
18.03.1863
Miejsce
Grochowiska
Region
Krakowskie
Zdjęcie
Inne nazwy
Busk, Pińczów, Wełecz
Artykuł
brak
Opis
ob. stopnicki; 9 km. wsch. od Pińczowa

Nazajutrz po bitwie pod Chrobrzem (p. t.) Langiewicz, w pościgu za moskalami, dogonił ich za Buskiem, lecz ścigane i rozbite oddziały Czengerego i Zwierowa wzmocnione już były nowem wojskiem, przybyłem z Pińczowa i Chmielnika. Skoro przednie straże powstańcze zaczęły się wysuwać z lesistej pozycyi Grochowisk, przyjęte zostały kartaczowym i karabinowym ogniem czterech dział i licznej moskiewskiej piechoty, razem około 5.000 ludzi wynoszącej i ustawionej w szyku bojowym. Żuawi i strzelcy, to rozsypani, to uszykowani po laskach, odpowiadali rzęsistym ogniem, silnie i widocznie szeregi moskiewskie przerzedzając, następnie prowadzeni przez dyktatora, po kilku natarciach z bagnetem w ręku, spędzili z pozycyi przeważające siły moskiewskie i zmusili do zupełnej ucieczki ku Pińczowowi. — Gdy atak ten od północy odpierano, żuawi i strzelcy pułkownika Czachowskiego, z kosynierami, dowodzonymi przez majora Koskowskiego odparli inny oddział moskiewski, ze Stopnicy idący, rozbili w zupełności, ale ścigając go, odcięli się od reszty. W tej bitwie zabito i raniono moskalom przeszło 400 ludzi, wzięto do niewoli kilkunastu oficerów, w tem podpułkownika i majora oraz kilkudziesięciu żołnierzy, zdobyto znaczną ilość broni, amunicyi i tornistrów. Rozbitki moskiewskie, porzucając swoich rannych na placu boju, pierzchały po kilku lub kilkunastu w największym nieładzie ku Stopnicy. Pod Grochowiskami odznaczyli się między innymi szczególną walecznością kosynierzy, Stefan Koskowski i porucznik Emil, ciężko ranny, oraz pułkownik żuawów Rochebrune. Wojsko polskie na pobojowisku odpocząwszy, zanocowało o kilometr dalej pod Wełczem.

Pod Grochowiskami i pod Chrobrzem stracili powstańcy razem około 300 ludzi w poległych i rannych.
Następnego dnia po naradzie wojennej we Wełczu opuścił Langiewicz obóz w towarzystwie Bentkowskiego, Jeziorańskiego, Waligórskiego, Winnickiego, pułkownika Ulatowskiego i Borzysławskiego, Pustowójtówny, z eskortą ułanów, razem około 40 koni. Zdawszy dowództwo oddziału Śmiechowskiemu, którego mianował generałem, ruszył do zaboru austryackiego, gdzie dostał się do niewoli austryackiej.[Ziel.]

Relacja Adama Piernikarskiego
Wczesnym rankiem zostaliśmy znów zaalarmowani. Wyruszyliśmy do lasu pod Grochowskimi i zaraz rozpoczęła się zacięta walka, która trwała do południa z naszem zwycięstwem. Po bitwie zaczęliśmy gotować obiad w kociołkach w lesie, gdyż przeszło 24ry godziny nic nie jedliśmy. Lecz zaledwie rozpoczęliśmy gotowanie, usłyszeliśmy trąbki moskiewskie i strzały armatnie, na których odgłos i huk, wszystko się porwało do broni. Wszczęła się walka zacięta, wzięliśmy nieprzyjaciela w środek, to jest kosynierzy i kawalerya zabrały tyły Moskalom, a piechota front. Na dane hasło ruszyliśmy na bagnety, a kosynierzy z kosami z tyłu, kawalerya znów pierzchających Moskali prała porządnie. Była to prawdziwa rzeź, która trwałą do nocy, w dniu 19go marca, w dzień Śgo Józefa.
Zabraliśmy kilkudziesięciu Moskali do niewoli, a kilka przez nas zagwoźdzonych armat wciągnęliśmy na bagna. Poległych i rannych z obu stron była duża ilość. Ja zostałem cięty przez dragona pałaszem w głowę ponad prawem uchem, lecz tegoż dragona przebiłem bagnetem w pierś. W czasie bitwy dowódzca Żuwawów Rochenbrum przebiegał konno szeregi nawołując „anawa Pologne bajonete”, naprzód Polacy z bagnetami. Po ukończonej bitwie błąkaliśmy się po lesie, dopytując się o sztab, a głownie o dowódzcę Langiewicza. Bitwa ukończona zwycięstwem naszem, a tu nie ma ani dowódzcy ani sztabu. Wreszcie na komendę dowódzcy, pułkownika Czachowskiego, ruszono marszem na całą noc. Rano przybyliśmy do miasteczka Wiślicy. Stanęliśmy w rynku. Pułkownik Czachowski i Jenerał Jeziorański sformowali oddziały mniejsze ze zdrowych ludzi i wyruszyli w głąb kraju do dalszej walki. Rannych i słabych odwieziono do Opatowa nad Wisłę.
[Pamiętnik Adama Piernikarskiego, rkps w oprac. Krystyny Szymonowicz]

Relacja Feliksa Borkowskiego
Zapalczywsza, całodzienna bitwa zaczęła się nazajutrz z rana w lasach Grochowskich. Bagnetami wypieraliśmy Moskali ze wszystkich stanowisk, a kosynierze postrach i popłoch siali między nimi. Kiedy pod wieczór, już prawie przy końcu bitwy, natarły jeszcze na nasz oddział dwie roty Moskali. Rochebrün ustawił nas do ataku i zakomenderował: „strzelcy w lewo i prawo rozstąpić się! Kosynierze naprzód, hura! a kosynierzy, widząc za sobą żuawów, z zapałem krzyknąwszy, hura: pobiegli naprzód i za pół godziny leżały już tylko kawałki z Moskali, - dwie roty padły na placu, a 17-stu pozostałych przy życiu wraz z jednym oficerem wzięliśmy do niewoli. W tej bitwie zostałem ranny w prawą rękę. Nie z mniejszym oddziałem i odwagą szły inne nowe oddziały. Moskwa na wszystkich punktach pierzchała, - ścigana przez naszych, byłaby jeszcze znaczniejszą poniosła klęskę, gdyby ciemność nocy i brak kawaleryi, nie były wstrzymały pogoni.

[Borkowski Feliks, Przejścia i wspomnienia uczestnika powstania polskiego z roku 1863-4, Kraków 1904]
Uwagi
brak
Link do tego rekordu
Link wewnętrzny GP (BBCode)