Nowo sformowany w zaborze austryackim oddział, pod dowództwem majora Chościakiewicza, przeszedł do Królestwa Kongresowego niedaleko Gorenie w nocy z 5. na 6. sierpnia. W chwili przejścia liczył oddział 103 jazdy. Następnego dnia o godz. 10. stanął we Wolbromiu. Rozstawione po wszystkich drogach prowadzących du Wolbromia piki ety, doniosły o zbliżaniu się kozaków od Żarnowca, Olkusza i Miechowa. Celem uniknięcia boju ze znacznie liczniejszym przeciwnikiem, mogącym nadto z trzech stron atakować oddział, Chościakiewicz zmienił kierunek marszu i ruszył ku Kurzelewu. W ślad za nim puścili się kozacy i kiedy oddział stanął w Kępie, pikiety doniosły, że nadciąga piechota na wozach i dragoni od Miechowa. Unikając nierównej walki, Chościakiewicz uszykowawszy oddział we front do ataku, kłusem cofnął się ze wsi wzdłuż lesistych pagórków, ciągnących się ku Miechowu. Zaraz za wsią kilku ludzi spadło z koni Po kwadransie drogi, żołnierze idący na przedzie, pojawieniem się moskali wystraszeni, cwałem uciekać poczęli, a za ich przykładem poszła kolumna. Rzucano lance i karabinki. Za Uniejowem moskale rozpoczęli ogień, który trwał przeszło 15 minut. I tym razem przednia straż dała przykład ucieczki, a za nią poszedł oddział. Resztki oddziału, zebrawszy się pod wsią Czaple Małe, przeszły pod Szycami do zaboru austryackiego. Broń i konie ukryto. Pomimo tchórzostwa oddziału odznaczyli się w tem starciu męstwem i przytomnością umysłu porucznik Przyłuski, podoficer Ujejski, szeregowiec Morawski Wojciech, Chościakiewicz, brat dowódzcy i Pacewicz.