Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 1107
Strona z 28 < Poprzednia Następna >
Antoni Powidzki
Ur. 1832 r. ojca Kaźmierza i matki Julii z Niedzielskich w Powidzu, miasteczku w Gnieźnieńskiem, którego mieszkańcy już w XIII wieku w wojnie z Krzyżakami zasłynęli, jak to przekonać się można z przywileju Bolesława V Wstydliwego nadanego w r. 1243 Powidzanom. Jako 15-letni młodzieniaszek, będąc uczniem gimnazyum w Trzemesznie, stanął w r. 1848 w szeregach bratnich i w po tyczce pod Trzemesznem otrzymał ranę w lewe podbarcze. Wyleczywszy się, wrócił do szkół, które aż do wyższej sekundy odwiedzał, które jednakże, stawając w obronie honoru towarzyszów, opuścić mu siał. Oddał się potem zawodowi gospodarczemu, z skończonym przecież rokiem 20-tym ściągniętym został, skoro spostrzeżono jego ranę, do trzyletniej służby wojskowej za karę, posiadał bowiem prawo do służby jednorocznej. Obowiązkowość jego zjednała mu przełożonych i wyszedł z gwardyi ułanów w Berlinie w stopniu podoficera. W r. 1863 na pierwszą wieść o powstaniu udał się w okolicę Lędu, gdzie dość znaczna liczba zebrała się ochotników; ci jednakże, nie mając broni, na wieść o zbliżaniu się Moskwy zmuszeni byli się rozpierzchnąć. Wrócił zatem do domu, a .wkrótce potem wyjechał do Krakowa, w zamiarze wstąpienia do oddziału Langiewicza. Wszakże i tu już napotkał tylko rozbitki. Po raz wtóry zawitał do rodzicielskiego domu, by niebawem go opuścić na—zawsze. Z pod Miłosławia przeprowadził znaczny oddział ochotników przez granicę i oddał się pod rozkazy Younga de Blankenheim, który go mianował porucznikiem. Prowadził pierwszy pluton_kompanii strzelców. Zawsze wesół, dodawał zachęty towarzy1863 r. Tu ranny i przewieziony do Księstwa, przeleżał 6 tygodni w Grzybowie u pp. Trąmpczyńskich. Jakkolwiek nie całkiem wyleczony, pospieszył do tworzącego się oddziału Younga i bił się pod Nowąwsią i Brdowem, gdzie obok niego padł dzielny kapitan Maryański. Gdy rany wciąż sie odnawiały, uznany za niezdatnego do boju.
Jadwiga Prendowska
Eufemia Wiktoria Jadwiga Wojciechowska (zam. Prendowska), ur. 22.12.1832 Łomno[7], zm. 16.3.1915 Czyżów Szlachecki. Córka Kajetana, który służył w pierwszym pułku ułanów Legii Nadwiślańskiej (później 7 szwoleżerów) walczył w Hiszpanii m.in. pod Saragossą, Ponte-Almaras, Talavera. W 1849 roku wyszła za , naddzierżawcę majątku w Mircu a w 1863 komisarza województwa sandomierskiego. Zaangażowana w przygotowania do Powstania. Uważała że każdy kto może powinien złożyć swe życie na ołtarzu Ojczyzny. W 1861 przygotowała własnoręcznie sztandar z polskim orłem i krzyżem w koronie, który szwagier niósł w pielgrzymce na Święty Krzyż. Używany potem przez oddział Czechowskiego aż do 21 sierpnia 1863, kiedy pozostawiono go w parafii w Kowali-Stępocinie. Sztandar znalazł się potem w Muzeum Polskim w Rapperswilu. Organizatorka Stowarzyszenia Niewiast w powiecie iłżeckim. Jako kurierka powstańcza działała już od 10.1.1863, kiedy to do () przybył Langiewicz. Z polecenia Rządu Narodowego organizatorka i przewodnicząca Komitetu Niewiast w radomskim. Dostarczała rozkazy, ulotki, medykamenty, meldunki kursując po guberni radomskiej. Przyczyniła się też do powstania kilku szpitali powstańczych: w Sandomierzu, Kurozwękach, Staszowie, Koprzywnicy i Klimontowie. Zwana przez powstańców "Matką oddziału", albo "Prendosią". We wrześniu 1863 została zaaresztowana i osadzona w Pawilonie X w Warszawie, gdzie przebywała do grudnia a następnie zesłana do Kunguru w gub. permskiej. Opiekował się tam nią , i innymi zesłańcami (Żyd), którego córka Sabina chodziła z Jadwigą do kościoła i przyjęła potem chrzest. Do kraju powróciła wiosną 1866. Mieszkała w Radomiu, Ostrowcu Świętokrzyskim i Czyżowie Szlacheckim gdzie zmarła i została pochowana. Miała 8 dzieci: * Mieczysław (zm. młodo) * Helena Maria Wiktoria * Wiktoria Brygida Augusta * Marianna (zm. młodo) * Stanisław Kajetan * Zdzisław Tadeusz Jan (zm. młodo) * Jadwiga * Jan Ignacy
Jan Prendowski
Jan Chrzciciel Wojciech Prendowski h. {{Korwin}}, ur. 1838 Mirów, zm. 9.9.1905 Dąbrowica, k. Janowa w Galicji. Syn Ludwika i Wiktorii Wiśniewskiej. Brat m.in. i zaangażowanych w Powstanie. W 1856 ukończył gimnazjum w Radomiu[6]. Dzierżawca dóbr Szydłówek. 8.3.1861 brał udział w wielkiej patriotycznej manifestacji w Warszawie, cudem unikając pchnięcia bagnetem. We wrześniu brał udział w patriotycznej pielgrzymce na Święty Krzyż niosąc sztandar polski uszyty przez szwagierkę - . Przed wybuchem powstania wielokrotnie spotykał się z Langiewiczem, który bywał we dworze w Szydłówku. W 1863 r przy swoim dworze zgromadził grupę 10 ochotników, do których dołączyło potem 15 zgromadzonych w Mircu u brata Józefa. Dowodził tym oddziałem przy napadzie na Szydłowiec, potem służył jako szeregowy, następnie porucznik w końcu rotmistrz w oddziale Langiewicza, Czachowskiego i Bosaka. Oprócz udziału w walkach z oddziałem zaufanej kawalerii wykonywał prace z działań organizacyjnych, egzekwował od ziemian należności na cele narodowe, walczył z pojawiającym się bandytyzmem, jeździł na zwiady. W oddziale tym traktował siebie na równi z podwładnymi przydzielając sobie najcięższe zadania - dlatego był niezwykle poważany i kochany przez powstańców. Walczył pod , , , , , , Uniejowem, , , i po kilkumiesięcznej przerwie pod , , i . Jako porucznik dowodził oddziałami kawalerii Langiewicza, w bitwie pod Świętym Krzyżem (5 plut.), pod Staszowem (8 plut.). Na jesieni ponownie mianowany porucznikiem, w bitwie opatowskiej jako rotmistrz 4 szwadronu. Ranny pod Bodzechowem i . Wyjechał za granicę, przybywając głównie w Rzymie u kuzyna Henryka Prendowskiego. Do kraju powrócił w 1866, został aresztowany i osadzony w Cytadeli. Zesłany na 5 lat katorgi, a później na osiedlenie do Tomska. W czasie zesłania faktycznie przebywał w Minusińsku, gdzie założył sklep. Powrócił w 1871 i zamieszkał u brata Czesława w Dźwiniaczu Górnym. Zmarł w Dąbrowicy k. Janowa (pow. gródecki k/Lwowa).
Jan Prendowski
gospodarz wiejski. Zamieszkały – , poczta Tarnawa Niżna („przez Turkę obok Chyrowa”). Urodzony 29 czerwca 1839 r. w miejscowości Mirów, powiat i gubernia radomska. Szlachcic, wyznania rzymskokatolickiego, kawaler. Przed powstaniem dzierżawił dobra rzędowe. W powstaniu dowodził oddziałem uderzającym na Szydłowiec, potem walczył jako szeregowiec w kosynierach X. Wojciecha, następnie również jako szeregowiec w kawalerii rotm. Figettego. W stopniu porucznika a następnie rotmistrza w oddziałach Langiewicza, Czachowskiego i Bosaka. Brał udział w bitwach i potyczkach pod Szydłowcem, Suchedniowem, Wąchockiem, Św. Krzyżem, Staszowem, Uniejowem, Małogoszczem, Piaskową Skałą i Skałą – z Langiewiczem, z Czachowskim – pod Rybnicą (Połańcem) i Krępą. Pod dowództwem Bosaka – w Opatowie, Ocieszkach i Bodzechowie. Jako porucznik dowodził kawalerią Langiewicza w bitwach pod Św. Krzyżem (pięcioma plutonami) o pod Staszowem (ośmioma plutonami), w Opatowie pod Bosakiem w stopniu rotmistrza także podczas bitwy dowodził czterema szwadronami. Walcząc pod dowództwem Bosaka był ranny w bitwie pod Bodzechowem („w chwili wzięcia w niewolę Chmielińskiego”). Powołał się na świadectwa Gustawa Reuta i Stanisława Kwientkowskiego (?). Zobowiązał się do wpłacenia wpisowego w wysokości 2 złotych i składki rocznej w wysokości 3 złotych. Oświadczenie podpisał w Dźwiniaczu Górnym 29 kwietnia 1888 r. Przyjęty na członka czynnego 8 maja 1888r.
Anna Henryka Pustowojtów
Anna Henryka Pustowójtówna, zam. Lewenhard Urodziła się 26 lipca 1843 r. w majątku babci Brygidy Kossakowskiej w Wierzchowiskach koło Lublina. Od wczesnych lat dziecięcych słyszała wiele o powstaniu listopadowym, w którym walczył jej dziadek - major kawalerii. Dzielna babcia Brygida wcześnie owdowiała i całą miłość, najszlachetniejsze marzenia i nadzieje wiązała z ukochaną wnuczką. Chociaż była osobą schorowaną, bardzo często brała udział w kwestach kościelnych na rzecz osób biednych, sierot i kalek. Często bywała w Lublinie, gdzie była też właścicielką niewielkiej kamienicy. Właśnie tu, w jej domu, odbywały się spotkania artystów i patriotycznie usposobionej młodzieży. Od najmłodszych lat Henryka wzrastała zatem i wychowywała się w atmosferze polskiej i katolickiej. W roku 1853, za zgodą matki Marii, babka oddała Henrykę i starszą o dwa lata siostrę Julię do Instytutu Wychowania Panien w Puławach. I mimo, że instytut był bezpośrednio nadzorowany przez carową, a spośród uczennic była spora gromadka córek rosyjskich oficerów, królował tu duch polski. Działo się to za sprawą ofiarnych i solidarnych pań wychowawczyń i wielu nauczycieli przedmiotów humanistycznych. W tym przedziwnym instytucie nie odczuwało się skutków rusyfikacji w takim stopniu, jak w innych tego typu szkołach w imperium rosyjskim. Dziewczęta polskie były pod nieustannym urokiem tego wszystkiego, co w Puławach było dziełem Izabeli Czartoryskiej. Nieobce też im były utwory poetyckie A. Mickiewicza i J. U. Niemcewicza. Henryka znała na pamięć "Redutę Ordona" i poemat "Grażynę". Patriotyczny duch Puław był tak silny, że wszystkie dziewczęta nie zgadzały się na nabożeństwa cerkiewne. I wówczas to Henryce marzyła się sława Emilii Plater, a nawet oddanie życia za wiarę i ojczyznę. Instytut Puławski ukończyła po sześciu latach z biegłą znajomością języka francuskiego i rosyjskiego. Wkrótce wyjeżdża na wakacje do Żytomierza, gdzie zamieszkuje jej matka i rodzeństwo, jednak najchętniej przebywa w Lublinie z babcią. Zaprzyjaźniła się z wieloma studentami przebywającymi na wakacjach w Lublinie bądź w Żytomierzu. Szczególnie ceniła tych, dla których walka o wiarę katolicką, o język polski, o wyzwolenie narodowe - było najświętszą sprawą. Nie było jej w głowie zamążpójście. Przeciwnie, wielu adoratorów otrzymało tzw. kosza. Po tragicznych wydarzeniach warszawskich w 1861 r. organizuje patriotyczne manifestacje młodzieży w Lublinie, Zamościu i Żytomierzu, wygłaszając płomienne, patriotyczne przemówienia. Mimo kordonów wojska i żandarmerii rosyjskiej jako pierwsza składa pod pomnikami pamięci narodowej wiązanki kwiatów i szarfy biało-czerwone. Po religijno-patriotycznej manifestacji pod Dubienką w 70. rocznicę bitwy, zapadła w Petersburgu decyzja o zesłaniu Anny Henryki do monastyru w guberni kostromskiej. Rodzina i przyjaciele wiedzieli, co znaczy zamknięcie Henryki w tego typu "klasztorze". Biczowano tam i głodzono, a bardziej krnąbrne dziewczęta podlegały jeszcze wymyślniejszym metodom "nawracania" na prawomyślną wiarę i szacunek do samodzierżawia. 28 sierpnia 1862 r. wywieziono Henrykę pod eskortą do Lublina. Szczęśliwym trafem na postoju w Żytomierzu udało się jej uciec przy pomocy przyjaciół. Po wielu perypetiach, przedostała się w przebraniu do rumuńskiej Mołdawii, gdzie w pogranicznym miasteczku Michaleny płk Z. Miłkowski organizował polskie oddziały zbrojne. W Michalenach przebywała Pustowójtówna do wybuchu powstania. Nieustannie ćwiczyła się w strzelaniu i władaniu szablą. Każdego dnia modliła się na różańcu i polecała Matce Najśw. udręczony naród polski i ukochaną babcię Brygidę. W wolne wieczory grywała na fortepianie i śpiewała pieśni patriotyczne dla młodych polskich spiskowców. Na wieść o wybuchu powstania wyruszyła Henryka z ks. kapelanem i grupą młodzieży w kierunku Lwowa, a w kilka dni później przez tzw. kordon w lasy świętokrzyskie. W Staszowie gen. M. Langiewicz mianował ją adiutantem nieustraszonego płk. Czachowskiego. Nastały dni i noce wypełnione walką i cierpieniem. 24 lutego 1863 r. w bardzo krwawej bitwie pod Małogoszczą, a następnie pod Grochowiskami, Pustowójtówna wykazała się nadzwyczajną odwagą w boju i bezprzykładnym poświęceniem w ratowaniu rannych powstańców. W ogniu armat i broni strzeleckiej, jak błyskawica przelatywała wśród walczących, przekazując rozkazy gen. Langiewicza. W tym dowódcy widziała zbawcę Ojczyzny. Czy słusznie? Na to pytanie historia ma już odpowiedź. W oddziałach powstańczych nazywano ją "Michałkiem", a złośliwcy przezywali "Pustym Wojtkiem". W sztabie wodza miała pseudonim "Michał Smok". Do legendy przeszły jej zasługi w usuwaniu zawiści i pseudoambicji poszczególnych dowódców. Potrafiła m. in. przekonać płk. A. Jeziorańskiego do podporządkowania się gen. Langiewiczowi jako naczelnemu wodzowi i naczelnikowi województw sandomierskiego i krakowskiego, a następnie jako dyktatorowi powstania. Koło Pieskowej Skały, gdy w zamku grała na fortepianie "Warszawiankę", zapłonęły serca oficerów do dalszej walki. Wielu marzyło o pozyskaniu jej ręki. Ale ta nieustraszona dziewczyna miała jedną miłość - udręczoną ojczyznę. Po aresztowaniu gen. Langiewicza przez patrol austriacki w czasie przeprawy dyktatora do Krakowa na tajną naradę, Pustowójtówna czyniła wszystko, aby uratować wodza dla walczącego narodu. Przykładem może być próba zorganizowania ucieczki generała z aresztu w Tarnowie. Jak wiadomo, gen. Langiewicz został wywieziony do aresztu na Wawelu, a następnie do Tyszniowa na Morawach. Po uwolnieniu Henryki z krakowskiego aresztu, miejscowy komitet kobiet zaopatrzył ją w większą sumę pieniędzy, by mogła wyjechać za granicę. 3 kwietnia wyjechała do Pragi, a później zamieszkała u p. Romerów koło Krakowa, skąd bacznie śledziła dalsze losy powstania. Na wieść o bohaterskiej śmierci pułkownika D. Czachowskiego - ciężko zachorowała. Wiosną 1864 r. wyjechała do Szwajcarii, a następnie do Francji. Z pełnym poświęceniem rzuciła się w wir działalności charytatywnej i patriotycznej polskiej emigracji w tych krajach. Ze szczególnym oddaniem angażowała się w zbiórki funduszy dla byłych powstańców. Brała udział w wielu manifestacjach patriotycznych wychodźstwa polskiego we Francji. Kiedy car Aleksander II przybył z wizytą do Paryża, stała na czele polskiej młodzieży, wołającej: "Vive la Pologne!" Bardzo przeżywała proces A. Berezowskiego, który usiłował dokonać zamachu na życie cara. We Francji miała dużo przyjaciół. Nie była jednak wolna również od plotek i pomówień. Unikając tzw. oficjalnych spotkań, pochwał i komplementów za czyny powstańcze, zarabiała na życie przy modelowaniu i produkcji sztucznych kwiatów. Spod jej rąk wychodziły wręcz arcydzieła goździków, róż i orchidei. W Paryżu jakiś czas zamieszkała u rodziny J. K. Janowskiego, b. członka Rządu Narodowego. Przy tej okazji poznała wielu wybitnych rodaków, jak malarza Juliusza Kossaka czy Władysława Mickiewicza - syna wielkiego Adama. W kontaktach z ludźmi była niesłychanie skromna, budząc zarazem podziw swą inteligencją, miłością wobec ojczyzny, miłosierdziem względem ubogich i pięknym śpiewem pieśni religijnych czy patriotycznych. Często przystępowała do spowiedzi i Komunii św., a póki żyła ukochana babcia Brygida - pisywała do niej listy pełne nadziei na odzyskanie niepodległości przez Polskę. Przeżycia obozowe i rozterki osobiste dwukrotnie przyprawiły ją o zapalenie płuc. Za radą p. Janowskiej wyjechała na leczenie do Amelies les Bains u stóp Pirenejów. Zaczęła nawet myśleć o wstąpieniu do klasztoru. W roku szkolnym 1869 była nauczycielką muzyki i śpiewu w klasztorze Auteuil. Kiedy wybuchła wojna francusko-pruska, raz jeszcze wykazała męstwo i hart ducha. W stroju sanitariuszki, ciągle z krzyżem powstańczym na piersi, służyła ofiarnie rannym i konającym żołnierzom. W takich to okolicznościach odnowiła przyjaźń z lekarzem St. Lewenhardem, który jako ochotnik służył w oddziałach powstańczych M. Langiewicza. Po wojnie za ofiarną służbę sanitariuszki na polu walki Francuski Czerwony Krzyż uhonorował ją Krzyżem Zasługi. W dniu 8 sierpnia 1873 r. zawarła ślub ze Stanisławem Lewenhardem. Z tego udanego małżeństwa przyszło na świat czworo dzieci. Pan Stanisław zawsze był dumny ze swej szlachetnej małżonki podkreślając, ze Henryka jest najtroskliwszą matką dla dzieci. Jednak siły witalne Anny Henryki wyczerpały się. Zmarła nagle 2 maja 1881 r. w przeddzień patriotycznej manifestacji. Jej przedwczesna śmierć wywołała powszechny żal wśród wszystkich grup emigracji polskiej. Pochowano ją na cmentarzu Montparnasse w Paryżu wśród mogił wielu szlachetnych naszych braci i sióstr.
Strona z 28 < Poprzednia Następna >