Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl
Pisanie wiadomości prywatnych dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników.

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 1205
Strona z 31 < Poprzednia Następna >
Adolf Pieńkowski
rodził się dnia 29 grudnia 1835 we wsi Guzówce, w wo jewództwie luhelskiem; odebrawszy początkowe wychowanie w domu, uczęszcza do gimnazjum realnego w Warszawie, po skończeniu lam nauk, jako stypendysta królestwa polskiego udał się na uniwersytet do Moskwy a stamtąd do Petersburga, skąd wróciwszy do Warszawy w 1859 r. ze stopniem kandydata nauk przrodzoZMARLI NA WYCH0DZTW1E. 307 mdi, powołanym został na profesora ginmazyum realnego. Poleczony przyjaźnią z Kdwurdcin Jurgensem, (który przyczynił się wtenczas do wzbudzenia życia pa- tryotyczncgo w młodzieży warszawskiej, a później w cytadclli zamęczony umarł, dnia 4 sierpnia 1863 r.), dzielił jego prace, i przez niego z tak zwanem wówczas stronnictwem białych zawarł stosunki ; główny jednak zakres prac jego i wpływu stanowiła szkolna młodzież którą zjednać dla siebie umiał. W 1862 roku wysłany kosztem kraju za granicę dla zwiedzenia rozmaitych naukowych zakładów, wró ciwszy po sześciomiesięcznej podróży, otrzymał od ówczesnego dyrektora oświe cenia i wyznań Krzywickiego, nominacyą na nauczyciela chemii, fizyki i techno logii przy gimnazymn w Pińczowie. Pobyt tam jego nie pozostał bez skutku, po mimo szczupłych środków jakiemi mógł rozrządzać; zaczęły się mnożyć między młodzieżą książki, rosła do nauki ochota. Trwało to bardzo niedługo; powstanie 22 stycznia 1863 roku w inną stronę porwało umysły. Pieńkowski dla słabego zdrowia nie mogąc zaciągnąć się do powstańczych szeregów, wszedł do organizacyi ówczesnej jako urzędnik cywilny; pełnił kolejno obowiązki naczelnika miasta, i naczelnika powiatu slopnickiego; przeniósłszy się później do Warszawy, w końcu 1863 r. za rządów Trauguta, mianowany dyrektorem polieyi narodowej, urząd ten sprawo wał do miesiąca lutego 1864 roku. Zagrożony uwięzieniem, schronił się za granicę i dostał się do Paryża, gdzie przez czas niejaki był komisarzem przy Izbie obrachunkowej, później objął katedrę w szkole wyższej polskiej Montparnasse. Z upo dobaniem zawsze zajmował się. naukami przyrodzonemi; podczas kilkumiesięcznego pobytu w Gandawie pracował nad nowym sposobem przechowywania mięsa i Imletyny belgijskiej akademii nauk ogłosiły rozprawę jego w tym przedmiocie; wy nalazku jednak swojego ostatecznie wykończyć nic mógł. Pisywał artykuły o naukach przyrodzonych do Pisma zbiorowego wydawanego w Pendlikonic przez Towarzystwo naukowe młodzieży polskiej istniejące przez krótki czas w Paryżu; na posiedzeniach tegoż stowarzyszenia miewał publiczne odczyty w tymże samym przedmiocie; do Niepodległości wychodzącej w Zurichu posyłał czasem artykuły polityczne. Małego wzrostu, szczupły, słabych sił fizycznych, pomimo nauk ści słych którym się oddawał, w życiu i polityce był raczej fanUistykiem, i długo na żadnem stanowisku, czy to politycznem czy naukowcu), wytrwać nie mógł; zniechęcający się łatwo, często w pewną omdlałość moralną zapadał. Kochał kraj i dobra jego pragnął, a w pracowitem życiu, przy częstej walce z niedostatkiem, wiele przecierpiał, Umarl w Paryżu, dnia 30 czerwca 1867 roku.
Julian Filip Jakub Erazm Pikuziński
(01.02.1841 Dołęga par. Zaborów - 1919 Lwów) - Powstaniec Styczniowy [1], [17] oficer Żuawów Rochebrun'a [17] urzędnik kolejowy, w 1903 r mieszkał w Stanisławowie [1] Ur. 03.05.1841r. [2] Urodził się 01.05.1841 r Dołęga par. Zaborów [6] [Małopolska] ślub - żona Kornelia [2] Bogdanowicz [2] zn. 09.11.1931 lat 82, pochowana na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie [17] jej rodzice: Grzegorz Bogdanowicz [3], [4] i Teodozja Torosiewicz [3], [4] zm. 1919 Lwów Pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, kwatera 72, obiekt nr 115 [17] Dzieci: 1___Władysław Marian Pikuziński [3] ur 1880 Stanisławów ale metryka urodzenia 1882 r Lwów [3], chrzestni Rozalia Bogdanowicz i ..... Sawczyński [3] 2___ Zofia Anna Maria Pikuzińska [4] po mężu Pohorecka [17] ur 29.09.1881 ale metryka urodzenia 1882 r Lwów [4], chrzestni ...... Bogdaniowicz i Grzegorz Bohdanowicz [4] ślub - mąż Franciszek Pohorecki zm. 23.08.1916 Lwów i pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie zm. 05.04.1918 Lwów i pochowana razem z ojcem i mężem na Cmentarzu Łyczakowskim [17] Rodzeństwo: 1___Stanisław Paweł Leopold Pikuziński [7] ur 15.11.1843 Dołęga par. Zaborów [7] zm. 30.11.1843 Dołęga par. Zaborów, 2 tygodnie [10] 2___Klaudia Henryka Justyna Pikuzińska [8] ur 01.11.1844 Dołęga par. Zaborów [8] 3___Marianna Pikuzińska [9] - ur 14.12.1845 ur 1844 Dołęga par. Zaborów [9] Rodzice: 1____Teofil Pikuziński [3], [4] vel Pikuzieński [11] ur. ok. 1817 r Wybudował dla siebie i rodziny drugi dwór w Dołędze. [16] rodzeństwo: Marianna Honorata Felicjana Pikuzińska 1-vo Gunter (ur 1829 Dołęga par. Zaborów, ślub 1847 , mąż Aleksander Gunter vel Gunther [14] byli właścicielami trzeciego, obecnego dworu w Dołędze [16]. Dwór następnie odziedziczyła ich córka Ludwika żona Franciszka Wolska, a następnie ich córka Jadwiga Wolska, po mężu Tumidajska (ostatnia właścicielka, członek AK podczas II wojny), która przekazała dwór Państwu Polskiemu na muzeum. [16] Podczas Powstania Styczniowego dwór Gunterów stał się miejscem tajnych narad powstańców, przed wyruszeniem d zaboru rosyjskiego, chroniono tu rannych powstańców. [16] 2____Anna Burzyńska [3], [4] vel Burzeńska [11] 1-vo Pikuzińska ur. ok. 1819 [5] zm. 30.01.1905 Lwów ul. Nowy Swiat 1, lat 86, wdowa po Teofilu [5] ____ślub 1840 r Szczurowa [11] , on 23 lata , ona 21 lat, miejscowość Górki [11] [Małopolska] Dziadkowie 1.1____Julian Pikuzieński [11] vel Pikuziński [13] ur ok. 1788 [13] zm. 1830 Dołęga par. Zaborów, lat 42 [13] Pierwszy prywatny właściciel Dołęgi od 1820 r, wybudował dwór. [16] 1.2____Justyna Bratkowski 1-vo Pikuzieńska [11] ur ok. 1794 [15] zm. 30.12.1868 Dołęga par. Zaborów, lat 74 [15] ____ślub 1817 Bobin [12] [Małopolska] 2.1____Paweł Burzeński [11] ur przed 1799 [5] 2.2____Maria Kłopotowska 1-vo Burzeńska [11] ____ślub przed 1819 [5]
Konrad Piotrowski
Herbu Korwin. Ur. 19. lutego 1845 r. w majątku rodzinnym Piotrowie i Strzyże, w powiecie pułtuskim, w guberni płockiej. Do dziewiątego roku życia wychowywał się w domu rodzicielskim u ojca Stanisława Korwin Piotrowskiego i matki Elżbiety z Bedlińskich. Ojciec służył w regularnem wojsku polskiem początkowo w batalionie saperów a przed wybuchem powstania listopadowego przeniósł się do kawaleryi i służył przy ułanach. Po ukończeniu wojny z r. 1831 nie był pociągniętym przez rząd rosyjski do odpowiedzialności, ponieważ był oficerem subalternem i nie doszedł rangi majora. Po zgnieceniu powstania listopadowego osiadł w rodzinnym majątku i oddał się gospodarstwu, około r. 1845 sprzedał Piotrowice i Strzyże powieściopisarzowi Kaczkowskiemu a kupił od Pieniążków Czerwonę z przyległościami, duży ale zaniedbany majątek w guberni radomskiej. W dyscyplinie wojskowej wychowywał dzieci, z których najstarszy Konrad oddany został do gimnazyum w Radomiu, gdzie wśród młodzieży w okresie przedpowstańczym objawiał się gorący nastrój, który wyładowywał się na zewnątrz manifestacyami tego typu, co bicie szyb gubernatorowi Białoskórskiemu lub zajście z ministrem oświaty, gen. Muchanowem, którego podczas wizytacyi klasy w Radomiu jeden z kolegów Konrada Piotrowskiego niejaki Zenon Leszczyński za »obrazę klasy« uderzył kałamarzem w twarz, a gdy atrament zalał twarz i ordery, uczniowie wypadli z ławek i wobec świty obili ministra. Szczegóły tego zajścia według opowiadania Piotrowskiego miały następujący przebieg. Przyjazd ministra gen. Muchanowa spowodował w mieście i w gimnazyum liczne przygotowania. Dyrektor gimnazyum, Wyżycki urządzał po klasach próby przywitania dygnitarza rosyjskiego przez młodzież w języku rosyjskim. Uczeń Leszczyński jednak tak nastroił kolegów, iż na ewentualne przemówienie ministra w języku polskim mieli odpowiedzieć: »zdrowia życzymy Waszej Ekscellencyi«,—w przeciwnym wypadku milczeniem zaznaczyć swoje stanowisko. Przybył do klasy Muchanow w otoczeniu licznej świty i powitał młodzież w języku rosyjskim słowami: »zdarawo rabiata« a gdy klasa milczała, powtórzył swe przywitanie a gdy dalej grobowe panowało w klasie milczenie, zwrócił się z oburzeniem do dyrektora pytając o powody i przedstawiając zajście jako bunt. Podczas wizytacyi miała się odbyć lekcya historyi rosyjskiej, którą wykładał prof. Szabuniewicz. Gdy zapytany o małoznaczący nieudowodniony drobiazg uczeń Farnese pytającemu dygnitarzowi rosyjskiemu nie dawał odpowiedzi, profesor zaznaczył, że pytanie nie zawiera stwierdzonego faktu, wobec czego minister Muchanow nazwał zarówno ucznia, jak i profesora »durakiem«. Młodzież związana serdecznymi węzłami ze swymi przewodnikami, reagowała w ten sposób, że Leszczyński ugodził ministra Muchanowa kałamarzem, a gdy uczniowie rzucili się nań i bić go poczęli, świta cofnęła się, by wezwać z koszar wojsko, które jednak spóźniło się z przybyciem a gdy w zakładzie się zjawiło, młodzież tylnem wyjściem umknęła z gmachu. Na podstawie ukazu gubernialnego zakład został rozwiązany, profesorowie usunięci, Muchanow przechodził w podróży powrotnej z Radomia ciężkie chwile, młodzież bowiem radomska depeszą szyfrowaną zawiadomiła o zaszłym wypadku Marymontczyków, którzy w Raszynie pod Warszawą zasadzili się na ministra i również go pobili w lasku, gdy pocztą przejeżdżał. Z owej przeprawy szerokiem wzięciem cieszyły się laski tzw. muchanówki, na których ze względu na znaczny popyt niejeden zarobił trochę grosza. Następstwem tych zajść była dymisya Muchanowa i wyjazd jego za granicę. Tymczasem po kilku miesiącach wskutek starań Wielopolskiego gimnazyum radomskie powołane zostało do życia, które płynęło wśród ciągłych utarczek i manifestacyi w okresie przedpowstańczym aż do wybuchu powstania. Wybuch ruchu zbrojnego zastał Konrada Piotrowskiego w VIII kl. gimnazyum w Radomiu. W dniu wybuchu tj. we czwartek po lekcyi prof. Szabuniewicz polecił uczniom ubrać czapki w klasie na znak gotowości do pochodu i ogłosił, że wybucha powstanie i że każdy zdolny do noszenia broni powinien wziąć udział w zbrojnym ruchu. Zaznaczył dalej, że gen. Langiewicz w towarzystwie kap. Koryckiego wyjechał już z Radomia i udał się na punkt zborny w lasach pod Szydłowcem. Zachęcona gorącemi słowami profesora młodzież starsza ruszyła w drogę do Szydłowca. Piotrowski wychowany w nadzwyczaj surowej dyscyplinie pomknął extrapocztą do ojca do Czerwonej. Tu zawiadomiony przez syna o zaszłych wypadkach ojciec, początkowo nie chciał udzielić mu zezwolenia na udział w powstaniu, powiadając, że w powstaniu listopadowem regularne wojsko polskie nie mogło w ówczesnej sytuacyi dać rady wrogowi a cóż dopiero mówić o wybuchającem powstaniu, mającem do dyspozycyi jedynie dubeltówki i kije, potem jednak za wstawieniem się matki dał zezwolenie, zaopatrzył go w broń i parę wierzchowców i wyprawił pod Szydłowiec. Piotrowski zastał oddział sformowany w marszu skierowanym na Szydłowiec i przyłączył się do tego oddziału. Napad na koszary w Szydłowcu nie powiódł się, albowiem Moskale powiadomieni o napadzie, opuścili koszary i ustawili się w rynku i gdy oddział powstańczy ich zaatakował odpowiedzieli ogniem karabinowym. Ponieważ atak na miasto został wykonany z trzech stron, więc Moskale uciekli a oddział zatrzymał się w mieście i zabrał wszystkie zapasy, znajdujące się w magazynach wojskowych. Po bitwie pod Szydłowcem pomaszerował oddział pod dowództwem Langiewicza przez Suchedniów do Wąchocka, gdzie niezorganizowana wielka rzesza powstańcza podzieliła się na kompanie i bataliony. Piotrowski przydzielony został do 1. kompanii III. batalionu strzelców, której dowódcą był kap. Korycki, podczas gdy dowództwo batalionu sprawował Dyonizy Czachowski, późniejszy generał. Czachowski przybywszy do Wąchocka oddał do dyspozycyi Langiewicza 100 rubli w gotówce i dwóch synów, starszego i żonatego Karola i młodszego Adolfa. Odtąd bierze Piotrowski udział we wszystkich bitwach, jakie oddział Czachowskiego staczał a których szczegóły zostały przedstawione we »Wspomnieniach Czachowszczyka z r. 1863« pióra Antoniego Drążkiewicza. I tak walczy w oddziale Czachowskiego w lesie przy trakcie z Suchedniowa do Blizina wiodącym, gdzie starano się niedopuścić do połączenia się oddziałów rosyjskich Czengierego z Markowem, dalej pod Staszowem, dnia 24. lutego pod Małogoszczą, Nowym Folwarkiem, 4. marca pod Skałą i Chrobrzem. W miasteczku Skale oddział Czachowskiego zdobywszy osaczony przez Rosyan cmentarz, umożliwił dyktatorowi odniesienie zwycięstwa i przejście przez Nidę. Pod Grochowiskami 18. marca 1863 oddział Czachowskiego odcięty został od głównych sił Langiewicza a następnie wzmocniony zastępem Bończy stoczył potyczki 20. i 21. marca pod Potokiem i Krzeszowem. Po kilku drobniejszych utarczkach wśród ciągłego organizowania się oddziału walczy pod Grabowcem, ustępuje przed przeważającą siłą nieprzyjacielską wskutek zakazu stoczenia bitwy w tem miejscu przez Rząd Narodowy. Oddział Czachowskiego ruszył dalej przez puszczę Iłżecką i stanął pod Lipiem. W Piekle wzrastają siły naszych wskutek przyłączenia się kilku innych małych oddziałków. Piotrowski bierze następnie udział w potyczce w lasach wsi Skłoby niedaleko fabrycznych zakładów Stefankowa, gdzie oddział odnosi znane zwycięstwo nad nieprzyjacielem. W dniu 23. kwietnia opuszczają powstańcy Piekło i oddzielnie postępując kierują się ku Salachowemu borowi, okrążani przez wojska Czengierego. Po drobniejszych utarczkach staje oddział Czachowskiego w dniu 27. kwietnia w miasteczku Lipsku, skąd ruszono do Solca nadwiślańskiego, następnie do Tarłowa, gdzie odbył się w dniu 3. maja uroczysty obchód rocznicy Konstytucyi Trzeciego Maja. Po nabożeństwie w kościele oddział utworzył czworobok, w środku którego stanął Czachowski, wywołał z szeregu Piotrowskiego i ogłosił, że Rząd Narodowy awansował go z porucznika na kapitana strzelców. Po ogłoszeniu nominacyi obecny przy tej uroczystości ojciec Piotrowskiego ofiarował mu pamiątkową szablę robzinną z napisem: »nie wyjmuj bez potrzeby, nie chowaj bez skutku®. Po cofnięciu się Czengierego po przegranej potyczce pod Mniewem nastąpił pochób w kierunku Kielc i bitwa w bniu 4. maja pod wsią Boryą. Po zwycięstwie w pobliżu Ostrowca nad znaczniejszemi siłami Klewcowa zarządzono dalszy pochób lasami i w dniu 5. maja 1863 bitwa również zwycięska w lasach Bałtowskich. Po połączeniu się w Bałtowie z oddziałem Jankowskiego nastąpiła w bniu 6. maja bitwa pod Rzeczniowem. Po połączeniu się rozbitków z pod Rzeczniowa i wzroście oddziału wywiązuje się starcie pod Radzanowem 29. maja, balej pod Jakubowem i Chruściechowem, w dniu 8. czerwca pod Przystałowicami, Bąkowem i Rusinowem, dalsze starcia pod Hutą Przysucką, Niekłaniem i Czarną. W czasie bitwy pod Bobrzą Piotrowski był umieszczony ze swą kompanią w zwaliskach murów starej fabryki w Bobrzy z poleceniem bronienia tej pozycyi przez czas pewien, aby bać możność schronienia się reszcie oddziału Czachowskiego, bążącego bo lasów, leżących w pobliżu. Wskutek tego został Piotrowski obcięty od reszty wojsk Czachowskiego, któryto oddział po tej bitwie poszedł w rozsypkę, poczem rozbitki świetnego zastępu wraz z Czachowskim przeszły bo Galicyi. Piotrowski jednak nie cofnął się za galicyjską granicę, lecz zdołał przebrzeć się wraz ze swą kompanią bo lasów, otaczających Bobrzę, w których przez bługi czas utrzymywał się ze swym oddziałkiem i zbierał niebobitki z oddziału Czachowskiego. Ten bowiebziawszy się w Galicyi, że część jego oddziału pod dowództwem Piotrowskiego istnieje, przysłał swego szefa sztabu, Władysława Eminowicza, który przyprowadził część kompanii pod dowództwem Rubowskiego i Gromejki, b. oficera rosyjskiego. Eminowicz objął dowództwo nad tymi trzema oddziałami i utrzymywał się czas dłuższy w okolicy puszczy Iłżeckiej aż do powrotu z Galicyi Czachowskiego, który powrócił na czele oddziału tamże uformowanego. Z końcem października 1863 oddział ten rozbito pod Jurkowicami a sam Czachowski na początku listopada z małym oddziałkiem kawaleryi otoczony na polach gminy Wierzchowiska przez ochotników rosyjskich, Asjejewa i Medjanowa poległ, nie zdoławszy się połączyć z oddziałkiem dowodzonym przez Piotrowskiego. W tym czasie objął komendę nad oddziałami, znajdującymi się w województwie sandomierskiem jen. Hauke-Bosak, który uformował dwanaście małych oddziałków piechoty a dowództwo nad jednym z nich, nr. 4., powierzył Konradowi Piotrowskiemu. Z tym oddziałem stoczył Piotrowski kilka mniejszych potyczek, opisanych współcześnie w »Gazecie warszawskiej*, którą do obozu przywiozła mu matka, opiekująca się troskliwie oddziałem i zapewniająca mu przez długi czas materyalną podstawę przez ułatwianie prowiantowania wojska. Z początkiem marca 1864 r. Piotrowski zachorował ciężko i leżał u Józefa Karbowskiego, uwłaszczonego przez swego ojca chłopa w przysiółku Kunegundowie, po powrocie do zdrowia z końcem marca 1864 dostał się do Galicyi, przeprowadzony przez gospodarza Swatka po topniejących już lodach Wisły do wioski nadbrzeżnej Dmytrowa w Galicyi, własności p. Zakliki. Pocztą obywatelską przez Chorzelów hr. Tarnowskich i Luszowice ks. Jabłonowskich przybył do Tarnowa, gdzie przyjął nazwisko Chrząstowskiego, tamtejszego obywatela, co uskutecznił za zgodą tejże rodziny. Jako Chrząstowski zapisał się na medycynę we Wiedniu, gdzie za wpływem hr. Mniszkowej, damy dworu, otrzymał od ministra Meczerego zezwolenie na pobyt w Austryi pod własnem nazwiskiem. Po porzuceniu studyów lekarskich powrócił do Galicyi pod własnem nazwiskiem i poświęcił się zawodowi gospodarskiemu przebywając w zacnym domu Polanowskich i ks. Czartoryskiej-Cieńskiej w Jabłonowie, gdzie został przyjęty do związku tej gminy i za staraniem księżnej otrzymał poddaństwo austryackie. W ostatnich czasach przebywa jako rządca i leśniczy w dobrach dołżanieckich hr. Dunin Borkowskiej, położonych w powiecie tarnopolskim.
Adolf Promiński
Adolf Saryusz z Promny Promiński, syn Marcina, ur. 20. października 1826 r., gimnazyum ukończył w Samborze, uniwersytet we Lwowie. ]ako członek gwardyi akademickiej brał czynny udział w obronie Lwowa podczas słynnego bombardowania stolicy. Oskarżony o zbrodnię morderstwa, zastrzelił bowiem żołnierza austryackiego, zaledwie ukończył studya musiał emigrować z kraju. Dłuższy czas tułał się zagranicą, dopiero w r. 1855 otrzymał w Illok, na pograniczu wojskowem, posadę praktykanta konceptowego przy tamtejszym urzędzie powiatowym, następnie w Nowym Sadzie pozostawał do r. 1861 jako praktykant i adjunkt sądowy. W maju tegoż roku zdołał uzyskać posadę notaryusza w Mikulińcach przeważnie dlatego, że brakło na nią kompetentów. Na tem stanowisku zastały go wypadki z r. 1863. Gorący patryota, ufny w przyszłość narodu, natychmiast po przybyciu do kraju wziął czynny udział w tych wypadkach. Mianowany komisarzem Rządu Narodowego na okręg mikuliniecki, pracował nad organizacyą i wyekwipowaniem oddziałów powstańczych. Dom jego był centralnym punktem organizacyjnym całego okręgu. Narażony na liczne dochodzenia i rewizye zdołał zawsze wyjść z nich cało, jednak przed jedną z rewizyi nie mając czasu ukryć licznych dokumentów, dotyczących organizacyi, musiał je spalić wraz ze swym dekretem komisarskim. Długa tułaczka zagranicą, mitręga i trudy na rozjazdach podczas powstania podkopały organizm śp. Adolfa Promińskiego tak, że przez lat kilka nie mógł powrócić do zdrowia. Mianowany w r. 1866 notaryuszem w Trembowli staje do pracy na polu społecznem i narodowem i na nich wielkie kładzie zasługi, jako marszałek Rady powiatowej ma osobną kartę w dziejach powiatu trembowelskiego a jego dalekorzutnej inicyatywie szereg pięknych instytucyi zawdzięcza swój rozwój zarówno w Trembowli, jak i w Tarnopolu, dokąd się zczasem przeniósł. Nie było sprawy narodowej, któraby w nim nie miała gorącego orędownika, popierającego ją materyalnie i moralnie. Zmarł w dniu 3. kwietnia 1903 pozostawiając po sobie prócz gorącego patryoty pamięć człowieka, który i w życiu prywatnem był wzorem cnót i rzadkich przymiotów.
Łukasz Przybylski
Ur. 1917 Rabowice, zm. 17.2.1922 Lipno. Weteran powstania listopadowego, styczniowego oraz... I wojny światowej i powstania wielkopolskiego! Człowiek, który bił się za Polskę mając 105 lat! Gdy zaczynał swój szlak bojowy, walczono za pomocą pistoletów skałkowych i dział z brązu na czarny proch. Gdy kończył, w bojach stosowano już karabiny maszynowe, czołgi i samoloty. Płk Przybylski widział w Belwederze zarówno wielkiego księcia Konstantego jak i Piłsudskiego. W osobie tego prawie nieznanego szerszemu ogółowi wojaka zeszły się wszystkie trzy, a raczej cztery pokolenia, dzielące nas od ostatniego rozbioru; zeszły się też ich orężne czyny i ich cierpienia w niewoli. Urodzony w roku 1814, w roku 1830 wychowanek szkoły podchorążych w Warszawie, jako szesnastoletni wyrostek bije się w szeregach. Wzięty do niewoli w jednej z bitew, wywieziony do Rosji, zostaje wcielony do armii carskiej. Po latach dwudziestu pięciu wraca na zagon ojczysty i poczyna życie niejako na nowo. Lecz wtedy właśnie wybucha powstanie styczniowe. Przybylski rzuca dom, idzie w szeregi, obejmuje dowództwo oddziału, końcem bagnetu załatwia rachunki z Rosją. Pod Radzyminem schwycony, zakuty, zostaje wtrącony w podziemia kopalni sybirskiej na lat trzy, a następnie dożywotnim osiedleńcem zatrzymanym na Syberii. W takiej to przeciętnej polskiej konduicie dożył nasz kadet szkoły podchorążych lat stu, kiedy wybuchła wojna światowa. Doczekał i rewolucji, a poczuwszy się wolnym ruszył, mając lat 104, z guberni irkuckiej „do domu". Przebywa Sybir i Rosję, dociera do Bobrujska. Tu ujrzał ułańskie chorągiewki gen. Dowbora-Muśnickiego. Odżyły stare kości od ich barwnego furkotu. Poczuł żołnierz „listopadowy” dawny młody wigor w kościach, zobaczył się na powrót kadetem, trzasnął z siebie wiek żywota jak sen z młodych powiek i już w dni kilka siedział na koniu z lancą w ręku, on, stuczteroletni kadecik, zdrów jak dąb i siwy jak gołąb, w jednym szeregu ze smykami, którym mógłby śmiało pradziadkować. Jak się przedostał w rok potem w Poznańskie, tego nie wiem; dość, że w roku 1919 widzimy go w armii wielkopolskiej zajętego wymiataniem Niemców; nie w intendenturze, ale w walce frontowej. Ranny w lewą (stupięcioletnią) nogę, idzie rozmyślać na łóżku szpitalnym w Warszawie, co się to w tak krótkim czasie porobiło na świecie. Zwłaszcza,że Belweder niedaleko – a pan pułkownik Przybylski ma dotąd w pamięci mopsią twarz księcia Konstantego. Tu trzeba dodać, że generał Dowbór-Muśnicki, znalazłszy się w kropce, awansował tego kadeta z roku 1831 na pułkownika w r. 1919, przy odsyłaniu go do szpitala. Nigdy, jak świat światem i ziemia ziemią, żaden pułkownik tak długo na awans nie czekał. To prawda. Trzeba jednak uwzględnić drobne w tym czasie przeszkody: czterech carów, dwóch królów i pięciu cesarzów, no i armię złożoną z trzydziestu milionów chłopa, co wszystko trzeba było przeczekać i w końcu usunąć z drogi. Co to jednak znaczy nie zrażać się. Twarda kość mazurska pokonała te wszystkie obstacles. Teraz dopiero, zrobiwszy, co było w życiu do zrobienia, pan Łukasz Przybylski, odetchnąwszy jeszcze krzynę na rodzonej ziemi płockiej w zacisznym czystym Lipnie, z wdzięcznością w sercu, z pokojem w duszy – pomarł.Spłacił ostatnią ratę długu swego: oddał ciało ziemi, z której je wziął – i odszedł do Ojców swoich. Nie jestże ten żołnierz, znany i imienny, symbolem tych wszystkich bojowników naszych, znanych i nieznanych, imiennych i bezimiennych, którzy z bronią w ręku walczyli o wolność wydartą, znieść nie mogąc niewoli – i w nałożone pęta cięli szablą w roku trzydziestym pierwszym, sześćdziesiątym trzecim i w latach wojny narodów." Zmarł w 1922 mając 108 lat.
Strona z 31 < Poprzednia Następna >