Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 1207
Strona z 31 < Poprzednia Następna >
Ignacy Harde
Urodził się 1 lutego 1847 roku w rodzinie ziemiańskiej. Pochodził z Woli Miłkowskiej koło Warty. Podobno jego ojciec był żołnierzem wojsk napoleońskich. Ignacy miał 16 lat, gdy wybuchło Powstanie Styczniowe. Zgłosił się na ochotnika do jednego z oddziałów powstańczych, które formowały się w Łodzi.w okolicach dzisiejszego parku Julianowskiego, zaczęto tworzyć oddział powstańczy. Wiele wskazuje , że jego członkiem został Ignacy Harde. Oddział liczył około 3 tys. ochotników, w tym 750 chłopów z podłódzkich wsi. Początkowo na jego czele stanął J. Fijałkowski. Ale wkrótce dowództwo objęli ks. Józef Czajkowski oraz Piotr Tampicki. Ks. Czajkowski był wikarym w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny przy pl. Kościelnym. Wieczorem 31 stycznia 1863 roku, powstańczy oddział zebrał się w lesie radogoskim. Sformowano dwie kompanie - strzelecką i kosynierską. Następnie ks. Czajkowski odczytał Manifest Rządu Narodowego i dekrety o uwłaszczeniu chłopów. Potem odebrał od powstańców przysięgę, po czym wręczył im sztandar. Następnie śpiewając „Jeszcze Polska nie zginęła” oddział powstańców opuścił las radogoski i ruszył w kierunku Łodzi. Powstańcy zdjęli z ratusza orła rosyjskiego, a na drzwiach umieścili tekst Manifestu Rządu Narodowego, wzywający cały naród do boju. Stamtąd przeszli ul. Piotrkowską do siedziby niemieckiego towarzystwa strzeleckiego, gdzie zarekwirowali 72 sztucery. Potem okazało się, że z broni ktoś wcześniej wymontował kurki i sztucerów nie można było używać. Powstańcy zaczęli zbierać konie z łódzkich fabryk, a w Banku Polskim wypłacono im blisko 20 tys. rubli. Kronikarze zanotowali, że 1 lutego, około godz. 4 nad ranem powstańcy opuścili Łódź. Skierowali się do lasów rossoszyckich. Chcieli się połączyć z oddziałem Józefa Oxińskiego, dowodzącego grupą partyzantów z Sieradza. Ale zostali rozbici pod Wronowicami. Po tym wydarzeniu łódzcy powstańcy rozproszyli się. - Część walczyła potem z Rosjanami w oddziałach m.in na Mazowszu - opowiadała nam dr Sylwia Wielichowska, kierownik działu historycznego Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi. - Ale w Łodzi szybko sformowano kolejny oddział, w lesie łagiewnickim. Liczył około 500 ludzi. Na jego czele stanął Józef Sawicki. Uchodził za radykała, miał rewolucyjne poglądy i należał do tzw. frakcji czerwonych. Poglądy sprawiły, że został zdymisjonowany. Dowódcą tego oddziału został lekarz z Łęczycy Józef Dworzaczek. Niestety Dworzaczek, w przeciwieństwie do Sawickiego nie miał zdolności wojskowych, dowódczych. Oddział Dworzaczka, który liczył 400-500 powstańców, przez dwa tygodnie stacjonował w lasach w okolicach Dobrej. Wyliczono, że ponad stu partyzantów z tego oddziału pochodziło z Łodzi: 76 czeladników, 39 robotników, 20 majstrów, a także kilkunastu inteligentów. Zanim łódzcy powstańcy stoczyli bój pod Dobrą, przemaszerowali do Brzezin, Strykowa, a potem do Łodzi. Ks. Wojciech Jakubowski, proboszcz parafii WNMP wręczył im i poświęcił sztandar, które wyhaftowały łódzkie kobiety. Potem pobłogosławił powstańców. - Przyjmował go proboszcz miejscowy z wikariuszami w otoczeniu bractw, cechów rzemieślniczych z chorągwiami - tak wspominał po latach świadek tamtych wydarzeń. - Cała prawie ludność miasta była na ulicach. Przed kościołem oddział się zatrzymał. Proboszcz powitał go krótką gorącą przemową, poświęcił sztandar z Matką Boską i pobłogosławił wojsko i lud. Lud był żywo przejęty uczuciem patriotycznym, szczerze i ochoczo witał i podejmował żołnierzy. Jak jednak twierdzą dziś historycy, ta manifestacja sprawiła, że wojska rosyjskie ściągnęły błyskawicznie posiłki z Piotrkowa Trybunalskiego, które starły się z powstańcami niedaleko Dobrej. Do bitwy doszło 24 lutego 1863 r. Zaczęła się w godzinach południowych i trwała do ok. godz. 17. Powstańcy zostali okrążeni. Świadkowie wspominali potem, że ostatnia faza bitwy, była rzezią Polaków.
Karol Hartmann
dyrektor Zakładu Wzajemnego w Rymanowie w majętności hr. Jana Potockiego, zamieszkały w Rymanowie Zdroju, powiecie sanockim. Urodził się 11 maja 1845 roku w Heidenpiltsch (Bílčice) na Morawach, wyznania rzymskokatolickiego. W oświadczeniu o przystąpieniu do Towarzystwa Wzajemnej Pomocy Uczestników Powstania Polskiego 1863/64 r. podał, iż jest żonaty i ma troje dzieci (dwie córki, jeden syn – uczeń V. klasy gimnazjalnej). Przed powstaniem pracował jako adiunkt rachunkowy w dobrach hr. Alfreda Potockiego w Antoninach na Wołyniu. W powstaniu walczył jako podoficer w 2.Pułku Jazdy Ruskiej pod dowództwem generała Edmunda Różyckiego w I. Szwadronie 4.plutonie. Brał udział w bitwie pod Łaszkami na Litwie i pod Salichą, gdzie został awansowany na placu boju za męstwo. Na dowód swojego udziału w powstaniu mógł przedstawić dokument - stan służby w powstaniu 1863-64, opatrzony pieczęciami i podpisami: dowódcy pułku jazdy wołyńskiej, szefa sztabu tejże podpułkownika H. Ruszczewskiego i Naczelnego Wodza Ziem Ruskich generała Edmunda Różyckiego. Zobowiązał się do wpłacenia wpisowego w wysokości 1 złotego reńskiego i od 1 stycznia 1895 roku składki rocznej w wysokości 3 złotych reńskich. Deklarację podpisał w Rymanowie Zdroju 24 czerwca 1894 roku. Na zobowiązaniu dopisał: „Upraszam najuprzejmiej o łaskawe zwrócenie świadectwa”, co też uczyniono odsyłając je pocztą, jak świadczy odręczna notatka z 10 lipca 1894 roku.
Michał Jan Heydenreich
Zmarł w dniu 8 b. m. we Lwowie, po długich cierpieniach fizycznych i moralnych. Zamiast czczych frazesów, jak pisze Kurier Lwowski krótki szkic biograficzny nieboszczyka starczy, aby scharakteryzować człowieka, któregośmy stracili. Urodzony w Warszawie dnia 19 Września 1831 r. (a więc w 11 dni po zajęciu tej stolicy przez Paszkiewicza), z ojca Karola i matki Emilii z domu Chaignon, który poległ na polu sławy w walce o niepodległość Polski, gimnazjum ukończył w Żytomierzu i wstąpił do 2-go pułku dragonów rosyjskich. W roku 1852 został porucznikiem, a w siedem lat później, dosłużywszy się stopnia pod kapitana, został powołany do szkoły sztabu w Petersburgu i wyszedłszy z niej roku 1862 z ranga rotmistrza, pełnił nasamprzód funkcje kwatermistrza drugiej dywizji kawaleryjskiej, a później, otrzymawszy awans na majora, był szefem sztabu dywizyjnego. Gdy wybuchło powstanie w roku 1863 zażądał dymisji i otrzymawszy ją poszedł w szeregi powstańcze, obejmując komendę nad organizacją wojskowa na Podlasiu. Po kilku potyczkach (Mińsk, Żelechów) w stopniu pułkownika zbrojnych sił narodowych, objął naczelne dowództwo także w Lubelskiem. W trzech tygodniach szeregi jego w różnych oddziałach zwiększyły się do 6,500 ludzi i wojna podjazdowa rozgorzała na całym obszarze pomiędzy Wisła a Bugiem. Przypominamy świetna rozprawę pod dnia 8 Sierpnia, której wynik rzucił postrach nawet na załogę w Lublinie, Kruk został mianowany jenerałem brygady. Moskale tymczasem naprowadzali coraz tonowe siły z głębi Rossji i w dwa tygodnie później rozbili oddziały jego pod Fajsławicami. Mimo tej klęski jenerał trzymał się na swym stanowisku aż do Stycznia, stoczywszy na samo Boże Narodzenie walkę kawaleryjska w okolicy Kocka. Z upadkiem powstania poszedł na tułaczkę do Francji, i tu żył do roku 1872 jako inżynier cywilny, a później dostał się do Galicji. Po kilku latach żywota inżynierskiego na drogach krajowych i kolejach, założył we Lwowie pierwsza krajowa wyrobnię towarów pończosznikowych. Na nieszczęście odumarła go żona. Pozostał z dzieckiem, którego wychowaniu pragnął resztę poświęcić życia. Lecz nie doczekał owocu swych trudów. Ogólny zastój przemysłowy odbił się i na jego fabryce. Znękany przeciwnościami zapadał na zdrowiu z dniem każdym. W pamiętniku jego własnoręcznie pisanym, czytamy pod data 30 Grudnia 1885: « Przeczuwam koniec. Dla jedynego dziecka (13-letniej córki Ludwiki) nie pozostaje nic, jak tylko opieka narodu polskiego. Gzy opieka ta będzie skuteczna? Zdaje mi się, że tak. Wszak przez całe życie moje tylko dobro kraju miałem na celu. Radbym, aby dziecko moje otrzymało wychowanie czysto polskie. Gdyby babka mojej Ludwisi (p. Ostrowska w Paryżu), utrzymująca się z małej emerytury, chciała ja wziąć do siebie — stanowczo bym sobie tego nie życzył, albowiem w Paryżu dziecko moje byłoby pozbawione wychowania polskiego. Być może także, że pani Moszczańska, zamieszkała obecnie w Egipcie, która jest chrzestna matka mojej Ludwisi — i prawdziwie po macierzyńsku ja pokochała, zechce ja mieć u siebie. Byłoby to może najlepszem, ale nie wcześniej, aż kiedy Ludwisia skończy swoją pensję u Niedziałkowskiej i zda egzamin na nauczycielkę. » Oto testament obywatela, który dla cierpiącej Ojczyzny poświęcił świetna karierę, i mimo wysilającej pracy zginał w niedostatku. Mniemamy, że naród spełni ostatnie życzenie konającego. Cześć jego pamięci!
Ignacy Hoffelmeier
[Höffelmeier, Höffelmayer, Hoefelmajer]. Ur. 19.9.1825, zm. 16.3.1889. Syn Jerzego (prawd. pochodzącego z Tyrolu lub Moraw) i Rozalii Tuschel (Dussil). Wcześnie osierocony wychowany był przez ojczym, gorącego patriotę i kolegę ojca Antoniego Fochta, mającego traktiernie u wylotu ulicy Grodzkiej na Rynek, aktywnego w działaniach w 1846 roku. Ignacy 7 lata uczył się zawodu w różnych krajach Europy. Po powrocie został mistrzem rusznikarzem i w 1852 poślubił Celestynę Wetterich. W pracowni przy ul. Floriańskiej 24 wyrabiał broń narodową, w tym karabele. W domu panował duch patriotyczny i szacunek dla bohaterów narodowych. W czasie przed powstaniem i w czasie powstania handlował bronią sprowadzaną z Wiednia z fabryki Stanisława Striberny, oraz własnej produkcji, a także wykradaną z arsenału. Działalność prowadził pomimo zakazu. Kilkukrotnie pociągany do odpowiedzialności karany lekko (zapewne dzięki łapówkom) wracał do działalności. Zaopatrywał głównie obozy Langiewicz i , choć jego broń trafiała też do innych oddziałów, chętnie kupowana przez młodzież. Miał dość wysokie ceny, dzięki czemu zbił niezłą fortunę, czemu jednak nie należy się dziwić z racji na wysokie ryzyko. Niektórzy mieli mu to za złe, niesłusznie oceniając, że jego działalność była podyktowana jedynie zyskiem. Po powstaniu dalej handlował bronią i amunicją. W 1869 otrzymał nagrodę Towarzystwa Strzeleckiego za oddany najlepszy strzał. Był powoływany jako rzeczoznawca Sądu Krajowego w sprawach dotyczących broni. W 1870 przeniósł się na ul. Sławkowską 221 (ówczesna numeracja). Razem z żoną zakupili dom na Czarnej Wsi oraz mieszkanie na ul. św. Jana (ob. Hotel Francuski), jeżdżąc na wieś własną jednokonką. Pod koniec życia cichy i małomówny z powodu rozwijającego się raka wątroby. Firmę prowadziła jego żona sprowadzają dalej broń ale zakładając też dział galanterii zagranicznej. Zmarł w Krakowie, pochowany na Rakowicach w grobie Styczniów i Ziembińskich, kwatera Ld rząd zachodni. Jedyny córka - Jadwiga wyszła w 1885 za Ludwika Szwarcenberg-Czernego, która potem już jako wdowa z 7 dzieci przeniosła się do Lwowa.
Józef Ingwer
ur. w r. 1841 w Tarnopolu. Jako słuchacz uniwersytetu w kwietniu 1863 r. wyruszył bo powstania wyszedłszy z Tarnopola wraz z Alfredem Posuchowskim, auskultantem sądowym i Henrykiem Górskim, studentem gimnazyalnym. »Pocztą obywatelską* przybyli nad granicę do Rudy Różanieckiej i przez chłopa przewodnika przeprowadzeni zostali z kilkunastu innymi przez rzekę Tanew. Po drugiej stronie kordonu chcieli się połączyć ze znaczniejszym oddziałem, który w tej okolicy miał się zorganizować. Zamiast oddziału, jakiego się spodziewali, zastali jedynie naczelnika oddziału, Lelewela Borelowskiego, dalej adjutanta tegoż i jednego szeregowca, stojącego zdaleka od nich z rewolwerem w ręku na straży. Zwiększony w ten sposób oddział nie miał broni i dopiero w tydzień później doszedł lasami na miejsce, w którym oczekiwały bryki z bronią. Oddział zwiększył się tymczasem do liczby czterdziestu i zaopatrzył się w dobrą broń, w karabiny austryackie. W kilkanaście dni później oddział zwiększony do liczby około 300 ludzi, stoczył z Moskalami potyczkę pod Cnruśliną, gdzie opadły go cztery roty moskiewskie, liczące 1200 ludzi wraz z 2 armatami. Moskale otoczyli oddział z dwóch stron i zadali mu klęskę. Podczas utarczki został Ingwer raniony w ramię ponad obojczykiem i zaraz w nocy przewieziony bryką do miasteczka Opola, i tu w szkole opodal klasztoru Pijarów, zamienionej na tymczasowy szpital pozostało w lazarecie kilkunastu rannych, gdzie aptekarz z Tarnopola, Józef Pineles pełnił obowiązki aptekarza i felczera. W tym lazarecie leczył się Ingwer przez trzy tygodnie, poczem przez tydzień przebywał w pewnym domu obywatelskim w sąsiedniej wsi nad Wisłą. W pobliżu znajdował się oddział Wierzbickiego, b. pułkownika tureckiego, do tego też oddziału wstępuje Ingwer i z nim przebywa utarczkę pod Kraśnikiem a po złączeniu się z oddziałem Grzymały pod dowódctwem Kruka ponownie pod Chruśliną na szosie koło Janowa, gdzie atak moskiewski nie udał się, wreszcie oddział pod Żyżynem odnosi walne zwycięstwo wycinając w pień kilkuset nieprzyjaciół, zabierając kasę moskiewską, dwie armaty itd. Po potyczce tej zapadłszy na zdrowiu utrzymuje Ingwer urlop, z końcem sierpnia udaje się do Opola, gdzie pozostaje do końca września. Gdy w okolicy pojawił się oddział Leniewskiego, złożony z około czterystu ludzi, wstępuje do tego oddziału i pozostaje w nim aż do końca grudnia, stacza cztery potyczki mniejsze, w ostatniej z nich wraz z oddziałkiem z 10 ludzi zostaje odcięty od swego oddziału i z nimi, jak i z wozem, zawierającym broń, do końca grudnia przedziera się za swym dowódcą. W czasie tej włóczęgi napotyka pewnego razu na znakomicie zorganizowany zastęp Kruka, który nie przyjmując ze słusznych przyczyn oddziału pieszych, wskazał mu jednak kierunek drogi, którym postępując zetknął się Ingwer w dniu 24. grudnia z dawnym swym oddziałem. Wskutek choroby na zarządzenie Wrońskiego, adjutanta Leniewskiego, opuszcza oddział z powodu grasujących licznych rot moskiewskich wyprawiany z dworów czemrychlej w dalszą podróż napotyka na zastęp nieprzyjacielski, przed którym jednak zręcznie się usuwa wjeżdżając w parów, po raz drugi w kilka dni później zajeżdżają mu drogę kozacy i gdy »wykręty« nie budzą u nich zaufania, powstańca naszego prowadzą do Piasków Luterskich, gdzie przeprowadzony został przed majora Pawłowa, w kilka dni później przewieziony do Lublina i osadzony w zwykłem więzieniu. Po pewnym czasie odstawiony zostaje przed sąd wojenny a gdy wzbraniał się wydać nazwiska swych towarzyszy, skazany został na osiedlenie w Syberyi. Wraz z 40 towarzyszami prowadzony przez konwój udaje się następnie pieszo z Lublina do Warszawy, gdzie tydzień przesiedział w cytadeli i w dniu 19. marca wyrusza koleją z Warszawy w dalszą podróż do Petersburga, dalej do Moskwy, dokąd przybył w towarzystwie już tylko 29 towarzyszy. Tu skazańcy-towarzysze wspólnej doli przesiedzieli w cyrkułowem więzieniu policyjnem a następnie ze zmienionym konwojem a i wzmocnionym tak, że na jednego powstańca przypada! jeden żandarm, przybywają do ostatniej stacyi kolei żelaznej w Niżnym Nowogrodzie. W czasie wiosennych roztopów okropna droga do Tobolska trwała 23 dni dniem i nocą. Na miejscu tymczasowego przeznaczenia wstrzymano konwój, gdyż z powodu ciągłych roztopów dalsza droga była wprost niemożliwą. W Tobolsku przebywał Ingwer od marca do pierwszych dni lipca. Liczne rzesze skazanych dochodziły w tem mieście do trzech tysięcy, wykłady, pogadanki a nawet próba utworzenia teatru —urozmaicały życie wśród ponurego wyglądu sybirskiego krajobrazu. Porządkiem etapowym z początkiem lipca udał się Ingwer w dalszą drogę i wreszcie w grudniu stanął w guberni jenisejskiej, parafii aczyńskiej, we wsi Marjasowej, gdzie wraz z drugim towarzyszem Ks. Dr. Logą z Poznania przebywał półtora roku. Po jego upływie z polecenia władz zmienił miejsce swego pobytu i zamieszkał w drugim powiecie minusińskim we wsi Minusińsku. Gdy stopniały zasoby pieniężne, jakie miał przy sobie, żył z pracy rąk, pracował przy ścinaniu drzew i budowie promów. Wśród tych ciężkich warunków przebywał dwa lata, w końcu pełnił obowiązki nauczyciela domowego w domu urzędnika rosyjskiego. W r. 1868 wskutek reklamacyi rządu austryackiego, przeprowadzonej głównie zabiegami posła Ks. Ruczki, w styczniu 1868 r. opuszcza miejsce swego osiedlenia i powraca wraz z Czaplickim, autorem »Czarnej Księgi*, jego żoną i niejakim Florczakiem do Galicyi, gdzie w Krakowie stanął w dniu 26. sierpnia 1868 r. W powstaniu otrzymał w październiku 1863 r. nominacyę na podporucznika i w tym też charakterze dostał się do niewoli. Po powstaniu osiadł w Tarnopolu i tutaj piastował zczasem kierownictwo Miejskiej Kasy Oszczędności, później Banku powiatowego.
Anastazy Jadachowski
Karmelita trzewiczkowy, kapłan. Ur. 17 czerwca 1836 r. w miejscowości blisko Warszawy, szkoły ukończył w Warszawie. W wieku 17 lat, w sierpniu 1853 r., wstąpił do klasztoru na Lesznie, studiował u księży misjonarzy u Św. Krzyża, a następnie w Akademii Duchownej. Później był kaznodzieją i profesorem teologii w zakonie w Warszawie na Lesznie. W 1861-1863 kaznodzieja w Gułowskiej Woli, w 1863 r. wikariusz w Baranowie. W podziemnej organizacji narodowej naczelnik miasta; dysponował pieczęcią, wydawał kwity, zbierał pieniądze, wyznaczył trzech chłopów do organizacji miejskiej (odbierał przysięgę od nich), rozstrzygał skargi i spory mieszkańców. Aresztowany 16/28 stycznia 1864 r. wraz z o. Fortunatem Jajko, był z nim pod śledztwem w Radzyniu od 24 lutego/7 marca, później w Siedlcach. Zwolnieni 24 grudnia, zostali przewiezieni do klasztoru bernardynów w Czerniakowie, gdzie wyznaczono im na zamieszkanie klasztor w Oborach; w styczniu 1865 wyjechali do Obór. W październiku tego roku znalazł się ponownie pod śledztwem, tym razem w Cytadeli Warszawskiej. 24 grudnia/5 stycznia 1866 r. namiestnik Królestwa Polskiego konfirmował wyrok: pozbawienie praw i osiedlenie na Syberii. Odprawiony z Warszawy 27 stycznia/8 lutego 1866 r., przybył w sierpniu bezpośrednio do Tunki w okolicach Bajkału (niekiedy w literaturze błędnie, że był na katordze). 8 stycznia 1873 r. odesłany etapem z Irkucka do gub. woło-godzkiej; osiadł w Ustiugu pod nadzorem. Przebywając w Europie, zajmował się organizowaniem pomocy dla duchowieństwa na zesłaniu; na jego ręce przesyłano pieniądze z kraju. Nie jest pewne, czy właściwie nimi gospodarzył; ks. Paweł Knapiński napisał, że marnował wielkie sumy. W1875 uwolniony całkowicie z zesłania; przywrócono mu prawa stanu i przyznano prawo powrotu do kraju, z wyłączeniem zamieszkania na „ziemiach zabranych". Nie powrócił, zachorował i znalazł się w szpitalu w Wołogdzie, gdzie dotarła do niego wiadomość o śmierci matki. Zmarł w Wołogdzie 20 maja/l czerwca 1876 r., Kubicki napisał, że w zupełnym ubóstwie. Właściwe brzmienie nazwiska Jadachowski; w źródłach i literaturze niekiedy także Jadochowski, Jaduchowski lub nawet Jagodziński.
Strona z 31 < Poprzednia Następna >