O TRZECH BRACIACH, DWÓCH ROZUMNYCH A TRZECIM DURNIU.
Było trzech braci. Dwaj rozumni ożenili się, a trzeci nie mógł znaleźć sobie żony. Razu jednego siedzi on zaczajony w pokoju najstarszego brata i słucha co on z żoną rozmawia. Żona tak do męża mówi: słyszałam o prześlicznej królewnie, z którą mógłby wasz bratsię ożenić, gdyby wiedział o sposobie dostania się do niej, bo kto tego nie wie, nigdy tam nie dojedzie; wielu już próbowało i wszyscy przy pierwszym moście poginęli. Boto trzeba wiedzieć że na drodze do tego pałacu są trzy mosty: srebrny, złoty i brylantowy. Przy dwóch pierwszych stoją żebracy, przy trzecim żebraczka; każde z nich prosi o jałmużnę i trzeba im dać po dukacie, a kto nie da, zginie przy pierwszym moście.Gdy dureń to posłyszał, wymknął się czem prędzej z pokoju, a ciesząc się że ma jak raz trzy dukaty w kieszeni, natychmiast osiodłał konia i pojechał. Przyjeżdża do pierwszego mostu; patrzy, stoi żebrak i mówi: panie, jeżeli mnie nie dasz dukata, nie przejedziesz przez ten most. Dureń dał mu dukata. Wtedy żebrak powiada: gdy wjedziesz na most, będą cię łajać, bić, z konia ściągać, ale ty nic nie mów, zachowaj się najspokojniej, bo inaczej zginiesz. Dureń zrobił tak jak mu żebrak mówił i przejechał. Gdy dojechał do drugiego mostu, stojący tam żebrak tak samo do niego przemówił: panie, jeżeli mnie nie dasz dukata, nie przejedziesz przez ten most. Głupi dał czego żądał. Więc żebrak znów mu powiada, że będą krzyczeć, łajać go, bić, z konia ściągać, ale trzeba milczeć i cierpliwie znosić. Posłuchał dureń i przejechał drugi most, choć nie bez wielkiej trudności. Nareszcie dojeżdża do trzeciego mostu, przy którym stała żebraczka i tak samo do niego przemówiła: panie, jeżeli mnie nie dasz dukata, nie przejedziesz przez ten most. Dał jej tedy dukata, a ona go ostrzega; że będą na moście przeraźliwie krzyczeć, łajać go, bić, plwać mu w oczy, z konia ściągać, ale trzeba najcierpliwiej to znosić i ani się odezwać, bo inaczej zginie. Tam już dureń wszystkich sił użył żeby znieść wszystkie przykrości i choć z największem udręczeniem przejechał most ostatni.Wkrótce potem przyjechał do zaklętego pałacu. Wszędzie tam cicho, głucho, nigdzie najmniejszego szmeru. Ale w pokojach porządek największy; pod wieczór podano mu herbatę z największą wytwornością, później wieczerzę jak najsmaczniejszą, a wszystko to niewidzialną było podawane ręką. Obsługiwano go jak najlepiej i miał wszystko czego tylko zażądał.Nazajutrz, gdy pił herbatę, przyszedł doń żebrak od pierwszego mostu; daje mu dukata i mówi: panie, kup cokolwiek za tego dukata, bo jeżeli nie kupisz, to zginiesz; to powiedziawszy prędko odszedł, Głupiec wziął pieniądz i poszedł szukać, coby mógł kupić za niego; ale nic nigdzie nie znalazł. Gdy już smutny wraca do domu, słyszy kucie młotem; idzie w kierunku stuku, przychodzi do kuźni i widzi że kowal bije młotem nagiego człowieka. Zdziwiony pyta: co robisz? Ten mu odpowiada: kuję Golijata. A za co? Za trzy dukaty, które mnie jest winien. Dureń pomyślał sobie, że wykupić go nie może, bo sam ma tylko jednego. Ale pyta winowajcę: Golijacie, czy będziesz mnie wierny? Golijat na to: będę ci wierny, nad twoją głową będę stał z mieczem. Durniowi nie podobała się ta odpowiedź, bo rozumiał że olbrzym będzie czyhał na jego życie; niezadowolony wrócił do pałacu. Na drugi dzień przyszedł żebrak od złotego mostu, daje mu dukata i mówi: panie, koniecznie musisz, coś kupić za tego dukata bo jeżeli nie kupisz, zginiesz; poczem szybko się oddalił. I znowu dureń idzie do kowala, pyta Golijata, czy mu będzie wiernym; ten znowu mu odpowiada: będę ci wiernym, nad twoją głową będę stał z mieczem. Nie rozumiał dureń tej odpowiedzi i zamyślony wrócił do domu.
Na trzeci dzień przychodzi żebraczka, z największym pośpiechem podaje mu dukata i powiada: jeżeli dziś jeszcze nie kupisz czegoś za te pieniądze, zginiesz natychmiast. Przerażony głupiec idzie do kowala i pyta jeszcze raz Golijata, czy mu będzie wierny. Ten jednostajnie mu odpowiada: będę ci wierny, nad twoją głową będę stał z mieczem. Dureń pomyślał sobie: czy tak, czy owak trzeba zginąć; wykupię go. Dał kowalowi trzy dukaty, a ten uwolnił Golijata, który zaraz się ubrał, wziął w rękę miecz i poszedł za panem swoimi Gdy przyszli do pałacu, wielką tam zastali zmianę; ruch, gwar, krzątanina; na dworze śpiew ptaków; wszędzie okazywał się znak życia. W pokojach był bezład największy. Golijat uporządkował wszystko; służył nowemu panu z wielką umiejętnością i ani na chwilę go nie odstępował. W niedzielę pojechali oni do kościoła; dureń spostrzegł tam prześliczną królewnę i zakochał się w niej; pyta Golijata, jakby tu z nią się ożenić. Ten mu odpowiada, że innej rady nie ma, jak tylko wykraść ją, bo ojciec, złośliwy czarownik, za nic jej za niego nie wyda. Pojechali tedy do pałacu króla, wykradli królewnę i wracają. Na noc zatrzymali się w lesie, a gdy już wszyscy spać się pokładli, Golijat zaczął miecz ostrzyć; spostrzegł to pan i pyta: na co to robisz? Ten odpowiada: ot tak, dla ostrożności. O północy, gdy wszyscy spali, nadpędził ojciec królewny z wojskiem i chciał porwać zbiegów, ale Golijat całe wojsko wybił, a król sam jeden do domu powrócił. Drugiego dnia znowu zatrzymali się w lesie na noc i gdy już wszyscy spali, Golijat miecz ostrzył. Pan jego znowu go spytał, na co to robi, a on odpowiedział że dla ostrożności. O północy zbliżył się król z większem jeszcze wojskiem; Golijat znowu całe wojsko wybił, a król ledwie do domu powrócił. Trzeciego dnia, gdy znów nocowali w lesie, Golijat tak samo zaczął ostrzyć miecz i widzi że mocno stępiony. Pan znowu go pyta, po co tak często miecz ostrzy, a on mu tak samo odpowiada że dla ostrożności. Gdy w nocy znowu król napadł, tym razem nie mógł Golijat zwyciężyć całego wojska; wrogowie porwali królewnę, a jej narzeczonego posiekali na drobne kawałki. Golijat zasmucony idzie szukać gniazda kruków; znalazłszy, wybiera kruczątko i chce je dusić, aż wtem przylatuje z pośpiechem kruk i prosi o oddanie pisklęcia. Golijat na to powiada: jeżeli przyniesiesz mi gojącej i żywiącej wody, to ci je oddam. Kruk natychmiast wodę przyniósł. Wtedy Golijat, chcąc przekonać się czy woda jest dobra, rozerwał kruczka na dwie połowy, posmarował jedną wodą, zgoiło się, za posmarowaniem drugą wodą, kruczek odżył i poleciał. Golijat tedy zebrał kawałki swego pana, przywiózł do domu, poskładał razem, posmarował gojącą wodą i tak ułożył całą postać; później, gdy posmarował ciało żywiącą wodą, pan odżył. Wtedy opowiedział mu Golijat co zaszło i radził napisać do królewny, żeby się dowiedziała od ojca, gdzie on swoją duszę chowa, a gdy o tem się dowie, aby mu znać dała. Otóż razu jednego, gdy król był w dobrym humorze, córka go pyta, gdzie chowa swoją duszę; ojciec uśmiechnął się i odpowiada że w miotle. Królewna kazała miotłę pozłocić i trzymała ją w swoim pokoju, a gdy ojciec śmiał się z tego, więc znów pytała, gdzie na prawdę chowa swoją duszę. Wtedy ojciec powiedział że w rogach takiej a takiej krowy. Królewna kazała przyprowadzić krowę do pokoju, pozłocić jej rogi i zawsze ją sama karmiła. Widząc król że córka z wielkiem poszanowaniem obchodzi się z jego duszą, powiedział jej tak: Teraz wyjawię ci prawdziwe miejsce mej duszy; pod mojem łóżkiem jest skrzynka, w tej skrzynce zając, w tym zającu kaczka, w kaczce jajko, a w tem jajku moja dusza. Królewna uradowana napisała o tem do narzeczonego i zawiadomiła go kiedy jej ojciec wyjeżdża na polowanie. Narzeczony stawił się w ten dzień gdy ojca nie było w domu, wydobył jajko z jego duszą i czekał jego powrotu. Król zdyszany wpada do pokoju, dureń ciska jajko o ziemię, a król trupem pada. Więc narzeczeni zaraz się pobrali i po weselu pojechali do macochy królewny, która była czarownicą i mieszkała w drugim pałacu. Golijat im towarzyszył. Macocha grzecznie ich przyjęła, oprowadzała po wszystkich pokojach, a Golijat zauważył że w jednastu tylko byli, a dwunasty był na klucz zamknięty; chciał się tedy dowiedzieć, coby tam było. O północy, gdy już wszyscy spali, czarownica poszła do dwunastego pokoju, a Golijat po cichu za nią. Zatrąbiła trzy razy; wnet zjawiło się dwanaście czarownic; naradzała się z niemi, jak ma państwa młodych zgubić. Radziły jej one wsypać trucizny do wina. Po tej naradzie macocha powiedziała: kto to słyszy i komukolwiek powie, po kolana w kamień się obróci; poczem wyszła z pokoju i drzwi za sobą zamknęła. Nazajutrz Golijat ciągle pilnował czarownicy, a gdy wsypała trucizny do wina, natychmiast wylał i drugiego nalał, tak że nie spostrzegła tego. Po niejakim czasie o północy znowu poszła ona do dwunastego pokoju, a Golijat za nią. Zatrąbiła trzy razy i zjawiły się znów czarownice. Mówi im ona że trucizna w winie nic państwu młodym nie zaszkodziła i pyta coby wynaleźć nowego. Radzą baby wsypać trucizny do polewki. Macocha znowu tak powiedziała: kto to słyszy i komukolwiek powie, do połowy w kamień się obróci. Po tych słowach wyszła i drzwi na klucz zamknęła. Golijat podaną polewkę państwu młodym oddał ulubionemu psu macochy, który zdechł zaraz. Po długim przeciągu czasu znowu macocha o północy poszła się naradzać z czarownicami, jakby się pozbyć nienawistnych gości. Golijat i tym razem jej towarzyszył. Na trzykrotne zatrąbienie zjawiło się tak samo dwanaście czarownic; radziły one ściąć głowy państwu młodym, gdy będą spali. Po naradzie macocha powiedziała: kto to słyszy i komukolwiek powie, cały w kamień się przemieni. To powiedziawszy wyszła i drzwi na klucz zamknęła. Odtąd Golijat nie odstępował państwa młodych; jakoż razu jednego, gdy najspokojniej spali, przychodzi czarownica z ogromnym nożem i chce ich zarznąć; Golijat wyrwał nóż i ściął jej głowę. Przebudzili się małżonkowie i zdziwieni pytają co to znaczy. Golijat wtedy opowiedział im wszystko. Po opowiedzeniu pierwszej narady, po kolana w kamień się obrócił: po drugiej, do połowy, po trzeciej zaś, cały w kamień się zamienił. Płakali małżonkowie przy tym kamieniu, płakali i zasnęli. Śniło im się, że jeżeli chcą aby Golijat odżył, niech przetną na połowę swojego syna i położą na ten kamień, to Golijat odżyje. Żal im był wielki pierworodnego synaczka, ale poświęcili go dla przyjaciela. Golijat odżył, posmarował chłopczyka gojącą i żywiącą wodą i tym sposobem przywrócił mu życie. Potem żyli wszyscy bardzo szczęśliwie i długo.
[Z Rosieńskiego, 1857]. Żrodło. J. Karłowicz Podania i bajki ludowe zebrane na Litwie