Z czytaniem każdego ręcznego tekstu jest tak, że najpierw trzeba sobie poradzić ze zrozumieniem co tam w ogóle jest napisane.
Zawsze na początku jest to "siano". metoda jest taka. Czytamy powoli tekst "oczami" tak jakbyśmy go czytali, możemy sobie nawet szeptać - to pomaga. To co widzimy jest bez sensu - jakiś bełkot. Ale czytamy do końca. Raz, drugi, trzeci .... Za każdym kolejnym razem będziemy dostrzegać więcej liter, rozumieć więcej. To właściwość naszego mózgu który się adaptuje.
Im gorzej napisany tym wolniej idzie adaptacja. Po którymś razie jednak tekst czytamy praktycznie płynnie i dziwimy się jak można było go nie czytać.
Po tych kilku razach dopiero można zacząć tłumaczyć, spisywać, starać się zrozumieć treść.