Opowiadanie z książki z serii "Z kuferka prababci" - cz. IV Rok wydania 2020 Autorami są dzieci ze szkół rejonu Solecznik na LItwie Wydanie sfinansowane przez Fundację "Orlen"
Moja babcia ma 87 lat. Ona dużo mi opowiada o tych czasach, kiedy była młoda. Babcia mieszkała na wsi, gdzie ludzie dużo pracowali w polu, mieli wielkie gospodarstwo: krowy, owce, świnie, konie. Wtedy nie było wielu sklepów i ludzie wszystko musieli robić swoimi rękoma.Babcia opowiadała, jak siali len. Pola lniane były bardo piękne, niebieskiego koloru. Gdy len dojrzewał, wyrywali go, wiązali w małe snopeczki, ustawiali w kopki i suszyli na słońcu i wietrze. Później zaczynała się obróbka. Była to bardzo ciężka praca, ponieważ wszystko robiono ręcznie. Najpierw na rachwie z lnu usuwali ziarno i najgrubsze paździerze. Później len moczyli w wodzie i suszyli. Wysuszony len obrabiali na ciernicy i miedlili na miedlicy. Przygotowany surowiec szczotkowali na drucianej szczotce i lniane „włosy" nawijali na kądziel a przy pomocy wrzeciona len przędzili na cieniutkie nici. Następnie nawijali je na motowidło po czym zdejmowali go z niego i oddawali na krosno do tkania. Zimowymi wieczorami babcia i jej siostry tkały z lnu, wełny, jedwabiu narzuty na łóżko, ręczniki, prześcieradła i szyły odzież. Ręcznie haftowały obrusy i serwety - skarby mojej babci.