Opowiadanie z książki z serii "Z kuferka prababci" - cz. VII "Droga do wolności - historie przodków, którzy walczyli o wolność Polski" Rok wydania 2021 Autorami są dzieci z Wileńszczyzny Wydanie sfinansowane przez Ambasadę Rzeczypospolitej Polskiej w Wilnie
Autor: Marcin Mieczkowski (12 lat), nauczyciel: Alina Czerniawska Szkoła Podstawowa im. św. Faustyny Kowalskiej w Rzeszy
Tą historię chcę rozpocząć opowiadaniem o pradziadkach mego taty, gdyż o mamy rodzinie wiem trochę mniej. Mój pradziadek – dziadek taty, miał na imię Bolesław. Był zdolnym malarzem i stolarzem. Namalował w swoim życiu bardzo dużo obrazów, które są jeszcze u mojej babci. Także był ikonopiscą. Pisał w kościołach na ścianach i na suficie duże ikony. W naszym starym, drewnianym domu pradziadka było bardzo dużo obrazów, ale niektóre już się zniszczyły. Także w tym domu był warsztat stolarski. Pradziadek pracował też w drewnie. Robił różne piękne meble, drzwi, ławy, ramy itd. Zbudował swój drewniany dom. Miał nawet narzędzia do pracy zrobione swoimi rękami. Zmarł w latach dziewięćdziesiątych w wieku 61 lat. Moja prababcia miała na imię Cezaria. W młodości pracowała w pionierskim obozie, ale częściej pracowała w domu i w ogrodzie. Pracowała także w kołchozie. Prababcia miała ogród i gospodarkę, a w wolne chwile szyła i tkała ubranie dla swojej całej rodziny. Była bardzo pracowita. Dawno temu, kiedy moja prababcia miała 10 lat i pasła krowy w zimny dzień, grzała nogi w krowich odchodach. W XXI wieku to jest trudne do zrozumienia, ale tak było. Wesele moich pradziadków było w kwietniu 1956 roku. W rodzinie było czworo dzieci. Urodziło się sześcioro, ale dwoje zmarło. Pochowane są w Kalwarii Wileńskiej. Oczywiście pradziadkowie przeżyli wojnę bardzo ciężko. Kiedy moja prababcia Stanisława miała piętnaście lat, trafiła do więzienia, gdyż popchnęła w krzaki jednego policjanta, bo nie chciała oddawać ziarna do kołchozu. Zmarł też ojciec prababci i jedna siostra, która długo przebywała na słońcu czekając na swoją mamę, której już nie było. Cezaria została z pięciorgiem rodzeństwa sama. Nie było pieniędzy, aby kupić trumny, i uszyć ubrania dla zmarłych. Wtedy moja prababcia poszła do jednej sąsiadki, która była krawcową i poprosiła ją o uszycie bardzo prostej sukieneczki dla siostrzyczki. Ojca pochowano w jego ubraniu, które nie było jeszcze zniszczone... Ludzie w czasie wojny i po wojnie biednie żyli... Po wojnie brat Cezarii służył w polskiej armii. Jest on tutaj na zdjęciu w polskim ubraniu, ze swymi dziećmi, natomiast mój pradziadek służył w sowieckiej armii na Litwie. Kiedyś był taki obyczaj, że ludzie szli do kościoła na boso, a wchodząc do kościoła wkładali czyste, białe pantofelki, aby było ładnie. Jeszcze opowiem wam o przeżyciach wojennych. Ze słów siostry mojej prababci Cezarii, Ireny Bojarun wiem, że Niemcy wchodzili do wszystkich chat i robili przeszukania w komodach i szafach, zabierali zwierzęta (te domowe) albo nawet palili domostwa. Młodych się bali, a starych bili. Jednego starszego człowieka chcieli zabić, a mój ojciec powiedział Niemcowi, że ten starzec jest psychicznie chory i powinien dożyć do końca swoich dni. I tak uratował mu życie. O rodzinie mamy wiem tylko kilka faktów. Mój pradziadek miał na imię Jarosław, a prababcia Jadwiga. Pracowali w fabryce. Prababcia mieszkała w Karoliniszkach, a pradziadek w Wilnie. Chętnie dowiedziałbym się czegoś więcej na ten temat, ale niestety to już jest niemożliwe. Bardzo byłoby ciekawie porozmawiać z prababcią. Zachwycam się historią mojej rodziny. Z czasów moich pradziadków zostały różne rzeczy, które nasi bliscy zachowali w ich domu. Teraz nieodpłatnie zapraszamy ludzi, aby zapoznali się z historią naszej rodziny.