Opowiadanie z książki z serii "Z kuferka prababci" - cz. VII "Droga do wolności - historie przodków, którzy walczyli o wolność Polski" Rok wydania 2021 Autorami są dzieci z Wileńszczyzny Wydanie sfinansowane przez Ambasadę Rzeczypospolitej Polskiej w Wilnie
Autor: Tomasz Grażys (13 l.), nauczyciel: Bożena Bieleninik Gimnazjum im. św. Rafała Kalinowskiego w Niemieżu
Tego wrześniowego wieczoru po obu stronach ulicy prowadzącej do kościoła pw. Św. Ducha zebrało się mnóstwo ludzi. Oczekiwano wielkiego Gościa. Dzień wcześniej, po wyjściu z samolotu, ucałował on po raz pierwszy wileńską ziemię. Dzisiaj miał przyjechać na spotkanie ze swymi rodakami – Polakami mieszkającymi na Litwie. Wśród pięknie ubranych w ludowe stroje członków zespołu pieśni i tańca „Świtezianka” stała także szesnastoletnia dziewczyna Iwona. To była moja mama … Tak, jak i jej koleżanki bardzo cieszyła się, że zaraz zobaczy Papieża - Pielgrzyma. Kiedy wreszcie papamobile minął ich i powiózł przybysza do kościoła, mama bardzo żałowała, że tylko przez kilka mgnień oka dane jej było go widzieć. – Och! Gdyby tak można było zobaczyć jego przemiły uśmiech z bliska, porozmawiać z nim chociaż chwilkę – marzyła mama Iwona. Długa była droga do spełnienia tego marzenia… Po skończeniu średniej szkoły postanowiła pojechać na studia do Polski. Wybrała naukę o Bogu – teologię. W Lublinie jest uczelnia, która nazywa się KUL, czyli Katolicki Uniwersytet Lubelski. Na tym uniwersytecie Karol Wojtyła także uczył studentów, gdy jeszcze nie był papieżem. Tam ona postanowiła pojechać. Wielu młodych ludzi z terenów byłego Związku Sowieckiego mogło tam kształcić się dzięki stypendium, które otrzymywali od Fundacji Jana Pawła II. W roku 1990, kiedy mama skończyła 19 lat i była na drugim roku studiów, Fundacja JP II zorganizowała dla studentów wyjazd do Rzymu. Wybierali się tam na spotkanie młodzi studenci z wielu krajów. Z Lublina wyruszyły dwa autokary. Wieziono plakaty z napisami „KUL wita Papieża!”, które chciano podnieść w czasie spotkania młodzieży z Janem Pawłem II na Placu św. Piotra. Ale do tego spotkania nie doszło … Jeden z autokarów miał niebezpieczny wypadek, zderzył się z tirem i pięciu rannych studentów trafiło do szpitala. Powitania na placu nie było … Nie wiadomo skąd, ale papież dowiedział się o tym wypadku i zaprosił studentów z Lublina na osobiste spotkanie do swej willi w Castel Gandolfo. Jakież to było dla wszystkich przeżycie i radość! Powiedziano im, że z każdym z nich porozmawia przez kilka minut na osobności. Mama stała w długiej kolejce i myślała, co mogłaby powiedzieć o sobie? Ksiądz przedstawiał każdego z nich. Jej kolejka zbliżała się. – Co powiedzieć? Co takiego mu powiedzieć? – nie mogła wymyślić. Po prostu poproszę go o błogosławieństwo dla mojej rodziny i dla mnie – postanowiła w końcu. Ale gdy stanęła naprzeciwko tego skupionego i patrzącego z ogromną uwagą tylko na nią, Człowieka, wszystkie słowa uwięzły w gardle i nie mogła wydobyć z niego żadnego dźwięku … – To może ja udzielę błogosławieństwa tobie i twej rodzinie? – zapytał on wówczas. Kiedy mama wspominała to spotkanie, opowiadała z ogromnym przejęciem i wzruszeniem, a zdjęcie z nim jest teraz dla niej bezcenną pamiątką. Marzyć naprawdę warto.