Witam,
Wśród moich przodków nie ma osób wywodzacych się z regionów zachodnich, tych przyłączonych po ostatniej wojnie i zasiedlonych przez ludność ze wschodu.
Bywam jednak dość często na Pojezierzu Drawskim, w okolicach Czaplinka i Szczecinka.
Przepiękne okolice, czyste jeziora i lasy i historia tego regionu, niezwykle ciekawa, nawet dla kogoś kto nie prowadzi tam żadnych poszukiwań.
Podaczas każdego pobytu staram się zobaczyć jak najwięcej i dowiedzieć się jak najwięcej o dawnych mieszkańcach. Przemierzam kilometry, fotografuję, wypytuję miejscowych... Kiedyś ktoś mnie zapytał po co robię to wszystko, skoro pochodzę z Małopolski i Kresów i tak naprawdę z tamtą okolicą łaczą mnie od paru lat tylko pobyty wakacyjne? Za każdym razem, kiedy odkrywam ślady jakiegoś cmentarza, lub dawnej nieistniejącej już osady, dziś schowanej w środku wysokiego lasu, ogarnia mnie taki sam dreszczyk emocji, jak w chwili gdy do swojego drzewka dopisuję kolejnego praprzodka.
Nie myślę wtedy o tym po co to robię, bo wiem, że byłoby bez sensu przejść obok zwalonego krzyża, przykrytego mchem nie próbując go odczyścić i przeczytać inskrypcji o tym kto był pochowany na tym porośniętym, zapomnianym cmentarzu.
Razem z moim tatą, sfotografowaliśmy chyba wszystkie cmentarze, stare dwory, zamki i młyny w okolicy.
Miejscowa ludność, zauważyła nasze zmagania i ku naszej ogromnej radości w dniu Wszystkich Świętych i w Zaduszki w lasach i na polanach, tam gdzie nie ma już nawet śladu po cmentarzu, zapalają się lampki...
W tym roku, podczas mojego ostatniego pobytu w Polnym, nadrabiałam zaległości "genealogiczne", siedząc pod gruszką przeglądałam akta metrykalne z okolic Podhorców. I nagle olśnienie, powtarzające się nazwiska są takie same jakie noszą rodziny mieszkające w Polnym.
Przy pierwszej nadarzającej się okazji zapytałam o pochodzenie kilka osób i okazało się, że wiele rodzin zostało przesiedlonych podczas akcji Wisła własnie z terenów dawnego woj. tarnopolskiego. Nie muszę opisywać mojej radości z faktu, że mogłam porozmawiać z najstarszymi osobami, które pamiętają swoje dzieciństwo spędzone na Kresach.
W ten oto sposób los dał mi prezent, w zamian ja odnalazłam dwie rodziny, które mieszkały kiedyś w Polnym i wysłałam im zdjęcia uporządkowanych grobów ich pradziadków.
Opowiedziałam Wam o tym chcąc się poddzielic moimi doświadczeniami w tej kwestii.
Nie ważne czy szukamy, indeksujemy, eksplorujemy chcąc badać genealogię niemiecką, czy kresową. Ważne jest to że nasze działania mogą się okazać pożyteczne.
Pozdrawiam serdecznie
Magdalena