Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Trembowla, pow. trembowelski, woj. tarnopolskie

13.12.2009 00:31
Trembowla - 270 m npm. Dworzec w samem mieście, dorożka 50 hal. Trembowla należy do najstarszych grodów Galicji. Już w XI w. było stolicą udzielnego księstwa Rościłowieczów, a do 1340 r., gdy ją zajął Kazimierz Wielki, miejscem ustawicznych wzajemnych walk książąt ruskich. W XV, XVI i XVII w. często niszczona przez Turków, Tatarów i Kozaków, wsławiła się w 1675 r. bohaterską obroną Zofii Chrzanowskiej. Dziś jest Trembowla miastem powiatowym - ma gimnazyum, liczy 10 000 mieszkańców, w tem 4000 Polaków, 3200 Rosyan i 2800 Żydów.

Miasto położone bardzo pięknie w jarze Gniezny. Najlepszy widok z ruin zamku, które się wznoszą na krawędzi jaru na zachód od miasta; prowadzi do nich wygodna parkowa ścieżka. U stóp ruin pomnik Zofii Chrzanowskiej.
Zamek ten został założony przez Kazimierza Wielkiego, w 1631 r. przebudowany, zaś w r. 1688 opanowany podstępnie przez Tatarów i zniszczony. Zachowały się tylko grube mury zewn. i wały - z właściwego zamku nic nie pozostało. Ruiny są własnością miasta. W mieście najbardziej widzenia godnym jest klasztor Karmelitów, fundowany w r. 1635, budynek renesansowy; w zakrystyi stare portrety, na filarze tablica pamiątkowa odsieczy Wiednia. Odpust 16 lipca. Kościół otacza mur z basztami obronnymi - baszty zakończone tureckim sposobem czaprakami stożkowatymi. Niedaleko cerkiew św. Mikołaja z początków XVIII w. Stara synagoga drewniana, podobno 300 lat licząca, pokryta starymi freskami, posiada piękny świecznik z monasteru trembowelskiego. Starostwo umieszczone w tzw. pałacu.

Bibliografia

Orł.

Odpowiedzi (2)

1.04.2010 19:42
Lista katyńska:
Bucior Wojciech - major kawalerii st. sp. Beliniak z 1-szej Brygady, starosta trembowelski, woj. tarnopolskiego (LZK) - lista zaginionych w Katyniu
Komplikowicz Bronisław, ur. 4.10.1894 r. - por. rez. art (Rocznik Oficerów Rezerwy 34 str. 138), nauczyciel gimnazjum w Trembowli; służył w 2 brygadzie Legionów. Kolumplikowicz lub Komplikowicz - por. rez. piech. - lista zaginionych Kozielsk
Kuchcicki Edmund s. Joachima i Florentyny, ur. 1895 r., rotmistrz 9 p. uł. - Starobielsk
Olejnik Alfred, ppor. rez. z Trembowli; we wrześniu 1939 r. był w więzieniu w Stanisławowie - Starobielsk
Zaborowski Gustaw s. Jarosława ur. 1914, ppor. 9 p. uł. - Starobielsk

Bibliografia

Wieś Kresowa. Czabarówka i sąsiedzi, t. 6

18.10.2018 11:06
Trembowla al. Trębowla, rus. Terebowla, w XVI w. u Stryjkowskiego Tebowla, miasto powiatowe w Galicyi, leży nad rz. Gniezna, w pobliżu jej ujścia do rz. Seretu. Miasto składa się z trzech dzielnic, z tych dwie rozłożone w szerokiej dolinie po obu brzegach rzeki, trzecia zaś zwana Sady, na wzgórzu od wschodu, zamieszkana przez mieszczan trudniących się rolnictwem i sadownictwem. Dzielnica ta składa się z domków tak ukrytych śród sadów owocowych, że zdaleka wygląda jak las. Z miasta rozchodzą się w różne strony drogi bite: do Tarnopola, Kopyczyniec, Budzanowa i do Skałata; najbliższa stacya dr. żel. transwersalnej w Kopyczyńcach o 28 kim., druga w Tarnopolu o 32 kim. Targi odbywają się we wtorki na przemiany w „Starem" i „Nowem Mieście". Obie dzielnice są rzeką rozdzielone a łączy je most drewniany, długi około 50 mt.

W mieście mają siedzibę: starostwo, sąd po w., rada powiatowa, urząd podatk., urząd cechowniczy miar i wag, magistrat, urząd poczt, i tel. Jest także straż ogniowa ochotnicza, kasa oszczędności, szkoła 5-klas. męska i 5-klas. żeńska, szkoła ludowa, komenda dywizyi konnicy, dwóch adwokatów i notaryusz. Rada gminna składa się z burmistrza i 36 radnych. Dochód miasta wynosi 53,000 złr.

Główne źródło dochodu stanowią: dzierżawa propinacyi, dająca 13,500 zł., koszary konnicy wynajmywane za 14,000 złr., domy i pola 6000 złr,, kamieniołomy 2500 złr. Kamieniołom ten dostarcza znanego w całym kraju „kamienia trembowelskiego", używanego na chodniki, do wyrobu toczydeł i brusków do ostrzenia, postumentów i t. p. Przed trzema laty pobudowało miasto koszary kosztem 360,000 złr., a obecnie na ukończeniu ujeżdżalnia kryta, kosztująca 50,000 złr.

Ludność według ostatniego obliczenia wynosi około 8000 głów. Posesyi jest 1128, Co do narodowości, to liczbowo przeważają Rusini, po nich idą Polacy, nareszcie żydzi. Wojskowych jest 500.

Przemysł i handel mało są rozwinięte, mieszczaństwo trudni się wyłącznie rolnictwem, posiada bowiem około 5000 mr. roli. Przed 40 laty posiadali zaledwie połowę tego obszaru, ponieważ resztę używał magistrat. Były to grunta t. zw, rejestrowe, które pozostały po poległych na wojnach lub pomarłych podczas zarazy. Po procesach, skargach i ugodach odstąpił magistrat mieszczanom te grunta po 16 złr. za mórg, spłacanych ratami; dziś wartość takiego morga wynosi 300 fi. Fabryk ani cechów rzemieślniczych nie ma. Stosunki towarzyskie są dosyć ożywione; czytelnia ruska liczy 60 członków, kasyno urzędników ma 40 członków i bibliotekę liczącą około 1000 tomów.

Do par. łacińskiej należy 15 gmin, do greckiej 7.

Pamiątki: zwaliska zamku obronnego, zwaliska klasztoru dawnego, położonego w kancie między rz. Gniezna a Seretem, z dzwonnicą wysoką, z której wedle podania 200 wsi okolicznych widać było. Jest ogród spacerowy, w pośrodku którego wznosi się obelisk kamienny na cześć Zofii Chrzanowskiej. Przy mieście jest 5 młynów wodnych.

Dzieje

Początki T. sa nieznane. Sama nazwa, przekształcona z ruskiej „Terebowla" wskazuje, że jest to osada powstała na miejscu wytrzebionem z lasów (terebyty = trzebić). W najstarszej dobie swych dziejów należała do rzędu grodów czerwieńskich, z któremi wspólne dzieliła losy, przechodząc kolejno z rąk Lachów do Rusi, aż wreszcie utrzymała się przy ostatniej. Gdy następnie z obszernych ziem Włodzimierza W. wyłoniła się osobna Ruś podkarpacka Rosoisławiczów, występuje T. (od r. 1097) jako stolica odrębnego księstwa, które dostało się w udziale ks. Wasylkowi (1097—1124), najmłodszemu z trzech synów Rościsława (f 1065) a wnukowi Jarosława Mądrego (f 1054). Młody, wojowniczy książę wielkie powziął plany. Nawiązał stosunki z Turkami, Berendejami, Pieczyngami i przyzwał ich hordy ku pomocy. Na odgłos, że już idą ku niemu, mówił pełen hardości: „zimą wyruszę na Polskę, latem zawojuję ją i zemszczę się za Ruś. Nie bogata jest w lud nasza ziemia, pójdę więc na Bułgarów naddunajskich i jeńcami ich zaludnię pustynie". Nim jednak tego dokonał, rozbudził obawę i zazdrość swych sąsiadów. Dawid Igorewicz, ks. wołyński, i Świętopełk, w. ks. kijowski, podstępem dostali go w swe ręce i w sposób okrutny pozbawili wzroku. Nestor, świadek współczesny, dokładnie opisał nam tę scenę. Mimo utraty wzroku Wasylko, odzyskawszy wolność, rządził dalej dzielnicą trembowelską i potrafił ją utrzymać w swojem posiadaniu, pomimo zabiegów Świętopełka i Dawida, usiłujących mu ją wydrzeć. Umarł Wasylko w r. 1124, zostawiając syna Iwana swoim następcą na księstwie trembowelskiem, O tym Iwanie mało przechowało się szczegółów. Wiemy tylko, że obok dzielnicy trembowelskiej posiadał i naddniestrzański Halicz. Po jego bezpotomnej śmierci (1141 r.) zagarnia ks, trembowelskie wraz z inne-mi podkarpackiemi dzielnicami i łączy w jedno halickie księstwo Wołodymirko Wołodarewicz. Od tej chwili traci T. znaczenie stolicy, lecz nie przestaje odgrywać roli ważnego grodu. Zaraz następnego roku wojna, jaką wypowiedział Wołodymirko Wszewołodowi, w. księciu kijowskiemu, głównie odbiła się na Trembowli i jej okolicach. Pod nią bowiem spotkały się wojska obu kniaziów, lecz nie uderzyły na siebie, chociaż dzieliła je tylko rz. Seret tak, że Wołodymirko stał po lewym, Wsewołod po prawym jego brzegu. Po kilkudniowem bezczynnem czekaniu, żadna strona nie odważyła się pierw-sza wystąpić i dopiero posunąwszy się ztąd pod Dźwinogród, zakończyły wojnę pokojem.! Następca Wołodymirka (f 1152) Jarosław zaraz na wstępie swego panowania rozpoczął wojnę z Izasławem, w. ks. kijowskim, w której również T. ważną odegrała rolę. Tu bowiem oczekiwał Jarosław swego przeciwnika. Izasław korzystając z mgły przeprawił swe siły na lewy brzeg Seretu. Koło południa mgła opadła i nieprzyjaciele zbliska ujrzeli się. Bojarowie haliccy bojąc się o księcia, zaczęli go prosić, by im pozwolił walczyć a sam ustąpił do grodu. Usłuchał Jarosław i zamknął się w T. Wojska tymczasem uderzyły na siebie i straszna bitwa trwała od południa do nocy. Między walczącymi takie powstało zamieszanie, że nie wiedziano, kto górą. Ostatecznie jednak panem pobojowiska został Izasław, używszy podstępu. Wywiesił bowiem przed sobą chorągiew halicką a Haliczanie wracający z pogoni w nocy, mniemając, że to ich obóz, zewsząd się ku niemugarnęli. Tym sposobem wielka ich liczba dostała się do niewoli. Izasław kazał ich w pień wyrżnąć, poczem nie mając odwagi oblegać T., spokojnie wrócił do Kijowa, podczas gdy w ziemi halickiej ogromny rozległ się płacz w skutek klęski trembowelskiej. W dziejach księstwa halickiego raz jeszcze występuje T. jako stolica udzielnego księstwa, mianowicie po śmierci Romana (1205), kiedy to do tronu halickiego tylu znalazło się pretendentów. Po kilkuletnich zabiegach zawładnęli Haliczem trzej bracia Igorewicze i podzielili się ziemią halicką. Synowi zaś najstarszego z nich Izasławowi dali Trembowlę. Władał nią lat cztery (1207—1211), póki w obronie praw młodego Daniela nie wystąpił Andrzej, król węgierski, i Leszek, ks. polski. Połączone siły polsko-węgierskie zdobywszy Przemyśl, Dźwinogród, Halicz, podstąpiły pod T. Przy ujściu rz. Gniezny do Seretu zasiekł się Izasław i mężnie stawiał czoło. Wszczął się bój krwawy, lecz dla Izasława nieszczęśliwy, bo uległ i sam dostał się w ręce przeciwników, którzy następnie wraz z ojcem i synami wydali go Ha-liczanom. Ci mszcząc się za doznane krzywdy i okrucieństwa, wszystkich powiesili. Nie długo jednak utrzymał się ks. Daniel na tronie halickim. Już w dwa lata potem (1213) ponownie musiał szukać pomocy u Leszka Białego. Ten udzielił mu jej, lecz Halicza, zajętego przez bojara Wołodysława, zdobyć nie mógł. Musiał się tylko zadowolnić zajęciem mniej szych grodów, zwłaszcza w okolicy T., która w skutek tego została zniszczoną. Na wyprawie Leszka urywają się wzmianki kronikarskie o tern mieście z epoki panowania książąt ruskich. Widać z nich, że T. była wtedy warownym grodem, nie łatwo dającym się zdobyć. Sądząc zaś z dzisiejszego położenia domyślamy się, że dwór książęcy mieścił się na wyskakującym, z trzech stron niedostępnym cyplu góry, którego bok czwarty od pola broniły wały. U stóp między górą a rz. Gniezna leżała druga część grodu,.później Starem Miastem nazwana, otoczona wałami i ostrokołem. W ten sposób natura i sztuka utrudniały dostęp, więc nie dziw, że T. mogła wybitną rolę odgrywać, do czego przyczyniało się, nie mało i położenie *na szlaku idącym z Kijowa przez Halicz do Węgier. Z pamiątek tych czasów nie przechowało się nic, prócz tradycyi o dawnej świetności. Nie ulega wątpliwości, pomimo milczenia źródeł, że w czasie strasznego najazdu Batuchana na Ruś (1241), nie uniknęła T. losu innych grodów, których setki uległo naporowi najeźdźców. Na widownię dziejową występuje T. ponownie w chwili zajęcia Rusi przez Kazimierza W. (r. 1341). Wymienia ją bowiemJanko z Czarnkowa (Mon. Pol. hist., II, 626) ii Długosz w rzędzie grodów, które zajął Kazimierz W. W tym też czasie wzrosło znowu znaczenie T. jako grodu kresowego od Podola, zajętego przez Tatarów. To właśnie było powodem, że nie zapomniał o niej przezorny Kazimierz, lecz wzniósł tu na górze, w miejscu dawnego książęcego dworu, warowny, drewniany zameczek. Dzieje Trembowli wyraźniej zarysowują się z chwilą ponownego przyłączenia Rusi przez Jadwigę. W r. 1389 wydał Jagiełło w Sieradzu dyplom (w potwierdzeniu z r. 1766 w magistr. trembowel-skim), którym obdarzył T. prawem magde-burskiem, z tern zastrzeżeniem, że w sprawach cywilnych, któreby wójt i rajcy rozstrzygnąć nie zdołali, odnosić się mają do magistratu lwowskiego, celem ostatecznego rozpoznania i uzyskania wyroku. Nadanie to potwierdzali i rozszerzali wszyscy prawie następni królowie. Sam Jagiełło niejednokrotnie jeszcze dał dowód swej troski o miasto kresowe, zwłaszcza że dostarczało ono wojowników, którzy jak Bartosz z Trembowli, niepoślednie oddali mu usługi. Nagradzając czyny tego ostatniego, wydał król w latach 1415—20 (w jedynej znanej kopii brak daty) dyplom (Prochaska: Materyały archiw., Lwów, 1890), mocą którego pozwalał temuż Bartoszowi na założenie nowego miasta z drugiej strony rz. Gniezny, z uwolnieniem osiedlających się tu na przeciąg ośmiolecia od składania czynszów i robocizny, z prawem odbywania dorocznego jarmarku w dzień św. Jakuba. Od tego też czasu poczęło się miasto dzielić na dwie części: starą pod zamkiem i nową za rzeką, połączone ze sobą mostem. Ten sam król dyplomem wydanym w Hali-Iczur. 1425 fundował na nowo w T. kościół paraf, łaciński i przeznaczył na utrzymanie przy nim proboszcza i szkoły paraf, pobliską wioskę Plebanówkę i inne dochody (Cajstr. tremb., t. 109, p, 1257—63). Z dalszych lat tego wieku są tylko luźne wzmianki o napadach tatarskich 1453 i 1467 r. Wiemy wreszcie, że w r. 1448 Kazimierz Jagiellończyk wracając z Kamieńca zatrzymał się tu d. 14 września a następnie, że w r. 1498 miasto ucierpiało ogromnie przez najazd hospodara mołdawskiego Stefana, który jeńców ztąd pojmanych kazał następnie stracić w Podhaj-cach i w skutek tego miasto otrzymało od Jana Olbrachta uwolnienie od podatków na lat 8 (Metr, kor., ks. 16, f. 59). W pierwszych latach XVI w. nieustanne zagony tatarskie dotkliwemi klęskami zaznaczyły się w dziejach miasta. Nie mogły podnieść zniszczonego miasta przywileje Aleksandra z 1506r. i Zygmuntaz 1509 r. (Metr. kor., ks. 21, f. 234; ks. 23, f. 747). Podupadło ono tak dalece wraz z zamkiem, że sądy musiano przenieść do Buczacza. Tak samo upadł zupełnie klasztor dominikanów, którego ślady spotykamy w tym czasie (Okólski: Russia florida, Leopoli, 1646, str. 92). Obok tego jednak nie jeden krwawy bój stoczony przez kresowców, rozegrał się w pobliżu Trembowli. Tak np. podaje Deoius (De Sigismundi Regio temporibus etc, c. III) a zanim Stryjkowski (Kronika, Warsz., 1846, t. II, str. 380) „że gdy w r. 1515 Tatarowie perekopscy na Ruś wtargnęli, wyprawili przeciw nim panowie koronni siedmset jezdnych podczas niebytnosci królewskiej. Gdy się ich ledwo połowa do „Trebowlej" ściągnęła, wnet Tatarów dwa tysiące d. 13 marca na nich niespodzianie, gdy jeszcze spali w miasteczku, uderzyli. Ale Jan Tworowski z Bucząca, natenczas hetman ruskiego rycerstwa, mąż dla dzielności rycerskiej godny wiecznej sławy, wnet swoich żołnierzy do broni pobudził, którzy za sprawą mężnego hetmana niewymowną śmiałością Tatarów z miasta wysiekli. Tatarowie zaś obaczywszy, że żołnierzów naszych nie wiele, miasto obstąpili i zapalić chcieli, aby tak naszych łatwiej podejść i pojmać mogli. Co widząc Tworowski hetman, iż się nie miał z kim oprzeć a w miasteczku też żadnej obrony niebyło, wszystkich żołnierzów przez most w całości przeprowadził, z wyjątkiem dwu zabitych, o który most nasi bili się z następującymi Tatarami cały dzień i ci nie mogąc nic zrobić Trembowli, wrócili się do hordy". W następnym zaraz roku 1516 krwawą stoczyli z nimi tu walkę (B. Wapowski, Kronika, ed. Szujski, Kraków, 1874, str. 141) Marcin Kamieniecki, wojew. podolski, i Stanisław Lanckoroński. Napadłszy niespodzianie na czambuł tatarski, znieśli go i odebrali łupy. Odtąd przy każdym napadzie w te strony odgrywa T. ważną rolę, jako gród leżący na szlaku kuczmańskini. Zygmunt I, mając na względzie smutny stan wyludnionego miasta, powtórnie uwolnił mieszkańców (1518) od wszelkich ceł, danin i ciężarów (Metr. kor., ks. 33, fol. 149). W dyplomie znowu z 1539 r. mówi tenże król (Archiw. magistratu w Trembowli) „z uwagi, że T. leży w tej stronie, w której na częste napady nieprzyjaciół jest wystawiona, chcąc przeto aby była obwarowana i codzień większego nabierała wzrostu, nadajemy wieczyście magistratowi dochód z wódki, przeznaczając go na utrzymanie i naprawę miasta". Dzięki spokojniejszym czasom zwolna poprawiał się stan miasta. W r. 1534 kaszt. krak. Andrzej Tęczyński własnym kosztem wzniósł tu w kilku miesiącach nowy drewniany zamek (Wapowski, 1. c, str. 250). To zabezpieczenie a następnie zwiększenie liczby jarmarków w 1543 r. (Metr. kor., ks. 64, f. 313) doniosłe miało znaczenie dla mieszkańców. Zygmunt August r. 1550 obdarzył T. przywilejem na targi co soboty, a w pięć lat potem prawem pobierania ceł z mostów i dróg na naprawę takowych. W tym właśnie czasie został st£tą trembowelskim Bernard Pretficz, sławny pogromca Tatarów. Całe życie spędził na czatach, wyprawy jego budziły podziw a jaki odnosiły rezultat, świadczy przysłowie: wza czasów p. Pretficza, spała od Tatar granica". Pod okiem dzielnego wojownika i niemniej dzielnego jego syna Jakuba, również ststy po ojcu, wcale pomyślnie przedstawiał się stan. miasta Według lustracyi z r. 1572 (Ks. hijstr. w Arch. gł., 45, f. 177) liczyło ono domów 248, popów 2, żydów 10, rzeźników 10, dawało dwudzieścizny baranów 13, dziesięciny pszczelnej pniów 65, wieprzowej sztuk 53, powołoszczyzny wołów 117. Ogólny dochód ststwa wynosił 5007 złp., z czego na miasto przypadało 1678 złp. Straszny najazd tatarski 1575 r. nowy zadał mu cios, mimo zabiegów Jakuba Pretficza. „Myśląc miasto nasze Trembowlę, mówi Stefan Batory w dyplomie z 30 listop. 1576 r. (Arch. mag. w Trembowli), przez najazd tatarski w części niemałej spustoszone, ku lepszemu stanu i wzmocnieniu przywieść, postanowiliśmy je nowymi prawy, wolnościami, przywilejami na miejscu starych zgubionych i przez przerzeczonych nieprzyjaciół pobranych i popalonych opatrzyć, aby za czasu szczęśliwego panowania naszego mogło się przymnoźyć, rozszerzyć, tudzież mury albo parkany i innemi potrzebnemi obronami obtoczyć". W tym celu określił król najpierw „według starożytnego używania obja&d (obszar) miejski", który zajmował przestrzeń bardzo rozległą. Zaczynał się bowiem: „odrzeki Gniezny po krajne mogiłki, od wsi Za-ławia po samą cerkiew św. Spasa, tak, jako sama w sobie jest z cmentarzem i z tym piaseezyskiem, które mieszczanie trzymają, z starodawna rzeczonem Małów* Ztamtąd poczyna się las miejski, według znaku rzeczonego Rowuźnia; podle miasteczka od Rowu-żnej do grodziska, gdzie jest kopiec u rzeki Gniazdy a ztamtąd do krynicy pod jaworem; od tej krynicy do pasieki starodawnej miejskiej, która jest w Dąbrowie u krowinki, za-się od tej pasieki do krynicy białej, a od tej białej krynicy, aż da Boryczówki rzeki; ztamtąd do krynicy kamienistej a potem przez rzekę Boryczówkę do mogił i do dębu, na którym krzyż jest i mimo który dąb idzie gościniec zbaraski. Ztamtąd bieży granica doliną, aż do studni gniłej, która studnia graniczy między polem miejskiem grodzkiem boryczowskiem; ztamtąd aż do mogiły, która 1 leży nad Boryczówką i aż do dwu dębów, na których są krzyże dzielące dąbrowę grodzką boryczowską od dąbrowy miejskiej, zwanej Ohoroszą. A od tych dwu dębów do pięciu mogił narożnych a od nich do brzozy. Od brzozy do mogiły narożnej, która graniczy grunt miejski, pola i dąbrowę od Załawia i od Hleszczawy; a od tej mogiły i dąbrowy aż do mogił dwu w dąbrowie, które graniczą od Hleszczawy aż do łazy, która jest w polu;tamże od łazy doliny głębokiej aż do iwydrzewa przejechawszy gościniec miedzki, i od iwy do drogi iwanowskiej, która bieży z miasta; a od tej drogi do mogiły u gościńca głównego, ztamtąd aż do kamienia i do krynicy, którą zwą Szczygłówką, gdzie są folwarki i sady miejskie, od szczygłowskiej kryniey zaś aż do mogiły ku Hebanowce". Obok tego nader szczegółowo określił przywilej Batorego organizacyę miasta: „Chcemy, mówi król, aby wszelki człowiek był zachowań w prawie magdeburskiem. A iżby byli wolni od posłuszeństwa zamkowego i spraw żadnych aby nie miewali na zamku przed starostą, jedno przed wójtem swoim i żaden nie powinien będzie o skargę na zamek iść, okrom gwałtu i rabunku od nieprzyjaciela, mają być radcy obierani od starosty jeden, drugi od wójta, trzeci od pospolitego człeka, a ci trzej radcy czwartego mają obrać, z których radców nie mają być dwaj przyjaciele albo krewni. Od przyjęcia miejskiego, kiedy który mieszczanin nowy przysięże, ma dać radcom złoty. Mieszczanie będą nam winni płacić z domu po 3 gr. u z narożnych w rynku po 4 gr., komornicy l1/^ gr.; każdy z łanu dawać będzie po 20 groszy, z półłanku 5 gr. a żądnej stacyi tak owsowej jako i wszelakiej żywności ludzkiej, tak też żadnej powołoszczyzny ani dziesięciny dawać, ani płacić nie będą powinni. Radcy mają być wybierani ludzie cnotliwi, wiary godni, w niczem nie podejrzani, bogobojni i w wierze powszechnej chrześciańskiej stateczni, nie heretycy, którzy będą powinni nie swego, a Rzeczypospolitej dobra przestrzegać, wolności praw i przywilejów statecznie bronić. Powinni zaś będą schadzać się na ratusz we środę i w piątek i sądy sprawować. Mieszczanie będą powinni na grobli stawu przerwę zaprawiać, w stawie będą mieli wolne ryb łowienie wendą i sakiem, a w rzece Gnieździe, aż do jaru, wszelką siecią. Browary i słodownie swoje będą mieć, ale ci którzy za murem albo za parkanem mieszkać będą, nie będzie im można żadnego piwa warzyć, tylko z miasta brać. Żydom nie wolno będzie żądnej karczmy piwnej, miodowej, gorzałczanej i winnego wszelkiego picia mieć, ani browarów i sło-downi trzymać, ani piw i miodów warzyć. Domów w rynku żaden z żydów. nie będzie mógł trzymać, a któryby chrześcianin miał na takowy dom dać jaką zastawę, wszystko tracić będzie. Żydzi, aby rzemieślnikom w żadnej kupi i targu nie przeszkadzali, ani przed swemi domy i w ulicach nie targowali, ani kupowali, jedno na rynku, a to pod wins 200 zł. któryby inaczej uczynił, z czego nam połowica a połowica na pożytek miejski obracaćsię ma i pod utraceniem przedanych albo kupionych rzeczy*. W dwa lata jednak (1578) otrzymali już żydzi osobny przywilej na swobodne* mieszkanie i kupczenie w T. a cechy kuśnierski i krawiecki potwierdzenie swych ustaw (Metr. kor., 23). Większa klęska dotknęła miasto za Zygmunta III. W roku bowiem 1594 kozak Nalewajko (Castr. tremb., t. 101, p. 829), korzystając z ściągnięcia wojsk przeciw Tatarom pod Karpaty, na czele kilkutysięcznej zgrai wkroczył na Podole i dotarł aż do T. Bez żadnego oporu obrabował mieszczan, zabrał im 160 koni, żywność, zapasy broni, prochu, towarów etc, skutkiem czego zubożeli tak dalece, że w następnym roku nie byli w stanie zapłacić podatków do skarbu. Następne lata, wolne od najazdów, pozwoliły miastu wrócić do pewnej pomyślności. Widać to z lustracyi 1616 r., według której liczyło ono na starem i nowem mieście 246 domów, a z tego 45 pustką stojących; żydów miało gospodarzy 8, komorników 4, kramie 6, piekarzów 2, rzeźników 4. Nadto wspomina lustracya o balwierzach, miecznikach, ślusarzach, bednarzach i złotnikach, co dowodzi, że wszystkie rzemiosła były w mieście naówczas reprezentowane. W r. 1627 powstał w Trembowli klasztor (zrazu drewniany) i kościół karmelitów, fundowany przez ststę Kotra z Ossy Ozgę, który zapisał im tu swój grunt w pobliżu cerkwi ruskiej,1 W okresie najazdów Kantemira na Ruś (1618—30) niejednokrotnie ponosiła T. dotkliwe klęski, chociaż z drugiej strony niepoślednią wtedy znowu odgrywała rolę. Wynikało to z położenia na szlaku kuczmańskim a w pośrodku dwu innych: czarnego od północy, wołoskiego albo złotego od południa. Nie dziw więc, że „trwogi tatarskie", z którejkolwiek strony zaleciały, zawsze znalazły tu odgłos, zmuszając ludność szukać schronienia w zamku. Z drugiej strony wielokrotnie kupiły się tu hufce polskie, aby ztąd ,,na wszystkie szlaki i przechody nieprzyjacielskie mieć oko" (Cast. hal., i 121, p. 1253). Strategiczne położenie T. zwróciło baczniejszą uwagę na jej zamek, jako ważną kresową strażnicę. Aleksander Bałaban, ssta trembowelski,.rozpo-czął zupełne przekształcenie zamku. W miejscu dawnego, zdezelowanego, począł wznosić nowy, obszerniejszy i murowany nad starem miastem, gdzie dotąd widać jego ruiny. Zbudowany był w ten sposób, że tworzył trójkąt wydłużony, którego wierzchołek (na cyplu góry) zamykała wielka baszta, w dwu innych rogach wznosiły się wielokątne baszty, jedna przy bramie przeznaczona na przechowywanie ksiąg grodzkich i ziemskich, druga na więzienie szlacheckie od potoku Peczernia. W r. 1631 budowa była już ukończoną, więc sejm t. r. wyznaczył czterech rewizorów (Vol. leg.. wyd. Ohryzki, t. III, str. 329) aby ją opatrzyli, a przy tern obliczyli „koszta i nakłady, jakie podjął pan starosta". Rewizorowie ci, zjechawszy w r. 1632 do T., w szczegółowem sprawozdaniu (Castr, tremb., i 127, p. 966— 76) zdali sprawę, wyrażając największe u-znanie dla starosty. Dowiadujemy się od nich, że wewnątrz zamku, wśród obszernego dziedzińca wznosił się piętrowy pałac z kamienia ciosowego, pod gontem, który mieścił w sobie „komnaty z kominkamidrzwiami przedniej roboty stolarskiej, fladrem malowane", dalej świetlice, pokoje z oknami oprawnemi w ołów eto. Pod całym zaś gmachem było „sklepów cztery a z czwartego szyja dalej w głąb murowana do piątego sklepu; z tego piątego znowu druga szyja dalej jeszcze w głąb w zamek, murowana długo w ziemi do szóstego sklepu, dla win sprawionego. Po tym porządkiem idąc znowu jest sklep siódmy. W tych wszystkich sklepach są drzwi zielone z wrzeciądzami". W środku zamkowego dziedzińca znajdowała się głęboka studnia, a przy bramie z furtką „izdebka hajducka". Czytamy nadto w owem sprawozdaniu, że „rum wielki, gdzie niekiedy był monastyr albo zamek jakiś stary, któiy był na przeszkodzie obronie zamkowej, kazał starosta znieść z niemałym trudem i kosztem". Przypuszczać można, że był to prawdopodobnie jaki zabytek z ruskich jeszcze czasów, który tą drogą znikł z widowni. Z budową nowego zamku zyskało miasto rękojmię bezpieczeństwa a tern samem i rozwoju, lecz na nieszczęście przerwał go na lat kilka pożar 1637r., wskutek którego T. do znacznego doszła ubóstwa. Na domiar nieszczęścia straciła w ogniu swe przywileje na jarmarki. Władysław IV obdarzył więc T. nowym przywilejem a wszystkie inne potwierdził (1633). Miasto szybko się podniosło; na ostatni dziesiątek lat przed wybuchem wojen kozackich przypada największy jego rozkwit. Wzrosła liczba mieszkańców, podniósł się handel, wzmogły cechy, których było pięć: szewski, tkacki, kuśnierski, krawiecki i rzeźnicki. Samo miasto tak stare jak nowe otoczone zostało wałami i parkanem i miało trzy bramy; zieleniecką, halicką i lwowską. W r. 1648 ssta Firlej uregulował stosunki z żydami „aby w targach mieszczanie i cechy nie byli gravati". Z tego też czasu są wzmianki o „aptece i aptekarzu Sobieraju", o kościółku św, Krzyża, o porządku w mieście, o „ustawie kupieckiej" etc. Nie unikła T. o-v gólnej ruiny, jaką sprowadziły na te strony wojny kozackie. Na pierwszą wieść o wybuchu miasto wspólnie z urzędem zamkowym zebrało się na naradę, co czynić należy i powzięło następną uchwałę: „My Rada i wszystka rzeczpospolita obojga narodów, tak katolickiej jako i greckiej religii, świeckiego i duchownego stanu obojga miast starej i nowej Trembowli, pod wiarą i uczciwością przyrzekamy tak czasu pogody jako i nagłych przypadków zgodnie, stale, wiernie przy swoich wolnościach, ojczyźnie i dobru mężnie, nierozerwanie, ale i communicatis vi-ribus et consiliis zostawać i kiedy potrzeba ukaże miasta, zamku i osoby starosty trembowolskiego zgodnie bronić, gardła swoje przy ojczyźnie i potomstwie swojem łożyć gotowi będziem. A ktoby z między nas ojczyźnie i miastu nieprzyjacielem sta wszy się z Trembowli uszedł, onej zdrowiem swojem zasłaniać wzbraniał się, takiego dobra ruchome i nieruchome konfiskowane i w zamkową dyspozycyą obrócone być mają a on sam pro hoste et proditore patriae na osobie swojej sądzon ma być. A na większą uchwały tej powagę spoinie postanawiamy, iż jeźliby się z miasta starego, gdzie katolików nie masz albo mało, miałaby się jakakolwiek zdrada pokazać, żeby uszczerbek jaki miała Rzeczpospolita albo spustoszenie jakie ponosić przez pospolitego człeka albo i z duchownych, wtedy już nigdy staro-mieszczanie do praw nadanych od królów ani ich potomkowie czasy wiecznymi należeć nie będą; także i na nowym mieście jeśliby to się ukazało, tedy od swych majętności mają być ex-pulsi a dobra ich na Rzeczpospolitą skonfiskowane być mają, co sobie pod wiarą* poczciwością, cnotą i sumieniem wszyscy nierozdzielnie utrzymać i wykonać obiecujemy i z potomkami naszymi obowiązujemy się. Re-mianLabajczyn, burmistrz, Jan Niepełny, Jarosz Staclarski, Jan Sanichej, Bartosz Krudy, Filip Mykitycz, Siemian Bochenek, rajce, Ky-nat, pop". Nie wiele atoli pomogło to laudum w obec zbliżającej się nawały Chmielnickiego. Trzeciesld, podstarości trembowelski, usiłował zorganizować przynajmniej obronę zamku, opatrzył go bronią i amunicyą, lecz bezskutecznie. Na pierwszą wieść o klęsce pilawieekiej przestrach paniczny ogarnął wszystkich, tak, że dnia 7 paźdz. zamek pozostał opuszczony wraz z nagromadzonymi w nim majątkami szlachty i kościołów. Jedne tylko akta grodzkie kilka dni przedtem wyprawiono do Lwowa. Łatwo zrozumieć, że w obec tego żywioły niezadowolone, zostawione na łaskę losu, nie omieszkały pierwsze wyciągnąć ręki po owe skarby, co dało następnie powód do długich protestów i dochodzeń. Większość wprawdzie mieszczaństwa ruskiego, z duchowieństwem na czele, zachowała się biernie, nie brakło atoli takich, którzy uprzedzając Kozaków wpadli na zamek i złupiii takowy. Co ocalało przed nimi, stało się niebawem pastwą kozacko-tatarskiej nawały; zniszczono wtedy pozostawione akta ziemskie, Nie obeszło się bez ruiny miasta, zwłaszcza w czasie oblężenia Zbaraża w następnym roku. Ruina kraju sprowadziła w r. 1650 głód wielki; współczesna zapiska karmelitańskie-go klasztoru w Trembowli podaje, że „ludzie korę z Hpiny darli, z plewami mieszali, mełli i z tego chleb piekli, niewiasty zaś psy łapały i jadły,, niektórzy zaś nawet trupy swoje i dzieci4'. Wskutek tego stanu rzeczy oświadczyli w r. 1651 mieszczanie przed sądem grodzkiem (Castr, tremb., t. 133, p. 60—2), że w mieście T. dla wielkiego spustoszenia i zniszczenia przez Kozaków i Tatar jednego kupca niemasz, któryby jakąkolwiek kupią i jakimkolwiek handlem trudnił się, prócz żydów uwolnionych od podatków. W tymże roku „dnia 11 maja zamknęliśmy się w zamku trembowelskim, mówi ta sama zapiska, przed Kozakami i Tatarami i zostawaliśmy w oblężeniu przez niedziel dziewięć, pod które Kozacy z Tatarami pasiekę klasztorną wybili, konie i inne dobytki zabrali, folwarki i chała-.py popalili. Pod ten czas wszystkie zamki i miasta około dobyli i podpalili, oprócz samej Trembowli, pod którą przez trzy dni podpadali z szkodą swoją niemałą, bez naruszenia oblężeńców". Miary klęsk dopełniła zaraza morowa, która w r. 1652 zdziesiątkowała ludnosć miasta a w części rozproszyła. Tegoż roku na odgłos batowskiego pogromu pozostała ludność wraz z szlachtą okoliczną zamknęła się ponownie w zamku. W przewidywaniu dłuższego oblężenia zawczasu zaopatrzono się w żywność a dnia 8 lipca obrano komendantem Gabryela Zamiechowskiego i osobne, nader ciekawe, uchwalono artykuły o-brony (Castr, tremb., t. 133, p. 315—20). Na szczęście skończyło się tylko na trwodze, która do r. 1655 powtarzała się jeszcze nieraz, podkopując do gruntu byt materyalny miasta. Dla podniesienia go „do dawnego stanu4' już w r. 1650 Jan Kazimierz uwolnił T. od wszelkich ciężarów i ceł na lat cztery, później na ośm, miasto z swej strony pozwoliło żydom budować się, lecz nie wiele to pomogło. Jak dalece podupadło ono świadczy lustraoya 1664 (Castr, tremb., Ł 137, p. 497—503). „Na nowem mieście, czytamy w niej 5 było domów 127, pustych 9, teraz-tylko 17; na starem mieście było domów 107, pustych 9, na wale 16, pustych 2, teraz tylko domów 7, żydów gospodarzy 6, którzy płacą już nie po czerw, złot. ale, dla ubóstwa, po zł. 2. Kramnic, Metek rynkowych nie masz; piekarzów było 26, teraz nie masz, rzeźników jest 2, balwierzy, mieczników, ślusarzy, bednarzy nie masz. Zamek na górze wysokiej leży, wjazd do niego przykry, brama ze wzwodem, w dziedzińcu są piękne izby i pokoje murowane. Jest i drugi budynek drewniany i studnia murowana. Wśród zamku wieża szlachecka, druga narożna, trzecia podle bramy, w której sklepów dwa dla ksiąg grodzkich i ziemskich chowania, w około zamek obmurowany murem potężnym. Armata: dział spiżowych 3, z tych jedno rozerwane a u drugiego zapał wyrwany, to są zamkowe. Dział p, ssty Rafała Kazimierza Makowieckiego 3 i moździerz, dział p. Zamiechowskiego, wojskiego tremb., 4 spiżowych, p. Ludzie-kiego działo spiżowe, p. Kalinowskiego 1, klasztorne 1. Hajduków przy zamku 20 i wro-tny i puszkarz Niemiec. Na podzamczu miesz-czanków jest 12, żadnego podatku nie dają, tylko na posługę i na stróżę do fortecy zawsze powinni byću. Wciągu następnego dziesięciolecia odbudowało się miasto, lecz wkró-. tce potem spadła na nie nawałnica. W wojnie tureckiej ważną teraz rolę odegrała T. Tu gromadziły się wojska, tu stawał kilkakrotnie obozem Sobieski. W r. 1672, w chwili wkroczenia Turków na Podole, zamknął się w jej zamku spory zastęp okolicznej szlachty z rodzinami, duchowieństwo i mieszczanie. Komendantem zamku obrano Kazimierza Kaweckiego, łowczego halickiego, i podobnie jak w r. 1652 uchwalono artykuły obrony (Castr. tremb., t. 45, p. 328—30),-które, między innemi, ustanowiły, aby każdy kto do zamku wejdzie „miał strzelbę, ołów, proch i żywność na dwadzieścia niedziel*. WD. 4 września, mówi zapiska klasztoru, podpadli Turcy po raz pierwszy pod zamek i kilku zabili ludzi w mieście, ale z łaski Bożej nic nie wskórali, bo i nasi w nich większą szkodę uczynili. Na drugi dzień Kapudan basza z wojskiem tureckiem, tatarskiem, Multany, Wołoszą i Kozakami na polach trembo wolskich stanął i nocował idąc do Lwowa. Wtenczas kościół, klasztor, cegielnię, folwark i t. d. i w mieście siła domów i słodowni popalili i wielką dewastacyę uczynili, zboża w polu i gumnie zdeptali i spaśli i wniwecz obrócili, ale się zamek nie poddał, jednak żadnego dnia nie było wolnego od inkurzyej i napadania czatowników tureckich a osobliwie z Mikuliniec od< Kuciuk paszy, który tam na paszach leżał". Mimo to oblężeni, przerażeni losem innych zamków, dobrowolnie wydali go w ręce tureckie d. 9 września i „lepiej się stało, zapisał zakonnik, boby nas byli dobyli jako Budzanów, Bu-czacz i inne miasta a tak źadneśmy krzywdy nie mieli". Oblęźeńców wraz z komendantem odstawiono do obozu sułtańskiego pod Buczaczem, poczeni, po złożeniu hołdu, w większej części puszczono na wolność. Zamek trembowelski zajęła załoga janczarska, lecz po niewielu dniach opuściła go, niczego nienaruszy-wszy. W r. 1674, w przewidywaniu nowej wojny tureckiej, uchwalono na sejmie załogę dla Trembowli. Uchwałę wykonano w r. 1675. W maju bowiem tegoż roku krótko przed wkroczeniem Ibrahima Szyszmana Jan Sobieski pościągał siły rozłożone na Podolu bliżej Lwowa. Na rozkaz królewski wyruszył z Si-dorowa, zameczku nad Zbruczem, Jan Samuel Chrzanowski, stojący tam z chorągwią dra-gońską pułku Jana Cetnera, ststy szczurowięckiego. Na miejsce załogi przeznaczono mu zamek w T. W lipcu wkroczyła na Podole turecko-tatarska armia pod wodzą wezyra Ibrahima Szyszmana i drogą na Wołoczyska posunęła się pod Zbaraż. Zdobywszy takowy, pchnął Ibrahim silny rekonesans tatarski pod Nuraddynem do Lwowa, a sam zatrzymał się obozem między Zborowem a Jeziorną. Po klęsce Nuraddyna pod Lwowem, nie próbując więcej szczęścia, zwróciła się armia turecko-tatarska na południe i zakreśliwszy ogromne półkole, przez Pomorzany, Brzeźany, Podhajce, Zawałów, Buczacz d. 20 września stanęła pod Trembowlą. Zdobyciem tego zamku pragnął Ibrahim zakończyć wojnę. Jakkolwiek cała załoga ledwo dwustu liczyła ludzi, z czego osiemdziesięciu przypadało na dragońską chorągiew Chrzanowskiego a reszta na szlachtę i „zabieźan okolicznych", stawił zamek opór niespodziewany, Ibrahim rozpoczął od układów z oblężonymi. W tym celu rozkazał Markowi Makowieckiemu, wziętemu w Zawałowie, napisać list do Chrzanowskiego z radą, aby bez oporu poddał się, mając na względzie losy tylu innych zamków. Na propozycyę otrzymał Ibrahim odpowiedź szyderczą. Rozjątrzony wezyr poprzysiągł zemstę. Po niepomyślnych wstępnych atakach, opasawszy zamek dokoła, rozpoczął regularne oblężenie „różnymi kunsztami". Z bateryi usypanych od strony dostępnej ośm dział utrzymywało ogień. Najwięcej szkody i spustoszeń wyrządzały granaty. Zaraz pierwszego dnia zniszczyły koło wodociągu, tak że z wielką trudnościąprzychodziło oblężonym zaopatrywać się wwodę. Pod osłoną ognia rozpoczęli janczary podkopy. Sam Ibrahim zwiedzał je we dnie ii w nocy, zachęcając do pracy. Podkopy dotknęły murów. Czterykroć zakładano miny, „lecz te wylatując, więcej szkodziły nieprzyjacielowi niż oblężonym". Przerażały wszakże bardziej niż kule i granaty, a niszczyć jekontrminami było niepodobieństwem. Pod wrażeniem tych wybuchów szlachta w liczbie trzydziestu opuściwszy stanowiska, poczęła naradę co czynić i postanowiła wydać zamek, by ocalić życie. Przypadkiem podsłuchała rozmowę żona Chrzanowskiego, Anna Dorota z domu Frezen, mylnie zwana Zofią. Odważna kobieta pośpieszyła do męża z donie-Isieniem o tych zamiarach. Chrzanowski pałaszem rozpędził radzących z tern zagrożeniem, że prędzej zamek w powietrze wysadzi, aniżeli go podda. Energia pożądany odniosła skutek. Mężna obrona niweczyła zabiegi Ibrahima; wycieczki nocne udawały się pomyślnie oblężonym. Dzień wszakże po dniu mijał, a nieprzyjaciel „wszystkimi siłami nastawa!" aby oelu dopiąć. Chrzanowski pod-budzony determinacyą żony, postanowił wytrwać do końca. Po dwutygodniowem oblężeniu zamek podobny był do kupy gruzów; mury porozbijane, dachy popalone i blanki kulami potrzaskane, czterdziestu ośmiu dragonów z chorążym padło, nie licząc szlachty. Sobieski tymczasem, wzmocniwszy swe hufce, d. 18 września ruszył śladami Ibrahiipa ku miejscom przez niego zagrożonym. Podhajce, Zawałów już przepadły, lecz Trembowlę postanowił król uratować. Podjazd wysłany w jej okolice z pod Buczacza miał uwiadomić oblężonych o pomocy, lecz wcześnie przez Turków spostrzeżony, musiał się cofnąć nie dopiąwszy celu. Tak samo posłaniec, przekradający się z listem królewskim do zamku, został schwytany. List ten jednak nadspodziewany wydał skutek. Dowiedziawszy się o osobistem nadciąganiu pogromcy z podChocima, Ibrahim, który wdawać się w walkę z królem nie miał ocboty, nie tracąc czasu najbliższej nocy zwinął spiesznie obóz i uszedł ku Husiatynowi. Dnia 5 października oblężeni ujrzeli się wolnymi; w pierwszej chwili nie umieli sobie zdać sprawy z nagłego ustąpienia nieprzyjaciela. Rozjaśniło dopiero zagadkę przybycie króla f który w przytomności całego wojska pochwalił dzielność Chrzanowskiego, mianował go pułkownikiem a załogę hojnie obdarzył. Ponieważ miasto z okolicą „do gruntu" zostało zniszczone, Sebieski nie zapomniał o jego mieszkańcach, „którzy będąc w oblężeniu od potencyi tureckiej i przez czas nie mały hufy nieprzyjacielskie wytrzymując, ani częstymi szturmami, ani serce ludzkie przerażającymi radami zwątlić i namówić sfę nie dali, ale ostatecznie życie swoje ważąc, nieprzyjaciela Krzyża Świętego ode-gnali" (Cast. hal., 177, p. 74—5). Zaraz w dwanaście dni po odsieczy w obozie nad Dniestrem uwolnił T. od wszelkich ciężarów publicznych „dla poratowania z ruiny". To samo potwierdził sejm koronacyjny 1676 r., „życząc mieć T. jako w najlepszej konserwa-cyi, ponieważ mężnie w roku przeszłym oblężenie Ibraim baszy wytrzymała i pokazała, jak wiele zależy na pogranicznych dobrze utrzymanych zamkach; tedy miasto od wszelkich podatków publicznych i prywatnych, żołnierskich exakcyi, stanowisk, hiberny, przechodów, noclegów et quocumque genere extorsyi uwalniamy na lat dziesięć". Nie zapomniano i o Chrzanowskim, wyrażono mu bowiem publiczne podziękowanie, a nadto wyniesiono do stanu szlacheckiego i uchwalono nagrodę 5000 złp. (Vol. Leg., wyd. Ohryzki, t. V, str. 186—7). Rola, jaką odegrała T. w tej wojnie, była przyczyną, że w r. 1677 umieszczono pod nią stały obóz. Siedmioletni wszakże pokój nie dawał wiele zajęcia, więc żołnierze „gospodarowali sobie, siali, orali, łąki kosili a w zimie taką wygodę mieli, jak w domu i na bazarze taniej wszystko niżeli po miastach, ponieważ w obozie piwa i miody warzono, wszystkiego było dostatek, tylko żonek nie dostawało", mówi Pasek. Dopiero wyprawa wiedeńska wyrwała ich z przyjemnego obozowania. W tym czasie odrestaurowano na nowo zamek, na który baczną odtąd zaczęto zwracać uwagę, jako na jedne z ważniejszych placówek pogranicza tureckiego. Ztądto aż do ewakuacyi Kamieńca dbano zawsze, żeby komendantem zamku był człowiek rycerski i doświadczony. Sam Chrzanowski był tu raz jeszcze czas krótki w r« 1685, poczem objął komendę w Jazłow-cu (-J* 1688). Dzięki nadanym wolnościom, obozowanie wojska pod T. podniosło dobrobyt materyalny jej mieszkańców, gdy no
wy grom nieprzewidzianą sprowadził klęskę. W r. ] 687, właśnie kiedy stało tu załogą kilka chorągwi pod regimentarzem Maciejem Wronowskim, ststą lityńskim, podpadł pod miasto czambuł tatarski i podstępem usiłował go opanować. Wysłał bowiem oddział Lipków, którzy udając polskich żołnierzy, łatwo dostali się do wnętrza. Zmyliwszy w ten sposób czujność, rozpoczęli rabunek. Na szczęście opamiętano się wcześnie; porwano za broń, rażąc. strzałami z zamku i klasztoru, odpędzono najeźdźców. Mimo to uprowadzili do 120 ludzi. W przekonaniu, że niebezpieczeństwo już minęło, zaniechano należytej ostrożności. Dnia 9 maja w samo południe czambuł wróciwszy się napowrót, z całą gwałtownością uderzył na miasto i nieprzygotowane do boju chorągwie. Zawrzała nierówna, zapalczywa walka. Dwa razy odpierano najeźdźców, lecz za trzeciem uderzeniem, gdy poległ sam regimentarz a obok niego rycerze kresowi: Smarzewski, Ubysz i wielu innych, zaledwie garstka przerąbać się zdołała. Wśród popłochu łatwo przyszło Tatarom opanować i zamek, który, po złupieniu razem z miastem, został spalony. Obok łupów, kilkaset jeńców różnej płci i wieku dostało się w jasyr. Klęska ta była najdotkliwszą może w dziejach T., zważywszy, że obok zniszczenia większość jej mieszkańców znalazła się w jasyrze. Miasto na długie podupadło lata a i zamek zrujnowany nie podniósł się więcej. Z odzyskaniem Kamieńca podolskiego (1699) straoił zresztą i swe znaczenie strategiczne, więc naprawiono go tylko o tyle, o ile był jeszcze potrzebnym do pomieszczenia kancelaryi ziemskich i grodzkich. Powoli zacierały się w wieku XVIII ślady ruiny. Wojna północna i połączone z nią przechody, leże, kontrybucye wojsk, dobrze niejednokrotnie dały się we znaki miastu. Widać to z przysięgi mieszczan złożonej w*r. 1711 przed urzędem grodzkim: „Przysięgamy Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej, iż woły i konie wszystkie (ledwo u kogo jaki został) jedne pozdychały, drugie nieprzyjaciel do Jass z prowiantami zabrał i nie wrócił, ledwie ludzie sami powracali; grady, prawdziwa szarańcza szkody nieznośne poczyniła, dlaczego gospodarzy z miasta i przed* mieść poszło precz trzydziestu14. Musiało się nadto miasto wadzić przez długie lata o swoje granice z niespokojnymi sąsiadami, póki głośnym zajazdem i zabójstwem Stanisława Szumańczowskiego, właściciela sąsiedniej Krowinki, nie położyło im kresu (Zajazd mieszczański, Czas z r. 1882, Nr. 279—287). W r. 1721 nawiedzone znowu zostało morowem powietrzem i dopiero w połowie tego wieku podniosło się nieco.

August II w r. 1729 i August III w 1744 r. potwierdzili miastu dawniejsze przywileje. To samo uczynił Stanisław August w r. 1765, w którym też dokonaną została lustracya (Ks. lustr., 56, f. 171, w Arch. głównem w Warszawie) starostwa trembowelskiego. Według niej cała „osiadłość miasta wraz z przedmieściami liczyła gospodarzów katolików nr. 246, żydów gospodarzy nr. 89, kościołów dwa, jeden parochialny, drugi ks. karmelitów, cerkwi dwie i i monastyr na górze ks. bazylianów a Katolicy płacili czynszu 311 złp. gr, 23, żydzi 439 zł., mielnicy 203 zł., rzeźnicy klocowego 64 zł., tkacze 42 zł., rogowszczyzna niosła 670 zł., świńgzczyzna 85 zŁ, dziesięcina pszczelna 348 zł., spust stawu 1160 zł. 27 gr., arenda 13,396 zł. 25 hr. Cały dochód z miasta wynosił 16,827 złp. 23 gr.; z wsi zaś Siemianowa, Zascinocza, Humniszcz, Malowa i Kaptury, mających razem osiadłości 115 numerów, 9314 zł. 7 gr., razem z poprzednim, po odtrąceniu wydatków, 22,885 złp., z czego kwartawynosiła 5721 złp. 12 gr. „Zamczysko na! górze wielkiej, mówi lustracya, funditus spustoszałe, uznajemy więc za konieczne wystawić rezydencyą dla sądów ziemskich i grodzkich, które i tak w mieście sądzić się zwykły". Naj ważniejszem zdarzeniem, które zaszło w T., była konfederacya zawiązana tu przez szlachtę w r. 1768. Dla miasta jednakże te miała następstwa, że przez lat kilka musiało się uginać pod represaliami, kontrybucyami, furażami wojsk tu konsystujących lub uganiających się za konfederatami. W r. 1770 dotknęła ponownie miasto zaraza morowa, w skutek której umarło chrześcian 24, żydów 28 (Księga radziecka tremb.), a w dwa lata później przeszło pod berło auatryackie. Początkowo w ustroju miasta nie zmieniło się nic, dopiero w r. 1777 zniósł rząd wójtow-stwo i zaprowadził magistrat, a dobra należące do starostwa: Samenów, Zaścinocze, Hu-mniska, Małów i Kaptury oddał Waleryano-wi Dzieduszyckiemu, jako wynagrodzenie częściowe za Kossowszczyznę, zajętą dla salin. Geografia-z r. 1786 o T, powiada: „Fara tu drewniana i bardzo nędzna a probostwo bardzo bogate; całą ozdobą miasta kościół i klasztor ks. karmelitów". Z końcem XVIII w. kościół ten został przeznaczony na parafialny w miejsce drewnianego, który spłonął; klasztor zaś, z przyczyny zmniejszonej liczby osób zakonnych w Galicyi, połączono do czasu z klasztorem lwowskim.

Opracowania. Fr. Siarczyński: „Dzieje niegdyś księstwa trembowelskiego" (w Czasopiśmie nauk. księgozb. publicz. imienia Ossoliń., r. 1829); B. Unicki: „Starodawnaja Terebowla", Lwów, 1862; A. Bielowski; „Pamiątki trembowels." (w „Kółku domowem", Lwów, 1861); Baliński i Lipiński: „Staroż. Polaka*, t. II; „Ruiny zamku w T.« („Tyg. Ilkstr " r. 1875, t. XII); „Kościół w T.« („Kłosy" z r. 1876); Tymon Zaborowski: „Obrona I." Lwów, 1828; „Obrona T.tó (w „Przyjacielu Ludu", r. 1835, t. I, str. 57). Istnieje nadto wiele opisów oblężenia r. 1675, lecz po większej części bez wartości historycznej.

Bibliografia

[SGKP]