Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Opatów 21.02.1864

Opatów 21.02.1864
Id
198
Data
21.02.1864
Miejsce
Opatów
Region
Sandomierskie
Zdjęcie
Inne nazwy
brak
Artykuł
brak
Opis
W celu umniejszenia sił moskiewskich, które dnia 22. lutego miały skoncentrować się w Cisowie i uderzyć ze wszystkich stron na organizującą się tam dywizyę krakowską II-go korpusu pod dowództwem naczelnika tejże dywizyi Zwierzdowskiego (Topora), postanowili Topór i Kurowski, naczelnik sztabu II-go korpusu, działający według instrukcyi Bosaka, uderzyć na jedną z zagrażających im kolumn moskiewskich i wybrali w tym celu Opatów, gdzie dowodził moskalami major Butkiewicz mający 5 rot piechoty, pół szwadr. huzarów oraz 100 kozaków. Na wyprawę tę postanowiono użyć wszystkich zorganizowanych batalionów i kompanii czterech pułków dywizyi krakowskiej, zostawiając niezorganizowane i niekompletne w bezpiecznych, przez Bosaka na ten cel przeznaczonych punktach. W nocy z 19. na 20. ściągnięto oddziały: I. batalion pułku Chmieleńskiego, zostający pod rozkazami majora Rosenbacha, III. batalion pułku miechowskiego, czasowo dowodzony przez kapitana Waltera, V. batalion pułku stopnickiego pod majorem Jagielskim, i VI. batalion pułku stopnickiego, dowodzony czasowo przez kapitana Bandrowskiego, tudzież 25. i 26. kompanię VII. batalionu olkuskiego, prowadzone przez kapitana Karweckiego — do Cisowa. Na naradzie wojennej w głównej kwaterze powstańców w Oziębłowie rozdano dowódcom szczegółowy plan ataku i postanowiono uderzyć na Opatów o godzinie 5. wieczorem 21. lutego, główne dowództwo wyprawy objął pułkownik Topór.
Rozpoczął atak major Jagielski, a przywitany gęstym ogniem mimo to śmiało i w największym porządku pobiegł zająć wyznaczone stanowisko w mieście i w tej chwili zawrzał bój na wszystkich prawie punktach. Kompania 25. rozsypana w tyraliery, mając postępującą w rezerwie 26. kompanię, rozpoczęła ogień od traktu ostrowieckiego, zaś oddziały Rosenbacha i Waltera, na chwilę zachwiane z powodu ognia, którym ich przyjął usadowiony na cmentarzu nieprzyjaciel, oprzytomniały wnet, i przebiegając przeszło wiorstę w czystem polu, rzęsiście rażone przez moskali, rzuciły się na nieprzyjaciela. W tym czasie Jagielski i zastępca jego Eminowicz (który za niedopełnienie obowiązków otrzymawszy dymisyę, walczył tutaj jako szeregowiec, a któremu za waleczność w Opatowie przywrócił Bosak stopień pułkownika), ranni, wyniesieni zostali z miasta, a na ich miejsce pospieszył sam Topór, by w mieście kierować dalszymi ruchami. W tej chwili miasto równocześnie prawie zaczęło się palić od strony północnej w bliskości kolegiaty i od południo-zachodu, tj. od strony Iwanisk, a ogień podsycany silnym zachodnim wiatrem, szerokim pasem rozległ się przez całe środkowe miasto. W środku miasta wszystkie oddziały z niesłychanym zapałem i odwagą walcząc, o godzinie 8. wieczorem wyparły nieprzyjaciela ze wszystkich zajmowanych pozycyi, tj. najprzód ze szpitala, następnie z magazynów, z których powstańcy zabrali kilkadziesiąt sztuk broni, wiele prochu, bielizny, obuwia itd., ile na cztery fornalki, które się pod ręką znalazły, pomieścić było można. Atoli moskale, wyparci z warownych swych pozycyi, rozsypali się po mieście i zatarasowawszy się grupami w domach, ciągłym ogniem razili napierających, tak, iż niemal każdy dom z osobna zdobywać trzeba było, z którego, gdy się powstańcy doń dobijali, moskale tyłem uchodzili, aby się w następnych zamknąć. Walka w tych warunkach była nader niekorzystna, bo kiedy moskale w ciemnościach ukryci byli, powstańcy łuną pożaru byli oświetleni. Mimo to bój ten trwał jeszcze do '/211. godziny. Ostatecznie, widząc znużenie żołnierza tą sześciogodzinną nieprzerwaną walką, osłabiwszy wprawdzie załogę opatowską, ale pożądanej klęski jej nie zadawszy, rozpoczął Topór szybki odwrót, zwłaszcza, że zewsząd nadciągały moskalom posiłki.
W walce tej, oprócz pułkownika Topora, który z karabinem w ręku poszedł na czele jednej kompanii na bagnety i tam głębokie pchnięcie bagnetem otrzymał, odznaczyli się major Jagielski, kapitan Izydor Karlsbad ze szkoły w Cuneo, kapitan Bezdzieda i major Eminowicz ranni, porucznicy Alfons, Bella, Batory i Starzyński wszyscy zabici, oraz kapitanowie Dunajczyk, Burzyński, Rejmund, Wiśniewski, Ziembowicz i Lubicz. Ze szczególną czcią podnosił Kurowski w raporcie niezrównane męstwo księdza Przybyłowskiego, proboszcza z Modliborzyc, który z niesłychaną odwagą i poświęceniem sprawował obowiązek kapelana obozowego, niosąc pomoc duchowną w czasie walki, a gdy ujrzał kompanię, idącą na bagnety z Toporem na czele, chwycił karabin rannego szeregowca i z okrzykiem „w imię Boga, naprzód wiara", rzucił się na moskali i w zaciętej walce, pchnięty bagnetem w piersi, poległ śmiercią walecznych. Ponadto polegli pomiędzy innymi porucznicy Górski, Lauszka v. Lauszkic. Ogółem stracili Polacy 50 zabitych i 70 rannych.
O północy oddziały powstańcze dwiema drogami ruszyły do Kobylanek, względnie do Oziębłowa, moskale tymczasem, prócz 27 rot z Kielc, Radomia i Staszowa, już przeciw powstańcom działającym lub będącym w pobliżu, jeszcze w 18 rot gwardyi z Warszawy wraz z pułkiem ułanów i pułkiem grodzieńskich huzarów spieszyli na Cisów i Opatów.
Pod Opatowem walczyło po stronie polskiej ogółem około 1000 piechoty i 40 jazdy, mianowicie oddziały:
Rębaiły 350, dowodzony przez majora Jagielskiego,
Liwocza 200, „ „ kap. Bandrowskiego,
Bogdana 180, „ „ kap. Waltera,
Po Chmieleńskim 160, „ „ majora D* i Rosenbacha,
Denisewicza 117, „ „ kap. Karweckiego,
oraz wspomnianych 40 jazdy.
Nazajutrz po boju porucznik Manderstern z kolumny pułkownika Tatiszewa pochwycił w jednej z wsi rannego Zwierzdowskiego, którego już następnego dnia, tj. 23. lutego, kazał Czengiery rozstrzelać na rynku w Opatowie.
Uwagi
brak
Link do tego rekordu
Link wewnętrzny GP (BBCode)