Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 542
Strona z 14 < Poprzednia Następna >
Franciszek Skąpski
Skąpski Franciszek, wieku lat 28, urodził się Muszynie i tam początkowe pobierał nauki, następnie uczęszczał do szkoły normalnej i realnej w Nowym Sączu, wreszcie do Instytutu technicznego w Krakowie. Po paroletniej nauce w tym Instytucie, czując od najpierwszej młodości pociąg do stanu wojskowego, wstąpił do 20-go liniowego pułku piechoty austryackiej królewicza pruskiego /nie do Armii Pruskiej/, i po kilku latach dosłużył się stopnia wachmistrza. W r. 1861 uzyskawszy urlop na własne żądanie, pracował przy urzędzie powiatowym w Starym Sączu. Powstanie oderwało od spokojnej biurowej pracy dawnego żołnierza, pobiegł gdzie mu być przystało, gdzie go ojczyzna wołała. Wstąpiwszy jako wachmistrz w szeregi powstańcze, walecznością swoją i karnością dosłużył się wnet rangi porucznika. W pierwszej bitwie pod Przedborzem w ostatnich dniach Czerwca 1863 r. gdy Zaborowski jako dowódzca, oddział swój opuścił, nie zostawiwszy żadnych rozkazów — a kapitanowie swe kompanie osobno w ciemną noc podczas ulewnego deszczu pod ogniem Moskwy, przeprowadzać musieli, Skąpski pierwszy z swą kompanią przeszedłszy most pod Przedborzem, innych do takiegoż kroku ośmielił i do ocalenia oddziału się przyczynił. Walcząc początkowo w oddziale Massakowskiego, w jednej potyczce ugodzony został kulą karabinową w piersi — ale kula natrafiwszy na medalion Boga Rodzicy, który zwykle nosił, odbiła się od niego, zatrzymawszy mu tylko na kilka minut oddech tak, że towarzysze mieli go już za umarłego. Przyszedłszy do siebie, powrócił jeszcze po skończonej potyczce do domu rodzicielskiego w Kamienicy w Sandeckiem. Nie długo jednak mógł wytrzymać zdała od ognia wojennego. W dalszym ciągu powstania brał udział w 13 potyczkach pod Rudnikami, Białą, Warzynem itd., był ulubionym oficerem Chmielińskiego, z którym organizował oddział i 31 Sierpnia 1863 r. został mianowany kapitanem. Zginął w bitwie pod wsią Ciernie w bliskości Jędrzejowa, dnia 22 Września 1863 r. Kula nieprzyjacielska, w chwili gdy odbierał rozkaz od naczelnika oddziału, strzaskała mu głowę. Pochowany w Cierniach.
Alfred Skarbek Kozietulski
Alfred Piotr Skarbek Kozietulski - syn Władysława Skarbka Kozietulskiego herbu Habdank, pisarza X Departamentu Rządzącego Senatu (zm. w 1860 r.) oraz właściciela majątku ziemskiego Porady koło Białej Rawskiej, a także folwarku Zagóźdź leżącego obecnie w granicach miasta Warszawy koło Miedzeszyna Letnisko i Honoraty z Wierzejskich (zm. w 1887 r.). Urodził się w 1.08.1841 r. w Radzyniu lub Miedzyrzecu Podlaskim. W dniu 1/13 sierpnia 1850 r. został zapisany w Księgach Genealogicznych Szlachty Guberni Podlaskiej.[1] W 1864 był skarbnikiem gorzelni we wsi Żerań lub Żyrzacz albo Żerzeń (nazwa miejscowości zapisana niewyraźnie w dokumentach). Najprawdopodobniej należał do grupy powstańczej Jankowskiego w Białołęce. (Ta sugestia wynika z notatek dotyczących osób poprzedzających go w rejestrze skazańców). W dniu 29.08/10.09.1864 r. został skazany na osiem miesięcy kazamatów w twierdzy Nowogieorgiejewskiej (Twierdza Modlin) za otrzymanie nominacji na „żandarma wieszatiela” (żandarma w powstańczej Żandarmerii Narodowej) i za przewożenie rzeczy dla powstańców. Po dwóch miesiącach zwolniono go za poręczeniem.[2] Według przekazów rodzinnych poręczył za niego jeden z bardzo wpływowych arystokratów rosyjskich, który był przyjacielem z okresu studiów dr Feliksa Saxe – wuja Alfreda. Po Powstaniu Alfred pracował w Warszawie jako urzędnik kolejowy i jako geometra. Jego żoną była Aleksandra z Radeckich. Był bezdzietny. Zmarł w Warszawie w dniu 10.06.1898 r. Został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim.
Karol Skarbek-Kozietulski
Karol Skarbek Kozietulski - syn Władysława Skarbka Kozietulskiego herbu Habdank, pisarza X Departamentu Rządzącego Senatu (zm. w 1860 r.) - właściciela majątku ziemskiego Porady koło Białej Rawskiej oraz folwarku Zagóźdź leżącego obecnie w granicach miasta Warszawy koło Miedzeszyna Letnisko, i Honoraty z Wierzejskich (zm. w 1887 r.). Urodził się w Warszawie w dniu 5.07.1846 r.[1] Zgodnie ze wzmianką zapisaną we własnym życiorysie przez Bolesława Skarbka Kozietulskiego – bratanka Karola - Karol walczył jako 17 letni młodzieniec w Powstaniu Styczniowym. Według wspomnień Jerzego Skarbka Kozietulskiego - wnuka Karola – Karol studiował w Instytucie Politechnicznym w Puławach (w owych czasach Puławy nosiły nazwę Nowa Aleksandria) i wraz z całym rokiem akademickim poszedł do Powstania do partii Langiewicza. Jego towarzyszem z partii powstańczej był Aleksander Głowacki (Bolesław Prus), z którym do końca życia utrzymywał kontakt listowny. Został ranny w walkach, po czym ukrywał się w majątku pp. Witwickich w okolicach Końskich (w trakcie pobytu tam okazało się, że Witwiccy są jego krewnymi). Ranny Karol został jednak aresztowany przez Rosjan i jako ranny znalazł się w szpitalu więziennym w Skierniewicach, skąd zbiegł korzystając z pomocy okolicznych ziemian - pp. Chądzyńskich, którzy wywieźli go z miasta jako ukrytego w powozie pod siedzeniem. Pod fałszywym nazwiskiem był podobno przez trzy lata więziony przez carat na Syberii. Jego historia powstańcza była największą rodzinną tajemnicą. Dopiero po jego śmierci – w dniu 27.12.1902 r. - jego żona i jednocześnie siostra cioteczna Celina z de Saxów Skarbkowa Kozietulska wyjawiła tę tajemnicę dorosłym już dzieciom.[1] Twierdziła przy tym, że metryka urodzenia Karola została sfałszowana po Powstaniu. Tego fałszerstwa dokonano, aby urzędnicy carscy sądzili, że był o trzy lata młodszy niż w rzeczywistości i nie mógł brać udziału w walkach powstańczych, gdyż w tym czasie był jeszcze dzieckiem. W obawie przed wykryciem tego fałszerstwa, nie mógł kontynuować studiów na państwowych uczelniach, ani też podjąć pracy w urzędach państwowych. Naukę kontynuował więc w prywatnej szkole kolejowej. Później pracował na Kolei Warszawsko-Terespolskiej – w owym czasie instytucji prywatnej. Możliwość nauki uzyskał dzięki protekcji hrabiego Zamoyskiego. Po wieloletnich poszukiwaniach udało się rodzinie odnaleźć metrykę urodzenia Karola. Okazało się, że faktycznie został wystawiona z dwu i pół letnim opóźnieniem. Władze carskie do końca życia podejrzewały Karola o udział w Powstaniu, ale nie potrafiły tego „przestępstwa” udowodnić, gdyż w czasie Powstania aresztowano i więziono go pod fałszywym nazwiskiem. Te podejrzenia powodowały, że zawsze otrzymywał policyjny nakaz opuszczenia okolic Skierniewic (mieszkał we wsi Krężce koło Makowa), kiedy do pobliskiego Zwierzyńca, który był carskim obszarem polowań, przyjeżdżał ktoś z rodziny carskiej.
Śnieżko
"Po kilkugodzinnym pochodzie przybył oddział w pobliże majętności p. Śnieżki, sędziwego, 80-letniego starca - a wielce kochanego i w całej okolicy poważanego obywatela. (...) Kilka celnych strzałów walecznych kozaków, pozbawiły życia wszystkich dworskich ludzi, wybiegłych na ratunek swojego kolegi. (...) W chwili gdy żołdactwo z bronią do ataku rzuciło się do pałacu, p. Śnieżko siedział w swoim fotelu oczekując ich przybycia z rzadką rezygnacją. Nie widział wprawdzie i pojąc nie mógł co to oznacza, bo lokaj wysłany na zwiady, zabity - nie wrócił z odpowiedzią, zawsze atoli mógł spodziewać się wszystkiego najgorszego. Nie zawiódł się. Żołdaki wpadłszy do pałacu, raczej wywalili niż otworzyli drzwi do jego pokoju. Sędziwa, poważna postać białego starca, pogodne czoło, wyraziste oko jasne, szlachetne rysy twarzy, przytem wąs zawiesisty i biała broda spadająca aż na piersi, w pierwszej chwili wywarły na tych dzikich niemały wpływ i wznieciły uszanowanie. Chwilę sołdaci stali zdziwieni, zawstydzeni, nie mieli odwagi ani postąpić naprzód, ani przemówić słowa. Gdy jednak jeden z świeżo do pokoju przybyłych żołdaków zawołał: wot kakaja boroda! - eto wierojatno sam pierwyj miatjeżnik - wszyscy naraz rzucili się na niego, pochwycili za brodę i ciągnęli z pokoju, a że tak bardzo wiekowy staruszek nie zdołał pospieszyć tak raźnie, do szybszych więc kroków pobudzano go kłuciem bagnetami. Nieszczęśliwy! zanim dowleczono go na ganek pałacu, otrzymawszy przeszło czterdzieści ran bagnetem, wyzionął ducha.
Strona z 14 < Poprzednia Następna >