Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 2978
Strona z 75 < Poprzednia Następna >
Mikołaj Kulaszyński
Ur. 1828 r. W wykazach, które 20 lut. (3 mar.) 1868 r. Nr. 2460 1 nadesła ła Osobista Kancelarja nmka Kr. P. do zarządzającego spr. d. obc. w. o księżach, wysłanych na Syberję, pod literą A czytamy o księdzu M. K., prob. par. Łaszczów, pow. tomsz., gub. lubi.: „jest winien w ogóle działalności nieprawomyślnej w sprawach politycznych, ujawnionej w tern: a) że odbierał od mieszkańców przysięgę „przestępczą”, obowiązującą do powstania przeciw rządowi prawowitemu, b) że dostarczał powstańcom umundurowania, c) że zabiegał o przewożenie powstańców ran nych do jednego z urządzonych przez nich szpitali, d) że z krzyżem i chorągwiami wyszedł na spotkanie partji Wiśniewskiego, poświęcił sztandar powstańców, czego wyraźnie nie żądał od niego dowódca partji, e) że sam bywał w partji, która stała we wsi Zamch, f) że miał u siebie gazety zakazane przez rząd i rozdawał je innym, g) że w listach, które pisał do swego znajomego Potockiego, powiadamiał go o grabieży, której jakoby miały dokonać w jego miajątku wojska rządowe, a której wca le nie było, ksiądz zaś M. K. czynił to jedynie w celu budzenia zagranicą opinii nieprzychylnej dla rządu i wojsk rosyjskich”. To wszystko zważywszy, nmk Kr. P. i głównodowodzący siłami zbrojnemi wojennego okręgu warsz. wydał decyzję 16 (28) list. 1864 r. na raporcie Nr. 2805 Audytorjatu Polowego, która księdza M. K. pozbawiła wszystkich praw stanu, orderu i wysłała na osiedlenie do Syberji, a cały majątek jego rząd skonfiskował na rzecz państwa. Przed sprawą ksiądz M. K. siedział w fortecy za mojskiej.
Julian Kurtz
Obywatel ziemski, zamieszkały we wsi Dembe Małe, powiatu stanisławowskiego Juljan Kurtz, oskarżony był o udział w powstaniu. Aresztowano go w ostatnich dniach lipca 1863 r. na skutek denuncjacji (tajnyj donos) otrzymanej przez naczelnika wojennego oddziału warszawskiego, w której przytoczono, że Kurtz brał czynny udział w formowaniu i umundurowaniu partyj powstańczych. Podczas rewizji w domu oskarżonego na wsi znaleziono dużą '' plikę korespondencji, szklankę zawierającą około 3 granów strychniny, a w biurku mieszczącem się w oficynie, około ćwierci funta prochu w kopercie papierowej. Kluczy do biurka tego nie dostarczono, gdyż, jak mówiła obecna przy rewizji żona oskarżonego, klucze te zaginęły. Wśród papierów znalezionych w Dembem Małem znalazł się memorjał zredagowany przez Kurtza i adresowany do francuzkiego ministra spraw wewnętrznych. W memorjale tym, daty niewiadomej, pisze autor, że w sierpniu 1849 r. opuścił kraj samowolnie i chciałby wrócić za cudzym paszportem, że będąc w Paryżu, należał do tego odłamu emigracji polskiej, który krzewił zasady messjanizmu czyli towjanizmu i że w tym duchu właśnie rozwijał działalność publicystyczną. W r. 1861 wygłosił mowę na posiedzeniu jednego z utworzonych wówczas komitetów prowincjonalnych i nawiązując rzecz pdo reform przez rząd nadanych, powiedział między innemi „przekonany głęboko, że tylko w zaniechaniu demonstracyj, w zespoleniu się wszystkich stanów, w jedności dążeń skierowanych do jednego celu upatrywać można pożytek z udzielonych nam reform, 'gnie mogę zgodzić się na proponowane przez Komitet sposoby działania, gdyż środki te odbiegają od nakreślonego przezemnie celu". Znaleziono też przy rewizji kopię upoważnienia, danego przez obywateli ziemskich Andrzejowi hr. Zamoyskiemu w r. 1862. Kurtz nie przyznał się do formowania i mundurowania partyj powstańczych i złożył obszerne wyjaśnienie, w którem przytoczył: W r. 1849 chcąc dokończyć wykształcenia, poczynił starania o paszport zagraniczny, ale otrzymać go nie mógł tembardziej, że był małoletni. Wobec tego wyjechał bez paszportu i udał się do Londynu, gdzie pracował nad naukami i językiem angielskim. W końcu 1850 r. pojechał z Londynu do Paryża, chcąc poświęcić się dalszym studjom. Tam poznał się z Adamem Mickiewiczem i innymi pisarzami polskimi, uczniami Towiańskiego i pod ich wpływem przejął się zasadami messjanizmu, pisywał w tym kierunku, ale powoli otrząsnął się z tych wrażeń, które były powierzchowne. Znalezione u niego listy Towiańczyków zachował na pamiątkę lat dawnych i porywów młodzieńczych. Żadnego udziału w polityce nie brał, zajęty pracą i myślą powrotu do kraju. Po ogłoszeniu amnestji w r. 1856, chcąc powrócić do ojczyzny i uniknąć nazwy emigranta politycznego, którym nigdy nie był, uzyskał od posła francuskiego w Dreźnie świadectwo, że będąc w Par3'żu, stronił od polityki. Liczył on, że na zasadzie tego dowodu, otrzyma paszport fracuski, ale gdy go nadzieja ta zawiodła, dostał się do kraju bez paszportu. Był on pewien, że władze zażądają wyjaśnień, gdzie przebywał i co robił tak długo, ale-nikt go o nic nie pytał. Złożywszy przysięgę wiernopoddańcżą, mniemał, że posiadł wszystkie prawa obywatelskie i istotnie korzystał z nich bez przeszkody z czyjej- bądź strony W r. 1858 otrzymał w spadku po ojcu wieś Dembe Wielkie i ożeniwszy się, gospodarował i gospodaruje na wsi, nie biorąc żadnego udziału w powstaniu. Kochając gorąco kraj rodzinny, był on zasadniczo przeciwny działalności partji ruchu, która wywołała szkodliwe dla sprawy narodowej powstanie. Jest zdania, że poprawę stosunków uzyskać można nie drogą rewolucji, lecz umiarkowaniem i reformami, rozwojem przemysłu i oświatą ludu. Z takiemi postulatami wszedł do Towarzystwa Rolniczego, gdzie idee powyższe propagował, namawiając do przyjęcia reform bo dzięki nim można będzie zbliżyć się do klas niższych, uświadamiać je i w ten sposób przygotować do przyjęcia reform konstytucyjnych. Lecz Towarzystwo Rolnicze było innego zdania, uważając, że powstanie jest najlepszym środkiem poprawienia losów kraju. Do organizacji powstańczej nie należał, chociaż namawiali go do tego różni agitatorzy, jak również krewny jego Jan Banzemer, lecz on nie posłuchał. Jaka była rola Banzemera w powstaniu—nie wie. Mieszkając na wsi między głównemi traktami wiodącemi do Brześcia Litewskiego i Radzymina zmuszony był od czasu do czasu zasilać oddziały powstańcze żywnością i furażem. Czynił to jednakże pod wpływem teroru,
Jan Kurzyna
Urodził się. w Warszawie w parę lat po powstaniu 1831 r. z ubogich rodziców; ojciec jego był urzędnikiem w administracji, matka akuszerką; nie wiele po urodzeniu dziecięcia stracili wszystko, i rodzina żyła w nędzy, najmując liche mieszkanie na Krzywem kole. Chłopaka posyłano do malej szkółki na ulicy Freta; gdy podrósł trochę, matka która mu zawód duchowny w sercu przeznaczała, oddała go do Pijarów w Opolu; tam skończył seminarjum. Zdolności rozwinęły się w nim szybko, miał wielką pamięć, łatwość uczenia się języków, umysł przytem analityczny; w seminarjum wyuczył się dobrze łaciny a i w greczyznie znaczne zrobił postępy, Pijarzy wielkie na nim pokładali nadzieje, ale te ich zupełnie za wieść miały. Zbliżał się dla młodego alumna dzień przyjęcia święceń, kiedy sukienkę duchowną zrzucił i Opole opuścił, przenosząc się do Warszawy. Niedostatek cisnął go ciągle, mieszkał przy ulicy Niecałej, pod strychem, ale z natury bardzo ambitny, czuł w sobie silę, i postanowił wybić sic z tłumu. Pracował bardzo, za oszczędzone grosze skupował książki i niemi izdebkę swoją zapełniał, lekcjami prywatnemi zarabiając na życie. Zdarzyło się, iż naprzeciw mego mieszkał mułła pułku czerkiesów, chciwy nauki młodzieniec zapoznał się z nim, i wkrótce tureckiego wyuczył się języka. Powoli, zaczął zabierać stosunki z młodzieżą w biurach i rozmaitych zakładach naukowych, w 1849 i 50 roku należał do kilku kółek literackich i historycznych, a czas ten najprzeważniej na dalsze jego życie wpłynął; agitacja polityczna za pomocą konspiracji stała się odtąd jego zadaniem. Wszedłszy do szkoły medycznej, zaprzyjaźnił się z Jurgensem stojącym wówczas na czele jednego z tajnych sprzysiężeń młodzieży, który później w cytadeli warszawskiej miał umrzeć, ale gdy ten rychłego powstania nie przypuszczał, i organicznego tylko rozwijania się kraju pragnął, wkrótce z nim się rozstał, i z całą ruchliwością młodej, silnej i ambitnej natury stanął w obozie pędzącej wszvstko ku prędkiemu wybuchowi młodzieży. Wkrótce jednak, stosunki jego z mulłą Czerkiesów, przy nieznanem nikomu pochodzeniu, tajemniczość okrywająca dla wielu pierwszą jego młodość, zwróciły nań podejrzenie współtowarzyszy; niechętni starali się je rozniecać i wydobyto z archiwów sądowych jakąś sprawę jego imiennika którego brano za ojca, koledzy zaczęli stronić, wielu mu ręki podać nie chciało. Dotknięty do żywego młodzieniec zażądał sądu samychże studentów : po rozpatrzeniu wszystkich okoliczności, uniewinniony zupełnie odzyskał napowrót wziętość między kolegami, ale rana w duszy została; wyrobiła się w niej ironja i uczucie pogardy dla ludzi, tem bardziej rażące, że było na tle niezmiernie zimnem, spokojnem, przy systematycznym i doktrynerskim umyśle. Miały właśnie nadarzyć się okoliczności które zwracając na Kurzynę prześladowanie rządu, wziętość jego między młodzieżą utrwalić musiały. Prezydentem akademji medycznej był Dr. Cecurvn; na początku 1859 r. chciał nowe w niej zaprowadzić urządzenia i jak się wyrażano wtenczas, oczyścić akademję; wy dano nowe prawidła, mające obowiązywać odtąd studentów, a które zostawiając prezydentowi zupełne prawo wypędzenia każdego ucznia z zakładu, miały być przy stosowane i do tych, którzy na innych warunkach do akademji byli weszli. Oburzona tem młodzież wystała od siebie deputację, oświadczając, że jeżeli ma być wydalaną samowolnie to woli się sama z własnej woli usunąć, jak weszła. Deputację rozumie się odprawiono z niczem; nazajutrz przeszło dwieście próśb o wyjście ze szkoły podano władzy akademickiej. Poczytano to za bunt, dziesięciu stojących na czele aresztowano i osadzono na saskim placu; w tej liczbie i Kurzynę, który w całe tej sprawie był najczynniejszym. Więzienie to otoczyło go pewnym urokiem, jak zawsze. Po kilku tygodniach uwolniony z rozkazem opuszczenia Warszawy, wyjechał na wieś, ale rozpoczętych robót nie zaniechał; z wytrwałością sobie właściwą, codzień wieczorem, przebrany, w niebieskich okularach przyjeżdżał do Warszawy, noc spędzał na zwiedzaniu rozmaitych kółek i na naradach z młodzieżą, a przed świtem wracał do swojej kryjówki za miastem. W literackich i historycznych dotychczas kółkach dojrzewała myśl szerszej politycznej konspiracji, na umysły gorętszej młodzieży wielki wtenczas urok wywierał L. Mierosławski; postanowiła wysłać do niego człowieka, któryby go oświecał o stosunkach krajowych. Znająca w kraju tylko jedną swoją własną warstwę, sama na ogól biedna, w uczuciu które ją ożywiało znalazła środki do spełnienia zamiaru; składka ubogiej młodzieży złożyła fundusz na drogę, a wybór jej padł na Kurzynę, który pod pozorem dalszego kształcenia się, w Sierpniu 1860 r. wyjechał za granicę, i przybył do Paryża. Wszedłszy odtąd w najbliższe z Mierosławskim stosunki, był kasjerem zbieranych w imię jego po kraju składek i przez czas długi jego pomocnikiem a nieraz wyręczycielem. Kraj poszedł winnym kierunku, wypadki 1861 roku aż nadto te go dowiodły; zorganizowany nawet w Warszawie Komitet centralny w Lipcu 1862 roku odrzucił propozycje Mierosławskiego i Kurzyny. Osamotnieni, próbowali na nowo rozpoczęte dawniej roboty prowadzić — wysyłany kiika razy do Warszawy i z niebeśpieczeństwem życia bawiący tam Kurzyna, tworzył rozmaite stowarzyszenia i Komiteta, które warunków życia nie miały, w końcu tak zwany Komitet rewolucyjny, mający działać wbrew Komitetowi centralnemu, a który także z własnej niemocy skonał. W wolnych chwilach, kiedy wracał do Paryża, ciekawy i zajęcia potrzebujący umysł, pchnął go do najrozmaitszych prac naukowych : w pozostałej po nim niewielkiej bibliotece znalazły się dzieła etnograficzne, badania nad hjeroglifami, nad napisami runicznemi, it. p.; w pojęciach politycznych kontrakt społeczny J. J. Rousseau był jego podstawę, działania Towarzystwa demokratycznego środkiem urzeczywistnienia tych teorji, ideałem zaś Robespierra a szczególniej St. Just, na wzór którego modelować się starał; pod względem wyobrażeń religijnych dzieło Patrice Larroque o chrystijanizmie było jego wyrocznię. Z natury chłodny i rozważny, stosunkach z ludźmi miał za zasadę słowa Robespierra, że podejrzliwość jest rękojmię i podnietę prawdziwego patriotyzmu, a prawdę winniśmy, tylko tym, których głęboko szacujemy. Takim sposobem wyrobił się w nim typ, pomimo zdolności, tak dla nas zupełnie obcy, nic wspólnego z duchem i tradycjami narodowemi nie mający, że przy każdem zetknięciu zamęt tylko sprowadzać i najszkodliwszym być musiał. Kiedy wybuchło ostatnie powstanie, przybył z Mierosławskim na Kujawy, bil się pod Krzywosądzem, po potyczce pod Nową Wsią wrócił z nim do Paryża, ale wkrótce znowu do Galicji pośpieszył, i tam we Lwowie do więzienia się dostał, i kilka miesięcy w niem spędził; o tem więzieniu odzywał się później, że było mu przykre niejako więzienie, ale głównie z tego powodu, że się w niem truł szlacheckiemu powieściami. Z pomocą przyjaciół wydobywszy się z więzienia, udał się raz jeszcze do Warszawy, w chwilach upadającego już ostatecznie powstania i po mimo wielkiego niebeśpieczeństwa spędziwszy tam czas jakiś, gdy do rządu powołanym nie został, przez Drezno wrócił do Paryża. Był już zupełnie rozstał się z Mierosławskim. Po śmierci członków Rzędu Narodowego, stawszy się naprzód Komisarzem a potem Reprezentantem jego za granicą, umarł w Zurichu, d. 2.7.1863 roku, w skutek rany otrzymanej w pojedynku z Guttrvm; pochowany na tamecznym katolickim cmentarzu. Przy zmarłym znaleziono grudkę ziemi ojczystej w woreczku na piersiach, zresztą nic, choć znaczne pieniądze w ostatnich latach przechodziły przez jego ręce. Zawsze był osobiście odważny, a wobec śmierci spokojny i przytomny.
Wincenty Kuźniewicz
(ok. 1845 - 31.10.1902 Lwów) - powstaniec styczniowy [1], żołnierz [1] wraz z licznym zastępem młodzieży samborskiej [1], radny miasta Lwowa [1] Po powstaniu został budowniczym-architektem i osiadł we Lwowie, "jeden z najsumienniejszych". [1] "Nabywszy tutaj praw obywatelskich, zajmował się gorliwie sprawami publicznemi z rzadką prawością charakteru, nie solidaryzując się z macherstwami koteryjnymi. '[1] "Był rzeczywistym członkiem "Gwiazdy" i naczelnym dyrektorem stowarzyszenia zaliczkowego "Wzanjemnego kredytu" mieszczańskiego. Z gmachu ratuszowego powiewa chorągiew żałobna. Zgon jego jest wielką stratą dla spraw technicznych miasta, do których przykładał się z wielką niezawisłością i rzetelnością. Pogrzeb w niedzielę."[1] Ślub - żona Maria [3], [4] Wolańska [4] (jej rodzice : Piotr Wolański [3], [4], Honorata Lisowska [3], [4]) Zmarł 31.10.1902 r we Lwowie [1], [2] w wieku 57 lat [2] Pochowany na Cmentarzu Łyczkowskim we Lwowie, nr kwatery 15, numer obiektu 580 [3] Inskrypcja na nagrobku: "szeregowiec z r. 1863.64 / Wincenty Kuźniewicz / budowniczy, obywatel m. Lwowa /1846 1902/ prosi o westchnienie/ Na cokole: MAr (...) olańskich / Kuźniewiczowa /1852 (...) 1914" [3] Dzieci: 1__Kazimierz Wincenty Józef Kuźniewicz - ur 1873 Kulparków par. Lwów św. Maria Magdalena [7] 2__Helena Maria Kuźniewicz - ur 1882 Lwów parafia św. Andrzeja [4] 3__Bronisław Franciszek Kuźniewicz - ur 1883 Lwów parafia św. Andrzeja [5] 4__Wincenty Zdzisław Kuźniewicz - ur 1892 Lwów parafia św. Andrzeja [6] Rodzeństwo 1__Wojciech Dominik Kuźniewicz - w 1881 r. żołnierz rezerwy lat 22, praktykant architektoniczny [8] - ślub 1881 r Sambor, żona Marianna Szuba wdowa lat 21 po Bartłomieju Szuba (jej rodzice Franciszek Rodzyn i Marcela [8] Rodzice: 1___Józef Kuźniewicz [4], [5], [6], [7] 2__Domicella Lisowska [4], [5] , [6], [7] __ślub Dziadkowie 1.1__Kuźniewicz 1.2___ _ślub 2.1___Jan Lisowski [8] 2.2__Maria Chomento [8' __ślub
Józef Łagowski
lekarz, urodzony na Wołyniu, ukończył uniwersytet kijowski kosztem rządu, skutkiem czego musiał, spełniając przepisy prawa, wstąpić do służby rządowej jako lekarz wojskowy. Odbył kampanję krymską, był głównym chirurgiem pod Karsem w czasie szturmu tej fortecy, po ukończeniu _ zaś wojny mianowany został pomocnikiem inspektora Zarządu lekarskiego w Żytomierzu. W 1863 r. wziął udział w organizacji przedpowstańczej. Udając się do oddziału Edmunda Różyckiego jako lekarz, wraz z Wacławem Lasockim, zatrzymany był przez włościan wsi Tataiynówki i przewieziony do więzienia żytomierskiego. Sprawę Łagowskiego złączono ze sprawą Lasockiego, chociaż ostatni całą winę przewożonych hramot i proklamacyj brał na siebie. Pierwotnie też Łagowski miał być na śmierć skazany i dopiero zmniejszenie winy współobwinionego wpłynęło na' obniżenie kary Łagowskiego, którego konfirmowano na 6 lat ciężkich robót i wysłano do Usola, dokąd przybył w 1864 r. Tu dostał mieszkanie jak na ówczesne warunki dość wygodne i pełnił obowiązki chemika-laboranta przy warzelni soli. W kwietniu 1866 roku na skutek manifestu uwolniony został z ciężkich robót, przeniósł się do Irkucka, gdzie jako zdolny chirurg zyskał w krótkim czasie olbrzymią praktykę, nadto zaś jako botanik, czynił ciągłe wycieczki w okolice Irkucka i zwiększał nieustannie swe zbiory. Niestety, nieuleczalna choroba, rak żołądka i wątroby, którego rozwijanie się powolne oddawna przypuszczali koledzy lekarze wygnańcy w Usolu, ujawnił się ostatecznie i skrócił dni Łagowskiego. Osierocił żonę i sześcioro dzieci i pozostawił po sobie głęboki żal kolegów i ogólne uznanie w szerokich kołach publiczności irkuckiej. Ożeniony był Łagowski z Olgą Juszkiewicz, Rosjanką wyznania prawosławnego, którą poznał i poślubił na Kaukazie, a która była mu nieodstępną w niedoli towarzyszką i wzorową żoną i matką. Z dzieci, które przyszły na świat w kraju, towarzyszyły rodzicom w podróży Michał, Marja i Konstancja. Mikołaj pozostawał w Żytomierzu na opiece stryja i znacznie później przybył do Irkucka. Na wygnaniu urodziły się Wacława i Józef. Po śmierci męża, który mimo kolosalną praktykę pozostawił małe bardzo zasoby, wróciła Łagowska do kraju, a nie napotkawszy ze strony rodaków męża oznak współczucia i uznania, na które zasługiwała, tem bardziej jako Rosjanka, poświęcająca się bez granic dla męża, Polaka wygnańca, pociągnięta natomiast dotykalnemi dowodami sympatji Rosjan, dawnych kolegów Łagowskiego z czasów kaukaskich, a naonczas dygnitarzy w Kijowie, przeszła z całą rodziną do obozu rosyjskiego. Smutna konieczność, stanowiąca nieubłagane następstwa małżeństw mieszanych w Polsce, wystąpiła tu z całą jaskrawością. Temperatura stosunków dawnych kolegów wygnania z rodziną Łagowskich musiała stygnąć skutkiem zaszłych zmian, obniżając się aż do zera.
Strona z 75 < Poprzednia Następna >