Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 1205
Strona z 31 < Poprzednia Następna >
Izydor Kopernicki
(1825— 1891), lekarz i antropolog, od r. 1886 prof.U J., autor wielu prac z prehistorii, antropologii i etnografii. W sierpniu 1863 r. działał na stanowisku komisarza pełnomocnego Rządu Narodowego na Galicję wschodnią, za co internowano go w Ołomuńcu. Stamtąd zbiegł do Paryża, skąd wyjechał do Księstw Naddunajskich. Był gorącym zwolennikiem idei wszechsłowiańskiej Mieszkał on przed r. 1863 w Kijowie, gdzie był profesorem przy tamtejszym uniwersytecie na fakultecie medycznym i miał sławę znakomitego doktora medycyny tudzież powszechne poważanie Polaków i Rosjan, a nawet wszystkich tamtejszych wysokich dygnitarzy rządu rosyjskiego. W r. 1863, zaraz po wybuchu powstania w Królestwie Polskim, należał do tak zwanego Komitetu prowincjonalnego, który utworzył się w Kijowie z trzech osób: tegoż Izydora Kopernickiego, Edmunda Różyckiego i trzeciego 2, gdy zaś powstanie na Wołyniu i Ukrainie zostało w maju 1863 r. rozbite, wziął od rządu rosyjskiego paszport, co przy jego stosunkach było mu łatwym, i pojechał przez Petersburg do Warszawy. Z Warszawy ówczesny Rząd Narodowy wysłał go w Kaliskie dla urządzenia tam powstańczej służby lekarskiej, co on bardzo zdolnie wykonał. Będąc w Kaliskiem nosił nazwisko dra Kaziskiego i jako naczelny lekarz na całe Kaliskie, nie był przy żadnym oddziale, lecz przebywał po domach obywatelskich, gdzie były urządzone szpitale powstańców. Posiadając dobry paszport na imię dra Kaziskiego nie krył się, lecz jawnie wobec władz rosyjskich jeździł wtedy po całym Kaliskiem; wreszcie władze dowiedziały się, jakie obowiązki spełnia dr Kaziski i chciano go przyaresztować w pewnym domu, ale zdołał się ukryć. Następnie jednak rząd rosyjski mając dokładny jego rysopis tak go poszukiwał w Kaliskiem, że musiał stamtąd uchodzić i pojechał do Warszawy. Zaraz potem Rząd Narodowy wysłał go jako swego pełnomocnego Komisarza do Galicji. Polityczne jego postępowanie w Galicji nie podobało się Rządowi Narodowemu i wkrótce go odwołał. Zdaje się, że był Komisarzem pełnomocnym w Galicji około dwóch miesięcy. Przez cały ten czas znany był we Lwowie pod imieniem pana Jakuba. Mimo znakomitej uczoności i zdolności specjalnej jako lekarz, rzeczywiście na posadzie Komisarza pełnomocnego w Galicji, popełnił Kopernicki niektóre niewłaściwości — ma się rozumieć — z ówczesnego stanowiska Rządu Narodowego. Przyzwyczajony jak wszyscy lekarze, a tym bardziej znakomici, do ciągłej atencji, która płynie stąd, że udający się do lekarzy zawsze względem nich stawiają się w położeniu proszących i wyglądających od nich jakby łaski, dr Kopernicki uległ w swej ludzkiej naturze tym okolicznościom i na posadzie Komisarza pełnomocnego w Galicji jako reprezentant Rządu Narodowego chciał być otoczonym szczególną atencją i poważaniem, co niekiedy dochodziło aż do śmieszności. Nie podobało się to szlachcie galicyjskiej, która miała z nim stosunki, tudzież ówczesnemu Komitetowi galicyjskiemu, złożonemu wtedy wyłącznie z samej szlachty galicyjskiej, i to stało się niemałą przeszkodą do porozumienia się z tymże Komitetem. Podlegając więcej rozdrażnieniu osobistemu niż zastanowieniu politycznemu zamianował wówczas Kopernicki nowy Komitet, gdy stary wciąż funkcjonował i miał posłuch w kraju. Wybór ludzi do tego nowego Komitetu, który nigdy nawet nie mógł zacząć funkcjonować, dowodził znowu pewnej politycznej niepraktyczności Kopernickiego. Jak więc mówiliśmy, Rząd Narodowy odwołał go. Wkrótce potem wyjechał on do Paryża, a stamtąd do Księstw Naddunajskich, gdzie przybyła do niego jego żona
Wincenty Kornecki
Wincenty Andrzej Kornecki, ur. 19.7.1839 Bochnia, zm. 15.7.1903 Kraków, syn. Sebastiana i Apolonii Prymus. Rodzeństwo: Teodor, Petronela, Marianna (zam. Kreutzer), Józef Piotr, Agata Wiktoria, Zofia (zam. Seiche). Ojciec Sebastian był z zawodu kowalem, syn Wojciecha (krawca) i Franciszki (1826 ślub), która po śmierci męża w 1855 wyszła ponownie za mąż za kowala Wojciecha Ziębę. W ich rodzinie wychowywały się dzieci, w tym przyszły powstaniec. Wincenty w wieku 24 lat walczył w Powstaniu. Ranny pod Starą Wsią 18.01.1864 dostał się do niewoli i został skazany na zesłanie. Zawrócony z drogi powrócił do Galicji. W listopadzie 1864 skazany przez Sąd Wojenny w Krakowie za "zbrodnię zaburzenia spokojności publicznej" (czyli wspieranie i udział w w Powstaniu) na 4 miesiące więzienia zaostrzonego założeniem kajdan. Był wówczas komisantem handlowym. W 1866 ożenił się z Franciszką Teichman (c. Józefa i Joanny Loke). W latach 70-tych nabył w Krakowie drukarnię po Jaworskim, mieszczącą się przy Rynku Głównym nr 8 na I piętrze. Prowadził ją 30 lat aż do śmierci. Działał aktywnie społecznie, np. organizował zbiórki książek, które przeznaczał dla czytelni ludowych. W 1875 był oskarżony i skazany za wydruk broszury patriotycznej "Sławianie!" - Baczność!", autrostwa Zygmunta Malczewskiego, wzywającej do zjednoczenia się wszystkich Słowian. Członek i przewodniczący kilku towarzystw rękodzielniczych i mieszczańskich - w tym współzałożyciel "Zgody". Mieszkał pod nr 363 w Krakowie. Nabożeństwa żałobne odbyły się w kościele oo. Kapucynów i oo. Franciszkanów Miał jednego syna - Bronisława (ur. 24.8.1873 Kraków, zm. 1940), studenta Akademii Graficznej we Wiedniu - który po stażu w Berlinie i Lipsku przejął po ojcu drukarnię, a także córki: Kamila, Wanda (zam. Brandhuber), Kazimiera, Marcelina, Zofia.
Karol Kosiński
Karol Kosiński, zamieszkały w Ponętowie Górnym ziemi Kaliskiej - jako 18-toletni młodzieniec walczył za Ojczyznę w roku 1863, pod dowództwem Zajfryda i Oborskiego, gdy pod Nową Wsią na Kujawach, zwycięzką przeprowadzono walkę w lasach na Osowiu pod miastem Brudomem, gdzie do obozu Zajfryda i Oborskiego, dołączył się jeszcze Jung z 500 dobrze uzbrojonymi poznańczykami, tak że cały obóz zawierał najmniej 5.000 ludzi. Lecz wskutek wielkiej ilości dział moskiewskich doszczętnie rozproszony został przez generała Konstande, który wówczas wojskiem rosyjskiem dowodził. W tej strasznej bitwie Karol Kosiński uratował życie jeszcze dziś żyjącemu dyrektorowi cukrowni Strzelce panu Henigowskiemu, którego na swoich ramionach wyniósł z gradu kul i u swej matki w Cieplinach z ciężkiej rany wyleczył. Pod dowództwem Kaljego brał udział w zwycięzkiej bitwie pod Ruszkowem, lecz już drugiego dnia oddział Kaljego otoczony ze wszystkich stron w lasach Kazimierzowskich pod Kleczewem, rozbity został doszczętnie. Tamże Karol Kosiński z narażeniem własnego życia, widząc swego kolegę i przyjaciela Znanieckiego, omdlałego ze znużenia, oddaje mu swojego konia i tym sposobem życie mu ratuje. Przy schyłku powstania Karol Kosiński wstąpił do lotnej konnicy Zielińskiego, która w połączeniu z piechotą Orłowskiego pokonała wojska rosyjskie pod Żdżaromi. Lecz oddział, ścigany przez konnicę i piechotę rosyjską na wozach, już drugiego dnia po zwycięzkiej potyczce, musiał przyjąć bitwę z przemagającemi siłami i pod Dobieszkowem, niedaleko Zgierza, został rozproszony, tamże Karol Kosiński, walcząc z czerkiesem, raniony w kolano pałaszem, spadł z konia i chroniąc się w zaroślach stawu, życie ocalił. Nogę jednak utracił, gdyż przerąbany staw w kolanie zagoić się nie mógł. Gdy Karol Kosiński powrócił z wojny, zastał swoją starą matkę na gruzach spalonej wioski, którą wojsko rosyjskie przez zemstę doszczętnie zniszczyło. Sam skaleczony na całe życie, składając przysięgę na wierność, tym tylko sposobem od deportacji uchronić się zdołał, Młode życie wołało ratunku, a prośby usta wyksztusić nie mogły, i oto, jak w bajce, znalazł się w mieście Kole niejaki kupiec Markus, który mu zaufał i choć na 24 procent, ale pieniędzy pożyczył. Dalej już wszystko poszło pomyślnie. Dzisiaj Karol Kosiński, jako 70-Ietni człowiek zachował zdrowie, trzeźwość umysłu i prawie wieszczy sąd w sprawach społecznych. Skarży się, że musi przeżywać nieszczęścia, jakie kraj nasz nawiedziły.
Przemysław Kotarski
Przemysław Kotarski h. Pniejnia[17]. Ur. 30.10.1835 Płock, zm. 29.11.1902 Wiedeń. Syn Bonawentury Jana[17] (syna Stanisława, naczelnika Sekcji Skarbowej w Rządzie Gubernialnym Płockim[14] a następnie Augustowskim) i Małgorzaty Antoniny Lesickiej. Miał starszego brata Bonawenturę Henryka (zm. 1910) i dwie siostry: Pankrację Salomeę Józefę, zam. Jagielską, oraz Aleksandrę Józefę zam. Weyher. Przed Powstaniem był urzędnikiem Spraw Wewnętrznych w Królestwie Polskim. Dietariusz Wydziału Dóbr i Lasów w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu. Od 30.1.1863 pełnił Obowiązki młodszego adiunkta ekonomicznego przy Delegacjach Czynszowych do Okręgu Piotrkowskiego.[15] W czasie Powstania pełnił z ramienia Rządu Narodowego rolę prawd. wywiadowczą do czego wykorzystywał zajmowane stanowisko. Mianowany naczelnikiem powiatu kaliskiego z siedzibą w Piotrkowie, gdzie był zarówno pomocnikiem wojewody jak i pełnił rolę naczelnika miasta.[8] Od 1884 Dyrektor Towarzystwa Zaliczkowego[1][15] Przyjaźnił się z Adamem Asnykiem. z którym zakładał Towarzystwo Szkoły Ludowej. Należał niemal do wszystkich towarzystw kulturalnych Krakowa, które wspierał.[8 ] Zmarł w Wiedniu[2] w czasie powrotu z Abazji (Opatija), gdzie przebywał na urlopie i dla poprawy zdrowia wraz z przyjaciółmi Mieczysławem Pawlikowskim i jego rodziną. Pochowany w Krakowie na Rakowicach, kwatera Ra koło Pomnika Powstańców, we wspólnych grobie z przyjacielem i powstańcem ks. .[9] Kondukt prowadził ks. - przyjaciel zmarłego.[7] W przemowie podczas pogrzebu powiedział m.in. [7] Po jego śmierci Muzeum Narodowe otrzymało przekazane 44 obrazy olejne, rysunki i akwarele, wśród których były prace Kossaka, Tetmajera, Malczewskie go, Chlebowskiego i innych.[6]
Kacper Kotkowski
Kacper Kotkowski (ur. 6 stycznia 1814 w Czerwonej Górze, województwo sandomierskie, zm. w sierpniu 1875 w Antwerpii) – ksiądz katolicki, proboszcz ćmielowski. Powstaniec styczniowy. W pierwszych dniach powstania styczniowego proboszcz z Ćmielowa ks. Kacper Kotkowski został mianowany przez Tymczasowy Rząd Narodowy naczelnikiem cywilnym województwa sandomierskiego. Jako członek Rządu Narodowego ogłosił on 5 stycznia 1863r. odezwę „Rządu Polskiego do Narodu” z wezwaniem do walki zbrojnej. W nocy z 22 na 23 stycznia opuścił swoje probostwo i przyłączył się do korpusu Langiewicza. Żołnierze rosyjscy splądrowali ćmielowską parafię, a rzeczy osobiste księdza Kacpra Kotkowskiego publicznie spalono na Rynku. 6 lutego 1863r. celebrował w Opatowie ogłoszenie powstania, przemawiając do mieszkańców pobliskich wsi jako „syn czarnej opatowskiej ziemi, z ludu tak samo się wywodzący”. Tu również wraz z Langiewiczem odbierał przysięgę miejscowych sołtysów i wójtów na wierność Rządowi Narodowemu. Jako powstaniec przydzielony do sztabu Langiewicza. W pierwszym okresie jego kampanii był mu wiernym doradcą i towarzyszem. Uczestnicząc w wielu bitwach, zachęcał Langiewicza do rozszerzania ruchu powstańczego poprzez rozsyłanie po kraju drobnych oddziałów. Przed bitwą pod Małogoszczem skłonił Antoniego Jeziorańskiego, aby oddał się pod komendę Langiewicza. Po bitwie ks. Kotkowski udał się do Galicji dla dopilnowania dostawy broni. Zrażony dyktaturą Langiewicza i opuszczeniem przezeń obozu, twierdził rzekomo„że zamiast szczupaka złowił plugawe żabsko” i przeszedł na stronę gen. Ludwika Mierosławskiego, który próbował przy pomocy ks. Kotkowskiego obalić Rząd Narodowy, ofiarowując mu przy swej osobie „kołłątajowskie stanowisko”. Wkrótce ks. Kotkowski został aresztowany w Krakowie przez władze austriackie. Po kilku miesiącach uzyskał wolność za kaucją złożoną przez nowo utworzony Rząd Narodowy. Wrócił w strony ojczyste przebrany po cywilnemu. Został mianowany komisarzem pełnomocnym i politycznym krakowskiego i sandomierskiego województwa oraz otrzymał rozkaz przyłączenia się do Dywizji Krakowskiej generała Hauke - Bosaka, który przybył w rejon Gór Świętokrzyskich. Uczestniczył w tragicznej dla powstańców bitwie o Opatów w końcu lutego 1864 r., przed którą odprawił w rodzinnej wsi mszę polową dla powstańczych oddziałów. Po upadku powstania Jedną z ostatnich powstańczych partii dowodził „czerwony proboszcz” z Ćmielowa ks. Kacper Kotkowski. Jeszcze do końca czerwca 1864r. jego oddział działał w Górach Świętokrzyskich oraz staszowskich lasach. Z garstką ocalałych, uciekając przed grożącym mu wyrokiem śmierci, nielegalnie przedostał się do Galicji a potem do Drezna i Francji na emigrację. W dalszym ciągu myślał jednak o wznowieniu walki zbrojnej w kraju. W tym celu wziął udział w zjeździe dygnitarzy powstańczych w Dreźnie. Odegrał dość znaczną rolę w zorganizowaniu na emigracji polskich kapłanów -bojowników powstania styczniowego. Był bowiem jednym z głównych założycieli i pierwszym prezesem Stowarzyszenia Kapłanów Polskich na Emigracji, należąc do najbardziej radykalnych jego członków. Przypisywano mu powszechnie autorstwo broszury „Duchowieństwo polskie wobec sprawy narodowej”, Paryż 1865r. Jako jeden z najważniejszych polskich agitatorów za granicą, zapalił się do współpracy z utworzonym rzekomo na nowo Rządem Narodowym w Warszawie. Razem z gen. J. Hauke - Bosakiem wszedł nawet 22 lutego 1865r. do Komitetu Reprezentacyjnego Emigracji. Ks. Kacper Kotkowski po kilkuletnim pobycie w Paryżu, osiadł na stałe w Antwerpii na skromnym stanowisku wikariusza, które wyrobił muks. A. Jałowiecki. Cierpiąc nędzę i tęsknotę wygnańca za utraconym krajem ... „gdy ujrzał w porcie kloce drzewa, które tam spławiono z Polski, całował je niby cząstki kochanej Ojczyzny i płakał z rozrzewnienia”. Ksiądz Kacper Kotkowski zmarł w sierpniu 1875r. w szpitalu w Antwerpii w niesławie, zaplątany w aferę fałszowania rosyjskich papierów wartościowych, co miało osłabić potęgę ekonomiczną ciemiężyciela jego Ojczyzny .
Jakub Koton
25 lat w lodach Sybiru. Dzienniki wiedeńskie podają wzruszająca do głębi historję jednej z ofiar carskiego rządu, niejakiego Jakóba Kotona, który po okropnej tułaczce wreszcie dowlókł się niedawno do Wiednia i pozostaje tam bez żadnych środków do życia. Koton, syn zamożnego niegdyś młynarza ze wsi Ławkowa w Królestwie Polskiem, jako 19 letni młodzieniec stanął w 63 roku w szeregach powstania, niedługo jednak w jednej z potyczek raniony, odwieziony został do Wilna i tam przez Murawiewa na dożywotnie zesłanie na Sybir skazany. W Tomsku przydzielono go do oddziału zesłanych i stamtąd rozpoczął się pochód na Sybir po tej drodze cierniowej, aż nadto dobrze narodowi polskiemu znanej. W Krasnojarsku fotografowano zesłańców. Przez Irkuck, Jakuck, po ośmiomiesięcznem pędzeniu z osady do osady, pozostawiono Kotona wreszcie w Tarbogotai i pozwolono mu tam zarabiać na życie polowaniem. Wkrótce por- wała go tęsknica za ojczystym krajem. Nie zważając na trudy i niebezpieczeństwa, na jakie się narażal, próbował raz ucieczki, próbowal drugi raz i trzeci. Za każdą próbą schwytany, nowe męczarnie znosić musiał. Wreszcie postanowił zebrać znaczniejszy fundusz i po pewnym czasie jeszcze raz próbować szczęścia. Tym razem nie nastąpiło to tak rychło. Przez 20 długich i ciężkich lat siedział spokojnie, odkładając z lichego zarobku zaoszczędzone grosze. Wreszcie znalazł się w posiadaniu 4.000 rubli. Z tym funduszem puścił się po raz ostatni w drogę, tym razem z większem szczęściem. Przez Ural przebijał się i przemykał po nocach. przeważnie i dotarł do Jekaterynburga, a ztamtąd przez Petersburg i Helsingfors przedostał się do Sztokholmu. Nie znalazł jednak nigdzie spokoju i musiał się tułać po Kopenhadze, Lubece, Hamburgu, Berlinie, aż wreszcie znalazł się w Paryżu. Tu jednak wyczerpały się wszystkie jego zasoby pieniężne i tak szczupłe i rząd francuski odstawił go do granicy belgijskiej. Przez Holandje dostał się ten prawdziwy męczennik do Niemiec, skąd pieszo, drogą na Kolonię i Monachium po ośmiu tygodniach wśród śniegu i mrozu przybył do Wiednia. Dzienniki wiedeńskie wzywają mieszkańców do dania pomocy i wsparcia temu nieszczęśliwemu tułaczowi, który po tak cierniowej drodze żywota, dziś na starość pozostaje bez żadnych środków do życia.
Jakub Koton
Ur. 1844 Ławkowo, Żmudź. Syn zamożnego młynarza. Do szkoły powiatowej uczęszczał w Telszach, gimnazjum ukończył w Szawlach. W powstaniu ochotniczo od 15 czerwca, w oddziale Zaleskiego (Bohdanowicza?) (który utrzymywał 5 oddziałów od 150-300 powstańców). Po kilkunastu dniach brał udział w . Po rozpuszczeniu oddziału na nowo w lipcu 1863 walczył we wsi Gulp w pow. telszewskim. Ukrywał się w lasach po czym brał udział w bitwie 15.8.1863 pod Podławkowem, przeciwko brygadierowi hr. Meidel. W bitwie tej został ciężko ranny kulą w nogę i cięty kilka razy pałaszami. W bitwie tej obok niego walczyła w przebraniu męskim Platerówna córka właściciela w Inflantach.[1] O 9 wieczór został podjęty przez rosyjski oddział sanitarny i osadzony w więzieniu w Wilnie. Osądzony na zesłanie do końca życia na Syberii. W październiku wysłany do Petersburga skąd 15 maja 1864 wysłany na wschód, w okowach, z ogoloną do połowy głową w towarzystwie rosyjskich przestępców. Część drogi do Moskwy odbyli pociągiem, potem pieszo i statkami - przez Ural, Tiumeń, Toms - skierowany został do wsi Jełowki nad Jenisejem. Pracował prze zbiorach siana 400 km od miejsca zamieszkania - powrót do domu każdorazowo trwał 7 dni. Zaoszczędzał pieniądze na ucieczkę. Pierwszą odbył głównie pieszo 600 km, lecz został schwytany w Tomsku i wysłany do wsi Kamilty w pow. bałagańskim gub. irkuckiej. Po trzech latach uciekł ponownie - schwytany w Moskwie. Po 6 miesiącach więzienia wysłany do Wercholeńska w Jakucji. Handlował tu rybami. Po 4 latach uciekł ponownie docierając do Grodna. Po roku więzienia wysłano go do Tarbogotaju. Zajmował się tu polowaniami. Po czterech latach podjął ponowną próbę ucieczki, która się powiodła. Przedostał się do Szwecji i Paryża a stamtąd został odstawiony przez Belgię i Holandię do Niemiec i Wiednia. Dotarł tu bez grosza i niedługo po śmierci rodziców. W 1896 wydał książeczkę "Ucieczka z Syberyi". Miał też zapewne wiele prelekcji - wiadomo że taka odbyła się w Krakowie. O jego losach pisała prasa polska i europejska. W 1997 książeczka została wydana po rosyjsku w czasopiśmie rosyjskim "Polarnaja zwiezda"
Stefan Kotoński
Podoficer,wachmistrz a później podporucznik w oddziale żandarmów "". Prawdopodobnie Stefan jest wśród pierwszych członków oddziału. Nie był to duży oddział, jednak doskonale uzbrojony i wyszkolony. Wszyscy żołnierze umundurowani byli na wzór kozacki, dlatego często brano ich za Rosjan. Pod doskonałą komendą „Junoszy” stoczył wiele potyczek, nigdy nie schodząc z pola bitwy pobitym. Była to zasługa strategii „Junoszy”, który zręcznie manewrował na polu walki atakując tam, gdzie była szansa powodzenia a unikając walki, gdy siły rosyjskie miały zbyt dużą przewagę. Oddział był bardzo mobilny i często tak szybko przemieszczał się w terenie, że ścigający go Rosjanie szukali tam, gdzie dawno go już nie było. Żandarmi „Junoszy” brali udział w następujących bitwach i potyczkach: pod Stawami 9 października 1863, pod Motkowicami 12 grudnia 1863, w 28 kwietnia 1864 , pod Żeleźnicą 30 kwietnia 1864 i pod Pińczowem 5 maja 1864. W swoich pamiętnikach „Junosza” dwukrotnie wspomina o Stefanie Kotońskim. Raz, gdy generał Hauke-Bosak zachwycony żołnierzami „Junoszy” zabrał mu ich, a jemu kazał zorganizować od nowa swój oddział. Żołnierze samowolnie powrócili pod jego komendę: „W kilka dni dopiero skompletowałem się i oddział mój doprowadziłem do porządku. Po bitwie pod Szczekocinami, gdzie moja kawaleria oddana Chmieleńskiemu miała tęgo się spisać, prawie wszyscy na powrót do mnie wrócili. Za samowolne opuszczenie oddziału chciałem ich ukarać i na powrót odesłać pułkownikowi Chmieleńskiemu dla przykładu, ale najprzód zdałem o tym raport. Ale widać jenerał czy Chmieleński wiedzieli dobrze, że oni li tylko z przywiązania do mnie wrócili, kazał im darować i zostawić u siebie. Ze względu, że dobrze się bili, szczególnie Kotoński wachmistrz i Charłampowicz podoficer. Znowu miałem swoich w komplecie”. Drugi raz wymienia Stefana w opisie potyczki pod Łopusznem: „Dragoni widząc, że my ich konie zabrali, za nami w pogoń lecz nie wszyscy, tylko jeden szwadron i to, zdaje się, niekompletny. Uporządkowaliśmy się do szarży, a następnie całą siłą uderzyliśmy na nich. Dragoni, tak chwalony żołnierz i postrach niektórych, pierzchli, a właściwie rozsypali się przed naszym frontem. Padł tylko jeden dragon, porąbany przez mego podoficera Kotońskiego, kilku było pokaleczonych, a z moich żaden, koń tylko był ranny”. Oddział został rozwiązany 8 maja 1864 w okolicach Słupi Jędrzejowskiej jako ostatni czynny oddział powstania styczniowego. Po rozwiązaniu powstańcy podzieleni na małe grupki rozeszli się po okolicy zatrzymując się w okolicznych dworach. Być może właśnie wtedy Stefan trafił do Wodzisławia.
Strona z 31 < Poprzednia Następna >