Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Powstańcy styczniowi

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 2733
Strona z 69 < Poprzednia Następna >
Władysław Henszel
urodził się pomiędzy rok. 1831 a 1833 z niezamożnych rodziców na Litwie, i pierwiastkowo szkoły tamże odbył. W roku 1856 przybył do Kijowa i po zdaniu egzaminu zapisał się na wydział medyczny, następnie nie czując powołania do zawodu lekarskiego, przeszedł na wydział matematyczny. Podczas swego pobytu w Uniwersytecie należał do wszystkich stowarzyszeń, jakie wówczas tam powstawały: do Towarzystwa Bratniej Pomocy, Biblioteki Polskiej, a następnie wraz z innymi założył towarzystwo św. Włodzimierza, mające na celu wiązanie młodzieży pomiędzy sobą i wyrabianie żywiołu polskiego pomiędzy ludem. Z rozpoczęciem manifestacyj w Warszawie, organizował podobneż w Kijowie, gdzie po ukończeniu uniwersytetu, zajmował obowiązki konserwatora gabinetu fizycznego. Za urządzę nie nabożeństwa żałobnego po Lelewelu, aresztowany został przez Policyą moskiewską i na kilko miesięczne więzienie skazany. Po wyjściu na wolność wraz z Trojnickim i Stefanem Bobrowskim, założył pismo tajemne w Kijowie pod tytułem „Odrodzenieu, przy którćra pełnił ealy zarząd administracyjny. Denuncyonowany przez szpiega żyda Walaenberga z Warszawy, który umyślnie na wykrycie drukarni w Kijowie, tam przybył, wydalony został z Kijowa z zakazem na przyszłość pobytu tamże. Udał się więc na Ukrainę i osiedlił się w powiecie Skwirskim, gdzie przez wydział Rusi zanominowany został Naczelnikiem powiatu. Na tem stanowisku rozwinął czynność niesłychaną, organizując żywioły do przyszłego powstania. Na Naczelnika wojskowego tegoż powiatu przybrał Chojnowskiego. Z chwilą powstania z Naczelnika cywilnego mianowany komisarzem wojskowym, uorganizował od dział i oddawszy takowy pod dowództwo Chojnowskiego, wystąpił na plac walki 9 Maja 1863 r. Zaskoczony w Szałasie przez moskali w lasach Jaropowieckich a właściwie pod Iwnicą, walcząc zacięcie z moskalami, ranny na placu boju, został przez żołdactwo dobity. Charakteru żelaznego, wszystkim pracom na Rusi przodował, był ponury, małomowny, pomimo to na widok bólu bliźniego drażliwy i czuły, w obejściu szorstki i prawdomowny. Chojnowski w tym napadzie pochwycony, został powieszony.
Michał Jan Heydenreich
Zmarł w dniu 8 b. m. we Lwowie, po długich cierpieniach fizycznych i moralnych. Zamiast czczych frazesów, jak pisze Kurier Lwowski krótki szkic biograficzny nieboszczyka starczy, aby scharakteryzować człowieka, któregośmy stracili. Urodzony w Warszawie dnia 19 Września 1831 r. (a więc w 11 dni po zajęciu tej stolicy przez Paszkiewicza), z ojca Karola i matki Emilii z domu Chaignon, który poległ na polu sławy w walce o niepodległość Polski, gimnazjum ukończył w Żytomierzu i wstąpił do 2-go pułku dragonów rosyjskich. W roku 1852 został porucznikiem, a w siedem lat później, dosłużywszy się stopnia pod kapitana, został powołany do szkoły sztabu w Petersburgu i wyszedłszy z niej roku 1862 z ranga rotmistrza, pełnił nasamprzód funkcje kwatermistrza drugiej dywizji kawaleryjskiej, a później, otrzymawszy awans na majora, był szefem sztabu dywizyjnego. Gdy wybuchło powstanie w roku 1863 zażądał dymisji i otrzymawszy ją poszedł w szeregi powstańcze, obejmując komendę nad organizacją wojskowa na Podlasiu. Po kilku potyczkach (Mińsk, Żelechów) w stopniu pułkownika zbrojnych sił narodowych, objął naczelne dowództwo także w Lubelskiem. W trzech tygodniach szeregi jego w różnych oddziałach zwiększyły się do 6,500 ludzi i wojna podjazdowa rozgorzała na całym obszarze pomiędzy Wisła a Bugiem. Przypominamy świetna rozprawę pod dnia 8 Sierpnia, której wynik rzucił postrach nawet na załogę w Lublinie, Kruk został mianowany jenerałem brygady. Moskale tymczasem naprowadzali coraz tonowe siły z głębi Rossji i w dwa tygodnie później rozbili oddziały jego pod Fajsławicami. Mimo tej klęski jenerał trzymał się na swym stanowisku aż do Stycznia, stoczywszy na samo Boże Narodzenie walkę kawaleryjska w okolicy Kocka. Z upadkiem powstania poszedł na tułaczkę do Francji, i tu żył do roku 1872 jako inżynier cywilny, a później dostał się do Galicji. Po kilku latach żywota inżynierskiego na drogach krajowych i kolejach, założył we Lwowie pierwsza krajowa wyrobnię towarów pończosznikowych. Na nieszczęście odumarła go żona. Pozostał z dzieckiem, którego wychowaniu pragnął resztę poświęcić życia. Lecz nie doczekał owocu swych trudów. Ogólny zastój przemysłowy odbił się i na jego fabryce. Znękany przeciwnościami zapadał na zdrowiu z dniem każdym. W pamiętniku jego własnoręcznie pisanym, czytamy pod data 30 Grudnia 1885: « Przeczuwam koniec. Dla jedynego dziecka (13-letniej córki Ludwiki) nie pozostaje nic, jak tylko opieka narodu polskiego. Gzy opieka ta będzie skuteczna? Zdaje mi się, że tak. Wszak przez całe życie moje tylko dobro kraju miałem na celu. Radbym, aby dziecko moje otrzymało wychowanie czysto polskie. Gdyby babka mojej Ludwisi (p. Ostrowska w Paryżu), utrzymująca się z małej emerytury, chciała ja wziąć do siebie — stanowczo bym sobie tego nie życzył, albowiem w Paryżu dziecko moje byłoby pozbawione wychowania polskiego. Być może także, że pani Moszczańska, zamieszkała obecnie w Egipcie, która jest chrzestna matka mojej Ludwisi — i prawdziwie po macierzyńsku ja pokochała, zechce ja mieć u siebie. Byłoby to może najlepszem, ale nie wcześniej, aż kiedy Ludwisia skończy swoją pensję u Niedziałkowskiej i zda egzamin na nauczycielkę. » Oto testament obywatela, który dla cierpiącej Ojczyzny poświęcił świetna karierę, i mimo wysilającej pracy zginał w niedostatku. Mniemamy, że naród spełni ostatnie życzenie konającego. Cześć jego pamięci!
Ignacy Hoffelmeier
[Höffelmeier, Höffelmayer, Hoefelmajer]. Ur. 19.9.1825, zm. 16.3.1889. Syn Jerzego (prawd. pochodzącego z Tyrolu lub Moraw) i Rozalii Tuschel (Dussil). Wcześnie osierocony wychowany był przez ojczym, gorącego patriotę i kolegę ojca Antoniego Fochta, mającego traktiernie u wylotu ulicy Grodzkiej na Rynek, aktywnego w działaniach w 1846 roku. Ignacy 7 lata uczył się zawodu w różnych krajach Europy. Po powrocie został mistrzem rusznikarzem i w 1852 poślubił Celestynę Wetterich. W pracowni przy ul. Floriańskiej 24 wyrabiał broń narodową, w tym karabele. W domu panował duch patriotyczny i szacunek dla bohaterów narodowych. W czasie przed powstaniem i w czasie powstania handlował bronią sprowadzaną z Wiednia z fabryki Stanisława Striberny, oraz własnej produkcji, a także wykradaną z arsenału. Działalność prowadził pomimo zakazu. Kilkukrotnie pociągany do odpowiedzialności karany lekko (zapewne dzięki łapówkom) wracał do działalności. Zaopatrywał głównie obozy Langiewicz i , choć jego broń trafiała też do innych oddziałów, chętnie kupowana przez młodzież. Miał dość wysokie ceny, dzięki czemu zbił niezłą fortunę, czemu jednak nie należy się dziwić z racji na wysokie ryzyko. Niektórzy mieli mu to za złe, niesłusznie oceniając, że jego działalność była podyktowana jedynie zyskiem. Po powstaniu dalej handlował bronią i amunicją. W 1869 otrzymał nagrodę Towarzystwa Strzeleckiego za oddany najlepszy strzał. Był powoływany jako rzeczoznawca Sądu Krajowego w sprawach dotyczących broni. W 1870 przeniósł się na ul. Sławkowską 221 (ówczesna numeracja). Razem z żoną zakupili dom na Czarnej Wsi oraz mieszkanie na ul. św. Jana (ob. Hotel Francuski), jeżdżąc na wieś własną jednokonką. Pod koniec życia cichy i małomówny z powodu rozwijającego się raka wątroby. Firmę prowadziła jego żona sprowadzają dalej broń ale zakładając też dział galanterii zagranicznej. Zmarł w Krakowie, pochowany na Rakowicach w grobie Styczniów i Ziembińskich, kwatera Ld rząd zachodni. Jedyny córka - Jadwiga wyszła w 1885 za Ludwika Szwarcenberg-Czernego, która potem już jako wdowa z 7 dzieci przeniosła się do Lwowa.
Apolinary Hofmeister
[midipic_p]308258,300,akt chrztu Apoloniusza Hofmeistera[/midicpi_p]Apoloniusz Fryderyk Konstanty Hofmeister (Apollo, Apolinary, Hoffmeister, Hofmejster, Hofmeyster) Ur. 18.2.1825 Brześć nad Bugiem, nr domu 369[32], zm. 1.7.1890 Kraków. Ojciec: Paweł, pułkownik wojsk rosyjskich, katolik, z przekonań kosmopolita, usposobienia i charakteru gwałtownego, z języka przeważnie Niemiec, acz spokrewniony po kądzieli z rodzinami polskimi Budnych i Kurcjuszów, a przez nich z innymi polskimi domami, jak z Domaradzkimi na Kujawach. Matka z domu baronówna Stackelberg z Kurlandji, kobieta wyższego wykształcenia, protestantka, umiejąca zaszczepić w umyśle syna miłość Boga i cnotę, wiarę opartą na dobrych czynach w życiu. Pierwsze lata życia spędził w Symbirsku nad Wołgą, gdzie ojciec był policmajstrem. W wieku ok 7 lat rodzina przyjechała do , który matka odziedziczyła po wuju generale Albergu. Zawarł tu znajomość z , którego ojciec dzierżawił ten majątek. Uczył się w Świsłoczy, choć z racji na wiek nie mógł być początkowo przyjęty - uczył się więc prywatnie u rodziny Heltman. Szybko przeniósł się do Warszawy gdzie uczył się w szkole prywatnej Fergussona dla chłopców z zamożnych rodzin polskich ziemian, a później w gimnazjum warszawskim. Po ukończeniu szkoły podjął studia w Berlinie studiując filozofię i historię. Spotkał się tu m.in. z Witoldem Czartoryskim, Włodzimierzem Dorożyńskim, Janem Chryzostomem Janiszewskim, Henrykiem Szumanem. To tutaj w latach 40. XIX w. nawiązał stosunki z polskimi konspiratorami m.in. z Karolem Libeltem i zaangażował się w ruch narodowy. Miał on przygotowywać powstanie w okolicach Grodna działając z Józefem Rohrem Został aresztowany w 1845, osadzony w tzw "sekretnym więzieniu" w Wilnie na dwa lata. Skazany na powieszenie. Wyrok pod szubienicą zamieniony na pręgierz i siedem lat ciężkich robót w Orsku. Ukazem z 1.7.1846 skonfiskowano mu także majątek[25] i pozbawiono praw. Odbywając karę pręgierza przy huku bębnów[28] w Wilnie na ruchomym powozie zebranym tłumom krzyczał "Niech żyje Polska, niech żyje wolność". Wypominał też policmajstrowi Rzewuskiemu że on będąc hrabią jest stróżem przy skazanych współrodakach. W Orsku w więzieniu hodował koty. O ulżenie jego cierpieniom starał się komendant twierdzy Lewicki[27], gdy jednak napisał o tym do jego matki, poczytano mu to za zbrodnię i wysłano do Orenburga gdzie wkrótce zmarł.[19] Po kilku latach Apolinaremu pozwolono osiedlić się w Tobolsku. Przyjechała tam do niego wierna narzeczona (ur.1822), którą poślubił.[27] Tam też urodziły się dwie jego córki. Małżeństwo wzięło też na wychowanie Marię. Wrócił do kraju na mocy amnestii z 1857[26]. Objął majątek Szostaków (uchroniony przed konfiskatą przez ojca, który go formalnie wydziedziczył). Prowadził tu czynną działalność gospodarczą i reformatorską (przeprowadził m.in. uwłaszczenie, omijając zakaz symulowaniem szeregu sprzedaży. Zaprowadziło to wielką przyjaźń na wiele lat z mieszkańcami, co udowodniono licznymi listami pisanymi wiele lat później[21]). W połowie 1862 został powołany przez na naczelnika województwa grodzieńskiego. Po wybuchu powstania Wydział Litwy powołał go na naczelnika województwa brzesko-litewskiego. Stworzył on na tym terenie organizację cywilną oraz kobryński oddział powstańczy, którego dowódcą uczynił Traugutta. Po zakończeniu pracy uciekł przed terrorem rzekomo na kurację do Starej Rusy w Rosji. Został tam jednak aresztowany w 1864 przez Polaka w służbie moskiewskiej. Własność ziemska Szostaków została skonfiskowana, przy czym dokonano rabunku wszystkiego a wszelkie osoby tam przebywające zesłano. Apolinary też powtórnie został zesłany na Syberię w 1865. Przebywał tam w Usolu. Jego żona wysłana została osobno do guberni Ołoneckiej z siostrą, siostrzenicami i panią Domaradzką. Dopiero po 2 latach otrzymały pozwolenie przyjechać do Usola. 7.6.1868 żona wycieńczona trudami umarła. W tym samym roku przenieśli się wszyscy do Irkucka. Ożenił powtórnie z jedną z siostrzenic żony - Józefą Podgórską. Dzięki staraniom pewnego przyjaznego mu cudzoziemca, otrzymał paszport emigracyjny, bez prawa powrotu do Rosji. Zamieszkał wówczas w Galicji — najprzód w Brodach, później w Krakowie. Utrzymywał się tutaj z dawania lekcji muzyki. Jego mieszkanie było skromne i gościnne, a on sam gorących uczuć, miłej pogody duszy, prawości i otwartości staropolskiej. Zmarł 1.7.1890 w Krakowie na Placu Majteki pod nr 5, z imieniem Jezus na ustach. Pochowany na cm. Rakowickim kw. Fc. rz. wsch., gr 6, po prawej stronie od Bohmów. Żona z marła dwa miesiące wcześniej. Są pochowani we wspólnym grobie. Dzieci z 1. małżeństwa: Wiktoria, Olimpia, (oraz na wychowaniu Maria). Dzieci z 2. małżeństwa: Jadwiga (ur. w Irkucku, zm. 1883 w Krakowie)[12], Helena Anna Józefa (1876 Borzęcin-1877)[31]
Wacław Horodyński
Wacław Józef Horodyński, syn Józefa Karola, podpułkownika Inżynierii Wojsk Polskich, odznaczonego w r. 1831 złotym krzyżem wojskowym „Virtuti militari" i Józefy Marii Przygodzkiej a wnuk Franciszka, jenerała adiutanta króla Stanisława Augusta. Ur. 11.3.1847 Warszawa. Wacław Horodyński wstąpił w szeregi powstańcze w miesiącu kwietniu 1863 r. Uczestniczył w następujących potyczkach: [list][*] We wsi Sokolniki w wieluńskiem w oddziale Parczewskiego.[/*] [*] Pod Rudnikami w częstochowskiem w oddziale j. w. Następnie wstąpił do oddziału Szumlańskiego, który to oddział stanowił składową część większego oddziału pod naczelnym dowództwem Oborskiego.[/*] Tu Horodyński uczestniczył w bitwach: [*] W Szczawinie Kościelnym, w gostyńskim.[/*] [*] Pod wsią Babice w rawskim.[/*] [*] W Niewieszu w kaliskim, pod Uniejowem. Podczas tej bitwy, chociaż był wtedy zaledwie 17-o letnim podoficerem, otrzymał rozkaz poprowadzenia kompanii kosynierów, złożonej z 400 żołnierzy do ataku. Gdy bezzwłocznie wyprowadził kosynjerów na front, pierwsza kula karabinowa moskiewska pozbawiła go lewego oka. Horodyński w nagrodę za działalność w tej bitwie otrzymał od Rządu Narodowego nominację na podporucznika. Po zagojeniu rany (leczył się w domu obywatelstwa Witeckich w Nowej Wsi w kaliskim) udał się w grójeckie do Drwalewa, gdzie bawił brat jego u swego szwagra. Gdy w miesiącu sierpniu przechodził przez Drwalew oddział Grabowskiego, Horodyński, aczkolwiek oka pozbawiony, wstąpił znowu do szeregów i pod Grabowskim brał udział w potyczce.[/*] [*] W pobliżu Puszczy Kampinowskiej pod Lesznem, w pow. błońskim. Po tej bitwie oddział Grabowskiego rozwiązał się. Horodyński udał się znowu w grójeckie do krewnych swych Wilkońskich do Trzylatkowa, skąd po krótkim wypoczynku wstąpił do oddziału Żychlińskiego.[/*] [*] Z Żychlińskim przeprawił się pod Górą Kalwarią przez Wisłę. Następnego dnia oddział napadnięty był przez idące z Warszawy znaczne siły moskiewskie na szosie lubelskiej niedaleko Garwolina, we wsi Żelazna. Żychliński zaraz na początku bitwy został ciężko ranny, ale miał jeszcze tyle przytomności, że wydał rozkaz podkomendnym przedarcia się przez lasy i przyłączenia się do oddziału Zielińskiego w łukowskim. W oddziale Zielińskiego Horodyński został przyłączony do konwoju obozu i w tym charakterze uczestniczył w potyczce.[/*] [*] Pod Parczewem w lubelskim. W tej ostatniej potyczce ciężko był ranny (pokłuty bagnetami) towarzysz broni Horodyńskiego jeszcze z oddziału Żychlińskiego, Aleksander Głowacki, czyli późniejszy Bolesław Prus.[/*][/list]
Józef Ingwer
ur. w r. 1841 w Tarnopolu. Jako słuchacz uniwersytetu w kwietniu 1863 r. wyruszył bo powstania wyszedłszy z Tarnopola wraz z Alfredem Posuchowskim, auskultantem sądowym i Henrykiem Górskim, studentem gimnazyalnym. »Pocztą obywatelską* przybyli nad granicę do Rudy Różanieckiej i przez chłopa przewodnika przeprowadzeni zostali z kilkunastu innymi przez rzekę Tanew. Po drugiej stronie kordonu chcieli się połączyć ze znaczniejszym oddziałem, który w tej okolicy miał się zorganizować. Zamiast oddziału, jakiego się spodziewali, zastali jedynie naczelnika oddziału, Lelewela Borelowskiego, dalej adjutanta tegoż i jednego szeregowca, stojącego zdaleka od nich z rewolwerem w ręku na straży. Zwiększony w ten sposób oddział nie miał broni i dopiero w tydzień później doszedł lasami na miejsce, w którym oczekiwały bryki z bronią. Oddział zwiększył się tymczasem do liczby czterdziestu i zaopatrzył się w dobrą broń, w karabiny austryackie. W kilkanaście dni później oddział zwiększony do liczby około 300 ludzi, stoczył z Moskalami potyczkę pod Cnruśliną, gdzie opadły go cztery roty moskiewskie, liczące 1200 ludzi wraz z 2 armatami. Moskale otoczyli oddział z dwóch stron i zadali mu klęskę. Podczas utarczki został Ingwer raniony w ramię ponad obojczykiem i zaraz w nocy przewieziony bryką do miasteczka Opola, i tu w szkole opodal klasztoru Pijarów, zamienionej na tymczasowy szpital pozostało w lazarecie kilkunastu rannych, gdzie aptekarz z Tarnopola, Józef Pineles pełnił obowiązki aptekarza i felczera. W tym lazarecie leczył się Ingwer przez trzy tygodnie, poczem przez tydzień przebywał w pewnym domu obywatelskim w sąsiedniej wsi nad Wisłą. W pobliżu znajdował się oddział Wierzbickiego, b. pułkownika tureckiego, do tego też oddziału wstępuje Ingwer i z nim przebywa utarczkę pod Kraśnikiem a po złączeniu się z oddziałem Grzymały pod dowódctwem Kruka ponownie pod Chruśliną na szosie koło Janowa, gdzie atak moskiewski nie udał się, wreszcie oddział pod Żyżynem odnosi walne zwycięstwo wycinając w pień kilkuset nieprzyjaciół, zabierając kasę moskiewską, dwie armaty itd. Po potyczce tej zapadłszy na zdrowiu utrzymuje Ingwer urlop, z końcem sierpnia udaje się do Opola, gdzie pozostaje do końca września. Gdy w okolicy pojawił się oddział Leniewskiego, złożony z około czterystu ludzi, wstępuje do tego oddziału i pozostaje w nim aż do końca grudnia, stacza cztery potyczki mniejsze, w ostatniej z nich wraz z oddziałkiem z 10 ludzi zostaje odcięty od swego oddziału i z nimi, jak i z wozem, zawierającym broń, do końca grudnia przedziera się za swym dowódcą. W czasie tej włóczęgi napotyka pewnego razu na znakomicie zorganizowany zastęp Kruka, który nie przyjmując ze słusznych przyczyn oddziału pieszych, wskazał mu jednak kierunek drogi, którym postępując zetknął się Ingwer w dniu 24. grudnia z dawnym swym oddziałem. Wskutek choroby na zarządzenie Wrońskiego, adjutanta Leniewskiego, opuszcza oddział z powodu grasujących licznych rot moskiewskich wyprawiany z dworów czemrychlej w dalszą podróż napotyka na zastęp nieprzyjacielski, przed którym jednak zręcznie się usuwa wjeżdżając w parów, po raz drugi w kilka dni później zajeżdżają mu drogę kozacy i gdy »wykręty« nie budzą u nich zaufania, powstańca naszego prowadzą do Piasków Luterskich, gdzie przeprowadzony został przed majora Pawłowa, w kilka dni później przewieziony do Lublina i osadzony w zwykłem więzieniu. Po pewnym czasie odstawiony zostaje przed sąd wojenny a gdy wzbraniał się wydać nazwiska swych towarzyszy, skazany został na osiedlenie w Syberyi. Wraz z 40 towarzyszami prowadzony przez konwój udaje się następnie pieszo z Lublina do Warszawy, gdzie tydzień przesiedział w cytadeli i w dniu 19. marca wyrusza koleją z Warszawy w dalszą podróż do Petersburga, dalej do Moskwy, dokąd przybył w towarzystwie już tylko 29 towarzyszy. Tu skazańcy-towarzysze wspólnej doli przesiedzieli w cyrkułowem więzieniu policyjnem a następnie ze zmienionym konwojem a i wzmocnionym tak, że na jednego powstańca przypada! jeden żandarm, przybywają do ostatniej stacyi kolei żelaznej w Niżnym Nowogrodzie. W czasie wiosennych roztopów okropna droga do Tobolska trwała 23 dni dniem i nocą. Na miejscu tymczasowego przeznaczenia wstrzymano konwój, gdyż z powodu ciągłych roztopów dalsza droga była wprost niemożliwą. W Tobolsku przebywał Ingwer od marca do pierwszych dni lipca. Liczne rzesze skazanych dochodziły w tem mieście do trzech tysięcy, wykłady, pogadanki a nawet próba utworzenia teatru —urozmaicały życie wśród ponurego wyglądu sybirskiego krajobrazu. Porządkiem etapowym z początkiem lipca udał się Ingwer w dalszą drogę i wreszcie w grudniu stanął w guberni jenisejskiej, parafii aczyńskiej, we wsi Marjasowej, gdzie wraz z drugim towarzyszem Ks. Dr. Logą z Poznania przebywał półtora roku. Po jego upływie z polecenia władz zmienił miejsce swego pobytu i zamieszkał w drugim powiecie minusińskim we wsi Minusińsku. Gdy stopniały zasoby pieniężne, jakie miał przy sobie, żył z pracy rąk, pracował przy ścinaniu drzew i budowie promów. Wśród tych ciężkich warunków przebywał dwa lata, w końcu pełnił obowiązki nauczyciela domowego w domu urzędnika rosyjskiego. W r. 1868 wskutek reklamacyi rządu austryackiego, przeprowadzonej głównie zabiegami posła Ks. Ruczki, w styczniu 1868 r. opuszcza miejsce swego osiedlenia i powraca wraz z Czaplickim, autorem »Czarnej Księgi*, jego żoną i niejakim Florczakiem do Galicyi, gdzie w Krakowie stanął w dniu 26. sierpnia 1868 r. W powstaniu otrzymał w październiku 1863 r. nominacyę na podporucznika i w tym też charakterze dostał się do niewoli. Po powstaniu osiadł w Tarnopolu i tutaj piastował zczasem kierownictwo Miejskiej Kasy Oszczędności, później Banku powiatowego.
Iskrzycki
żołnierz w szeregach powstańczych, schroniwszy się na terrytoryum Państwa Austryackiego, internowany w jednej z twierdz, w końcu roku 1864 wstąpił w szeregi armii meksykańskiej i tamże za dezercyę został rozstrzelany w Perocie dnia 10 Czerwca 1865 r.miały przechodzić przez Wisłę koło wsi Komorowa, zrobił zasadzkę silnie obsadziwszy miejsca. Jedna rota nie doszedłszy jeszcze do miejsca przeprawy znajdującej się za wsią Komorowem i Żabcem, została przez oddział polski który już Wisłę przebył w sile 600 ludzi, zaatakowaną, przybyli dragoni, objeszczyki i strzelcy na pomoc, z«dają klęskę oddziałom powstańczym. 30 zostawiają na placu, i w dalszym pociągu oddział cały miał pójść w rozsypkę ze znacznemi stratami albowiem wielu utonęło, gdyż tylko 200 z całego oddziału miało pozostać przy życiu. Dalej raport moskiewski powiada, że oddziały Bończy które się biły dnia poprzedniego pod Wsią Górami, a następnie pod Komorowem według podań jeńców miały zostawać pod dowództwem ogólnem Jordana a pod Komorowem działał sam Jordan. Oddziały te w połączeniu składać się miały z 700piechoty i 100 ka walery i wybornie wszystkich uzbrojonych, z których tylko 200 zdołało się przedostać na powrót do Galicyi wraz z dowódcą, 25 kawaleryi udało się w głąb kraju, we wsi Łubnicy podług raportu władz cywilnych miano pochować 90 ciał, ciężko ranieni pozostawieni zootnli: w Komorowie, Słupce, Zalesiu, Budzikach, Czerszynie. Straty w wojsku moskiewskióm: 1 zabity, 6 ciężko ranionych.
Strona z 69 < Poprzednia Następna >