Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Mapa - Szlak 1863
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Dziękujemy za wspieranie naszej pracy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 141
Strona z 4 < Poprzednia Następna >
Konrad Piotrowski
Herbu Korwin. Ur. 19. lutego 1845 r. w majątku rodzinnym Piotrowie i Strzyże, w powiecie pułtuskim, w guberni płockiej. Do dziewiątego roku życia wychowywał się w domu rodzicielskim u ojca Stanisława Korwin Piotrowskiego i matki Elżbiety z Bedlińskich. Ojciec służył w regularnem wojsku polskiem początkowo w batalionie saperów a przed wybuchem powstania listopadowego przeniósł się do kawaleryi i służył przy ułanach. Po ukończeniu wojny z r. 1831 nie był pociągniętym przez rząd rosyjski do odpowiedzialności, ponieważ był oficerem subalternem i nie doszedł rangi majora. Po zgnieceniu powstania listopadowego osiadł w rodzinnym majątku i oddał się gospodarstwu, około r. 1845 sprzedał Piotrowice i Strzyże powieściopisarzowi Kaczkowskiemu a kupił od Pieniążków Czerwonę z przyległościami, duży ale zaniedbany majątek w guberni radomskiej. W dyscyplinie wojskowej wychowywał dzieci, z których najstarszy Konrad oddany został do gimnazyum w Radomiu, gdzie wśród młodzieży w okresie przedpowstańczym objawiał się gorący nastrój, który wyładowywał się na zewnątrz manifestacyami tego typu, co bicie szyb gubernatorowi Białoskórskiemu lub zajście z ministrem oświaty, gen. Muchanowem, którego podczas wizytacyi klasy w Radomiu jeden z kolegów Konrada Piotrowskiego niejaki Zenon Leszczyński za »obrazę klasy« uderzył kałamarzem w twarz, a gdy atrament zalał twarz i ordery, uczniowie wypadli z ławek i wobec świty obili ministra. Szczegóły tego zajścia według opowiadania Piotrowskiego miały następujący przebieg. Przyjazd ministra gen. Muchanowa spowodował w mieście i w gimnazyum liczne przygotowania. Dyrektor gimnazyum, Wyżycki urządzał po klasach próby przywitania dygnitarza rosyjskiego przez młodzież w języku rosyjskim. Uczeń Leszczyński jednak tak nastroił kolegów, iż na ewentualne przemówienie ministra w języku polskim mieli odpowiedzieć: »zdrowia życzymy Waszej Ekscellencyi«,—w przeciwnym wypadku milczeniem zaznaczyć swoje stanowisko. Przybył do klasy Muchanow w otoczeniu licznej świty i powitał młodzież w języku rosyjskim słowami: »zdarawo rabiata« a gdy klasa milczała, powtórzył swe przywitanie a gdy dalej grobowe panowało w klasie milczenie, zwrócił się z oburzeniem do dyrektora pytając o powody i przedstawiając zajście jako bunt. Podczas wizytacyi miała się odbyć lekcya historyi rosyjskiej, którą wykładał prof. Szabuniewicz. Gdy zapytany o małoznaczący nieudowodniony drobiazg uczeń Farnese pytającemu dygnitarzowi rosyjskiemu nie dawał odpowiedzi, profesor zaznaczył, że pytanie nie zawiera stwierdzonego faktu, wobec czego minister Muchanow nazwał zarówno ucznia, jak i profesora »durakiem«. Młodzież związana serdecznymi węzłami ze swymi przewodnikami, reagowała w ten sposób, że Leszczyński ugodził ministra Muchanowa kałamarzem, a gdy uczniowie rzucili się nań i bić go poczęli, świta cofnęła się, by wezwać z koszar wojsko, które jednak spóźniło się z przybyciem a gdy w zakładzie się zjawiło, młodzież tylnem wyjściem umknęła z gmachu. Na podstawie ukazu gubernialnego zakład został rozwiązany, profesorowie usunięci, Muchanow przechodził w podróży powrotnej z Radomia ciężkie chwile, młodzież bowiem radomska depeszą szyfrowaną zawiadomiła o zaszłym wypadku Marymontczyków, którzy w Raszynie pod Warszawą zasadzili się na ministra i również go pobili w lasku, gdy pocztą przejeżdżał. Z owej przeprawy szerokiem wzięciem cieszyły się laski tzw. muchanówki, na których ze względu na znaczny popyt niejeden zarobił trochę grosza. Następstwem tych zajść była dymisya Muchanowa i wyjazd jego za granicę. Tymczasem po kilku miesiącach wskutek starań Wielopolskiego gimnazyum radomskie powołane zostało do życia, które płynęło wśród ciągłych utarczek i manifestacyi w okresie przedpowstańczym aż do wybuchu powstania. Wybuch ruchu zbrojnego zastał Konrada Piotrowskiego w VIII kl. gimnazyum w Radomiu. W dniu wybuchu tj. we czwartek po lekcyi prof. Szabuniewicz polecił uczniom ubrać czapki w klasie na znak gotowości do pochodu i ogłosił, że wybucha powstanie i że każdy zdolny do noszenia broni powinien wziąć udział w zbrojnym ruchu. Zaznaczył dalej, że gen. Langiewicz w towarzystwie kap. Koryckiego wyjechał już z Radomia i udał się na punkt zborny w lasach pod Szydłowcem. Zachęcona gorącemi słowami profesora młodzież starsza ruszyła w drogę do Szydłowca. Piotrowski wychowany w nadzwyczaj surowej dyscyplinie pomknął extrapocztą do ojca do Czerwonej. Tu zawiadomiony przez syna o zaszłych wypadkach ojciec, początkowo nie chciał udzielić mu zezwolenia na udział w powstaniu, powiadając, że w powstaniu listopadowem regularne wojsko polskie nie mogło w ówczesnej sytuacyi dać rady wrogowi a cóż dopiero mówić o wybuchającem powstaniu, mającem do dyspozycyi jedynie dubeltówki i kije, potem jednak za wstawieniem się matki dał zezwolenie, zaopatrzył go w broń i parę wierzchowców i wyprawił pod Szydłowiec. Piotrowski zastał oddział sformowany w marszu skierowanym na Szydłowiec i przyłączył się do tego oddziału. Napad na koszary w Szydłowcu nie powiódł się, albowiem Moskale powiadomieni o napadzie, opuścili koszary i ustawili się w rynku i gdy oddział powstańczy ich zaatakował odpowiedzieli ogniem karabinowym. Ponieważ atak na miasto został wykonany z trzech stron, więc Moskale uciekli a oddział zatrzymał się w mieście i zabrał wszystkie zapasy, znajdujące się w magazynach wojskowych. Po bitwie pod Szydłowcem pomaszerował oddział pod dowództwem Langiewicza przez Suchedniów do Wąchocka, gdzie niezorganizowana wielka rzesza powstańcza podzieliła się na kompanie i bataliony. Piotrowski przydzielony został do 1. kompanii III. batalionu strzelców, której dowódcą był kap. Korycki, podczas gdy dowództwo batalionu sprawował Dyonizy Czachowski, późniejszy generał. Czachowski przybywszy do Wąchocka oddał do dyspozycyi Langiewicza 100 rubli w gotówce i dwóch synów, starszego i żonatego Karola i młodszego Adolfa. Odtąd bierze Piotrowski udział we wszystkich bitwach, jakie oddział Czachowskiego staczał a których szczegóły zostały przedstawione we »Wspomnieniach Czachowszczyka z r. 1863« pióra Antoniego Drążkiewicza. I tak walczy w oddziale Czachowskiego w lesie przy trakcie z Suchedniowa do Blizina wiodącym, gdzie starano się niedopuścić do połączenia się oddziałów rosyjskich Czengierego z Markowem, dalej pod Staszowem, dnia 24. lutego pod Małogoszczą, Nowym Folwarkiem, 4. marca pod Skałą i Chrobrzem. W miasteczku Skale oddział Czachowskiego zdobywszy osaczony przez Rosyan cmentarz, umożliwił dyktatorowi odniesienie zwycięstwa i przejście przez Nidę. Pod Grochowiskami 18. marca 1863 oddział Czachowskiego odcięty został od głównych sił Langiewicza a następnie wzmocniony zastępem Bończy stoczył potyczki 20. i 21. marca pod Potokiem i Krzeszowem. Po kilku drobniejszych utarczkach wśród ciągłego organizowania się oddziału walczy pod Grabowcem, ustępuje przed przeważającą siłą nieprzyjacielską wskutek zakazu stoczenia bitwy w tem miejscu przez Rząd Narodowy. Oddział Czachowskiego ruszył dalej przez puszczę Iłżecką i stanął pod Lipiem. W Piekle wzrastają siły naszych wskutek przyłączenia się kilku innych małych oddziałków. Piotrowski bierze następnie udział w potyczce w lasach wsi Skłoby niedaleko fabrycznych zakładów Stefankowa, gdzie oddział odnosi znane zwycięstwo nad nieprzyjacielem. W dniu 23. kwietnia opuszczają powstańcy Piekło i oddzielnie postępując kierują się ku Salachowemu borowi, okrążani przez wojska Czengierego. Po drobniejszych utarczkach staje oddział Czachowskiego w dniu 27. kwietnia w miasteczku Lipsku, skąd ruszono do Solca nadwiślańskiego, następnie do Tarłowa, gdzie odbył się w dniu 3. maja uroczysty obchód rocznicy Konstytucyi Trzeciego Maja. Po nabożeństwie w kościele oddział utworzył czworobok, w środku którego stanął Czachowski, wywołał z szeregu Piotrowskiego i ogłosił, że Rząd Narodowy awansował go z porucznika na kapitana strzelców. Po ogłoszeniu nominacyi obecny przy tej uroczystości ojciec Piotrowskiego ofiarował mu pamiątkową szablę robzinną z napisem: »nie wyjmuj bez potrzeby, nie chowaj bez skutku®. Po cofnięciu się Czengierego po przegranej potyczce pod Mniewem nastąpił pochób w kierunku Kielc i bitwa w bniu 4. maja pod wsią Boryą. Po zwycięstwie w pobliżu Ostrowca nad znaczniejszemi siłami Klewcowa zarządzono dalszy pochób lasami i w dniu 5. maja 1863 bitwa również zwycięska w lasach Bałtowskich. Po połączeniu się w Bałtowie z oddziałem Jankowskiego nastąpiła w bniu 6. maja bitwa pod Rzeczniowem. Po połączeniu się rozbitków z pod Rzeczniowa i wzroście oddziału wywiązuje się starcie pod Radzanowem 29. maja, balej pod Jakubowem i Chruściechowem, w dniu 8. czerwca pod Przystałowicami, Bąkowem i Rusinowem, dalsze starcia pod Hutą Przysucką, Niekłaniem i Czarną. W czasie bitwy pod Bobrzą Piotrowski był umieszczony ze swą kompanią w zwaliskach murów starej fabryki w Bobrzy z poleceniem bronienia tej pozycyi przez czas pewien, aby bać możność schronienia się reszcie oddziału Czachowskiego, bążącego bo lasów, leżących w pobliżu. Wskutek tego został Piotrowski obcięty od reszty wojsk Czachowskiego, któryto oddział po tej bitwie poszedł w rozsypkę, poczem rozbitki świetnego zastępu wraz z Czachowskim przeszły bo Galicyi. Piotrowski jednak nie cofnął się za galicyjską granicę, lecz zdołał przebrzeć się wraz ze swą kompanią bo lasów, otaczających Bobrzę, w których przez bługi czas utrzymywał się ze swym oddziałkiem i zbierał niebobitki z oddziału Czachowskiego. Ten bowiebziawszy się w Galicyi, że część jego oddziału pod dowództwem Piotrowskiego istnieje, przysłał swego szefa sztabu, Władysława Eminowicza, który przyprowadził część kompanii pod dowództwem Rubowskiego i Gromejki, b. oficera rosyjskiego. Eminowicz objął dowództwo nad tymi trzema oddziałami i utrzymywał się czas dłuższy w okolicy puszczy Iłżeckiej aż do powrotu z Galicyi Czachowskiego, który powrócił na czele oddziału tamże uformowanego. Z końcem października 1863 oddział ten rozbito pod Jurkowicami a sam Czachowski na początku listopada z małym oddziałkiem kawaleryi otoczony na polach gminy Wierzchowiska przez ochotników rosyjskich, Asjejewa i Medjanowa poległ, nie zdoławszy się połączyć z oddziałkiem dowodzonym przez Piotrowskiego. W tym czasie objął komendę nad oddziałami, znajdującymi się w województwie sandomierskiem jen. Hauke-Bosak, który uformował dwanaście małych oddziałków piechoty a dowództwo nad jednym z nich, nr. 4., powierzył Konradowi Piotrowskiemu. Z tym oddziałem stoczył Piotrowski kilka mniejszych potyczek, opisanych współcześnie w »Gazecie warszawskiej*, którą do obozu przywiozła mu matka, opiekująca się troskliwie oddziałem i zapewniająca mu przez długi czas materyalną podstawę przez ułatwianie prowiantowania wojska. Z początkiem marca 1864 r. Piotrowski zachorował ciężko i leżał u Józefa Karbowskiego, uwłaszczonego przez swego ojca chłopa w przysiółku Kunegundowie, po powrocie do zdrowia z końcem marca 1864 dostał się do Galicyi, przeprowadzony przez gospodarza Swatka po topniejących już lodach Wisły do wioski nadbrzeżnej Dmytrowa w Galicyi, własności p. Zakliki. Pocztą obywatelską przez Chorzelów hr. Tarnowskich i Luszowice ks. Jabłonowskich przybył do Tarnowa, gdzie przyjął nazwisko Chrząstowskiego, tamtejszego obywatela, co uskutecznił za zgodą tejże rodziny. Jako Chrząstowski zapisał się na medycynę we Wiedniu, gdzie za wpływem hr. Mniszkowej, damy dworu, otrzymał od ministra Meczerego zezwolenie na pobyt w Austryi pod własnem nazwiskiem. Po porzuceniu studyów lekarskich powrócił do Galicyi pod własnem nazwiskiem i poświęcił się zawodowi gospodarskiemu przebywając w zacnym domu Polanowskich i ks. Czartoryskiej-Cieńskiej w Jabłonowie, gdzie został przyjęty do związku tej gminy i za staraniem księżnej otrzymał poddaństwo austryackie. W ostatnich czasach przebywa jako rządca i leśniczy w dobrach dołżanieckich hr. Dunin Borkowskiej, położonych w powiecie tarnopolskim.
Romuald Piotrowski
Romuald Piotrowski (82 lata) * 5.02.1844r. † 28.01.1926r. Urodził się 5 lutego 1844r. we wsi Skarboszewo w ówczesnym powiecie Strzelno, jako syn Michała i Agnieszki z domu Derdowskiej. Brał czynny udział w powstaniu styczniowym. Studiował medycynę na Pomorzu. Po ukończeniu Studiów medycznych z tytułem doktora w 1874r. podjął pracę w Łobżenicy. W 1875r. osiedlił się w Gołańczy, gdzie mieszkał i pracował do swojej śmierci w 1926r. Był cenionym lekarzem, szanowanym obywatelem, gorącym patriotą. Przez wiele lat zasiadał w radzie miejskiej. W czasie niewoli występował otwarcie i taktownie w obronie praw polskich. Cieszył się szacunkiem obywateli polskich i niemieckich. Przez 39 lat czynnie uczestniczył we władzach Gołanieckiego Banku Ludowego. Jego filantropijność, lekarska działalność, niespotykana bezinteresowność i skromność, jego wciąż uśmiechnięta twarz zyskały mu powszechną miłość i szacunek wszystkich. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, rada miejska nadała mu tytuł Honorowego Obywatela Gołańczy. Romuald Piotrowski był żonaty z Kazimierą z Graffów. Ich syn Wacław (1876 – 1958) urodzony w Gołańczy, był doktorem muzykologii, skrzypkiem, nauczycielem i krytykiem muzycznym. Dr Romuald Piotrowski zmarł w Gołańczy 28 stycznia 1926r. w wieku 82 lat. Jego zwłoki złożone zostały na miejscowym cmentarzu, gdzie dziś znajduje się jego nagrobek. Ulica, przy której stoi dom z jego dawnym mieszkaniem nosi imię dr Romualda Piotrowskiego. Na podstawie życiorysu z sali sesyjnej Urzędu Miasta i Gminy w Gołańczy.
Strona z 4 < Poprzednia Następna >