Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 317
Strona z 8 < Poprzednia Następna >
Jan Mazaraki
Rotmistrz kawalerii narodowej z 1863—4 r. pułku kra­kowskiego Nr 1 im. pułk. Zygmunta Chmieleńskiego, odznaczony krzyżem Virtuti Militari 5-ej klasy. Urodził się w 1840 r. Wybuch powstania stycz­niowego zastał go w pułku dragonów rosyjskich. Na wieść o wybuchu dezerteruje z wojska, prze­kracza granicę i udaje s ą do Krakowa, by tam zaciągnąć się do formującego się wolska powstań­czego. Już w pierwszych dniach kwietnia bierze udział w oddziale Grekowicza w bitwie pod Szkla­rami. Niedługo jednak potem oddział ten pod naporem przeważających sił rosyjskich musiał cofnąć się i przekroczyć granicę. W Galicji flustrjacy roz­brojonych i uwięzionych powstańców wiozą na podwodach z Podgórza do Tarnowa. Mazarakiemu jako królewiakowi i dezerterowi groziło oddanie w ręce władz moskiewskich i rozstrzelanie. Posta­nawia więc w drodze uciec. W Bochni udaje cho­rego 5 z polecenia lekarza tamtejszego, Polaka, dostaje się do szpitala. Zaraz pierwszej nocy z sali na pierwszem piętrze wyskakuje oknem i ucieka. Już w pierwszych dniach maja jest z powrotem w Królestwie w oddziale konnym Aleksandra Roga­lińskiego, w którym służy także Zygmunt CHmieleński, sławny później z licznych zwycięskich bojów w województwie krakowskiem partyzant — pułkow­nik. Oddział Rogalińskiego łączy się z siłami puł­kownika Bończy. W zaciętej bitwie pod Górami — poległ tam pułkownik Bończa — Mazaraki ranny kulą w lewy bok i piką kozacką w prawą rękę. Gdy się tylko wyleczył, wstąpił do oddziału Zygmunta Chmieleńskiego, który go mianował po­rucznikiem i dowódcą plutonu kawalerji. Już 2-go lipca bierze udział w zwycięskim boju pod Janowem, gdzie Chmieleński zaskoczył Mo­skali, uderzył na dwie roty piechoty i sotnię kozaków, rozgromił je i zmusił do ucieczki.Następnie jest uczest­nikiem bojów mor­derczych lecz zwycięs­kich: pod Rudnikami i Obiechowem. Pod Białą, gdzie Chmieleński musiał przed przeważającemi siłami Mo­skali ustąpić, Mazaraki po raz drugi ranny w prawe biodro. W nie­cały miesiąc potem w bitwie pod Przed­borzem ciężko ranny w lewą rękę i prze­wieziony do Krakowa leczy się tam przez kilka tygodni. Na początku listo­pada 1863 r., gdy tylko rana się zagoiła, wraca w pole i bije się w dwu potyczkach; w drugiej cięty pałaszem w lewą dłoń. Dn. 12 listopada zostaje mianowany przez generała Józefa Bossaka-Haukego, naczelnika sił powstańczych w województwie krakowskiem i San­domierskiem, rotmistrzem i odkomenderowany do formowania nowego oddziału konnego. Jak przed­tem w wielu potyczkach i bitwach okazał nieustra­szone męstwo i nieugiętą wolę walczenia, tak po otrzymaniu ostatniego rozkazu wkrótce udowodnił, że jest dobrym organizatorem. Do trzech bowiem tygodni uformował oddział z 180 konnych. Wtedy otrzymał z głównej kwatery rozkaz przyjęcia pod swą komendę oddziałku konnych żandarmów Juno­szy i prowadzenia partyzantki w powiatach: mie­chowskim, olkuskim i kieleckim. W myśl otrzymanego rozkazu przez grudzień 1863, styczeń, luty i marzec 1864 r. stacza walki z konnicą rosyjską w ziemi kieleckiej Pod Szcze­kocinami urządza ze swym oddziałem zasadzkę na sotnię kozaków Zasadzka się udaje: połowa kozunów ginie, a 16 pada rannych. Ostatnią zwycięską potyczkę stacza Mazaraki 26 marca na folwarku Rajsko. Na drugi dzień w Dzierzkowie spotyka kilku okolicznych obywateli, a śród nich ojca, którzy donoszą mu, że oddziały powstańcze rozbrojonemi rozpuszczone do domów, że gen. Bossak-Hauke wyjechał zagranicę, że niema już celu dalsza walka. Na skutek tych wiadomości Mazaraki rozpuszcza swój oddział, a sam, przebrany za chłopa, przez cały kwiecień ukrywa się po lasach i chałupach chłopskich. Dopiero w maju udaje mu się przejść granicę pruską. Od r. 1866 żyje w Galicji
Franciszek Milewski
Przywodzę tutaj słowa raportu urzędu leśnego do dyrektora wydziału dóbr i lasów w komisji rządowej przychodu i skarbu z dnia 2(14) b. m. i roku. „W następstwie raportu z dnia 7(19) grudnia r. z., donoszącego o aresztowaniu Franciszka Milewskiego, strzelca leśnego, przez oddział kozaków z miasta Sejn, o jego okropnem pobiciu przez to wojsko i uwiezieniu z sobą, urząd leśny pośpiesza donieść, że wedle protokolarnego zeznania Milewskiej, żony powyższego strzelca, w dniu dzisiejszym w urzędzie leśnym złożonego, mąż jej po przy aresztowaniu zawieziony był do wsi Mankinie, gdzie trzykrotnie był pokładany i niemiłosiernie bity nahajkami; co widzieli gospodarze tej wsi: Chrulski, Daniłowicz i Milewski. Ponieważ po wycierpianej męczarni nie mógł chodzić, przeto przewieziono go do wsi Danowskie, gdzie z ponowionego bicia odszedł od przytomności; nie zważając na to oficer Owczenników, kazał przysposobić jeszcze rózgi, w piecu je rozgrzewać, temi siec Milewskiego, posypując ciało solą, co widzieli gospodarze tejże wsi: Józef i Jan Sławicki, Danowski i inni. W ogóle siedemnaście razy był pokładany i bity. Zabrany następnie w tej wsi na furmankę i pozbawiony przytomności został przewieziony dalej; dokąd? dowiedzieć się żona nie mogła. Szukała go więc po różnych miastach i wsiach okolicznych przez tydzień przeszło, aż nareszcie w dniu 13(25) grudnia r. z. znalazła go w mieście Serajach, o 8 mil od domu swego, ale już nieżywego, przez powyższe wojsko tam porzuconego. Śledztwo sądowe nad ciałem Milewskiego w asystencyi deputata wojskowego było wyprowadzone w dniu 14(26) grudnia, aw obecności wdowy, gdzie się pokazało, że życie utracił skutkiem niemiłosiernego i nieludzkiego zbicia. Sól zaś przy powyższem śledztwie w ciele jeszcze zostawiona świadczyła o jego męczeńskiej śmierci."
Józef Milewski
[herb=Jastrzębiec]Józef Jan Nepomucen Milewski, h. {{Jastrzębiec}}, ur. 1800 Borzewisko, zm. 22.1.1875, syn Kajetana i Sabiny Bogusławskiej. Brat Alojzy zginął w Powstaniu Listopadowym pod Ostrołęką. Kształcił się w Kaliszu, a następnie w Krakowie, gdzie uczęszczał na Wydział Prawniczy UJ. Następnie od 1830 podjął się pracy prawniczej w Kaliszu. Objął po matce zadłużoną wieś Mikorzyn i doprowadził ją do rozkwitu, zostając wkrótce prezesem Rady Powiatowej. Znany był z patriotyzmu, gorliwości społecznej, brania pod opiekę licznych niezamożnych młodych ludzi, a także nienawiści do idei socjalistycznych. W Mikorzynie założył ochronkę, co roku wyprawiał też zabawę na cześć najlepszej gospodyni. Był nazywany "Ojcem włościan", lub przez niechętnych - "chłopomanem". Pełnił też funkcję sędziego pokoju. W 1863 wraz z żoną założyli w lazaret na kilkanaście łóżek. Liczne kontrybucje niemal doprowadziły majątek do ruiny. W trakcie działania dwór został otoczony przez oddział Moskali, lecz Józef wyszedł i po francusku zwrócił się do dowodzącego księcia Witgensteina tak odważnie, że ów cofnął nakaz rewizji, i wydał pisemne pozwolenie na prowadzenie lazaretu i nakaz nieczynienia krzywdy mieszkańcom. Wielkim ciosem było leczenie i śmierć na rękach jedynego syna - rannego w bitwie pod Nową Wsią 29.4.1863. Pochowany w Ślesinie wraz z synem. W kościele w Ślesinie znajduje się epitafium jego i żony. Żona: Dzieci: 1. Aniela Zuzanna, 1841-1896 2. Celestyn, 1842-1863 3. Maria Kleofasa Milewska, 1842-1884, mąż: Bolesław Moszczeński
Alfred Młocki
Alfred Aleksander Maciej Młocki h. Prawdzic, ur. 30.12.1804 Warszawa, zm. 27.3.1882 Lwów. Syn Jakub Młockiego i jego drugiej żony Ludwiki Borzęckiej. Wcześnie osierocony, wychowywał się pod opieką Onufrego Wyczechowskiego. Szkoły i studia kończył w Warszawie.[11] W Powstaniu Listopadowym walczył pod Samuelem Różyckim, porucznik 9 pułku piechoty Armii Królestwa, uczestnicząc m.in. w bitwach pod Odechowem, Janowcem, Chodczą Górną. Pozostawił opis tych działań w pamiętniku.[10] Działając w organizacji rekrutował do wojsk polskich. Ratował się ucieczką do Galicji. Jednak po pewnym czasie Austriacy osadzili go w więzieniu na Podgórzu. Nie zgodził się uwolnienie w zamian za banicję, został więc przekazany władzom rosyjskim. Odsiedział jako więzień stanu areszt w Kielcach a potem objęty został kilkuletnim dozorem policyjnym. Pozbawiony obywatelstwa rosyjskiego wyjechał do Krakowa. Działał tu w kolejnym ruchu patriotycznym. W 1848 został radnym Krakowa lecz musiał udać się na emigrację. Po powrocie osiadł w Sarnkach Górnych w cyr. brzeżańskim. W 1861 był posłem Sejmu Krajowego. W czasie Powstania Styczniowego działał w organizacji. Jako jeden z pierwszych ludzi w Galicji przekazał znaczną pomoc na pomoc Powstaniu[11]. Członek galicyjskiego Komitetu Galicji Wschodniej (ugrupowania Białych), które w chwili podporządkowania całości organizacji w Galicji Rządowi Narodowemu zgłosiło sprzeciw doprowadzając nawet do polskiego "stanu oblężenia". [9] Dzięki funduszom uzyskanym z bogatego spadu po Honoracie - siostrze matki - pracował dużo społecznie. Wystawił jej za to na Łyczakowie piękny pomnik nagrobny, na których wspomniał też o jej hojnym wsparciu dla Zakładu Wychowania Chłopców im. św. Antoniego. Z tego powodu przeniósł się z Krakowa do Lwowa. Działał jako literat m.in. pod pseudonimem "Prawdzic z Kossarzewa". Wydawał prace mają uzmysłowić w konkretach rolę i dzieje narodu polskiego i jego walk o niepodległość i suwerenność. W 1872 wydawał dwutygodnik "Rękodzielnik". Prowadził działalność wydawniczą, finansując wydawanie drobnych i tanich książek dla ludu, takich jak Żywoty Świętych, Bartosz z Trębowli czy Krakus i Wanda. Potajemnie współzakładał "Gwiazdę" - i kultywował wśród rzemieślników czytelnictwo historyczne. W 1872 był wśród założycieli "Koła", które przygotowywało kolejne powstanie. Rozpoczęło się ono w 1877 lecz umarło w zarodku z powodu związania Turcji przez wojnę z Moskwą i agenturalnej działalności rosyjskiej na Zachodzie. Członek wielu towarzystw - Galicyjskiego Towarzystwa Gospodarskiego, Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” we Lwowie, towarzystwa "Oświata", Towarzystwa Pedagogicznego, Towarzystwa Opieki Narodowej (które zajmowało się opieką nad zesłańcami syberyjskimi a którego był prezesem) i in. Prowadził wsparcie dla emigrantów z Europy, którzy chcieliby na powrót zamieszkać na terenach polskich. Zebrał prawie 100.000 złotych reńskich na budowę szkół w Galicji. Do końca życia wypłacał pensję Sewerynowi Goszczyńskiemu, przez dwa lata w trudnym okresie tak samo wspomagał Agatona Gillera. Wierzył i ostrzegał przed ludźmi zajmującymi się sprawami publicznymi, a pozostającymi "brudnymi" w sprawach prywatnych. Mówił "". Agaton Gille opisywał go: "".[11] We Lwowie wybudował kamienicę przy ul. Pańskiej 3, gdzie mieszkał przez cały czas do końca życia. Został pochowany na Łyczakowie. Jego grób znajduje się na polu nr 1, niedaleko bocznej bramy cmentarza.. Żona: (1826) Julianna Franciszka Skowerska Dzieci: * Włodzimierz Młocki (1821-1861) * Bronisława Józefa Młocka (1928-1918), mąż: Władysław Karol (1832-1870), wnuk dowódcy kosynierów spod Racławic.
Karol Murzynowski
Herbu Ogończyk. (1829 lub 1831 Dębołęka - 1907 Głowno) - Powstaniec 1863 r. Urodził się 06.01.1831 r [1] lub w 1829 r w majątku rodzinnym Dębołęce w ziemi sieradzkiej [6] "Syn Andrzeja Murzynowskiego, pułkownika wojsk polskich, jednego z tych marzycieli, którzy podążyli na wezwanie Napoleona I i walczyli w dalekich krajach do ostatka w imię idei i nadziei, które się nigdy nie ziściły i nie miały i dopiero wtedy miecz swój złamał, gdy korpus Giełguta w 1831 r został rozbrojony" [6] Ślub 11.05.1856 r w Szymanowicach w Wielkopolsce [3], Żona - Jadwiga Gątkiewicz [2] , [3] córka Wincentego Gątkiewicza i Izabeli Bronikowskiej [3] Powstaniec 1863 r. [6] Jako powstaniec styczniowy był w czerwcu 1863 r ścigany listem gończym, wystawionym przez władze zaboru austriackiego: "Do ściganych listami gończymi jako podejrzanymi o zamierzoną zdradę stanu należą: (...) Karol Murzynowski, ranny pod Ignacewem w lewe ramię kulą karabinową, a niedawno pielęgnowany w Żegocinie skąd znikł" [11] "To też nic dziwnego, że syn napoleończyka, ś.p. Karol Murzynowski, z tą samą nadzieją wstąpił w szeregi powstańców w 1863 r., a opuścił je dopiero wtedy, gdy w bitwie pod Ignacewem w Konińskim, jako ciężko ranny, został wyjęty z placu boju. Kula nieprzyjacielska strzaskała mu obojczyk przy rozwożeniu rozkazów swego wodza, jako jego adiutant. Odtąd widzimy do znów gospodarującego w swoim majątku Ruda w Kaliskiem, co trwało z górą przez 40 lat". [6] Bitwa pod Ignacewem rozegrała się 8 maja 1863 r. Była to jedna z największych bitew Powstania Styczniowego. Oddziałem ok. 1100 powstańców dowodził Edmund Taczanowki. "Mimo, to, że skończył Marymont, gospodarstwo nie buło odpowiednim terenem dla jego zdolności, a gdyby był złamał ów przesąd dawniej panujący, że syn obywatela ziemskiego nie powinien był być nikim innym tylko rolnikiem, niezawodnie bylibyśmy do wiedzieli na katedrze profesorskiej, ku czemu niezaprzeczenie miał zdolności, przygłoszone w ciszy wiejskiej. " [6] "Ostatnie lat 7 przeżył w Łodzi. " [6] "Odszedł przyjaciel młodych i osierocił oprócz ukochanej żony, Jadwigi z Gątkiewiczów, z którą przeżył 51 lat, wiele innych serc, odszedł prawie z temi wyrazami na ustach: "więc mi nie sądzono, abym dożył lepszej jutrzenki dla kraju". [6] Zmarł 05.08.1907 [1], [2], pochowany na Cmentarzu Parafialnym św. Jakuba Apostoła w Głownie [1] Rodzeństwo: 1____Waleriana Murzynowska 1-vo Zakrzewska – ur 1833 Brzeźnio [obecnie woj. łódzkie] [4] - ślub 1856 Brzeźnio akt nr 3 2____Konstanty Murzynowski [5] Dzieci: 1__Jadwiga Józefa Murzynowska - ur 10.03.1857 Ruda Wieczyńska par. Szynamowice , urodzenie zgłosił jej ojciec, Karol Murzynowski dzierżawca Rudy lat 27 [10] Rodzice: 1____Andrzej Murzynowski [2] - ur we wsi rowy w Guberni Lubelskiej [9] - pułkownik Armii Królestwa Polskiego [6] ślub nr 1 z Jadwigą Gątkiewicz (zm, 05.01.1829) , ślub nr 2 jako wdowiec z Honoratą Gątkiewicz [7] - zm. 29.07. 1859 Dwór Stolec par. stolec, pułkownik byłych wojsk polskich, pozostawił owdowiałą żonę Helenę z Gątkiweiczów [9] zgon zgłosił Konstanty Murzynowski dziedzic dóbr [9] 2____Honorata Gątkiewicz 1-vo Murzynowska 2-vo Murzynowska [2] – ur. Chwaliszew Wielki w Księstwie Poznańskim [5] – ślub nr 2 jako wdowa po Feliksie Murzynowskim (zm, 1832 Dębołęka par. Brzeźnio, dziedzic Dębołęki [8]) - zm. 1860 Sieradz, jako wdowa lat 66 [5], zgon zgłosił Konstanty Murzynowski (syn, dziedzic dóbr S....) [5] ślub__1833 r Brzeżnio [7] Dziadkowie 1.1__Wawrzyniec Murzynowski [7] 1.2__Helena Gumińska [7] ślub__ 2.1__Tomasz Gątkiewicz [7] 2.2__Karolina Korytowska [7] ślub__
Ludwik Narbutt
Artykuł | Młodość i rodzina Urodzony w 1830 r. we wsi dziedzicznej Szawry, powiatu lidzkiego w województwie grodzieńskiem, od samej kolebki już był otoczony pamiątkami przeszłości — i mimowolnie czuć w sobie musiał tętno życia narodowego. Rodzina ojca przeważna niegdyś wpływem w okolicy, przez długie pokolenia wszystkie urzęda powiatowe w Rzeczypospolitej piastowała; nosiła więc w sobie tradycję tej średniej klasy narodu. Ojciec Ludwika Teodor, oddany nauce dziejów, autor ogromnej 10cio-tomowej historii Litwy, całą myślą i duszą żył w tej przeszłości, którą dla swego pokolenia rozświecał i opowiadał. Matka przeciwnie, córka ubogiego rolnika, żołnierza niegdyś Kościuszkowskich czasów, choć rodem szlachcica, ale pracą i obyczajem zupełnie z ludem zespolonego, należała do tej skromnej i najskromniejszej warstwy społeczności, co próżna wszelkich zaszczytów, nie głową ale sercem tylko obowiązek narodowy pojmowała, zawsze do ofiary gotowa, przez miłość ziemi rodzinnej zaczerpniętą nie z tradycji ale po prostu z macierzystego mleka. Ludwik najstarszy z dzieci Narbuttów, miał liczne rodzeństwo. Zaledwo chłopięcych lat dorastające dziecko ujrzało ukochanego ojca uwięzionego, zamkniętego w klasztornej celi w Wilnie. Matce utkwiło w sercu, co raz w tej epoce patrząc w lustro powiedział: „Matko, będzie ze mnie albo wielki człowiek, albo łotr wielki!" Zaledwie podrósł trochę, oddali go rodzice do szkół do Lidy, skąd później przeszedł do wileńskiego gimnazjum. Odwiedzał dom w święta i podczas wakacji zajmował się nauką młodszych swych braci. W dzieciństwie już piosenki i drobne wierszyki układać lubił, ale w miarę jak podrastał, zaczęła go coraz bardziej zajmować historia. W wojsku moskiewskim Przed Bożym Narodzeniem 1848, w skutek jakiejś denuncjacji, o północy policja z wojskiem otoczyła mieszkanie biednego studenta; rozbudzonemu powiedziano że jest aresztowany i od byto najściślejszą w jego pokoiku rewizję, rozbijano piece, odrywano podłogę w izdebce, szukając dowodów mniemanej winy. Nie znaleziono nic, na nie szczęście jednak była między szpargałami studenta kartka treści zupełnie niewinnej, przez niego do kolegi pisana, w której się podpisał Orzeł-Krzyż. Biegła w układaniu zarzutów oskarżających komisja śledcza, chciała w tem widzieć dowód jakiegoś, spisku i zatrzymano młodzieńca w więzieniu. Wiadomość o tem doszła do Szawr w chwili, kiedy rodzice Ludwika stracili jedno z najmłodszych swych dzieci. Po tygodniach w więzieniu nadszedł wyrok, skazujący dziewiętnastoletniego młodnieńca na 300 rózg i 12 lat sołdactwa. Sprowadzono umyślnie rodziców do Wilna, aby byli świadkami egzekucji, zebrano także wszystkich starszych uczniów z gimnazjum, kolegów Ludwika i po odczytaniu carskiego wyroku, wyliczono przepisaną chłostę. Młodzieniec zniósł ją mężnie, a żegnając się później z rodzicami, upadł im do nóg, prosząc o błogosławieństwo. Młodzieńca, kibitka pocztowa wywiozła do Kaługi. Dowódca kompanii, ob chodził się z nim grubiańśko, i pewnego dnia chcąc mu prawdziwie dokuczyć, łajał go wyrzucając że jest Polak buntownik. Krew młoda zawrzała u Narbutta i dał kapitanowi policzek. Aresztowany, miał ulec sądowi wojennemu, ale na jego szczęście, istniał ukaz Mikołaja zakazujący najsurowiej oficerom robienia podobnych wyrzutów zsyłanym do wojska Polakom, było to skutkiem licznych podobnego rodzaju wypadków jakie po 1831 r. miały miejsce. Przyjaźniejsi dla Narbuttta wyżsi oficerowie, skorzystali z ukazu, i skończyło się na prostym areszcie. Przeniesiony wkrótce do Moskwy, wyruszył stamtąd z pułkiem swoim na Kaukaz. Narbutt starał się poznać wojnę partyzancką i oddał się temu z zapałem. Podczas pobytu swego na Kaukazie, brał udział w dziewięciudziesięciu przeszło potyczkach, wpisując się nieraz jako ochotnik do oddziałów wyprawianych przeciw tak zwanym Kaczachom. Prowadził żywą korespondencję z siostrą. Miał udział w bitwie pod Karsem, tam w nogę ranionym został. Wyleczony, za odznaczenie się w bitwie w której jenerał Ganecki otoczony przez Turków, przerżnąć się do swoich potrafił, otrzymał w nagrodę 3 ruble srebrem. Później awansowany na podoficera. W 1859 r przesłużywszy lat 10 jako żołnierz, otrzymał stopień oficerski.poprosił o urlop który dostał na trzy miesiące, a później o dymisję którą otrzymał. Pewnego dnia w 1862 r. brat jego młodszy przyjechał nad rankiem z Wilna i przywiózłszy z sobą odezwę warszawskiego Centralnego Komitetu, obudził śpiącego Ludwika, aby mu ją, odczytać. Wysłuchawszy odezwy, zerwał się Narbutt, zdjął wiszącą nad łóżkiem czerkieską szablę, ucałował ją i już słowa sobie o tem powiedzieć nie pozwolił. W sąsiedztwie Szawr mieszkała młoda wdowa pani Siedlikowska. Przyjaciółka całej rodziny, kochana przez rodziców Ludwika, bywała często w Szawrach, poznanie się ustąpiło prędko miejsca tkliwszemu uczuciu, i w 1861 roku Ludwik Narbutt osiadał w Sierbieniszkach, majętności ukochanej żony, blisko Szawr położonej. Powstanie Powołany 13.2.1863 przyjął wezwanie i objął dowództwo w lidzkim powiecie. Brat młodszy Bolesław i sześciu domowników stanowiło najpierwszą garstkę, z którą wyruszył do lasu szuwry, siostra Teresa pełniła rolę Kuriera, sąsiad Leon Kraiński przyprowadził mu jeszcze ośmiu ludzi i tych 15tu stanowiło pierwszy zbrojny zastęp na Litwie. 14 lutego dołączyło 17 chłopów na czele z ks. wikarym Józefem Horbaczewskim z Ejszyszek. Kapelan odtąd powstańczego oddziału i nieodstępny aż do zgonu towarzysz wszystkich trudów Narbutta. W Ejszyskiej i Nackiej parafii, zebrał jeszcze kilkadziesiąt. W kościołach księża czytali manifesty, nawołując chłopów do walki o wolność. Wiejski skrzypek Stefan Wilbik chodząc od wsi do wsi agitował ludzi, werbował i kierował do oddziałów powstańczych. Wysławszy do Wilna umyślnego z wiadomością o swojem wystąpieniu, otrzymał stamtąd zapewnienie iż dano jeszcze dwom oddziałom rozkaz połączenia się z nim; czekał dni parę na ich przybycie, ucząc tymczasem musztry i wojennych obrotów swojego nowozaciężnego żołnierza, ale widząc że zapowiedziane posiłki nie nadchodzą, wysłał Kraińskiego z drobnym oddziałkiem dla dostania języka i gromadzenia sił większych, a sam pociągnął ku puszczy Rudnickiej, która była najbezpieczniejszym dla niego miejscem. Już 20 lutego wystąpił już na bój śmiertelny, ale pierwszy poważny chrzest ognia miał otrzymać przy wsi Rudniki. Kozacy urządzili zasadzkę na oddział Narbutta, lecz szczęśliwy bieg wypadków pozwolił uprzedzić wroga, i przypadkowo dać mu wrażenie że został otoczony (miał tu udział pluton Aleksandra Stawińskiego). Wywołało to popłoch i zwycięstwo Narbutta. Walka toczyła się do zachodu słońca. Wojska carskie cofnęły się w stronę Rudnik. Powstańcy pogrzebali 4 zabitych, rannych ukryli w chatach wiejskich, sami ukryli się w puszczy. Ostrożny i przezorny zwycięzca, pociągnął ze swoim oddziałem do puszczy Nackiej i zyskał przez to znowu trochę czasu na ćwiczenie swojego żołnierza. Wzmocnieni przyszłymi z Wilna pięciu kompaniami piechoty Moskale, nie wiedząc o tem, szukali go długo w okolicach Rudnik. On zręcznie unikał spotkania. Urządzał zasadzki, nużył nieprzyjaciela, a znając doskonałe miejscowość, zawsze zmylić go umiał. Tymczasem nadeszła wiadomość, że partia rekrutów z Królestwa Polskiego miała być prowadzoną przez Szczuczyn. Narbutt wychodzi z puszczy, bystrym marszem przenosi się na oznaczone miejsce, urządza zasadzkę i oczekuje tam zapowiedzianego oddziału. Wiadomość okazała się mylną, powrócił więc na powrót i w pierwszych dniach kwietnia rozłożył swój obóz w parafii Nowodworskiej, niedaleko Podubicz, gdzie przyjął w Wielką Sobotę. Moskale cofnęli się, a on ku Zubrowu, głębiej w lasy pociągnął. Jenerał-gubernator Nazimow cenę na głowę Narbutta nałożył. Ochotnicy coraz gęściej zaczęli się garnąć pod jego rozkazy. Syn rzeźbiarza, sam artysta, młody Andrioli, z pod oka Nazimowa, bo z samego Wilna, przyprowadził mu kilkudziesięciu ludzi. Niedostatek broni był największą przeszkodą — odległość ogromna od granicy, nie dozwala dowozu jej stamtąd, i trzeba było na środkach miejscowych, wewnętrznych poprzestać, zaledwo kilkanaście dobrych sztucerów liczono w całym oddziale Narbutta, reszta uzbrojoną była w myśliwskie strzelby, pojedynki i dubeltówki. Siły rosyjskie zwiększały się ciągle, i tropiąc zewsząd Narbutta, starały się go otoczyć do koła — on korzystając z miejscowości, za puszczał się głębiej w lasy i miejsc bagnistych, dla artylerii niedostępnych szukał. Nieraz marsze od bywały się w nocy. W jednym z takich, zatrzymał się około Łaksztucian (). Położenie miejsca nie było dla potyczki korzystne ale zmęczenie oddziału zmusiło go do tego. Gdy pokrzepieni mieli zwijać obóz naparli Moskale zbiegając z niewielkiej pochyłości. Narbutt dzięki zimnej krwi i zręcznym manewrom i wyćwiczenia żołnierza odniósł wielkie zwycięstwo pomimo starty kilkunastu osób - w tym kuzyna Wojciech Narbutta i adiutanta WładysławaNowickiego. Po łaksztuciańskiej potyczce, było znowu kilka mniejszych utarczek. W kilka dni później, nie mogąc obciążać rannymi obozu, który tak często miejsce zmieniać i przedzie rać się nieraz przez niedostępne ostępy musiał, zostawiono ich we wsi Melino zwanej, niedaleko Hryszeniszek, myśląc że się tam ukryć potrafią, a Narbutt unikając coraz większe gromadzącego siły nieprzyjaciela, postanowił dostać się do puszczy grodzieńskiej. Po kilku tygodniach, ranni odkryci przez Moskali, powiązani i do Wilna odstawieni zostali, skąd nie jeden z nich oparł się aż w głębi Syberii. Narbutt mylił tropiących go moskali licznymi fortelami. Np. kazał oddziałowi przez pół godziny maszerować tyłem, niszczył mosty, przechodził bagna po kładkach. Pozwoliło to oddziałowi znacznie wypocząć i zyskać nowych ludzi, których dowódcy oddziałów mieli okazję ćwiczyć. Otrzymawszy wiadomość o gromadzeniu się nowych oddziałów postanowił wrócił do puszczy nackiej. Przebył miasteczko Dubicze i rozłożył obóz nad Kotrą. Ostrzeżony zmienił sprytnie miejsce obozu pozostawiając rozpalone ogniska. Za głowę Narbutta wyznaczono nagrodę 10000 rubli. Moskalom dostarczył informację szpieg Bazyli Karpowicz, a pułkownik Timofiejew przebrany za rybaka sam podpłynął niemal pod obóz. Moskale otoczyli obóz ogromnymi siłami. , nieprzyjaciele sami oddawali sprawiedliwość niespożytemu męstwu walczących; Narbutt na czele zagrzewał swoich, wydawał rozkazy, zawsze przytomny, zdawał się mnożyć wśród niebezpieczeństwa, raniony nogę, podtrzymywany, a później niesiony przez sześciu swoich, nie przestawał kierować walką. Zgromadzona w około niego kupka, zwraca uwagę Moskali, wszystkie strzały swoje na ten punkt zwracają, już dwóch z pomiędzy sześciu upadło, na reszcie sam Narbutt ugodzony kulą w piersi, skonał z ostatnim uściśnieniem mówiąc do towarzyszy, ze miło jest za ojczyznę umierać. Obok niego poległo jedenastu najwaleczniejszych, reszta, ulegając przemagającej sile, musiała się rozproszyć po lasach, aby znowu na innem miejscu zebrać się do dalszej walki. Legenda Narbutta Wieść o zgonie kochanego powszechnie i już aureolą kilku szczęśliwych potyczek otoczonego wodza, rozbiegła się szybko po okolicy; nazajutrz, na plac boju zeszło się wielu włościan i ciała poległych przeniesiono ze łzami do skromnego w Dubiczach kościółka. Przybyła tam i siostra Ludwika, pani Teodora Mączynska, która przez cały czas tej kampanii sercem towarzyszyła bratu we wszystkich niebezpieczeństwach, ułatwiała mu komunikacje, nieraz dostarczała żywności, z nią razem była przyjaciółka jej, panna Antonina Tabeńska, która później w więzieniu miała cierpieć za swój patriotyzm i pomimo młodości i płci swojej, pierwsza z kobiet dostąpić zaszczytu służącego dotychczas największym obywatelom, skazaną została na kilkanaście lat do ciężkich robót w kopalniach syberyjskich. Zapytana przez Moskali czy i ona ma między poległymi brata, odpowiedziała: „Wszyscy walczący za Polskę są moi bracia!" Pułkownik zgodził się na odbycie nabożeństwa żałobnego. Dwanaście trumien ustawiono w maleńkim kościółku, najwyżej stojąca, pokryta kirem żałobnym, zawierała zwłoki Narbutta, między innemi były ciała dwóch braci Brzozowskich i Leona Kraińskiego, któremu nieraz dowództwo oddzielnych oddziałów poruczane było. Nabożeństwo, koncelebrowane przez 14 księży, odbyło się wśród łkania modlącego się ludu, który później jedną, wspólną dla wszystkich dwunastu usypał mogiłę. Na piaszczyste miejsce przywieziono darniny z daleka, miłość ludu darniną wyłożyła ten kopiec, otaczając go czcią prawdziwą, i tak trwał do czasu, kiedy Murawjew rozrzucić go kazał, mówiąc iż ciała podobnych ludzi powinny być psom na zjedzenie oddane. Po śmierci Narbutta, rozproszony oddział skupił się znowu i kilku kolejno miał dowódców, między którymi najwybitniejszą postacią był tak zwany Ostroga, ale żaden z nich dorównać Ludwikowi nic mógł. Imię jego tak było popularnem, zdolnościom tak wierzono, że pomimo publicznie odbytego pogrzebu, długo wierzyć nie chciano że już go nie ma, w kilka miesięcy jeszcze potem, spotykano włościan upewniających że go widzieli, stał się ludową legendą i pamięć jego długo zostanie świętą na Litwie. Teodorze udało się emigrować, brat Franciszek zginął, Bolesława zesłano na Sybir, podobnie jak matkę na grobie której dano napis "Matka synów". Ludwik Narbutt liczył lat 33 wieku, wzrostu zaledwo średniego, rysy miał regularne i ujmujące, czoło wyniosłe nosiło ślady trosk i myśli twardego bardzo życia, spokojny zazwyczaj, w chwilach stanowczych umiał wydobyć z siebie wielką energię i głos jego wtenczas przybierał ten ton uroczysty, który jak tok elektryczny obiegał i wstrząsał przytomnych. Słuchany jak wódz osiwiały w bojach, kochanym był przez podwładnych jak brat i kolega, wśród ludu wiejskie go szczególną dla siebie miłość wyjednać umiał, a pierwszy na Litwie podniósłszy sztandar powstania, otrzymał to jeszcze od Boga, że zginął w walce, wśród pełnego poczucia osobistej swobody, a nie po długiem jak tylu dzisiejszych obrońców więzieniu, na szubienicy.
Juliusz Natmiller
Juliusz (Julian) Karol Benedykt Natmiller (Nathmuller, Nadmiller, Nadmuller itp), ur. 21.3.1827 Jugowice, p. Krakowem[12], zm. 20.1.1903 Kraków[1]. Syn Michała i Barbary Puntner[11]. Pochodził z Galicji, z rodu szlacheckiego lecz nie zatwierdzongo przez heroldię. Oficer Legionu Polskiego na Węgrzech w 1848 roku, krakowskiej gwardii narodowej. ""[9] Uczestnik powstania 1863. Dowódca oddziału kawalerii litewskiej po naczelniku Kobylińskim.[4] W lipcu 1863 r. mianowany naczelnikiem województwa grodzieńskiego[5] Brał tu udział w bitwie pod Markowem 30.07.1863[6] Przeszedł w augustowskie. Przybył do oddziału rozlokowanego w Wiszniówku (lub Nieciece). Przywiózł ze sobą nowe krótkie belgijskie sztucery z bagnetami oraz znaczną ilość amunicji.[13] Usuwając z oddziału dowódcę Górskiego utworzył z całego oddziału dwa szwadrony, z których I-szy powierzył Kwapiszewskiemu a drugi Zdziechowskiemu. Zasłużony Kobyliński został przy oddziale jako adiutant.[9] Natmiller poniósł wyszkolenie oddziału rozpoczynając od ćwiczenia musztry.[13] Oddział krążył po partyzancku po Kongresówce[8]. Walczył niezwykle skutecznie 3.09.1863 pod Saniami (pod Zambrowem). "".[9] Następnie 7.09.1863 Pod Brzeźnicami. Tu dowiedziawszy się że Kozacy przybyli do wsi po siano, ""[8] Po tej bitwie w pobliżu Kobylina został usunięty z oddziału przez sam oddział.[8] Objeżdżając warty spostrzegł jednego żołnierza (Kuleszę) śpiącego i skazał go na śmierć przez rozstrzelanie. Pochodził z pobliskiej okolicy, był dobrym towarzyszem broni i miał wielu przyjaciół, którzy uprosili dowódcę o ułaskawienie, zgadzając się na wydalenie z oddziału. Jednak następnego dnia brat Kuleszy poinformował oddział, że został on powieszony w pobliskim lesie. Żandarmi wyjaśnili że taki rozkaz po kryjomu otrzymali od dowódcy. Spowodowało bunt wśród żołnierzy, którzy rozbroili dowódcę krzycząc "wolno ci było rozstrzelać go, ale nigdy powiesić!". Oficerowie akurat byli w kościele i po powrocie i zapoznaniu się z sytuacją postanowili następnego dnia postawić go pod sąd przy udziale naczelnika powiatu. Natmiller zdołał jednak nocą opuścić oddział, a dowództwo objął Kobyliński.[10] W Rządzie Narodowym zaistniałą sytuację oceniano początkowo jako bunt. Rozważano nawet wariant rozstrzelania winnych. Zwyciężył jednak rozsądek i trzeźwa ocena sytuacji.[13] Translokowano go potem do oddziału „dzieci warszawskich". Objął tu dowództwo na ok 200-konnym oddziałem[9]. Na ich czele, w stopniu majora[7] stoczył[5] 10.12.1863 pod Rawą utarczkę z 80 grenadierami i 70 kozakami. Bitwa ta trwała trzy dni (przy zmieniających się uczestnikach walk po stronie rosyjskiej) w formie pościgu na dystansie 192 km. "".[9] Po tej bitwie opuścił oddział, który przygnębiony bez dowódcy brał udział w bitwie pod Rzeżewem 15.12.1863.[6][9] Wkrótce dostał się do niewoli rosyjskiej (wraz z ). [5][6] Obaj skazani zostali 18.6.1864 na ciężkie roboty w twierdzach po lat 10, pozbawieni wszystkich praw stanu i konfiskatę majątku. Konfirmacja naczelnika nastąpiła 8/20.6.1864[5] Przebywał m.in w Czycie, gdzie mieszkał w koszarach artyleryjskich zajmując się rzemiosłem.. Po przewodnictwem Marczewskiego, razem z Ludwikiem Zielonką zostali skierowani do naprawy młyna na wyspie pod miastem. Młynu od dłuższego czasu nie udawało się naprawić, jednak zesłańcy, pracują 4 miesiące dokonali uruchomienia. Dzięki temu skierowano ich potem do reperacji tartaku w Siwakowej, gdzie Natmiller kierował pracami.[7] O jego powrót, jako poddanego austriackiego starał się ks. Ruczka[15]. W końcu udało się mu uzyskać prawo powrotu w grupie wysłanej 9.3.1869[11] Po powrocie z Syberii pracownik kolei. Między innymi pracował w zakładach Stratford pod Londynem.[7] W latach 70-tych prowadził Skład Narzędzi Rolniczych w Krakowie przy Rogatce Łobzowskiej nr 15.[16] przez pewien czas zajmował się też pałacem w Radziszowie. Pod koniec życia mieszkał w przytulisku dla weteranów 1863 r, w Krakowie. [3] Zmarł na Piasku, parafia Kraków św. Szczepan [3] Pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, kw. R, grób nadal istnieje. [2] Żonaty z Leoną Zapalską (c. Leona i Marii Zielońskiej)[11] Miał dwójkę dzieci w tym córkę: Marię Jadwigę ur. 1876 Nowa Wieś[11]
Michał Nawrocki
Urodził się w r. 1839 w Sulmierzycach, nauki gimnazyalne ukończył w Ostrowie, poczem wstąpił do seminaryuin duchownego w Poznaniu. Ztąd poszedł w r. 1863 do powstania, ale ciężko ranny zaraz na wstępie pod Olszakiem dnia 22 marca, zmuszony był plac boju opuścić. Zaledwo się wyleczył, wzięto go do wojska pruskiego i wcielono za karę do kompanii roboczej (t. zw. szarków) nasamprzód w Poznaniu na Winiarach, następnie w twierdzy Torgawie. Po 2 i 1/2-rocznej ciężkiej służbie uwolniony z wojska na mocy łaski monarszej ”dopraszał" się powtórnego przyjęcia do seminaryum, czego mu jednakże władza duchowna odmówiła. Zawiedziony w nadziei, osłabiony na zdrowiu i bez środków utrzymania życia, przyjął w zacnym domu hrabiów Kwileckich w Oporowie obowiązki nauczyciela domowego i na tern stanowisku umiał sobie zjednać szacunek i przyjaźń tak uczniów powierzonych jego pieczy, jak i ich rodziców. Po latach kilku oddał się za porada hr. Mieczysława Kwileckiego zawodowi owczarskiemu i był dyrektorem najznakomitszych w Księstwie owczarni. W środ pracy dokonał nagle zasłużonego żywota w Parczewie u hr. Józefa Szembeka, a wraz z nim straciło nasze społeczeństwo jednego z najszlachetniej szych synów, rodzina zaś, dla której wszystkie owoce swej pracy poświęcał rzeczywistego opiekuna i dobroczyńcę. Liczne grono przyjaciół, znajomych, a miedzy tymi i dwaj dawniejsi jego uczniowie, odprowadziło zwłoki ś. p. Michała na wieczny spoczynek na cmentarzu w Ostrowie.
Jan lub Jan Leon Nieciengiewicz
Jan Nieciengiewicz był dziadkiem, ze strony matki, mojego nieżyjącego wuja kpt. inż. Zbigniewa Kędzierskiego z Puław. Urodził się w 1843 roku os. Konarzatka pow. pułtuskiego i był synem leśnika Jana Nieciengiewicza (absolwenta Instytut Gospodarstwa Wiejskiego w Marymoncie z 1839r.) i Sabiny z domu Bartlewicz. Rodzice przenosili się do różnych miejscowości, w zależności od miejsca pracy ojca - podleśnego, leśniczego, nadleśniczego Lasów Rządowych w Królestwie Polskim, a następnie w Guberni Lubelskiej. Na przełomie 1862 i 1863 roku był studentem Wydziału Leśnego Instytutu Politechnicznego i Rolniczo-Leśnego w Puławach (wówczas Nowej Aleksandrii), którzy był kontynuacją Instytutu Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa w Marymoncie koło Warszawy oraz Gimnazjum Realnego, mieszczącego się wcześniej w Pałacu Kazimierzowskim w Warszawie, z których przeniesiono do Puław personel i całe wyposażenie. W październiku 1862 roku zajęcia rozpoczęło ponad 300 studentów. Po wybuchu powstania styczniowego władze rosyjskie zamknęły Instytut dla studentów w styczniu 1863. Jan Nieciengiewicz przyłączył się do powstania wraz z grupą blisko 150 kolegów, wśród których byli m.in. Adam Chmielowski (późniejszy Brat Albert)i Maksymilian Gierymski. Studenci wstąpili do oddziału powstańczego Leona Frankowskiego. Jan Nieciengiewicz był kilkakrotnie wyróżniany w bitwach. Po stłumieniu Powstania został zesłany do Guberni Jenisejskiej w roku 1865. Podczas zesłania brał udział w Powstaniu Zabajkalskim. Na Syberii spędził 12 lat. Po powrocie z zesłania ożenił się z Józefiną z Michałowskich, z którą miał troje dzieci - synów Wacława, Bożesława (oficera WP) i córkę Janinę. Został odznaczony orderem Virtuti Militari 5 klasy. Powszechnie szanowany jako weteran Powstania, zmarł w 1923 roku w Puławach, gdzie mieszkał wraz z żoną u swojej córki Janiny żony nadleśniczego lasów państwowych Eugeniusza Kędzierskiego. Spoczywa na Cmentarzu rzymskokatolickiej parafii p.w. św. Józefa we Włostowicach pod Puławami.
Jan Niewiadomski
Jan Niewiadomski h. Prus, ur. 24.03.1840 Sambor, zm. 21.5.1914. Syn piekarza Antoniego Niewiadomskiego i Marii Sajkiewicz. Uczęszczał do drohobyckiego gimnazjum, ale jak sam napisał po latach w redagowanej przez siebie kronice, nie miał talentu do nauki, więc udał się na praktykę do ojca piekarza i w ramach tej praktyki odbył rzemieślniczą podróż po świecie: najpierw pieszo do Lwowa, potem przez Czerniowce i Stanisławów do Rumunii i dalej do Siedmiogrodu, a potem przez Węgry wrócił do Sambora, by praktycznie wcielić w życie nauki pieczenia chleba i bułek. W 1863 roku wziął udział w powstaniu styczniowym, gdzie dosłużył się stopnia kaprala. Służył w oddziale Wysockiego i walczył pod Radziwiłłowem w 1. sekcji karabinowej. Podobno w powstaniu uczestniczył też jego brat, który zginął w walce z Rosjanami, i w kościele św. Bartłomieja w Drohobyczu przed wojną ufundowano tablicę pamiątkową ku jego pamięci, która została potłuczona w czasach Związku Sowieckiego. Po powstaniu prowadzi piekarnię w Turskawcu. W 1864 lat żeni się z pochodzącą z Wołynia Apolonią Hryczajlik, która przez większą część życia cierpiała na choroby nerwowej. Od 1866 żyje w Drohobyczu, gdzie inwestuje w parcele, buduje domy, działa w sektorze bankowym, w magistracie jako asesor, prowadzi dalej też sieć piekarni. Na własnej działce funduje park z basenem, dwukrotnie spotyka się z cesarzem Franciszkiem Józefem. Jest burmistrzem Sambora. W 1906 zostaje wybrany burmistrzem Drohobycza otrzymując honorowe obywatelstwo miasta. Z okazji 50 rocznicy wybuchu powstania w Drohobyczu zostaje wydana broszura "Jednodniówka. 1863" gdzie znalazły się wiersze na cześć Niewiadomskiego napisane między innymi przez Jana Kasprowicza, Leopolda Staffa i Kazimierza Wierzyńskiego. Zmarł w Drohobyczu i został pochowany na cmentarzu w pobliżu kaplicy. Jego pogrzeb był wielką manifestacją. Był prawym, ambitnym, niezwykle energicznym człowiekiem. Prowadził pamiętnik "Kronika rodzinna i domowa rodziny Niewiadomskich i Swaryczewskich". Na tej podstawie została wydana książka " Jan Niewiadomski (1840 - 1914) - jego rola w życiu Drohobycza" (autorzy: Bohdan Lazorak, Beata Skwarek, Tetiana Lazorak). Miał tylko córkę Wandę zamężną z Janem Zdzisławem Swaryczewskim. Mieli oni 6 dzieci z których 3 dożyło dorosłości. Ich dom jest do dzisiaj jednym z najpiękniejszych w Drohobyczu.
Konstanty Novak
Ur. 1836 Jawora, zm. 10.10.1918 Kraków. [1][2][3][4]. Syn Jerzego Wojciecha, w miejsc. Parkosz, oraz Petroneli Tarnowskiej.[6] Prawnuk Józefa, konfederaty barskiego będącego na służbie u Lubomirskich w Kolbuszowej. Konstanty od 10 roku życia wychowany był przez stryja - powstańca listopadowego i naddzierżawcy dóbr Pieskowa Skała[6]. Przyjaźnił się on z , który wziął w dzierżawę dwór Glanów. Przyjaciele postanowili że ożenią swoje dzieci a na koniec zostaną pochowani we wspólnym grobie. Konstanty w1855 rozpoczął studia we Wiedniu na Wydziale Chemii, jednak przerwał je w 1856 po zatruciu się chemikaliami. W tym czasie zaprzyjaźnił się z Arturem Grottgerem. Jeszcze przed Powstaniem przejął funkcję stryja[5]. W 1861 ożenił się z córką Leona - Marianną. Małżeństwo zamieszkało w Gotkowicach.[9] W 1863 stryj - komisarz Rządu Narodowego na powiat olkuski, prowadził oddział Habichów dowodzony potem przez Krukowieckiego do dworu w Glanowie, gdzie odbyła się dramatyczna . W bitwie tej Leon Rutkowski przejął dowodzenie lecz został trafiony kulą. Został pochowany w Imbramowicach. Spoczywa tam też niedługo potem zmarły stryj Konstantego - Stanisław, a także żona Leona - Maria Filipowska. Konstanty też uczestniczył w Powstaniu. Dostarczał powstańczym władzom krakowskim informacji o oddziałach. Brał też udział w opracowaniu trasy oddziału Habichów do dworu w Glanowie. Po powstaniu ziemianin[1][2][3][4], przejął dzierżawę dworu Glanów, który po Powstaniu dostał się w ręce generała rosyjskiego. Posiadał też dwór Tarnawę. Konstanty został pochowany Kraków-Rakowice, pas. 55, [3][4] Pomimo przejmowania dworów przez komunistów potomkowie odkupili te dwory i dalej utrzymują tradycję rodzinną.[7] Żona: Marianna Rutkowska h. Bończa, ur. 1842, zm. 15.6.1910[3][5], c. Leona i Józefy Filipowskiej Dzieci: * Mieczysław Walenty, ur. 1862 Glanów[5] (żona: Zofia Elżbieta Diehl) * Leon, przejął Glanów. * Jan * Stefan
Stanisław Novak
Ród Novaków wywodzi się ze nobilitowanej szlachty węgierskiej, którzy osiedlili się z końcem XVIII w. na terenie Galicji, w rejonie Kolbuszowej. W powstaniu listopadowym Stanisław Novak był ochotnikiem, walczył w 5 Pułku Ułanów. Na polu walki zaprzyjaźnił się z . Przyjaźń zaowocowała wspólną dzierżawą pobliskich dworów, zaplanowany ożenkiem swoich dzieci i przyrzeczeniem pochowania we wspólnym grobie. Gdy podczas Rzezi Galicjskiej w 1846 r. został zamordowany w tarnowskiem Jerzy Novak, Stanisław przygarnął jego syna i nieomal go usynowił. Po roku 1856 Leon Rutkowski objął dzierżawę dworu w Glanowie, Stanisław został zaś zarządcą majątku Pieskowa Skała. W 1859 Konstanty wziął za żonę córkę Leona - Marię Rutkowską. Gdy nadchodzi czas powstania 1863 roku, Stanisław współdziała z organizacją narodową. Zaopatruje oddziały w żywność, pomaga w transportach broni, udziela powstańcom schronienia przed bitwą 4.III.1863 i 14.VIII.1863. Oddział Krukowieckiego, po przejściu granicy, właśnie do niego dociera (wg. planu przygotowanego przez Konstantego), znajduje posiłek i wyrusza dalej do Glanowa. Konstanty obserwuje dramatyczną z pobliża Pieskowej Skały. Ginie w niej Leon Rutkowski, który zostaje pochowany w Imbramowicach. Stanisław zmarł niedługo po Powstaniu, w roku 1867. Spoczął na cmentarzu w Imbramowicach we wspólnej mogile z Leonem Rutkowskim. W 1890 dołączyła także do nich żona Leona - Józefa Filipowska.
Józef Orłowski
(1839 – 1891), student V roku studiów medycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie pod kierunkiem prof. Józefa Dietla. Na wieść o powstaniu w Królestwie przerwał studia i pośpieszył wraz z innymi na pole walki. Zorganizował szpital w Pieskowej Skale. Jako lekarz szpitala polowego uczestniczył w wyprawie wojennej Władysława A.Mossakowskiego. Po klęsce pod (24.04.1863) z częścią oddziału dotarł do oddziału Józefa Oxińskiego (1840-1908). Ranny w lewe biodro w potyczce pod Koniecpolem (25.05.1863) został zabrany do Kielc, do szpitala św.Aleksandra. Po klęsce pod Jeziorkiem gen. K. Czengery polecił zwieźć rannych z pól bitewnych do Bodzentyna i przychylił się prawdopodobnie do zdania kieleckiego lekarza Stefana Łuszczkiewicza i wyraził zgodę na (skierowanie) „internowanie” Orłowskiego do Bodzentyna. Do Bodzentyna przybył ze S. Łuszczkiewiczem, który przystąpił niezwłocznie do przeprowadzenia skomplikowanych operacji i zabiegów. W listopadzie pomocy medycznej rannym udzielił dr Władysław Stankiewicz z Warszawy. Misja medyczna Orłowskiego skupiła się na trosce o rannych i chorych w podległym mu lazarecie, oraz opiece nad powstańcami ukrywanymi ze względu na ich bezpieczeństwo po okolicznych dworach, oraz mieszczańskich i chłopskich domostwach. On także operował rannych, tym bardziej, iż miał otrzymać od Rządu Narodowego „w darze francuskie narzędzia chirurgiczne.” Rosyjskie oddziały wojskowe wizytowały szpital i dokonywały aresztowań wśród podleczonych pacjentów. W 1864 było w lazarecie 6 pacjentów(ciężej chorzy, inwalidzi). Dnia 22.05.64 r. odebrano od nich przysięgę lojalności. W ciągu lata 1864 r. pochodzących z Królestwa odesłano do domów. Natomiast poddani austriaccy zostali przeniesieni do szpitala św. Mikołaja w Busku, później do więzienia w Kielcach, skąd odesłano ich do Austrii. Aresztowania i represje wobec uczestników powstania uświadomiły Józefowi Orłowskiemu, iż pora pomyśleć o własnym bezpieczeństwie. Zapewne z pomocą miejscowych, a także przy współudziale lekarza S. Łuszczkiewicza potajemnie opuścił Bodzentyn (ok.16.06.1864) i przekroczył graniczny kordon. Możliwe, że ucieczkę „ułatwił mu kapitan rosyjski, którego wyleczył z ciężkiej choroby.” Jesienią 1864 kontynuował przerwane studia, a 31.05.65 r. Wydział Lekarski UJ dopuścił go do promocji. Jako dyplomowany chirurg pracował w szpitalu miejskim w Przemyślu (lekarz prymariusz w latach 1873 –1891).
Józef Ożegalski
urodzony 10 III 1848 r. w Ochli, pow. krotoszyński, syn Franciszka i Józefy z Suchorzewskich. Około 1860 r. Ożegalscy sprzedali Ochlę i kupili majątek Libidze koło Częstochowy. Józef zaczął uczęszczać do szkoły w Radomsku, a następnie uczył się w Instytucie Technicznym w Krakowie. Na wieść o wybuchu powstania styczniowego 1863 r. porzucił szkołę i przyłączył się do oddziału Antoniego Jeziorańskiego w partii Mariana Langiewicza. Po jej rozbiciu schronił się u swojego wuja Ignacego Sucharzewskiego, współwłaściciela miasta Mielca i dóbr mieleckich. U wuja w Mielcu przebywał wówczas jego brat – Stanisław. W kwietniu dołączył do oddziału Andrzeja Łopackiego i wziął udział w kampanii Dionizego Czachowskiego, która także zakończyła się niepowodzeniem. W czerwcu 1863 r. – już z bratem Stanisławem - walczył w oddziale Jana Popiela w bitwie pod Komarowem i dostał się do niewoli rosyjskiej. Po staraniach matki, ze względu na młodociany wiek, obaj Ożegalscy zostali zwolnieni z więzienia w Kielcach. Kolejny raz przebywali w Mielcu i planowali powrócić do walki powstańczej, ale powstanie wyraźnie słabło i plany nie zostały zrealizowane. Po upadku powstania zamieszkał w Galicji i po pewnym czasie nabył majątek Kamionna w pow. bocheńskim. Angażował się w miejscowe życie społeczno–polityczne, m.in. był członkiem Rady Powiatowej w Bochni. Napisał broszurę Uwagi myśliwskie dla wszystkich myśliwych oraz niezwykle cenne pamiętniki Wspomnienia krwawych czasów z r. 1863 (Kraków 1893, 1908). Opisał w nich m.in. udział mieszkańców Mielca i powiatu mieleckiego w powstaniu styczniowym 1863 r. Fragmenty tych pamiętników zamieszczono też w zbiorze Rok 1863. Obrazy i wspomnienia (1916). Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości został awansowany na stopień podporucznika, a w 1921 r. otrzymał Krzyż Walecznych. Zmarł 13 II 1922 r.
Feliks Piotr Pachel
Do Powstania Styczniowego w 1863 r. wyruszyło ze Skawiny kilkunastu młodych ochotników. Nie wszyscy wrócili. Feliksowi Pachlowi, po wielu cierpieniach i bohaterskich zmaganiach, udało się wrócić. Feliks Pachel urodził się w Skawinie 19 marca 1844 r. Jego rodzicami byli: Michał Pachel — skawiński piekarz i Marianna Łukasikówna z Ludźmierza. Spomiędzy sześciorga dzieci Feliks był czwartym dzieckiem. W1856 r. ukończył Szkołę Powszechną w Skawinie. W wieku 12 lat jego edukacja szkolna została zakończona, ale młody Feliks, ciekawy świata, nadal poszerzał wiedzę czytając z entuzjazmem książki. Wędrował niekiedy pieszo do Krakowa, by z zapałem oglądać sztuki teatralne, takie jak: dramat o Napoleonie pt. Pan świata w szlafroku, czy też Mazepa Juliusza Słowackiego. Na kupno książki lub biletu do teatru młody Feliks musiał zapracować u ojca w piekarni. Gdy wybuchło powstanie w 1863 r., znalazł przed domem celowo podrzuconą broszurkę opisującą „straszne rzeczy, mordy i rzeź na ulicach Warszawy”. Schwytanych powstańców z zaboru austriackiego, poddanych cesarzowi Franciszkowi Józefowi, represjonowano za udział w walce przeciw rzekomo „prawowitej władzy” i transportowano konwojem policyjnym — „ciupasem”. Dla młodego, dziewiętnastoletniego chłopca było to niemałym wstrząsem psychicznym. Zdeterminowany umknął z domu, bez pożegnania, do punktu werbunkowego w Hotelu Saskim przy ul. Sławkowskiej w Krakowie. Przydzielono go do oddziału gen. Waligórskiego. Umundurowany w czamarę i czapkę rogatywkę — konfederatkę dostał cztery dni urlopu, by pożegnać bliskich. Akurat w Skawinie trafił na uroczystości weselne kolegi. Dla Feliksa, myślącego już tylko o powstaniu, nadarzyła się sposobność do werbowania ochotników. Udało mu się skaptować dziesięciu chętnych. W wielkiej konspiracji dziesięciu skawińskich ochotników powędrowało nocą do punktu werbunkowego w Krakowie, unikając austriackiego patrolu, który penetrował okolice, a szczególnie drogi wiodące ku zaborowi rosyjskiemu. Połączone oddziały, już sformowane (ok. 800 pieszych i kosynierów oraz 250 kawalerii) szły przez pięć nocy. W ciągu dnia biwakowano w ukryciu, nie paląc nawet ognisk. W Krzeczowie, blisko granicy, wydobyto z ziemi ukrytą broń i uzbrojono powstańców. Nie zdążyli jednak odpocząć i pożywić się, gdy dostali nagły rozkaz wymarszu. Okazało się, że carskie wojsko zaatakowało powstańczy oddział przy granicy. Wywiązała się zacięta walka z Moskalami, gdy tymczasem podeszły z drugiej strony dwa szwadrony huzarów i piechota austriacka, otaczając oddział. W nierównej walce szanse były znikome; kto nie zginął lub nie zdążył zbiec — dostał się do niewoli. Pachel miał za zadanie osłaniać, wraz z Pierwszą Kompanią Strzelców, tabory z bronią i aprowizacją. Furgony po potyczce zostały zarekwirowane. Feliks zdążył zbiec do lasu, gdzie 9 września, wraz z innym powstańcem, zostali ujęci przez huzarów. Jeńcy powędrowali pieszo pomiędzy ich końmi aż do Leżajska, gdzie zmuszeni byli zniszczyć broń. Osadzony na dwa miesiące w austriackim więzieniu, został uwolniony w listopadzie przez naczelnika sądu w Skawinie — z przyrzeczeniem, że nie wróci do powstania. Jednak wrócił! Tym razem został wysłany w okolice Jasła, gdzie werbował ochotników do oddziałów Rębajły, Bosaka i Chmielnickiego. Aresztowany 24 grudnia w kościele w czasie pasterki, został osadzony w Brzostku, skąd 27 grudnia udało mu się zbiec i dotrzeć do Tarnowa. Nadal nie zrezygnował z uczestnictwa w powstaniu. Przeprawił się przez zamarzniętą Wisłę i dołączył do oddziału Rębajły w okolicy Tarnobrzega. Mimo ostrej zimy oddziały powstańcze nie ustawały w walce. Dużą aktywność przejawiał gen. Józef Hauke ps. Bosak (1834–1871), Niestety, jego II Korpus został rozbity pod Opatowem 21 lutego 1864 roku. Pachel brał udział w tym starciu, pod wodzą płk. Topora, gdzie poległo ponad pięćdziesięciu powstańców, a około siedemdziesięciu zostało rannych. W swym pamiętniku Pachel notował: Ja i płk. Topór ranny, wzięty w niewolę na cmentarzu przy kościele katedralnym. Płk. Topór jako oficer wojsk rosyjskich i dezerter, został przez Czengerego bez sądu skazany i 23 lutego powieszony na belce palącego się domu w Opatowie. A ja jako austriacki poddany zostałem zapędzony do Radomia a stamtąd do Sandomierza, skąd w połowie marca 1864 roku z trzema innymi potrafiliśmy się wydobyć i uciec, przebyć Wisłę po krach lodu powyżej Tarnobrzega, gdzie o mało nie utonąłem.. Powstanie zakończyło się klęską, więzienia były przepełnione powstańcami. Austriacy — pisze Pachel — kijami tępili ducha. Pachel wynędzniały, z odmrożonymi, nogami, wrócił do Skawiny. Naczelnik sądu, Kasparek, wysłał żandarmów do jego, domu rodzinnego. Przyprowadzili go do sądu skutego łańcuchami. W czasie dwumiesięcznych, przesłuchań nikogo nie zdradził, nie wydobyto z niego żadnych zeznań, obciążających powstańców. Sąd wojenny wydał wyrok: jeden rok surowego więzienia w kajdanach, bez możliwości złagodzenia kary. Odsiedział dwa miesiące na zamku, dwa na Kopcu Kościuszki i osiem miesięcy w Wiśniczu. Powrócił potem do rodzinnego domu i zajął się wypiekiem pieczywa. Ożenił się z Wiktorią Kozanecką z Samborka i doczekał się sześciu synów i trzech córek. Prowadził piekarnie w Świątnikach Górnych, przez 7 lat w Karnym Zakładzie w Wiśniczu — w tym właśnie, gdzie kiedyś odsiadywał karę. Zakładał piekarnie przy Kółkach Rolniczych w Gorlicach i w Ciężkowicach. Pod koniec życia zamieszkał w Wieliczce, gdzie z pasją działał w Towarzystwie Gimnastycznym Sokół. W 1912 r. (50 lat po powstaniu) napisał pamiętnik z 1863/1864 r. — opisując perypetie i bohaterskie zmagania powstańcze. O Feliksie Pachlu można śmiało pisać, nie obawiając się przesady, że był człowiekiem dobrym, uczciwym i pracowitym — był polskim patriotą. Zmarł 27 lipca 1913 r. Jego grób na wielickim cmentarzu oznaczony jest numerem 1791. Na tablicy pamiątkowej umieszczono jego nazwisko. Skawinianie nie zapomnieli jego postawy życiowej i patriotycznej. W dowód uznania nazwali go pierwszym skawińskim kronikarzem a jego imieniem nazwali jedną z ulic miasta Skawiny — ul. Feliksa Pachla.
Antoni Pacyna
Pseud.: Zaborowski. Ur. 1834 Zaborów, par. Szczurowa, zm. 1912 Pilzno, syn. Wawrzyńca i Teresy Golonka. Miał 5 rodzeństwa. Wcześnie osierocony przez matkę. Ukończył gimnazjum w Bochni, następnie studiował w Szkole Kadetów we Lwowie, krótko na Wydziale Filozoficznym UJ i Akademii Inżynierii Wojskowej w Weronie, którą ukończył w 1859 w stopniu porucznika. Od 1861 na UJ - Wydział Prawa. W Powstaniu major kawalerii. Władał w mowie i w piśmie 6 językami. Wiosną przygotował oddział składający się z 300 ochotników zwerbowanych przez Chmieleńskiego, ćwicząc ich na łąkach w Miechowicach Małych i wszedł do zgrupowania Oxińskiego. Dowódca pisał o nim: "Był to mężczyzna młody, (...) przyjemnej powierzchowności i wojskowego układu, porucznik artylerii austriackiej, któren, rzuciwszy w błoto swą karierę wojskową z sumieniem polskim poszedł spełnić swój obowiązek względem Matki Ziemi. Nazwisko jego właściwe było Pacyna, jak się później dowiedziałem, to dziecko ludu. Całe jego postępowanie w ciągu 48-godzinnego wspólnego pobytu wskazywało człowieka serio myślącego, a nie blagiera z którego wojna wyrobić mogła wybitniejszą osobowość". Walczył w bitwie w Przedborzu 27.6, gdzie koncentrował się na rejonie Rynku i wzgórza za kościołem. Po wycofaniu się oddziałów z bitwy podążył do Korytna. Po następnej bitwie w Trzepnicy oddziały zostały rozwiązane. Podobno brał udział w bitwach dalej - możliwe że to on dowodził oddziałem potyczce pod Książem. Po powstaniu wyemigrował do Stanów gdzie walczył w Wojnie Secesyjnej po stronie Północy. Następnie pracował przy budowie linii kolejowej w Kordylierach. Po amnestii wrócił do Galicji i pracował przy linii kolejowej Lwowsko-Stanisławowskiej. Ożenił się z Zofią Kaznowską z którą miał dzieci: Józefa Leopolda, Emilię Wilhelminę, Jana Adama, Eugeniusza, Jadwigę Teresę i Zofię Marię. Rodzina przeniosła się do Pilzna gdzie Antoni był sekretarzem Rady Powiatowej, członkiem Towarzystwa Oświaty Ludowej. Został pochowany w Pilznie razem z żoną i synem.
Zygmunt Padlewski
W kilka minut po godzinie 5 rano 15 maja 1863 r. zakończył życie, mając lat 28, naczelnik powstania w województwie płockim gen. Zygmunt Padlewski. Był jednym z najwybitniejszych dowódców powstania styczniowego. Za jego naczelnictwa stoczono w województwie płockim około 30 bitew i potyczek m.in. pod Myszyńcem, Koseminem,Brudnicą, Olszewem, Szreńskiem i Siemiątkowem. Naczelnik wojskowy województwa płockiego gen. Zygmunt Padlewski w 9 dni po aresztowaniu 1 maja 1863 r., złożył zeznanie śledcze przed Komisją Wojenno-Polową Sądu oddziału płockiego. Odpowiadając na 17 pytań, zachował się niezwykle godnie. Nie przyznał się do roli jaką odegrał w toku przygotowania powstania i jego wybuchu, usiłując pomniejszyć swoją rolę jako wojewody płockiego. Nie ujawnił też nici organizacyjnych, nie wymienił także żadnych nazwisk. Postawiony przed sądem został skazany na śmierć, jednakże wykonanie wyroku wstrzymano na pewien czas [...]. Dnia 15 maja o godzinie 5 rano skazańca w towarzystwie o. bernardyna Mateusza Lucińskiego przewieziono ulicami: Więzienną, Misjonarską i Płońską na rogatkę płońską przy prochowni i tu dokonano egzekucji. Ostatnie chwile życia generała spisali: oficer rosyjski Ponomarew, świadek egzekucji Józef Malinowski towarzysz kampanii Padlewskiego i wspomniany wyżej ksiądz-spowiednik. Oficer rosyjski napisał: "Polki rzucały z okien kwiaty tak, że cała droga zasłana była różami i fiołkami [...]. Plac egzekucyjny otoczony był oddziałami piechoty i jazdy rosyjskiej. Skazaniec był blady,pokazano mu słup między 8 a 9 topolą od brzegu. Sam włożył na czamarkę białą płócienną koszulę. Prosił, by nie zawiązywano mu oczu. Patrzył spokojnie w lufy karabinów. Padły strzały. Kule trafiły Padlewskiego w nogi. Naoczny świadek egzekucji J. Malinowski zapisał "a gdy już nie żył, włożyli go w fosę i zasypali równo". Pamiętnikarz J.S. Sawicki zanotował: "Ale zaledwie kilkanaście szufli piasku z głuchym łoskotem padło na ciało, podziemny głos zawołał. I wojsko, i widzowie usłyszeli przejmujące dreszczem grozy straszliwe wyrazy: "Na Boga, nie zasypujcie mnie, ja żyję! "[...] Próżniak (rosyjski pułkownik) się spostrzegł, zawołał podoficera i dał znak, ten nachylił karabin do grobu, strzał huknął...Czy dosięgnął on zasypanego ziemia?".
Ksawery Paszkowski
ur. 1821 r., we wsi Paszki Małe, gm. Biała, pow. radzyń., gub. siedl. Uczył się w świeckich szkołach obwodowych w Łuko wie, skończył semin. duch. w Lublinie, na kapłana wy święcony w 1844 r., wikarjuszem był w par. diec. lubi.: Wielącza, Samogoszcz, proboszczem w Wargocinie i zastępcą prob. w Maciejowicach. Bardzo szczupłe osobiste akta księdza S. P. zawierają poza powyżej podanemi wiadomości tylko tyle, że: a) dr gł. kom. rz. w. r. i o. p. 23 lut. (7 mar.) 1862 r. Nr. 17 (31) 1 nadsyła do bpa podl. korespondencję, a w niej: „P. o. nmka Kr. P., oznajmiwszy mi, że ks. Józef Burzyński, wik. przy kościele par. w Maciejowicach, okazał się winnym rozdawania rewolucyjnych znaków, które sam rozwoził i miewania „podburzających” kazań, oraz, że prob. rzeczonej par. ksiądz S. P. podejrzany jest silnie o działania nieprzyjazne rządowi, reskryptem z dnia 18 lut. (2 mar.) b.r. Nr. 1232 zawiadomił, iż ks. Burzyńskiego ka zał wysłać na mieszkanie do Rosji, zaś nad księdzem S. P. winien być urządzony surowy dozór ze strony władzy duchownej. Spełniając takowe polecenie, mam zaszczyt prosić J. W. Pana, abyś nad postępowaniem księdza S. P. stosowny dozór rozciągnąć zechciał. Tajny radca R. Hubę”. b) Kom. Rz. Spr. W. i D. 18 lut. (2 mar.) 1866 r. Nr. 6224 (1211) 5 zwraca się do bpa diec. podl. z odezwą tej osnowy: „Komisja Rządowa ma zaszczyt prosić J. W. Pana, abyś raczył udzielić jej wiadomość czy ksiądz S. P. zostaje dotychczas na urzędzie proboszcza par. Maciejowice lub w razie przeciwnym, gdzie się obecnie znajduje i kiedy się stamtąd oddalił”. Na to bp podl. 8 mar. 1866 r. Nr. 262 3 odpowiada tejże Komisji Rządowej, że ksiądz S. P., b. prob. par. Maciejowice, obowiązków swoich nie pełni, gdyż wydalił się z Maciejowic w czasie panujących w kraju zawichrzeń i nie wrócił, kiedy atoli mianowicie to nastąpiło nie jest mi wiadomo, albowiem żadnego raportu urzędowego o tem nie otrzymałem. Również nie wiadomo mi, gdzie się obecnie znajdować może... W sprawozdaniu diec. podl. za rok 1864 tenże jest pomieszczony pomiędzy duchowieństwem uby łem, a z miejsca pobytu niewiadomem”. Pod datą zaś 16 st. 1873 r. Nr. 81 bp Baranowski wystawia księdzu S. P. zwykłe kościelne świadectwo.
Seweryn Fabian Perkowski
Urodził się w Warszawie 20 stycznia 1845 r. Sympatyzował z poglądami «czerwonych» i biorąc udział w jednej z przedpowstaniowych ulicznych manifestacji warszawskich, otrzymał cięcie pałaszem w głowę w czasie starcia z rozpraszającym je wojskiem. Po otwarciu Szkoły Głównej w 1862 r., zapisał się na wydział lekarski. Studia przerwało powstanie 1863 r., w którym wbrew podjętej 23 stycznia przez większość młodzieży kształcącej się w Szkole Głównej uchwale, aby w powstaniu nie uczestniczyć, Seweryn Perkowski wziął czynny udział walcząc w ‘partii’ Jeziorańskiego. Do powstania wyszedł z Warszawy, co połączone było z pewnymi trudnościami wobec kontroli na rogatkach nad wszystkimi osobami wyjeżdżającymi. Można przypuszczać, że do partii Jeziorańskiego wstąpił w końcu stycznia 1863 r. w obozie, który Antoni Jeziorański rozłożył w lasach radziwiłłowskich, niedaleko odległej od Warszawy o około 65 km na południowy zachód wsi Jeruzal w powiecie skierniewickim i dzielił dalsze losy tego oddziału. Mógł więc 4 lutego brać udział w „napadzie” na Rawę Mazowiecką, a potem uczestniczył walkach, które oddział ten stoczył po połączeniu się Jeziorańskiego z Langiewiczem w Małogoszczy 22 lutego. Po bitwie pod Grochowiskami 18 marca 1863 r. Seweryn Perkowski znalazł się chyba w niedobitkach tej partii, które jednak pozostały i utrzymały się na terenie Królestwa Polskiego. Bo ci, którzy 19-21 marca przekroczyli w między Opatowcem a Igołomią kordon, zostali na granicy przez Austriaków rozbrojeni i internowani, nie mogli więc dalej walczyć. Seweryn Perkowski natomiast uczestniczył w bitwie pod Kobylanką, której końcowy akt rozegrał się 6 maja 1963 r. Po niej – po 6 maja oddział, w którym służył, zmuszony został do przekroczenia austriackiego kordonu, może pod Borowymi Młynami [obecnie Borowiec w puszczy Solskiej] bądź po którymś z kolejnych starć pod Naklikiem, Lipinami, Harasiukami, czy w końcu po ostatecznym rozgromieniu Jeziorańskiego 11 maja 1863 r. pod Hutą Krzeszowską. Po przekroczeniu kordonu, ranny Seweryn Perkowski znalazł czas jakiś schronienie i opiekę w domu pana Alfreda (?) Młockiego, obywatela ziemskiego w Galicji. Tam został przez władze austriackie aresztowany i internowany w twierdzy, najpierw w Igławie, a następnie w Ołomuńcu skąd wydostał się w 1864 r. i udał się do Francji, aby na Sorbonie ukończyć przerwane studia medyczne. Seweryn Perkowski przechowywał kulę karabinową, którą wykrył w swej powstańczej burce. Kulę tą kazał oprawić w złoto i wyryć na oprawie datę jej odkrycia. Niestety ta cenna pamiątka przepadła w czasie I wojny światowej, a wraz z nią zginęło świadectwo, które dopomogłoby do zorientowania się w jakiej akcji bojowej Seweryn Perkowski między innymi uczestniczył. Po wydostaniu się z więzienia austriackiego, udał się Seweryn Perkowski w 1864 r. do Paryża dla kontynuowania studiów medycznych. Tam, 22 grudnia 1869 r., uzyskał stopień doktora medycyny na podstawie rozprawy „De la pneumonie rhumatismale” [Paris, librarie Delahaye, 1869, str.67]. Uczestniczył jako lekarz ruchomego ambulansu w wojnie francusko-pruskiej i otrzymał obywatelstwo francuskie [naturalisation extraordinaire et gratuite], osiedlając się i pracując jako lekarz w tym kraju. Trawiony tęsknotą za ojczyzną wrócił do kraju pod rosyjski zabór, mimo trudności i niebezpieczeństw z tym połączonych ze względu na swój udział w powstaniu i nielegalny pobyt zagranicą. Aresztowany na granicy rosyjskiej w 1874 r., oddany został pod nadzór policji, pod którym czas jakiś przebywał. Pokonawszy niemałe trudności, powtórzył na Uniwersytecie Warszawskim egzaminy lekarskie i uzyskał w 1876 r. dyplom lekarza. W czasie wojny rosyjsko-tureckiej 1877-78 był ordynatorem szpitala Czerwonego Krzyża w pałacu brühlowskim w Warszawie, następnie zaś ordynatorem wojskowego szpitala ujazdowskiego do 1892 r. Odtąd do końca życia zajmował się prywatną praktyką le-karską. Napisał szereg rozpraw medycznych, ogłaszanych w czasopismach le-karskich polskich i francuskich. Umarł w Warszawie 10 lutego 1907 r. około 3-ciej po południu, po dwutygodniowej chorobie, wywołanej atakiem apoplektycznym. Pochowany na Powązkach w grobie rodzinnym [kwatera 4, rząd 3, grób 4-5]. Zachowała się oryginalna fotografia Seweryna Perkowskiego z 1863 r. w stroju powstańczym, wykonana w Zakładzie fotograficznym Karola Beyera w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu № 389. Seweryn Perkowski zaślubił 22 kwietnia [10 kwietnia st. st.] 1890 r. w kościele parafialnym w Szawkianach w pow. szawelskim na Żmudzi Wandę Teresę Juliannę Gorską, urodzoną w Dżiuginianach w pow. telszewskim na Żmudzi 26 lutego 1864 r. Małżeństwo miało czworo dzieci: Zygmunta (1892-1897), Jadwigę (1893-1974), Józefa (1896-1940) i Tadeusza (1896-1942).
Strona z 8 < Poprzednia Następna >