Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Powstańcy styczniowi

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 275
Strona z 7 < Poprzednia Następna >
Józef Orłowski
(1839 – 1891), student V roku studiów medycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie pod kierunkiem prof. Józefa Dietla. Na wieść o powstaniu w Królestwie przerwał studia i pośpieszył wraz z innymi na pole walki. Zorganizował szpital w Pieskowej Skale. Jako lekarz szpitala polowego uczestniczył w wyprawie wojennej Władysława A.Mossakowskiego. Po klęsce pod (24.04.1863) z częścią oddziału dotarł do oddziału Józefa Oxińskiego (1840-1908). Ranny w lewe biodro w potyczce pod Koniecpolem (25.05.1863) został zabrany do Kielc, do szpitala św.Aleksandra. Po klęsce pod Jeziorkiem gen. K. Czengery polecił zwieźć rannych z pól bitewnych do Bodzentyna i przychylił się prawdopodobnie do zdania kieleckiego lekarza Stefana Łuszczkiewicza i wyraził zgodę na (skierowanie) „internowanie” Orłowskiego do Bodzentyna. Do Bodzentyna przybył ze S. Łuszczkiewiczem, który przystąpił niezwłocznie do przeprowadzenia skomplikowanych operacji i zabiegów. W listopadzie pomocy medycznej rannym udzielił dr Władysław Stankiewicz z Warszawy. Misja medyczna Orłowskiego skupiła się na trosce o rannych i chorych w podległym mu lazarecie, oraz opiece nad powstańcami ukrywanymi ze względu na ich bezpieczeństwo po okolicznych dworach, oraz mieszczańskich i chłopskich domostwach. On także operował rannych, tym bardziej, iż miał otrzymać od Rządu Narodowego „w darze francuskie narzędzia chirurgiczne.” Rosyjskie oddziały wojskowe wizytowały szpital i dokonywały aresztowań wśród podleczonych pacjentów. W 1864 było w lazarecie 6 pacjentów(ciężej chorzy, inwalidzi). Dnia 22.05.64 r. odebrano od nich przysięgę lojalności. W ciągu lata 1864 r. pochodzących z Królestwa odesłano do domów. Natomiast poddani austriaccy zostali przeniesieni do szpitala św. Mikołaja w Busku, później do więzienia w Kielcach, skąd odesłano ich do Austrii. Aresztowania i represje wobec uczestników powstania uświadomiły Józefowi Orłowskiemu, iż pora pomyśleć o własnym bezpieczeństwie. Zapewne z pomocą miejscowych, a także przy współudziale lekarza S. Łuszczkiewicza potajemnie opuścił Bodzentyn (ok.16.06.1864) i przekroczył graniczny kordon. Możliwe, że ucieczkę „ułatwił mu kapitan rosyjski, którego wyleczył z ciężkiej choroby.” Jesienią 1864 kontynuował przerwane studia, a 31.05.65 r. Wydział Lekarski UJ dopuścił go do promocji. Jako dyplomowany chirurg pracował w szpitalu miejskim w Przemyślu (lekarz prymariusz w latach 1873 –1891).
Józef Ożegalski
urodzony 10 III 1848 r. w Ochli, pow. krotoszyński, syn Franciszka i Józefy z Suchorzewskich. Około 1860 r. Ożegalscy sprzedali Ochlę i kupili majątek Libidze koło Częstochowy. Józef zaczął uczęszczać do szkoły w Radomsku, a następnie uczył się w Instytucie Technicznym w Krakowie. Na wieść o wybuchu powstania styczniowego 1863 r. porzucił szkołę i przyłączył się do oddziału Antoniego Jeziorańskiego w partii Mariana Langiewicza. Po jej rozbiciu schronił się u swojego wuja Ignacego Sucharzewskiego, współwłaściciela miasta Mielca i dóbr mieleckich. U wuja w Mielcu przebywał wówczas jego brat – Stanisław. W kwietniu dołączył do oddziału Andrzeja Łopackiego i wziął udział w kampanii Dionizego Czachowskiego, która także zakończyła się niepowodzeniem. W czerwcu 1863 r. – już z bratem Stanisławem - walczył w oddziale Jana Popiela w bitwie pod Komarowem i dostał się do niewoli rosyjskiej. Po staraniach matki, ze względu na młodociany wiek, obaj Ożegalscy zostali zwolnieni z więzienia w Kielcach. Kolejny raz przebywali w Mielcu i planowali powrócić do walki powstańczej, ale powstanie wyraźnie słabło i plany nie zostały zrealizowane. Po upadku powstania zamieszkał w Galicji i po pewnym czasie nabył majątek Kamionna w pow. bocheńskim. Angażował się w miejscowe życie społeczno–polityczne, m.in. był członkiem Rady Powiatowej w Bochni. Napisał broszurę Uwagi myśliwskie dla wszystkich myśliwych oraz niezwykle cenne pamiętniki Wspomnienia krwawych czasów z r. 1863 (Kraków 1893, 1908). Opisał w nich m.in. udział mieszkańców Mielca i powiatu mieleckiego w powstaniu styczniowym 1863 r. Fragmenty tych pamiętników zamieszczono też w zbiorze Rok 1863. Obrazy i wspomnienia (1916). Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości został awansowany na stopień podporucznika, a w 1921 r. otrzymał Krzyż Walecznych. Zmarł 13 II 1922 r.
Feliks Piotr Pachel
Do Powstania Styczniowego w 1863 r. wyruszyło ze Skawiny kilkunastu młodych ochotników. Nie wszyscy wrócili. Feliksowi Pachlowi, po wielu cierpieniach i bohaterskich zmaganiach, udało się wrócić. Feliks Pachel urodził się w Skawinie 19 marca 1844 r. Jego rodzicami byli: Michał Pachel — skawiński piekarz i Marianna Łukasikówna z Ludźmierza. Spomiędzy sześciorga dzieci Feliks był czwartym dzieckiem. W1856 r. ukończył Szkołę Powszechną w Skawinie. W wieku 12 lat jego edukacja szkolna została zakończona, ale młody Feliks, ciekawy świata, nadal poszerzał wiedzę czytając z entuzjazmem książki. Wędrował niekiedy pieszo do Krakowa, by z zapałem oglądać sztuki teatralne, takie jak: dramat o Napoleonie pt. Pan świata w szlafroku, czy też Mazepa Juliusza Słowackiego. Na kupno książki lub biletu do teatru młody Feliks musiał zapracować u ojca w piekarni. Gdy wybuchło powstanie w 1863 r., znalazł przed domem celowo podrzuconą broszurkę opisującą „straszne rzeczy, mordy i rzeź na ulicach Warszawy”. Schwytanych powstańców z zaboru austriackiego, poddanych cesarzowi Franciszkowi Józefowi, represjonowano za udział w walce przeciw rzekomo „prawowitej władzy” i transportowano konwojem policyjnym — „ciupasem”. Dla młodego, dziewiętnastoletniego chłopca było to niemałym wstrząsem psychicznym. Zdeterminowany umknął z domu, bez pożegnania, do punktu werbunkowego w Hotelu Saskim przy ul. Sławkowskiej w Krakowie. Przydzielono go do oddziału gen. Waligórskiego. Umundurowany w czamarę i czapkę rogatywkę — konfederatkę dostał cztery dni urlopu, by pożegnać bliskich. Akurat w Skawinie trafił na uroczystości weselne kolegi. Dla Feliksa, myślącego już tylko o powstaniu, nadarzyła się sposobność do werbowania ochotników. Udało mu się skaptować dziesięciu chętnych. W wielkiej konspiracji dziesięciu skawińskich ochotników powędrowało nocą do punktu werbunkowego w Krakowie, unikając austriackiego patrolu, który penetrował okolice, a szczególnie drogi wiodące ku zaborowi rosyjskiemu. Połączone oddziały, już sformowane (ok. 800 pieszych i kosynierów oraz 250 kawalerii) szły przez pięć nocy. W ciągu dnia biwakowano w ukryciu, nie paląc nawet ognisk. W Krzeczowie, blisko granicy, wydobyto z ziemi ukrytą broń i uzbrojono powstańców. Nie zdążyli jednak odpocząć i pożywić się, gdy dostali nagły rozkaz wymarszu. Okazało się, że carskie wojsko zaatakowało powstańczy oddział przy granicy. Wywiązała się zacięta walka z Moskalami, gdy tymczasem podeszły z drugiej strony dwa szwadrony huzarów i piechota austriacka, otaczając oddział. W nierównej walce szanse były znikome; kto nie zginął lub nie zdążył zbiec — dostał się do niewoli. Pachel miał za zadanie osłaniać, wraz z Pierwszą Kompanią Strzelców, tabory z bronią i aprowizacją. Furgony po potyczce zostały zarekwirowane. Feliks zdążył zbiec do lasu, gdzie 9 września, wraz z innym powstańcem, zostali ujęci przez huzarów. Jeńcy powędrowali pieszo pomiędzy ich końmi aż do Leżajska, gdzie zmuszeni byli zniszczyć broń. Osadzony na dwa miesiące w austriackim więzieniu, został uwolniony w listopadzie przez naczelnika sądu w Skawinie — z przyrzeczeniem, że nie wróci do powstania. Jednak wrócił! Tym razem został wysłany w okolice Jasła, gdzie werbował ochotników do oddziałów Rębajły, Bosaka i Chmielnickiego. Aresztowany 24 grudnia w kościele w czasie pasterki, został osadzony w Brzostku, skąd 27 grudnia udało mu się zbiec i dotrzeć do Tarnowa. Nadal nie zrezygnował z uczestnictwa w powstaniu. Przeprawił się przez zamarzniętą Wisłę i dołączył do oddziału Rębajły w okolicy Tarnobrzega. Mimo ostrej zimy oddziały powstańcze nie ustawały w walce. Dużą aktywność przejawiał gen. Józef Hauke ps. Bosak (1834–1871), Niestety, jego II Korpus został rozbity pod Opatowem 21 lutego 1864 roku. Pachel brał udział w tym starciu, pod wodzą płk. Topora, gdzie poległo ponad pięćdziesięciu powstańców, a około siedemdziesięciu zostało rannych. W swym pamiętniku Pachel notował: Ja i płk. Topór ranny, wzięty w niewolę na cmentarzu przy kościele katedralnym. Płk. Topór jako oficer wojsk rosyjskich i dezerter, został przez Czengerego bez sądu skazany i 23 lutego powieszony na belce palącego się domu w Opatowie. A ja jako austriacki poddany zostałem zapędzony do Radomia a stamtąd do Sandomierza, skąd w połowie marca 1864 roku z trzema innymi potrafiliśmy się wydobyć i uciec, przebyć Wisłę po krach lodu powyżej Tarnobrzega, gdzie o mało nie utonąłem.. Powstanie zakończyło się klęską, więzienia były przepełnione powstańcami. Austriacy — pisze Pachel — kijami tępili ducha. Pachel wynędzniały, z odmrożonymi, nogami, wrócił do Skawiny. Naczelnik sądu, Kasparek, wysłał żandarmów do jego, domu rodzinnego. Przyprowadzili go do sądu skutego łańcuchami. W czasie dwumiesięcznych, przesłuchań nikogo nie zdradził, nie wydobyto z niego żadnych zeznań, obciążających powstańców. Sąd wojenny wydał wyrok: jeden rok surowego więzienia w kajdanach, bez możliwości złagodzenia kary. Odsiedział dwa miesiące na zamku, dwa na Kopcu Kościuszki i osiem miesięcy w Wiśniczu. Powrócił potem do rodzinnego domu i zajął się wypiekiem pieczywa. Ożenił się z Wiktorią Kozanecką z Samborka i doczekał się sześciu synów i trzech córek. Prowadził piekarnie w Świątnikach Górnych, przez 7 lat w Karnym Zakładzie w Wiśniczu — w tym właśnie, gdzie kiedyś odsiadywał karę. Zakładał piekarnie przy Kółkach Rolniczych w Gorlicach i w Ciężkowicach. Pod koniec życia zamieszkał w Wieliczce, gdzie z pasją działał w Towarzystwie Gimnastycznym Sokół. W 1912 r. (50 lat po powstaniu) napisał pamiętnik z 1863/1864 r. — opisując perypetie i bohaterskie zmagania powstańcze. O Feliksie Pachlu można śmiało pisać, nie obawiając się przesady, że był człowiekiem dobrym, uczciwym i pracowitym — był polskim patriotą. Zmarł 27 lipca 1913 r. Jego grób na wielickim cmentarzu oznaczony jest numerem 1791. Na tablicy pamiątkowej umieszczono jego nazwisko. Skawinianie nie zapomnieli jego postawy życiowej i patriotycznej. W dowód uznania nazwali go pierwszym skawińskim kronikarzem a jego imieniem nazwali jedną z ulic miasta Skawiny — ul. Feliksa Pachla.
Antoni Pacyna
Pseud.: Zaborowski. Ur. 1834 Zaborów, par. Szczurowa, zm. 1912 Pilzno, syn. Wawrzyńca i Teresy Golonka. Miał 5 rodzeństwa. Wcześnie osierocony przez matkę. Ukończył gimnazjum w Bochni, następnie studiował w Szkole Kadetów we Lwowie, krótko na Wydziale Filozoficznym UJ i Akademii Inżynierii Wojskowej w Weronie, którą ukończył w 1859 w stopniu porucznika. Od 1861 na UJ - Wydział Prawa. W Powstaniu major kawalerii. Władał w mowie i w piśmie 6 językami. Wiosną przygotował oddział składający się z 300 ochotników zwerbowanych przez Chmieleńskiego, ćwicząc ich na łąkach w Miechowicach Małych i wszedł do zgrupowania Oxińskiego. Dowódca pisał o nim: "Był to mężczyzna młody, (...) przyjemnej powierzchowności i wojskowego układu, porucznik artylerii austriackiej, któren, rzuciwszy w błoto swą karierę wojskową z sumieniem polskim poszedł spełnić swój obowiązek względem Matki Ziemi. Nazwisko jego właściwe było Pacyna, jak się później dowiedziałem, to dziecko ludu. Całe jego postępowanie w ciągu 48-godzinnego wspólnego pobytu wskazywało człowieka serio myślącego, a nie blagiera z którego wojna wyrobić mogła wybitniejszą osobowość". Walczył w bitwie w Przedborzu 27.6, gdzie koncentrował się na rejonie Rynku i wzgórza za kościołem. Po wycofaniu się oddziałów z bitwy podążył do Korytna. Po następnej bitwie w Trzepnicy oddziały zostały rozwiązane. Podobno brał udział w bitwach dalej - możliwe że to on dowodził oddziałem potyczce pod Książem. Po powstaniu wyemigrował do Stanów gdzie walczył w Wojnie Secesyjnej po stronie Północy. Następnie pracował przy budowie linii kolejowej w Kordylierach. Po amnestii wrócił do Galicji i pracował przy linii kolejowej Lwowsko-Stanisławowskiej. Ożenił się z Zofią Kaznowską z którą miał dzieci: Józefa Leopolda, Emilię Wilhelminę, Jana Adama, Eugeniusza, Jadwigę Teresę i Zofię Marię. Rodzina przeniosła się do Pilzna gdzie Antoni był sekretarzem Rady Powiatowej, członkiem Towarzystwa Oświaty Ludowej. Został pochowany w Pilznie razem z żoną i synem.
Zygmunt Padlewski
W kilka minut po godzinie 5 rano 15 maja 1863 r. zakończył życie, mając lat 28, naczelnik powstania w województwie płockim gen. Zygmunt Padlewski. Był jednym z najwybitniejszych dowódców powstania styczniowego. Za jego naczelnictwa stoczono w województwie płockim około 30 bitew i potyczek m.in. pod Myszyńcem, Koseminem,Brudnicą, Olszewem, Szreńskiem i Siemiątkowem. Naczelnik wojskowy województwa płockiego gen. Zygmunt Padlewski w 9 dni po aresztowaniu 1 maja 1863 r., złożył zeznanie śledcze przed Komisją Wojenno-Polową Sądu oddziału płockiego. Odpowiadając na 17 pytań, zachował się niezwykle godnie. Nie przyznał się do roli jaką odegrał w toku przygotowania powstania i jego wybuchu, usiłując pomniejszyć swoją rolę jako wojewody płockiego. Nie ujawnił też nici organizacyjnych, nie wymienił także żadnych nazwisk. Postawiony przed sądem został skazany na śmierć, jednakże wykonanie wyroku wstrzymano na pewien czas [...]. Dnia 15 maja o godzinie 5 rano skazańca w towarzystwie o. bernardyna Mateusza Lucińskiego przewieziono ulicami: Więzienną, Misjonarską i Płońską na rogatkę płońską przy prochowni i tu dokonano egzekucji. Ostatnie chwile życia generała spisali: oficer rosyjski Ponomarew, świadek egzekucji Józef Malinowski towarzysz kampanii Padlewskiego i wspomniany wyżej ksiądz-spowiednik. Oficer rosyjski napisał: "Polki rzucały z okien kwiaty tak, że cała droga zasłana była różami i fiołkami [...]. Plac egzekucyjny otoczony był oddziałami piechoty i jazdy rosyjskiej. Skazaniec był blady,pokazano mu słup między 8 a 9 topolą od brzegu. Sam włożył na czamarkę białą płócienną koszulę. Prosił, by nie zawiązywano mu oczu. Patrzył spokojnie w lufy karabinów. Padły strzały. Kule trafiły Padlewskiego w nogi. Naoczny świadek egzekucji J. Malinowski zapisał "a gdy już nie żył, włożyli go w fosę i zasypali równo". Pamiętnikarz J.S. Sawicki zanotował: "Ale zaledwie kilkanaście szufli piasku z głuchym łoskotem padło na ciało, podziemny głos zawołał. I wojsko, i widzowie usłyszeli przejmujące dreszczem grozy straszliwe wyrazy: "Na Boga, nie zasypujcie mnie, ja żyję! "[...] Próżniak (rosyjski pułkownik) się spostrzegł, zawołał podoficera i dał znak, ten nachylił karabin do grobu, strzał huknął...Czy dosięgnął on zasypanego ziemia?".
Ksawery Paszkowski
ur. 1821 r., we wsi Paszki Małe, gm. Biała, pow. radzyń., gub. siedl. Uczył się w świeckich szkołach obwodowych w Łuko wie, skończył semin. duch. w Lublinie, na kapłana wy święcony w 1844 r., wikarjuszem był w par. diec. lubi.: Wielącza, Samogoszcz, proboszczem w Wargocinie i zastępcą prob. w Maciejowicach. Bardzo szczupłe osobiste akta księdza S. P. zawierają poza powyżej podanemi wiadomości tylko tyle, że: a) dr gł. kom. rz. w. r. i o. p. 23 lut. (7 mar.) 1862 r. Nr. 17 (31) 1 nadsyła do bpa podl. korespondencję, a w niej: „P. o. nmka Kr. P., oznajmiwszy mi, że ks. Józef Burzyński, wik. przy kościele par. w Maciejowicach, okazał się winnym rozdawania rewolucyjnych znaków, które sam rozwoził i miewania „podburzających” kazań, oraz, że prob. rzeczonej par. ksiądz S. P. podejrzany jest silnie o działania nieprzyjazne rządowi, reskryptem z dnia 18 lut. (2 mar.) b.r. Nr. 1232 zawiadomił, iż ks. Burzyńskiego ka zał wysłać na mieszkanie do Rosji, zaś nad księdzem S. P. winien być urządzony surowy dozór ze strony władzy duchownej. Spełniając takowe polecenie, mam zaszczyt prosić J. W. Pana, abyś nad postępowaniem księdza S. P. stosowny dozór rozciągnąć zechciał. Tajny radca R. Hubę”. b) Kom. Rz. Spr. W. i D. 18 lut. (2 mar.) 1866 r. Nr. 6224 (1211) 5 zwraca się do bpa diec. podl. z odezwą tej osnowy: „Komisja Rządowa ma zaszczyt prosić J. W. Pana, abyś raczył udzielić jej wiadomość czy ksiądz S. P. zostaje dotychczas na urzędzie proboszcza par. Maciejowice lub w razie przeciwnym, gdzie się obecnie znajduje i kiedy się stamtąd oddalił”. Na to bp podl. 8 mar. 1866 r. Nr. 262 3 odpowiada tejże Komisji Rządowej, że ksiądz S. P., b. prob. par. Maciejowice, obowiązków swoich nie pełni, gdyż wydalił się z Maciejowic w czasie panujących w kraju zawichrzeń i nie wrócił, kiedy atoli mianowicie to nastąpiło nie jest mi wiadomo, albowiem żadnego raportu urzędowego o tem nie otrzymałem. Również nie wiadomo mi, gdzie się obecnie znajdować może... W sprawozdaniu diec. podl. za rok 1864 tenże jest pomieszczony pomiędzy duchowieństwem uby łem, a z miejsca pobytu niewiadomem”. Pod datą zaś 16 st. 1873 r. Nr. 81 bp Baranowski wystawia księdzu S. P. zwykłe kościelne świadectwo.
Seweryn Fabian Perkowski
Urodził się w Warszawie 20 stycznia 1845 r. Sympatyzował z poglądami «czerwonych» i biorąc udział w jednej z przedpowstaniowych ulicznych manifestacji warszawskich, otrzymał cięcie pałaszem w głowę w czasie starcia z rozpraszającym je wojskiem. Po otwarciu Szkoły Głównej w 1862 r., zapisał się na wydział lekarski. Studia przerwało powstanie 1863 r., w którym wbrew podjętej 23 stycznia przez większość młodzieży kształcącej się w Szkole Głównej uchwale, aby w powstaniu nie uczestniczyć, Seweryn Perkowski wziął czynny udział walcząc w ‘partii’ Jeziorańskiego. Do powstania wyszedł z Warszawy, co połączone było z pewnymi trudnościami wobec kontroli na rogatkach nad wszystkimi osobami wyjeżdżającymi. Można przypuszczać, że do partii Jeziorańskiego wstąpił w końcu stycznia 1863 r. w obozie, który Antoni Jeziorański rozłożył w lasach radziwiłłowskich, niedaleko odległej od Warszawy o około 65 km na południowy zachód wsi Jeruzal w powiecie skierniewickim i dzielił dalsze losy tego oddziału. Mógł więc 4 lutego brać udział w „napadzie” na Rawę Mazowiecką, a potem uczestniczył walkach, które oddział ten stoczył po połączeniu się Jeziorańskiego z Langiewiczem w Małogoszczy 22 lutego. Po bitwie pod Grochowiskami 18 marca 1863 r. Seweryn Perkowski znalazł się chyba w niedobitkach tej partii, które jednak pozostały i utrzymały się na terenie Królestwa Polskiego. Bo ci, którzy 19-21 marca przekroczyli w między Opatowcem a Igołomią kordon, zostali na granicy przez Austriaków rozbrojeni i internowani, nie mogli więc dalej walczyć. Seweryn Perkowski natomiast uczestniczył w bitwie pod Kobylanką, której końcowy akt rozegrał się 6 maja 1963 r. Po niej – po 6 maja oddział, w którym służył, zmuszony został do przekroczenia austriackiego kordonu, może pod Borowymi Młynami [obecnie Borowiec w puszczy Solskiej] bądź po którymś z kolejnych starć pod Naklikiem, Lipinami, Harasiukami, czy w końcu po ostatecznym rozgromieniu Jeziorańskiego 11 maja 1863 r. pod Hutą Krzeszowską. Po przekroczeniu kordonu, ranny Seweryn Perkowski znalazł czas jakiś schronienie i opiekę w domu pana Alfreda (?) Młockiego, obywatela ziemskiego w Galicji. Tam został przez władze austriackie aresztowany i internowany w twierdzy, najpierw w Igławie, a następnie w Ołomuńcu skąd wydostał się w 1864 r. i udał się do Francji, aby na Sorbonie ukończyć przerwane studia medyczne. Seweryn Perkowski przechowywał kulę karabinową, którą wykrył w swej powstańczej burce. Kulę tą kazał oprawić w złoto i wyryć na oprawie datę jej odkrycia. Niestety ta cenna pamiątka przepadła w czasie I wojny światowej, a wraz z nią zginęło świadectwo, które dopomogłoby do zorientowania się w jakiej akcji bojowej Seweryn Perkowski między innymi uczestniczył. Po wydostaniu się z więzienia austriackiego, udał się Seweryn Perkowski w 1864 r. do Paryża dla kontynuowania studiów medycznych. Tam, 22 grudnia 1869 r., uzyskał stopień doktora medycyny na podstawie rozprawy „De la pneumonie rhumatismale” [Paris, librarie Delahaye, 1869, str.67]. Uczestniczył jako lekarz ruchomego ambulansu w wojnie francusko-pruskiej i otrzymał obywatelstwo francuskie [naturalisation extraordinaire et gratuite], osiedlając się i pracując jako lekarz w tym kraju. Trawiony tęsknotą za ojczyzną wrócił do kraju pod rosyjski zabór, mimo trudności i niebezpieczeństw z tym połączonych ze względu na swój udział w powstaniu i nielegalny pobyt zagranicą. Aresztowany na granicy rosyjskiej w 1874 r., oddany został pod nadzór policji, pod którym czas jakiś przebywał. Pokonawszy niemałe trudności, powtórzył na Uniwersytecie Warszawskim egzaminy lekarskie i uzyskał w 1876 r. dyplom lekarza. W czasie wojny rosyjsko-tureckiej 1877-78 był ordynatorem szpitala Czerwonego Krzyża w pałacu brühlowskim w Warszawie, następnie zaś ordynatorem wojskowego szpitala ujazdowskiego do 1892 r. Odtąd do końca życia zajmował się prywatną praktyką le-karską. Napisał szereg rozpraw medycznych, ogłaszanych w czasopismach le-karskich polskich i francuskich. Umarł w Warszawie 10 lutego 1907 r. około 3-ciej po południu, po dwutygodniowej chorobie, wywołanej atakiem apoplektycznym. Pochowany na Powązkach w grobie rodzinnym [kwatera 4, rząd 3, grób 4-5]. Zachowała się oryginalna fotografia Seweryna Perkowskiego z 1863 r. w stroju powstańczym, wykonana w Zakładzie fotograficznym Karola Beyera w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu № 389. Seweryn Perkowski zaślubił 22 kwietnia [10 kwietnia st. st.] 1890 r. w kościele parafialnym w Szawkianach w pow. szawelskim na Żmudzi Wandę Teresę Juliannę Gorską, urodzoną w Dżiuginianach w pow. telszewskim na Żmudzi 26 lutego 1864 r. Małżeństwo miało czworo dzieci: Zygmunta (1892-1897), Jadwigę (1893-1974), Józefa (1896-1940) i Tadeusza (1896-1942).
Feliks Piasecki
Feliks Walezy Stanisław Stefan (imię patrona: św. Feliks de Valois). Ur. 30.12.1834 Kębło (nie Kobło)[5]. Zm. 25.5.1903 Kraków[1][3][6]. Syn Wojciecha, dzierżawcy dóbr Kębło i Franciszki Harnalskiej[5][7] W roku 1847 ojciec zakupił dobra Kłodnica Dolna (), dokonał rozbudowy budynków folwarcznych i przeprowadził meliorację. W 1855 dobra odziedziczył Feliks wraz z wsiami: Kępa, Majdan, Wólka, Osiny, obejmując też wójtostwo gminy w Kłodnicy Dolnej. W 1862 r. został powołany przez warszawską Dyrekcję Białych na „męża zaufania” w okręgu zamojskim. Wezwany przez nią 6 stycznia 1863 r. do Lublina, został skierowany po instrukcje do Warszawy. Sprzeciwiał się „przyłączeniu do organizacji ruchu”, a szczególnie przyspieszeniu wybuchu powstania. Po powrocie w Lubelskie próbował wybadać ustosunkowanie się chłopów do planu powstańczego. Raporty w tej sprawie składał mu ruchliwy w okolicach Kłodnicy siostrzeniec księdza Piotra Ściegiennego, chłop Janczarek. Dnia 26 stycznia 1863 r. Leon Frankowski, powstańczy „komisarz wojewódzki”, w imieniu Komitetu Centralnego wręczył Piaseckiemu w Kazimierzu nad Wisłą rozkaz objęcia funkcji naczelnika wojennego powiatu zamojskiego i proklamowania w gromadach dekretu uwłaszczeniowego.[11] 1 Lutego brał udział w w oddziale pod dowództwem Gramowskiego. W bitwie tej Gramowski poległ a Piasecki objął po nim dowództwo.[15] Następnego dnia po wycofaniu się Rosjan z Tomaszowa Lubelskiego zajął Piasecki to miasto i ogłosił władzę Rządu Narodowego. Niestety nie zabezpieczył miasta wojskowo, powierzając osłonę niewyćwiczonym rekrutom – miejscowym ochotnikom. Ci, napadnięci znienacka nocą z 4 na 5 lutego przez patrole ppłk. Jemanowa, nie zdołali uprzedzić Piaseckiego. Rosjanie wtargnęli do miasta i dopuścili się masakry ludności. Piasecki przez Bełżec zbiegł do Galicji. W marcu 1863 r. włączył się do wyprawy Leona Czechowskiego, lecz na skutek klęsk oddziału razem z jego resztkami ponownie przeszedł do Galicji. [11] Aresztowany został w Rzeszowie. Skazany za "zbrodnię zaburzenia spokojności publicznej według par. 66 c.k.k." przez Sąd wojenny we Lwowie, w miesiącu czerwcu 1864 na 6 miesięcy pozbawienia wolności.[9] Osadzony w więzieniu pokarmelickim we Lwowie, gdzie zorganizował pomoc materialną dla uboższych współwięźniów (nazywano go „hetmanem”) i ułatwił ucieczkę J. Kurzynie i W. Milowiczowi. Skazany został na 5 lat ciężkiego więzienia, ale karę zredukowano mu do 15 miesięcy. [11] F. Ziemiałkowski określił Piaseckiego jako „dobrego, łagodnego, potulnego szlachcica, lecz na naczelnika sił zbrojnych tak zdatnego, jak ślepy na malarza”. Prawnik i ziemianin. Sekretarz Towarzystwa Weteranów 183/4 "Przytulisko" w Krakowie.[8] Członek kilku towarzystw robotniczych.[14] Pochowany w Krakowie na cm. Rakowickim, kw. R. - grobowiec weteranów.[1] Fragmenty jego pamiętnika zostały opublikowane w tomie "W czterdziestą rocznicę Powstania ..." pod tytułem "Od 2 do 26 stycznia w Lubelskiem". Żona Józefa Rerch (Reich?) (ur. 5.5.1848, zm. 20.1.1922, poch. Rakowice kw. Rb)[2] Córki: Wanda (zam. Stolarczyk), Kazimiera (zam. Barańska) i jeszcze jedna[2][3][4]
Józef Piekarski
Relacja rodzinna: Józef Piekarski, z zawodu był lekarzem chirurgiem i został naczelnikiem partii powstańczej na Nowogródczyźnie. Po upadku powstania jako przywódca został skazany na karę śmierci, która później została zamieniona na dożywotnią katorgę na Syberii. Przez osiem lat był przykuty łańcuchem do taczki, swojego narzędzia pracy na którym jadł i spał. Dziwny los sprawił, że jako lekarz uratował życie dziecka więziennego kacyka. To spowodowało, że w nagrodę pozwolono mu zostać w Irkucku na wolnej stopie i wrócić do swojego zawodu. Przez cały czas swojego nieszczęścia korespondował z miłością swojego życia Eweliną. Ta ciągle pozostając mu wierną, gdy wreszcie było to możliwe, opuściła w 1871 roku swoich rodziców i siostry i udała się w szaleńczą i długą podróż do narzeczonego. Podróż trwała pół roku. Józef na spotkanie kochanej wyjechał z księdzem, aby ten jak najszybciej pobłogosławił ich związek. Ewelina za swoją rodziną bardzo tęskniła a miała z nią tylko kontakt listowny. Urodziła w tym czasie dwoje dzieci, a z trzecim była w ciąży jak nadarzyła się okoliczność i możliwości powrotu do ojczyzny. Józef, tak mocno doświadczony przez życie i cierpienia był już ciężko chory. Długie okresy nostalgii, które nawiedzały go coraz częściej zamieniały się w ciężką chorobę psychiczną. Po długiej podróży do kraju przez Petersburg, gdzie urodziło się trzecie dziecko i z chorym już ciężko mężem przybyła Ewelina do Warszawy. Ten ucałowawszy ojczystą ziemię niedługo potem zmarł zostawiając żonę z traumą przeżyć i wspomnień. Pochowany jest na Powązkach.
Konrad Piotrowski
Herbu Korwin. Ur. 19. lutego 1845 r. w majątku rodzinnym Piotrowie i Strzyże, w powiecie pułtuskim, w guberni płockiej. Do dziewiątego roku życia wychowywał się w domu rodzicielskim u ojca Stanisława Korwin Piotrowskiego i matki Elżbiety z Bedlińskich. Ojciec służył w regularnem wojsku polskiem początkowo w batalionie saperów a przed wybuchem powstania listopadowego przeniósł się do kawaleryi i służył przy ułanach. Po ukończeniu wojny z r. 1831 nie był pociągniętym przez rząd rosyjski do odpowiedzialności, ponieważ był oficerem subalternem i nie doszedł rangi majora. Po zgnieceniu powstania listopadowego osiadł w rodzinnym majątku i oddał się gospodarstwu, około r. 1845 sprzedał Piotrowice i Strzyże powieściopisarzowi Kaczkowskiemu a kupił od Pieniążków Czerwonę z przyległościami, duży ale zaniedbany majątek w guberni radomskiej. W dyscyplinie wojskowej wychowywał dzieci, z których najstarszy Konrad oddany został do gimnazyum w Radomiu, gdzie wśród młodzieży w okresie przedpowstańczym objawiał się gorący nastrój, który wyładowywał się na zewnątrz manifestacyami tego typu, co bicie szyb gubernatorowi Białoskórskiemu lub zajście z ministrem oświaty, gen. Muchanowem, którego podczas wizytacyi klasy w Radomiu jeden z kolegów Konrada Piotrowskiego niejaki Zenon Leszczyński za »obrazę klasy« uderzył kałamarzem w twarz, a gdy atrament zalał twarz i ordery, uczniowie wypadli z ławek i wobec świty obili ministra. Szczegóły tego zajścia według opowiadania Piotrowskiego miały następujący przebieg. Przyjazd ministra gen. Muchanowa spowodował w mieście i w gimnazyum liczne przygotowania. Dyrektor gimnazyum, Wyżycki urządzał po klasach próby przywitania dygnitarza rosyjskiego przez młodzież w języku rosyjskim. Uczeń Leszczyński jednak tak nastroił kolegów, iż na ewentualne przemówienie ministra w języku polskim mieli odpowiedzieć: »zdrowia życzymy Waszej Ekscellencyi«,—w przeciwnym wypadku milczeniem zaznaczyć swoje stanowisko. Przybył do klasy Muchanow w otoczeniu licznej świty i powitał młodzież w języku rosyjskim słowami: »zdarawo rabiata« a gdy klasa milczała, powtórzył swe przywitanie a gdy dalej grobowe panowało w klasie milczenie, zwrócił się z oburzeniem do dyrektora pytając o powody i przedstawiając zajście jako bunt. Podczas wizytacyi miała się odbyć lekcya historyi rosyjskiej, którą wykładał prof. Szabuniewicz. Gdy zapytany o małoznaczący nieudowodniony drobiazg uczeń Farnese pytającemu dygnitarzowi rosyjskiemu nie dawał odpowiedzi, profesor zaznaczył, że pytanie nie zawiera stwierdzonego faktu, wobec czego minister Muchanow nazwał zarówno ucznia, jak i profesora »durakiem«. Młodzież związana serdecznymi węzłami ze swymi przewodnikami, reagowała w ten sposób, że Leszczyński ugodził ministra Muchanowa kałamarzem, a gdy uczniowie rzucili się nań i bić go poczęli, świta cofnęła się, by wezwać z koszar wojsko, które jednak spóźniło się z przybyciem a gdy w zakładzie się zjawiło, młodzież tylnem wyjściem umknęła z gmachu. Na podstawie ukazu gubernialnego zakład został rozwiązany, profesorowie usunięci, Muchanow przechodził w podróży powrotnej z Radomia ciężkie chwile, młodzież bowiem radomska depeszą szyfrowaną zawiadomiła o zaszłym wypadku Marymontczyków, którzy w Raszynie pod Warszawą zasadzili się na ministra i również go pobili w lasku, gdy pocztą przejeżdżał. Z owej przeprawy szerokiem wzięciem cieszyły się laski tzw. muchanówki, na których ze względu na znaczny popyt niejeden zarobił trochę grosza. Następstwem tych zajść była dymisya Muchanowa i wyjazd jego za granicę. Tymczasem po kilku miesiącach wskutek starań Wielopolskiego gimnazyum radomskie powołane zostało do życia, które płynęło wśród ciągłych utarczek i manifestacyi w okresie przedpowstańczym aż do wybuchu powstania. Wybuch ruchu zbrojnego zastał Konrada Piotrowskiego w VIII kl. gimnazyum w Radomiu. W dniu wybuchu tj. we czwartek po lekcyi prof. Szabuniewicz polecił uczniom ubrać czapki w klasie na znak gotowości do pochodu i ogłosił, że wybucha powstanie i że każdy zdolny do noszenia broni powinien wziąć udział w zbrojnym ruchu. Zaznaczył dalej, że gen. Langiewicz w towarzystwie kap. Koryckiego wyjechał już z Radomia i udał się na punkt zborny w lasach pod Szydłowcem. Zachęcona gorącemi słowami profesora młodzież starsza ruszyła w drogę do Szydłowca. Piotrowski wychowany w nadzwyczaj surowej dyscyplinie pomknął extrapocztą do ojca do Czerwonej. Tu zawiadomiony przez syna o zaszłych wypadkach ojciec, początkowo nie chciał udzielić mu zezwolenia na udział w powstaniu, powiadając, że w powstaniu listopadowem regularne wojsko polskie nie mogło w ówczesnej sytuacyi dać rady wrogowi a cóż dopiero mówić o wybuchającem powstaniu, mającem do dyspozycyi jedynie dubeltówki i kije, potem jednak za wstawieniem się matki dał zezwolenie, zaopatrzył go w broń i parę wierzchowców i wyprawił pod Szydłowiec. Piotrowski zastał oddział sformowany w marszu skierowanym na Szydłowiec i przyłączył się do tego oddziału. Napad na koszary w Szydłowcu nie powiódł się, albowiem Moskale powiadomieni o napadzie, opuścili koszary i ustawili się w rynku i gdy oddział powstańczy ich zaatakował odpowiedzieli ogniem karabinowym. Ponieważ atak na miasto został wykonany z trzech stron, więc Moskale uciekli a oddział zatrzymał się w mieście i zabrał wszystkie zapasy, znajdujące się w magazynach wojskowych. Po bitwie pod Szydłowcem pomaszerował oddział pod dowództwem Langiewicza przez Suchedniów do Wąchocka, gdzie niezorganizowana wielka rzesza powstańcza podzieliła się na kompanie i bataliony. Piotrowski przydzielony został do 1. kompanii III. batalionu strzelców, której dowódcą był kap. Korycki, podczas gdy dowództwo batalionu sprawował Dyonizy Czachowski, późniejszy generał. Czachowski przybywszy do Wąchocka oddał do dyspozycyi Langiewicza 100 rubli w gotówce i dwóch synów, starszego i żonatego Karola i młodszego Adolfa. Odtąd bierze Piotrowski udział we wszystkich bitwach, jakie oddział Czachowskiego staczał a których szczegóły zostały przedstawione we »Wspomnieniach Czachowszczyka z r. 1863« pióra Antoniego Drążkiewicza. I tak walczy w oddziale Czachowskiego w lesie przy trakcie z Suchedniowa do Blizina wiodącym, gdzie starano się niedopuścić do połączenia się oddziałów rosyjskich Czengierego z Markowem, dalej pod Staszowem, dnia 24. lutego pod Małogoszczą, Nowym Folwarkiem, 4. marca pod Skałą i Chrobrzem. W miasteczku Skale oddział Czachowskiego zdobywszy osaczony przez Rosyan cmentarz, umożliwił dyktatorowi odniesienie zwycięstwa i przejście przez Nidę. Pod Grochowiskami 18. marca 1863 oddział Czachowskiego odcięty został od głównych sił Langiewicza a następnie wzmocniony zastępem Bończy stoczył potyczki 20. i 21. marca pod Potokiem i Krzeszowem. Po kilku drobniejszych utarczkach wśród ciągłego organizowania się oddziału walczy pod Grabowcem, ustępuje przed przeważającą siłą nieprzyjacielską wskutek zakazu stoczenia bitwy w tem miejscu przez Rząd Narodowy. Oddział Czachowskiego ruszył dalej przez puszczę Iłżecką i stanął pod Lipiem. W Piekle wzrastają siły naszych wskutek przyłączenia się kilku innych małych oddziałków. Piotrowski bierze następnie udział w potyczce w lasach wsi Skłoby niedaleko fabrycznych zakładów Stefankowa, gdzie oddział odnosi znane zwycięstwo nad nieprzyjacielem. W dniu 23. kwietnia opuszczają powstańcy Piekło i oddzielnie postępując kierują się ku Salachowemu borowi, okrążani przez wojska Czengierego. Po drobniejszych utarczkach staje oddział Czachowskiego w dniu 27. kwietnia w miasteczku Lipsku, skąd ruszono do Solca nadwiślańskiego, następnie do Tarłowa, gdzie odbył się w dniu 3. maja uroczysty obchód rocznicy Konstytucyi Trzeciego Maja. Po nabożeństwie w kościele oddział utworzył czworobok, w środku którego stanął Czachowski, wywołał z szeregu Piotrowskiego i ogłosił, że Rząd Narodowy awansował go z porucznika na kapitana strzelców. Po ogłoszeniu nominacyi obecny przy tej uroczystości ojciec Piotrowskiego ofiarował mu pamiątkową szablę robzinną z napisem: »nie wyjmuj bez potrzeby, nie chowaj bez skutku®. Po cofnięciu się Czengierego po przegranej potyczce pod Mniewem nastąpił pochób w kierunku Kielc i bitwa w bniu 4. maja pod wsią Boryą. Po zwycięstwie w pobliżu Ostrowca nad znaczniejszemi siłami Klewcowa zarządzono dalszy pochób lasami i w dniu 5. maja 1863 bitwa również zwycięska w lasach Bałtowskich. Po połączeniu się w Bałtowie z oddziałem Jankowskiego nastąpiła w bniu 6. maja bitwa pod Rzeczniowem. Po połączeniu się rozbitków z pod Rzeczniowa i wzroście oddziału wywiązuje się starcie pod Radzanowem 29. maja, balej pod Jakubowem i Chruściechowem, w dniu 8. czerwca pod Przystałowicami, Bąkowem i Rusinowem, dalsze starcia pod Hutą Przysucką, Niekłaniem i Czarną. W czasie bitwy pod Bobrzą Piotrowski był umieszczony ze swą kompanią w zwaliskach murów starej fabryki w Bobrzy z poleceniem bronienia tej pozycyi przez czas pewien, aby bać możność schronienia się reszcie oddziału Czachowskiego, bążącego bo lasów, leżących w pobliżu. Wskutek tego został Piotrowski obcięty od reszty wojsk Czachowskiego, któryto oddział po tej bitwie poszedł w rozsypkę, poczem rozbitki świetnego zastępu wraz z Czachowskim przeszły bo Galicyi. Piotrowski jednak nie cofnął się za galicyjską granicę, lecz zdołał przebrzeć się wraz ze swą kompanią bo lasów, otaczających Bobrzę, w których przez bługi czas utrzymywał się ze swym oddziałkiem i zbierał niebobitki z oddziału Czachowskiego. Ten bowiebziawszy się w Galicyi, że część jego oddziału pod dowództwem Piotrowskiego istnieje, przysłał swego szefa sztabu, Władysława Eminowicza, który przyprowadził część kompanii pod dowództwem Rubowskiego i Gromejki, b. oficera rosyjskiego. Eminowicz objął dowództwo nad tymi trzema oddziałami i utrzymywał się czas dłuższy w okolicy puszczy Iłżeckiej aż do powrotu z Galicyi Czachowskiego, który powrócił na czele oddziału tamże uformowanego. Z końcem października 1863 oddział ten rozbito pod Jurkowicami a sam Czachowski na początku listopada z małym oddziałkiem kawaleryi otoczony na polach gminy Wierzchowiska przez ochotników rosyjskich, Asjejewa i Medjanowa poległ, nie zdoławszy się połączyć z oddziałkiem dowodzonym przez Piotrowskiego. W tym czasie objął komendę nad oddziałami, znajdującymi się w województwie sandomierskiem jen. Hauke-Bosak, który uformował dwanaście małych oddziałków piechoty a dowództwo nad jednym z nich, nr. 4., powierzył Konradowi Piotrowskiemu. Z tym oddziałem stoczył Piotrowski kilka mniejszych potyczek, opisanych współcześnie w »Gazecie warszawskiej*, którą do obozu przywiozła mu matka, opiekująca się troskliwie oddziałem i zapewniająca mu przez długi czas materyalną podstawę przez ułatwianie prowiantowania wojska. Z początkiem marca 1864 r. Piotrowski zachorował ciężko i leżał u Józefa Karbowskiego, uwłaszczonego przez swego ojca chłopa w przysiółku Kunegundowie, po powrocie do zdrowia z końcem marca 1864 dostał się do Galicyi, przeprowadzony przez gospodarza Swatka po topniejących już lodach Wisły do wioski nadbrzeżnej Dmytrowa w Galicyi, własności p. Zakliki. Pocztą obywatelską przez Chorzelów hr. Tarnowskich i Luszowice ks. Jabłonowskich przybył do Tarnowa, gdzie przyjął nazwisko Chrząstowskiego, tamtejszego obywatela, co uskutecznił za zgodą tejże rodziny. Jako Chrząstowski zapisał się na medycynę we Wiedniu, gdzie za wpływem hr. Mniszkowej, damy dworu, otrzymał od ministra Meczerego zezwolenie na pobyt w Austryi pod własnem nazwiskiem. Po porzuceniu studyów lekarskich powrócił do Galicyi pod własnem nazwiskiem i poświęcił się zawodowi gospodarskiemu przebywając w zacnym domu Polanowskich i ks. Czartoryskiej-Cieńskiej w Jabłonowie, gdzie został przyjęty do związku tej gminy i za staraniem księżnej otrzymał poddaństwo austryackie. W ostatnich czasach przebywa jako rządca i leśniczy w dobrach dołżanieckich hr. Dunin Borkowskiej, położonych w powiecie tarnopolskim.
Władysław Płachciński
(ok. 1843 - 23.02.1863 Dobra) - powstaniec styczniowy [1], [2] Urodził się ok. 1843 r. w Kaliszu [3] Zmarł - poległ 24.02. 1863 r w bitwie pod Dobrą, broniąc sztandaru, razem ze swoim przyjacielem Janem Gadomskim [1], lat 20 [3], uczeń Szkoły Głównej w Warszawie zmarł w Dobrej [3] Zgon zgłosił Kazimierz Cosnowski emeryt były rewizor skarbowy lat 62 zam. w Brzezinach [3] i Piotr Klembowski organista w kościele w Brzezinach lat 28 zam. w Brzezinach [3] Pochowany na cmentarzu parafialnym w Brzezinach [obecnie pow. brzeziński, woj. łódzkie] w zbiorowej mogile poległych powstańców styczniowych. [2] Rodzeństwo 1.1__Emilia Kazimiera Płachcińska - ur 1843 Kalisz św/ Mikołaja [6], jej rodzice Rafał urzędnik komory konsumowej [6] i Emilia Sosnowska [6] 1.2__Kazimiera Płachcińska po mężu Rogozińska - ur. Kalisz [4] - ślub 1864 r Brzeziny [4] , ona panna lat 21 mieszkająca z matką [4] , mąż Henryk Rogoziński [4] dzierżawca probostwa [4] kawaler lat 32 [4] ur. w Modrzewiu powiat opoczyński [4] (jego rodzice: Aleksander Rogoziński [4] i Emilia Turska [4]) 2__Maria Wiktoria Płachocińska - ur 08.09.1846 Warszawa św. Andrzej [10] - urodzenie zgłosił jej ojciec oraz jej dziadek Kazimierz Cosnowski urzędnik Rządu Gubernianego Warszawskiego [10]. Rodzicami chrzestnymi zostali: Wiktor Bernowski plenipotent dóbr Krasnej i Eleonora Budziszewska wdowa po urzędniku oraz Adam Podczaski urzędnik i Franciszka Cosnowska żona urzędnika. [10] 3__Faustyn Płachciński - ur. 15.02.1849 Warszawa św. Andrzej [7] - ślub 09.04.1877 Brzezny [5] żona Apolonia Dziewańska [5] (jej rodzice: Marceli Dziewański [5] i Anna Waszelewska [5]) - zm. 1914 Warszawa-Wola św. Stanisław [9] lat 66 [9] pozostawił żonę [9] Rodzice: 1__Rafał Płachciński [3] - ur ok 1813 r [8] - w 1849 r. zam. w Warszawie [7] przy ul. Ogrodowej nr 832, urzędnik Sądu Gubernianego Warszawskiego lat 35, pozostawił owdowiałą żonę Emilię z domu Cosnowską [7] - zm. 09.11.1850 r Warszawa ul. Ogrodowa 832, lat 37 urzędnik Rządu Gubernianego Warszawskiego [8] , zgon zgłosili Ignacy Stępowski urzędnik Rządu Gubernianego Warszawskiego [8] i Kazimierz Cosnowski urzędnik Rządu Gubernianego Warszawskiego [8] 2__Emila Cosnowska (?) [3], [4], [5], [7] vel Sosnowska [6] po mężu Płachocińska [3] - ur. ok. 1823 [7] - w 1849 r zam. w Warszawie, lat 26 [7] - w 1863 r. zam. w Brzezinach [3] ___ślub przed 1843 r [6] Dziadkowie 1.1__Jan [11] Bogumił [8] Płachociński [8], [11] - ur. przed 1790 [11] 1.2__Anastazja Stanisławska po mężu Płachocińska [8], [11] - ur. przed 1790 [11] ___ślub 16.09.1812 r Jeziorsko [obecnie pow. sieradzki, woj. łódzkie] [11], on z m. Kępno [11] ona z m. Maszew [11] 2.1__Kazimierz [10] Cosnowski [3], [4], [5], [7], [10] - ur ok. 1797 w Częstochowie [12] - urzędnik Rządu Gubernianego Warszawskiego [10] - zm. po 1850 [wynik analizy 8] , ślub nr 2 1852 r Brzeziny , on wdowiec lat 55 kontroler skarbu okręgu brzezińskiego zam. w Brzezinach na folwarku Kozłowizna, żona nr 2 Teofila Bernawska 1-vo Kraszkowska , wdowa lat 35, właścicielka dóbr Bidowizna (?) w powiecie opoczyńskim (jej rodzice Wiktor Bernawski i Marianna Sulewicka [12]) 2.2__Franciszka Bernowska [12] __ślub przed 1823 [wynik analizy 7] Pradziadkowie: 1.1.1__Maciej Płachociński [11] 1.1.2__Elżbieta [11] __ślub przed 1790 [11] 1.2.1__Józef Stanisławski [11] 1.2.2__Katarzyna Woytaskówna [11] __ślub 2.1.1.__Józef Cosnowski [12] 2.1.2__Anna Stawiarska po mężu Cosnowska [12] __ślub przed 1797 [12] 2.2.1__ 2.2.2__ __ślub
Adam Płodowski
Płodowski - były nauczyciel w mieście Strykowie w powiecie Rawskim, od początku zawiązanej organizacyi był czynnem jej członkiem, Bremsen podczas powstania naczelnik wojenny, podejrzywając Płodowskiego o wpływ na młodzież szkolną, usunął go z posady nauczyciela, mianując go burmistrzem, urzędowania tego jak podanie niesie przyjąć nie chciał, lecz na rozkaz władz narodowych takowe przyjął i zostawał na niem do końca Grudnia 1866 r. W obec ucisku i prześladowania swoich braci, nie będąc w stanie zawładnąć boleścią, wystrzałem z dubeltówki życie sobie odebrał. [1] Urodził się ok. 1828 r [9], [10] Ślub - 1851 r Radzymin (powiat wołomiński) [5]. Żona Józefa Noławska. [3], [5] W 1854 r nauczyciel szkoły elementarnej w Strykowie [8] W 1855 r nauczyciel szkoły elementarnej w Strykowie lat 27 [9] W 1857 r nauczyciel szkoły elementarnej w Strykowie lat 29 [10] W 1858 r nauczyciel w Strykowie i jego żona również. [2] W 1859 r nauczyciel szkoły elementarnej w Strykowie lat 30 [11] W 1861 r nauczyciel szkoły elementarnej w Strykowie lat 31 [12] W 1863 r nauczyciel szkoły elementarnej w Strykowie [13] W 1864 r ekspedytor poczty w Strykowie. [7] W 1865 r burmistrz miasta Stryków. [14] W 1866 r burmistrz miasta Stryków. [6] Dzieci: 1___Natalia Antonina Płodowska - ur 1854 r Stryków [8] 2___Olimpia Płodowska - ur 1855 r Stryków [9] 3___Julia Płodowska - ur. 1857 r Stryków [10] - zm. 1858 r Stryków [2] 4___Ludwika Płodowska - ur 1859 r Stryków [11] 5___Helena Płodowska - ur 1861 r Stryków [12] 6___Jan Adam Płodowski - ur 1863 r Stryków [13] 7___Karol Płodowski - ur 1865 r Stryków [14] 8___Mieczysław Sabba Płodowski - ślub żona Natalia [4] - zm. 1905 Konstantynów Łódzki [4] 9___Marianna Płodowska - ur 1866 r Stryków [6]
Józef Popowski
wychowaniec kijowskiego uniwersytetu, w którym odbywając studja był pod niepodzielnym wpływem Włodzimierza Antonowicza i jego apologistą, nawet po jawnem odstępstwie tego ostatniego. Mimo tę pobłażliwość dla mistrza, dla siebie nie przestał być srogim i wymagającym. Uwięziony przed wybuchem powstania na Rusi, sądzony w cytadeli kijowskiej, wbrew usiłowaniom komisji śledczej, aby zeń co najwięcej wydobyć, umiał milczeć, cierpieć i wyszedł z ciężkich prób i ucisku zwycięsko. Skazany do ciężkich robót i przysłany do Usola, mieszkał tu z Jakóbem Gieysztorem i niemało korzystał z jego dobrych wpływów. Po powrocie do kraju przeniósł się do Austrji, a ponieważ już w 1861 roku był w szkole wojskowej w Paryżu, odświeżył swe wspomnienia, wstępując do akademji wojskowej w Wiedniu. Po jej ukończeniu wszedł do armji, a przekonawszy się, że przy ówczesnych stosunkach daleko zajść w hierarchji wojskowej nie zdoła, starał się zostać posłem, wejść do składu Sejmu i do delegacji wspólnej, co pomyślnie udało się przeprowadzić. W sejmie i delegacjach obrał sobie za specjalność stałą referencję w sprawach wojskowych, to też uważanym jest wśród kolegów za rzeczoznawcę najbieglejszego w tych kwestjach, co zkolei stara się podtrzymać szeregiem wydawanych broszur treści polityczno-wojskowej. Jest bardzo czynny i pracowity, mieszka stale w Krakowie. Za czasów rządów Badeniego Józef Popowski wspólnie z Antonim Chamcem czynili usiłowania, aby obsadzić katedrę historji rusińskiej we Lwowie przez Włodzimierza Antonowicza, którego nawet przemycając przed policją austrjacką zawieźli wprost do Badeniego. Projekt spełzł wszakże na niczem i zakończył się obsadzeniem tej katedry przez Hruszewskiego, ucznia Antonowicza, a dziś jednego z najnieprzyjaźniejszych Polakom agitatorów wśród młodzieży uniwersyteckiej rusińskiej. Jak dziwnym mi się wydaje ten stosunek adeptów Włodzimierza Antonowicza, mimo jego odszczepieństwo narodowe, wypowiedziałem obszerniej w moich pamiętnikach.
Jadwiga Prendowska
Eufemia Wiktoria Jadwiga Wojciechowska (zam. Prendowska), ur. 22.12.1832 Łomno[7], zm. 16.3.1915 Czyżów Szlachecki. Córka Kajetana, który służył w pierwszym pułku ułanów Legii Nadwiślańskiej (później 7 szwoleżerów) walczył w Hiszpanii m.in. pod Saragossą, Ponte-Almaras, Talavera. W 1849 roku wyszła za , naddzierżawcę majątku w Mircu a w 1863 komisarza województwa sandomierskiego. Zaangażowana w przygotowania do Powstania. Uważała że każdy kto może powinien złożyć swe życie na ołtarzu Ojczyzny. W 1861 przygotowała własnoręcznie sztandar z polskim orłem i krzyżem w koronie, który szwagier niósł w pielgrzymce na Święty Krzyż. Używany potem przez oddział Czechowskiego aż do 21 sierpnia 1863, kiedy pozostawiono go w parafii w Kowali-Stępocinie. Sztandar znalazł się potem w Muzeum Polskim w Rapperswilu. Organizatorka Stowarzyszenia Niewiast w powiecie iłżeckim. Jako kurierka powstańcza działała już od 10.1.1863, kiedy to do () przybył Langiewicz. Z polecenia Rządu Narodowego organizatorka i przewodnicząca Komitetu Niewiast w radomskim. Dostarczała rozkazy, ulotki, medykamenty, meldunki kursując po guberni radomskiej. Przyczyniła się też do powstania kilku szpitali powstańczych: w Sandomierzu, Kurozwękach, Staszowie, Koprzywnicy i Klimontowie. Zwana przez powstańców "Matką oddziału", albo "Prendosią". We wrześniu 1863 została zaaresztowana i osadzona w Pawilonie X w Warszawie, gdzie przebywała do grudnia a następnie zesłana do Kunguru w gub. permskiej. Opiekował się tam nią , i innymi zesłańcami (Żyd), którego córka Sabina chodziła z Jadwigą do kościoła i przyjęła potem chrzest. Do kraju powróciła wiosną 1866. Mieszkała w Radomiu, Ostrowcu Świętokrzyskim i Czyżowie Szlacheckim gdzie zmarła i została pochowana. Miała 8 dzieci: * Mieczysław (zm. młodo) * Helena Maria Wiktoria * Wiktoria Brygida Augusta * Marianna (zm. młodo) * Stanisław Kajetan * Zdzisław Tadeusz Jan (zm. młodo) * Jadwiga * Jan Ignacy
Jan Prendowski
Jan Chrzciciel Wojciech Prendowski h. {{Korwin}}, ur. 1838 Mirów, zm. 9.9.1905 Dąbrowica, k. Janowa w Galicji. Syn Ludwika i Wiktorii Wiśniewskiej. Brat m.in. i zaangażowanych w Powstanie. W 1856 ukończył gimnazjum w Radomiu[6]. Dzierżawca dóbr Szydłówek. 8.3.1861 brał udział w wielkiej patriotycznej manifestacji w Warszawie, cudem unikając pchnięcia bagnetem. We wrześniu brał udział w patriotycznej pielgrzymce na Święty Krzyż niosąc sztandar polski uszyty przez szwagierkę - . Przed wybuchem powstania wielokrotnie spotykał się z Langiewiczem, który bywał we dworze w Szydłówku. W 1863 r przy swoim dworze zgromadził grupę 10 ochotników, do których dołączyło potem 15 zgromadzonych w Mircu u brata Józefa. Dowodził tym oddziałem przy napadzie na Szydłowiec, potem służył jako szeregowy, następnie porucznik w końcu rotmistrz w oddziale Langiewicza, Czachowskiego i Bosaka. Oprócz udziału w walkach z oddziałem zaufanej kawalerii wykonywał prace z działań organizacyjnych, egzekwował od ziemian należności na cele narodowe, walczył z pojawiającym się bandytyzmem, jeździł na zwiady. W oddziale tym traktował siebie na równi z podwładnymi przydzielając sobie najcięższe zadania - dlatego był niezwykle poważany i kochany przez powstańców. Walczył pod , , , , , , Uniejowem, , , i po kilkumiesięcznej przerwie pod , , i . Jako porucznik dowodził oddziałami kawalerii Langiewicza, w bitwie pod Świętym Krzyżem (5 plut.), pod Staszowem (8 plut.). Na jesieni ponownie mianowany porucznikiem, w bitwie opatowskiej jako rotmistrz 4 szwadronu. Ranny pod Bodzechowem i . Wyjechał za granicę, przybywając głównie w Rzymie u kuzyna Henryka Prendowskiego. Do kraju powrócił w 1866, został aresztowany i osadzony w Cytadeli. Zesłany na 5 lat katorgi, a później na osiedlenie do Tomska. W czasie zesłania faktycznie przebywał w Minusińsku, gdzie założył sklep. Powrócił w 1871 i zamieszkał u brata Czesława w Dźwiniaczu Górnym. Zmarł w Dąbrowicy k. Janowa (pow. gródecki k/Lwowa).
Emelina Pruszak
(Nie Ewelina!) Ur. 1828 Podczachy, gm. Pacyna. Córka Antoniego Pruszaka i Marianny Apolinarii Goszczyńskiej. Rodzina przez wieki łożyła na tworzenie polskich wojsk i szkół. Stryj Antoni był jednym z najbogatszych osób na Mazowszu, sam uzbroił liczne oddziały w czasie Powstania Listopadowego - za co później jego dobra Sanniki zostały najechane i spustoszone przez Rosjan. Krąg rodzinny i towarzyski silnie związany z Fryderykiem Chopinem i jego otoczeniem a kuzyn Emeliny - Konstanty był przyjaciele Fryderyka z lat szkolnych. Emelina wyszła za kuzyna Józef Pruszaka. Posiadali majątek Kunki. Jeszcze przed wybuchem Powstania mieli trójkę dzieci: Julię, Konstantego Eustachego (1856) i Marię Walentynę Antoninę (1859). Niestety z chwilą wybuchu ruchu mąż jako mocno zaangażowany w sprawy powstańcze musiał uchodzić z Kraju. Emelina w 1863 pełniła rolę naczelnika cywilnego powiatu gostyńskiego. Próbowała udaremnić działania rosyjskiego księcia-generała Wittgensteina, który swoich żołnierzy przebierał w mundury powstańcze i napadał na wsie rabując. We dworze gościła wielu dowódców i powstańców, organizowała odzież, opatrunki. Przywożono tu rosyjskich szpiegów, sądzono i wydawano wyroki. Skazana na 6 lat ciężkich robót i osiedlenie się na Syberii. Wyrok poparto licznymi denuncjacjami wymuszonymi na torturach. Jej majątek - Kunki skonfiskowano a potem spalono. Później wyrok skrócono do 9 miesięcy pracy i trzech lat pobytu. Po powrocie w 1869 nie mogła mieszkać w Królestwie i osiadła w Prusach. Zmarła w 5.9.1899 we wsi Dubów w lubelskim. Jej prawnuk - Jan Pruszak, był wybitnym polskim dyrygentem. Zmarł w 2020 roku.
August Rabęcki
(Rabencki, Rabendzki, Rabeński). Był powstańcem styczniowym, pochodzącym z ziemi wieluńskiej. Urodził się 7 VI 1831r. we wsi Siemkowice (pow. wieluński, gub. kaliska) w rodzinie katolickiej. Był synem Pawła Rabęckiego (wcześniej Rabendy), lokaja w Chorzewie, i Augustyny (Augusty) z Maksów. Miał czterech braci: Ignacego – ogrodnika dworskiego, Józefa, Edwarda (ur. 1833), tomaszowianina, majstra przędzenia wełny, Juliana (ur. 1835) i co najmniej jedną siostrę Franciszkę Rabęcką (ur. 1929), żonę Karola Klecera (Kloetzera), krawca, żandarma narodowego, zesłańca. Był analfabetą, wpisanym do ksiąg ludności stałej Tomaszowa Mazowieckiego. Pracował jako czeladnik sukienniczy w starzyckiej fabryce sukna należącej do Fryderyka Stumpfa (1791–1868), ale często bywał bezrobotny (m.in. w maju 1854r.). W 1861r. z powodu bezrobocia w Tomaszowie wyruszył w poszukiwaniu pracy do Opatówka, gdzie otrzymał obietnicę zatrudnienia w następnym tygodniu. Odwiedził zatem brata Ignacego, podówczas ogrodnika dworskiego we wsi Kokanin. W drodze powrotnej do Opatówka wstąpił do szynku w Saczynie, gdzie 16 X 1861r. został zatrzymany jako osobnik podejrzany, nieposiadający książeczki legitymacyjnej czeladnika sukienniczego. Złożył zeznania zaprotokółowane przez Wiznakowskiego, wójta gm. Kalisz. Rabęcki brał udział w powstaniu styczniowym. Po powstaniu pozostawał przez kilka lat pod dozorem policyjnym w Tomaszowie Mazowieckim. 1 IX 1867r. w tamtejszym kościele św. Antoniego poślubił Salomeę Lasecką (ur. 1837), córkę Franciszka i Marianny z Warchołów (1810–1893). Brat żony – Jan Lasecki także był uczestnikiem powstania styczniowego
Bronisław Radziszewski
„... W bieżącym miesiącu święci dr Bronisław Radziszewski dwudziestą piątą rocznicę profesorskiej działalności w uniwersytecie lwowskim...” „... Powstanie styczniowe zastało dr Radziszewskiego na stanowisku nauczyciela historyi naturalnej w trzecim gimnazyum warszawskiem, lecz młody pedagog, oddany jak najgorliwiej obowiązkom zawodowym, nie był bynajmniej obojętnym widzem współczesnych wypadków. Początkowo pracował w sekretaryacie rządu narodowego przy Józefie Janowskim, a zażądawszy z końcem czerwca 1863 dymisyi z posady nauczycielskiej, poświęcił się duszą i ciałem pracom organizacyjnym. Zamianowany we wrześniu t. r. komisarzem rządu narodowego, opuścił Warszawę celem objęcia urzędowania w województwie augustowskiem. Prawie rok krążył Radziszewski w tamtych stronach, wybierając podatki narodowe, zakupując broń, oraz amunicję, przemycane przez pruską granicę, ułatwiając przechód litewskim oddziałom powstańczym i mimo szalonego pościgu władz carskich rozwijał zdumiewającą działalność...” „... po upadku powstania znaczną stosunkowo ilość pozostałych karabinów zakopał Radziszewski w lasach Augustowskich. Uczyniwszy to, wyprawił przedewszystkiem swych pomocników za kordon , sam zaś wraz z dwoma towarzyszami ogołocony zupełnie z funduszy, tułał się aż po koniec 1864 roku w kraju, tropiony gdyby dziki zwierz przez policyę, która na głowę Ignacego Czyńskiego – pod tem nazwiskiem czynny był Radziszewski w powstaniu – znaczną wyznaczyła nagrodę i dopiero otrzymawszy od bawiącego w Brukseli Malinowskiego zasiłek pieniężny, zdołał się przedostać za granicę pruską. Stanąwszy w Berlinie, kupił Radziszewski bilet drugiej klasy do Brukseli i już siedząc w wagonie usłyszał rosyjską rozmowę dwóch tajnych policystów, narzekających na czem świat stoi, na łotra Czyńskiego, którego na próżno w tych czasach poszukują.... Wobec znacznej lojalności rządu pruskiego dla Petersburga położenie Radziszewskiego stało się wielce groźne. Nasunąwszy więc czapkę na oczy, udał śpiącego i tak dojechał aż do Verviers. Zbudzony gwałtem dla rewizyi rzeczy przez celników, zaczął się Radziszewski przeciągać i zauważył z rzetelną przyjemnością, iż jeden z jego towarzyszy opuścił przedział, wysiadłszy jeszcze w Frankfurcie, podczas gdy drugi z najwdzięczniejszym, jak na policyanta uśmiechem, zapytał naszego profesora w języku francuskim: - Ależ to pan spałeś ? - Istotnie, dobrze mi się spało – odparł zagadniony. - Zdaje mi się, że pan jesteś moim rodakiem, gdyż obaj jedziemy z tych samych stron – badał nieznacznie szpieg cesarski. - Przenigdy – brzmiała spokojna odpowiedź Radziszewskiego. – Pan jesteś Rosyaninem, ja Polakiem. Skoro zaś pana moja osoba tak interesuje, to mogę dodać, że nazywam się Czyński Ignacy.... Tableau ! Na najbliższej stacyi opuścił skonfundowany policysta przedział Radziszewskieo i więcej mu się na oczy nie pokazał... Tak więc tylko osobliwszem losu zrządzeniem nie zwiedził dzisiejszy jubilat Syberyi...”
Wiktor Saladyn Ramlow
(Ramlau, Ramloff) W latach 60-tych używał imienia Saladyn. Ur. 23.12.1840 Dąbrowa (lub 21.12.1841 Warszawa), zm. 28.2.1882 Panama. Syn Karola Saladyna Ramlau - ewangelika, powstańca listopadowego, odznaczonego krzyżem Virtuti Militari i Józefy Wysockiej. (Ślub rodziców miał miejsce w Krakowie 29.7.1834). Miał kilkoro rodzeństwa: Tomasza (ur. 1840 Wąchock) Pawła (powstańca), Władysławę (zam. 1876 Józef Suchocki), Stanisławę (zam. Stanisław Łuszczkiewicz), Żelisławę (zam. Stanisław Walerian Modzelewski). Lekarz, powstaniec. Student Akademii Medyko-Chirurgicznej, członek organizacji akademickich i uczestnik manifestacji 1861 za co został aresztowany 15.10.1861 i 9.1.1862 zesłany do Orenburga. Uciekł jednak w drodze do Tobolska (w nocy z 10/11 czerwca w Ochańsku). Przedostał się do Tagronrogu nad Morzem Azowskim, następnie do Konstantynopola i dalej do Francji. Słuchacz Polskiej Szkoły Wojskowej w Cuneo. W powstaniu 1863 lekarz obozowy w sztabie u Mierosławskiego. Brał udział w bitwach pod Krzywosądzem )pod Kazimierzem Mielęckim), Nową Wsią (pod której uratował dowódcę wyprowadzając go). Po chwilowym pobycie w Paryżu wrócił i był w bitwie pod Igołomią (w oddziale Stefana Malczewskiego) i pod Górą (w oddziale kawalerii Kazimierza Konrada Błaszyzyńskiego). Dalej pracował w organizacji w Warszawie. W końcu 1864 włączył się w prace założonego przez Jana Kurzynę Towarzystwa Patriotów Polskich, dążącego do obalenia nowego dyktatora powstania, Romualda Traugutta. Od 1864 na emigracji we Francji, gdzie wstąpił do Czerwonego Krzyża, organizator ambulansów i lekarzy wojskowych w czasie wojny francusko-pruskiej 1870-71. Uzyskawszy już wcześniej doktora na Sorbonie prowadził prywatną praktykę lekarską przy rue de la Victorie 32. W 1881 wyjechał do Panamy gdzie pracował jako lekarz przy budowie Kanału Panamskiego. Tam rok później zmarł i został pochowany na cmentarzu św. Anny, w listach wielokrotnie wyrażając chęć powrotu do Ojczyzny. Pozostawił spadek w wysokości 2509 franków i 99 centimów.
Konstanty Józef Ramotowski
ps. Wawer, 1812-1888, urodził się w Tykocinie, w rodzinie ziemiańskiej. Rodzicami jego byli Józef i Józefa z Hussarzewskich. Po ukończeniu szkoły w Łomży studiował na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Po wybuchu powstania listopadowego zaciągnął się do wojska. W marcu 1831r. odznaczył się w bitwie pod Wawrem (stąd przybrany w 1863r. pseudonim) i odznaczony został Krzyżem Srebrnym Virtuti Militari. Następnie przebywał na emigracji we Francji, gdzie działał w Towarzystwie Demokratycznym Polskim. Służył w Legii Cudzoziemskiej i francuskiej armii afrykańskiej w Algierii. W 1856r. podpisał oświadczenie odrzucające amnestię carską. Przed powstaniem powrócił do kraju i zamieszkał u brata, właściciela majątku w powiecie rosieńskim. Podczas powstania walczył początkowo w województwie płockim pod komendą W. Cichorskiego i Z. Padlewskiego. W marcu otrzymał od Rządu Narodowego polecenia utworzenia własnego oddziału i ożywienia powstania w Łomżyńskiem. Zebrał swą partię pod Komorowem i operował na granicy województw płockiego i augustowskiego, a następnie przeszedł z pozyskanymi ludźmi na tereny tego ostatniego. Ścigany przez przeważające siły rosyjskie odpierał ataki m.in. na folwarku Białaszewo (31.03.1863r.) i pod Jaświłami (2.04.1863r.), a następnie schronił się w lasach sztabińskich na uroczysku Kozi Rynek, gdzie założył swój obóz. Tu dołączył do niego ze swym oddziałem naczelnik wojskowy województwa augustowskiego, płk A. Andruszkiewicz. Sam Wawer 16.04.1863r. został mianowany pułkownikiem. W Puszczy Augustowskiej prowadził walki z Rosjanami m.in. pod Balinką, Czarnym Brodem. Wraz z oddziałami W. Brandta i W. Hłaski pokonał pod Kadyszem (21.04.1863r.) przeważające siły Rosjan. Po tym sukcesie w skład partii Wawra weszły oddziały Brandta, P. Suzina, W. Hłaski i F. Kołyszki, co dało mu ok. 600 partyzantów. Rosjanie wysłali przeciw niemu znaczne siły z Augustowskiego i Grodzieńszczyzny. Ramotowski 28.06.1863r. pobił silne formacje nieprzyjaciela pod Gruszkami, lecz otoczony sam został pobity 29.06.1863r. na Kozim Rynku, gdzie stracił 1/3 swych sił. Po klęsce udał się w Łomżyńskie, potykając się z Rosjanami w Radziłowie (5.07.1863r.) i pod Sieburczynem (7.07.1863r.). Zebrał silną liczebnie partię (lecz słabo uzbrojoną i niedoświadczoną), z którą walczył w województwie płockim. Pod Rząśnikiem (14.08.1863r.) został rozbity. Po tej klęsce wyznaczył miejsce koncentracji znów w powiecie augustowskim. W końcu lipca przyszły tu z Litwy oddziały A. Lenkiewicza i Michała Laudańskiego. 3.09.1863r. został rozbity przez Rosjan pod Strzelcowizną, rozpuścił swój oddział i udał się na emigrację (bez zezwolenia RN, za co oddano go pod sąd wojenny). Ramotowski tłumaczył się złym stanem zdrowia. Wśród współczesnych i żołnierzy Ramotowski uchodził za jednego z najwybitniejszych dowódców powstania. Był też niewątpliwie najznakomitszym i najdłużej działającym w województwie augustowskim dowódcą 1863r. Po powstaniu wyjechał do Francji, był członkiem Instytucji Czci i Chleba zbierającej fundusze na zapomogi i emerytury. Podczas wojny francusko-pruskiej w latach 1870-1871 dowodził 2. legią ruchomą jako podpułkownik. Zmarł 20.07.1888r. w Saumur.
Leonard Rettel
Leonard Łazarz Rettel, franc. Léonard Lazare de Rettel, pseudonim Jan Zamostowski (ur. 6 listopada 1811 w Podhajcach, zm. 21 marca 1885 w Paryżu) – polski działacz polityczny, pisarz, poeta i tłumacz, pierwszy polski hispanista, belwederczyk, kapitan - żołnierz-ochotnik 20 Pułku Piechoty Liniowej w powstaniu listopadowym, dobry mówca, emigrant na Wielkiej Emigracji. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari 17 kwietnia 1831 po bitwie pod Liwem. Syna Jana Rettla i Franciszki primo voto Siennickiej z domu Lemnickiej lub Łempickiej, przeniósł się z rodzicami do Warszawy, gdzie ukończył Liceum Warszawskie. W 1830 zapisał się na wydział prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Publikował młodzieńcze wiersze w Pamiętniku dla płci pięknej czasopiśmie wydawanym przez Konstantego Gaszyńskiego i Leona Zienkowicza. Uczestnik sprzysiężenia Wysockiego, 29 listopada 1830 w Noc Listopadową wziął udział w grupie studentów i cywili wraz z podchorążymi w ataku na Belweder w celu ujęcia wielkiego księcia Konstantego, w dziewięcioosobowym oddziale dowodzonym przez pchor. Kobylańskiego, nacierającym na Belweder od ogrodu, następnie wraz z podchorążymi dotarł do Arsenału i brał udział w jego zdobyciu. Aktywny członek Towarzystwa Patriotycznego. W powstaniu listopadowym jako ochotnik odbył całą kampanię 1831 w 20 Pułku Piechoty Liniowej, dosłużył się stopnia kapitana. Od 7 listopada 1831 na emigracji w Paryżu, członek Komitetu Narodowego Polskiego i jeden z założycieli Towarzystwa Demokratycznego Polskiego od 17 marca 1832, publikował artykuły w Demokracie Polskim. Utrzymywał bliskie kontakty m.in. z Adamem Mickiewiczem i Fryderykiem Chopinem. Przeciwnik organizacji Legionu Polskiego w Portugalii przez Józefa Bema. W 1848 organizował Legion Mickiewicza we Włoszech. Podczas powstania styczniowego był przedstawicielem Rządu Narodowego w Hiszpanii. Związany z towianizmem. Korespondent Gazety Warszawskiej z Paryża pod pseudonimem Jan Zamostowski. Od 1869 brał udział w pracach Towarzystwa Naukowej Pomocy w Paryżu, założonym przez Agatona Gillera, prowadząc wykłady. Przetłumaczył m.in.: La Araucana Ercilli, Powieści Basków Antonio de Trueby i Powieści norweskie Magdaleny Torrenson wydane w odcinkach w Gazecie Polskiej i Kurierze Poznańskim. Autor biografii emigrantów w Rocznikach Towarzystwa Naukowo-Historycznego wydawanych przez Bronisława Zaleskiego w Paryżu. Współautor (redakcja, zebranie źródeł - nie wymieniony na stronie tytułowej, z uwagi na powiązania z towianizmem, który zabraniał swoim członkom wydawania książek) Henri de Valois et la Pologne en 1572 (pol. Henryk Walezy i Polska w 1572) autora: Emmanuela Henri Victurnien de Noailles, Paryż, 1867. 4 lutego 1872 (9 marca 1872) poślubił młodszą o 25 lat Natalię Loewenhardt (Lewenhard - franc. Nathalie Loewenhard ur. 1836), Polkę, córkę Maurycego i Franciszki z d. Reichman, siostrę znanego na emigracji lekarza i powstańca styczniowego Stanisława Loewenhardta, z którą miał dwoje dzieci: syna (ur. 1872) i córkę (ur. 1873). W 1872 Rettlowie mieszkali w Paryżu w pobliżu Towarzystwa Historyczno-Literackiego przy Quai d'Orléans 4. 2 maja 1880 w wypadku zginęła żona Natalia - podczas otwierania okna wypadła na bruk. 29 listopada 1880 wziął udział w uroczystościach 50-lecia wybuchu Powstania Listopadowego, jako honorowy gość, z drugim belwederczykiem - Karolem Paszkiewiczem, zorganizowanych we Lwowie oraz odbył dłuższą podróż po Galicji odwiedzając m.in. przyjaciela - Karola Rogawskiego w Ołpinach, Kraków. Po śmierci żony, córkę przekazał na wychowanie do Wyższego Zakładu Wychowania Panien Seweryny Górskiej w Krakowie, synem zaopiekowała się rodzina żony: Anna Henryka (z domu Pustowójtówna) i Stanisław Loewenhardtowie, sam zamieszkał w Domu św. Kazimierza, gdzie przebywał do końca życia. Pochowany tymczasowo w 1885 r. w grobie rodzinnym Loewenhardtów (Lewenhardów) na Cmentarzu Montparnasse. Obecnie pochowany w zbiorowej mogile polskich emigrantów - powstańców listopadowych i styczniowych na Cmentarzu Montparnasse w kwaterze franc. division 17 (1 sud, 10 ouest) numer koncesji: 553 P 1886. Natalia Rettel spoczywa na Cmentarzu Montparnasse w grobowcu Lewenhardtów z bratową - Henryką Lewenhard (Anną Pustowojtówną) division 18 (14 est, 1 nord) numer koncesji: 1255 P 1880.
Francois Rochebrune
ur. 1.1.1830 Vienne[8], Francja, poległ. 19.01.1871 pod Buzenval[9]. W zasadzie Francois Argoud, gdyż urodził się jako nieślubny syn Mariette Anne Argoud (służącej)[8], która 10 lat później wyszła za oberżystę Francois Rochebrune'a (Rochbrune), który usynowił jej dziecko[8]. Imię drugie Maksymilian jest błędem, wynikającym z pomylonego zapisu na akcie zgonu - później urzędowo poprawionego.[8][9] Francois miał 3 braci: Pierre Lucien (1826-1838), Frederic (1833-1889) i Joseph (1839-1865) - wszyscy nosili nazwisko Rochebrune. Już jako 14-letni chłopiec pracował jako pomocnik drukarza, a następnie jako gipsiarz. W latach 1851-1854 służył w francuskim 17 pułku piechoty liniowej. Po krótkim pobycie w krakowskim, gdzie pracował jako nauczyciel francuskiego m.in. Jana i Stanisława Tomkowiczów, zaciągnął się ponownie do wojska francuskiego gdzie służył w 62 pułku piechoty liniowej z którym walczył w Chinach do 1861. [6] Po powrocie do Krakowa założył szkołę szermierki. Wraz z wychowankami w lutym 1863 udał się do oddziału Kurowskiego do Ojcowa. 4.02.1863 walczył pod Dąbrową. Zorganizował u Kurowskiego oddział "Żuawów śmierci" z charakterystycznym białym krzyżem na piersiach i czerwonymi czapkami. Dowodził nimi bezpośrednio adiutant Wojciech hr. Komorowski, oficer armii austriackiej.[1] Rochebrun mianowany został pułkownikiem 12.02.1863 [2] a już 5 dni później odznaczył się szaleńczą odwagą w Miechowie [1], gdzie wsławił się wykonaniem desperackiego ataku w niezwykle niekorzystnych warunkach. Następnie po rozgromieniu oddziału zorganizował go ponownie w Krakowie i brał udział w partii Langiewicza w bitwach i potyczkach m.in. pod Szczepanowicami 13.02.1863, Chrobrzem 17.03.1863, Grochowiskami 18.03.1863 [5] gdzie praktycznie ratował osobiście chaotyczną walkę oddziału Langiewicza - zakończoną porażką i rozgromieniem. [6] Chciał, za namową stronników Mierosławskiego objąć dyktaturę, usunięty jednak został przez Wysockiego a jego kandydatura nie znalazła poparcia w rządzie narodowym [3][6] Przy ponownym formowaniu w Galicji sześciu oddziałów, w jesieni r. 1863, oddano Rochebrunowi, mianowanemu generałem, komendę nad trzema oddziałami (IV, V i VI) Jazdy Wołyńskiej [1][3] W przeddzień wyprawy na Poryck 2.11.1863 [3] na skutek konfliktu opuścił szeregi powstańcze, a wyprawa nie odniosła sukcesu. Po roku 1863 zamieszkał w Chambery. W czasie wojny prusko-francuskiej w r. 1870 otrzymał dowództwo 140. batalionu Gwardii Narodowej, a następnie batalionu 19., który nazwał "Galowie". Zginął 19.1.1871 podczas obrony Paryża pod Buzenval w chwili gdy stał odwrócony do swoich żołnierzy wydając komendę "Naprzód", trafiony kulą od tyłu w łopatkę. Kula przeszła prosto przez serce. 19. stycznia 1871. [9] (Białynia Chołodecki błędnie podaje datę jego śmierci jako 19.11.1870[1][3]). 5 dni przed śmiercią został mianowany kawalerem Legii Honorowej. Świadkiem jego zgonu był między innymi dowódca batalionu a wcześniej także powstaniec . Został pochowany w Paryżu, na cmentarzu Pere Lachaise, w kw. 42[10] Wg aktu zgonu był zapisany jako żonaty z Franciszką Józefą Godebską, jednak rok później akt został urzędowo poprawiony. Poprawiono błędne imię Maksymilian oraz dopisano, że Francois nie był żonaty.[9]
Apolinary Roman
syn Franciszka i Kunegundy z Dembowskich, urodził się w Terespolu, w województwie Podlaskiem, dnia 23 lipca 1825 r. Skończywszy szkoły obwodowe w Siedlcach, za namową stryja swojego, kanonika w Lubotyniu, Józefa Romana, wstąpił do seminaryum, ale przekonawszy się o zupełnym braku powołania kapłańskiego, po czterech latach, nie otrzymawszy jeszcze żadnych święceń, suknię kleryka zrzucił i zaciągnął się do wojska (1847). Zostawał w niem do 1860 r., w którym wziął dymisyą w stopniu kapitana. Powstanie 1863 r. podało mu znowu broń do ręki; pożądanym był dla powstańców jako dawny wojskowy, i razem z kilku współtowarzyszami, jak Brandt, Baranowicz i Miciewicz bił się pod Siemia tyczami, gdzie lekką ranę bagnetem otrzymał. Wyleczywszy się z niej, miał polecenie sformowania oddziału Kurpiów w puszczy Myszynieckiej, dokąd się udał w miesiącu czerwcu, ale dla niedostatku broni, której organizacya powstańcza dostarczyć mu nie mogła, pozostał bezczynnym aż do października, kiedy go ówczesny rząd narodowy mianował naczelnikiem sił zbrojnych województwa Płockiego. — Roman miał pod swem zwierzchnictwem cztery oddziały, tak zwany: Myszyniecki (Rynarzewskiego) Zanarwiański (Lasockiego), Przasnyski (Nowickiego) i jazdy Pułtuskiej (Ziembińskie go), ale sam temu zadaniu podołać nie mógł; wydawszy upoważnienie do działania wymienionym naczelnikom oddziałów, sam udał się do Prus Zachodnich, zkąd już do kraju nie wrócił. Upadek powstania wstrząsnął jego organizm, już w grudniu dały się postrzegać symptomata pomięszania umysłu. W początkach 1864 r. przybył do Belgii, a w lipcu do Paryża; — tu dla utrzymania życia wziął się do ręcznej pracy przechodzącej jego siły; pracował w fabryce wyrobów żelaznych, ale stan umysłowy pogarszał się ciągle; w 186G r. musiano go zamknąć w Bicetre, w domu obłąkanych: wy szedłszy ztamtąd po 14 miesiącach, niebawem znowu do domu zdrowia św. Anny się dostał, gdzie przebył półtora roku. — Wyleczony tam został o tyle, że był spokojny, ale smutny i jakby melancholią cierpiący; życie bardzo ciche i skromne w niedostatku prowadził. Umarł dnia 22 lipca 1872 roku; spoczywa na cmentarzu Cliohy
Józef Rucki
Właściwie Józef Horucki. Ur. 2.3.1817 Lwów. Nieślubny syn Jana Horuckiego, kancelisty Froum Nobilium i Marianny Drucickiej (Trucickiej, Drutówny, później zamężnej Sitarskiej).[9] W wykazie osób politycznie podejrzanych, sporządzonym przez starostę lwowskiego figuruje jako Władysław Drucicki, ur. w 1815 we Lwowie, nieślubny syn kancelisty Horuckiego, ekonom lwowski. Po skończeniu szkoły wojskowej służył w armii austriackiej w stopniu oficerskim, lecz został z niej wydalony. Przebywając na wsi pod Stryjem podjął głos wybuchu powstania na Węgrzech w 1848 i włączył się weń w stopniu podporucznika pod pułkownikem Łosiem. Pod pseudonimem Józefa Władysław Drucicki wydał potem wspomnienia "Bem w Siedmiogrodzie i w Banacie: z pamiętników Józefa Władysława Ruckiego byłego oficera legionu polskiego. Następnie kilka lat przebywał za granicą. W 1855 został aresztowany. Notowany przez władze jako podejrzany z potrzebą stałej obserwacji. Dla zmylenia jej stosował różne nazwiska i udawał głuchego. W 1862 dostał pozwolenie na osiedlenie się w Skałacie. Brał też udział w Komitecie Bratniej Pomocy. W czasie Powstania organizował i dowodził oddziałami. Pierwszy sformowany przez niego walczył pod Marcinem Borelowski. Kolejnym dowodził sam uzyskując stopień majowa. Skutecznie prowadził działania zaczepne w lubelskim i na Podlasiu, choć w opinii niektórych był nieskuteczny właśnie z racji na mały udział w walkach. Został mianowany p.o. naczelnika wojskowego woj. lubelskiego. Oddział poniósł spore straty (7.7.), (24.8). Po rozsypce sformował oddział ponownie i działał w rejonie Chełma. Po upadku powstania przebywa na emigracji w Monachium, gdzie być może zmarł.
Jan Rudowski
Urodził się 18 lutego 1840 roku w Rumoce koło Mławy w rodzinie ziemiańskiej. W czasie wybuchu powstania służył jako junkier, podchorąży w wojsku carskim w batalionie strzelców celnych Połockiego pułku piechoty w Piotrkowie Trybunalskim. W dniu 3 lutego zbiegł wraz ze swoim przyjacielem, Bronisławem Gromejko z garnizonu piotrkowskiego do obozu powstańczego Hipolita Zawadzkiego, który w okolicach Szkucina koło Rudy Malenieckiej tworzył znaczną partię powstańczą. Zawadzki tytułował się majorem, który to stopień prawdopodobnie sam sobie nadał. W obozie Rudowski zajął się musztrowaniem młodych rekrutów, a zwłaszcza szkoleniem kawaleryjskim. Formowanie tak dużego, liczącego około 400 osób oddziału nie mogło zostać nie zauważone przez wroga. W połowie kwietnia chłopi z pobliskiej wsi Lipa, oraz dróżnik drogi bitej z Sielpi, wskazali carskiemu naczelnikowi wojennemu powiatu kieleckiego, opatowskiego i sandomierskiego, generałowi Ksaweremu Czengieremu miejsce kwaterowania oddziału. Ten nie mogąc sam wyruszyć z wojskiem, gdyż w tym czasie uganiał się za oddziałem Dionizego Czachowskiego w okolicach Stąporkowa, zażądał pomocy z Radomska, gdzie kwaterował 13 Białozierski Pułk Piechoty. W dniu 20 kwietnia 1863 roku wyszedł z Radomska oddział w sile jednej roty piechoty i 27 kozaków pod dowództwem kapitana Obuchowa. Po przemarszu przez Przedbórz oddział ten dotarł wieczorem do wsi Czermno, gdzie zanocował. Podczas postoju w Czermnie kapitan otrzymał wiadomość, że w odległości około 7 wiorst znajduje się obóz powstańczy. Na drugi więc dzień, to jest 21 kwietnia, oddział wyruszył w podanym kierunku. Po przemaszerowaniu czterech wiorst kozacy pochwycili bez wystrzału dwóch powstańców stojących na pikiecie, którzy następnie poprowadzili oddział rosyjski do obozu powstańczego, z tej strony, z której powstańcy nie spodziewali się zupełnie napaści. W odległości około stu kroków od obozu spostrzeżono na drodze bryczkę, w której jechał, jak później ustalono dowódca Zawadzki, który ujrzawszy kozaków, dał sygnał wystrzałem o zbliżającym się wojsku. Powstańcy przywitali salwą rosyjski łańcuch tyralierski, raniąc śmiertelnie kapitana Obuchowa. Żywa wymiana strzałów trwała około dwóch godzin; powstańcy trzymali się uporczywie na swojej pozycji, a nawet wysłali kolumnę kosynierów celem uderzenia na nieprzyjaciela z flanki. Wówczas setnik Bogajewskij objął dowództwo po ciężko rannym kapitanie Obuchowie i zsiadłszy z konia poprowadził strzelców do szturmu na bagnety, wyrzucając w ten sposób powstańców z obozu. Jeszcze tego samego dnia w rejon walk, od strony Kielc, dotarł z wojskiem generał Czengiery. Druga bitwa praktycznie zakończyła istnienie oddziału Zawadzkiego. Walka z ustępującymi powstańcami ciągnęła się na przestrzeni dwóch wiorst do zupełnego ich rozproszenia. W bitwie poległo kilkunastu powstańców, kilku odniosło rany, a między nimi i junkier Jan Rudowski (został ranny w prawy bok), wielu zaś dostało się do niewoli w tym Zawadzki, który zmarł z odniesionych ran w więzieniu kieleckim. Straty oddziału rosyjskiego wyniosły 4 zabitych żołnierzy, 9 żołnierzy odniosło rany, a kapitan Obuchow ciężko ranny zmarł na drugi dzień. Ranny został również 1 kozak oraz 16 koni. Niewielki oddział rozbitków z partii Zawadzkiego udało się zebrać Janowi Rudowskiemu i Bronisławowi Gromejce i ostrzeliwując się doprowadzić 23 kwietnia o godzinie 10 rano do obozu Dionizego Czachowskiego w lasach suchedniowskich. Epilogiem tej bitwy było wykonanie wyroków na płatnych donosicielach i szpiegach carskich. Jeszcze tego samego dnia w którym miała miejsce zagłada oddziału Zawadzkiego, z rozkazu Rządu Narodowego, powstańcy z oddziału Czachowskiego pochwycili i powiesili dróżnika z Sielpi, który jako szpieg Moskwy był już wcześniej notowany. W dniu 27 kwietnia oddział żandarmów narodowych z oddziału Bończy-Tomaszewskiego, także z rozkazu Rządu Narodowego, we wsi Lipa powiesił 2 chłopów oraz spalił 4 chałupy i oborę. W oddziale Czachowskiego, który swoim podkomendnym kazał zwracać się do siebie per "ojczulku", Rudowski przydzielony został już jako porucznik do kompanii strzelców majora Manowskiego. Z tą partią przeszedł cały szlak bojowy, klucząc przed obławami i walcząc w kilku bitwach. W trakcie toczonej w dniu 4 maja 1863 roku bitwy pod Jeziorkami, Manowski został ranny w biodro. Z rozkazu Czachowskiego, Rudowski objął komendę nad kompanią jego strzelców. Prawdopodobnie po tej bitwie został podniesiony do rangi kapitana. Kompania strzelców pod dowództwem kapitana Rudowskiego odznaczyła się dzielnością w bitwach pod Smardzewem, Rusinowem, Niekłaniem i Bobrzą. W tej ostatniej, odciętą przez Moskali od głównych sił kompanię, wyprowadził Rudowski w sile 79 ludzi w lasy przysuskie, która od tej pory działała już jako samodzielny oddział powstańczy. Dzień później, w bitwie pod Ratajami oddział Czachowskiego został rozbity. Czachowski wydaje rozkaz o rozwiązaniu oddziału. Swojemu szefowi sztabu majorowi Władysławowi Eminowiczowi nakazuje powrót w lasy iłżeckie i odtworzenie tam oddziału powstańczego, a majorowi Piotrowi Dolińskiemu powierza zadanie zbierania powstańców w Puszczy Kozienickiej, po rozbitej partii Kononowicza. Sam uchodzi do Krakowa. Samodzielny oddział powstańczy Rudowskiego nadal operował głównie w powiecie opoczyńskim, skupiając się do końca czerwca na werbunku i szkoleniu ochotników. Na początku lipca liczył już 50 konnych strzelców, 180 piechociarzy uzbrojonych w karabiny i 100 kosynierów. W lipcu na te tereny przemieścił się również nowo powstały oddział majora Dolińskiego. Po spotkaniu w okolicach Przysuchy oddziału Rudowskiego, postanowiono wspólnie uderzyć na to miasteczko. W dniu 8 lipca 1963 roku połączone oddziały uderzyły na załogę rosyjską w Przysusze, która rozlokowana była w tamtejszych fabrykach, w których więziono ludzi, zadając jej znaczne straty. Następnego dnia oddział Rudowskiego przeniósł się za Pilicę w okolice Nowego Miasta. Z rozkazu Rządu Narodowego miał osłaniać przeprawę przez Pilicę i szkolenie niedawno utworzonego oddziału "Dzieci Warszawy" pod dowództwem majora Ludwika Żychlińskiego. Po przeprawieniu się oddziału mostem w Domaniewicach, Żychliński rozłożył się obozem we wsi Ossa. Ubezpieczenie składające się z już zaprawionych w boju oddziałów Rudowskiego i konnicy rawskiej majora Władysława Grabowskiego rozlokowało się w zabudowaniach klasztornych w Studziannie. 10 lipca już w godzinach popołudniowych szkolący się oddział warszawski zaatakowała od strony Odrzywołu kolumna wojsk carskich majora Szukalskiego. Młody rekrut poczynał sobie w tej bitwie bardzo dzielnie, odnosząc w niej całkowite zwycięstwo. Do tego pojawienie się jeszcze na placu boju konnicy Grabowskiego, spowodowało panikę w szeregach wroga i bezładny jego odwrót. Oddział Rudowskiego bezpośrednio w bitwie nie uczestniczył, zabezpieczając tabory powstańcze, a tylko jego 40 konnych, już pod koniec bitwy ruszyło w pościg za pierzchającymi Moskalami, ale z powodu zapadających ciemności zawróciło spod Odrzywołu. Następnego dnia oddział "Dzieci Warszawskich" opuścił Ossę udając się do Inowłodza. Tu wieczorem rozłożono się obozem na wzgórzu nad Pilicą od strony Tomaszowa. Po drugiej stronie rzeki swój obóz założył oddział Rudowskiego. W Inowłodzu do Żychlińskiego dotarł rozkaz Rządu Narodowego nakazujący mu powrót i operowanie w województwie Mazowieckim. Zwinął więc 14 lipca swój obóz i ruszył w kierunku Rogowa, po uprzednim upewnieniu się, że nadal może liczyć na zabezpieczenie ze strony oddziałów Rudowskiego i Brzozowskiego. Jednak tego samego dnia doniesiono Rudowskiemu o zbliżaniu się od strony Opoczna i Nowego Miasta licznych sił carskich. Bojąc się okrążenia postanowił więc wycofać się za Opoczno, licząc, że organizacja cywilna powiadomi o tym Żychlińskiego. Tak jednak się nie stało. Maszerujący lasami oddział Żychlińskiego natknął się we wsi Jasień na carskich dragonów, którzy jednak widząc tak liczny oddział, składający się z 200 żuawów, 300 strzelców, 600 kosynierów i 50 jeźdźców, umknęli w kierunku Lubochni. Pomaszerowano więc śmiało naprzód, będąc pewnym, że idzie za nimi Rudowski i zwiększając tylko ostrożność. Pod wsią Brenica tyły oddziału zostały niespodziewanie zaatakowane od strony Rawy przez konnych kozaków i piechotę. Żychliński ufny, że w ariergardzie posuwa się za nim Rudowski i na odgłos strzałów zaatakuje Moskali od tyłu, postanowił przyjąć tu bitwę i rozwinął szyk bojowy swojego oddziału. Bitwa trwała już około dwóch godzin, kiedy nagle od strony Tomaszowa i Lubochni pojawiły się nowe carskie oddziały wyposażone w artylerię. Wtedy dopiero Żychliński zrozumiał w jakim znalazł się położeniu. Próbował jeszcze przegrupować swoich żołnierzy, ale na wiadomość, że od strony Rogowa, lasem, posuwa się ku nim kolejny oddział nieprzyjaciela, zarządził odwrót i przemieszczenie się oddziału w stronę kolonii niemieckiej Teodozjów? (Stanisławów?), leżącej po drugiej stronie lasu, od Rawy. Odwrót ten zamienił się w paniczną ucieczkę. W Teodozjowie? (Stanisławowie?) udało się Żychlińskiemu zebrać około 400 powstańców i pluton ułanów. Uratowano też powstańcze tabory. Jako, że wszyscy byli już bardzo zmęczeni dowódca zarządził rozbicie obozu w lesie za kolonią, licząc, że przez noc uda mu się ustalić ruchy nieprzyjaciela i następnego dnia niepostrzeżenie wymknąć w bezpieczniejszą okolicę. Niemieccy koloniści znając miejsce kwaterowania oddziału, wieczorem ściągnęli Moskali spod Lubochni, którzy z zaskoczenia zaatakowali obóz. Powstał ogólny popłoch. Każdy uciekał w inną stronę, kozacy zaś wraz z kolonistami rozpoczęli dobijanie rannych i pogonie za uciekającymi. Sam Żychliński na czele 50 strzelców, 25 ułanów i kilkunastu oficerów dwa razy odpierał natarcie Moskali cofając się ku wsi Studzianki. Na szczęście zapadająca noc i grabież taborów powstańczych w których znajdowała się duża ilość pożywienia i alkoholu wstrzymały pogoń. Z rozbitego oddziału jeszcze tej samej nocy udało się zebrać Żychlińskiemu kilkunastu oficerów i 150 szeregowych. Do niewoli dostało się około 50 uciekinierów. Okoliczni dziedzice po bitwie pochowali 15 ułanów, 36 żuawów, 39 strzelców i 46 kosynierów. Rannych było tylko 26 osób, gdyż Moskale wraz z niemieckimi kolonistami wymordowali ich większość na taborach. Bratnie mogiły powstańcze znajdują się na cmentarzach w Lubochni - z dziennej bitwy pod Brenicą, w Czerniewicach - z wieczornego rozbicia obozu i pojedyncze zmarłych z odniesionych ran na cmentarzu w Krzemienicy. Tymczasem Rudowski po przemieszczeniu się na południe powiatu opoczyńskiego znów spotkał się z majorem Dolińskim. Już w dniu 12 lipca, czyli jeszcze przed wymarszem Żychlińskiego z Inowłodza, napadli wspólnie pod Bliżynem na oddział dragonów pod dowództwem Rebiedajewa, który rozbili, biorąc wielu jeńców, koni oraz cały tabor. W potyczce tej Rudowski został ranny w rękę. Również wspólnie, w dniu 18 lipca, stoczyli zwycięską potyczkę z wojskami carskimi pod Końskimi. Prawdopodobnie w końcu lipca, były szef sztabu Czachowskiego, a obecnie zastępca naczelnika wojennego województwa sandomierskiego, major Władysław Eminowicz przywozi z Galicji dużą ilość amunicji i zarządza zbiórkę byłych oddziałów po korpusie Czachowskiego w lasach iłżeckich. Na miejsce zgrupowania w oznaczonym terminie stawiają się oddziały : Rudowskiego, Dolińskiego-Gromejki, Markowskiego oraz kawaleria majora Figettiego. Na wezwanie naczelnika wojennego województwa lubelskiego i podlaskiego, pułkownika Michała Haydenreicha-Kruka, oddziały Rudowskiego, Dolińskiego-Gromejki i Eminowicza, pod ogólnym dowództwem tego ostatniego, przekraczają Wisłę i udają się w lubelskie. Tu w dniu 5 sierpnia wspólnie z oddziałem pułkownika Kajetana Cieszkowskiego-Ćwieka i pułkownika Józefa Ruckiego zwyciężają Moskali w bitwie pod Depułtyczami koło Chełma. W bitwie tej szczególnie wyróżniły się kompanie strzelców Jana Rudowskiego i Bronisława Gromejki. W uznaniu za waleczność, Rudowski zostaje przez Rząd Narodowy 12 sierpnia mianowany majorem i naczelnikiem wojennym powiatu opoczyńskiego i radomskiego. Jego zaś przełożony, major Władysław Eminowicz, podpułkownikiem i tymczasowym naczelnikiem wojennym całego województwa sandomierskiego. Jednocześnie otrzymują rozkaz, aby ze swoim zgrupowaniem powrócić w sandomierskie. Wyruszają więc jeszcze tego samego dnia wraz z oddziałem Ćwieka-Cieszkowskiego spiesznym marszem ku Wiśle. Dla zmylenia przeciwnika cześć konnicy podąża w kierunku Puław, a całość zgrupowania w sile około 1200 ludzi, w nocy z 14 na 15 sierpnia w Kazimierzu Dolnym przeprawia się przez Wisłę i 17 sierpnia jest już w Rzeczniowie, a 20-tego pod Iłżą. Tu nie chcąc zdradzić kierunku swojego marszu, aby nie podejmować, zgodnie z instrukcją Rządu Narodowego walnej bitwy, a tylko demonstrować przed tutejszą ludnością swoją obecność, próbowano zmylić załogę moskiewską miasta, jednak źle wykonany rekonesans jazdy zdradził powstańcze zamiary i oddział musiał szybko uchodzić w kierunku Radomia. W dniu 21 sierpnia zatrzymano się na odpoczynek we wsi Kowale-Stępocina pod Radomiem. Tu doszła ich wiadomość, że z Radomia wyszły ku nim 2 roty z 26 Mohylewskiego Pułku piechoty oraz 2 szwadrony dragonów i kozacy pod dowództwem pułkownika Tichockiego. O 6-tej wieczorem Eminowicz ściągnął powstańcze pikiety i postanowił ruszyć w kierunku Opoczna. Jednak jedna z kompani piechoty, zajmująca karczmę we wsi, wskutek nieporozumienia nie została w porę ściągnięta do wymarszu i to ją zaatakowali najpierw carscy dragoni, a później piechota. Główne powstańcze siły, które opuściły już wieś, musiały więc zawrócić i podążyć towarzyszom z odsieczą. Eminowicz rozwinął szyk bojowy ustawiając w środku oddział kosynierów Makarskiego, na prawym skrzydle oddział Rudowskiego, a na lewym Ćwieka. Rozwinięte w ten sposób oddziały, równocześnie ze wszystkich stron uderzyły na nieprzyjaciela, wypierając go ze wsi. Powstańcom sprzyjał fakt, że Moskale po wejściu podpalili wieś i teraz byli bardzo dobrze widoczni na tle palących się domostw, podczas, gdy ich przeciwnicy pozostawali w mroku. Zwycięstwo powstańcze było całkowite. Zginęło około 100 Moskali, a swoich rannych zabrali na 17-stu wozach, uchodząc do Radomia. Powstańcza kawaleria zapędziła się za nimi aż za rogatki miasta, a dowiedziawszy się o tym Naczelnik Radomskiego Oddziału Wojennego, generał Uszakow, w panice schronił się w koszarach. Ze strony powstańców poległo 15 osób, a rannych było 28, w tym 20 z oddziału Rudowskiego. Zabrani oni zostali do pobliskiej Krogulczy, skąd Eminowicz wysłał podjazd pozorując atak na Radom, a reszta oddziału zatrzymała się w Wirze pod Drzewicą. Tu 22 sierpnia dotarła informacja, że z Radomia o świcie wyruszyła ich śladem świeża kolumna wojska carskiego pod dowództwem majora Protopopowa. Ruszono więc do Goździkowa i Ossy. Tu znów łącznik z organizacji cywilnej przekazał informacje, że Moskale są już w Przysusze, a od Końskich idzie w ich kierunku generał Czengiery z 6 rotami piechoty. Eminowicz bojąc się odcięcia od lasów opoczyńskich, postanowił powrócić do Wiru, który miał być już wolny od wojsk moskiewskich. O wpół do piątej rano, 23 sierpnia, oddział stanął pod Wirem i tu dopiero okazało się, że Moskale jednak są we wsi. Eminowicz pozostawił oddział Ćwieka wraz z kosynierami Rudowskiego na skraju lasu, a sam z tym drugim obszedł i zaatakował wieś z drugiej strony, wypierając Moskali na pola, które z jednej strony przylegały do bagna, a z drugiej do lasu w którym stał Ćwiek. Moskale początkowo przypuścili atak na oddział Ćwieka, ale parci z tyłu przez Rudowskiego niespodziewanie zmienili szyk i całymi siłami uderzyli na Eminowicza, który musiał cofnąć się do wsi, tracąc kontakt z Rudowskim. Eminowicz trzy razy wysyłał adiutanta do Ćwieka, z rozkazem przyjścia z pomocą, jednak ten czując już za plecami zbliżającego się Czengierego, obszedł błota i zrejterował na Przytyk, zabierając przy tym ze sobą wszystkich kosynierów Rudowskiego (ok. 200 ludzi). Następnie pomaszerował w kierunku Wisy, którą przekroczył 26 sierpnia udając się w lubelskie. Pozostali sami na placu boju Eminowicz z Rudowskim bronili się dzielnie. Po trzygodzinnej wymianie ognia, ściśnięci w czworobok strzelcy, nad którymi komendę trzymał Gromejko, widząc, że odsiecz nie przybywa, zaczęli uchodzić z pola walki. Carscy dragoni silną szarżą złamali resztę, a oddział Rudowskiego wyparli w błota. Bój trwał do godziny dziesiątej przed południem i zakończył się klęską powstańców, uchodzących małymi grupami z pola walki. Straty powstańców wyniosły 25 zabitych, w tym kapitan kosynierów Makarski, i około 60 rannych. Ranny był także kapitan Gromejko, który po tej bitwie ukrywał się po okolicznych dworach. O klęskę w tej bitwie naczelnik cywilny w Radomiu obwinił podpułkownika Eminowicza, zarzucając mu w raporcie do Rządu Narodowego, że nie doszacował sił moskiewskich stojących w Wirze, które wynosiły 3 roty piechoty, szwadron dragonów i 4 armaty. Do tego doszły jeszcze jakieś oskarżenia skierowane przeciwko właścicielowi Wira, o otrucie oficera Cybulskiego, co nie było prawdą i to wystarczyło, aby w listopadzie nowy naczelnik wojenny województwa sandomierskiego, generał Hauke-Bosak pozbawił go stopnia podpułkownika i odebrał dowództwo oddziału. Eminowicz zażądał rozprawy sądowej i wyjechał na urlop do Wiednia. Od bitwy pod Wirem major Rudowski znów był dowódcą samodzielnego oddziału powstańczego, złożonego już tylko z konnicy. Klucząc i unikając większych starć przemieścił się na początku września w okolice Przedborza. Tutaj połączyło się z nim około 120 jeźdźców z kawalerii Taczanowskiego, rozbitego pod Kruszyną w dniu 29 sierpnia. W tym okresie Rudowski nie przestawał nękać nieprzyjaciela i pełno go było w całym opoczyńskim. Zatrzymywał dyliżanse, zajmował poczty zabierając fundusze, a gdy wyruszały przeciwko niemu wojska carskie przepadał gdzieś bez wieści i nie mogli Moskale zasięgnąć o nim języka, gdyż ze zdrajcami i szpiegami rozprawiał się bezwzględnie. W dniu 2 października 1863 roku zajął miasteczko Radoszyce, gdzie obatożył kilku młodych ludzi, którzy zdezerterowali z oddziału majora Sokołowskiego-Iskry oraz prawdopodobnie donosiciela, miejscowego rzeźnika, żyda Icka Aleksandrowicza. Następnego dnia rano uszedł w okoliczne lasy. Zaś w dniu 13 października był już pod Tomaszowem Mazowieckim, do którego tego samego dnia wkroczył konfiskując 1500 rubli z kasy miejskiej, za co władze carskie nałożyły na mieszkańców miasta kontrybucje pieniężną, a przeciwko burmistrzowi Józefowi Lenartowskiemu wytyczono śledztwo za niepoinformowanie o biwakowaniu w pobliżu miasta oddziału. Tego było już za wiele Generałowi Uszakowowi. W dniu 16 października wyszedł z Radomia pod dowództwem pułkownika Tichockiego oddział konny złożony z dwóch szwadronów dragonów i kilkudziesięciu kozaków i udał się w opoczyńskie. Tu udało mu się wytropić liczący 220 jeźdźców oddział Rudowskiego, który zmuszony był uchodzić przed tak przeważającymi siłami przez Przysuchę, Chlewiska, Niekłań, Milicę, Suchedniów, Bodzentyn i Nowa Słupię ku Wiśle. W nocy z 19 na 20 października udało się wreszcie Tichockiemu doścignąć oddział Rudowskiego rozłożony na nocleg w Solcu, który po krótkiej walce musiał wycofać się z miasteczka i napierany, wpław przeprawił się na drugą stronę Wisły w lubelskie. W lubelskim Rudowski nie zabawił jednak długo. Po dostarczeniu oddziałowi broni, amunicji i odzieży znów powrócił w sandomierskie, spotykając się na początku listopada pod Kunowem z nowym oddziałem Czachowskiego. Stąd znów skierował się w opoczyńskie i już 8 listopada dowiedziawszy się, że w Szydłowcu po wyjściu stamtąd oddziału moskiewskiego pozostało tylko 50 żołnierzy, zajął miasteczko, rozbroił owych pozostawionych żołnierzy i zabrał przygotowany zapas kożuchów uchodząc dalej. Powrót Rudowskiego w opoczyńskie związany zapewne był z przeglądem i reorganizacją oddziałów powstańczych wprowadzaną przez nowego naczelnika wojennego województwa sandomierskiego i krakowskiego generała Józefa Hauke-Bosaka. Generał Hauke-Bosak rozkazem z dnia 29 wrzenia został powołany przez Rząd Narodowy na naczelnika sił wojskowych w województwie krakowskim i sandomierskim. W dniu 10 października przekroczył granicę między zaborem austriackim a Kongresówką i na czele stu kawalerzystów udał się w świętokrzyskie. W połowie listopada, po wcześniejszym zwizytowaniu oddziałów krakowskich udał się w sandomierskie. W lasach iłżeckich przeprowadził przegląd i reorganizację oddziału radomskiego i po tym ruszył do oddziału Rudowskiego w opoczyńskie. Przegląd oddziału wypadł pozytywnie, gdyż Rudowski został przez Bosaka mianowany podpułkownikiem, na co wkrótce otrzymał nominację Rządu Narodowego. Po przeprowadzeniu przeglądów Bosak powrócił do swojej kwatery na św. Krzyżu. Tutaj przed 20 listopada nadjechał także Rudowski i pozostawił szwadron jeźdźców w sile 200 ludzi pod dowództwem rotmistrza Juliusza Solbacha, do tworzonego przez Bosaka oddziału kawalerii, który miał składać się z czterech szwadronów. Sam Rudowski na czele kilkunastu dragonów miał korygować działania trzech batalionów utworzonych po podziale oddziału radomskiego, które zostały rozesłane w opoczyńskie i radomskie z rozkazem dokompletowania się do 400 osób. Z nastaniem zimy zmniejszyła się też aktywność wojsk moskiewskich w terenie, ograniczających się do ochrony własnych garnizonów w miastach. W grudniu, z osobistego rozkazu cara, wszystkie siły moskiewskie w województwie sandomierskim zostały zaangażowane w tropieniu i ujęciu żywcem, jako powinowatego rodziny cesarskiej, generała Bosaka. Sprzyjało to Rudowskiemu w szkoleniu podległych mu oddziałów i rekrutowaniu ochotników. Jednak nie pozostawał on bierny i nadal na czele swojego lotnego oddziału jeźdźców niepokoi Moskali, przerywając ich linie komunikacyjne, napadając i grabiąc poczty oraz niszcząc po okolicznych gminach księgi meldunkowe, aby utrudnić kontrolę moskiewską nad mieszkańcami. Z generałem Bosakiem utrzymywał kontakt i przekazywał zajętą gotówkę za pomocą łączników. Jeden z nich, siedemnastoletni Kosiński został ujęty przez Moskali z depeszami i pieniędzmi i powieszony w Radomiu 5 stycznia 1864 roku. Romuald Traugutt dekretem z dnia 15 grudnia 1863 roku ograniczył samodzielność istniejących oddziałów, zakazał dowolnego ich formowania i rozformowywania, powołał regularne oddziały aż do poziomu korpusu, pragnąc przekształcenia oddziałów partyzanckich w rzeczywistą siłę zbrojną. Dowódcą II Korpusu Krakowskiego, obejmującego województwa: krakowskie, sandomierskie i kaliskie, mianował generała Hauke-Bosaka. Ten rozkazem z dnia 10 stycznia 1864 roku podzielił korpus na trzy dywizje (odpowiadające terytorialnie województwom), te zaś na mniejsze jednostki - pułki (odpowiadające powiatom). Dowódcą Pułku Opoczyńskiego został mianowany podpułkownik Rudowski. Pułk ten dzielił się jeszcze na bataliony, a te na kompanie. Dowódcą 1 kadrowego batalionu strzelców Pułku Opoczyńskiego został Rosjanin, dezerter z armii carskiej, major Mateusz (Matwiej) Bezkiszkin, 2 batalionu-Majewski, następnie kapitan Józef Walter, a 3 batalionu-major Józef Szemiot*. W skład pułku wchodził również szwadron jazdy pod dowództwem rotmistrza Juliusza Solbacha i 50 kawalerzystów stanowiących osobistą ochronę podpułkownika Jana Rudowskiego, pod dowództwem porucznika Korneliusza Minaty. W późniejszym okresie, na wiosnę, kompanie te miały zostać zasilone masowym ochotnikiem. W tym czasie władze carskie zaczęły w rejon świętokrzyski ściągać ogromne posiłki mające na celu ujęcie Hauke-Bosaka. Rozpoczęły się więc kolejne utarczki. Już 25 stycznia wyruszył z Opoczna w tamtym kierunku oddział wojska carskiego pod dowództwem kapitana Nawrockiego-Oposzyńskiego. Pod Wólką Zychową wykrył on obóz powstańczy prawdopodobnie którejś kompanii z Pułku Opoczyńskiego i rozbił go. W tym starciu zginęło ponoć 28 powstańców. W dniu 1 lutego ten sam oddział moskiewski pod Bryzgowem koło Przysuchy znów zaatakował niewielki oddział powstańczy. Tym razem jednak powstańcy nie dali się zaskoczyć i po wymianie ognia, bez strat, ukryli się w lesie. Na odpowiedź Rudowskiego nie trzeba było długo czekać. 14 lutego pod Białobrzegami Radomskimi jego oddział napadł na konwój pocztowy rozpędzając konwojujących kozaków i zabierając pocztę. 17 lutego pod Orońskiem odniósł całkowite zwycięstwo nad oddziałem carskim biorąc do niewoli 60 żołnierzy i 6 oficerów. Po wygłoszonej do jeńców przemowie i odebraniu od nich przysięgi, że nie wezmą więcej udziału w toczącej się wojnie, puścił wszystkich wolno. W połowie lutego generał Czengiery skoncentrował wokół Cisowa, który był wtedy główną siedzibą Bosaka i gdzie znajdowały się znaczne siły powstańcze II Korpusu, 4500 żołnierzy carskich. Pod nieobecność Bosaka jego oficerowie, pułkownik Apolinary Kurowski-szef sztabu Korpusu oraz pułkownik Ludwik Topór-Zwierzdowski- dowódca dywizji krakowskiej, postanowili przebić się w najsłabszym punkcie rosyjskiego okrążenia, którym miał być garnizon miasta Opatowa. Posiadali jednak mylne informacje. Kilkugodzinne walki o miasto, rozpoczęte wieczorem 21 lutego, nie przyniosły sukcesu, powstańcy ponieśli znaczne straty i musieli nocą wycofać się z miasta. Oddziały polskie wycofały się z miasta początkowo w jak największym porządku, ale Kurowski, który objął komendę nad nimi po rannym Zwierzdowskim, podjął chyba najtragiczniejszą w swoim życiu decyzję o powrocie do Cisowa, wokół którego przecież koncentrowały się ogromne siły moskiewskie dochodzące już do 10 000 żołnierzy. Oddziały powstańcze w dniu 22 lutego staczały pojedynczo drobne utarczki z kolumnami moskiewskimi, jednak osaczane i rozbijane pod Piórkowem, Witosławicami, Witosławską Górką, rozpraszały się w różnych kierunkach, próbując przedrzeć się w lasy iłżeckie. Po tej bitwie Moskale zalali całe opatowskie, tropiąc i rozbijając resztki oddziałów korpusu Bosaka. Klęski te dotknęły także powstańców z Pułku Opoczyńskiego. Jeszcze 8 marca połączone oddziały Rudowskiego i Bezkiszkina pod Suchedniowem stoczyły potyczkę z oddziałem carskim majora Dońca-Chmielnickiego i wycofały się w porządku nie dając się rozbić. Ale już w dniu 10 marca pod Wąchockiem, napadł znienacka na szwadron jazdy rotmistrza Solbacha i batalion Szemiota*, działający na zasadach partyzanckich oddział Medyanowa. Po dłuższej walce, w której niestety poległ rotmistrz Juliusz Solbach, rozproszono powstańców. Cześć oddziału udało się Szemiotowi* wyprowadzić w bezpieczne miejsce. Tego samego dnia, oddziały moskiewskie wykryły w lesie pod Opocznem obóz batalionu Bezkiszkina, który zaległ tu po bitwie pod Suchedniowem. Powstańcy jednak i tym razem nie dali się zaskoczyć i po starciu wycofali się bez strat. Ostatnia zwycięska bitwa z Moskalami na tym terenie była udziałem Rudowskiego i powstańców z jego Pułku Opoczyńskiego. W dniu 16 marca 1864 roku Rudowski powziąwszy wiadomość, że oddział kozaków kubańskich pułkownika Kulgaczewa pod dowództwem jego zastępcy podpułkownika Zankisowa, zatrzyma się na nocleg w Bliżynie, ściągnął pośpiesznie w ten rejon batalion Bezkiszkina i przygotował zasadzkę. Nocą, gdy kozacy posnęli, jedna kompania piechoty pod dowództwem kapitana Berezy (lub kapitana Rząśnickiego) i część jazdy Rudowskiego pod dowództwem porucznika Minaty, zaatakowała karczmę i stajnie, podpalając je. Natomiast trzy kompanie piechoty z Rudowskim, Bezkiszkinem i kapitanem Władysławem Ciepłym uderzyły na pałac Wielogłowskiego, gdzie nocował Zankisow, który jednak zaalarmowany pożarem zdołał zbiec ze stacjonującym przy nim wojskiem. Największe straty ponieśli Moskale obozujący w karczmie i stajniach. Zginęło ich około 50, a rannych było 20. Pochwycono również 32 konie. Straty własne wyniosły 2 zabitych i 4 rannych. Ale była to już ostatnia pomyślna nowina ze świętokrzyskiego. Generał Bosak wymykając się obławom zastawianym na niego przez różne partyzanckie oddziały moskiewskie, dotarł w okolice Cisowa dopiero 10 marca, gdzie zastał jeszcze około 800 ludzi pod dowództwem majora Juliana Rosenbacha. Nie tracąc jeszcze nadziei na podtrzymanie powstania, mianował dowódcą dywizji sandomierskiej podpułkownika Jana Markowskiego, a dywizji krakowskiej pułkownika Karola Kalitę-Rębajłę i udał się ku Wiśle do oddziału majora Andrzeja Denisewicza. Z tym oddziałem stoczył swoją ostatnią potyczkę w dniu 21 marca pod Maruszową z dwoma kolumnami partyzanckich oddziałów moskiewskich Tytowicza i Assjewa, które zawzięcie go tropiły. Po wymknięciu się z obławy Denisewicz udał się ku Iłży, natomiast Bosak schronił się w klasztorze w Solcu nad Wisłą i stąd próbował zarządzać powstaniem. Jednak nagromadzone w świętokrzyskim hordy moskiewskie, systematycznie rozbijały kolejne powstańcze oddziały. 9 kwietnia rosyjska kolumna, którą dowodził podpułkownik Zagriażski, przeczesując lasy pod Klinami? (Klonowem?) w powiecie opoczyńskim natknęła się na obóz 2 batalionu Pułku Opoczyńskiego w liczbie 60 ludzi pod dowództwem Waltera, całkowicie go rozbijając. Wzięto do niewoli 42 powstańców, byli tez i zabici. Następnego dnia Rudowski otrzymał od generała Bosaka rozkaz, aby przybył na naradę z nim do Sienna za Iłżą. Jadąc tam z trzema ludźmi obstawy został w czasie odpoczynku pojmany przez kozaków. Tylko dzięki własnej sile, zarówno fizycznej jak i moralnej, udało mu się oswobodzić z więzów, zbiec do lasu i powrócić do swojego oddziału. Generał Bosak, po otrzymaniu wiadomości o pojmaniu w nocy z 11 na 12 kwietnia przez Moskali w Warszawie Romualda Traugutta, opuszcza 15 kwietnia klasztor w Solcu i dzięki patriotycznej postawie kilku obywateli dociera w okolice Sandomierza. Tutaj w dniu 19 kwietnia, nocą, dzięki pomocy, jak sam to opisuje czterech szlachciców i sześciu włościan, mimo obstawienia granicy przez Moskali, zostaje przewieziony do zaboru austriackiego i udaje się do Krakowa. Los powstania jest już przypieczętowany. W dniu 19 kwietnia w lasach radkowickich moskiewski major Bergman roznosi resztki 3 batalionu Pułku Opoczyńskiego pod przywództwem majora Józefa Szemiota*. Ginie sam dowódca wraz z czterema oficerami. 27 kwietnia, w jakiejś leśniczówce pod Kielcami, mimo zaciętej obrony z dwóch pistoletów, zostaje pojmany przez kozaków Zankisowa major Mateusz Bezkiszkin, dowódca 1 kadrowego batalionu Pułku Opoczyńskiego. Osadzony początkowo w kieleckim więzieniu, na rozkaz generała Czengeriego, jako były oficer armii rosyjskiej, zostaje przewieziony do Radomia, gdzie polowy sąd wojskowy skazuje go 16 maja 1864 na karę śmierci przez rozstrzelanie. Jednak już po wydaniu wyroku, w odpowiedzi na zarzucane mu czyny przeciwko Imperium Rosyjskiemu, Bezkiszkin stwierdził, że jako zrodzony z matki Polki, czuł się zobowiązanym do pomszczenia krzywd jej synów i braci. Został za to grubiańsko zelżony i obrzucony przez śledczego stekiem wyzwisk i obelg urągających pamięci jego matki. Bezkiszkin uderzył więc za tę zniewagę śledczego prosto w twarz. Z zemsty zmieniono mu sposób wykonania kary śmierci z rozstrzelania na powieszenie. Wyrok wykonano publicznie 17 maja 1864 na rynku w Radomiu. Po dziś, jedynym śladem jego bohaterstwa i oddania życia za drugą ojczyznę jest tylko tablica z imionami i nazwiskami powstańców styczniowych znajdująca się na lwowskim Cmentarzu Łyczakowskim. Przebywający w Krakowie generał Hauke-Bosak próbuje jeszcze podtrzymać dogasające powstanie. Organizuje dwa konne hufce po 50 koni, z których jeden ma dotrzeć do oddziału Rudowskiego, a drugi stanowić osobistą ochronę nowo mianowanego dowódcy Pułku Radomskiego. Nominację na to stanowisko otrzymuje przyjaciel Rudowskiego, major Bronisław Gromejko, który po wyleczeniu się z ran odniesionych w bitwie pod Brzostówką w lubelskim, ma niezwłocznie wkroczyć na czele swojego oddziału do Kongresówki, dotrzeć do Rudowskiego i z nim początkowo współdziałać. Ma również dostarczyć mu 200 000 sztuk amunicji. Rozkazy te datowane na 27 i 28 kwietnia nie docierają już do Rudowskiego. Osamotniony podpułkownik Jan Rudowski, nie widząc już sensu dalszej samotnej walki z zaborcą, po porozumieniu się z cywilnymi władzami narodowymi, w dniu 4 maja 1864 roku podejmuje decyzję o rozwiązaniu swojego kilkunastoosobowego konnego oddziału. W wieku 24 lat, w stopniu podpułkownika, po 15 miesiącach spędzonych w oddziałach powstańczych, przegrany lecz nie pokonany, jako jeden z ostatnich opuszcza powiat opoczyński, by nigdy już do niego nie powrócić. Po udanej przeprawie przez Wisłę, dociera do Krakowa. Stąd, jako emigrant wyjeżdża do Francji, potem osiada na Pomorzu, gdzie administruje majątkiem. Wypadek na polowaniu, na którym postrzelił śmiertelnie gajowego Niemca, zmusza go do opuszczenia Pomorza. Wyjeżdża wtedy do Galicji, obejmując tam administrację dóbr książąt Sapiehów w Ostrowie pod Ropczycami. Umiera w maju 1905 roku i zostaje pochowany we Lwowie.
Strona z 7 < Poprzednia Następna >