Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 789
Strona z 20 < Poprzednia Następna >
Tadeusz Korzon
W Warszawie zmarł w 79 r. tycia znakomity historyk polski prof. Tadeusz Korzon. Ody SK5 tragedii r. 1863 naród wejrzą? w siebie. obudzi} się w nim obok innych twórczych pierwiastków zmysł historyczny. Na gruzach nie pewnej, mglistej tóst6rjozofji, która niejednokrotnie uwodziła nas ku błędnym szlakom, zasiadło dziejopisarstwo, trzeźwe, z uprzedzeń wyzwolone, świadome celu wiedzy, by gruntownem roztrząśnięciem przeszłości pod przyszłość podłożyć trwały fundament. Jak budowniczowie są ci znakomici historycy, co to niby wieńcem gwiazd jasnych zabłyśli na nieboskłonie naszej doby, wnosząc ożywcze światło w atmosfery życia narodowego. / Z wielkich i czcigodnych nazwisk w tym zakresie utworzył się regestr imponujący. Jednak w ich rzędzie mało które taką zdobyto sobie popularność, jak nazwisko Tadeusza Korzona. Nie dla mnogości pism i rozległości obszarów nauki historycznej ujętej przezeń, ani dla kuszącej umiejętności słowa, która leżała poza obrębem „antencji tego pisarza. Tajemnica- wziętości tkwiła w tym wypadku gdzie indziej — w żarliwości patryotycznej tak wielkiej, żę każda z książek Korzona niosła nie tylko światło, lecz także owiewała serca czytelników ciepłem i to w epoce, kiedy tego ciepła tak bardzo było potrzeba dla podtrzymania i przetrwania. Był szermierzem prawdy i tylko prawdy, lecz podawał ją nie zimną ręką zacietrzewionego badacza, uznającego życie w tem tylko, co zamarło, jeno z ową gorącą chęcią, iżby zdobycze nauki spożytkowane były dla dobra narodu iżby ze wskazań przeszłości wyłoniła się bita droga ku odzyskaniu tego, cośmy stracili. Sp. Tadeusz Korzon przyszedł na świat w Ministra d. 29. października 1839. Ukończywszy na Uniwersytecie moskiewskim studja prawnicze, uzyskał jako dwudziestoletni młodzieniec dyplom "kandydata", na podstawie rozprawy z zakresu procedury karnej. (Porównawczy pogląd na francuską i angielską procedurę karną.) Nie uśmiechała mu się wszakże ani prawnicza niwa, ani tem-ci mniej służba u obcych dla obcych. Więc przeniósł się do Kowna, by objąć posterunek nauczyciela gimnazjalnego Tu, niedługo przed ukończeniem drugiego roku. napotkał, jak sam opowiada. fale ruchu politycznego przed powstańczego i przyłączył się do tzrw. stronnictwa ruchu. Śladem ówczesnej agitacji politycznej, która zaprowadziła go do więzienia, a stamtąd "na wygnanie do Orenburga, są listy wysyłane do "Dzien. P__na". a zebrane w. "Moim pamiętniku Przedhistorycznym" (Kraków 1912). Za kratą więzienną uśmiechnęło s5ę Korzonowi szczęście niezwykłe: znalazł w osobie Jadwigi Kulwieciównej anioła opiekuńczego, dozgonną towarzyszkę życia, osłodę w dobrej, podporę w złej doli Na wygnaniu zwrócił się do dziejopisarstwa, ale przeczuwając jeszcze, że wyłącznie przykuje go ono do siebie. Ułaskawiony na podstawie manifestu wierzbołowskiego, po powrocie do kraju (1867) osiadł w Piotrkowie i stąd po dwóch latach przeniósł się do Warszawy i nie opuścił jej już do końca życia. Nie wolny od trosk materialnych, jako pedagog zdobywał sobie środki egzystencji, a jakim był pedagogiem, jak troskliwie i umiejętnie zaszczepiać umiał miłość Ojczyzny w młodych sercach. przyświadczyć mogą wszyscy jego uczniowie. Poza nauczaniem znajdował jednak dość czasu, by poświęcać najlepsze swe siły pracy naukowej. Oddał jej się niepodzielnie. gdy w r. 1897 powołany na stanowisko bibliotekarza w Bibliotece ordynacji hr. Zamoyskich, nie potrzebował już sił swych rozpraszać. W r. 1900 powołała Korzona Akademja Umiejętności do grona swych członków. W cztery lata później wypadło ma przeżyć najcięższy cios osobisty, jakim był zgon małżonki. Nawet jednak ów ból nie złamał go i nie odsunął od pracy naukowej, którą uważał za &we posłannictwo i której też wiernym do ostatniego tchu pozostał. Przebogaty spadek pozostawia po sobie Korzon. Z wielkiej liczby dzieł jego dwa przede wszystkiem, jak dwie cenne perły, wybijają się na czoło „Wewnętrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta 1704—1794" i „Kościuszko". Włożył w nie podziwu godny ogrom pracy i tu właśnie bardziej niż gdzie indziej odczuwa się w nim tego uczonego, który nie odrywa się od 'życia' •narodowego gwoli spekulacjom naukowym, lecz był żywą na jego pmu gałęzią. Zanim zawodowi znawcy rozsądzą dokładnie wielkość zasług Korzona, ten głos niechaj zaznaczy cześć głęboką narodu i smutek, jaki staje nad rozwartą mogiłą, w której spoczną szczątki jednego z najlepszych synów Polski Kralrów. (TBK.) O ostatnich chwilach ś.p. Korzona podają dzienniki za pismami warszawskiemi następujące szczegóły: Nękany dusznią od lat kilku nie przestał sędziwy uczony pracować umysłowo. Na krótko jeszcze przed zgonem ze spokojem myśliciela dawał otaczającej go rodzinie ostatnie rozporządzenia. Polecił przesłać kolegom zawodowym wyrazy pożegnania i dał wskazówki co do pogrzebu. Umierając polecił dzieciom, aby w jego imieniu ofiarowały skromny grosz Towarzystwu miłośników historii i Towarzystwu opieki nad zabytkami przeszłości, jako dowód życzliwości Jego dla tych instytucji. AKADEMIA UMIEJETNOSCI WOBEC ZGONU S P. KORZONA. Kraków. Z Akademii umiejętności komunikują: W niedzielę rano nadeszła do naszej instytacji telegraficzna wiadomość o zgonie prof Tadeusza Korzona w Warszawie. Ostatni to chyba z licznej plejady starszych uczonych warszawskich, którzy tak świetnie reprezentowali naukę polską i byli ozdobą Akademii krakowskiej/Pogrzeb śp. Korzona naznaczony był na poniedziałek rano. Mimo największych usiłowań Akademia nie mogła w dniu wczorajszym nadać telegramu do Warszawy. Akademia pragnęła, aby bawiący w Warszawie jej członek prof. Szymon Askenazy w jej imieniu nad trumną przemówił. Instytucja nasza ubolewa, że nienormalne obecne stosunki nie pozwoliły jej w sposób, jak tego pragnęła uczcić pamięć nieodżałowanego ś$. Tadeusza Korom,
Karol Kosiński
Karol Kosiński, zamieszkały w Ponętowie Górnym ziemi Kaliskiej - jako 18-toletni młodzieniec walczył za Ojczyznę w roku 1863, pod dowództwem Zajfryda i Oborskiego, gdy pod Nową Wsią na Kujawach, zwycięzką przeprowadzono walkę w lasach na Osowiu pod miastem Brudomem, gdzie do obozu Zajfryda i Oborskiego, dołączył się jeszcze Jung z 500 dobrze uzbrojonymi poznańczykami, tak że cały obóz zawierał najmniej 5.000 ludzi. Lecz wskutek wielkiej ilości dział moskiewskich doszczętnie rozproszony został przez generała Konstande, który wówczas wojskiem rosyjskiem dowodził. W tej strasznej bitwie Karol Kosiński uratował życie jeszcze dziś żyjącemu dyrektorowi cukrowni Strzelce panu Henigowskiemu, którego na swoich ramionach wyniósł z gradu kul i u swej matki w Cieplinach z ciężkiej rany wyleczył. Pod dowództwem Kaljego brał udział w zwycięzkiej bitwie pod Ruszkowem, lecz już drugiego dnia oddział Kaljego otoczony ze wszystkich stron w lasach Kazimierzowskich pod Kleczewem, rozbity został doszczętnie. Tamże Karol Kosiński z narażeniem własnego życia, widząc swego kolegę i przyjaciela Znanieckiego, omdlałego ze znużenia, oddaje mu swojego konia i tym sposobem życie mu ratuje. Przy schyłku powstania Karol Kosiński wstąpił do lotnej konnicy Zielińskiego, która w połączeniu z piechotą Orłowskiego pokonała wojska rosyjskie pod Żdżaromi. Lecz oddział, ścigany przez konnicę i piechotę rosyjską na wozach, już drugiego dnia po zwycięzkiej potyczce, musiał przyjąć bitwę z przemagającemi siłami i pod Dobieszkowem, niedaleko Zgierza, został rozproszony, tamże Karol Kosiński, walcząc z czerkiesem, raniony w kolano pałaszem, spadł z konia i chroniąc się w zaroślach stawu, życie ocalił. Nogę jednak utracił, gdyż przerąbany staw w kolanie zagoić się nie mógł. Gdy Karol Kosiński powrócił z wojny, zastał swoją starą matkę na gruzach spalonej wioski, którą wojsko rosyjskie przez zemstę doszczętnie zniszczyło. Sam skaleczony na całe życie, składając przysięgę na wierność, tym tylko sposobem od deportacji uchronić się zdołał, Młode życie wołało ratunku, a prośby usta wyksztusić nie mogły, i oto, jak w bajce, znalazł się w mieście Kole niejaki kupiec Markus, który mu zaufał i choć na 24 procent, ale pieniędzy pożyczył. Dalej już wszystko poszło pomyślnie. Dzisiaj Karol Kosiński, jako 70-Ietni człowiek zachował zdrowie, trzeźwość umysłu i prawie wieszczy sąd w sprawach społecznych. Skarży się, że musi przeżywać nieszczęścia, jakie kraj nasz nawiedziły.
Przemysław Kotarski
Przemysław Kotarski h. Pniejnia[17]. Ur. 30.10.1835 Płock, zm. 29.11.1902 Wiedeń. Syn Bonawentury Jana[17] (syna Stanisława, naczelnika Sekcji Skarbowej w Rządzie Gubernialnym Płockim[14] a następnie Augustowskim) i Małgorzaty Antoniny Lesickiej. Miał starszego brata Bonawenturę Henryka (zm. 1910) i dwie siostry: Pankrację Salomeę Józefę, zam. Jagielską, oraz Aleksandrę Józefę zam. Weyher. Przed Powstaniem był urzędnikiem Spraw Wewnętrznych w Królestwie Polskim. Dietariusz Wydziału Dóbr i Lasów w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu. Od 30.1.1863 pełnił Obowiązki młodszego adiunkta ekonomicznego przy Delegacjach Czynszowych do Okręgu Piotrkowskiego.[15] W czasie Powstania pełnił z ramienia Rządu Narodowego rolę prawd. wywiadowczą do czego wykorzystywał zajmowane stanowisko. Mianowany naczelnikiem powiatu kaliskiego z siedzibą w Piotrkowie, gdzie był zarówno pomocnikiem wojewody jak i pełnił rolę naczelnika miasta.[8] Od 1884 Dyrektor Towarzystwa Zaliczkowego[1][15] Przyjaźnił się z Adamem Asnykiem. z którym zakładał Towarzystwo Szkoły Ludowej. Należał niemal do wszystkich towarzystw kulturalnych Krakowa, które wspierał.[8 ] Zmarł w Wiedniu[2] w czasie powrotu z Abazji (Opatija), gdzie przebywał na urlopie i dla poprawy zdrowia wraz z przyjaciółmi Mieczysławem Pawlikowskim i jego rodziną. Pochowany w Krakowie na Rakowicach, kwatera Ra koło Pomnika Powstańców, we wspólnych grobie z przyjacielem i powstańcem ks. .[9] Kondukt prowadził ks. - przyjaciel zmarłego.[7] W przemowie podczas pogrzebu powiedział m.in. [7] Po jego śmierci Muzeum Narodowe otrzymało przekazane 44 obrazy olejne, rysunki i akwarele, wśród których były prace Kossaka, Tetmajera, Malczewskie go, Chlebowskiego i innych.[6]
Aleksander Krasowski
Dowodził grupą 30 kawalerzystów w oddziale Szymkowicza. Posyłani byli na uroczystości, święta i jarmarki do miasteczek, lub wsi parafialnych, dla zbrojnej propagandy. W przeciągu kwietnia i maja, miasteczka: Wajgów, Kurtowiany, Szawkiany, Uźwenty, Łukniki, Wornie (stolica djecezji) itd. były zwiedzane po razy kilka przez Krasowskiego. Działo się to zwykle w większe uroczystości. Razem z nimi jeździł ksiądz Majewski, który głosił agitację z ambony. Lud płakał i korzył się przed ołtarzem, uczuwał w sobie polskie serce i polskie posłannictwo. Tłumnie, wybiegał na cmentarz i szukał dowódcy, by się zaciągnąć pod jego chorągiew. Krasowski z otwartem sercem przyjmował ochotników, lecz tych tylko odsyłał do obozu, którzy mieli broń, reszta przestawała na wpisaniu nazwisk na listę powtstańczą. W Użwentach, na uroczystość Bożego ciała, piętnastoletnie dziewczę zbliżyło się do Krasowskiego, ocierając łzy z oczu i nizko mu się kłaniając, prosiło o posłuchanie. — Czego życzysz, dziewczyno? zapytał zdziwiony Krasowski. — Panie, proszę nie odmówić łaski, szlochając przemówiło dziewczę i padło mu do nóg. Proszę za pisać do powstania ... przebąkała zająkliwie. — Kogo? zapytał Krasowski, czy ciebie piękne dziecię? — Nie, panie, ale zapiszcie z łaski swojej mojego brata. Nie przyszedł on dzisiaj do kościoła, bo mu nie dobrze było nad rankiem, ale ja bym chciała, żeby i on z panami poszedł bić Moskali. — Trudno mi przystać na twoje żądanie piękna wieśniaczko, odparł Krasowski, bo do naszego wojska ochotnicy idą z dobrej woli i nikt ich do tego zmusić nie może, chyba obowiązek służenia krajowi. Jakżeż więc mogę na twe żądanie brata zapisać, kiedy on może służyć nie zechce. Pokręciła główką dziewczyna na znak niezgodzenia się i na koniec odrzekła: — Jakto nie zechce, mój panie, alboż to my same niewyprawim ich z domu, do gdybyśmy zatrzymywały ich, toć równy grzech wszystkim będzie, a ksiądz z ambony bardzo niedobrze o takich złych ludziach mówił. Krasowski dalej dowodził kawalerią u Szymkiewicza. Pod Kalwarją (w Telszewskiem) zaszło, niewielkie spotkanie, po którem Moskwa zdwoiła pogoń za oddziałem. Szymkiewicz wówczas podzieli oddział na trzy części. Jedna po niejakimś czasie weszła w skład oddziału Pisarskiego, druga uległa rozbiciu, reszta zaś 30 koni pod dowództwem Krasowskiego przybyła na miejsce zbioru, skąd mając Szymkiewicza na czele udała się w głąb Żmudzi. Niedługo trwała owa tułaczka. W pierwszych dniach października Szymkiewicz, opuścił Żmudź i po niejakimś czasie przybył do Paryża a komendę nad niewielkim oddziałem przejął Krasowski. Resztki oddziału kryły się przez zimę, a na wiosnę w r. 1864 wystąpiły znowuż konno i zbrojno. W maju Krasowski był jeszcze, na czele 40 ludzi, ąż na koniec zawiedzione nadzieje interwencji wyparły go z rodzinnych łanów.
Ludwik Kubala
Ur. 9.9.1838 Kamienica, pow. sądecki, zam. 1.10.1918 Lwów. Syn Ludwika i Wilhelminy Piaseckiej. Jego ojciec posiadał niewielkie dobra Łukowicy w sądeckim a także zarządzał majątkiem Maksymiliana Marszałkowicza w Kamienicy, gdzie urodził się jego syn. Matka, po śmierci ojca (w 1853) wyszła powtórnie za Łuczkiewicza. Ludwik kształcił się w szkole trywialnej Starym Sączu, w Nowym Sączu a później Krakowie w Gimnazjum św. Anny i na Uniwersytecie Jagiellońskim, oraz we Wiedniu, gdzie studiował na wydziale filozoficznym. Już w 1857 wszedł w działalność patriotyczną. Razem z Alfredem Szczepańskim był przywódcą radykalnej młodzieży akademickiej, a później razem kierowali Ławą Krakowską. Był początkowo zwolennikiem wybuchu powstania trzójzaborowego. W okresie powstaniowym podjął prace zarządzie Rady Naczelnej Krakowskiej kierującej poprzez Ławy organizacją powstańczą w Galicji. Współpracował tu m.in. z . Jeździł z jej ramienia do Warszawy i nawiązał w jej imieniu układ z Komitetem Centralnym, w myśl którego wszystkie środki i całość organizacji była oddana na użytek działań w zaborze rosyjskim. Trwało to aż do upadku dyktatury Langiewicza, kiedy to wycofał się z aktywnego poparcia działań zbrojnych i był przeciwny wykrwawianiu się młodzieży przez oddziały przekraczające granicę. Podjął wówczas dwukrotnie próbę wydawania czasopisma "Ojczyzna", które jednak za każdym razem ukazała się w 1 numerze i było w zasadzie polemiką polityczną. Prowadził jednak dalej działalność patriotyczną. We wrześniu 1863 gdy do władzy w Krakowie doszli Czerwoni został dowódcą policji narodowej. Skończyło się rewizją w jego domu w dniu 13 grudnia 1863. Zaaresztowany spędził dwa lata w ciężkim śledztwie posądzany o przygotowanie wybuchu powstania w Galicji. Skazany na 5 lat ciężkiego więzienia w Josephstadt został po roku zwolniony w wyniku ogólnej amnestii. Po uwolnieniu dokończył doktorat w 1868 i podjął działalność historyczną i pedagogiczną. Ni uzyskał posady na Uniwersytecie Jagiellońskim, więc zwrócił się do Lwowa. w 1872 zdał egzamin nauczycielka gimnazjalnego. Chwilowo uczył we Lwowie, przez rok w Złoczowie a następnie wiele lat ponownie we Lwowie w Gimnazjum im. Franciszka Józefa. Rozpoczął pracę wydawniczą w "Przewodniku Naukowo-Literackim" Wydał kilkaset poczytnych opracowań na temat szczególnie bitew polskiego rycerstwa w XVI i XVII wieku. Krytykowany przez krakowskich "Stańczyków", szczególnie przez Michała Bobrzyńskiego. Sławę przyniosły mu "Szkice Historyczne". Pod ich wypływem Henryk Sienkiewicz odstąpił od wcześniejszych planów i napisał Trylogię. Na szczególną uwagę zasługuje też wyśmienita monografia . Należy też wspomnieć o młodzieńczych próbach poezji w postaci dramatu "Gliński" wystawianego na deskach teatru w Poznaniu. Był prezesem Towarzystwa Historycznego we Lwowie, Koła Literacko-Artystycznego, Towarzystwa Miłośników Przeszłości Lwowa. Pracował także jako bibliotekarz w Bibliotece Pawlikowskich. W 1894 zorganizował zjazd pisarzy i literatów. Był organizatorem wystawienia we Lwowie pomnika Aleksandra Fredry. Uniwersytet Franciszkański z okazji 80-tych urodzin nadał mu tytuł doktora honoris causa. Zmarł niedługo po obchodzonych uroczyście i publicznie 80-tych urodzinach. O jego zgonie pisały praktycznie wszystkie dzienniki i tygodniki w kraju. Pochowany jest na Łyczakowie w kwaterze 59. Miasto Lwów uczciło go przemianowując ulicę Kamienną (przytykającą do budynków gimnazjum) jego imieniem. Obecnie jest to ulica generała UPA - Romana Szuchewycza. W 1875 zawarł związek małżeński z Leoną h. Pobóg Dzieci: Tomasz, Wawrzyniec (wiceprezydent Lwowa), Maria i Jadwiga.
Jan Stanisław Kubary
Jan Stanisław Kubary (Kubara) Ur. 13.11.1846 Warszawa, zm. 13.10.1896 Ponape, Mikronezja. Syn Stanisława Kubary - z pochodzenia Węgra i Franciszki Berty Ischero (Ischron, Schur). Ojciec zmarł gdy Jan miał 6 lat. Wychowywał go ojczym - szewc Tomasz Marcinkiewicz, który dbał o wykształcenie dziecka. Będąc w 6 klasie gimnazjum wszedł do tajnej organizacji patriotycznej. Brał udział w walkach na Kurpiach, lecz już na początku lutego, widząc bezsens położenia oddziału oddalił się do Prus. Następnie wrócił i działał prawd. z zamiarem bycia podwójnym agentem. Wszedł w działania policji carskiej biorąc udział w prowokacji mającej na celu wyjawienie Rządu Narodowego - ostrzegł jednak powstańców. Został za "zdradę" skazany na zesłanie - poszedł jednak ponownie na grę z policją - za co dano mu prawo studiowania medycyny. Nie zyskał jednak zaufania żadnej ze stron a przymuszany do składania donosów w rezultacie wyjechał z kraju w roku 1868. Opuszczając Ojczyznę zostawił list: "". Zajął się zbieraniem eksponatów w krajach Oceanii pracując dla niemieckiego towarzystwa Godeffroya - tworzącego w Hamburgu Muzeum Historii Naturalnej. Jego pierwszym celem było Samoa. Mając wybitne zdolności językowe szybko nauczył się języka, a pewne wykształcenie medyczne pomagał i leczył tubylców zyskując ich zaufanie. W efekcie z narażeniem życia dokonał wielu odkryć, tworzył mapy wielu atoli, był pierwszym białym człowiekiem na wielu wyspach. Straciwszy niemal cały ładunek w sztormie, działał dalej, napisał słowniki lokalnych narzeczy, opisał niezwykłe zwyczaje - jak elitarny klub dla mężczyzn, tatuaże, czy wielkie kamienne pieniądze. W 1875 roku, uzyskawszy pozwolenie przybył do kraju, gdzie spotkał się z matką, a także miał wiele spotkań gdzie prezentował eksponaty i dawał barwne opisy zwyczajów mieszkańców wysp. Ponownie wyjechał w celach badawczych, jednak w 1879 towarzystwo Goddefreya zbankrutowało. Kubary próbował wtedy znaleźć pracę w Japonii, po czym znowu wrócił na Pacyfik. Pracował jako przedstawiciel nowogwinejskiej stacji przyrodniczej Port Constantin. Wiele pisał także relacji do polskich czasopism, takich jak Wędrowiec, Wszechświat, Tygodnik Illustrowany, Ateneum. Wydał sporo prac, niezwykle szanowanych za wkład w badania etnograficzne Pacyfiku. Ożenił się z Anna Yelliot, córką lokalnego pastora i córki wodza w Mikronezji. Założył ogród warzywny i plantację na wyspie Ponape. Jego majątek został jednak zrujnowany w lokalnym powstaniu. Miał syna Bertrama i córkę Izabelę. W 1896 wyszedł z domu. Znaleziono go martwego pod drzewem, przy grobie zmarłego synka. Nie udało się ustalić czy była to śmierć naturalna, samobójstwo czy morderstwo. Marzył, przygotowywał powrót do kraju. Córka dożyła późnej starości jako zakonnica w Singapurze gdzie zmarła w 1960 roku. Imię Kubarego przyjął potem jeden z przywódców lokalnego powstania antyniemieckiego w 1910 roku. Na Nowej Gwinei jest góra jego imienia w paśmie Finisterre. Jego imię nosi jedna z wysp w Archipelagu Marshalla i kilka gatunków endemicznych ptaków. Na wyspie Ponape (Pohnpei) w Mikronezji, wśród zarośli koło szkoły Pani Miłosierdzia znajduje się jego postawiony w 1901 roku.
Strona z 20 < Poprzednia Następna >