Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Powstańcy styczniowi

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 2732
Strona z 69 < Poprzednia Następna >
Jarosław Dąbrowski
ur. r. 1837 w Żytomierzu, oddany 1847 r. do Brześcia do korpusu kadet., jako podpor. wysłany na Kaukaz, bił się z Szamilem, dopóki nie obudziły się uczucia, których później był najgorętszym i najczynniejszym wyznawcą. Nie chcąc w tych warunkach pozostawać na Kaukazie wstąpił do Akademii general, sztabu w Petersburgu i jako kapit. znajdował się tamże w r. 1858/59 należąc już wówczas do kółka rewolucyjnego patryotów polaków, których zadaniem było szerzenie propagandy w wojsku na korzyść Polski. W r. 1861, przeznaczony jako kwatermistrz do Warszawy, stał się osią, około której skupił się cały ruch wojskowy. Ponawiązywał stosunki wojskowe z różnemi osobistościami, brał udział we wszystkich pracach przygotowawczych. Już było uplanowane nawet wydanie twierdzy Modlina powstaniu, gdy aresztowanie Dąbrowskiego przeszkodziło wykonaniu zamiaru. Pomimo uwięzienia wydawał polecenia i znosił się z komitetami Rz. N. za pomocą swej narzeczonej , która wraz ze swemi ciotkami z nadzwyczajną brawurą przemycała jego zlecenia i przeprowadzała porozumienie się z Komitetami po sobie następującemi, dostarczała rewolwerów i narzędzi do wydostania się z więzienia niejednemu uwięzionemu. Słynny spisek w cytadeli był przez Dąbrowskiego zorganizowany, a miał na celu wydostanie się wszystkich więźniów na wolność. Na nieszczęście w dzień urzeczywistnienia, przez nieostrożność jednego ze spiskowych, plan został zdradzony. Dąbrowski skazany na śmierć, tylko cudem ocalał. Dnia 5. kwietnia 1864 wystarano się o pozwolenie wzięcia ślubu, na dwa dni przed rozstrzelaniem. Ślub odbył się w Cytadeli i spowodował zmianę wyroku śmierci na katorgę. Z początku grudnia wywieziony, w końcu grudnia uciekł z drogi. Do połowy maja 1865 przechowywał się w Petersburgu oczekując wiadomości, dokąd została wysłaną żona jego, uwięziona zaraz po ślubie i wywieziona wraz z ciotkami do Ardalowa. Ułatwiwszy ucieczkę żonie, udał się wraz z nią przez Petersburg do Szwecji Po kilkumiesięcznym pobycie, przybył do Paryża, gdzie przewodniczył we wszystkich pracach emigracyjnych, zarabiając jako rysownik w biurach transatlantyckich. Dnia 21. maja 1871r skończył na barykadach jako jenerał naczelnik miasta Paryża, kierując obronę miasta podczas komuny, dając dowody swej odwagi i wyższych zdolności. Zona jego Dąbrowska Pelagia ze Zgliczyńskich ur. r. 1843 w Dubiance, znana gorąca patryotka i jako z najczynniej szych, największe oddająca usługi w organizacji narodowej, po śmierci męża przybyła do Galicji, gdzie przechodząc bardzo ciężkie chwile, wychowała z pracy rąk trzech synów. Obecnie przełożona gimnaz. żeńskiego w Krakowie, na tem stanowisku służy zaszczytnie idei i krajowi.
Jarosław Dąbrowski
Pragnąc jaknajrychlej wywołać powstanie i pokładając wielkie nadzieje w organizacyi wojskowej, Dąbrowski osnuł plan następujący. Powstanie wybuchnie w Warszawie. Część sił rewolucyjnych prowadzić będzie walkę na barykadach, część zaś rzuci się na cytadelę i zdobędzie ją przy pomocy wciągniętych do spisku oficerów. Oficerowie wydadzą też powstańcom dwie inne twierdze, Modlin i Dęblin. Wtedy powstanie będzie mogło rozszerzyć się po całym kraju i przybrać potężne rozmiary. Ufność Dąbrowskiego udzieliła się i innym, i naznaczono nawet termin powstania na 14 lipca 1862 roku. Jednakże, gdy od oficerów-spiskowców zażądano stanowczego oświadczenia, czy można liczyć na ich żołnierzy, to dwóch tylko dało twierdzącą odpowiedź. Wobec tego naturalnie trzeba było owego planu zaniechać. Prócz tego rząd wpadł na ślad organizacyi wojskowej i kilku jej członków uwię ził. Trzech z nich, porucznika Arnholda, finlandczyka, podporucznika Śliwickiego, rusina, i podoficera Rostkowskiego. polaka, skazano na karę śmierci; wyrok Wykonano 28 czerwca w Modlinie. Wkrótce aresztowano i Dąbrowskiego. Stało się to w następu jący sposób. Dnia 7 sierpnia młodziutki litograf Ryli zrobił zamach na margrabiego Wielopolskiego, którego car świeżo mianował naczelni kiem rządu cywilnego w Królestwie Polskiem. Dąbrowski brał udział w przygotowaniach do zamachu. Ponieważ dostęp do margrabiego był trudny, więc Dąbrowski zaproponował, aby Ryli przyodział się w mundur oficerski. Dąbrowski wystarał się o mundur, i Ryli przymierzał go. Czy dlatego, że mundur żle na nim leżał, czy też dlatego, że guziki nie były jeszcze przyszyte dość, że Ryli nie przebrał się za oficera, i mundur został w mieszkaniu Dąbrowskiego. Rylla po nieudatnym zamachu aresztowano, i podczas śledztwa wyszła na jaw sprawa z owym mundurem. Podejrzenie policyi padło na Dąbrowskiego i 14 sierpnia 1862 r. osadzono go w cytadeli. Dąbrowski jednak wy- tłómaczył się łatwo z posiadania munduru, Ryli zaś przy konfrontacyi z Dąbrowskim oświadczył, że „tego pana nie zna u . Dnia 30 grudnia oddano Dąbrowskiego pod sąd wojenny, który wyrokiem z 11 sierpnia 1863 r. uznał Dąbrowskiego niewinnym. Mimo to zatrzymano go w cytadeli, jako podejrzanego. Dąbrowski musiał tedy siedzieć w więzieniu, kiedy na ziemi polskiej wrzał zawzięty bój z najezdnikiem. Odcięty od świata, wi dując się tylko z swą narzeczoną, Pelagią Zgliszczyńską (z którą w kwietniu 1864 r. wziął ślub w cytadeli), powziął plan niesłychanie śmiały. Oto chciał ni mniej ni więcej, jak wywołać ''rewolucyę więzienną''. u Za pośrednictwem narzeczonej swej, prosił Rząd Narodowy, aby mu dostarczono rewolweru i planu okolic Warszawy. Dąbrowski podejmował się porozumieć z więźniami, którymi cytadela była zapełniona, wieczorem w W. Sobotę, kiedy ''każdy prawowity moskal jest pijany'', wezwać do swej celi żandarma, stojącego na straży w korytarzu, palnąć mu w łeb, potem wyjść, pootwierać cele i wypuścić więźniów ; wtedy wszyscy razem rozbroją straż i odwach na dole, wyjdą gromadnie z X pawilonu, podpalą prochownię, wysadzą cytadelę w po wietrze, a sami, korzystając z zamieszania, uciekną. Dąbrowski prosił jeszcze, by gdzieś w pobliżu Warszawy stały gotowe bryczki i konie oraz jaki oddziałek powstańczy. Rząd Narodowy uczynił zadość prośbie Dąbrowskiego, dostarczył mu rewolweru, zgromadził w okolicach War szawy oddział powstańców; ale koledzy więzienni Dąbrowskiego stanowczo oparli się jego zamiarowi. Wobec tego rzecz nie doszła do skutku. Po dwóch latach pobytu w cytadeli, Dąbrowski zwrócił się do namiestnika hr. Berga z prośbą, aby raz wreszcie zakończono jego sprawę i wysłano go do miasteczka Ardatowa, gdzie przebywała w „zsyłce** jego żona. Przez ten czas jednak władze moskiewskie do wiedziały się o prawdziwej roli Dąbrowskiego w ruchu rewolucyjnym. Sąd wojenny skazał go na śmierć, namiestnik wszakże złagodził wyrok, skazując Dąbrowskiego na ''pozbawienie praw stanu, szlachectwa, stopnia oficerskiego, medalu i orderu św. Stanisława i zesłanie do ciężkich robót na lat piętnaście, połączone z konfiskatą wszelkiego bądź to odziedziczonego, bądź osobiście nabytego mienia''. W listopadzie 1864 r. Dąbrowskiego wywieziono z Warszawy i osadzono tymczasowo w moskiewskiem więzieniu etapowetn na ''Kołomażnym Dworie''. Stąd Dąbrowskiemu przy pomocy przyjaciół udało się zbiedz. Rosyjski historyk powstania, Mikołaj Berg, tak opisuje tę śmiałą ucieczkę: „W jednym z przyległych (do więzienia) zaułków powstała polska garkuchnia. Więźniom pozwalano brać jadło z tej gar- kuchni. Na jadalnię przeznaczona była osobna izba obok bramy wchodowej. Otóż pewnego dnia jedna ze służących przyniosła w koszyku pod talerzami ubranie kobiece, w które się Dąbrowski podczas obiadu przebrał, poczem, otuliwszy głowę i twarz chustką, wyszedł spokojnie przez bramę więzienną wraz z innemi służącemi. Na razie ukryty w kuchni zbieg dostał się wieczorem do mieszkania niejakiego Szestakowicza, ucznia gimnazyum kazańskiego, u którego przemieszkał przez cały grudzień 1864 r. W początkach stycznia 1865 r. Dąbrowski wyjechał do Petersburga, gdzie miał licznych przyjaciół i znajomych. Z ich po mocą udało mu się uwolnić żonę, która przebywała w Ardatowie na zesłaniu. W roku 1866 wybuchła wojna między Austryą a Prusami i Włochami. Polacy nie mogli oczywiście popierać ani Austryi, ani Prus, ale stanęli po stronie Włoch, które dążyły do odebrania Austryi Wenecyi. Rząd włoski zgodził się na utworzenie przy swej armii dwóch legionów cudzoziemskich : węgierskiego i polskiego. Dowódzcą legionu polskiego miał być jenerał Bosak-Hauke, który zaszczytnie odznaczył się w po wstaniu 1868 r., szefem jego sztabu — Jarosław Dąbrowski.
Jarosław Dąbrowski
(..) zjawił się w tej dobie w Warszawie człowiek obdarzony od natury niezwykłą energią, stanowczością i szybkością w działaniu. On to ocalił Komitet miejski i nadał mu tak szaloną siłę pędu, źe zmiatał i druzgotał wszystko przed sobą i jego biegowi w nieznaną dziedzinę przeznaczeń nikt i nic oprzeć się nie mogło. Tym człowiekiem, który tak decydujący wpływ wywarł na losy komitetu miejskiego, na losy spisku, a co najważniejsza na losy Polski, był znany nam ze swej działalności rewolucyjnej w Peters burgu, Jarosław Dąbrowski. Był to jeszcze w tej porze bardzo młody człowiek, liczący zaledwie 25-ty rok życia (urodzony w 1837 roku w Żytomierzu 2 ), a jednakże miał już za sobą całą przeszłość pełną przygód i twardych kolei. Oddany przez matkę Zofię z Falkenhagenów w dziesiątym roku życia do korpusu kadetów do Brześcia Litewskiego, stąd do szkoły artyleryjskiej w Petersburgu, wysłany został jako porucznik na Kaukaz, gdzie w strasznej wojnie wytępieni jaką tam prowadzono, urobił się na bardzo zdolnego oficera. Z ciężkiej tej szkoły życia, przez którą tyle młodzieży polskiej przechodziło, szkoły znaczonej krwią, wyniósł or der św. Stanisława, stopień porucznika artyleryi i opinią świetnego oficera. Dzięki tej opinii, po pięcioletnim pobycie na Kaukazie, pozwolono mu wstąpić do akademii sztabu jeneralnego w Petersburgu, jednego z najlepszych bezwątpienia zakładów tego rodzaju w Europie. Tutaj to, w tej szkole, w której podówczas bardzo wielu znajdowało się Polaków, Dąbrowski zawiązał liczne stosunki z młodzieżą polską, w celu obudzenia w niej drzemiących uczuć patryotycznych. W jego mieszkaniu w domu Kułagina na ulicy Oficerskiej, wynajętem na współkę z kolegami: Michałem Heidenreiehem, który miał w parę lat później stać się postacią historyczną pod pseudonimem Kruka, Ferdynandem Waraskim, niegdyś oficerem ułanów pułku Nowomirgorodzkiego i Hieronimem Staniewiczem, stale co środę schodzili się uczniowie trzech akademij wojskowych: artyleryjskiej, inżynierskiej i sztabu jeneralnego, oraz studenci uniwersytetu, instytutów: technologicznego, komunikacyi i z akademii leśnictwa (...) Zaopatrzony w list rekomendacyjny od Sierakowskiego do Karola Majewskiego, sam zresztą nie bez pewnych stosunków w Warszawie, jako krewny znakomitego pisarza i wysokiego urzędnika w Komisyi oświecenia, Józefa Korzeniowskiego, puścił się w tę podróż. W Warszawie zawiązał stosunki z całem stronnictwem ruchu, ze wszystkimi jego odcieniami, słuchał ich gorących mów i widząc wyraźne ich dążności powstańcze, zrazu zachowywał się bardzo chłodno, a nawet tu i owdzie mówił ze znajomością rzeczy człowieka fachowego, że na dzieje i zamiary, jakie przed nim rozwijano, nie mają żadnych szans powodzenia. (...) Ale to, czego nie mogły zrobić najbardziej płomieniste mowy spiskowców warszawskich, zrobiły pię kne oczy kobiety. W czasie swego pobytu zapoznał się z niejaką panną Pelagią Zgliczyńską, namiętną, czerwoną patryotką, jakiemi były prawie wszystkie kobiety tej epoki. (...) Wszelkie wątpliwości, wszelkie chłodne obliczanie szans zniknęło z jego umysłu; owładnęła nim, odurzyła go jak wyziew niezdrowy, miłość do kobiety i wszystko oblała jakiemś światłem, całkiem inaczej rzeczy przedstawiającem. W takiem usposobieniu duszy i serca, po dwutygodniowym pobycie w Warszawie, powrócił do Petersburga. (...) Sprawozdanie wygłoszone z właściwą Dąbrowskiemu siłą i energią słowa, w którem zdawał się brzmieć głuchy pomruk gotującej się do wybuchu Warszawy, wywarło rozmaite na słuchaczów wrażenie. (...) Ukończywszy świetnie swe egzamina, odkomenderowany został do Warszawy, nie bez usilnych o to zabiegów ze swej strony, gdyż ciągnęły go tam, nad Wisłę, piękne oczy ukochanej i wir gotującej się burzy. W randze adjutanta sztabu jeneralnego szóstej dywizyi piechoty, konsystującej stolicy polskiej i jej okolicach, puścił się w drogę. W Warszawie stanął w dniu 6 lutego 1862 r. i zamieszkał w hotelu Saskim pod Nr. 9, skąd później przeniósł się na Nalewki i stale się ulokował w domu Charczewskiej (Nr. 2256). Wkrótce jego figurka mała, szczupła, drobna, ale niezmiernie ruchliwa, przybrana w mundur adjutancki, znaną była wszystkim spiskowcom wielkomiejskim, i z właściwą Warszawiakom bystrością w odgadywaniu charakterów ludzkich i określaniu ich odpowiedniem, przezwano go ''Łokietkiem'', i ta nazwa została mu na zawsze, wielu go tylko pod nią znało, nie wiedząc, jakie właściwie miano nosi ten młody oficer, ruchliwy i czynny. (...) Dąbrowski lubiał chodzić pojedynkiem, działać na własną rękę, nie pytając się nikogo i nie radząc, znajdując chyba odpowiedzialność tylko przed własnem sumieniem ....
Leopold Dąbrowski
(? -1864) – student filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Pochodził z terenu powiatu starosądeckiego. Naczelnik obwodu sądeckiego w wykazie sporządzonym 26.12.1863 przy jego nazwisku odnotował "w oddziale Chmielińskiego jako oficer od pięciu miesięcy najwięcej walczy." Pod komendą ppłk. Zygmunta Chmieleńskiego uczestniczył w wielu potyczkach i bitwach zyskując doświadczenie w prowadzeniu działań partyzanckich. W II Korpusie gen. Bosaka został dowódcą 10. kompanii w pułku miechowskim. Jego pododdział wraz z kompanią kpt. Waltera w styczniu 1864 przebywając czasowo we wsi Wola Szczygiełkowa wykonał manewr, który miał odwrócił uwagę dowódców rosyjskich od rozproszonego w rejonie Ostre Górki pułku stopnickiego. Rosjanie podjęli pościg i usiłowali nawiązać walkę z powstańcami pod Waśniowem, Chocimowem i Kunowem, ale ci z powodzeniem odpierali ataki, nie dali się okrążyć i osiągnęli linię lasów iłżeckich. Mjr Butkiewicz dowodzący rosyjską kolumną prawdopodobnie obawiając się zasadzki wstrzymał działania swoich pododdziałów i pomaszerował do Opatowa, aby objąć stanowisko wojennego naczelnika powiatu opatowskiego. Natomiast nie natrafiliśmy na oryginalne dokumenty, które potwierdziłyby klęską pododdziału Dąbrowskiego pod Przedborzem, w której miał on rzekomo zginąć (23.01.64). Po bitwie opatowskiej i rozbiciu doborowych batalionów dywizji krakowskiej w walkach odwrotowych gen. Bosak usiłował odtworzyć rozbite oddziały II Korpusu. Jest wielce prawdopodobne, że wyznaczył mjr Denisewicza na dowódcę pułku radomskiego, adiutanta kpt. Piotra Dolińskiego na dowódcę 11. batalionu tegoż pułku, a Dąbrowskiego na stanowisko dowódcy kompanii w tym batalionie. W dniu 4.04.1864 r. w czasie potyczki na uroczysku Ostre Górki kpt. Dąbrowski z garstką swoich żołnierzy wycofywał się do Siekierna. Tutaj – zapewne po krótkim starciu - został ujęty do niewoli. W grupie jeńców zabrany do Radkowic, Wierzbnika, a stąd do Radomia. W trakcie śledztwa ustalono jego tożsamość, udział w partii Chmieleńskiego, Waltera i Dolińskiego, na stanowisku dowódcy kompanii w stopniu szabtskapitana, oraz udział w bitwie pod Siekiernem. Za powyższe Wojenno - Polowy Sąd w Radomiu orzekł (6.05.1864) karę pozbawienia wszystkich praw stanu i zesłanie na bezterminową katorgę do pracy w kopalniach. Gen. Bellegarde II nie aprobował wyroku i w konfirmacji został on zmieniony na śmierć przez rozstrzelanie. Kpt. Dąbrowski został rozstrzelany dnia 4 (16) maja 1864 r. w Radomiu.
Maksymilian Dalbor
Maksymilian Dalbor urodził się 15 października 1839 r. w Poznaniu. Szybko został sierotą. Od 14 roku życia pracował w kancelarii adwokackiej. Potem był elewem rolniczym w Miłosławiu (po poparciu go przez hrabiego Mielżyńskiego). W 1860 r. został wcielony do wojska pruskiego. Tam dosłużył się stopnia sierżanta. Gdy dowiedział się o wybuchu powstania styczniowego zbiegł z jednostki wojskowej z Wrocławia w ubraniu cywilnym. Po ucieczce z Wrocławia dotarł do dóbr nadgranicznych nad Prosną, których właścicielem był Aleksander Szembek. Współdziałał w przemycie broni przez granicę, a w sierpniu 1863 r. pod pseudonimem „Ćwikliński” był podkomendnym w oddziale pułkownika Edmunda Taczanowskiego. Walczył 26 sierpnia 1863 r. pod Sędziejowicami, 28 sierpnia pod Borównem i tego samego dnia pod Szczercowem. Dzień później został ranny w bitwie pomiędzy Nieznanowicami a Kruszyną. Wówczas to Rosjanie wzięli go do niewoli. Trafił do szpitala w Warszawie, a następnie otrzymał paszport od konsula pruskiego z nakazem powrotu do Prus. On jednak tego nie uczynił i znów przyłączył się do powstania. Walczył w oddziale pułkownika Ludwika Żychlińskiego i Pawła Landowskiego „Kosy”. Miał wówczas stopień kaprala i dowodził dwudziestoma ludźmi. Na początku 1864 r. znowu trafił do niewoli, tym razem w lasach koło Maciejowic. Trafił później do cytadeli warszawskiej. Tam odbył się jego proces. 7 maja 1864 r. ''za udział w zbrojnym powstaniu'' został skazany na osiem lat ciężkich robót w twierdzach syberyjskich. 9 maja 1864 r. wyrok konfirmował namiestnik Królestwa Polskiego Fiodor Berg. Po półrocznej trasie pieszo trafił do Nerczyńska (przy pograniczu Chin i Mongolii). Tam pracował w kajdanach na nogach w podziemnej . Z powodu ciężkich warunków panujących w kopalni w 1865 r. wybuchł bunt, w którym uczestniczył Maksymilian Dalbor. Za udział w buncie został skazany przez Sąd Wojenny w Aleksandrowsku na czterdzieści batów i na kolejne dwa lata pracy w kopalni. 16 kwietnia 1866 r. zmniejszono mu jednak karę o połowę. W 1869 r. weszła w życie amnestia carska zwracająca wolność poddanym pruskim i austriackim. Żandarmi rosyjscy przekazali go Prusakom na moście w Toruniu. Wolność miał tylko i wyłącznie od cara, a czekało go jeszcze rozliczenie z cesarzem. Władze pruskie postawiły go przed sądem wojskowym, a ten za dezercję z pruskiej armii skazał go na więzienie w twierdzy głogowskiej. Przesiedział tam tylko siedem miesięcy, gdyż w 1870 r. wybuchła wojna francusko-pruska. Znów wcielono go do wojska pruskiego. Był szeregowcem w kompanii niemieckiej korpusu okupacyjnego i nadzoru nad jeńcami francuskimi. Z wojska zwolniony został po zakończeniu wojny w 1871 r. Maksymilian Dalbor liczył już wtedy 32 lata i miał spory bagaż doświadczeń życiowych. Wrócił do rodzinnej Wielkopolski, lecz nie mógł znaleźć tutaj pracy. W tym samym roku przeniósł się do Galicji i ukończył Wyższą Szkołę Leśniczą we Lwowie. Najpierw zarządzał majątkiem Wola Justowska pod Krakowem, następnie pracował w administracji dóbr i lasów prywatnych na Podolu, następnie pełnił tę samą funkcję, ale u Włodzimierza Dzieduszyckiego we Lwowie. Tę pracę stracił w 1907 r. … gdy już miał 68 lat. Następnie podejmował się bardzo mało płatnych prac w magistracie lwowskim, dorabiał też wyjazdami na sekwestrację. Zmarł 13 lipca 1923 roku w Krotoszynie i tu jest pochowany na cmentarzu.
Hernyka Daniłowska
Zgon weteranki 1863 r. ś. p. Daniłowska zmarła w 94 roku życia Gdy przed półtora miesiącem cała Polska obchodziła uroczyście 70 lecie powstania styczniowego, wśród 240 żyjących jeszcze podówczas weteranów było także sześć kobiet, noszących ten zaszczytny tytuł i mundur za udział w powstaniu. Dziś pozostało ich przy życiu juz tylko pięć, gdyż weteranka Henryka z Podolskich Daniłowska poszła onegdaj w ślady swych ośmiu kolegów z powstania, którzy w międzyczasie przenieśli się do wieczności. Czapka granatowa z cyfrą 1863 na głowie kobiety należała do rzadkości. Tylko 33 kobiet na przeszło 4.000 weteranów dostąpiło tego zaszczytu za swój bezpośredni udział w powstaniu z bronią w ręku, albo za inną służbę żołnierską dla tej idei. Ś. p. Daniłowska spełniła tę służbę snać bardzo wiernie, skoro pierś jej ozdobił również, rzadki wśród kobiet order Virtuti Militari i Krzyż Niepodległości. Była kurierką Rządu Narodowego, w którym zasiadał brat jej męża Władysław Daniłowski, ojciec Gustawa, poety i legionisty pierwszej brygady. Władysław Daniłowski dwukrotnie zawdzięcza wolność i życie swej szwagierce, która uwolniła go z więzienia, gdy dostał się w ręce Moskali pod manifestacjach roku 1861, a następnie w 1867 r., gdy po powrocie z Paryża wpadł w nastawioną nań zasadzkę i groziła mu wtedy szubienica. Już na parę lat przed powstaniem i przez cały jego czas ś. p. Henryka Daniłowska przechowywała u siebie, z narażeniem życia, najtajniejsze rozkazy Rządu Narodowego i nielegalną bibułę, której była nieustraszoną kolporterką. Po powrocie rodziny szwagra z wygnania ś. p. Daniłowska przyczyniała się wydatnie do wychowania synów jego: Bronisława, Gustawa i Stanisława. Dożyła sędziwej starości – 94 lat – od dłuższego jednak już czasu nie opuszczała łóżka. Zmarła w schronisku dla weteranów na Pradze, otoczona troskliwą opieką. Pogrzeb dziś o godz. 10.30 po nabożeństwie w kościele garnizonowym. Z kroniki żałobnej Jedna z ostatnich... Śmierć weteranki 1863 roku – Henryki Daniłowskiej W Warszawie w schronisku dla weteranów 1863 r. zmarła w 94 roku życia Henryka z Podolskich Daniłowska, wdowa po Janie Daniłowskim, szwagierka Władysława, członka Rządu Narodowego i stryjenka znakomitego literata Gustawa Daniłowskiego, uczestniczka bojów o niepodległość Polski w Pierwszej Brygadzie Legionów. Przed 70 rocznicą powstania styczniowego na kilka tygodni przed śmiercią czcigodnej weteranki, miałam sposobność porozmawiać z ‘‘babunią’‘ Daniłowską. Starowina straciła już zupełnie władze w nogach, malutka i skurczoną przenoszono ją z miejsca na miejsce – ale świeżość i przytomność umysłu zachowała w całej pełni, jak również zadziwiającą w tym wieku pamięć... – W walkach orężnych nie brałam udziału – opowiadała mi – ale byłam kurierką przy Rządzie Narodowym i załatwiałam ważną korespondencję. W 1861 r. udało mi się uwolnić z więzienia mego szwagra Władysława. Aresztowano go po manifestacji narodowej w kościele Wizytek... A potem po raz drugi, kiedy go prowokatorzy zwabili z Paryża do Warszawy... Z jakąż przemiłą dumą staruszka pokazywała mi jaśniejące na jej piersi odznaki: order Virtuti Militari i Krzyż Niepodległości. Dostrzegłszy na stoliku kilka książek – zapytałam o lekturę... i dowiedziałam się, że ‘‘babunia’‘ Daniłowska czytała ostatnio ‘‘Topiel’‘ Sieroszewskiego i ‘‘Tętenty’‘ Gustawa Daniłowskiego... Lektorka i pielęgniarka staruszki – stwierdziła, że sędziwa weteranka żywo interesuje się życiem współczesnym, a treść czytanych jej książek i gazet nieraz ostro krytykuje... Słuch miała do ostatnich dni życia doskonały i na krótko jeszcze przed skonem słuchała muzyki przez głośni radiowy, ale tylko wtedy kiedy wykonywano Szopena i sentymentalne walce... Nowoczesnej synkopowej muzyki nie lubiła, rumby i foxtroty drażniły staruszkę... Dzięki ogromnej łagodności swego charakteru Henryka Daniłowska była ulubienicą wszystkich w schronisku – zarówno współpensjonariuszy, jak i personelu opiekującego się weteranami. Pogrzeb ś. p. Daniłowskiej odbył się w piątek 6 marca.
Strona z 69 < Poprzednia Następna >