Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 2874
Strona z 72 < Poprzednia Następna >
Aleksander Cielecki
Życiorys śp. Aleksandra Cieleckiego. Śp. Cielecki urodził się 16 lipca 1847 r, w majątku rodzinnym Wingrany w Suwalszczyźnie. Lata dziecięce spędza w domu rodzicielskim, w którym żywe były jeszcze tradycje powstania listopadowego. Jako 16-letni chłopiec, uczeń V klasy gimnazjum suwalskiego, razem z siedmiu kolegami rusza do powstania. Walczy jako żołnierz partii Wawra-Romatowskiego, oficera z 1830 roku, liczącej 1000 bagnetów i 250 szabel, która zorganizowała się w lasach augustowskich. Chrzest bojowy otrzymuje w bitwie pod wsią Gruszki, w której powstańcy zwycięsko przyparli watahę moskiewską do rzeki; poza masą zarąbanych, kilkudziesięciu Moskali utonęło. Partia brnęła przez bagna i moczary na zachód, obok miejscowości Balinka. W ostępie pozostać miałia zamiar przez czas dłuższy, lecz niestety chłopstwo ciemne, w braku zrozumienia wielkości sprawy i poświęcenia, niedość, że nie dopomogło, lecz zdradziecko przez bagnisko przeprowadziło Moskali. Wawer postanowił przeprawić się przez Narew, w kierunku Łomży. Uchodząc przed przeważającymi siłami moskiewskimi pod Wizną przyjęto bitwę u samego brodu. Artyleria rosyjska z Łomży zdecydowała nad losami bohaterskiej braci powstańczej, która niestety artylerii nie posiadała. Kartacze rosyjskie zdziesiątkowały powstańców, wielu z nich potonęlo w nurtach rzeki, a śp. weteran Cielecki otrzymał kulę moskiewską w plecy. Na nic się zdała brawura bohaterów, którzy na tratwach usiłowali sforsować rzekę... Oddział poszedł w rozsypkę. Śp. Aleksander Cielecki postanowił z kolegą przekroczyć granicę pruską aby dotrzeć do Prus Wschodnich i szukać schronienia. W miejscowości Borzymy szlachetny chłop, Mazur, Kossobudzki użyczył mu pierwszej pomocy i starannie chronił przed okiem tropiących żandarmów pruskich, oddających powstańców w ręce Rosjan. Ilekroć groziło niebezpieczeństwo, woził go o kilka mil do wsi Cimożki, zabierając z ukrycia, gdy niebezpieczeństwo minęło. Gdy Prusacy wytropili ślad. Kossobudzki ukrył Śp. Cieleckiego u gospodarza Baera, koło Łęcka (Lötzen). Losem jego zajął się adwokat Giersch, mający znajomego w Kórniku, bibliotekarza Kostrzewskiego, do którego wyprawił pupila. Ten powierzył powstańca właścicielowi Olszowy pod Kępnem, Daszkiewiczowi, u którego miał schronienie przez dwa lata. Tegoż kuzyn Sulmierski z Domanina wyjednał Śp. Cieleckiemu u naczelnego prezesa Büllowa prawo azylu na czas odbycia praktyki gospodarskiej. Dzięki życzliwości bibliotekarza kórnickiego dostaje się do Kwilcza, jako ekonom hr. Kwileckiego; przebywa tam lat dziesięć. Tu żeni się z Anną Hilbscherówną. Życie mu jednak dalej cierniową słania drogę. Żona powiwszy syna, skutkiem obłędu umieszczona zostaje w zakładzie psychiatrycznym w Owińskach, w którym umiera w czasie jego niewoli w r. 1917, a syn, wychowany na obcych rękach, w czasie wojny umiera jako żołnierz artylerii niemieckiej w Żeganiu na Śląsku. Otrzymawszy w r. I877 naturalizację, przenosi się do Małopolski w r. 1894, wreszcie do b. Królestwa, gdzie buduje gorzelnie etc. i w 1914 r. z Warszawy deportowany zostaje jako poddany pruski do Alatyra pod Kazaniem. W obozie jeńców, w ciasnym baraku, zajmowanym przez 700 braci niedoli, w brudzie i nędzy, o chłodzie i głodzie przeżywa ciężkie lata. Nastaje przewrót bolszewicki. Pod miasto ciągną Czesi. Jan Jaroszyński, wspólnie dzieląc nędzę niewoli, razem z śp. Cieleckim, 70-letnim starcem, chcąc uniknąć wcielenia do legionów czeskich, ucieka z obozu. Jako poddany pruski, od konsula szwedzkiego, uzyskuje zapomogę na podróż, w postaci kilku tysięcy rubli, z których większą cześć zabiera kasjer kolejowy jako łapówkę za ułatwienie ucieczki. Do Moskwy jedzie w pace od węgli. Tu dzięki misji wojskowej niemieckiej dostaje się razem z eszelonem rapatriantów do kraju. Brak pożywienia, wielotygodniowe postoje na stacjach, brud, choroby wyczerpują Śp. Cieleckiego całkowicie. Dobiwszy do Warszawy, pada bez sił na peronie. Ratuje Go policjant i Polski Czerwony Krzyż. Tuła się bez środków do życia. Sprzedaje buty na „Wołówce” w Warszawie, za 5O marek p. i dalej tuła się aż zostaje w Poznaniu, bez rodziny, zestarzały i opuszczony. Ima się pierwszej lepszej roboty. Pracuje jako pakier w Domu Konfekcyjnym, pracuje u tapicera, tapetuje apartamenty Starostwa Krajowego, para się z nędzą, mimo, że jest członkiem Komisji Kwalifikacyjnej dla Weteranów przy M. S. Wojsk. Wreszcie znajduje się w gronie ludzi dobrej woli. Wspólnie z śp. Bronisławem Śniegockim pracuje nad organizacją Tow. Pomocy Inwalidom Wojennym i Weteranom 63r.Jako najczerstwiejszy spieszy wszystkim swoim współtowarzyszom broni z pomocą i radą. Staje się prawą ręką Gł. Wydziału Opiekuńczego nad Inwalidami Wojennymi na Woj. Poznańskie. Po śmierci śp. prof. Calliera, oraz śp. Leitgebra obejmuje prezesurę Stow. Weteranów 63 roku i w promieniu swego zasięgu odchodzi ostatni z posterunku. Ostatnie dni żywota pędził w skromnym mieszkanku przy ul. Szamarzewskiego 30. ciesząc się sympatią obywatelstwa jeżyckiego, a szczególnie dziatwy szkolnej. Odszedł w posępny poranek jesienny w zaświaty po wieczną nagrodę...
Włodzimierz Cielecki
Mieczysław Włodzimierz Cielecki h. Zaremba. Ur. 3.10.1831, zm. 18.9.1882. Syn Ferdynanda i Honoraty Pstrokońskiej, prawnuk Wojciech - pułkownika Wojsk Koronnych. Kuzyn powstańca Ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Lwowskiego. W tym czasie działał aktywnie w Legii Akademickiej w 1848 roku. Aktywnie rozwijał działalność Gwardii Narodowej. Doskonale wysportowany, znakomity jeździec, utalentowany też artystycznie literacko i malarsko. Następnie gospodarował w Byczkowcach (pow. czortkowski) w majątku rodzinnym. Poseł Sejmu Krajowego w 1861. Współzałożycieli Koła Polskiego oraz grupy konserwatystów Podolaków austriackiej Rady Państwa. W 1863 r. był rzecznikiem przyjęcia w Galicji uciekających przed branką do wojska rosyjskiego. Zabiegał o to m.in. u gubernatora Galicji Aleksandra Mensdorffa, w związku z tym wysłany został do Warszawy dla zbadania sytuacji. W ramach komitetu krakowskiego czuwał nad postępowaniem młodzieży. Następnie jeździł w misjach Dyrekcji białych oraz po zakup broni do Wiednia. Już w czasie Powstania, w kwietniu 1863 w Krakowie, zawarł ślub z Zofią Genowefą Marią Moszyńską (siostrą świeżo poległego pod Miechowem ) a córką wielce cierpiącego dla Ojczyzny i szanowanego Piotra. Z racji na żałobę, ślub, zawarty w parafii św. Mikołaja, był cichy i miał charakter rodzinny. Aktywnie działał w Radzie Powiatowej w Czortkowie. Zmarł we Lwowie, lecz pochowany został w Byczkowcach. Sportretowany przez Jana Matejkę w Bitwie pod Grunwaldem w postaci Jana Zizki. Miał czworo dzieci: Maria (1864); Roman (1867), Zofia (1868), Juliusz (ur. 1870, żona: Józefa Tyszkiewicz-Łohojska. Poległ w 1914 pod Limanową) Z wnuków (dzieci Juliusza): Piotr poległ 1920 pod Brodami zaś Zofia wyszła za Henryka Józefa Sienkiewicza (syna pisarza).
Władysław Ciepły
(1831-1907), porucznik powstańczy woj. krakowskiego (sierpień 1863). Uczestniczył w kampanii płk. D. Czachowskiego. Prawdopodobnie spod Jurkowic przedarł się w lasy iłżeckie. W marcu 1864 w stopniu kapitana dowodził kompanią piechoty i pod ogólną komendą Rudowskiego wziął udział w zwycięskiej potyczce pod Bliżynem (16.03.1864) W kwietniu 1864 dowodził 10 batalionem pułku opoczyńskiego. W nocy z 15/16.04.1864 oddział Ciepłego liczący 200 ludzi przeszedł od Grozdu poprzez Wzdół i dalej w lasy radkowickie. Niestety, nie wiemy czy był to tylko wyłącznie wyodrębniony batalionu, czy partia powstańców składająca się z zebranych ludzi Ciepłego, Szemiota i Bezkiszkina. Za powstańcami podążał prawdopodobnie oddział płk. Zankisowa. Ten porozumiał się z maj. von Bergmanem, który stacjonował w Bodzentynie i współdziałając ze sobą zaatakowali powstańców obozujących na uroczysku Ostre Górki, Niestety, brak rosyjskiego raportu o potyczce pod Bronkowicami nskazuje nas na rozważanie dwóch wariantów rozwoju sytuacji. Rosjanie mogli dopaść tylko pododdział (80 ludzi) kpt. Szemiota, który pozostał w okolicy, a część sił podążyła w lasy iłżeckie. Prawdopodobnie Zankisow i Berman zaatakowali całe 200-osobowe zgrupowanie, a dzięki postawie Szemiota i jego ludzi, pozostałym udało się wyjść z obławy i dotrzeć w lasy iłżeckie (okolice wsi Kutery). Odnalezienie raportu von Bergmana lub Zankisowa o potyczce mogło by umożliwiń pełniejszą rekonstrukcję końcowej fazy działań oddziału (pułku) opoczyńskiego. Zapewne 22.04.1864 kpt. Ciepły postanowił zakończyć działania partyzanckie i rozwiązać batalion. Poległym oficerom wystawił zezwolenia na bezterminowe urlopy (casus kpt. Bonjeur), a broń ukryto w lasach, w pobliżu wsi Osówka. Skład został odkryty przez wojsko rosyjskie, które w dniach 15/27.04.1864 przejęło 115 sztucerów i 100 ładownic. Ppłk Gran II zapewne z ulgą zameldował gn. Bellegerde'owi II: "po rozbiciu Danisiewicza, Szemiota w lasach radkowickich, bandy Ulissa w lesie iłżeckim i po złożeniu broni przez bandę Rudowskiego w lesie przy wsi Osówka, jak wiadomo więcej band nie ma". W niektórych miejscach pojawiali się jeszcze "konni buntownicy", ale wyraził nadzieję, że sytuacja w powiecie opatowskim szybko się ustabilizuje. Przyszłość przyznała mu rację, aczkolwiek jeszcze w letnich miesiącach 1864 będzie kierował podległe mu oddziały w teren w poszukiwaniu powstańców lub ich rzekomych obozów. Po powstaniu Ciepły pracował jako sekretarz magistratu m. Wieliczki. Zmarł w 1907 i został pochowany na miejscowym cmentarzu komunalnym.
Władysław Ciepły
(1831-1907), porucznik powstańczy woj. krakowskiego (sierpień 1863). Uczestniczył w jesiennej kampanii płk. D. Czachowskiego. Prawdopodobnie spod Jurkowic przedarł się w lasy iłżeckie. W marcu 1864 w stopniu kapitana dowodził kompanią piechoty i pod ogólną komendą Rudowskiego wziął udział w zwycięskiej potyczce pod Bliżynem (16.03.1864). W kwietniu 1864 dowodził 10. batalionem pułku opoczyńskiego. W nocy z 15/16.04.1864 r. oddział Ciepłego liczący 200 ludzi przeszedł od Gozdu poprzez Wzdół i dalej w lasy radkowickie. Niestety, nie wiemy czy był to tylko i wyłącznie wyodrębniony przez nas batalion, czy partia powstańców składająca się z zebranych ludzi Ciepłego, Szemiota i Bezkiszkina. Za powstańcami podążał prawdopodobnie oddział ppłk. Zankisowa. Ten porozumiał się z mjr von Bergmanem, który stacjonował w Bodzentynie i współdziałając ze sobą zaatakowali powstańców obozujących na uroczysku Ostre Górki. Niestety, brak rosyjskiego raportu o potyczce pod Bronkowicami skazuje nas na rozważenie dwóch wariantów rozwoju sytuacji. Rosjanie mogli dopaść tylko pododdział (80 ludzi) kpt. Szemiota, który pozostał w okolicy, a część sił podążyła w lasy iłżeckie. Prawdopodobnie Zankisow i Bergman zaatakowali całe 200-osobowe zgrupowanie, a dzięki postawie Szemiota i jego ludzi, pozostałym udało się wyjść z obławy i dotrzeć w lasy iłżeckie (okolice wsi Kutery). Odnalezienie raportu von Bergmana lub Zankisowa o potyczce mogłoby umożliwić pełniejsza rekonstrukcję końcowej fazy działań oddziału (pułku) opoczyńskiego. Zapewne 22.04.1864 r. kpt. Ciepły postanowił zakończyć działania partyzanckie i rozwiązać batalion. Podległym oficerom wystawił zezwolenia na bezterminowe urlopy (casus kpt. Bonjeur), a broń ukryto w lasach, w pobliżu wsi Osówka. Skład został odkryty przez wojsko rosyjskie, które w dni 15/27.04.1864 r. przejęło 115 sztucerów i 100 ładownic.[1] Ppłk Gran II zapewne z ulgą zameldował gen. Belegrde II: "po rozbiciu band Danisewicza, Szemiota w lasach radkowickich; bandy Ulissa w lesie iłżeckim i po złożeniu broni przez bandę Rudowskiego w lesie przy wsi Osnówka, jak wiadomo więcej band nie ma."[2] W niektórych miejscach pojawiali się jeszcze "konni buntownicy", ale wyraził nadzieję, że sytuacja w powiecie opatowskim szybko się ustabilizuje. Przyszłość przyznała mu rację, aczkolwiek jeszcze w letnich miesiącach 1864 roku będzie kierował podległe pododdziały w teren w poszukiwaniu powstańców lub ich rzekomych obozów. Po powstaniu Ciepły pracował jako sekretarz magistratu m. Wieliczki. Zmarł w 1907 r. w tym miasteczku i został pochowany na miejscowym cmentarzu komunalnym.
Karol Cieszewski
Ur. 1833, zm, 25.1.1867 Woronów.[4] Uczęszczał do szkół we Lwowie. Po skończonym gimnazjum nie poddał się egzaminowi dojrzałości lecz przeszedł na technikę. W 1856 przerwał studia i osiadł w Żółkwi gdzie pracował w urzędzie obwodowym a później był nauczycielem ludowym. Już w 1857 śmierć stryja pocztmistrza w Bełzie spowodowała przeniesienie do tego miasta gdzie przyjął po stryju urząd. Jednak już w 1858 przeniósł się na stałe do Lwowa.[4] Zadebiutował w 1856 wierszami,drobnymi utworami, także po niemiecku w czasopiśmie Erinnerungen.[4] W 1860 zaprezentował powiastkę "Sierotki Hetmańskie" wydrukowaną w Dzienniku Literackim[5] opartą na pamiętnikach rodziny Koniecpolskich[4], a następnie "Opowiadanie starego żołnierza", "Cesarzewicz arrakański"[4] i in. Wydał później większe powieści, "Pozory", "Talizman", "Obrazy i szkice, historyczne wspomnienia o Józefie i Kazimierzu Pułaskim", komedie "Złamany most", "Piekielne męki", "Popas w Żółkwi", opracowania "Kilka słów o scenie polskiej", "O posiewie Bożego Słowa" i in.[5] Przyjaźnił się z innymi młodymi talentami jak: Mieczysław Romanowski, Walery Łoziński, Bruno Bielawski.[4] Pomimo tej przyjaźni jednak, na skutek uczucia jakim Łoziński zapałał do narzeczonej Cieszewskiego - Anieli Przyłęckiej, uwiedzenia jej podczas nieobecności narzeczonego, a także pogardliwych słów w styczniu 1861 panowie stanęli na przeciwko siebie w pojedynku. Łoziński już kilkukrotnie wcześniej pojedynkował się, lecz miał małe szanse, gdyż był niższego wzrostu i niedowidział. To jednak on domagał się satysfakcji. Pojedynek miał miejsce przy ulicy Cytadelnej, w domu , porucznika artyleryi austryackiej, sekundowali i towarzyszyli m.in. , nauczyciel w domu , i Krzysztof Vidovich, porucznik pułku piechoty im. arcyksięcia Józefa. Ponadto współdziałali znani lekarze dr. Władysław Skałkowski i , Władysław Zawadzki literat i - adwokat. Obaj panowie ranili się, lecz Łoziński otrzymał poważniejszą ranę, na skutek której zemdlał a w jakiś czas potem zmarł. Do końca powtarzał uparcie, że uderzył się w skroń.[10][11] W roku 1860 i 1861 wydawał pismo „Czytelnia dla młodzieży* — pismo, którego celem było kształcenie młodych talentów, i utworzenie organu dla umysłowych dążeń młodzieży. Zamieszczał tam liczne prace jak "Panię pogańskie", ""Opowiadanie sowy", "Na poddaszu".[4] Na skutek silnych patriotycznych przekazów wytoczono mu proces o zdradę główną. W śledztwie trzymano go od 2.1.1862 do 20.1.1863[4] po czym został wypuszczony za kaucją[9] z powodu złego stanu zdrowia.[8] W czerwcu 1863 skazany został jednak na 2 lata lecz wypuszczony we wrześniu.[4] Więziony przez czas dłuższy musiał zawiesić wydawnictwo.[4][5] Po wyjściu na wolność silnie zaangażował się w organizację powstania. W październiku 1865 objął wraz z p. Juljuszem Sztarklem redakcję „Dziennika Literackiego* — ale ciężka choroba, pokłosie więzienia, która już wówczas się poczęła, nie dozwoliła mu długo pozostać współredaktorem. [5] Dla podratowania zdrowia wyjechał do Salzbrun, skąd zamieszczał ciekawe relacje w prasie. O jego twórczości pisał Dziennik Literacki: ""[4] Trwały pomnik zostawił po sobie Cieszewski przez zebranie funduszu dla ubogiej uczącej się młodzieży. Miał on początkowo myśl, by ze składek zbudować dom dla młodzieży — na kształt burs krakowskich — gdy jednak mimo usilnych z jego strony starań nie zebrano dostatecznych funduszów, odłożył więc tę myśl na później, i ograniczył się na oddaniu funduszu komitetowi z kilku znanych obywateli złożonemu, który z odsetek tego kapitału udziela zapomogi ubogim uczniom.[5] Zmarł po długiej i ciężkiej chorobie pozostając na wsi przy matce w Woronowie w powiecie żółkiewskim niedaleko Bełza. Choroba nie pozwalał mu pracować już od od wiosny 1866, wreszcie całkowicie go sparaliżowała. [4] Pochowany: Bruckenthal[1] Pogrzeb poprowadził paroch unicki, ks. Nestorowicz z Dworzec.[4] ""[6]
Waleria Cybulska
Waleria Cybulska, zam. Ciechanowicz. Ur. 28.4.1841 Mińsk. Była córką miejscowego sędziego. W Mińsku uczęszczała do tamtejszego gimnaz­jum i tam też otrzymała wykształcenie muzyczne oraz świadectwo dojrzałości. Podobnie jak wiele młodych Polek-patriotek, nie pozostała obojętna wobec wydarzeń poprzedzających powstanie styczniowe. Według przekazów rodzinnych, uczestniczyła w manifestacjach patriotycznych na terenie Mińska. Za zainicjowanie i odegranie na organach w jed­nym z mińskich kościołów pieśni religijno-narodowej ("Boże coś Polskę...") została dotkliwie pobita przez carskich Kozaków. Po zawarciu małżeństwa z Hieronimem Ciechanowiczem, pochodzącym z Mikołajewszczyzny nad Niemnem, w przededniu wybuchu powstania 1863 roku przeniosła się do Królestwa Polskiego. Jej mąż walczył w szeregach powstańczych w ziemi płockiej. Waleria utrzymywała łączność z powstańcami, ukrywała rannych i poszukiwa­nych, niosąc im pomoc. Jak przystało na prawdziwą patriotkę, była gotowa do największych poświęceń w imię słusznej Sprawy. Po tragicznym upadku powstania w 1864 roku, zamieszkała z mężem w Płocku. Hieronim pracował w miejs­cowym urzędzie skarbowym. Jego nadwyrężone zdrowie na skutek przebywania w lesie w okresie powstania spowodowało, że u kresu życia był on sparaliżowany i Waleria musiała zapewnić mu szczególną opiekę, jak również zajmować się wychowaniem dorastających dzieci. Po śmierci męża, ok. 1900 roku Waleria przeniosła się do Pułtuska, a następnie do Nasielska, gdzie przebywała do początku lat dwudziestych. Później zamieszkała u swo­jej córki Stanisławy w Grodnie. Nieszczęśliwe potknięcie się w grodzieńskim kościele spowodowało kalectwo Wale­rii. Odtąd nie mogła już chodzić ani leżeć i do końca życia pozostała staruszką przykutą do fotela. Z Lida wiążą się jej ostatnie dwa lata życia. Otoczona troskliwą opieką mieszkała najpierw przy ul. Lotniczej, a później przy Lidzkiej 38 u swego najmłodszego syna Antoniego, naczelnika urzędu akcyzowego w Lidzie. Po ciężkich cierpieniach zmarła 23 stycznia 1933 roku, gdy w kraju rozpoczynały się obchody 70 rocznicy wybuchu powstania styczniowego. Wychowała sześcioro dzieci. Jeden z jej synów - Lucjan (zm. 1937 r.) był pracownikiem naukowym uniwersytetu moskiewskiego. Jako weterance powstania 1863 roku zostało przyznane jej odznaczenie i emerytura - ok. 110 złotych miesięcznie.
Zygmunt Cytowicz
Cytowicz został za nominowany przez Rząd prowincjonalny Litwy naczelnikiem wojennym powiatu rosieńskiego. Był to dymisjowany oficer artylerji z wojska moskiewskiego, posiadał dosyć znaczną majętność w powiecie rosieńskim, w pobliżu miasteczka Cytowian. Kierując się li tylko własnem poczuciem Mackiewicz pierwszy wystąpił do zbrojnej walki, łamiąc wszystkie skrupuły, które ją czyniły zależną od ospałych czynników. Wieść o tem prędko się rozbiegła po Żmudzi, a Cytowiczowi dodała odwagi wystąpić w pole. Niepodobnem już było nie uprzedzić rozporządzeń prowincjonalnego Rządu, któremu Cytowicz czuł się w obowiązku być bezwarunkowo posłusznym. Narady jednak szlachecko-ziemiańskie z całą plejadą konserwatywnych lamentów, skłaniały Cytowicza do wyczekiwania, tem bardziej, iż brak broni czynił natychmiastowe wystąpienie powiatu niemożliwem. Zacny więc obywatel, nie składał rąk w owem oczekiwaniu. Zebrał na prędce kilkutysięczną sumę ze składek i podatków szlacheckich, w końcu r. 1862 nagromadzoną, i wysłał ją na zakupienie broni do Prus, chociaż granica hermetycznie była zamkięta. Cytowiczowi nie brakowało ani doświadczenia, ani znajomości sztuki wojskowej, ale z charakteru łagodny i giętki, poddawał się częstokroć wpływom najgodniejszych zkąd inąd obywateli kraju, ale nie czułych i nie wierzących patrjotów. Dawały się czuć owe wpływy w niektórych postępkach Cytowicza, dusza jego jednak choć giętka, ale prawdziwie polska i szachetna, stawiła go w rzędzie ludzi, którzy umieją bez wahania się poświęcić wszystko, na głos sprawy narodu. Cytowicz sformował na prędce zarząd cywilny, mianował naczelnika powiatu, okręgowych i parafialnych, zalecił przeprowadzać organizację i zbierać pieniądze, bo potrzebował broni, a sprowadzenie jej uważał za możebne. W tym czasie, to jest 8 marca 1863 r. v. s. wystąpił w pole ks. Mackiewicz. Cytowicz zaś rozkazał robić ładunki, gromadzić ołów i kosy, zamówił kowali i rzemieślników do obozu, obmyślił plan i punkta zbioru. Rozkazał przytem sporządzić w Rosieniach obozową aptekę ze wszelkiemi sprzętami dla chorych i rannych. W całym tym czasie był niezmiernie czynny, a przy pomocy ludzi godnie spełnił obowiązek i postawił rosieński powiat w możności rychłego i poważnego wystąpienia do walki. Cytowicz we dwadzieścia osób zakłada pierwsze fundamenta oddziału w głębokiej puszczy między Cytowianami i Szydłowem. Była to młodzież, która od dni kilku opuściła swe domy z obawy przyaresztowania. Nikogo jeszcze nie było z włościan, bo ci nie należąc do organizacji o niczem pewnych wiadomości niemieli. Dopiero w niedzielę po ogłoszeniu manifestu przypadkiem kilkunastu odszukało miejsce obozu, a kilku z nich zaraz się przy łączyło do oddziału. We dwa dni było osób z pięćdziesiąt, a miejsce obozu stało się głośnem i wiadomem całej okolicy. Moskale będąc w Rosieniach w liczbie czterech kompanji nie śmieli zajrzeć w oczy powstańcom. Tymczasem rozpoczęły się obozowe roboty, przyrządzanie kos, naprawianie zepsutych strzelb, a przytem musztra, straże wewnętrzne i służba. Ochotników przybywało coraz więcej. W przeciągu dni pięciu było dwieście kilkadziesiąt osób. Z wojskowych był tylko jeden Cytowicz i kilku słabo z wojskowością obeznanych. Zdolniejsza i energiczniejsza młodzież spełniała obowiązki oficerów, a zainformowani na prędce przez Cytowicza o najniezbędniejszych wojennych porządkach, uczyli musztry i doglądali porządku. Służbę spełniano ochoczo i z energią, a Cytowicz dodawał wszystkim wytrwałości i otuchy. Organizowanie się szło olbrzymim krokiem, w przeciągu tygodnia oddział, rosnąc z dnia na dzień, był wewnątrz rządny i karny, a nawet był już w stanie przyjąć walkę. Wielką pomoc dał Pujdak. Broni niebyło innej, jak myśliwska i kosy, bo zakupionej z Prus przetransportować nie było można. Mocna jednak była wiara we zwycięztwo, ufność może zbyteczna w swe siły, a lekceważenie wszelkiej możebnej walki z Moskwą. Oddział wyobrażał sobie, że bez wielkich wysileń pokona hordy moskiewskie i oczekiwał bitwy, jako najpewniejszego zwycięztwa. Cytowicz podsycał owe przekonanie, rachując na odwagę żołnierza, chociaż podobne postępowanie do zgubnych doprowadziło rezultatów. Moskale zawiadomieni kilkakrotnie przez szczątki miejscowej policji o miejscu obozu i siłach powstańców zaledwo się odważyli w przeciągu tygodnia wyruszyć do lasu. Zdaje mi się, że Moskale zanadto byli bojażliwi, a powstańcy za wiele mieli śmiałości. Wszędzie są granice, których się nieprzekracza bezkarnie. Cytowiczowi nic nie pozostawało nad spotkanie Moskwy całą swą siłą, lub też rejterada w spokojniejszą okolicę, gdzieby organizację i uzbrojenie mógł wykończyć i skompletować. Moskale tylko dwumilową mieli przestrzeń do przebycia, ale szli aż dwa dni, zawiadamiając przytem drugą ruchomą kolumnę, stojącą w Lidowianach, aby uderzyła z przeciwnej strony. Cytowicz wiedział o wszystkiem, ale lekceważył siły Moskwy. Przed rankiem kiedy napad miał nastąpić, Cytowicz wysłał trzydziestu ludzi pod dowództwem Pawła Cytowicza dla przecięcia drogi Moskwie i zrobienia zasadzki. Moskale się nie spieszyli. O w pół do dziesiątej trafili na zasadzkę powstańczych strzelców, ale ich strzały niebyły gęste i prędko ustały, więc Moskale nie ponieśli strat licznych, cofnęli się, ale po niejakim czasie, rozsypani w łańcuch weszli w gęstwinę i zmierzali w stronę obozu. Zamarzłe bagna i trzęsawiska ułatwiły ten pochód. Cytowicz zaś rozsypał przednie swe części w tyraljery i również łańcuchem zajął dosyć szeroką przestrzeń, zachowując przy sobie kolumnę kosynjerów i pluton strzelców. Moskale uderzyli na lewe skrzydło, które zajmował Kiliński (nazwisko przybrane) ze swoją kompanją. Walka była przerywaną i trwała tylko 20 minut, gdy skrzydło Kilińskiego chwiać się poczęło. Uciekinierka pod zasłoną lasu rozpoczęła się wnet na dobre, a towarzysze nie widząc się wzajem, posądzali jedni drugich o ucieczkę i byli w obawie zostania otoczonymi pojedynczo przez Moskwę. Zresztą daleko większe są szanse przy atakujących jak przy stawiących opór. Skrzydło Kilińskiego zostało wkrótce przełamane i Moskwa wdarła się do obozu, gdzie amunicja i żywność niebyły nawet spakowane na wozy. Cytowicz rzucił się z kosynierami, ale ogień Moskwy był rzęsisty i powoli rozproszył kolumnę. Temuż losowi ulegli strzelcy i poszli w rozsypkę. Jeden tylko Cytowicz pogardził ucieczką. Wystrzelił swoją broń, zabił kilku Moskali i tuż za tem legł, przeszyty kilkunastu kulami. Jeszcze żył chwilkę, ale bagnety wnet wydobyły z niego ostatnią iskrę życia. Śmierć bohaterska i godna uwielbienia. Po jego śmierci nikt się nie znalazł, ktoby rozproszonych rozbitków zebrał i objął nad nimi dowództwo. Równocześnie ze śmiercią Cytowicza powiat utracił na cały ciąg powstania własną zbrojną załogę i wojennego naczelnika. Jeden tylko Pujdak zebrał ze 30 rozbitków, z którymi później wszedł w skład oddziałów Kuszłejki i Giedgowda. Pomawiano Cytowicza o zdradę w celu wydania na rzeź włościan, którymi zapełniony był oddział, skutkiem zmowy z innymi panami (czyli szlachtą).
Ludomir Cywiński
Ur. 13.2.1839 Gabułtów. Syn Szymona (powstańca listopadowego) i Honoraty Weryha-Darowskiej. Kształcił się na pensji ks. Jędrzejewskiego w Kościelcu a następnie do gimnazjum w Radomiu. Następnie pomagał ojcu w zarządzaniu majątkami: Niezwojowice, Baranów, Nagorzany. 2 lata studiował agronomię we Francji. Zostaje samodzielnym dzierżawcą dóbr w Rudzie Kościelnej i młodym wójtem tej wsi. Tam zastaje go powstanie. Wstępuje do zgrupowania Langiewicza do oddziału Klimaszewskiego. Jako porucznik sztabowy jest w bitwach pod Świętym Krzyżem, Staszowem, Małogoszczą. Po załatwieniu spraw służbowych w Krakowie i Lwowie wraca do obozu w Goszczy i tam zostaje chorążym oddziału Żuawów - Rochebruna. Walczy pod Chrobrzem i Grochowiskami po czym przechodzi do Galicji. Następnie w oddziale Chmieleńskiego. Po wycofaniu ponownie działa w oddziale organizowany przez Deskura, ponownie pod wodzą Cmieleńskiego - razem z Chabriolim są dowódcami oddziału zwanego żuawami. Na czele małego oddziału tym razem pod pseudonimem "Rokita" z powodzeniem kieruje walką pod Górami (4.11). Wchodzi z oddziałem do zgrupowania Haukego "Bosaka". Tam zostaje mianowany lustratorem generalnym województwa sandomierskiego - i powierzona mu zostaje misja wizytacji licznych rozproszonych oddziałów zgrupowania. Ostatnią bitwą jego jest bitwa pod Bodzechowem. Wraca do Galicji i po krótkim aresztowaniu wyjeżdża do Czech i Paryża. Do Królestwa wraca pomimo zagrożenia zsyłką w listopadzie 1865. Otrzymuje wyrok roku więzienia w Cytadeli - dzięki amnestii wychodzi po 2/3 tego czasu. Przenosi się w okolice Solca. Dzierżawi folwark Raj. W 1870 kupuje majątek Piotrawin a następnie Kamień. Ożenił się z Zofią Targowską. Miał 5 synów, m.in.: Stanisława i Juliusza i dwie córki. W powstaniu walczyli też jego dwaj bracia: Bronisław i Mieczysław.
Strona z 72 < Poprzednia Następna >