Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 789
Strona z 20 < Poprzednia Następna >
Ignacy Łopaciński
Ur. 19 sierpnia (st. st.) 1822 r. w Sarji (w gub. witebskiej), zmarł 29 kwietnia (st. st.) 1882 r. Był synem Józefa i Doroty z Morykonich, wychowanie odebrał w domu pod światłym kierunkiem b. przeora pijarów połockich ks. Joachima Dębińskiego. W latach 1856—59 był marszałkiem pow. drysieńskiego z wyborów i w epoce uwłaszczenia włościan czynny brał udział w naradach w Witebsku, a następnie od r. 1860 w Wilnie, gdzie zazwyczaj od r. tego spędzał zimę, zaś część lata w poblizkich Kojranach, skąd parę razy tygodniowo wyjeżdżał do Wilna. Po zawiązaniu „Komitetu białych" wszedł do niego, jako jeden z sześciu członków, następnie po zlaniu się Komitetu tego z Komitetem ruchu, był członkiem t. zw. „Wydziału zarządzającego prowincjami Litwy". O działalności jego na tern stanowisku podają szczegóły pamiętniki niniejsze. Pomimo roli, jaką odegrywał, aresztowany nie był, i raz tylko (sierpień r. 1863) był przywieziony pod eskortą kozaków do Wilna do ówczesnego gubernatora Paniutina dla tłumaczenia się. Przyczyną tego uniknięcia kary było z jednej strony to, iż miał opinię człowieka wielce, spokojnego, z drugiej zaś ta okoliczność, iż nie był wydany przez żadnego z uwięzionych uczestników organizacji. W Dyneburgu wszakże przez sąd wojenny za otwarcie szkółki (r. 1862), w Sarji, skazany został zaocznie na wysłanie do gub. wschodnich cesarstwa. Wyrok ten Murawjew uchylił i zamienił na znaczną (około 10000 rs. wynoszącą) karę pieniężną, która, opłacona pośpiesznie, zachwiała stanem majątkowym rodziny. Po powstaniu mieszkał stale w Kojranach, pod silnym dozorem policyjnym, tak, iż dopiero w r. 1867 otrzymał po raz pierwszy pozwolenie na wyjazd do Sarji. Wskutek przejść lat ostatnich, interesa Ign. L. były mocno zachwiane, tak, iż zmusiły go do sprzedania Kojran (Józefowi hr. Tyszkiewiczowi) i wyniesienia się nawet na czas pewien do Warszawy. Umarł wszakże w swym gnieździe ojczystym w Sarji. Żonaty był Ign. Łop. z Marją Szumską, z którą miał troje dzieci: Józefa (zmarłego w dzieciństwie), Zofję (za Feliksem Rzewuskim) i Stanisława (obecnie żyjącego właściciela dóbr Sarja). Po śmierci Ign. Łopacińskiego wspomnienia pośmiertne zamieściły „Niwa" i „Wiek". Wiadomość powyższą zawdzięczamy synowi Ignacego Łop. p. Stanisławowi Łopacińskiemu. W broszurze Gieysztora p. t. Aleksander Chmielewski (wydanej bezimiennie), znajdujemy (na str. 19) następującą charakterystykę Ign. Łopacińskiego: „Człowiek wielkiej zacności, serdeczny i zdolny, ze wszystkich członków Komitetu obywateli najbliższe miał stosunki z ruchem. On miał wydział prasy i korespondencji i z pod jego pióra wyszła odezwa do duchowieństwa i inne".
Włodzimierz Lubieniecki
Włodzimierz hr. Lubieniecki z Lubieńca h. Rola, ur. 1844 Balice w kieleckim, zm. 23.11.1912 Kielce. Syn Hipolita i Jadwigi Łempickiej. Prawnuk Adama Lubienieckiego - generała wojsk koronnych, po matce wnuk senatora-kasztelana Królestwa Kongresowego Ludwika Łempickiego, pana na Plantach koło Iwanisk w Sandomierskim. Ojciec Hipolit, oprócz rozległych Balic oszacowanych na około 85.000 rubli rosyjskich, był właścicielem trzech dalszych dóbr Bogorii i Zimnowody w Sandomierskim /50.000 r.s./ oraz Soboszowa w Skalbmierskim /21.000 r.s./. Brał udział w Powstaniu Listopadowym walczył jako adiutant sztabowy przy boku generała Samuela Różyckiego pod Pińczowem i Iłżą. Został kapitanem i przyłączony do Prezesa Rządu Narodowego, księcia Adama Czartoryskiego. Po upadku powstania listopadowego wyemigrował na parę lat na Węgry i do Galicji, zanim amnestia pozwoliła mu powrót do rodzinnych Balic, gdzie zmarł 29 maja 1864 roku. Włodzimierz Lubieniecki urodził się jako piąte z dziewięciu dzieci. Siostra Teresa tak wspominała: ""[6] Studiował w Instytucie Szlacheckim w Warszawie. Tam został zaprzysiężony do tajnej organizacji a w chwili wybuchu powstania przystąpił do oddziału.[3] Wnuk Gustaw pisał o udziale dziadka w tajnych organizacjach i powstaniu: ""[7] Zakończenie powstania wspomniał brat Włodzimierza - Jan: ""[8] Dwukrotnie żonaty: z Felicją Drużbacką h. Gierszt i Jadwigą Rostworowską h. Nałęcz. Jest pochowany w Kielcach na Starym Cmentarzu (między kwaterami 4B i 6B). Jego córka z 1. małżeństwa - Maria była matką majora Henryka "Hubala" Dobrzańskiego. Wnuk Włodzimierza - Gustaw tak opisywał wydarzenia po śmierci dziadka: ""[7]
Bolesław Lutostański
[herb=Korwin]Bolesław Lutosław Ludwik Lutostański, h. {{Korwin}}. Ur. 6.11.1837 Warszawa[7], zm. 19.2.1890 Truskawiec[1] Syn Ludwika Antoniego i Teofili Brzezińskiej.[7] Wychował się w zamożnym domu. Jego ojciec był sędzią powiatu i miasta Warszawy. Bolesław uczęszczał do Akademii Medyko-chirurgicznej w Warszawie, a następnie na Uniwersytet Kijowski. Tu zastał go wybuch powstania. Wszedł w skład organizacji. Po zagrożeniu miusiał uciekać z miasta, co uczynił w przebraniu żyda dostarczającego siano dla wojska. Dotarł do Kamieńca Podolskiego, skąd dalej przedostał się do Lwowa. Od sierpnia 1863 r. dyrektor Policji Narodowej we Lwowie.[3][15-18]. Znał całe miasto wg numerów na pamięć.[4] M.in. wyśledził szpiegostwo Zygmunta Kaczkowskiego, który oskarżył go odpowiedzialność za zamach na Kuczyńskiego, dokonany bez wiedzy Rządu Narodowego.[13][14] Uwięziony w 1864, kilka lat przesiedział w twierdzy. Po uwolnieniu wyjechał dla kontynuacji studiów do Heidelbergu i Wurzburga. Opublikował tu kilka artykułów m.in. o epidemii cholery. [12] Od 1867 w Krakowie - pracował jako niezwykle ceniony i wszechstronny lekarz. Zajmował się balneologią, farmaceutyką, higieną. Przygotował dla miasta projekt powszechnego wykorzystania w wodociągach cennych źródeł regulickich.[6] Władze austriackie pozbawiły go tytułu i prawa wykonywania zawodu, z powodu braku nostryfikacji studiów zagranicznych. Zajął się wówczas publicystyką w "Kraju", "Przeglądzie Lekarskim", oraz "Nowej Reformie". Członek nadzwyczajny Akademii Umiejętności, działacz społeczny.[6] Był także wśród założycieli Towarzystwa Tatrzańskiego w 1876 i był autorem opracowania jego trzeciego projektu statutu.[19] W ostatnim okresie życia trapiony był problemami umysłowymi, wywołanymi smutkiem, wyczerpaniem, brakiem możliwości realizacji zawodu i melancholią. Pomimo tego podjął próbę objęcia dyrektorstwa zakładu kąpielowego w Truskawcu. Na tej posadzie przepracował rok.[6] Zmarł w Truskawcu, na skutek kilkuletniej choroby prawd. neurologicznej,[8] skąd trumnę przewieziono koleją do Krakowa.[1] Jest pochowany na Rakowicach w kwaterze Cc.[10] Żona: Paulina Śliwińska[8] Dzieci * Bolesław Jan (1870)
Antoni Mackiewicz
ksiądz, jeden z najgłośniejszyph partyzantów na Litwie, syn niezamożnych rodziców z okolic Cytowian, urodzony około r. 1828 (w rubryceli na r. 1853 wymienony jest w wieku lat 26, w rubr. na r. 1864— w wieku lat 36). Po ukończeniu nauk w Wilnie, wstąpił zrazu na uniwersytet w Kijowie, lecz, przejęty ideałami demokratycznemi, marząc o bliższem obcowaniu z ludem, opuścił niebawem uniwersytet i wstąpi,} do seminarium djecezalnego żmudzkiego w Worn,iach. W ruibryceli na r. 1853 wymieniony jest, jako alumn III r. seminarium. Według rubryceli na r. 1855 był wikariuszem krakinowskim, później — filjalistą w Podbrzeziu (parafji surwiliskiej). Na tem stanowisku, na którem cieszył się wielkim wpływem na lud, zaskoczyły go wypadki r. 1863. Na wiadomość o wybuchu, nie czekając, jak się zdaje, na niczyje rozkazy, nie dbając o to, co powie Komitet wileński, nie wiedząc wogóle, jak ma się Litwa zachować, — już w lutym (8 marca?) odczytali, podczas namiętnego kazania dekret Rządu tymczasowego o uwłaszczeniu i począł w puszczy Krakinowskiej formować partię. Brał później udział w wielu potyczkach (między innemi w bitwie pod Birżami) i przetrwał ze swoim oddziałem aż do zimy r. 1863. W grudniu (z 4 na 5) ujęty, stracony został w Kownie d. 16 (28) grudnia 1863 r. W niektórych życiorysach ks. A. M. nieściśle i niezgodnie z rubrycelami podawany jest termin pobytu jego w seminarium: miał się on w niem znajdować od 1846 r. do 1850. Tak mówi A. Giller (1. c. II, str. 319), Zygmunt Kolumna w „Pamiątce dla rodzin", a za nimi powtarzają inne opracowania (np. Mieczysławy Sieczkowskiej „Ksiądz Mackiewicz"). Charakterystykę ks. A. M. podaje Przyborowski (1. c. t. I, str. 24 i nast.). Por. broszurę o charakterze paszkwilowym A. Storożenki „Ksiendz Mackiewicz, predwoditid szajki miatieżnikow" (Wilno 1866), „Wilen. wiestn."—„Kurj. wileń." z 17 grudnia 1863 r. Nr 144.
Antoni Mackiewicz
ksiądz, syn ubogich rodziców, urodził się w okolicy Cytowian, dwunastoletnim chłopakiem przybył do Wilna i posługiwał zakonnikom w klasztorze, za co dostawał wikt i pomieszkanie i tak chodził do szkół przez lat 6. Potem powędrował do Kijowa, gdzie przy pomocy kolegów uniwersyteckich dwa lata pozostawał. W 1846 r. wstąpił do seminarium duchownego w Worniach, a w 1850 r. został księdzem. Religijny, dobroczynny i kochający lud pozyskał wielki wpływ nad nim. Skoro więc dał hasło do powstania zaraz w lasach krukinowskich zebrało się koło niego 500 włościan z kosami i strzelbami. Jego bohaterstwo, wytrwałość i energia zjednały mu nazwę drugiego Witolda. W bitwie pod Rogowem albo Ginetynem 18 kwietnia 1863 r. jako kapelan w oddziale Sierakowskiego z krzyżem w ręku na czele kosynierów uderzył na wroga. Przez maj i czerwiec nie opuszczał oddziału Laskowskiego. W październiku stoczył dwie większe bitwy, w kejzerlingowskim lesie 8 października i pod Świętobrością 20 października i z 200 powstańcami trzymał się jeszcze do grudnia, lecz wpadłśzy w zasadzkę moskiewską ledwie uszedł z życiem, a chcąc się przeprawić przez Niemen, zdradzony przez przewoźnika 17 grudnia wpadł w ręce Moskali, którzy go w triumfie obwozili po ulicach Kowna i wsiach okolicznych. Wreszcie 26 grudnia 1863 r. powiesili go w Kownie. Murawiew w pamiętnikach swoich o nim pisze: Człowiek nadzwyczaj zręczny, czynny, rozumny i fanatyk, posiadał niezmierny wpływ na lud i raz rozbity co chwila w nowych miejscowościach formował partie, lecz w końcu listopada widząc, że powstanie na Litwie upada chciał uciec za granicę, schwytany jednak nad samym prawie Niemnem powieszony został w Kownie, z jego śmiercią powstanie w Kowieńskiem ustało.
Antoni Mackiewicz
Artykuł | Ksiądz Antoni Mackiewicz 9 lat ostatnich swojego żywota spędził w miasteczku Podbrzeź — własność obywatela Szilinga. Był tam filialistą niewielkiego kościółka, należącego do parafii krakinowskiej. Niewystawne, a raczej ubogie życie było jego udziałem. Szczupłe swe dochody ks. Mackiewicz obracał na hojną jałmużnę dla sierot i wsparcia dla ubogich włościan, dotkniętych nędzą. Był ojcem wdów i sierot, dzieląc się z niemi ostatnią chudobą. Miłowany przez wszystkich w stosunkach społecznych. Obdarzony potęgą słowa. Mawiał w języku żmudzkim. Daleki od nałogu, z przyjemnością gry Grał w karty i w szachy. W chwilach wolnych od obowiązku, ks. Mackiewicz chętnie się oddawał nauce dziejów ojczystych i czytaniu dzieł poważnych. Syn biednej szlacheckiej rodziny, dziecinne lata spędził w szczupłej posiadłości rodziców, w pobliżu miasteczka Cytowian. Młody Mackiewicz umiał już czytać, chociaż niewiele robiono starań o jego naukę. Roztropne dziecię lubiło czytanie i uczyło się samo. Ojciec planował aby został kowalem. Mając 12 lat postanowił o żebraczym kiju iść do Wilna pobierać nauki a następnie na uniwersytet w Kijowie. Tam zetknął się z organizacjami patriotycznymi. W roku 1846 dwudziestoletni Mackiewicz wstąpił do seminarium woroniackiego, a w 1850 odebrał święcenia. Równocześnie z moralnością krzewił między ludem oświatę, zakładał liczne szkółki, sam nawet wykładał wiejskiej dziatwie naukę czytania. Organizację powstańczą rozpoczął w marcu, pasując młodych chłopaków na rycerzy. 8 marca opuścił Podbrzeź i udał się do Krakinowskich lasów. Zebrała się wkrótce okoliczna młodzież, a wieśniacy przychodzili tłumami zwiększać zastęp księdza-naczelnika. Za kilka dni oddział wzrósł do pięciuset osób. Uzbrojenie składało się z pojedynek myśliwskich, dubeltówki były niegęste. Zwożono zewsząd broń, zbiegali się ludzie, kuli kosy i lance w obozowych kuźniach. Obozowisko miało minę niewielkiej mieściny, ulepionej z chrustu i jodlanych sęków. Miało też stajnię, kapliczkę, kuźnie i in. Przededniem 17 marca oddział ks. Mackiewicza wyruszył w drogę zdążając ku lasom Datnowa gdzie miał znajdować się "Jabłonowski". Spotkanie nastąpiło w Pujdaku. To oddział otrzymał kadrę i uczył się musztry. Nastąpiła bitwa z 6 oddziałami moskiewskimi. Jabłonowski był głównym jej kierownikiem. Ks. Mackiewicz w czasie potyczki był nieobecny, przybył zaś, kiedy walka już była rozwiązana pozostawiając wiele zabitych. Oddział znacznie uszczuplał wtedy z powodów dezercji. Jabłonowski ogłosił możliwość wycofania się z dalszych bitew. Zostało 110 włościan, z których 40 wybrał Dłuski a 70 pozostało u Mackiewicza. Ruszyli razem z "Jabłonowskim" nad pruską granicę dla zorganizowania broni. Po kolejnej bitwie, pod Leńczami, której Mackiewicz był główny autorem, w oddziale pozostała niewielka garstka. Zdjęty gorączką opuścił oddział i udał się na spoczynek skąd wrócił po paru tygodniach. Dołęga przy spotkaniu się z ks. Mackiewiczem w lasach Łańskich wcielił i jego oddział w kadry swych bataljonów. Odtąd ks. Mackiewicz stał się doradcą, przyjacielem i podkomendnym Dołęgi. Uczestniczył w potyczce pod Rogowem, następnie powstańcy ruszyli ku Zielonce. Następnie brał udział w wyprawie do Kurlandii po broń a następnie w marszu ku Birżom. Przegrana 22 kwietnia spowodowała objęcie dowództwa przez Laskowskiego i odwrót do pow. poniewieskiego. 10 maja Rząd Narodowy w Wilnie nakazał unikanie potyczek. Zaowocowało to znowu zwiększeniem oddziału Mackiewicza do 400 osób, który już stanął na jego czele. W drugiej połowie, czerwca oddziela się od wojewody i na czele 200 ludzi przebiega znane już okolice. Do ostatka dni swoich przechował to przekonanie, żeby niedopuszczając ataku Moskwy, pierwszym bój rozpoczynać. Pod koniec lipca w lasach bystrampolskich miał spotkanie z gwardyjskimi kozakami. Skryty w zasadzkę razi nie przyjaciela, sprawując popłoch w szeregach. Wrzesień już był na dworze kiedy ks. Mackiewicz na czele 150 żołnierzy przerzynał lasy węwolskie (w powiecie Kowieńskim). Tam wpadł w zasadzkę moskiewską. Utworzył wtedy z pozostałych oddział jazdy składający się 80 powstańców. Z tym oddziałem doprowadził do zwycięstwa pod koniec listopada lecz kilka dni później został pobity. Ks. Mackiewicz ratuje się ucieczką i z nim razem ośmiu nie odstępnych towarzyszy. Nie chciał jednak uciekać za granicę. Postanowił ruszyć w stronę Królestwa wraz z 2 towarzyszy. Spoczywali w lasku, niedaleko miasteczka Wilk. Niemen był już o wiorstę. O zmroku podróżni mieli się przeprawić na drugą stronę, lecz zdrada czuwała nad ich niedolą. Szpieg zawiadomił Moskwę stojącą w pobliżu, która z szybkością otoczyła miejsce wypoczynku podejrzanymi podróżnych. Dwaj powstańcy wyratowali się ucieczką. Ksiądz Mackiewicz ranny w nogę zostawiał ślady na śniegu, które go zdradziły. Został schwytany i pokazywany w Poniewieżu. Następnie dowiązano mu do ramion krzyż i popędzono do Kowna. Torturowany nie wyjawił żadnych informacji. Obwożony był po całym powiecie na końcu powieszony 26.12.1863. Ostatnimi jego słowami było: "Skończyłem swoje, a wy teraz swoje kończcie". Obszerna monografia po linkiem.
Jarosław Magnuszewski
Jarosław Magnuszewski (1837-1911), należał do partii Krasławskiej, dla której dostarczał amunicję z Dyneburga. Być może 25 kwietnia 1863 r. brał udział w brawurowym zdobyciu rosyjskiego transportu broni pod Krasławiem, zorganizowanym przez Zygmunta Bujnickiego. Po przegranym powstaniu Jarosław zatarł ślady swojej patriotycznej działalności i wyjechał do Iłukszty, gdzie poznał Ludwikę Karłowiczównę (1852-1938). Uważany w społeczeństwie za buntownika, również przez część rodziny Karłowiczów, został aresztowany w 1866 r., wraz ze stryjecznym bratem Lubomirem Piotrowskim. Po procesie osadzono go w więzieniu, pozbawiono rodzinnego majątku, a w 1873 r. zesłano wraz z krewnym w okolice Omska do północnej Tajgi, gdzie przebywali do 1878 r. Tam, w miasteczku kupców i myśliwych, Jarosław zamieszkał w domu naczelnika powiatu, który zaproponował mu aby uczył jego dzieci. Nieco później dołączyły do nich dzieci innych mieszkańców tej miejscowości. Uczył je pisania, czytania i arytmetyki. Korespondował też z Ludwiką opisując w listach swoje przeżycia, nie ukrywając, że żywi do niej wielkie uczucie. Po odbyciu kary przez Jarosława naczelnik powiatu zaproponował mu pozostanie na miejscu, objęcie stanowiska kierownika szkoły oraz rękę swojej córki Tani. Ten zaś oświadczył, że w Polsce ma narzeczoną, z którą jest „po słowie”. Opuszczając miejsce zesłania niespodziewanie otrzymał wynagrodzenie za 5 lat swojej pracy w wysokości 4 tys. rubli. W drogę powrotną do domu udał się przez Moskwę, Tułę, Smoleńsk, Dyneburg. Po dotarciu do Iłukszty odnalazł Ludwikę, którą poślubił 10 lutego 1879 r. Zamieszkali w Krasławiu, zaś Jarosław podjął pracę urzędnika w sądzie okręgowym w Dyneburgu. Wraz z żoną wiedli spokojne życie, ciesząc się z przyjścia na świat swoich pierwszych dzieci Adama i Stanisława. Zakłóciło je śmierć niemowląt. Kolejnymi dziećmi byli Kazimierz, Włodzimierz, Alfred i Aleksander. Mając tak liczną rodzinę Jarosław musiał zapewnić jej odpowiedni byt. Jednak, jeszcze przed pojawieniem się Stanisława, sytuacja rodziny uległa pogorszeniu, gdyż dotknęły ją nasilające się represje, skierowane przeciwko Polakom. W ich wyniku Jarosław stracił pracę i posiadany majątek. Nie mając nadziei na znalezienie jakiejkolwiek posady państwowej, pracował w rolnictwie. W 1888 r. na świat przyszedł Stanisław, a po nim urodził się jeszcze Józef.
Makowski
z Bubiecka w Poznańskiem, syn obywatela, w bitwie pod Ignacewem ranny 8 Maja 1863 roku pozostał na placu boju, gdzie pomimo licznych ran, zdołał się jeszcze utrzymań przy życiu. Do pozostałego na placu, omdlałego z upływu krwi, przyskoczyło żołdactwo na czele z oficerem zadając 17 ran nieszczęśliwemu, dwie kule kartaczowe poszarpały mu nogę, w drugą zaś i brzuch pchnięty bagnetem, dwie rany otrzymał w głowę kolbą, kilka razy cięty w ramię szablą kozacką, dwa razy pchnięty piką kozacką w plecy i dwa żebra miał złamane od uderzenia kolbą, gdy go tak mordowali w przekonaniu że już nie żyje, odstąpili nieszczęśliwego, osoba miłosierna, która go w tym stanie na polu znalazła, kiedy jeszcze dawał znaki życia, odstawiła go do lazaretu polskiego w Kleczewie, skąd jednak po kilku miesiącach leczenia, zabrali go moskale i umieścili w swoim lazarecie w Koninie, tam aż do 8 Maja 1864 roku pozostawał, podczas tego ojciec po kilkakroć razy zgłaszał się i reklamował o wydanie syna ale bezskutecznie, dopiero wdanie się praskiego konsula pomyślny skutek osiągnęło, długo jeszcze w domu leczony był, czy wyszedł z tak wielkich i niebezpiecznych ran? nie wiadomo, osobisty jego przyjaciel podaje że w parę miesięcy zmarł, inni znajomi twierdzą, że wyjechał do wód we Francy i w drugiej połowie 1864 roku i tam gorzej zachorowawszy postanowił powrócić do domu, i w drodze miał umrzeć, i miał być pochowany na stacyi kolei żelaznej już na granicy pruskiej.
Kamil Małkowski
ur. w r. 1846. w Brodach, uczęszczał do gimnazyum Franc. Józefa we Lwowie, gdy wybuchło powstanie styczniowe. Wieść o niem pierwsza nieciła nadzwyczajny nastrój wśród młodzieży, w klasie zakotłowało, zapał i najpiękniejsze nadzieje zabłysły wszystkim. Młodzież odbywała ciągle narady, snuła plany na najbliższą przyszłość i rwała się do czynu. Jako pierwsi wstąpili się w szeregi Kamil Małkowski i Mieczysław Hirschler, koledzy z ławy szkolnej - zgłosili się w komitecie, który przyjąwszy ich zgłoszenie wydał zlecenie, by w każdej chwili byli gotowi do wyruszenia w pole. Porzucili tedy obaj szkołę, czynili niezbędne sprawunki a zakupione tornistry i naczynia zakopali na stokach Wysokiego Zamku. W oznaczonym dniu wybrali się wieczorem za miasto, gdzie za Żółkiewską rogatką zastali kilku towarzyszy i przygotowane podwody. Dniem i nocą dążono ku granicy, wstępywano do lezących po drodze dworów celem zmiany zaprzęgów, wreszcie zbliżyły się podwody do brzegów Bugu, przez który nowo zaciężni powstańcy mieli się przeprawić. Wśród drużyny było trzech teologów, ks. Korzeniowski, ks. Solecki i ks. Koncer, który później zginął pod Radziwiłłowem, dokąd wyruszył w oddziale Horodyńskiego. Pierwsze wozy przebyły szczęśliwie rzekę, dwa ostatnie utknęły tak, że trzeba było każdego małą czajką przewozić. Wiele czasu zabrał podobny przewóz a gdy stanęli wszyscy na przeciwległym brzegu wraz z nowemi podwodami, zjawili się żandarmi z urzędnikiem politycznym na czele i mnogą rzeszą włościaństwa, uzbrojonego w cepy, widły i łopaty. Komisarz oświadczył spieszącym do oddziału powstańcom, że są aresztowani i polecił odprowadzić wszystkich do budynku w pobliżu położonego, gdzie odbyło się przesłuchanie. Obaj towarzysze z ławy szkolnej tlómaczyli, iż wybrali się na wycieczkę w celu naukowym, by zbierać rośliny, ale straciwszy kierunek zbłądzili. Nie uwierzono zeznaniom i niebawem wszystkie podwody w towarzystwie lojalnej wsi ruszyły w stronę Kamionki Strumiłowej, gdzie dzięki wstawieniu się kolegi obu naszych studentów, Emila Van-Roy'a powodziło się powstańcom wcale dobrze. Z Kamionki odstawiono wszystkich do Lwowa pod silnym konwojem i oddano karnemu sądowi, który prowadził śledztwo o »zbrodnię zakłócenia porządku publicznego«. Wśród mitręgi więziennej, wśród zwykłych zbrodniarzy płynęły tygodnie, a gdy kilka już minęło, odstawiono Małkowskiego do policyi, która miała go szupasem odprowadzić do Zborowa. Dzięki staraniom Klemensa Malinowskiego cofnięto zarządzenie szupasowe a wydano tzw. »gebundene Route«, z którą miał się zgłosić u władzy politycznej w Zborowie bezwłocznie po przybyciu na miejsce przeznaczenia. Po przybyciu do Zborowa postanowił Małkowski wstąpić do oddziału, zwłaszcza że w okolicy organizowała się wyprawa na Radziwiłłów. Miejscowy poczmistrz, Antoni Matuszewski wyprawił tedy Małkowskiego i swego kuzyna Franciszka Nartowskiego, z którym Małkowski uczęszczał do ludowej szkoły brzeżańskiej do kwatery w Olejowie. Pospieszył z nimi Bronisław Sławiński, Antoni Hirschel, Edward Sobieraj, Andrzej Dutkiewicz, Adolf Ujazdowski. Gdy przybyli do Olejowa, gdzie już wielu było zebranych powstańców, z obawy przed rewizyą rozlokowano przybyłych po okolicznych dworach a Małkowskiego wysłano do dworu zacnego Izydora Białynia Chołodeckiego, znanego z patryotyzmu i szczodrobliwości, jak niemniej jego matki, znanej matrony Agnieszki z Górskich w Kudynowcach, w Zborowskim powiecie. Przez Perepelniki udał się Małkowski do Meteniowa, gdzie całymi dniami oddawał się mustrze w oddziale, pozostającym pod kierunkiem fachowych znawców. W oznaczonym dniu zgromadzili się wszyscy w lasach oleiowskich i w 400 wyruszyli do obozu. Przydzieleni byli do oddziału pułk. Horodyńskiego, przyczem Małkowski dostał się do czwartej kompanii strzelców. Oddział uzbrojony ruszył dalej, przyczem konno towarzyszył mu czas dłuższy Ada m ks. Sapieha. W dniu 1. iipca o wschodzie słońca oddział stanął pod Radziwiłłowem. Ze względu na znane opisy nie podaje Małkowski szczegółów nieszczęśliwej walki pod tą miejscowością, wspomina jednak o swych wrażeniach osobistych. Wszyscy uczestnicy tej walki dali żywy i przepiękny przykład wielkiej miłości ojczystej sprawy i ofiarności. Wódz działał, co mógł, podołać nie zdołał, gdyż dwa inne oddziały nie jawiły się. Na froncie przed nieprzyjacielem przy energicznem dowództwie nie czuł tej grozy, jaka zwykła ogarniać z chwilą, gdy zaczyna się cofać i gdy ciągle trapi myśl, że stać się można pastwą brutalnego i dzikiego żołdaka. Cofali się powstańcy gromadkami, jeden koń niósł po dwóch rannych. Wśród nadzwyczajnych trudów z Wincentym Bobrowskim z Manajowa przemyka się przez podwójny kordon graniczny i staje w końcu we wsi Nakwaszy po stronie galicyjskiej. Do szkoły wracać nie mógł, został bowiem z wszystkich w całej monarchii wykluczony, wstępuje zatem do urzędu pocztowego w Zborowie, przyjęty jako ekspedytor przez poczmistrza A. Matuszewskiego, narażonego na pewne szykany z powodu zatrudnienia u siebie »rebelanta«. W cztery lata po powstaniu uzyskał Małkowski amnestyę, pracował we Lwowie w charakterze manipulanta, następnie jako administrator poczty w Izdebniku, w Gorlicach, Bursztynie. Wzorowa praca przyświeca mu zawsze, zostaje urzędnikiem i sprawuje przez szereg lat naczelnictwo urzędów pocztowych w Husiatynie, w Złoczowie, wkońcu w Tarnopolu. Przyszedłszy w stan spoczynku przeniósł się do Lwowa, gdzie umarł w lipcu 1910.
Strona z 20 < Poprzednia Następna >