Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 789
Strona z 20 < Poprzednia Następna >
Karol Murzynowski
Herbu Ogończyk. (1829 lub 1831 Dębołęka - 1907 Głowno) - Powstaniec 1863 r. Urodził się 06.01.1831 r [1] lub w 1829 r w majątku rodzinnym Dębołęce w ziemi sieradzkiej [6] "Syn Andrzeja Murzynowskiego, pułkownika wojsk polskich, jednego z tych marzycieli, którzy podążyli na wezwanie Napoleona I i walczyli w dalekich krajach do ostatka w imię idei i nadziei, które się nigdy nie ziściły i nie miały i dopiero wtedy miecz swój złamał, gdy korpus Giełguta w 1831 r został rozbrojony" [6] Ślub 11.05.1856 r w Szymanowicach w Wielkopolsce [3], Żona - Jadwiga Gątkiewicz [2] , [3] córka Wincentego Gątkiewicza i Izabeli Bronikowskiej [3] Powstaniec 1863 r. [6] Jako powstaniec styczniowy był w czerwcu 1863 r ścigany listem gończym, wystawionym przez władze zaboru austriackiego: "Do ściganych listami gończymi jako podejrzanymi o zamierzoną zdradę stanu należą: (...) Karol Murzynowski, ranny pod Ignacewem w lewe ramię kulą karabinową, a niedawno pielęgnowany w Żegocinie skąd znikł" [11] "To też nic dziwnego, że syn napoleończyka, ś.p. Karol Murzynowski, z tą samą nadzieją wstąpił w szeregi powstańców w 1863 r., a opuścił je dopiero wtedy, gdy w bitwie pod Ignacewem w Konińskim, jako ciężko ranny, został wyjęty z placu boju. Kula nieprzyjacielska strzaskała mu obojczyk przy rozwożeniu rozkazów swego wodza, jako jego adiutant. Odtąd widzimy do znów gospodarującego w swoim majątku Ruda w Kaliskiem, co trwało z górą przez 40 lat". [6] Bitwa pod Ignacewem rozegrała się 8 maja 1863 r. Była to jedna z największych bitew Powstania Styczniowego. Oddziałem ok. 1100 powstańców dowodził Edmund Taczanowki. "Mimo, to, że skończył Marymont, gospodarstwo nie buło odpowiednim terenem dla jego zdolności, a gdyby był złamał ów przesąd dawniej panujący, że syn obywatela ziemskiego nie powinien był być nikim innym tylko rolnikiem, niezawodnie bylibyśmy do wiedzieli na katedrze profesorskiej, ku czemu niezaprzeczenie miał zdolności, przygłoszone w ciszy wiejskiej. " [6] "Ostatnie lat 7 przeżył w Łodzi. " [6] "Odszedł przyjaciel młodych i osierocił oprócz ukochanej żony, Jadwigi z Gątkiewiczów, z którą przeżył 51 lat, wiele innych serc, odszedł prawie z temi wyrazami na ustach: "więc mi nie sądzono, abym dożył lepszej jutrzenki dla kraju". [6] Zmarł 05.08.1907 [1], [2], pochowany na Cmentarzu Parafialnym św. Jakuba Apostoła w Głownie [1] Rodzeństwo: 1____Waleriana Murzynowska 1-vo Zakrzewska – ur 1833 Brzeźnio [obecnie woj. łódzkie] [4] - ślub 1856 Brzeźnio akt nr 3 2____Konstanty Murzynowski [5] Dzieci: 1__Jadwiga Józefa Murzynowska - ur 10.03.1857 Ruda Wieczyńska par. Szynamowice , urodzenie zgłosił jej ojciec, Karol Murzynowski dzierżawca Rudy lat 27 [10] Rodzice: 1____Andrzej Murzynowski [2] - ur we wsi rowy w Guberni Lubelskiej [9] - pułkownik Armii Królestwa Polskiego [6] ślub nr 1 z Jadwigą Gątkiewicz (zm, 05.01.1829) , ślub nr 2 jako wdowiec z Honoratą Gątkiewicz [7] - zm. 29.07. 1859 Dwór Stolec par. stolec, pułkownik byłych wojsk polskich, pozostawił owdowiałą żonę Helenę z Gątkiweiczów [9] zgon zgłosił Konstanty Murzynowski dziedzic dóbr [9] 2____Honorata Gątkiewicz 1-vo Murzynowska 2-vo Murzynowska [2] – ur. Chwaliszew Wielki w Księstwie Poznańskim [5] – ślub nr 2 jako wdowa po Feliksie Murzynowskim (zm, 1832 Dębołęka par. Brzeźnio, dziedzic Dębołęki [8]) - zm. 1860 Sieradz, jako wdowa lat 66 [5], zgon zgłosił Konstanty Murzynowski (syn, dziedzic dóbr S....) [5] ślub__1833 r Brzeżnio [7] Dziadkowie 1.1__Wawrzyniec Murzynowski [7] 1.2__Helena Gumińska [7] ślub__ 2.1__Tomasz Gątkiewicz [7] 2.2__Karolina Korytowska [7] ślub__
Ludwik Narbutt
Artykuł | Młodość i rodzina Urodzony w 1830 r. we wsi dziedzicznej Szawry, powiatu lidzkiego w województwie grodzieńskiem, od samej kolebki już był otoczony pamiątkami przeszłości — i mimowolnie czuć w sobie musiał tętno życia narodowego. Rodzina ojca przeważna niegdyś wpływem w okolicy, przez długie pokolenia wszystkie urzęda powiatowe w Rzeczypospolitej piastowała; nosiła więc w sobie tradycję tej średniej klasy narodu. Ojciec Ludwika Teodor, oddany nauce dziejów, autor ogromnej 10cio-tomowej historii Litwy, całą myślą i duszą żył w tej przeszłości, którą dla swego pokolenia rozświecał i opowiadał. Matka przeciwnie, córka ubogiego rolnika, żołnierza niegdyś Kościuszkowskich czasów, choć rodem szlachcica, ale pracą i obyczajem zupełnie z ludem zespolonego, należała do tej skromnej i najskromniejszej warstwy społeczności, co próżna wszelkich zaszczytów, nie głową ale sercem tylko obowiązek narodowy pojmowała, zawsze do ofiary gotowa, przez miłość ziemi rodzinnej zaczerpniętą nie z tradycji ale po prostu z macierzystego mleka. Ludwik najstarszy z dzieci Narbuttów, miał liczne rodzeństwo. Zaledwo chłopięcych lat dorastające dziecko ujrzało ukochanego ojca uwięzionego, zamkniętego w klasztornej celi w Wilnie. Matce utkwiło w sercu, co raz w tej epoce patrząc w lustro powiedział: „Matko, będzie ze mnie albo wielki człowiek, albo łotr wielki!" Zaledwie podrósł trochę, oddali go rodzice do szkół do Lidy, skąd później przeszedł do wileńskiego gimnazjum. Odwiedzał dom w święta i podczas wakacji zajmował się nauką młodszych swych braci. W dzieciństwie już piosenki i drobne wierszyki układać lubił, ale w miarę jak podrastał, zaczęła go coraz bardziej zajmować historia. W wojsku moskiewskim Przed Bożym Narodzeniem 1848, w skutek jakiejś denuncjacji, o północy policja z wojskiem otoczyła mieszkanie biednego studenta; rozbudzonemu powiedziano że jest aresztowany i od byto najściślejszą w jego pokoiku rewizję, rozbijano piece, odrywano podłogę w izdebce, szukając dowodów mniemanej winy. Nie znaleziono nic, na nie szczęście jednak była między szpargałami studenta kartka treści zupełnie niewinnej, przez niego do kolegi pisana, w której się podpisał Orzeł-Krzyż. Biegła w układaniu zarzutów oskarżających komisja śledcza, chciała w tem widzieć dowód jakiegoś, spisku i zatrzymano młodzieńca w więzieniu. Wiadomość o tem doszła do Szawr w chwili, kiedy rodzice Ludwika stracili jedno z najmłodszych swych dzieci. Po tygodniach w więzieniu nadszedł wyrok, skazujący dziewiętnastoletniego młodnieńca na 300 rózg i 12 lat sołdactwa. Sprowadzono umyślnie rodziców do Wilna, aby byli świadkami egzekucji, zebrano także wszystkich starszych uczniów z gimnazjum, kolegów Ludwika i po odczytaniu carskiego wyroku, wyliczono przepisaną chłostę. Młodzieniec zniósł ją mężnie, a żegnając się później z rodzicami, upadł im do nóg, prosząc o błogosławieństwo. Młodzieńca, kibitka pocztowa wywiozła do Kaługi. Dowódca kompanii, ob chodził się z nim grubiańśko, i pewnego dnia chcąc mu prawdziwie dokuczyć, łajał go wyrzucając że jest Polak buntownik. Krew młoda zawrzała u Narbutta i dał kapitanowi policzek. Aresztowany, miał ulec sądowi wojennemu, ale na jego szczęście, istniał ukaz Mikołaja zakazujący najsurowiej oficerom robienia podobnych wyrzutów zsyłanym do wojska Polakom, było to skutkiem licznych podobnego rodzaju wypadków jakie po 1831 r. miały miejsce. Przyjaźniejsi dla Narbuttta wyżsi oficerowie, skorzystali z ukazu, i skończyło się na prostym areszcie. Przeniesiony wkrótce do Moskwy, wyruszył stamtąd z pułkiem swoim na Kaukaz. Narbutt starał się poznać wojnę partyzancką i oddał się temu z zapałem. Podczas pobytu swego na Kaukazie, brał udział w dziewięciudziesięciu przeszło potyczkach, wpisując się nieraz jako ochotnik do oddziałów wyprawianych przeciw tak zwanym Kaczachom. Prowadził żywą korespondencję z siostrą. Miał udział w bitwie pod Karsem, tam w nogę ranionym został. Wyleczony, za odznaczenie się w bitwie w której jenerał Ganecki otoczony przez Turków, przerżnąć się do swoich potrafił, otrzymał w nagrodę 3 ruble srebrem. Później awansowany na podoficera. W 1859 r przesłużywszy lat 10 jako żołnierz, otrzymał stopień oficerski.poprosił o urlop który dostał na trzy miesiące, a później o dymisję którą otrzymał. Pewnego dnia w 1862 r. brat jego młodszy przyjechał nad rankiem z Wilna i przywiózłszy z sobą odezwę warszawskiego Centralnego Komitetu, obudził śpiącego Ludwika, aby mu ją, odczytać. Wysłuchawszy odezwy, zerwał się Narbutt, zdjął wiszącą nad łóżkiem czerkieską szablę, ucałował ją i już słowa sobie o tem powiedzieć nie pozwolił. W sąsiedztwie Szawr mieszkała młoda wdowa pani Siedlikowska. Przyjaciółka całej rodziny, kochana przez rodziców Ludwika, bywała często w Szawrach, poznanie się ustąpiło prędko miejsca tkliwszemu uczuciu, i w 1861 roku Ludwik Narbutt osiadał w Sierbieniszkach, majętności ukochanej żony, blisko Szawr położonej. Powstanie Powołany 13.2.1863 przyjął wezwanie i objął dowództwo w lidzkim powiecie. Brat młodszy Bolesław i sześciu domowników stanowiło najpierwszą garstkę, z którą wyruszył do lasu szuwry, siostra Teresa pełniła rolę Kuriera, sąsiad Leon Kraiński przyprowadził mu jeszcze ośmiu ludzi i tych 15tu stanowiło pierwszy zbrojny zastęp na Litwie. 14 lutego dołączyło 17 chłopów na czele z ks. wikarym Józefem Horbaczewskim z Ejszyszek. Kapelan odtąd powstańczego oddziału i nieodstępny aż do zgonu towarzysz wszystkich trudów Narbutta. W Ejszyskiej i Nackiej parafii, zebrał jeszcze kilkadziesiąt. W kościołach księża czytali manifesty, nawołując chłopów do walki o wolność. Wiejski skrzypek Stefan Wilbik chodząc od wsi do wsi agitował ludzi, werbował i kierował do oddziałów powstańczych. Wysławszy do Wilna umyślnego z wiadomością o swojem wystąpieniu, otrzymał stamtąd zapewnienie iż dano jeszcze dwom oddziałom rozkaz połączenia się z nim; czekał dni parę na ich przybycie, ucząc tymczasem musztry i wojennych obrotów swojego nowozaciężnego żołnierza, ale widząc że zapowiedziane posiłki nie nadchodzą, wysłał Kraińskiego z drobnym oddziałkiem dla dostania języka i gromadzenia sił większych, a sam pociągnął ku puszczy Rudnickiej, która była najbezpieczniejszym dla niego miejscem. Już 20 lutego wystąpił już na bój śmiertelny, ale pierwszy poważny chrzest ognia miał otrzymać przy wsi Rudniki. Kozacy urządzili zasadzkę na oddział Narbutta, lecz szczęśliwy bieg wypadków pozwolił uprzedzić wroga, i przypadkowo dać mu wrażenie że został otoczony (miał tu udział pluton Aleksandra Stawińskiego). Wywołało to popłoch i zwycięstwo Narbutta. Walka toczyła się do zachodu słońca. Wojska carskie cofnęły się w stronę Rudnik. Powstańcy pogrzebali 4 zabitych, rannych ukryli w chatach wiejskich, sami ukryli się w puszczy. Ostrożny i przezorny zwycięzca, pociągnął ze swoim oddziałem do puszczy Nackiej i zyskał przez to znowu trochę czasu na ćwiczenie swojego żołnierza. Wzmocnieni przyszłymi z Wilna pięciu kompaniami piechoty Moskale, nie wiedząc o tem, szukali go długo w okolicach Rudnik. On zręcznie unikał spotkania. Urządzał zasadzki, nużył nieprzyjaciela, a znając doskonałe miejscowość, zawsze zmylić go umiał. Tymczasem nadeszła wiadomość, że partia rekrutów z Królestwa Polskiego miała być prowadzoną przez Szczuczyn. Narbutt wychodzi z puszczy, bystrym marszem przenosi się na oznaczone miejsce, urządza zasadzkę i oczekuje tam zapowiedzianego oddziału. Wiadomość okazała się mylną, powrócił więc na powrót i w pierwszych dniach kwietnia rozłożył swój obóz w parafii Nowodworskiej, niedaleko Podubicz, gdzie przyjął w Wielką Sobotę. Moskale cofnęli się, a on ku Zubrowu, głębiej w lasy pociągnął. Jenerał-gubernator Nazimow cenę na głowę Narbutta nałożył. Ochotnicy coraz gęściej zaczęli się garnąć pod jego rozkazy. Syn rzeźbiarza, sam artysta, młody Andrioli, z pod oka Nazimowa, bo z samego Wilna, przyprowadził mu kilkudziesięciu ludzi. Niedostatek broni był największą przeszkodą — odległość ogromna od granicy, nie dozwala dowozu jej stamtąd, i trzeba było na środkach miejscowych, wewnętrznych poprzestać, zaledwo kilkanaście dobrych sztucerów liczono w całym oddziale Narbutta, reszta uzbrojoną była w myśliwskie strzelby, pojedynki i dubeltówki. Siły rosyjskie zwiększały się ciągle, i tropiąc zewsząd Narbutta, starały się go otoczyć do koła — on korzystając z miejscowości, za puszczał się głębiej w lasy i miejsc bagnistych, dla artylerii niedostępnych szukał. Nieraz marsze od bywały się w nocy. W jednym z takich, zatrzymał się około Łaksztucian (). Położenie miejsca nie było dla potyczki korzystne ale zmęczenie oddziału zmusiło go do tego. Gdy pokrzepieni mieli zwijać obóz naparli Moskale zbiegając z niewielkiej pochyłości. Narbutt dzięki zimnej krwi i zręcznym manewrom i wyćwiczenia żołnierza odniósł wielkie zwycięstwo pomimo starty kilkunastu osób - w tym kuzyna Wojciech Narbutta i adiutanta WładysławaNowickiego. Po łaksztuciańskiej potyczce, było znowu kilka mniejszych utarczek. W kilka dni później, nie mogąc obciążać rannymi obozu, który tak często miejsce zmieniać i przedzie rać się nieraz przez niedostępne ostępy musiał, zostawiono ich we wsi Melino zwanej, niedaleko Hryszeniszek, myśląc że się tam ukryć potrafią, a Narbutt unikając coraz większe gromadzącego siły nieprzyjaciela, postanowił dostać się do puszczy grodzieńskiej. Po kilku tygodniach, ranni odkryci przez Moskali, powiązani i do Wilna odstawieni zostali, skąd nie jeden z nich oparł się aż w głębi Syberii. Narbutt mylił tropiących go moskali licznymi fortelami. Np. kazał oddziałowi przez pół godziny maszerować tyłem, niszczył mosty, przechodził bagna po kładkach. Pozwoliło to oddziałowi znacznie wypocząć i zyskać nowych ludzi, których dowódcy oddziałów mieli okazję ćwiczyć. Otrzymawszy wiadomość o gromadzeniu się nowych oddziałów postanowił wrócił do puszczy nackiej. Przebył miasteczko Dubicze i rozłożył obóz nad Kotrą. Ostrzeżony zmienił sprytnie miejsce obozu pozostawiając rozpalone ogniska. Za głowę Narbutta wyznaczono nagrodę 10000 rubli. Moskalom dostarczył informację szpieg Bazyli Karpowicz, a pułkownik Timofiejew przebrany za rybaka sam podpłynął niemal pod obóz. Moskale otoczyli obóz ogromnymi siłami. , nieprzyjaciele sami oddawali sprawiedliwość niespożytemu męstwu walczących; Narbutt na czele zagrzewał swoich, wydawał rozkazy, zawsze przytomny, zdawał się mnożyć wśród niebezpieczeństwa, raniony nogę, podtrzymywany, a później niesiony przez sześciu swoich, nie przestawał kierować walką. Zgromadzona w około niego kupka, zwraca uwagę Moskali, wszystkie strzały swoje na ten punkt zwracają, już dwóch z pomiędzy sześciu upadło, na reszcie sam Narbutt ugodzony kulą w piersi, skonał z ostatnim uściśnieniem mówiąc do towarzyszy, ze miło jest za ojczyznę umierać. Obok niego poległo jedenastu najwaleczniejszych, reszta, ulegając przemagającej sile, musiała się rozproszyć po lasach, aby znowu na innem miejscu zebrać się do dalszej walki. Legenda Narbutta Wieść o zgonie kochanego powszechnie i już aureolą kilku szczęśliwych potyczek otoczonego wodza, rozbiegła się szybko po okolicy; nazajutrz, na plac boju zeszło się wielu włościan i ciała poległych przeniesiono ze łzami do skromnego w Dubiczach kościółka. Przybyła tam i siostra Ludwika, pani Teodora Mączynska, która przez cały czas tej kampanii sercem towarzyszyła bratu we wszystkich niebezpieczeństwach, ułatwiała mu komunikacje, nieraz dostarczała żywności, z nią razem była przyjaciółka jej, panna Antonina Tabeńska, która później w więzieniu miała cierpieć za swój patriotyzm i pomimo młodości i płci swojej, pierwsza z kobiet dostąpić zaszczytu służącego dotychczas największym obywatelom, skazaną została na kilkanaście lat do ciężkich robót w kopalniach syberyjskich. Zapytana przez Moskali czy i ona ma między poległymi brata, odpowiedziała: „Wszyscy walczący za Polskę są moi bracia!" Pułkownik zgodził się na odbycie nabożeństwa żałobnego. Dwanaście trumien ustawiono w maleńkim kościółku, najwyżej stojąca, pokryta kirem żałobnym, zawierała zwłoki Narbutta, między innemi były ciała dwóch braci Brzozowskich i Leona Kraińskiego, któremu nieraz dowództwo oddzielnych oddziałów poruczane było. Nabożeństwo, koncelebrowane przez 14 księży, odbyło się wśród łkania modlącego się ludu, który później jedną, wspólną dla wszystkich dwunastu usypał mogiłę. Na piaszczyste miejsce przywieziono darniny z daleka, miłość ludu darniną wyłożyła ten kopiec, otaczając go czcią prawdziwą, i tak trwał do czasu, kiedy Murawjew rozrzucić go kazał, mówiąc iż ciała podobnych ludzi powinny być psom na zjedzenie oddane. Po śmierci Narbutta, rozproszony oddział skupił się znowu i kilku kolejno miał dowódców, między którymi najwybitniejszą postacią był tak zwany Ostroga, ale żaden z nich dorównać Ludwikowi nic mógł. Imię jego tak było popularnem, zdolnościom tak wierzono, że pomimo publicznie odbytego pogrzebu, długo wierzyć nie chciano że już go nie ma, w kilka miesięcy jeszcze potem, spotykano włościan upewniających że go widzieli, stał się ludową legendą i pamięć jego długo zostanie świętą na Litwie. Teodorze udało się emigrować, brat Franciszek zginął, Bolesława zesłano na Sybir, podobnie jak matkę na grobie której dano napis "Matka synów". Ludwik Narbutt liczył lat 33 wieku, wzrostu zaledwo średniego, rysy miał regularne i ujmujące, czoło wyniosłe nosiło ślady trosk i myśli twardego bardzo życia, spokojny zazwyczaj, w chwilach stanowczych umiał wydobyć z siebie wielką energię i głos jego wtenczas przybierał ten ton uroczysty, który jak tok elektryczny obiegał i wstrząsał przytomnych. Słuchany jak wódz osiwiały w bojach, kochanym był przez podwładnych jak brat i kolega, wśród ludu wiejskie go szczególną dla siebie miłość wyjednać umiał, a pierwszy na Litwie podniósłszy sztandar powstania, otrzymał to jeszcze od Boga, że zginął w walce, wśród pełnego poczucia osobistej swobody, a nie po długiem jak tylu dzisiejszych obrońców więzieniu, na szubienicy.
Franciszek Nawrocki
Używał nazwiska: Jakub Nawrot. Franciszek był synem szlachcica Kazimierza Nawrockiego oraz Teresy z Sadowskich h. Lubicz i wnukiem powstańca kościuszkowskiego Marcina Nawrota zwanego Wielkim (herbu własnego Nawry), pochodzącego z okolic Gniezna (nieistniejący już folwark Nawry). Ojciec Kazimierz i brat Jan Nepomucen brali udział w powstaniu listopadowym 1830-1831, w oddziale płk. Ludwika Oborskiego. Franciszek Nawrocki urodził się w 1817 roku w Konarzewie k. Krotoszyna. Ukrywany po banicji ojca Kazimierza (do Francji) w Konarzewie k. Krotoszyna - pod zmienionym nazwiskiem Jakub Nawrot. Franciszek przysłuchiwał się tajnym spotkaniom w Konarzewie i Krotoszynie Ludwika Mierosławskiego, Mariana Langiewicza i Ludwika Oborskiego - z przerwami - w latach 1848 - 1863. Ostatecznie był w oddziałach gen. Taczanowskiego oraz po wyleczeniu z ran i przedostaniu się w okolice Kielc, jednym z wielu żołnierzy dyktatora powstańczego gen. Mariana Langiewicza urodzonego w Krotoszynie. Franciszek Nawrocki walczył do 18 czerwca 1863 roku, brał udział niemal we wszystkich potyczkach tego okresu - także pod różnymi dowódcami (Langiewicz, Czachowski, Taczanowski...). Następnie wcielony siłą do Armii Pruskiej walczył w wojnach 1864, 1866 i 1871 roku, a następnie przedostał się do Francji. W Paryżu spotkał umierającego ojca Kazimierza. Rok później powrócił do rodzinnego Konarzewa k. Krotoszyna. Zmarł w 1912 roku zastawiając drogę żandarmowi pruskiemu, wchodzącemu do jego chaty i żądającemu wydania pamiątek powstańczych. Miał 10 dzieci (w tym Jana Kantego i Michała Nawrockich). Żona Jadwiga z Bielawnych.
Emil Niedomański
Z DETROIT I OKOLICY W Domu Ubogich Powiatu Wayne zmarł w z, piątek rano po długich cierpieniach Emil Niedomański, weteran z powstania 1863 r. Ś. p. Emil Niedomański urodził się w r. 1842 w Lublinie, w Królestwie Polskiem, gdzie też wychował się i ukończył tamtejsze gimnazyum. Gdy wybuchło powstanie 1863 r., wziął w niem czynny udział, a po jego upadku, udał się z wielu innymi do gościnnej Francyi. Przebywszy tam przez kilka lat, wyemigrował do Ameryki i osiedlił się początkowo we Filadelfii, gdzie nie mającemu środków do życia i warunków do znalezienia odpowiedniego zajęcia, podał pomocną rękę zasłużony dla tutejszej emigracyi patryota Juliusz Andrzejkiewicz. Dzięki tej pracy, ś. p. Emil Niedomański w krótkim stosunkowo czasie obeznał się dokładnie z tutejszymi stosunkami i nauczył się krajowego języka, co umożliwiło mu w dalszem życiu znośny byt. Opuścił następnie Filadelfię i udał się do Chicago, gdzie otrzymał miejsca reportera przy "Chicago Chronicie." W tym czasie ożenił się, ale pożycie jego małżeńskie nie było szczęśliwe, wskutek czego w parę lat potem postarał się o rozwód z żoną. Uzyskawszy rozwód, wyjechał do Detroit. Tu, jako człowiek inteligentoy i szczery patryota, cieszył się przez długi czas wielkim wpływem wśród Polaków. Władając płynnie siedmiu językami, służył w tutejszych sądach za tłomacza. W ostatnich latach, wskutek różnych chorób i niepomyślnych przejść, popadł w biedę. Przed miesiącem zachorował ciężko na zapalenie płuc, a że nie miał ni rodziny, ni odpowiednich środków pieniężnych, by mógł się leczyć w domu, musiano go posłać do Domu Ubogich Powiatu Wayne, gdzie w zeszły piątek rano zakończył życie. Zwłoki jego oddano do pochowania zakładowi pogrzebowemu Braci Cylkowskich. Pogrzeb odbył się w poniedziałek przy licznym współudziale rodaków. Niech mu ta obca ziemia będzie lekką.
Jan Niewiadomski
Jan Niewiadomski h. Prus, ur. 24.03.1840 Sambor, zm. 21.5.1914. Syn piekarza Antoniego Niewiadomskiego i Marii Sajkiewicz. Uczęszczał do drohobyckiego gimnazjum, ale jak sam napisał po latach w redagowanej przez siebie kronice, nie miał talentu do nauki, więc udał się na praktykę do ojca piekarza i w ramach tej praktyki odbył rzemieślniczą podróż po świecie: najpierw pieszo do Lwowa, potem przez Czerniowce i Stanisławów do Rumunii i dalej do Siedmiogrodu, a potem przez Węgry wrócił do Sambora, by praktycznie wcielić w życie nauki pieczenia chleba i bułek. W 1863 roku wziął udział w powstaniu styczniowym, gdzie dosłużył się stopnia kaprala. Służył w oddziale Wysockiego i walczył pod Radziwiłłowem w 1. sekcji karabinowej. Podobno w powstaniu uczestniczył też jego brat, który zginął w walce z Rosjanami, i w kościele św. Bartłomieja w Drohobyczu przed wojną ufundowano tablicę pamiątkową ku jego pamięci, która została potłuczona w czasach Związku Sowieckiego. Po powstaniu prowadzi piekarnię w Turskawcu. W 1864 lat żeni się z pochodzącą z Wołynia Apolonią Hryczajlik, która przez większą część życia cierpiała na choroby nerwowej. Od 1866 żyje w Drohobyczu, gdzie inwestuje w parcele, buduje domy, działa w sektorze bankowym, w magistracie jako asesor, prowadzi dalej też sieć piekarni. Na własnej działce funduje park z basenem, dwukrotnie spotyka się z cesarzem Franciszkiem Józefem. Jest burmistrzem Sambora. W 1906 zostaje wybrany burmistrzem Drohobycza otrzymując honorowe obywatelstwo miasta. Z okazji 50 rocznicy wybuchu powstania w Drohobyczu zostaje wydana broszura "Jednodniówka. 1863" gdzie znalazły się wiersze na cześć Niewiadomskiego napisane między innymi przez Jana Kasprowicza, Leopolda Staffa i Kazimierza Wierzyńskiego. Zmarł w Drohobyczu i został pochowany na cmentarzu w pobliżu kaplicy. Jego pogrzeb był wielką manifestacją. Był prawym, ambitnym, niezwykle energicznym człowiekiem. Prowadził pamiętnik "Kronika rodzinna i domowa rodziny Niewiadomskich i Swaryczewskich". Na tej podstawie została wydana książka " Jan Niewiadomski (1840 - 1914) - jego rola w życiu Drohobycza" (autorzy: Bohdan Lazorak, Beata Skwarek, Tetiana Lazorak). Miał tylko córkę Wandę zamężną z Janem Zdzisławem Swaryczewskim. Mieli oni 6 dzieci z których 3 dożyło dorosłości. Ich dom jest do dzisiaj jednym z najpiękniejszych w Drohobyczu.
Feliks Nowosielski
Urodził się w Bruinowie w województwie mazowieckiem, z Pawia i Juljanny z domu Osieckiej, dnia 20 Listopada 1800 roku. Wyrosły w latach wielkich wojen, w których i. los Ojczyzny ważyć się cięgle zdawał, w 1814 już roku oddanym został do szkoły wojskowej kadetów, skąd później na oficera saperów wyszedł. Wcześnie wtajemniczony w zmowy młodzieży przygotowującej powstanie, podoficerem jeszcze będąc odwiedzał często Gawrońskiego, którego miat nieszczę ście przypadkiem przestrzelić, a do którego odtąd tern silniej i już na całe życie przywiązał się. Razem brali udział w nocy 29 Listopada i należeli do najczynniejszych, razem przez cały czas kampanji walczyli. Nowosielski za zdatność posuniętym został na podpułkownika, za waleczność ozdobiono go krzyżem złotym. Do stawszy się na emigrację, należał do wszystkich międzynarodowych spisków i wypraw przedsiębranych przez wychodźców naszych, a nieustraszone męztwo jakiego do wiódł odpierając z kolegę swoim Kowalskim attak całej kompanii nieprzyjacielskiej we Frankfurcie, stało się legendę w Niemczech. Po cofnięciu się wyprawy sabaudzkiej do Szwajcarji, Nowosielski z innymi szukał schronienia w Anglji, i odtąd w życiu politycznem emigracji czynnego już udziału nie brał. Z przekonania należał do zastępu demokratycznego, ale za najpierwszy obowiązek uważał, życiem wła snem dać przykład miłości, równości i braterstwa. Podniosły charakter, obok gotowości służenia każdemu rodakowi i bliźniemu, sprawiły, iż stał się ogniskiem bratniej pomocy dla nieszczęśliwych, szafarzem składek płynących do niego na za spokojenie potrzeb emigracyjnych, podporę, powiernikiem, pocieszycielem w wielu boleściach i utrapieniach. Nieustraszony żołnierz, pisał wtenczas dziełko : O kształceniu serca a gdy w 1863 roku wybuchło powstanie, chociaż skołatany na zdrowiu i już kresu życia dobiegający, chciał jeszcze mieć udział w usiłowaniach ogólnych; wszedł do delegacji trudniącej się wysyłaniem z Anglji wychodźców na pole walki, byt lam najczynniejszym do ostatniej prawie chwili. Umarł w Londynie dnia 22 Kwietnia 1864 r. Zwłoki szanowanego powszechnie męża, oprócz rodaków, wielu jeszcze angielskich przyjaciół odprowadziło na cmentarz Highgate, gdzie obok grobu Wojciecha Darasza i Stanisława Worcella złożone zostały.
Napoleon Obuchowicz
syn Jana i Pauliny Oskierczanki, rodzonej siostry Bolesława Oskierki, o którym wspominają pamiętniki (ob.), ur. w r. 1840. Dzieciństwo spędził przy rodzicach w majątku ich Nowodwórce i Kruhowi- czach, koło Kiecka, następnie oddany był do gimnazjum słuc- kiego. Potem był na uniwersytecie w Moskwie, lecz na pierwszą wiadomość o powstaniu pośpieszył do Kruhowicz, które przed jego przybyciem ledwo uniknęły katastrofy, gdyż omal że nie stały się miejscem potyczki niewielkiej partji Rogiń- skiego (już rozbitej pod Siemiatyczami) i zdążającego wślad za nim wojska rosyjskiego. Ponieważ dzierżawca i zacny sąsiad ojca p. Napoi. Obuchowicza, ex-wojskowy Władysław Maszewski, otrzymał rozporządzenie od Rządu Narodowego utworzenia partji, przeto Napoleon Obuchowicz znalazł się w liczbie pięćdziesięciu kilku źle uzbrojonej młodzieży, która pod wodzą Maszewskiego podążyła, by się połączyć z partją Świętorzeckiego (a raczej Laskowskiego), operującej w lasach Ihumeńskich. Po drodze Maszewski miał się spotkać z inną partyjką i otrzymać pieniądze oraz marszrutę, coby mu ułatwiło dojście do Świętorzeckiego, — nie spotkał się wszakże,. „Bez żadnych tedy wskazówek — opowiada p. Obuchowicz w łaskawie nadesłanym do redakcji „Biblj. pamiętników" liście — poszliśmy dalej i na trzeci dzień po wyjściu 1 maja 1863 r. doścignęło nas wojsko (2 czy 3 roty i sotnia kożaków). W tej chwila byliśmy otoczeni i zasypani gradem kul. Stałem tuż kolo Maszewskiego. Po kilku naszych wystrzałach, Maszewski padł ugodzony kulą w serce, padł też obok stojący Milarewski, student uniwers. kijowskiego, padł szlachcic Osijewski i kilku innych. Ja otrzymałem, kulę kolo ramienia, która i dziś gdzieś siedzi w mojem ciele, chociaż mi nie dokucza. I my kilku żołnierzy zabiliśmy, ale naturalnie nie przeszkodziło to nas otoczyć, powiązać i popędziś do poblizkiej wioski. Działo się to wi ihumeńskiim1 powiecie, koło wsi, - Ozierce. Więźniów zaprowadzono, a o ile byli ranni, zawieziono do Słucka, o kilka mil odległego.. Trzeba oddać sprawiedliwość, iż obejście się z nami było ludzkie, - rannych wziął pod swoją opiekę lekarz z naszej partji, zacny Kiernożycki". W Słucku, po śledztwie, w czasie którego uczestnicy partji nikogo nie skompromitowali, skazani oni zostali (jako niechcący się zgodzić na wyrażenie skruchy z powodu udziału w powstaniu) wszyscy do ciężkich robót, w tej liczbie i Napoleon Obuchowicz na cztery lata katorgi. Po pięciomiesięcznymi pobycie w Słucku— w październiku r. 1863 Nap. Obuchowicz wraz z innymi przetranzlokowany został do Bobrujska (gdzie już znaleźli uczestników partji Horyhoreckiej). Na wiosnę r. 1864 przyszła konfirmacja wyroku oid Murawjewa. Skazani na katorgę wyprawieni zostali do Wilna, a stamtąd zwykłą drogą przez Niż- ny Nowogrod, Perm, — etapem do Tiumenia, Tomska przez Krasnojarsk, Irkuck do Siwakowa (o wiorst kilka od Czyty). Był to początek r. 1865. W liczbie koło 200 skazańców N. Obuchowicz odesłany został do t. zw. „zawodów" Nerczyńskich, gdzie został okuty w kajdany i tu rozpoczął katorgę (w t. zw. „Aleksandrowskim zawodzie"). Na wiosnę r. 1866 wrócony został znowuż pod Czytę i doczekał manifestu z r. 1867, który skracał termin katorgi. Z kilkunastu innymi znalazł się wreszcie O. w lutym r. 1868 na osiedleniu w Irkucku. Tu zaczęło się dla niego nowe życie. Zajmował się udzielaniem lekcji muzyki, zamieszkał z sąsiadem swoim Jerzym Mogilni,ckim, spotkał się z wujem Emilem Dybowskim (dotąd żyjącym), potajemne robił wycieczki do Usola, gdzie między innemi spotykał się z Jakóbem Gieysztorem. — „Zawsze czułem dla niego wiele sympatji i szacunku, — pisze do nas p. N. O. — miałem mu tylko za złe jego stosunek do Antoniego Jeleńskiego, którego sądził zbyt surowo" (wspominamy o tem zdaniu ze względu na to, iż i „pamiętniki" Gieysztora zawierają n,ie jeden sąd cierpki o Ant. Jel.). Na mocy manifestu wierzbołow- skiego w r. 1871 otrzymał powrócenie praw i po przebyciu t. zw. przez wygnańców, „kwarantanny europejskiej" w Wiatce (gdzie znowu się spotka! z Jakóbem Gieysztorem, Bolesławem Oskierką, blizkim przyjacielem swoim Karolem Stankiewiczem oraz pozna! się z biskupem Krasińskim) — powróci! do umiłowanych swych Kruchowicz, wi których dotychczas przebywa.
Władysław Okólski
uczest. spisku i więzień stanu z r. 1844 był w czasie powst. w r. 1863 pełuomoc. hr. Adama Potockiego i mieszkał w dobrach Staszowskich . Obaj gorąco oddani sprawie naród. Okólski należał do ludzi pełnych wiary w przyszłość narodu, całe życie ofiarował tej idei. W czasie powst, pracował w organiz. woj. Sandomierskiego wraz z Skotnickim, Piotrowskim, Glesmerem, ks Brzozowskim i innymi Przewóz broni po wielokroć był mu powierzonym. Zaopatrywał w żywność obóz Langiewicza. przebrańy za handlarza świń Marcina Chmielę w czasie jarmarków w Słupi, Domaradzu, Iłży i innych miasteczkach w pasie Swiętokrzyzkim, w których sprzedawał pozornie wędliny, by je dostawić potem do oddz. Wymieniony Marcin Chmiel i Antoni Jelc, dzielnie mu pomagali. Gdy Langiewicz przyszedł do Staszowa, Okólski rozkwaterował i rozprowiantował cały oddział i był obecny z bronią w ręku w czasie ataku na Staszów, mimo próśb Langiewicza aby się nie narażał, bo oddziałowi wielkie oddaje usługi, większe niż służbą wojskową. Dom Okolskich pełen był zawsze powstańców, to spieszących w szeregi, to zebranych dla narady, to rannych, lub wypoczywających. Bewizye sypały się na dom: w jednym miesiącu było ich kilkanaście, ale życzliwa służba udaremniała zawsze poszukiwania, wypuszczając do ogrodu przez okno po drabinie powstańców, kryjąc ich w zawalonej i opuszczonej lodowni. Z okazyi tych rewizyi poznał się bliżej Okólski z pułk. Zwierowem, którego podejmując u siebie. zjednał serce i ten srogi dla wszystkich człowiek, niejedną, przyjazną usługę mu oddał. Po bitwie pod Komorowem, dostał od Zwierowa list żelazny, że mu wolno zabrać wszystkich rannych, których około 100 umieścił w szpitalu S. S. miłosierdzia w Kurozwękach. Poległych pochował uroczyście na cmentarzu w Beszowej. Rannych z Kurozwęk wykradał, gdy przychodzili do zdrowia, używając zozlicznyeh przebrań i podstępów. Do r. 1867 utrzymał się Okólski w Królestwie, opłacając chwilowem więzieniem i kontrybucyami swoją wolność. W tym czasie odkryto, że broń dostawiał i gdzie ją przechowywał. Zwierów dał znać, że go będzie aresztować, więc spakowawszy kuferek tylko, tejże nocy jeszcze przebył granicę. Z resztek ocalonego mienia kupił wioskę Zawadka w Jasielskiem i tam żywota uczciwego dokonał r. 1869.
Strona z 20 < Poprzednia Następna >