Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 1205
Strona z 31 < Poprzednia Następna >
Edmund Taczanowski
Generał - naczelnik wojsk wielkopolskich 1863 roku. Pochodził z rodziny ziemiańskiej, był synem Józefa Taczanowskiego herbu Jastrzębiec i Katarzyny z Hersztopskich herbu Ogończyk. Kształcił się w poznańskim Gimnazjum św. Marii Magdaleny, następnie w szkole artylerii, którą ukończył w stopniu podporucznika. Po kilkuletniej służbie opuścił armię pruską na własną prośbę w 1846. Już wcześniej nawiązał kontakt ze spiskiem planującym powstanie w Wielkopolsce; po dymisji z wojska działał jako kurier powstańczy na południu Wielkopolski i wkrótce został aresztowany (12 lutego 1846) i osadzony w Forcie Winiary. Przebywał w więzieniu do grudnia 1847. W 1848 uczestniczył w walkach powstańczych. Dowodził oddziałem artylerii pod Pleszewem; po rozbiciu powstańców ponownie trafił do więzienia, tym razem w twierdzy w Kostrzynie. Został zwolniony w marcu 1849 i wyjechał do Genewy, potem do Turynu i Rzymu. Walczył w szeregach armii republikańskiej Giuseppe Garibaldiego, był ranny, przebywał w niewoli francuskiej. Po zwolnieniu powrócił do Wielkopolski. W okresie poprzedzającym wybuch powstania styczniowego przygotowywał potencjalnych uczestników walki zbrojnej poprzez Bractwo Kurkowe i Bractwo Jedności. Zaangażował się aktywnie w walki powstańcze. Komitet Działyńskiego wyznaczył go na dowódcę jednego z oddziałów ochotniczych; Edmund Taczanowski przystąpił do koncentracji oddziałów w okolicach Pleszewa, ale został zaskoczony przez wojsko pruskie i rozbity w lesie sławoszewskim. Taczanowski zebrał część swoich żołnierzy oraz nowych ochotników i sformował kolejny oddział, z którym odniósł zwycięstwo pod Pyzdrami (29 kwietnia 1863) i zajął Koło. Został rozbity przez Rosjan 8 maja w bitwie pod Ignacewem. W tej bitwie generał Edmund Taczanowski został poważnie ranny, a z rejonu zaciętych walk wydostał go Jakub Nawrocki (Nawrot) - organizator oddziałów z rejonu Baszkowa i Konarzewa w 1848 i 1863r., który torował kosą drogę, aby wydostać rannego dowódcę z miejsca zagrożenia. To o nim przed kadrą oficerską i szlachtą ranny generał powiedział: "Należą się słowa podzięki temu prostemu włościaninowi"[2]. Pod koniec maja 1863 Rząd Narodowy mianował Taczanowskiego dowódcą wojsk województwa kaliskiego i mazowieckiego oraz awansował do stopnia generała. Prowadził walki ze zmiennym szczęściem, tocząc walki pod Łaskiem, Goszczanowem, Czepowem, Pęcherzewkiem, Sędziejowicami; pod Kruszyną został rozbity. Po klęsce wyjechał do Francji, potem do Turcji; bez powodzenia szukał tam poparcia dla pomysłu stworzenia polskich oddziałów walczących o niepodległość. Wkrótce powrócił do Polski; mieszkał początkowo w Krakowie, a po amnestii władz pruskich powrócił do Wielkopolski i osiadł w swoim majątku w Choryni, gdzie mieszkał do końca życia. Z małżeństwa z Anielą z Baranowskich miał czterech synów (Stefana, Stanisława, Józefa, Władysława) i dwie córki (Katarzynę i Anielę).
Józef Topolnicki
Topolnicki Sas Józef, ur. 19 . marca 1835 r., z ojca Dyonizego i matki Maryi z Zadoreckich, w Dobrostanach koło Lwowa. Z rodziny najbliższej dwaj bracia Józefa starsi Julian i Jan pracowali w organizacyi lwowskiej, jak niemniej siostra Paulina. Józef Topolnicki ukończywszy uniwersytet lwowski w 22 roku życia wstąpił do dyrekcyi skarbu i przydzielony został w charakterze komisarza do domenów lasowych. Gdy nadszedł rok 1863 poczynił Topolnicki starania o uzyskanie dłuższego urlopu a otrzymawszy go wyruszył do oddziału Horodyńskiego pod Radziwiłłów, gdzie walczył jako oficer w od dziale konnym. Brał czynny udział w ataku na Radziwiłłów i podczas walki w ulicach tego miasteczka został ranny kulą w nogę. Nędzne było uzbrojenie oddziału, gdy nasz powstaniec, zbrojny w pałasz kawaleryjski i pistolet odstąpił tę broń pierwszą swemu towarzyszowi a sam atakował jedynie z pistoletem w ręku. Po rozbiciu oddziału pod Radziwiłłowem w dniu 1. lipca przeszedł granicę i powrócił do kraju, zgłosił się w swym urzędzie do służby i pełnił ją przez szereg miesięcy. W lutym 1864 wyrusza wystarawszy się po raz wtóry o urlop za kordon graniczny i w dniu 17. lutego walczy w nieszczęśliwej potyczce pod Miechowem, błąka się następnie czas dłuższy po lasach w poszukiwaniu za nowym oddziałem, do którego mógłby wstąpić, przechodzi wreszcie granicę i powraca do kraju, gdzie pełnił funkcye nadinspektora podatkowego. Zmarł w Jarosławiu w dniu 10. sierpnia 1908, spoczywa na cmentarzu tarnopolskim. Pistolet z pod Radziwiłłowa i fotografię tego powstańca złożyła rodzina w muzeum Towarzystwa Szkoły Ludowej w Tarnopolu.
Romuald Traugutt
W kilka dni po zgonie Traugutta, gdy na stokach cytadeli warszawskiej wznoszono nowe szubienic dla trzech skazanych, z których dwóch z rusztowania miało pójść na Sybir, dysponował jednego z mających być ocalonymi (Antoni Schmidt z Warszawy), tenże sam kapłan (o. Serafin kapucyn), który Trauguttowi towarzyszył w ostatnich chwilach pod szubienicą. Otóż ów kapłan, dysponując śmierć swego penitetna, jako wzór prawdziwie chrześcijańskiego zgonu, stawił mu naprzód bohaterów, ginących dla imienia Chrystusowego na arenie pogańskiego świata, a obok nich podniósł Romualda Tragutta. To imię musiało być wzorem, źródłem odwagi, przykładem wzniosłym dla skazanego. Gdy wreszcie egzekucja rozpoczęta nie została dokonaną i skazany zdjął śmiertelną koszulę i zstąpił z rusztowania, wówczas kapłan uradowany darował mu krucyfix z którym w dłoni Traugutt umierał ... "Nic cenniejszego dać ci nie mógłbym, mój synu, nad tę pamiątkę po owym mężu prawdziwie świętym..." mówił kapłan odchodzącemu spod szubienic. Zdarzenie to jest jeszcze jednym świadectwem owego bohaterskiego ducha Traugutta, który wszędzie i zawsze, czy na polu pracy, czy w epoce ostatnich wysiłków, gdy wysoko podnosił sztandar Polski wojującej o niepodległość, cza na rusztowaniu był podziwem dla wszystkich. (...) Krzyż ten darował Schmidt na Syberii, ja zaś odesłałem ową cenną pamiątkę wdowie po dyktatorze. Co się stało z tą rodzinną pamiątką - nie wiem.
Leon Ulrich
ur. 10. kwietnia 1845 w Nowej wsi, w guberni warszawskiej. Uczył się kotlarstwa w warstacie Sylwestra Okońskiego w Warszawie, gdy wybuchło powstanie. Wyrusza do szeregów 13. maja wraz z dwoma towarzyszami na rogatkę Wolską i kieruje się wraz z nimi w stronę Nowego Miasta, gdzie za Pilicą organizował się oddział Drewnowskiego. Po drodze rósł zastęp i doszedł do cyfry około 200 ludzi, wstąpił tedy do owego oddziału, a gdy nie było dla wszystkich broni, nowo zaciężni zostali poumieszczani po kwaterach w najbliższej okolicy. Tymczasem oddział Drewnowskiego zaatakowany przez znaczniejsze siły moskiewskie przyjmuje bitwę w lesie nad Pilicą koło Nowego Miasta, zostaje jednak pobity i rozprószony. Bitwa rozpoczęła się około 3-ciej po południu w tym czasie, gdy Ulrich przebywał na kwaterze oddalonej w jednym z okolicznych dworków. Podwody, które wiozły Moskali w kierunku powstańczego oddziału, powracając z łupem kos, zdobytych na nim, przywiozły smutną nowinę o rozprószeniu oddziału. Ulrich wraz z towarzyszami udaje się w kierunku Iłży, w poszukiwaniu za oddziałem natrafia na dworek szlachecki, którego właściciel formował oddział powstańczy. Gdy formowanie zastępu ulegało zwłoce, Ulrich opuścił ów dworek i po dłuższem błąkaniu się dotarł do Iłży, gdzie u pewnego zduna przemieszkiwał w ukryciu dni kilkanaście, wkońcu postępując we wskazanym kierunku zaciągnął się do oddziału Czachowskiego, który go przydzielił do kompanii kapitana Dolnickiego. Z oddziałem Czachowskiego wyrusza w dalszy pochód, bierze udział w trzech większych potyczkach, wśród nich w ostatniej pod Bobrzą, a gdy oddział został rozprószony, pociągnął dalej pod miasteczko Rataje, gdzie wobec nadciągających większych oddziałów nieprzyjacielskich, nasi powstańcy musieli się rozprószyć. Ulrich dotarł do fabryki żelaza w Brodach, przy trakcie radomskim, gdzie przez czas pewien przebywał, poczem wstąpił do oddziału Ćwieka. Ruszył z nim na nową walkę i w krótkim czasie wziął udział w krwawej bitwie pod Kowalami. Odcięty chwilowo z kompanią od oddziału bronił się wraz z towarzyszami zająwszy silną pozycyę za karczmą i przydrożnemi lipami i zdołał się wkońcu połączyć z oddziałem, który tymczasem zajął obronną pozycyę pod lasem, gdzie koło dworu wywiązała się krwawa walka. Przeciągnęła się do północy i skończyła się klęską przeciwnika, który z dwóch kompanii piechoty i sotni dragonów zachował jedynie kilku żołnierzy. Po bitwie wyruszył oddział pod Kowalów, oparł się kilkakrotnie naporowi wojsk rosyjskich, jakie pędził milę całą w stronę osady fabrycznej, ]eryny. Wobec pojawiających się wieści o nadciąganiu z kilku stron kolumn rosyjskich, które za wszelką cenę oddział starały się rozprószyć, zarządził Ćwiek przeprawę przez Wisłę i marsz do guberni lubelskiej. Dziarskim szykiem, w cztery oddziały sformowanym, ruszył oddział ku Wiśle, którą na promach zdołał przebyć, zanim z przyległych wzgórzy zdążyli nad brzeg dragoni oraz piechota. Moskale, uformowawszy się na brzegu, poczęli strzelać, strzały jednak żadnej siejby śmiertelnej nie niosły z powodu znacznej odległości, jedyna kula musnęła kawalerzystę zadrasnąwszy go lekko. Drużynami ruszył oddział dalej i skierował się w stronę miasta Biłgoraja i w sąsiednich lasach stanął obozem. Mieszkańcy z miasta przywieźli wiele żywności, niedługo jednak spokój panował w obozie, rychło bowiem doniesiono, że od strony Lublina zbliżają się furgony z piechotą rosyjską. Do przejeżdżających szosą dali powstańcy ognia, cofnęli się jednak do lasów, przez noc całą forsownym marszem szli dalej a połączywszy się po drodze z oddziałem Lelewela stanęli na folwarku pomiędzy Porębą a Panasówką. Na folwarku z powodu zbliżania się nieprzyjaciół ruch panował znaczny. Oddziały połączone zajęły pozycyę na wzgórzu, Ulrichowi wyznaczono miejsce na skrzydle lewem. Nadeszły roty moskiewskie i rozpoczęła się bitwa pod Panasówką. Ulrich walczył tuż koło płonącego folwarku od 4-tej popołudniu do 1 I-tej w nocy zmieniając się kolejno z towarzyszem w nabijaniu i strzelaniu. W chwili gdy towarzysz ów stał na przedzie a Ulrich za nim broń nabijał, padł strzał i położył na miejscu owego towarzysza, przyczem kula przemknęła tuż obok Ulricha. Po zwycięskiej bitwie pod Panasówką ruszyły oddziały powstańcze do Zwierzyńca, gdzie pozostawiły swych rannych i pochowały zabitych, a następnie do Opolska. Po bitwie odjechał Ćwiek za kordon celem uformowania nowego oddziału i zebrania broni a oddział swój pozostawił pod dowództwem swego szefa sztabu, Kowalskiego. Oddziały ciągnęły w dalszą drogę w pobliżu Zamościa a myląc w tropy postępujących nieprzyjaciół stanęły we wsi Otroczu, przez którą wiedzie głęboki wąwóz. Z jednej jego strony stały zastępy Ćwieka, z prawej Lelewela, broń ułożono w kozły i zatoczono chwilowo obóz. W tym czasie Ulrich jako szeregowiec pełnił obowiązki podoficera. Gdy nagle z widety nadbiegł koń bez jeźdźca, znak był niezbity, że nieprzyjaciel się zbliża. I rzeczywiście w krótkim czasie nadciągnęły znaczne siły z sześciu armatami, z których natychmiast rozpoczęły ogień w kierunku obozu powstańczego. Oddziały cofnęły się w lasy i przyszły pod Batorz, gdzie wąwóz między wzgórzami obsadziły oba oddziały w ten sposób, że lewą zajęli powstańcy z pod znaku Ćwieka, prawą z pod znaku Lelewela. Ulrich stał tuż obok drogi, ciągnącej się wąwozem. Lelewel sądził, że zająwszy wzgórza nad wąwozem uchwyci nieprzyjaciół w pułapkę, popadł jednak sam w zasadzkę, atakowany odrazu przez nieprzyjaciół z kilku stron nadciągających. Wobec pewnego zamętu, jaki wynikł w pierwszej chwili walk!, cofnął się Ulrich do oddziału Lelewela, gdzie zaraz w pierwszej chwili omal nie padł od kuli, która przeszła tuż obok ucha naszego powstańca. Gdy padł Lelewel oddział poszedł na bagnety, został jednak rozprószony. Powstańcy ustąpili z pola a Ulrich wpadłszy między furgony zdołał się w ten sposób ochronić przed gęsto padającemi kulami nieprzyjaciela. Rozbici zebrali się powstańcy w lesie granicznym, poczem przeszli kordon w liczbie około 60. Na gruncie galicyjskim osaczeni przez żandarmów, poprowadzeni zostali do Radomyśla, którego ludność wśród wielkiego entuzyazmu witała powstańców. Polki z tego miasteczka poznawszy po mowie, iż Ulrich jest Kongresowiakiem, starały się go uwolnić, plan jednak cały zawiódł w zupełności. Pod silną eskortą żandarmów i wojska odstawieni zostali powstańcy do Jarosławia, gdzie próba uwolnienia Ulricha znowu nie dała rezultatu. Ulrich przyznał się tymczasem, że pochodzi z Warszawy, podał swe nazwisko a gdy poprzednio innem się osłaniał, skazany został za podanie fałszywego nazwiska na areszt dwutygodniowy a po odsiedzeniu kary pod eskortą odstawiony został do Krakowa i więziony czas dłuższy »pod Telegrafem.. Tu jednak nie był kres mitręgi więziennej Ulricha, który niebawem przewieziony został do więzienia w Ołomuńcu. Powzięty przez Ulricha zamiar ucieczki z twierdzy ołomunieckiej udał się o tyle, iż zdołał się wraz z 10 towarzyszami wydostać z więzienia, po sześciodniowej jednak włóczędze koło Skoczowa przez chłopów przytrzymany, wrócić musiał znów do więzienia w Ołomuńcu, gdzie go zaraz na wstępie czekał w kaźni podziemnej sześciodniowy areszt o chlebie i wodzie, a następnie przeniesienie do drugiej fortecy, Tafelbergu, gdzie stosunki pod każdym względem były o wiele ostrzejsze aniżeli w pierwszem więzieniu. Wobec tego, że nazwisko Ulricha znalazło się na wykazie tych, którzy mieli być Rosyi wydani, nie pozostawało mu nic innego jak zaciągnąć się do oddziałów, jakie formowano z przeznaczeniem na wojnę w Meksyku. Kampanię meksykańską przeszedł Ulrich szczęśliwie, poczem powrócił do Galicyi, gdzie z biegiem lat osiadł w Tarnopolu. Tu w fabryce Ant. Olszańskiego zatrudniony był do r. 1913, w którym usunął się od ciężkiej pracy fizycznej, gdy siły sterane zostały twardem a ciężkiem życiem.
Kazimierz Unrug
Artykuł | Kazimierz Unrug urodził się w W. Księztwie Poznańskiem w dziedzicznej rodziców wiosce Dzięczynie. Gałąź rodziny Unrugów, jednej z najstarożytniejszych w Niemczech, w połowie XVII wieku przesiedliła się do rzeczypospolitej Polskiej, a otrzymawszy indygenat wnet zasługą i patryotyzmem zdobyła sobie w nowej ojczyźnie szacunek i poważanie. Odtąd starostwo obornickie dziedzicznie niemal po zostawało w ręku Unrugów, którzy rekuzując na niemiecki tytuł hrabiowski, klejnotem polskiej szlachty woleli się zdobić. Kazimierz pod okiem troskliwej matki i surowego ojca wychowywany od dziecka na dzielnego i zahartowanego męża, rozrastał się w siłę fizyczną i od pierwszej młodości niepospolity zdradzał umysł. Ukończywszy chlubnie szkoły w Lesz nie, gdzie zarówno był od kolegów kochany, jak od nauczycieli dla swego nad wiek rozwiniętego charakteru ceniony, udał się Kazimierz na uniwersytet do Wrocławia. Nie zrażając się żadną przeciwnością po stępował wytrwale śród ciernistej ścieżki, nie oglądając się na przeszkody, lecz zawsze z równym spokojem krocząc do wytkniętego celu. Nie jedna ciężka boleść zraniła młodociane serce Kazimierza. W roku 1848 pod Miłosławiem poległ śmiercią walecznych w walce z Prusakami brat jego ukochany; rok później straszna zaraza wydarła mu w kilku tygodniach rodziców, i drugiego brata z całą jego rodziną. Kazimierz pozostał z młodszem rodzeństwem pod opieką najstarszego brata, którego odtąd otaczał miłością bez granic i szacunkiem prawdziwie synowskim. Obrawszy sobie zawód prawniczy, wkrótce niemałej w nim nabył biegłości, o obdarzony bystrym i jasnym na rzeczy poglądem, piękne na przyszłość na tem polu dla kraju rokował nadzieje. Ktokolwiek go poznał bliżej i miał sposobność obcować z nim w czasie je go pobytu w Wrocławiu, Wrześni i Poznaniu, gdzie po złożeniu pierwszego prawniczego egzaminu praco wał przy sądach, ten mimowolnie lgnąć musiał do te go młodzieńca, który wciąż się łamiąc z przeciwnościami nigdy nie upadał na duchu, zawsze ten sam zachowywał spokój i godność w obejściu z drugimi. Prawość i zacność charakteru Unruga weszła w przy słowie pomiędzy młodzieżą, która w każdym razie polegając na wytrawnym jego sądzie, niaraz go brała w zachodzących sporach na rozjemcę. Jakkolwiek bowiem żywy i surowy dla siebie, łagodnym był w sądzie o drugich, łącząc pobłażliwość z męzkim hartem duszy, z powagą i bezstronnością niezwykłą w tym wieku. Jedna tylko miłość ojczyzny tak gwałtownie gorzała w jego piersi, że gdy o sprawie publicznej wypadało mu co mówić łub dla niej działać, unosił się zapałem i gorącym porywany prądem żadnego w czynie i słowie nieznał hamulca. To też niechęć lub oziębłość dla sprawy narodowej, surowego w nim znajdowała pogromcę wszędzie i zawsze. Wypadki styczniowe zastały Kazimierza przysposabiającego się do podróży do Berlina, gdzie trzeci i ostatni w zawodzie swoim miał zdawać egzamin na sędziego. Komu wiadomo jak mozolną jest pod rządem pruskim karjera prawnicza, ten pojmie jak wielkiej wagi dla młodzieńca przez tyle lat pracującego bez żadnego zarobku jest egzamen, który mu nareszcie otwiera drogę do chleba. Kazimierz choć tak wytrwale dążył, nie wahał się przecież poświęcić wszystkiego, aby spieszyć na pomoc walczącej z moskwą braci. Odtąd jeden z najgorliwszych pracowników w sprawie narodowej porzucił studja prawnicze, krzątając się pilnie około zorganizowania wyprawy do Kongresówki, w której chciał koniecznie pomiędzy najpierwszymi stanąć na polu walki. Złożony przecież nagle ciężką chorobą, nie mógł urzeczywistnić swego zamiaru. Pełny biogram walk powstańczych Kazimierza Urunga pod linkiem.
Jan Uziębło
Szczepan Jan Uziębło. Ur. 26.12.1843 Warszawa[1], (chrzest 12.2.1844[18]), zm. 15.12.1901 Kraków.[1][3][4]. Syn Ludwika, strażnika celnego i Antoniny Agnieszki Grońskiej.[14][18][19]. Siostra Waleria (zam. Jan Zagrodzki)[18], brat: Jozafat Adam Urodził się w Warszawie na ul. Białej pod nr 888.[18] Jego ojciec pochodził z miejscowości Suchożebry w podlaskim i był synem podoficera żandarmerii.[19] W 1861 pozostając przy matce w Warszawie pod nr 748, wydalił się samowolnie za granicę.[10] Powstaniec 1863[1] W 1872 Sąd Kryminalny w Warszawie wydał wyrok, skazujący go za wydalenie się z Kraju w 1861 roku, na karę "".[10] Przemysłowiec.[1] W 1876, mieszkając w Tenczynku, wszedł w skład, jako wicedyrektor, pierwszego zarządu Towarzystwa Zaliczkowego w Krzeszowicach.[12] Był w tym roku także przedpłacicielem na "Album Rapperswylski"[13] Należał do Klubu Szachowego, w którym w 1896 zebrał 8 zł. na rzecz Przytuliska Weteranów[11] Honorowy obywatel miasta Trzebini.[1] Został zamordowany w napadzie na ulicy w Krakowie, przez nieznanych sprawców[2], z którymi wcześniej miał mieć scysję na tle antyniemieckim w jednej z kawiarni. Jednak inne dzienniki twierdziły że był to jedynie atak apopleksji, w wyniku której doznał poważnego urazu głowy i zwichnięcia ręki.[5] W wyniku śledztwa jednak jeden z szynków został zamknięty przez policję.[6] Żona: Edwarda Glatman (Glattman) Dzieci: * Henryk (ur. 1879, artysta malarz, żona: Konstancja Kazimiera Podhorska)[20][22] * Joanna Uziębło (mąż: Stanisław Tokarski)[16] * Maria Emilia (mąż: Jan Piotr Paweł Podolski) [15] * Wanda Maria Karolina (zm. 1842 Warszawa, mąż: Józef Cyryl Tokarski) [15][17] * Antoni Adam, (ur. 1895 Kraków[14]) * Zofia Antonina (ur. 1891 Krze[21], mąż: Jerzy Edmund Suffczyński[20])
Strona z 31 < Poprzednia Następna >