Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 178
Strona z 5 < Poprzednia Następna >
Edward Nyary
hrabia, wieku lat 24, rodem z Węgier, w dziecinnym wieku oddany do akademii wojskowej w Wiedniu. Zdolnościami i pilnością wszystkich przewyższał tak, iż już w 17 roku życia wyszedł jako oficer. Przydzielonym został do pułku huzarów w Żółkwi w Galicji stojącego, gdzie tak się zbratał z Polakami, aż w r. 1849 jako oficer huzarów poszedł z kilkunastu towarzyszami do legionów polskich, gdzie ozdobiony dwoma znakami honorowymi i stopniem rotmistrza po upadku rewolucji wkroczył z do Turcji, gdzie wstąpił do wojsk sułtana. Miał udział w wojnie krymskiej, następnie walczył w wyprawach Garibaldiego we Włoszech, skąd nazad powrócił do Turcji. W r. 1863 już w marcu przybył do Galicji z 17 towarzyszami, z których każdy przyprowadził konia i całe uzbrojenie. Najpierw walczył z Leszkiem Wiśniewskim, a następnie w nieszczęśliwej wyprawie radziwiłłowskiej, po której pospieszył pod dowództwo Lelewela, gdzie otrzymał dowództwo nad oddziałem kawalerii i niezmordowany był w pełnieniu służby. Przy samym końcu bitwy zwanej powszechnie 3 września 1863 r. pod Panasówką, po odbytych świetnych szarżach konnicy, będąc juz rannym chciał jeszcze pogonić za uciekającymi dragonami, lecz odbiegł za daleko i tam go kula karabinowa dosięgła i trafiony w brzuch we wnętrznościach ugrzęzła. Przyniesiony do ambulansów wytrzymał wyjęcie kuli z mniejszej rany w nogę, lecz rana w brzuchu nie mogła być operowaną i wskutek tego o godzinie 5 rano waleczny ten żołnierz z lat 1848-1855, 1857 w karczmie w Zwierzyńcu rycerskiego ducha wyzionął. Będąc wyznania kalwińskiego na pół godziny przed śmiercią przyjął wiarę katolicką, utrzymując, że chce umrzeć w tej wierze, którą wyznają jego towarzysze broni i w obronie której życie swoje położył. [1] Podczas bitwy ubrany był w biały płaszcz z czerwonym kołnierzem. [2]
Leonard Rettel
Leonard Łazarz Rettel, franc. Léonard Lazare de Rettel, pseudonim Jan Zamostowski (ur. 6 listopada 1811 w Podhajcach, zm. 21 marca 1885 w Paryżu) – polski działacz polityczny, pisarz, poeta i tłumacz, pierwszy polski hispanista, belwederczyk, kapitan - żołnierz-ochotnik 20 Pułku Piechoty Liniowej w powstaniu listopadowym, dobry mówca, emigrant na Wielkiej Emigracji. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari 17 kwietnia 1831 po bitwie pod Liwem. Syna Jana Rettla i Franciszki primo voto Siennickiej z domu Lemnickiej lub Łempickiej, przeniósł się z rodzicami do Warszawy, gdzie ukończył Liceum Warszawskie. W 1830 zapisał się na wydział prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Publikował młodzieńcze wiersze w Pamiętniku dla płci pięknej czasopiśmie wydawanym przez Konstantego Gaszyńskiego i Leona Zienkowicza. Uczestnik sprzysiężenia Wysockiego, 29 listopada 1830 w Noc Listopadową wziął udział w grupie studentów i cywili wraz z podchorążymi w ataku na Belweder w celu ujęcia wielkiego księcia Konstantego, w dziewięcioosobowym oddziale dowodzonym przez pchor. Kobylańskiego, nacierającym na Belweder od ogrodu, następnie wraz z podchorążymi dotarł do Arsenału i brał udział w jego zdobyciu. Aktywny członek Towarzystwa Patriotycznego. W powstaniu listopadowym jako ochotnik odbył całą kampanię 1831 w 20 Pułku Piechoty Liniowej, dosłużył się stopnia kapitana. Od 7 listopada 1831 na emigracji w Paryżu, członek Komitetu Narodowego Polskiego i jeden z założycieli Towarzystwa Demokratycznego Polskiego od 17 marca 1832, publikował artykuły w Demokracie Polskim. Utrzymywał bliskie kontakty m.in. z Adamem Mickiewiczem i Fryderykiem Chopinem. Przeciwnik organizacji Legionu Polskiego w Portugalii przez Józefa Bema. W 1848 organizował Legion Mickiewicza we Włoszech. Podczas powstania styczniowego był przedstawicielem Rządu Narodowego w Hiszpanii. Związany z towianizmem. Korespondent Gazety Warszawskiej z Paryża pod pseudonimem Jan Zamostowski. Od 1869 brał udział w pracach Towarzystwa Naukowej Pomocy w Paryżu, założonym przez Agatona Gillera, prowadząc wykłady. Przetłumaczył m.in.: La Araucana Ercilli, Powieści Basków Antonio de Trueby i Powieści norweskie Magdaleny Torrenson wydane w odcinkach w Gazecie Polskiej i Kurierze Poznańskim. Autor biografii emigrantów w Rocznikach Towarzystwa Naukowo-Historycznego wydawanych przez Bronisława Zaleskiego w Paryżu. Współautor (redakcja, zebranie źródeł - nie wymieniony na stronie tytułowej, z uwagi na powiązania z towianizmem, który zabraniał swoim członkom wydawania książek) Henri de Valois et la Pologne en 1572 (pol. Henryk Walezy i Polska w 1572) autora: Emmanuela Henri Victurnien de Noailles, Paryż, 1867. 4 lutego 1872 (9 marca 1872) poślubił młodszą o 25 lat Natalię Loewenhardt (Lewenhard - franc. Nathalie Loewenhard ur. 1836), Polkę, córkę Maurycego i Franciszki z d. Reichman, siostrę znanego na emigracji lekarza i powstańca styczniowego Stanisława Loewenhardta, z którą miał dwoje dzieci: syna (ur. 1872) i córkę (ur. 1873). W 1872 Rettlowie mieszkali w Paryżu w pobliżu Towarzystwa Historyczno-Literackiego przy Quai d'Orléans 4. 2 maja 1880 w wypadku zginęła żona Natalia - podczas otwierania okna wypadła na bruk. 29 listopada 1880 wziął udział w uroczystościach 50-lecia wybuchu Powstania Listopadowego, jako honorowy gość, z drugim belwederczykiem - Karolem Paszkiewiczem, zorganizowanych we Lwowie oraz odbył dłuższą podróż po Galicji odwiedzając m.in. przyjaciela - Karola Rogawskiego w Ołpinach, Kraków. Po śmierci żony, córkę przekazał na wychowanie do Wyższego Zakładu Wychowania Panien Seweryny Górskiej w Krakowie, synem zaopiekowała się rodzina żony: Anna Henryka (z domu Pustowójtówna) i Stanisław Loewenhardtowie, sam zamieszkał w Domu św. Kazimierza, gdzie przebywał do końca życia. Pochowany tymczasowo w 1885 r. w grobie rodzinnym Loewenhardtów (Lewenhardów) na Cmentarzu Montparnasse. Obecnie pochowany w zbiorowej mogile polskich emigrantów - powstańców listopadowych i styczniowych na Cmentarzu Montparnasse w kwaterze franc. division 17 (1 sud, 10 ouest) numer koncesji: 553 P 1886. Natalia Rettel spoczywa na Cmentarzu Montparnasse w grobowcu Lewenhardtów z bratową - Henryką Lewenhard (Anną Pustowojtówną) division 18 (14 est, 1 nord) numer koncesji: 1255 P 1880.
Maurycy Ritter
Narodowości żydowskiej, służył w Legii Zagranicznej, dostał się do niewoli, 2 widoma Polakami i Włochami pod Krzykawką, gdzie padł Szlachetny pułkownik włoski Nullo. Człowiek o niezwykłej kulturze i wiedzy, Świetny znawca wschodnich języków, wzbudzał ogólny szacunek i cześć nie tylko u swoich ale nawet u wrogów. Współtowarzysz jego niedoli, Zielonka, w swoich „Wspomnieniach z Syberyi" opowiada następujący epizod, mający miejsce w Kielcach, 8okąd przyprowadzono ich, jako jeńców, przed znanego ze swej brutalności generała rosyjskiego rodem Węgra, Czengierego. Pierwsze słowa—powiada Zielonka,—które generał wrzasnął, były: — Szapki dołoj? Wszyscy odkryli głowy prócz Maurycego Rittera, w powstaniu znanego jako Krasnopolski. — A ty co za pan?—zapytał ź wściekłością generał Czengiery. — Żyd!—-odpowiedział z zimną krwią Ritter, — Co ty żyd i nie zdejmujesz czapki? — Nie jestem przyzwyczajony do zdejmowania czapki, osobliwie przed człowiekiem, tak źle wychowanym, jak ty jesteś, generale! Generał wściekły, kazał przynieść rózeg. Tymczasem uspokoiwszy się, kazał wdziać czapki i nieco łagodniej zapytał Rittera, skąd on rodem. — Jestem poddanym państwa austryackiego. Generał wypytywał się o walki, w których Ritter brał udział, i chwalił się, że pod Grochowiskami pobił Polaków. Na to Ritter odpowiedział, że aczkolwiek ma krótki wzrok, ale sam naliczył wtedy przeszło 60 trupów moskiewskich i widział generała uciekającego w stronę Pińczowa. To tak zaimponowało Czengieremu, że zaniechał dyskusyi i w końcu przeznaczył jemu pokój w hotelu, dając żandarma do strzeżenia". (Str. 31—33
Emilia Sczaniecka
Ur- 20.5.1804 Brody, zm. 11.5.1896 Pakosław. Córka Łukasza i Weroniki. Trzecia z pięciorga rodzeństwa. Po śmierci ojca w 1810 rodzina przeprowadziła się do Poznania. Wraz z siostrą Nimfą uczyła się w pensji żeńskiej pod kierownictwem J.S. Kaulfussa. Po zamknięciu pensji obie siostry uczyły się w zakładzie państwa Trimaille, a potem w żeńskiej szkole Reida, gdzie dołączyła do nich Kordula. Po śmierci matki w 1819 opiekę nad dziećmi przejęła babka Anastazja, wtedy też starsze siostry rozpoczęły naukę na francuskiej pensji Laforgue w Dreźnie. W 1823 przejęła własność: Pakosław, Michorzewo i Michorzewko. W tym czasie prowadziła bogate życie towarzyskie, była związana z Karolem Marcinkowskim, ale do końca życia pozostała w stanie panieńskim. W przeddzień powstania listopadowego mieszkała i gospodarowała w Pakosławiu. Po otrzymaniu listu od swego brata Konstantego, wzięła na siebie różne zadania patriotyczne. Przekazała 1000 dolarów na nowo tworzącą się armię, stanęła na czele Kobiecego Komitetu Pomocy Powstańcom. Potem wstąpiła do Towarzystwa Dobroczynności Patriotycznej Kobiet, które zajmowało się pracą charytatywną, zaopatrzeniową i samarytańską - gromadzono fundusze, środki opatrunkowe, organizowano lazarety, opatrywano rannych, organizowano transport. Nauczyła się kierować lazaretem, udzielać pomocy rannym i zdobyła doświadczenie w pracy organizacyjnej. Po powstaniu listopadowym zamieszkała u Nimfy w Chraplewie. Została skazana na konfiskatę majątku i sześciomiesięczną karę więzienia. 9.2.1833 została ułaskawiona. Po powrocie do Pakosławia uruchomiła szkołę dla dzieci i szpital. W tym czasie była zaangażowana w działalność konspiracyjną na terenie Wielkopolski i utrzymywała kontakty z emigracją. 8.2.1835 przyznano jej złoty medal ''Dobroczyńcy ludzkości''. W tym samym roku umarła jej babka, rok później brat Stanisław i przyjaciółka Klaudyna Potocka, a w trzy lata później siostra Nimfa. W latach 1839-1844 Emilia podróżowała po świecie, była m.in. w Londynie, Paryżu i Włoszech. W czasie Wiosny Ludów pracowała głównie w lazaretach - opiekowała się rannymi, odpowiadała za finanse i zaopatrzenie placówki. W 1861 wprowadziła w swoich dobrach nowatorski pomysł premiowania pracowitości oraz wspierania w nieszczęściu. Podczas powstania styczniowego również wykonywała tę pracę co w 1848 - mimo nie najlepszego stanu zdrowia organizowała pomoc rannym, zajmowała się opieką nad podległymi jej szpitalami, działalnością dobroczynną, udzielaniem wsparcia więźniom, sierotom i wdowom. Działała w Wielkopolskim Komitecie Niewiast, tworzyła lazaret w Strzelnie, zajmowała się zaopatrzeniem lazaretów, jeździła na pola walki, opatrywała i transportowała rannych, wielokrotnie przejeżdżała przez granicę w okolicach Strzelna, dojeżdżała m.in. do Nowej Wsi, Brdowa, Skulska, Wilczyna, Ignacewa, Ruszkowa, Kramska. Organizowała pomoc rannym wychodzącym ze szpitali, angażowała się w obronę więzionych, pomagała emigrantom. W 1870 zmarła Kordula Sczaniecka, a w 1873 Konstanty. W 1877 Emilia założyła ochronkę dla dzieci w Pakosławiu, która w przeciwieństwie do szkoły czynna była od wiosny do późnej jesieni, a w 1886 w Michorzewie i Michorzewku. Była współorganizatorką Towarzystwa Pomocy Naukowej dla Dziewcząt Czynna do ostatnich chwil swego życia. W swej ostatniej woli wyraża życzenie, aby pochować ją w Michorzewie, ''w prostej jesionowej trumnie, wśród grobów, gdzie prosty lud grzebano'' biedakom na pogrzebie rozdać po marce a pewnej biednej rodzinie 900 marek..
Konstanty Sokołowski
[herb=Pomian]Konstanty Maciej Artur Sokołowski, h. {{Pomian}}. Ps. "Piorun". Ur. 24.2.1834 Kępka Szlachecka, pow. kowalski (włodawski)[3][7][10], zm. 26.2.1893 Kraków. Syn Stanisława Erazma - sędziego pokoju okręgu kowalskiego, właściciela dóbr i Franciszki Lutostańskiej. Szwagier komediopisarza Józefa Blizińskiego.[5] Wstąpił do oddziału , później , . 16.4.1863 mianowany porucznikiem,, pełniąc służbę intendenta wojewódzkiego. Następnie z rozkazu Calliera sformował z dniem 14.7.1863 kolumnę ruchomą, konną, składając się z ok 100 osób i objął nad nią dowództwo. Otrzymawszy urlop od płk. Zielińskiego oddał dowództwo kolumny Okuniewskiemu.[7] Uczestnictwo w potyczkach: mazowieckie: 5.08.1863, 6.08.1863, 7.08.1863, 19.8.1863 Kutno (zdobycie kasy powiatowej), 30.08.1863, 4.09.1863, 10.09.1863, 12.09.1863, 1.11.1863, 2.11.1863, 28.02.1864.[8] Po Powstaniu na emigracji w Szwajcarii (Brno) i we Włoszech (Turyn). Następnie osiadł w Galicji w Bóbrce Starej a po kłopotach finansowych przeniósł się do Krakowa. Urzędnik administracji Kuriera Polskiego w Krakowie. Współwłaściciel drukarni Al. Słonimskiego i Sp.[6] 1890 zamieszkały w Krakowie przy ul. Grodzkiej, żonaty, 5 dzieci.[7] Pod koniec życia mieszkał ul. Krowoderska 3.[4] Deklarację Towarzystwa Weteranów podpisał 27.10.1890.[7] Pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, w kwaterze Rb, rz. zach. - . Nabożeństwo odprawiono w kościele oo. Kapucynów. Pośmiertnie 21.1.1933 odznaczony wraz z wieloma innymi Krzyżem Niepodległości z Mieczami. Żona: Zofia Urszula Stanisława Sokołowska h. Pomian[11] (córka jego kuzyna Michała Konstantego) Dzieci: * Franciszka[11] * Antoni Alfons Wiktor[12] * Stanisław[11] * Michał[11] (Senator II RP) * Helena Wanda[11]
Paweł Suzin
Paweł Michał Suzin h. {{Roch III}}. Ur. 30.12.1837[5] Orenburg, poległ 21.06.1863r. pod Staciszkami. Syn Kajetana Suzina, powstańca listopadowego, wygnańca litewskiego z Chodny[5] i Gruzinki Sary Abbasidy poślubionej na zesłaniu[4]. (w literaturze pojawia się błędna opowieść że matką jego była księżna Maria Dołgorukow). Wcześnie utracił rodziców, lecz miał to szczęście że wychowywał się w domu miejscowego gubernatora Wasilija A. Perowskija, a następnie oddany został do szkoły kadetów w Połocku. Od 1855 uczył się w szlacheckim pułku w Petersburgu. Spotkał się tu z konspiracją polską w osobach Jarosława Dąbrowskiego i Zygmunta Padlewskiego. W 1857 uzyskał stopień oficera artylerii. Od 1859[6] służył w armii carskiej. Jego oddział został wysłany na Litwę. Tam wystąpił z wojska, z aby nie być wysłanym w bój przeciwko braciom.[4] W mundurze uczestniczył w procesji patriotycznej w Kownie. Pisywał także do rewolucyjnego czasopisma "Kałakoł". Po tym musiał uciekać za granicę.[6] Ścigany i szykanowany wyemigrował do Paryża. Praktycznie nie mówił po polsku (ale błędem jest twierdzenie, że był zrusyfikowany, gdyż jego ojczystym językiem był język litewski) Rozpoczął tu naukę języka polskiego.[7] Od lutego do maja 1862 wykładał w szkole wojskowej we Włoszech. Później przeniósł się z powrotem do Paryża, gdzie pracował jako kreślarz w fabryce lokomotyw. W tym czasie odbył też podróż do Londynu, gdzie praw. poznał się rosyjskim działaczem wspierającym polski ruch patriotyczny - Hercenem. W Paryżu ożenił się z córką emigranta, delikatniej budowy lecz oddaną sprawie kobietą sięgającą mu wzrostem zaledwie do piersi. Gdy wybuchło powstanie udał się do Ojczyzny, pomimo tego że żona spodziewała się dziecka. Na początku powstania razem z Józefem Demontowiczem tworzył oddział we Wlewsku. Objął dowództwo przygotowywanej wyprawy w Płockie, ale został aresztowany[6] i osadzony przez Prusaków w Brodnicy. Żona przybyła z Francji, będą w 7 miesiącu ciąży aby wyprosić zwolnienie męża. Po dwumiesięcznym areszcie, dzięki staraniom jego żony i Natalisa Sulerzyskiego został zwolniony i w kwietniu prawdopodobnie wspierał oddział Szermentowskiego biorąc udział w . Następnie ze szwedzkim paszportem przez Królewiec dotarł w augustowskie. Rozpoczął formowanie oddziału w augustowskim gdzie przez kila tygodni w okolicach Balwierzyszek[2], zbierał ochotników i ćwiczył z nimi. Stworzył oddział składający się z ok. 150 ludzi, głównie kosynierów pod dowództwem Telesfora Nieszkocia oraz 20 kawalerzystów pod dowództwem Świdrygajły. Dla wrodzonych a pięknych przymiotów był bardzo kochany przez żołnierzy.[1] Jego adiutantem był Edward Budzyński. Rozpoczął walkę manewrując zręcznie po obu stronach Niemna łącząc się z oddziałem Kamińskiego. Walczył 22.5.1863 [6] a 23.5.1863, [2] (Balwierzyszklami). 4.6. wziął demonstracyjnie udział wraz z oddziałem w procesji Bożego Ciała w Serejach. Następnie połączył się z oddziałami W. Hłaski i W. Brandta operującymi w okolicach Sejn.[6] Planował opanować linię kolejową i stację telegrafu pod Wierzbołowem, gdyż był to kluczowy punkt dla przemytu broni z Prus Wschodnich - jednak Rosjanie wysłali przeciwko niemu znaczne oddziały wojska. Dlatego Suzin skierował się w okolice Łoździej i Kamiennej Góry. 20.6.1863 doszło do potyczki [2] i do większej bitwy dzień później. 21.6.1863 w zająwszy dogodne stanowisko, przyjął walkę z przeważającymi siłami Moskwy, w której pochwyciwszy kosę w rękę, z okrzykiem: „ "Wiara! za mną na przód!" natarł na linię nieprzyjacielską, lecz w tej chwili przeszyty kulą, poległ śmiercią bohaterską.[4]. Umarł na rękach Eugeniusza Jaskolda. Literacką wersję tego wydarzenia opisała Maria Konopnicka w opowiadaniu "Jak Suzin zginął". Powstańcy z jego rozbitego oddziału połączyli się z Wawrem pozostając pod dowództwem Liczbińskiego. Jego pogrzeb, który przerodził się w manifestację patriotyczną, odbył się w Serejach.[6] W czasie pogrzebu sami Żydzi nieśli jego ciało na cmentarz.[1] Miejsce jego pochówku nie jest pewne - wg niektórych spoczął w Serejach w , wg innych w mogile w nieopodal miejsca ostatniej bitwy, tam gdzie są pochowani inni z jego oddziału. Historia jego walk przeszła do miejscowych legend, stąd wiele rozbieżnych czasem informacji na temat szczegółów jego walk i życia. Żona: Emilia Ludwika Kałużyńska, dyrektorka szkoły miejskiej w Paryżu, zm. 10.10.1898 w Vincennes pod Paryżem.[3] Syn Paweł Emil, urodził się w maju podczas pobytu Emilii w Piątkowie. Zmarł w 1876 roku w Paryżu i jest pochowany na cmentarzu Montmorency.
Serafin Szulc
Wojciech Szulc - urodził się 16 kwietnia 1831 roku w Siemoni (ob. powiat będziński, gm. Bobrowniki), w rodzinie chłopskiej, jako syn Stanisława i Petroneli, z domu Rudzkiej. Po ukończeniu edukacji podstawowej w jednej z okolicznych szkół trafia do zakonu bernardynów w Warszawie, gdzie po ukończeniu nowicjatu przyjmuje imię zakonne Serafin. W dniu 4 marca 1855 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Po otrzymaniu święceń rozpoczyna studia teologiczne które trwały od 1855 do 1857 roku. Po zakończeniu studiów trafia (1858) do klasztoru bernardynów w Górze Kalwarii, a następnie do kolejnego klasztoru tego zakonu w miejscowości Warta, gdzie przebywa w latach 1859 - 1861. W 1862 roku trafia najpierw do klasztoru w Kaliszu a następnie w Złoczowie, skąd na początku lutego 1863 roku udaje się do rodzinnego Zagłębia Dąbrowskiego, gdzie, tuż po zwycięskiej bitwie o Sosnowiec (6/7 lutego 1863) w Dąbrowie Górniczej 7 lutego przystępuje do oddziału powstańczego i obejmuje w nim funkcję kapelana. Nie jest jasne czy decyzja ta była spontaniczna, podjęta podczas pobytu w rodzinnych stronach czy też zaplanowana już wcześniej, jako wyraz i przykład patriotycznej postawy wśród licznej grupy młodych zakonników i księży. Uczestnik Powstania Styczniowego, ksiądz i kapelan w obozie powstańczym w Ojcowie którego dowódcą był Apolinary Kurowski a następnie kapelan w oddziale Teodora Cieszkowskiego. Po upadku Powstania Styczniowego przebywał od końca 1864 roku na emigracji. Początkowo w Bawarii, następnie w Szwajcarii i Włoszech, skąd dwukrotnie udał się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, zwiedzając niejako przy okazji również zabytki Egiptu. Spisuje także swoje wspomnienia z okresu gdy był kapelanem oddziałów powstańczych. Pracę nad swoim pamiętnikiem kończy 15 października 1866 roku, a więc czasowo bardzo blisko rzeczywistych wydarzeń których był świadkiem, co nadaje temu dokumentowi szczególnej wartości i autentyczności, nie zaburzonej upływem wielu lat. Pamiętnik ten, wraz z kilkoma innymi, opisującymi wydarzenia z okresu Powstania Styczniowego został wydany w 1868, w Paryżu przez Agatona Gillera we wspólnym tomie p.t. "Polska w walce: Zbiór wspomnień i pamiętników z dziejów naszego wyjarzmiania". Przez lata, jako emigrant tułał się po Europie, by w końcu trafić do ziem polskich pod zaborem austriackim, noszących wówczas nazwę Galicja. Jak podaje Katalog Kleru Archidiecezji Lwowskiej (Catalogus Cleri Arch. Leopolitanae) obejmuje kolejno różne funkcje w parafiach tej archidiecezji, jednocześnie zmieniając dość często miejsce swojego pobytu. W 1871 jest wikarym w Lubaczowie a następnie w Busku. Potem kolejno przebywa, także jako wikary w Oleszycach (1872), Opryłowcach (1874), Skałacie (1875) i Jeziernej (1879). Do Pistynia trafia po raz pierwszy jako administrator tej parafii w 1880 roku, opiekując się jednocześnie kościołem w Jabłonowie. Kolejnymi miejscami posługi kapłańskiej księdza Serafina Szulca są Mariampol (1881) i Kaczanówka (1885). Ostatecznie, w 1888 roku otrzymuje funkcję proboszcza w znanym już sobie wcześniej Pistyniu i sprawuję ją tu aż do swojej śmierci. W Pistyniu 4 marca 1905 roku obchodzi symbolicznie jubileusz 50-lecia kapłaństwa. Główne uroczystości jubileuszowe dotyczące tej rocznicy odbyły się podczas odpustu (dzień Świętej Trójcy) pistyńskiej parafii w 1905 roku. Była to niezwykle okazała uroczystość na którą przybyły rzesze wiernych, także spoza miejscowej parafii oraz liczne delegacje duchowieństwa z sąsiednich parafii. Po nagłej i krótkiej chorobie zmarł w wieku 74 lat 7 grudnia 1905 roku. Śmierć księdza Serafina Szulca została odnotowana w "Gazecie Narodowej" z 1905 roku następującymi słowami: "Skończył jak żołnierz na posterunku. We wtorek 5 grudnia odprawił jeszcze Mszę Świętą, a w czwartek już przyjął ostatnie sakramenta i około 2 po północy zakończył swój żywot, pełen cnót i zasług". Został pochowany u wejścia do kościoła Rzymskokatolickiego w Pistyniu, w którym przez 17 lat pełnił funkcję gospodarza jako proboszcz miejscowej parafii. Jego grób został zniszczony, razem z cmentarzem i spalonym kościołem w czasie ludobójstwa w 1943.
Juliusz Tarnowski
Najmłodszy z pięciorga dzieci Jana Bogdana hr. Tarnowskiego i Gabryeli z Małachowskich, urodził się 26 grudnia 1840 r. Rodzonym jego wujem był Juliusz Małachowski, poległy w 1831 roku pod Kaźmierzem, gdy z odwagą niesłychaną biegł do ataku na czele kosynierów. Na jego pamiątkę siostrzeniec dostał na chrzcie imię Juliusza. Po przedwczesnej śmierci ojca ster wychowania dzieci przeszedł w ręce matki. Dobra jak anioł, a po męsku rozumna, dzielność i moc ducha czerpała z głębokiej wiary. Dzieci umiała kochać i prowadzić iście po chrześcijańsku — sercem najczulszeni a mądrze. Synom zdołała zastąpić ojca: położyła fundament Boży i polaki pod całe długie, pełne obywatelskich zasług żywoty obudwu starszych. Bohaterska śmierć Juliusza miała okazać, że godzien był takiej matki. Od maleńkości ulubieniec wszystkich w domu, bo żywy jak iskra, bystry, wesoły i dowcipny, miał w charakterze wrodzoną już niezłomność, która nie ugięłaby się pod surowym przymusem, a jednak miękła jak wosk pod jednem łagodnem i tkliwem spojrzeniem matki. Uwielbiał ją, obawa, by jej nie zasmucić, stawała się dlań bodźcem ku dobremu. Chłopiec figlarny, na pozór trzpiot, wyrobił w sobie poczucie obowiązku nad wiek rozwinięte, które przeszło mu w krew i stało się rysem zasadniczym jego charakteru. Zdolny bardzo i rozgarniony, czynił szybkie postępy w naukach: gimnazyum kończył u Św. Anny w Krakowie, gdzie matka nieraz długo przesiadywała. Wstąpił potem na Uniwersytet Jagielloński, a po roku przeniósł się na wiedeński. Teraz był już na obczyźnie, pozostawiony sam sobie. Do matki, która się niepokoiła tern oddaleniem, pisał wtedy w jednym ze swoich listów: „Ja do Ciebie wrócę takim, jakim mnie mieć chcesz"... Takim on rzeczywiście nigdy być nie przestał, ale nie miał powrócić tak rychło, jak oboje pragnęli. Aby się należycie przysposobić do zawodu ziemiańskiego, przeniósł się z Wiednia do najgłośniejszej wówczas rolniczej szkoły w Hohenheimie, gdzie spędził całe dwa lata — niewesołe, bo w osamotnieniu, w które pogrążył się, zajęty wyłącznie pracą. „Szkoda, mój Julku, że na takiego wychodzisz tetryka, ty, którego wesołość chmurne rozjaśniała czoła* — pisała doń matka, on zaś w liście do brata spowiadał się ze swoich smutków i tęsknot: „Nie lepiej to było na koniach karki kręcić, albo po dzikowskich kępach i lasach uganiać?.... Szczęściem rozsądek, który wprawdzie dobrze ukrywa się u mnie, niemniej jednak kolosalnych jest rozmiarów, odpędza zdaleka wszystkie niepotrzebne przypomnienia*1... Ze studyów hohenheimskich wyrwało go nagłe wezwanie do ciężko chorej matki. Umaiła na zapalenie płuc 23 lutego 1862 r. W kilka tygodni po pogrzebie, nie folgując sobie w okrutnej żałości, powrócił do Hohenheimu dla dokończenia nauk rolniczych, a w jesieni ze starszym bratem Stanisławem, późniejszym profesorem i prezesem Akademii, wybrał się do Włoch. „Bez pretensyi do znawstwa — powiada o nim ten brat i towarzysz podróży — wielkie miał w o- brazach zamiłowanie, a instynkt w ocenianiu ich rzadko go zawodził — Kiedy się czemś naprawdę zachwycił, uniesienie jego nie było hołdem, oddanym na ślepo książkowym powagom, ale wrażeniem pełnem dobrej wiary, wolnem od przesady i udania"... Najdłużej oczywiście zabawili w Rzymie, tu Juliusz brał nawet lekcye śpiewu. Ruszyli w dalszą drogę, do Neapolu. Po tygodniu, ku końcowi stycznia, w jednym z dzienników tamtejszych wyczytali o wypadkach, które wtedy wstrząsnęły: nocna branka, tłumna ucieczka młodzieży w lasy, powalacie! Juliusz Tarnowski pojechał do Paryża, gdzie wybitni polscy działacze zorganizowali się byli jeszcze w r. 1860 w t. zw. biuro dyplomatyczne, które miało zagranicą działać na rzecz sprawy polskiej a teraz jęło się starać u dworów i rządów europejskich o pomoc dla powstania. Budowano na słowach Napoleona 111, że „w miarę jaką przestrzeń zajmie powstanie, tak wielka będzie Polska44. Z Paryża, po kilku dniach zaledwie, puścił się do kraju. Zastał powszechną gorączkę, zamęt w głowach, krzyżowanie się najsprzeczniejszych wieści, nadzieje niczem nie uzasadnione przechodzące w nagłe zwątpienie. Tarnowski nie podlegał złudzeniom, dręczył się fatalnym obrotem, który przybierała beznadziejna walka i zdawał sobie sprawę, że prędzej czy później sam weźmie w niej udział: „Po imieniu rachują mnie do tych, co iść mogą i powinni...” — odezwał się do najbliższych. (...) Niebawem zaciągnęli się dwaj młodzi przyjaciele, Juliusz Tarnowski i Władysław Jabłonowski, syn Alojzego i Katarzyny z Trzecieskich. Tajemne przygotowania przeciągnęły się do wiosny : szyto mundury, sprowadzano broń, ujeżdżano konie. Równocześnie kapelan zamku dzikowskiego, X. Bartłomiej Hendrzak po cichu znosił się z mieszczanami tarnobrzeskimi i z mieszkańcami w okolicy, w czem najgorliwiej dopomagał Franciszek Uchański, organista w Tarnobrzegu. Prawie ośmiuset ludzi zobowiązało się stanąć w szeregach powstańczych. Zbliżał się 20 czerwca, termin wyprawy za Wisłę. Juliusz nie okazując najmniejszego wzruszenia, sposobił się jak na pewną śmierć. Napisał testament. Sakramentami oczyścił i zasilił duszę. Teraz już gotów był na wszystko. Z humorem sobie właściwym uspokajał otoczenie najbliższe: „Nic mi się nie stanie, jak pójdę tak wrócę!" Czy w to wierzył? Czy niefrasobliwym uśmiechem nie pokrywał złych przeczuć? Czy, gdy śpiewał pieśni Szuberta w ten ostatni wieczór, nie stawał mu przed oczyma tamten Juliusz, brat matki, poległy przed jego urodzeniem, nieznany a taki bliski? (...) Cała wyprawa w sile niespełna ośmiuset ludzi, składała się z dwóch oddziałów. Nad pierwszym objął dowództwo Dunajewski, nad drugim Jan Popiel. (...) Jordan, który Juliusza Tarnowskiego zamianował jednym ze swoich adiutantów, pozostał przy oddziale Chościakiewicza, liczącym 425 ludzi. (...) Jenerał uznał, że innej rady niema, tylko trzeba jegrów za wszelką cenę wyparować bagnetami z komorowskich zabudowań. Czy na ochotnika? Jeśli Jenerał każe, spróbuję... — odezwał się młody adiutant i otrzymawszy pozwolenie zeskoczył z konia, odpasał swój karabin z nasadzonym bagnetem Jest rozkaz: na ochotnika! Za raną! Na bagnety! – Rzucił się pędem naprzód za nim około czterdziestu śmiałków. Nie sposób jednak było wręcz uderzyć na ścianę stodoły czy szopy ziejącej kulami. Tarnowski skręcił w bok aby Moskali znienacka napaść od tyłów przez ogród i pasiekę. Garść ochotników za jego przykładem gnała jak wicher. Już dopadali płotu, w tem gruchnęła salwa, powstańcy pierzchli w popłochu. Siedmiu tylko przeskoczyło przez płot Prócz Tarnowskiego do tych siedmiu nieustraszonych należał Jan Popiel, Henryk Brockenhausen i Michał Piotrowski — obaj z Sandomierskiego. Nazwiska trzech innych nie zachowały się w pamięci ludzkiej, wiadomo tylko, że był między nimi ksiądz z Przecławia, który dla przykładu poszedł z atakującymi, nie mając w ręku żadnej broni! Każdy krok naprzód groził śmiercią. Lecz oni w siedmiu, pod wodzą Tarnowskiego przesadziwszy płot pędzili niepohamowani jak burza. Dopadają, z nad ludzkim rozmachem wyrzucają Moskali bagnetami z szopy. Teraz tylko z dalszych zabudowań ogniem wykurzyć nieprzyjaciela, jak borsuka z jamy ! Trzasnęła zapałka, płomień błysnął pod strzechą... Wtem rosyjski oficer opamiętawszy się, wyrywa jegrowi karabin, wychyla się z poza węgła... mierzy... wypalił — a Juliusz Tarnowski runął nieżywy na ziemię. Kula trafiła w oko i ugrzęzła w mózgu. Zaczęła się walka na śmierć i życie. Sześciu mężnych borykało się do upadłego z przemożnym zastępem wroga. Dwóch zaledwie uszło z życiem: Jan Popiel i Michał Piotrowski. (...) Na drugi dzień, gdy rozeszła się wieść o klęsce, najstarszy z braci, Jan Tarnowski, przeprawił się przez Wisłę, chcąc dowiedzieć się o losach Juliusza. Znalazł go w długim szeregu trupów, leżących na wiejskim cmentarzyku w Beszowie, nad świeżo wykopanym wspólnym grobem. Wszystkie ciała były odarte do naga, niektóre pokaleczone okrutnie, tylko na zwłokach Juliusza, prócz owej śmiertelnej rany w oko, nie było nawet zadraśnięcia. Pochowano go z wszystkimi razem, o przewiezieniu ciała do grobów rodzinnych, o publicznym pogrzebie powstańca w tych czasach nie mogło być mowy. Jan postarał się tylko o trumnę dla brata. Później dopiero przewieziono zwłoki tajemnie do Dzikowa i obok rodziców złożono w podziemiach kościoła Dominikańskiego. Przy wielkim ołtarzu, po stronie Ewangelii stanął piękny pomnik, na którym wyryty jest napis, wyjęty z ksiąg Machabejskich : I wzmogła się bitwa, aż zapadło słonce i poległ dnia onego Juliusz Tarnowski • 26 grudnia 1840 20 czerwca 1863. ...a jeżeli przybliżył się nasz czas, umrzyjmy mężnie a nie czyńmy zelżywości sławie naszej. Młodzieńcom mężny przykład zostawię, jeżeli ochotnem sercem, a mężnie za najpoważniejsze i najświętsze prawa poczciwą śmierć podejmę. ...Bo lepiej nam jest zginąć na wojnie, niżeli patrzeć na niedolę narodu naszego. Lecz ja duszę i ciało moje dawam za prawa ojczyste, wzywając Boga, aby co rychlej narodowi naszemu miłościwym był.
Strona z 5 < Poprzednia Następna >